Jak pozwałam szpital. Spotkanie z lekarzem

Gdy wszyscy mówili, że to będzie strasznie trudne, że trzeba cierpliwości, wzruszałam ramionami. Co to znaczy „trudne”? Wszystko da się zrobić.

Jedyne, co mnie powstrzymywało, to myśl o lekarzu. Biłam się z myślami tylko z jego powodu. Czułam jednocześnie żal, ale i dużą wdzieczność wobec niego.

Gdy było już bardzo źle, odwoływał te swoje dyżury w drugiej pracy i siedział do nocy przy mnie. A potem, po operacji, dołożył wszelkich starań, żebym miała to, na co NFZ normalnie żałuje. Żeby mąż mógł do mnie wejść tam, gdzie nie wolno wchodzić odwiedzającym. Pewnego dnia powiedział mi i mężowi: – Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że to co się stało, to nasza wina, winny jest szpital.

Zdecydowałam, że nie pozwę lekarza – pozwę szpital.

Znalazłam prawnika, który nie brał zaliczki, a procent od wygranej. Inaczej pewnie nigdy nie mogłabym sobie na to pozwolić.

Najtrudniejsze nie było gromadzenie dokumentacji ani dziesiatki godzin spędzone na czytaniu szpitalnych papierów. Najtrudniejsza była pierwsza rozprawa, na której spotkałam się z tym lekarzem. Sąd wezwał go na świadka.

Podeszłam do niego przed salą. Powiedziałam, że bardzo mi przykro, że spotykamy się w takich okolicznościach. Był przybity, nie wiem, czy rozprawą, czy spotkaniem ze mną, czy tym, co zamierzał powiedzieć za chwilę na sali. Zapytał co słychać, czy udało nam się z in vitro. Mój prawnik przerwał nam rozmowę. Zabrał mnie.

Potem lekarz stanął przed sędzią i zeznawał. Z wielką pewnością siebie wydał opinię, że i tak nie zaszłabym w ciążę przez endometriozę. Że bakterie Escherichia coli w sposób oczywisty mogły się dostać do jamy  otrzewnej z winy mojej złej higieny. Wyparł się swoich słów, że to wina szpitala. Winna jestem tylko ja.

Wiedziałam, że musiał bronić siebie i szpitala, ale z każdym jego słowem schodziło ze mnie powietrze.

Lekarz skończył zeznawać i wtedy zrobił coś bardzo dziwnego, coś poza protokołem. Wychodząc, zatrzymał się przy mnie. Wziął moją rękę, schował w dwie swoje, uścisnął. Powodzenia – powiedział.

To był ostatni raz, kiedy się z nim widziałam.

Najtrudniejsze jest za mną. Nie będzie w tej sprawie nic trudniejszego, niż spotkanie z tym lekarzem.

Nie wiem, jak udawało mi się godzić stres związany z rozprawami i in vitro. Pewnego dnia miałam rano rozprawę, a około południa transfer. Nie miałam nawet czasu zajechać do domu się umyć, ale na transfer zdążyliśmy.

Teraz wszystko się uspokoiło. Z szalonej wartkiej rzeki rozpraw wypłynęłam na ocean spokojny bezruchu. Jestem na etapie oczekiwania na opinie biegłych lekarzy. Sąd powołał kilku. Pierwszy z nich po ponad roku przyznał mi rację w sprawie dwóch na trzy główne zarzuty. Mamy szansę wygrać ten proces. Ale to się okaże pewnie za kilka lat.

238 komentarzy

    1. Dzięki Wężon 🙂 jak już wiesz z innych źródeł 😉 cc dziś się nie odbyła. Jak ktoś może mieć zupełnie nieprzewidziane scenariusze, to jest duże prawdopodobieństwo że będę to ja. Do szpitala, w ktorym pracuje prof z N ktory prowadzil moja ciążę pod koniec, mam ponad 100 km. Postanowiłam tam rodzić. Różne scenariusze brałam pod uwagę, łączenie z tym, że będę na żółtym pasku TVN że urodziłam w samochodzie lub że policja mnie eskortuje, bo w miejscowości, która mam po drodze są ZAWSZE korki. No ale scenariusza który ostatecznie się wydarzył nie przewidziałam. Stawiłam się do szpitala dzień przed planowaną cc, zaczęto mnie przyjmować, po czym pani dr powiedziała, że prof jest chory i go nie będzie i albo zostaje i zrobi to ktoś inny albo wracam do domu i w czw prof już będzie.. wyszłam na korytarz, zadzwoniłam do prof zapytać, czy wyzdrowieje do czw… okazało się, że dostał ataku wyrostka i sam jest w tym szpitalu, po operacji na chirurgii. Kazał mi zostać w szpitalu i poczekać, zapewniajac że we wtorek wróci do pracy, a w czw zrobi mi cc. Zostałam, wszystkie plany em i mojej mamy wywalone do góry nogami, ale trudno. Stres się przeciągnie. Dziś przychodzi inny pan dr i mówi, że rozmawiał z prof i że go na pewno nie będzie… że gdyby się.dowiedzial wcześniej to dziś bym miała cc ale dostałam już śniadanie… jutro nie ma miejsc, czekam.do.srody do.8 rano. Także tak to sobie można planować 🙂 pocieszam się, że każdy dzień dłużej w brzuchu to dla.Igi lepiej. Póki co nie spieszy jej się, a.termin porodu był wyznaczony na 08.09. Także w środę rano proszę o ciepłe.mysli w moja stronę 🙂

      1. Mała Aniu ja będę mocno trzymać kciuki za cc i szybką regenerację po! I powiem Ci że mój mąż jest z 6.09. i to najlepszy i najwspanialszy człowiek pod słońcem więc od środy zawsze będziemy świętować wspólnie z miłościami naszego życia 😉

    1. Wężon, rozpraw było kilka. Wszystki zależy od sędziego. Mój sie nie spieszy. Wyznacza długie terminy kolejnych. Bardzo duzo czasu zajmuje mu wysłanie pism do biegłych. Sędziego niełatwo pogonić.

  1. Niestety pewnie masz rację, ze dowiesz się za kilka lat. To jest najgorsze i cudnie, ze udało się znaleźć takiego prawnika.
    Dzielna z Ciebie dziewczyna.
    Jakże bym chciała mieć choć połowę Twojej wiary, nadziei i siły.
    Pozdrawiam i nieustannie trzymam kciuki.

  2. Dziewczyny jeszcze pytanie bo od piątku mnie to dręczy. Czy u was po stymulacjach nasiliły się ataki migren. Chodzi mi i o moc i o częstotliwość bo ja wcześniej miałam ok 2 razy w roku i mogłam je „przeleżeć”
    tak od maja miałam już 4 w piątek właśnie i tym razem przeszło dopiero po 3 zastrzykach. Wcześniej dwa w czerwcu i jeden w sierpniu – to samo : tylko zastrzyk pomagał.
    W piętek lekarz rodzinny stwierdził, że to wina dużej ilości hormonów. Oczywiście dopytam w klinice ale spotkałyście się z czymś takim. Aż się boję co dalej będzie.

    1. Aga, u mnie po stymulacji nic, ale i szybko zaciazylam, więc trudno orzec. W ciąży zero. Po ciąży koszmar z rzyganiem na kilometr. Pytałam neurologa u nas w pracy, ale mnie kiedyś zbył . Ostatnio poszłam do rodzinnego, bo nie jestem w stanie wtedy funkcjonować i zapisał mi lek na bazie tryptanów… Cudo. Próbowałaś?

      1. olga82 do tej pory nie było takiej potrzeby. wystarczył koc, ciemny pokój i cisza. Ale te ostatnie ataki kończyły się na sorze albo u lekarza i tylko zastrzyk pomagał.
        Na ostatniej wizycie dostałam receptę na sumamigren. I szukam dobrego neurologa.

    2. Aga M, dałaś niezłą zagwozdkę.
      Od pewnego czasu mam problem z zatokami.
      Bóle promieniujące na pół polika.
      Lekarze (stomatolodzy) twierdza, że to zatoki właśnie.
      Bo od leczenia zębów zaczęłam szukanie przyczyny bólu. Usunęłam ósemki. Wyleczylam co było do wyleczenia. A ból nadal sie pojawia. Ostatnia stymulacja w kwietniu.
      Poprzednie w 2015 na wiosnę. Ale wczesniej nie mialam takich sytuacji z bolem…

      Moze coś w tym jest.

    3. Aga…ja w czasie stymulacji jak i w pierwszych miesiacach ciazy i tej donoszonej i tych innych za kazdym razem miaslam migrene wlasciwie na wciaz…normalnie to tak jak ty…dwa razy do roku poleze w ciemnicy kilka dni i przechodzi a wtedy nic nie pomagalo.
      W tej szczesliwej ciazy bedac w szpitalu ok. 17 tyg dostawalam jakies „cudowne” kroplowki.. Nigdy zaden lekarz nie potrafil mi wyjasnic zwiazku miedzy szalejacymi hormonami a migrenowymi bolami glowy…
      Moj organizm na 100% reaguje na szalejace hormony. Od zawsze na tydzien przed okresem boli mnie glowa i to bardzo ale moj gyn twierdzi ze to normalne. Z wiekem jest jednak coraz lepiej:):)

  3. Iza, jak przeczytalam o zachowaniu „Twojego”lekarza to miałam ciarki…
    Paradise, jesteś ? Kochana odezwij się!
    Uczuciowa, jak Twoja Australia? Pochłonęła Cię do końca?

    1. Iza, to straszne, że musiałaś przez to przechodzic i pewnie te rozprawy musiały być koszmarnym stresem…Mam nadzieję, że biegli uczciwie wydadzą opinie i sprawiedliwości stanie się zadość. Nie jestem chirurgiem, i nie trzeba nim być, żeby wiedzieć, że bakterie do otrzewnej nie weszły po drabinie.

  4. Paradise to dostanie kopniaka w tyłek 🙂
    Iuzś ty wiesz kciuki, ja mam zal do lekarzy nikt mi nie powiedział badaj płód, jeden mowil pani sie dowie po histopatologi, gowno sie dowiedzialam bylam w tak ciezkim szoku ze nie myslałam normalnie. Teraz wiem teraz jestem mądrzejsza ale kogo mam zwać? jak kazdy mowil co innego 5 lekarzy? Genetyka po wszystkim wyszla oki.
    Czekamy na odpowiednie endo, i mozemy sobie czekać i czekać. Zobaczymy
    Aniu ty wiesz hihi bardzo dobrze wiesz będzie dobrze obojetnie kto ci zrobi cc 🙂

  5. Wstrzymałam oddech. Miałam stracha co napiszesz o spotkaniu z lekarzem. Zapewne to dobry człowiek a jako lekarz musiał powiedzieć ,że to Twoja wina bo inaczej żadnej pracy by już w życiu nie miał. Sama dobrze wiesz. Czuję, że Twoje historie Iza po tych zakrętach będą tylko z happy endem. Szczerzę w to wierzę.

  6. Iza, nie pisz, że nie miałaś czasu sie umyć, bo Cię tu znajdą i jednak będą udowadniać, żeś brudasek…
    Wyobrażam sobie takie spotkanie z moim lekarzem i trudno byłoby mi to udźwignąć. Nie rozumiem tego tempa rozpraw. Właśnie w takich sprawach powinno się to odbywać bezzwłocznie, pieniądze z odszkodowania najczęściej idą na rehabilitację, protezy, czyli im wcześniej tym lepiej… u Ciebie chodzi o płodność, która przecież też nie może czekać.
    Trzymam kciuki!

    1. he he… myślisz? Jeszcze przegląd stomatologiczny muszę zrobić, bo usłyszałam, ze to może być wina psujących się zębów. Wyobrażasz sobie, jak ja muszę wyglądać????
      PS. Niebieska, ajlowju.

  7. Iza kciuki, jestem pewna że wygrasz to, też miałam ciary czytając o spotkaniu z lekarzem…

    Wezoooooon ale się cieszę, jestem na komorce, trochę ciężko się tu czyta, ale widziałam piękna bete, gratuluję rosnijcie zdrowo, to jeszcze kwiecień czy już maj? <3

    Widziałam też temat o cukrzycy, ja miałam ostatnio stresy bo robiłam glukozę na czczo i wyszła mi dość wysoko 108, norma do 99 było to jakoś w 8tc, także od razu dr zlecił mi test z glukoza, niestety nie udało się bo zwymiotowała po 45 min ale na czczo jeszcze wyżej jak ostatnio bo 110 :/ po tygodniu kolejne podejście i nie wiem jakim cudem ale jest na czczo 89 a po glukozie (2h) 114 także w normie, odetchnęłam troszkę.

    Mała Ania powodzenia i cudownego spotkania z maleństwem 😉

    1. Margom, dzięki. Nie liczę na razie terminu.
      Jeszcze nie ma ciąży, jest tylko beta. 🙂
      Zresztą przy mojej historii termin nic nie znaczy.
      Teraz czekam na wizytę, a potem zobaczymy co dalej.

      A Ty jak?

      1. Wezonku beta to już dużo 😉 trzeba pozytywnie myslec, mnie ostatnio Pani embriolog opierniczyla bo mówię że się cieszę, ale jeszcze bardziej boje, to powiedziała że źle może być to już wiem, ale po co o tym myśleć ? po co stresować się takimi myślami i tym samym stresować dziecko? Mam myśleć tylko pozytywnie bo to dużo daje…co do glukozy miałam tylko na czczo i po 2 h od wypicia glukozy, norma po 2h jest 140 także mieszczę się 😉 no jeszcze zobaczę co dr w piątek powie…

        1. Jak sobie zrobiłam krzywą to na czczo i po 2 godzinach miałam pięknie, a jakąś górkę po godzinie.
          Jestem ciekawa jak to teraz będzie.

          Ja nie myślę źle. Wcale nie myślę. Dobrze się czuję, to mogę się czasem wyłączyć.
          Po prostu jeszcze nie wizualizuję dziecka.
          Co będzie to będzie.
          Jest mi dobrze i spokojnie, bo co by nie było, to koniec mojej walki z niepłodnością.

  8. Przeczytałam wszystkie komentarze pod tym postem: http://krotki.blog.pl/2014/04/02/laparoskopia-jajnikow-przebieg-od-a-do-z/comment-page-1/#comment-40387 . Zwracam się do Was z prośbą o pomoc, właściwie o poradę – w których szpitalach byłyście operowane laparoskopowo na NFZ, które polecacie? Około 3 lata temu miałam klasyczną operację, trafiłam do szpitala we Wrocławiu zupełnie przypadkiem z ostrym, wręcz rozrywającym bólem podbrzusza. Jak się okazało pękł mi torbiel na jajniku (miał niecałe 8 cm), o istnieniu torbiela nie miałam pojęcia, dodam, że regularnie chodziłam (prywatnie) do ginekologa, a niecałe 4 miesiące przed tym incydentem miałam wykonywane USG, na którym lekarz nic nie widział, wg niego było „czysto” (nie dostrzegł torbiela wielkości pięści). Pęknięcie torbiela powodowało krwotok wewnętrzny, od razu zabrano mnie pod „nóż”. Do operacji, rzecz jasna, jak i do samego pobytu w szpitalu nie byłam przygotowana, bardzo długo dochodziłam do siebie po zabiegu i nie chciałabym drugi raz przechodzić przez to samo. Niestety będąc tydzień temu na USG jajników dowiedziałam się, że znów mam torbiel w tym samym miejscu co ostatnio (torbiel wyrósł w rok) i co najgorsze w tym samym rozmiarze (7,9 cm) jak wtedy kiedy doszło do pęknięcia. Muszę jak najprędzej poddać się operacji usunięcia, bo istanieje ryzyko, że znowu dojdzie do pęknięcia. Błądzę po internecie poszukując jakichkolwiek informacji na temat różnych szpitali, bardzo bym chciała mieć laparoskopię zamiast ponownego klasycznego cięcia (miałam już także usuwany wyrostek). Wizytę do ginekologa we Wrocławiu mam umówioną dopiero na przyszły tydzień, jednak chciałabym wcześniej dowiedzieć się gdzie można mieć wykonaną taką operację na NFZ? Będę Wam niezmiernie wdzięczna za wszystkie wskazówki. Z góry dziękuję i pozdrawiam Was wszystkie!

    PS TRZYMAM MOCNO KCIUKI O WYGRANIE SPRAWY SĄDOWEJ! POWODZENIA!

    1. Paulina, a jakie miasto Cię interesuje?
      Wszystkie większe szpitale robią laparoskopie. Kwestia terminu.
      Ja polecam szpital im. Orłowskiego w Warszawie.

      I jeszcze jedno – to jest ta torbiel, a nie ten. Skoro już się z nimi borykasz to używaj poprawnego rodzaju. 🙂

  9. Paulina polecam Ci zapisać się do grupy na Facebooku endometrioza jak z nią żyć. Jest tam dużo dziewczyn z przeróżnymi problemami i doświadczeniem i z każdego rejonu Polski a nawet Europy. Na pewno dostaniesz dużo dobrych rad.

  10. Hej dziewczyny, pozdrawiam wszystkie serdecznie (jesli ktoś mnie ty jeszcze pamięta;)
    Iza, trzymam za Ciebie kciuki, niech Ci sie ułoży po Twojej mysli.
    Wezon, bardzo sie ciesze z powodu Twojej pozytywnej bety. Jesteś bardzo dzielna i waleczna i prosze ! Ciąża jak sie patrzy:)
    Aniu, jutro myślami jestem z Toba ale to szybko zleciało. Wspaniałe wieści, ze córeczka juz jutro bedzie z Wami:)
    Pati i reszta dziewczyn – trzymam za Was kciuki.
    Wszystkim, ktore w ostatnim czasie urodziły lub sa w ciąży gratuluje!
    Jesli chodzi o nas – nic sie nie zmieniło. Nie kontynuowaliśmy leczenia wiec wciąż jestesmy rodzina 3 osobowa;) ale szczęśliwa:)
    Pewnie jest tak, ze cierpliwość jest wynagradzana ale ja czułam, ze akurat mi ten scenariusz sie i tak nie sprawdzi wiec odpuściłam. Moze za szybko ale tego juz sie nie dowiem. Jest ok. Choc w temacie drugiego dziecka bez happy endu i wciąż uczę sie akceptować te myśl. Idzie mi coraz lepiej:) pozdrawiam Was wszystkie serdecznie 🙂

    1. Sonia! Dzień dobry. Miło Cię widzieć. Przykro mi, że bez happy endu, ale z drugiej strony może to jest właśnie nasz happy end? Jednym udaje się tak, innym inaczej. Jesteśmy, piszemy, ktoś obok siedzi, ktoś odpowiada 🙂
      Cieszę sie, że się odezwałaś : )
      Moim zdaniem szybka akceptacja jest z kartonu. Łatwo się niszczy. Nad tym pracujemy latami.

  11. Iza , to prawda z ta akceptacja. To nie jest tak, ze przychodzi na zawołanie. Trzeba to jednak przepracować:) A fo Was pewnie juz całkiem niedługo zawita nowy członek rodziny. Uwierz mi, ze wyczekuje tego Twojego wpisu:)
    Meliko kochana, gratuluje Tobie (który to tydzien? Jak sie czujesz?) Ciesze sie razem z Toba, ze sie Wam udało. Dużo przeszliście i naprawde sie ciesze, ze trud leczenia przyniósł wyczekiwany efekt. Naprawde miło sie czyta takie wieści jak Twoja, Wezon czy innych dZiewczyn, którym sie udało. To pokazuje, ze w koncu sie udaje (dużej części osób) i to cieszy. A u nas nie wyszło i jakos powoli umiem bez żalu o tym mowić ale przyznam sie, ze czasem mi chodzi po głowie taka myśl, ze moze za szybko sie poddałam. Ale to tylko myśl. Raz jest. Raz jej nie ma:)

    1. Sonia, kilka razy Cię wywoływałam. Zniknęłyście razem z dziewczyną rabina.

      Czyli jednak nie zdecydowałaś się ani na kolejną stymulację, ani na komórkę dawczyni? U Ciebie nie ma przeszkód do naturalnego zapłodnienia, to się tak nie przyzwyczajaj do myśli, że już nigdy nie będzie drugiego. 😉
      Nie wiem, czy widziałaś, ale ostatnio było sporo ciąż naturalnych, nawet po kilku nieudanych transferach. Patka, Margom i Ewelinaa niespodziewanie zaszły w ciążę. 🙂

    1. Jestem od niedzieli w szpitalu, bo cc miałam mieć w pon… ale nie przewidziałam scenariusza, który się wydarzył-prof który miał mi robić cc w.piatek przed ndz dostał ataku wyrostka i miał.operacje i sam jest w szpitalu 🙂 rozmawiałam z nim.w ndz kazał mi zostać i czekać, bo w czw wróci i mnie pokroi, ale w pon popołudniu wysłał lekarza, który mi powiedział że prof nie wróci do końca tyg i że wyznaczył jego do.ciecia mnie. Także od ndz czekam, jutro o 7.30 moja godzina zero. Mam nadzieję, że mam ze sobą w szpitalu wszystko czego będę potrzebować. Dziś o.23 mogę zjeść ostatni posiłek także właśnie zaczynam robić kanapkę, bo w ciąży często jestem głodna i nie wiem jak.ja tyle wytrzymam bez jedzenia 😀 takie prozaiczne, a takie straszne 🙂

      1. Mała Aniu ciagle o Tobie myśle! Wszystko będzie dobrze! Już za kilka godzin Wasze życie wywróci się do góry nogami 🙂 i na jedzenie nie będzie czasu 😉 delektuj się każda pierwsza chwila z maleństwem i bądź dzielna przy dochodzeniu do siebie po cc! Kciuków nie puszczam! Daj znać w miarę możliwości jak już będziesz po drugiej stronie mocy :* mój mąż też trzyma kciuki 🙂

  12. Iza najtrudniejsza jest pierwsza rozprawa, a później to się już toczy. Najważniejsze że do przodu 🙂 ciężki jest to j temat, trudna sytuacja. Warto. Dla siebie. Dla sprawiedliwości. I tez dla innych, bo być może Twój przykład pozwoli na uniknięcie tych samych błędów w przyszłości. Trzymam kciuki.

      1. Hej, czas jak zwykle przodem 😉 a tak Dawca już był 2 razy w odwiedzinkach i na wizytach z nami, chce utrzymać kontakty a ja nie mam nic przeciwko. Warunki spisane w oficjalnej umowie. Trzymam kciuki za Ciebie Wężon i całą reszte Dziewczyn na wszelkich etapach 🙂

  13. Meldujemy się we dwie na świecie 🙂 3390g, 55cm, godz.7.49. Lezymy sobie skóra do skóry, były ze 3 próby zassania piersi, Myślę, że damy rade 🙂 Włosów prawie nie ma 😀 Dziękuję wszystkim za kciuki i pozytywne mysli!!!

  14. Mała Aniu No nareszcie! Meeeega gratulacje i niech teraz zdrowo rośnie Iga. Mam nadzieje ze cc nie okazała się taka straszna i dobrze się czujesz. Zobaczysz jak wrócisz do domu to zapomnisz o cc bo mała będzie całym światem.

  15. Iza trzymam kciuki za wygraną!!!I w ogole trzymam kciuki za Ciebie cały czas i czesto wracam do Ciebie myślami!
    Mam pytanie, zupełnie nie w temacie posta, ale może ktoś odpowie. Czy za transfer zarodków zamrożonych w programie, trzeba płacić czy powinien być bezpłatny?

    1. Jagoda ja nie byłam w programie, ale z tego co wiem to jak ucieli program to ucieli go wszystkim bez wzgledu na to na jakim etapie sa. Nie było okresu „wygaszania”… Na zasadzie ze podeszłaś do jednej procedury należą ci się jeszcze 2 mimo iz programu już nie ma. Po prostu ucieli gruba krechą i finito wiec raczej trzeba będzie zapłacić. Ale może jestem w błędzie

    2. Jagoda, Pati jest w błędzie.

      Transfer zarodków zamrożonych z procedury w programie jest darmowy.
      Sam transfer. Wszystkie wizyty, badania i co tam potrzeba dodatkowo są płatne. Samo przeniesienie zarodka gratis.

      1. Jagoda, ja pisałam nawet pismo w tej sprawie do Ministerstwa bo klinika twierdziła że muszę zapłacić za transfer. Dostałam odpowiedz, że każdy transfer zarodków powstałych w czasie trwania programu „powinien” być darmowy. Moja klinika interpretuje słowo „powinien” ale nie musi. Do końca nie wiedziałam czy każą mi zapłacić czy nie, w recepcji zdezorientowani. Wystarczyło być pewnym siebie i nie dać się ponieść fantazji bo jednak w klinikach często wykorzystują naszą niewiedzę czy wątpliwości. Ostatecznie za transfer nie zapłaciłam. Co nie wpłynęło w żaden sposób na poziom i jakość „usług” bo jestem w 24 tc po właśnie tym darmowym transferze 😉

  16. Wężon, Mała Aniu gratulacje!!! :-D:-D:-D
    Iza, trzymam kciuki, aby sprawa skończyła się dla Was pozytywnie.

    My już od kilku dni we trójkę, z naszym cudnym Maleństwem (3310g, 49cm).
    Pozdrawiamy serdecznie :-D.

    1. Lidka, dziękuję, gratuluję i poproszę o datę porodu.
      Czy też wydobycin. 🙂 Nie wiem, czy widziałyście, ale ostatnio na fb najlepsze matki stwierdziły, że tylko poród SN to poród, a kobiety po CC mają sobie nie pochlebiać. To nie żaden poród, tylko 15 minut zabiegu i po krzyku. CC to nie poród tylko wydobyciny.

      1. Wężon Matki Polki kur… się znalazły, a jak dziecko pcha sie na świat 6h po tym czasie jednak nie przekreci sie odpowiednio do kanału to co cc jedyna sznasa by bylo zdrowe i wogole sie urodziło to co też to krytykują?

        1. Pati w samo sedno. Albo jeśli cc jest nagłe i nieplanowane, to też matka jest zła. Żałosne są takie wypowiedzi, współczuję dzieciom takich matek. Oby nigdy nikt ich nie oceniał.

          1. Aga cisnienie mi sie podniosło, a co kogo obchodzi jak zaszlam jak urodziłam, co to ja jakaś marionetka? Ja waga 44 przed zajściem byłam, miednica mała, macica mała, kręgosłup prblemy, skolioza zachamowana ale nadal krzywy i bolesny czasami. Astma dodatkowo i co bede złą matka jak sobie zażyczę cc?. Astma jedno wskazanie, kręgosłup drugie, i małe rozmiary narządów i miednicy 3, 4 dla niektorych ivf, dalej wymieniac? A 5 to możliwa cukrzyca wiec czekać nie beda jak przenosze tylko potna w terminie. To mam się męczyć i popękać w każdą strone świata a i tak skonczy sie cc bo główka nawet jak wejdzie w kanał to nie przejdzie przez miednice? I być nie do zycia przez 2 tygodnie? czy lepiej pisać się na cc odrazu?

          2. Dokładnie. Niech każdy pilnuje siebie, a życie będzie piękne. U mnie poród zaczął się nagle, w 33tc. Wody calkowicie odeszły, rozwarcia brak. Od razu wzięli mnie na salę operacyjną. Nikt nie pytał czy chcę rodzić naturalnie, od razu zrobili cc, a potem jeszcze krwotoku dostałam. Mojej grupy krwi w szpitalu nie było, mąż na szybko oddawał swoją, bo ma „uniwersalną”. Potem przez 8 miesięcy dochodziłam do siebie.A teraz każda miesiączka to krwotoki i tak mocny ból że aż mnie słabi. No ale jestem złą matka bo miałam cc 😉 Kij im w oko, kocham synka nad życie i dziękuję Bogu, że urodził się zdrowy. Ludzie tego nie rozumieją, póki sami nie przeżyją.

    1. Pierwsza punkcja dała komórkę, uzyskaliśmy zarodek , bez ciąży . Potem było polowanie, punkcja, bez oocytów. Potem długo ,długo nic, ostatnia – trzecia punkcja dała ten szczęsliwy oocyt . Comiesięczne polowanie trwało ponad rok. Początek leczenia był w październiku, ciąża w styczniu kolejnego roku. Całusy.

      1. Dzięki Doti. A czy ta pierwsza punkcja była od razu w pierwszym cyklu po pomyśle na naturalne podejście? I czy te cykle miałaś zupełnie naturalne, czy trochę podkręcane? Po ile pęcherzyków było?
        Na forum na fb jest kobieta, która podchodzi teraz naturalnie po nieudanej stymulacji. I to naturalne podejście coraz mniej naturalne. Najpierw Clo, a teraz po pierwszym podglądzie dołożyli małą dawkę puregonu. Jest kilka komórek, trzy rosną spore i może coś z nich będzie.

        1. Wężon, nie wiem czy pamiętasz, ale ja teraz też jestem po cyklu naturalnym, wcześniej 4 procedury stymulowanie na bardzo wysokich dawkach. Teraz mój cykl nazywał się naturalny, a brałam przez 5 dni CLO 3/4 tabletki. Były 3 komórki i z nich 3 ładne zarodki. Także ja polecam cykl naturalny zanim wykończy się jajniki i AMH do zera.

        2. Wężon, Dostawałam tylko Ovitrelle na 30 h przed punkcją. Dr Z. próbował raz z lekami, jak już za długo to polowanie trwało, ale u mnie nie było odpowiedzi organizmu. Podobno przy tym niskim AMH to częste. To, co mówił sprawdziło się – wywaliłam ileś set złotych na marne i nic. Potem juz była tylko natura wspomagana tymi podstawowymi hormonami do in vitro ( estrogeny, progesteron) ,ale zero leków do stymulacji. Miałam jeden, dwa pęcherzyki, czyli tak, jak w naturze bywa. Pierwsza punkcja była chyba dość szybko, ale nie od razu. Ja miewałam torbiele, wtedy odroczenie do nast. razu po leczeniu , albo endometrium się nie złuszczyło podczas okresu, albo pęcherzyk pękł w nocy przed punkcją, albo nie urósł, albo był pusty. To jest straszliwie żmudne leczenie…

  17. Mała Aniu, Lidka, gratulacje 🙂

    Soniu, dziękuję za miłe słowa, faktycznie dużo przeszliśmy, zarówno w N., jak i BS po tym wszystkim nie dawali nam już szans, nawet prof. W., który zawsze twierdził, że muszę zajść w ciążę zwątpił i zalecał komórkę dawczyni, dr L. mówił o tym już rok temu, co dla nas było nie do przyjęcia. Nie wiem jakim cudem nie zwątpiliśmy i pół roku po wykorzystaniu zarodków z tej procedury, w której szłyśmy razem (w tej co miałam poronienie) wróciłam do N. Ale posłuchałam głosu wewnętrznego, który absolutnie sprzeciwiał się piątej stymulacji na wielkich dawkach i zapytałam o cykl naturalny, którym poszłam. Teraz jestem w 15 tc, dziewczynka 🙂 Na początku była dwójka, jeden się nie utrzymał i jeszcze jeden mamy zamrożony.
    Nie rób Soniu nic na siłę, najważniejszy jest spokój, ale nigdy nie mów nigdy 🙂

    1. Anitt to moj wewnetrzny głos podpowiada że jutro endo zacznie spadać i zamiast ustalenia terminu transferu będe miala kolejny skreczing 🙂 i powtorke z rozrywki z przygotowaniami do crio…

  18. Pati, powodzenia!!
    A w temacie CC kontra poród siłami natury – dla mnie to jest fragment szerszego zjawiska. Brak przypadłości zdrowotnych traktuje się jak zasługę. Nie zliczę już, ile razy słyszałam w tonie pochwały, że „dobrze znoszę ciążę”. Swoją drogą, skąd to przekonanie – nie wiem. Jest to jawną nieprawdą, w miarę rozwoju ciąży jest prawdą coraz mniej – to, że na widok znajomego się uśmiecham, a nie płaczę, albo że wykonuję (w ilości śladowej, ale jednak) pewne zawodowe obowiązki, nie znaczy wcale, że dobrze się czuję albo nie mam komplikacji. Ale rozumiem, że takie słowa to ma być komplement. Tylko że zupełnie się z takim postawieniem sprawy nie zgadzam! Bo jaki komplement? Niepłodność czy komplikacje ciążowe nie są niczyją winą! A ich – prawdziwy czy rzekomy – brak nie jest zasługą!! Mamy organizmy takie, jakie mamy…
    I tak samo fakt, że jedna pani urodziła siłami natury, a inna przez CC, ma się nijak do ich wartości w ogóle, a ich wartości jako matek w szczególności. Wrrr… mam ochotę gryźć, chyba mam zły dzień, sorry.
    Inna sprawa, że ludzie dla własnego dobrego samopoczucia wolą klepać bez opamiętania komunały w rodzaju „wszystko będzie dobrze” niż zadać pytanie: jak się czujesz, a następnie rzeczywiście wysłuchać odpowiedzi na nie. Podobno tak samo jest w przypadku rozmaitych poważnych chorób, a takie powierzchowne pocieszanie drażni chorych.

  19. Był był, dzieki za kciukasy. Endo max 8 na tym odcinku wiec luzik. Mam nadzieje ze moje 4AA sie wlasnie tam zagnieżdża. Transfer mial byc o 13 a mialam zrobiony o 15 pozniej tu w klinice godzina lezania czyli do 16 pozniej o 1.5 h na wypis. Takze wrociłąm tak padnięta le to tak ze jedyne o czym myslałam to łóżko i spanie.
    Standardowo zamieszalam z lekami moze ktoraś mi podpowie bo tu w klince to nikt nic nie wie.
    Miałam progynove od 2dc 4×1 i Lenzetto 2×2 od 15 dc do transferu, to i to estradiol, to drugie doszło z racji tego zeby endo przypadkiem nie zaczelo spadac jak doszedł progesteron.
    No a na wypisie mam progynowa 3×1 tamtego Lenzetto wogole nie mam. Brać czy nie brać o to jest pytanie?

    1. Tak jak Ci pisałam – uważam, że nie ma już potrzeby brać. Nie jest Ci potrzebny taki wysoki estradiol. Ale też nie zaszkodzi.
      Na rozpisce masz Progynovę 3×1 to tak bierz. To standardowa dawka.

  20. Iza jesteś nie do zdarcia herosko, jak zwykle podziwiam za żelazne cojones ;-))))
    Bardzo potrzebni są tacy pionierzy do wydeptywania ścieżek, dzięki temu może inni zyskają więcej odwagi i siły, żeby pójść w Twoje ślady i powoli, po trochu coś zmienicie na lepsze.
    Trzymam kciuki!

    1. Ja chodziłam i z bliźniakami i z Laurą. Czułam się bardzo dobrze. Do pracy mam niedaleko. Praca nie jest stresująca – żadnych spotkań z klientami, nasiadówek, wyjść. Przychodzę i siedzę przed komputerem do wyjścia.
      Teraz na razie też chodzę.

      Ale teraz chyba jednak jak się uda to pójdę szybko na zwolnienie. Idzie jesień, zima, większe niebezpieczeństwo przeziębienia. Zresztą po tylu przejściach należy nam się odpoczynek, między tymi staraniami a wymaganiami dziecka.
      Tak bym poszła na zwolnienie jak teraz – jesteś 15-20 tydzień.
      Ja myślę jeszcze o pracy zdalnej. Dam propozycję nie do odrzucenia – praca z domu albo wcale. 😉

      Z kolei moja koleżanka z biura chodziła do pracy po każdym transferze i w każdej ciąży. 4 razy poroniła wczesne ciąże. Raz krwotoku dostała na konferencji. Ona wychodzi z założenia, że ciąża to nie choroba i jak ma się udać to się uda.

      1. Wężon, właśnie o te infekcje mi chodzi, jeszcze z moją astmą i po odmach. Myślałam żeby pochodzić do końca września, ale teraz zaczynam się trochę obawiać… Aktualnie 16 tydzień. A Ty jak się czujesz? Byłaś już lekarza?

    2. Meliska, zacytuję mojego lekarza z IMiD: jeśli ma się pacjentka czuć lepiej będąc w domu to ja to rozumiem ale to nie jest ciaza podwyższonego ryzyka (o ile nie ma wyraźnych sygnałów) i nie ma co siedzieć w domu bo sie jeszcze nasiedzi pacjentka.

      Ja wybrałam wariant chodzenia do pracy do końca 8 miesiąca choć moja praca nie biurowa a terenowa ale na Twoim miejscu i po przejściach chyba wybrałabym L4, żeby sobie w brodę nie pluć jakby co.

  21. Melisko, tu odpisze w sprawie L4 w ciąży. Wiesz, każda ciąża jest inna. Każda z nas się inaczej czuje; ma mniej lub więcej sił. W moim przypadku chciałam chodzić do pracy przynajmniej do końca 4 mies. Ale życie to zweryfikowalo. Pojawiły się krwawienia; lekarze z IP kazali leżeć. I co robić? Leżeć czy chodzić do pracy? Szefostwo u mnie w pracy podeszlo do tematu mojej ciąży „to póki jeszcze jesteś, to zrób to i to i tamto”dociazajac mnie na 200%. Zdałam sobie sprawę, że gdyby się cokolwiek stało dzidziusiowi, to do końca życia bym gdybla, że trzeba było iść na L4. Poszliśmy zatem z dzidziusiem na L4 w 14 tyg i będąc w domu o wiele lepiej się zaczęłam czuć. Teraz z perspektywy czasu wiem, że tak na prawdę biłam się z myślami o tym L4 tak jak Ty, a w pracy i tak by nikt nie docenił tego jakbym nawet chodziła do pracy do 30 czy 36 tygodnia… powodzenia w podjęciu decyzji i l4 🙂

  22. Melisko , Ja poszłam w 14 tc bo dostałam zapalenie tchawicy , kaszlałam jakby 2 paczki papierosów wypalała i poza jakimiś witaminami nic nie mogłam brać. Leczyłam to 3 tygodnie, potem już nie wracałam. Cała ciąże czułam się dobrze, końcówka była uciążliwa, ale to ze względu na rozmiary Małej Orki 😀 Generalnie jeżeli będzie mi dana druga ciąża, a będę znosić podobnie to chciałabym pracować do 6/7mce 🙂 Wiesz mi też nie zależało na chodzeniu do pracy bo jak zaszłam to wiedziałam że po macierzyńskim i tak zmienię pracodawce , co tez uczyniłam 🙂

  23. Iza dobrze ze poszlas do sadu. Zycze duzo sily i wytrwalosci. Sama jestem taka ze ciezko mi odpuscic w pewnych sprawach. Napewno bedzie Cie to kosztowalo wiele nerw i stresu. Ale jestem pewna ze po wygranej stwierdzisz ze bylo warto.
    Wężon a co ja tu czytam. Kurcze dziewczyny wszystkie pokazujecie ze trzeba walczyc a kiedys przyjdzie czas ze bedzie nagroda. Duzo zdrowka zycze

    1. Sonia, to był 7 dpt blastki. Cuda czasem się zdarzają, ale coś powinno być.
      Ja 7 dnia miałam 36. Gdyby miała chociaż 5, chociaż 2, to mogłybyśmy trzymać kciuki za ciąg dalszy.
      Niestety, zero już szans nie daje.

    1. Objawów trochę jest. Niezbyt uciążliwe na razie, na szczęście.
      Trochę mi niedobrze, zwłaszcza jak się głodna robię. Zaczęły boleć piersi.
      Trochę jestem senna w dzień. I prawie cały czas czuję brzuch.

  24. Pati, przykro mi. Nie pamiętam, bo byłam ostatnio wyjechana, macie mrozaki?
    Dziewczyny, kto wie, że Helka miała mieć operację, to informuję, że my już odpukac szczęśliwie po drugi tydzień. W zeszłym tygodniu wyszliśmy ze szpitala, rana długa ale goi się narazie bez powikłań… Neurochirurgia dziecięca stawia człowieka do pionu.
    Wracam do Projektu Iza. Dzisiaj, jutro wam napisze maile. Kto ciekaw, ponawiam mój apel z poprzedniego postu.
    Dziewczyny, chciałabym was zaangażować w pewien „projekt” związany z blogiem Izy. Nie będzie miał nic wspólnego z niepłodnością, badaniami, miesiączkami itd. Iza nie wie, o co chodzi, a ja potrzebuję Was. Wy, które to zostawiłyscie kawałek swojej historii, które skorzystały ze wsparcia na blogu, znalazły siebie i zaczęły od nowa coś, albo dokończyły:) Słowem Wszystkie, którym blog jest bliski. Odezwijcie się do mnie na maila: olga1982gazeta@gmail.com
    Obiecuję dobrą sprawę:)
    I zapraszamy z Anią Z NiepłodnościWKrakowie, Magdaleną Molibdowską i Artvimedem na warsztaty w październiku…
    https://m.facebook.com/artvimed/

    1. Olga, strach o Twoje dziecko udzielił sie tutaj wielu nam. To juz dawni nie sa tylko wirtualne historie. Kamień z serca, ze operacja za Wami. Niech juz nigdy więcej nie bedzie większych stresów.

      Co do Twojego projektu – czy ja tez moge wziąć w nim udział 🙂 ????????

  25. Dziewczyny, gratuluje urodzonym i będącym w ciążach, ściskam te, którym narazie się nie udało.
    My wrocilysmy w zeszłym tygodniu ze szpitala. Operacja nareszcie za nami. Teraz tylko kontrole neurochirurgiczne, fizjo i logopedyczne. Wklejam artykuł o wadzie, z którą się rozprawiamy. Sprawdzajcie szwy na glowce dzieci podczas 3 prenatalnego. Zrośnięcie jest wskazaniem do cesarki. Wszystkie nieprawidłowości i niepokoje odnośnie kształtu głowy należy wyjaśnić z neurochirurgiem od kraniosynostozy. Mamy w Polsce tych lekarzy. Artykuł autorstwa mojej znajomej z grupy Facebookowej. Jeśli mozecie, udostepniajcie.
    http://omatkomagazyn.pl/zdrowie-i-uroda/wielki-problem-mala-glowa/
    Wracam do Projektu Krótki. Ponawiam info z zeszłego posta:
    Dziewczyny, chciałabym was zaangażować w pewien „projekt” związany z blogiem Izy. Nie będzie miał nic wspólnego z niepłodnością, badaniami, miesiączkami itd. Iza nie wie, o co chodzi, a ja potrzebuję Was. Wy, które to zostawiłyscie kawałek swojej historii, które skorzystały ze wsparcia na blogu, znalazły siebie i zaczęły od nowa coś, albo dokończyły:) Słowem Wszystkie, którym blog jest bliski. Odezwijcie się do mnie na maila: olga1982gazeta@gmail.com
    Obiecuję dobrą sprawę:)
    Do dziewczyn, które już są wtajemniczone napisze dzisiaj maile:)
    No i info o warsztatach w Krakowie: darmowe, z Magda Molibdowską, DrChrostowskim, mną jako psychologiem i Ania z NiepłodnościWKrakowie jako menegerem;) Będzie fajna atmosfera, dobre spotkanie i trochę pracy własnej. Temat gruby. Blisko dworca:)
    https://m.facebook.com/artvimed/
    Uff.

    1. Kciuki nadal za Helenke by goilo sie jak trzeba!
      Artykuł bardzo przydatny – otworzył mi oczy na całe spektrum wady i tego z czym musicie sie borykać teraz ale i co przed Wami jeszcze… ech życie.

      Czekam na maila w sprawie projektu 🙂

      Buziaki dla Heli

    2. Dziewczyny, podpisuje sie z moim Malym calym sercem pod tym co napisala Olga. Okazalo sie niestety ze moj synek tez ma kranio 🙁 I przeszlam przez wiele miesiecy kilkunastu lekarzy ktorzy absolutnie zaprzeczali moim podejrzeniom. Moj M tez mi tlumaczyl ze mi sie wydaje. Dopiero wlasnym uporem i intuicja wychodzilam droge do prof z drugiego konca kraju ktory potwierdzil to co sama czulam od poczatku. Dzieki Bogu, jakas intuicja kazala mi tez robic jednak cc z moim dr choc porod sam sie zaczal wczesniej i nawet myslalam czy nie pojsc na zywiol. Nie jestesmy jeszcze po drugiej stronie…wiele przed nami…ale same widzicie- zdarza sie i to naprawde nie tak rzadko. Gdyby nie historia Olgi nie wiedzialabym nawet wczesniej ze kranio istnieje. Dziekuje za wszystko- Ty wiesz :* A Tobie Izus tez wielkie dziekuje za to miejsce bo nawet dzieci udaje sie nam tu diagnozowac i chwala Ci za to kochana bo pewnie dalej bym bladzila :*

      1. O Ana86 ale historia. Pamiętam jak Olga napisała o Helence, że wspomniałaś, że synek też chyba ma jakąś dziwną główkę.
        Najgorsze, jak lekarze uważają Cię za wariatkę.
        Często to my musimy uparcie wydeptywać ścieżki.

  26. Kaja odpowiem tu , Agacior to jest Mały Zbój , za kilka dni kończy 7 mce 🙂 zostawie w pokoju na macie ,znajdę pod szafą 😀 Do końca listopada macierzyński , a potem Moja Mama z Nią zostanie, więc bardzo zaufany Człowiek 🙂 Co u Was , jak ” Maleństwo” 😀

  27. Iza,mocno zaciskam kciuki za powodzenie sprawy, wierzę, że po tym wszystkim co Was spotkało ta sprawa zakończy się pomyślnie. Wężon, ściskam też kciuki za Fasolke,ta informacja bardzo mnie ucieszyła 🙂 Gratuluję wszystkim rozpakowanym, w dwupakach i ściskam mocno te które nadal walczą. U nas na szczęście ciazowa nuda, leci 25 tydzień czekamy na Zosię. Nieustannie zagladam i wierze w Was.

    1. Dziękuję. W miarę OK. Żyję normalnie, trochę więcej odpoczywam po pracy. 🙂
      W środę wizyta u lekarza prowadzącego. Jestem ciekawa, czy wszystko jest OK. Poprzednio na tym etapie się skopało. 🙁

    1. Gaja, można.
      Na forum kilka dziewczyn brało intralipid do domu. Ktoś znajomy, albo wynajęty podłączał. Wychodzi dużo taniej i wygodniej niż w klinice.

      Jakbyś miała jakieś problemy z zakupem to mogę zapytać.

      1. Jeśli tu zajrzy 😉
        dostałam, w aptece przyszpitalnej. co prawda tylko 500 ml, więc połowa ponad będzie do wyrzucenia… Kolejne dawki może dostanę z kliniki.
        Swoją drogą, podanie w klinice to 300 zł. A koszt leku chyba 40…

          1. Właśnie nabyłam, 500 ml 10% za ca le 43 zł. Powinnam dostać 100 ml, 20%, więc wezmę 200 ml, reszta do kosza.
            Podanie za darmo u lekarza POZ.
            43 pln vs 300 pln…

            transfer mooooże za tydzień. jeszcze nic wiadomo konkretnego. Immunalog wymyślił, żeby Intralipid brać 2 x przed i 1 x po.
            to biorę….

  28. MagdaS, to moje ostatnie podejście (w sumie piąta procedura) to był cykl naturalny, przed nic nie brałam, a w cyklu, w którym pochodziłam do punkcji i transferu brałam jedynie CLO 2/3 tabletki od 3 do 7 dnia cyklu.

        1. Na wszelki wypadek, z uwagi na przejścia wcześniejsze, poronienie, płuca, teraz sobie przypomniałam, że ten Encorton właściwie brałam chyba już ze 2 tygodnie przed punkcją.

      1. Wezon, niestety nie bo u nas gdzie indziej problem wiec w zasadzie chcąc w ogole myślec to raczej potrzebowałabym uzyskać dużo komórek zeby mieć wiecej szans (tak mysle ale to moje laickie myślenie); cos tak mi chodzi po głowie ale chyba nie mam odwagi zeby znowu spróbować 🙂 poki co mysle:) Twoj przykład Wezon, jak rownież Małej Ani i Meliski daje do myślenia i troche mi pozytywnie namieszał w głowie:)

    1. Soniu, na naturalnym było znacznie lepiej niż na tych stymulowanych dużymi dawkami, swoją drogą nie wiem dlaczego nie proponują cykli naturalnych, tylko trzeba samemu sugerować… A co do szczegółów, to w cyklu naturalnym (Clo) były 3 komórki, wszystkie dojrzałe, wszystkie się zapłodniły i były 3 ładne zarodki – 2 podali (na początku obydwa się przyjęły) i 1 zamrozili. Chcesz spróbować na naturalnym? Ja polecam 🙂 Aczkolwiek to pewnie kwestia indywidualna, ja zawsze jestem nietypowa.

  29. Meliski, zaczynajac leczenie ja sugerowałam dr ze wole podejście na cyklu naturalnym ale szczerze mówiąc rekomendował co innego z tego względu (jak zrozumiałam), ze jednak cykl stymulowany daje szanse na uzyskanie większej ilości komórek jajowych co moze sie przełożyć na większa ilośc zarodków (tak to zrozumiałam i szliśmy wg jego zaleceń; do pewnego czasu bezkrytycznie;)

    1. No właśnie, lekarze tak podchodzą i zaczynają z grubej rury, a dopiero jak wyczerpuje się amh to może cykl naturalny… I to zazwyczaj na prośbę. U mnie na dużych dawkach, (300 jednostek) Gonalu i Menopuru było po 1-2 zarodki, raz cudem 4.

  30. Umówiłam sie na spotkanie z dr KK, uznałam ze na podstawie rozmowy z embriologicznej będziemy podejmować dalsze decyzje i zastanawiać sie czy jest szansa i czy warto jeszcze próbować

  31. Soniu, u mnie tym razem było tak, że dr L. konsultował na moją prośbę mój przypadek z dr KK, w rezultacie zalecił znowu krótki protokół. Przyjechałam na wizytę startową czy jak to się nazywa, nie było go, tylko dr T., zapisała leki do stymulacji. A mnie ogarnęła totalna blokada na stymulacje, po wyjściu od lekarki usiadłam z pielęgniarką i powiedziałam jej o wątpliwościach, zapytałam o cykl naturalny, przewertowała kartotekę i okazało się, że jako jedną z opcji dr KK wpisała cykl naturalny tylko nikt mi nie powiedział. Pielęgniarka wróciła do dr T., ale ona nie chciała podważać decyzji dr L., ja miałam totalną niechęć do stymulacji i nie kupiłam leków, pojechałam do domu i miałam czekać na telefon co na mój pomysł z cyklem naturalnym powie dr L. Po kilku dniach zadzwoniła asystentka, że przyklasnął, ale chyba nie do końca wierzył, bo podobno powiedział, że najwyżej to będzie próba przed stymulacją. Ciekawe co Ci powie dr KK, kiedy wizyta? Ona tak normalnie przyjmuje?

    1. Nie umiem powiedzieć czy normalnie przyjmuje; ale mam wizytę za tydzien; poprosiłam o wizytę i sie zgodziła. Ale to tylko wizyta tzn podejrzewam, ze gdybym sie zdecydowała dalej działać to pewnie leczenie jak poprzednio prowadziłby dr L a ona ze swojej str ale narazie tak daleko nie mysle bo nie wiem czy jest o czym myślec. W sumie to czekam na wizytę u niej zeby albo sie upewnić, ze nie warto dalej próbować albo wprost przeciwnie – ze zawsze warto i mozna próbować. W zasadzie to probowac zawsze mozna tylko pytanie, czy sukces jest bliższy trafienia 3, 5 czy 6 w lotto:) Z tym, ze w sumie zdaje sobie sprawę z tego, ze czasem trudno jest prognozować takie rzeczy:) Na koncu decyzja i tak należy do pacjenta. Ciesze sie Melisko, ze posłuchałam swojej intuicji, bo jak widać miałaś racje:)

    1. Soniu, to wszystko jest bardzo trudne, mi lekarze już praktycznie nie dawali szans, tyle niepowodzeń i AMH spadło, teraz zamiast się cieszyć, jestem cały czas w stresie czy wszystko będzie OK.
      Daj znać co powiedziała dr KK. Trzymam kciuki 🙂

      1. Melisko, u Soni niby nie było problemów z zarodkami. Miała 5 zarodków z 1 stymulacji.
        Ale może na naturalnym się uda. Zawsze warto próbować.
        Soniu, jakie masz AMH? Cykle naturalne bardzo dobrze działają przy słabym AMH.
        Koleżanka w Białymstoku podchodziła do stymulacji, duże dawki leków, pęcherzyki nie chciały rosnąć. Punkcja została odwołana. Profesor powiedział, że jednak jajniki stare (40 lat), nie odpowiada na stymulację, sytuacja beznadziejna i tylko komórka dawczyni ją uratuje.
        Przeniosła się do Novum. Lekarz proponował cykl naturalny, albo bardzo mocną stymulację ze względu na niskie AMH.
        Wybrali naturalny. Pęcherzyk urósł, był pełny, komórka się zapłodniła i doszło do transferu.

        1. Wezon, ja mam wysokie amh cos chyba 4,9 (musiałabym sprawdzic jak wrócę do domu) ale takie, ktore moze z kolei świadczyć o pcos (wiec stymulację miałam lekka typu menopuru 75 a perugon na początku 25 a potem 50 jesli dobrze pamietam). W każdym razie zarodki były piekne do 3 doby ale w kolejnej stymulacji do 5 dobry dotrwała tylko 1 blastocysty 5 AA ale i tak nie było z tego ciąży a reszta zarodków niestety nie dotrwała. Takze u nas jest chyba tu problem (albo tez tu).

          1. Soniu, gdy zaczynałam miałam idealne AMH, przy pierwszym protokole tylko jeden zarodek, więc podany w 2 dobie (porażka), drugi protokół do 5 doby dotrwal jeden i to bardzo kiepski (porażka), trzeci protokół – do 5 doby doszły 2 zarodki średnie, podane cykl po cyklu (raz ciąża biochemiczna z jednego świeżego). Po tych trzech protokolach pożegnanie z BS i przeniesienie do N., tam aż cztery zarodki, dwa w 2 dobie podane (poronienie), dwa zamrożone w 5 dobie (nic z tego). Dla mnie to było dużo zarodków i w sumie ładne AB, a dr L. nie był zadowolony. Po tych wszystkich czterech protokolach na dużych dawkach AMH spadło do 0.59, FSH wysokie, no i już praktycznie nie dawali szans, bo te komórki u mnie kiepskie, zalecali komórkę dawczyni, co dla mnie było nie do przyjęcia… Ale jak widać u każdego może trafić się w końcu jakaś dobra 🙂 Wierzę, że u Ciebie też!

          2. A jakie (jeśli można) miałaś te FSH? I jakieś objawy menopauzy? Przedłużające się cykle itp?
            Ja też mam wrażenie, że mnie „dobiła” stymulacja na maksymalnych dawkach, choć już przedtem miałam AMH bliskie 0… Ale potem fsh poszło dodatkowo w kosmos.

          3. Gaju, żadnych objawów menopauzy, cykle regularne z nadwyraz odczuwalnymi owulacjami. 2 lata temu przez wszystkimi protokołami AMH było 2,45, FSH idealne. W tym roku w kwietniu AMH 0,59, FSH 16,6! Przez niecałe 2 miesiące brałam Koenzym Q10, zioła rewitalizujace jajniki (zalecone w N.), DHEA i jakieś ogólne witaminy, po tym FSH spadło do 12,6.

        2. Wężon, to u mnie podobnie, też prof. w BS to samo mówił co Twojej koleżance, po przeniesieniu do N. dr L. też nie dawał wielkich szans, marudził ciągle z tą komórką dawczyni i wbiłam się w depresję po poronieniu… Musiałam ochłonąć i nabrać dystansu.

  32. Ania i MM, dzięki za informacje w sprawie detektora. Ja mam takie obawy, że np. nie usłyszę tętna, bo źle coś przyłożę i od razu spanikuję. Czytałam różne opinie, część pisze, że super, bo uspokaja, a część się niepotrzebnie stresowała, bo coś nie tak słyszała, a faktycznie było OK. Aniu, a jaki masz model tego detektora?

    1. Również czytałam różne opinie, mimo to kupiłam. Wiadomo że Bąble w brzuchu sie kręcą, ale przy młodej ciąży używasz żelu i nie ma problemu ze znalezieniem tętna, przy bardziej zaawansowanej bez żelu dobrze słychać.

      1. Melisko ja jestem okropną panikarą, w pierwszej ciąży to praktycznie codziennie podsłuchiwałam synka, nie było sytuacji żebym nie znalazła tętna więc działał na mnie kojąco. W drugiej ciąży używałam go mniej bo nie było tyle czasu przy 1,5 rocznym smyku ale jak tylko miałam ochotę wieczorem z mężem to słuchaliśmy serduszka. Nawet nagraliśmy sobie na dyktafon w telefonie to bicie i teraz mamy fajną pamiątkę jak już dziecko jest po drugiej stronie brzucha. Nie kupuj bo ja Ci naprawdę bardzo chętnie wyślę, a jak urodzisz to odeślesz 😉 a jeśli chodzi o model to podstawowy Angel Sounds.

  33. Hmm co do powyzszej konwersacji odnosnie cyklu stym a naturalnym to chyba kwestia też jaka jest nasza przypadłość. Ja nie mam co albo walcze o jaja albo o endo. W N. na naprawde małych dawkach przecież mnie przestumulowali a co ja brałam Puregon 75 z 6 dni a od 3 do 7 Lamette. Jaj pelno a uzyskali co 1 zarodek i podali w 2 dobie. A pobrali 3 dojrzałe. Teraz już było lepiej ale jak dostałam rozpiske leków to sie pytam czy nie za duże dawki i czy nie za duzo tych lekow. No i fakt mała korekta całej stymulacji i odrzucony jeden zastrzyk. Jaj 12 pobrali 8 zaplodnilo sie 6 do 5 doby dotrwaly 2. Więc efekt lepszy. Ale i tak zdziwienie pani embriolog że taki przesiew w jajach. Ja już tak znam swoj org jak reaguje na leki ze puki mi jakiejs nowosci nie powiedzą to już znam efekt usg i jakos nigdy nie było inaczej niż to przewidziałam.
    Za jakiś czas lece na przestymulowanie, pod warunkiem że punkcja będzie w narkozie a nie na zywca, bo jakas oporna jestem na ich miejscowe i dozylne znieczulenia. A no i upre się chyba na podanie zarodka 3 dniowego a reszte niech hodują. Ale to za jakis czas jeśli moja sniezynka odmowi posluszenstwa jak jej poprzedniczka.

  34. Witajcie 🙂

    dziewczyny, ja tylko na chwilunię. Z zapytaniem: czy któraś z Was miała jakaś styczność z Dr Dworniakiem z Invimed W-wa?
    Jakieś opinie?

    Ps. zostawiam pozdrowienia dla Matki Dyrektorki i każdej z Was :*

    1. Asti, tak Kas ma swoją trójeczkę od Dworniaka i bardzo go chwali, Borówce też robił udany transfer i prowadził ciążę.
      Ja też miałam z nim kontakt. Nie byłam jego pacjentką, ale w zastępstwie robił mi jeden podgląd przed końcem stymulacji i transfer. Bliźniaki były od niego.

      A co? Zastanawiasz się nad IVF?

    2. Nie Wężon, my nadal iui.
      Tylko myślałam o zmianie kliniki.
      I wstępnie nawet umówiłam się w invimed.

      Na tą próbę zostaniemy w n.

      Na wiosnę robiłam oczyszczanie organizmu ziołami.
      Teraz tagnęłam się na post Dąbrowskiej, przeszłam 14dni.
      Mam nadzieję, że to pomoże.

      A u Ciebie dziś wizyta z tego co wyczytałam wyżej 🙂
      Trzymam kciuki :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *