Jestem. Żyję. Szyję.

Nie składam się tylko z rozżalenia, jajników i bólu. A czytając wszystkie poprzednie wpisy, musisz myśleć, że właśnie tak jest. A nie jest tak. Jestem aktywna, kreatywna, robię bardzo dużo ciekawych rzeczy, które sprawiają mi przyjemność. Podzielę się jedną z nich. Uszyłam sobie spódnicę. To moja pierwsza spódnica (no dobra, …

Transferu nie będzie. Kobiecość, szminka i presja

Mieliśmy w styczniu podejść do kriotransferu na naturalnym cyklu, ale nie podejdziemy – cykl jest bezowulacyjny. Jednak nie możemy czekać na to, aż „cud owulacji” wydarzy się sam. Ginekolog pokazał mi za to bardzo dokładnie jak wyglądają teraz moje jajniki. Oba są zajęte prze torbiele endometrialne, po ok. 5 cm …

Po walce trzeba być silniejszym, a nie słabszym

Ten rok zabrał mi coś więcej czas. Ten rok nadgryzł wiarę w mojego jedynego boga – miłość męża. Ale wygraliśmy i jesteśmy silniejsi o wiedzę, że nic nie jest dane raz na zawsze, że niedeptane ścieżki zarastają, nawet, jeśli kiedyś były autostradą. Myślę, że teraz jesteśmy silniejsi. Powoli sobie uświadamiam, …

Bezpłodność to wieczne czekanie

Czekamy. Nie ustaliśmy w walce o dziecko, ale leczenie bezpłodności to często wizyta i czekanie, wizyta i czekanie, wizyta i czekanie… Dostałam miesiączkę (wigilijny, powiedzmy, prezent) i od tego dnia możemy coś przynajmniej policzyć. Będziemy próbowali podejść do transferu na naturalnym cyklu – czyli bez żadnych proszków. Warunek – musi …

Nasze Mrozaczki

Pora przedstawić nasze Mrozaczki. Mamy ich pięcioro i na zdjęciu liczą sobie 5 dni. Przy pewnym wysiłku można by je dostrzec gołym okiem, bo mogą mieć nawet ok 0,2 mm. Aktualnie śpią – czekają na nas zamrożone w ciekłym azocie. Kiedy na nie patrzę, zmienia mi się światopogląd. Uważam się …

Dwa okrutne tygodnie

Dziś jest pierwszy dzień, w który rankiem nie przeniosłam się z łóżka w sypialni na kanapę w salonie. Wstałam. Drepczę po domu. Podlałam kwiatka. Sprzątnęłam jakąś półkę w szafie. Wyjęłam z kartonu czapki na zimę. Rozpakowałam zmywarkę. Zjadłam śniadanie, a nie wcisnęłam na siłę, dławiąc się, kromkę chleba w gardło. Dwa …

Znalazłam swoje żebra

Dziś nad ranem, gdzieś po piątej, kiedy już nie spały wrony, wymacałam swoje żebra… W końcu wracam… Woda z brzucha zaczyna powoli ustępować. Oddaje mi oddech. Wzbraniałam się przed pobytem w szpitalu, wiadomo, nikt tego nie lubi. Ale, pomijając, że była to pilna konieczność, odpoczywam tutaj. Nie sądziłam, że to …

Zarodki. Tak daleko nigdy jeszcze nie byliśmy

Popłakałam się ze szczęścia po dzisiejszym telefonie z laboratorium. Mamy pięć zarodków… Z sześciu komórek (dwie oddaliśmy klinice do badań), rozwinęło się pięć „mój ukochany-mąż-i-ja” zarodków. Jeden się zdegenerował (żegnaj, Maluszku, przyroda upomniała się o swoje, muszę to uszanować). Tych pięć zarodków to jest bardzo dużo na moją głowę, nie …

Jutro punkcja. Przygotowania fizyczne i psychiczne

Chciałabym, żeby już było po. Zrobiłam wszystko co mogłam. Wydaje mi się, że nie mogę sobie nic zarzucić. Przygotowałam się fizycznie i psychicznie. Fizycznie – stosowałam się do wszystkich zaleceń lekarza. Stosują nawet wskazaną dietę (to nie jest standardowe działanie, ale u mnie zalecane: aby wypłukać nadmiar hormonów piję b. …