Niezbędnik in vitrówki: suplemety i leki

Nad naszymi głowami trwa dyskusja o in vitro, o etyce, o ustawie, o programie rządowym.

A nikt nie zastanawia się nad tym, ile leków musimy wziąć, żeby ta maszyna jakoś się ruszała.

Często gromadzimy  tego tyle, że trzeba było wygospodarować osobną półkę.

Jak wyglądają Wasze szafy suplementów i leków? Czym się raczycie w wolnych i zajętych chwilach?

*

Sza (czyli „suple od Szy”) :

selen z E,
koenzym Q10,
femibion1,
agapurin,
profertil,
folik,
magnez b6,
witamina C,
olej z wiesiołka na zimno tłoczony,
orzechy brazylijskie

*

Mała Ania

*

Mimami:

korzeń maki,
magnez z chelatem,
Prenatal One,
Omega 3,
kwas foliowy,
koenzym q10,
selen,
cynk,
witamina D,
eutytox,
ovarin,
oeparol,
mleczko pszczele
(to nie koniec, Mimami czeka jeszcze na dostawę Dhea…)

 

*

Margaritka:

Pudelko złożone, pożegnalne zdjęcie  zrobione, z wiekszością z tych cudeniek czas sie rozstac(przynajmniej na jakiś czas)- zaczynam pakowanie:)

A oto lista:
*gonal
*menopur
*fraxiparine
*clexane
*encorton
*clostilbegyt
*estrofem
*dostinex
* amotaks
*marvelon
*pabi-dexamethason
*lutinus(juz nie mam nawet pudełka, musicie uwierzyć na słowo;))
*luteina
*nospa
*espumisan

Suplementy:
*vitrum D3
*vitrum D3 forte
*spirulina
*essentiale forte
*koenzym Q10
*profertil(maz)
*selen+E (maz)
*magne B6
*mleczko pszczele
*ubichinol
*L-karnityna
*biomarine 1140
*olej z nasion wiesiołka
*inofolic
*femibion natal
* selen+cynk
*maca
*witamina K2(tego nawet nie zaczęłam brać)
Do tego soki warzywne, orzechy(brazylijskie, nerkowca), duzo warzyw i olej lniany (do sałatek)

Oczywiście nie brałam tego wszystkiego na raz, rożne leki i suplementy na rożne etapy leczenia. Części leków juz nie mam i dzieki Bogu o nich nie pamietam. Jednakże te wszystkie leki wywalone na stół przypomnialy mi ile bólu, potu, krwi mnie (i nas wszystkie) ta walka kosztuje. Wzrusza mnie to. Nie wszystkich ludzi na to stać, wiecie o tym? Nie wszyscy sa zdolni tak walczyć nie mając żadnej gwarancji. Jesteście/jesteśmy wszystkie bohaterkami!!!!
P.S.- odkryłam prawie całe opakowanie clexane 0,4ml(8sztuk)-gdyby kogoś pilnie potrzebował chętnie odstąpię.

*

Ja: trzymam  in vitrowy  arsenał w kartonie, na razie są tam m.in. inofem, encorton, clostilbegit, fertill plus, fertiman, magnez, lutinus, luteina, metypred, olejek z wiesiołka, orgametrill. Pudełko od kilku mięsięcy mało używane, najpewniej wkrótce się napełni….

plus dzisiejsze zakupy. tak, wracam z zaświatów 🙂

Strona jest z gumy, jak chcecie dosłać zdjęcia, zapraszam, dodam!

73 komentarze

  1. Mimami, powiedz prosze gdzie kupilas mleczko pszczele bo na zdjeciu widze, ze masz produkt naturalny. I ile tego bierzesz., no. 1 lyzeczka codziennie? Czy do produktu byla dolaczona jakas miarka i instrukcja obslugi ile tego jesc??;)))
    Izo, jestes boska. Dzieki za wpis. Dla mnie duzo info.
    Czekam ma jutro z Toba.

        1. Mleczko przyszło w czwartek, więc w piątek 12 zaczęłam przyjmować. To był 7dc, przyznam że nie wiem czy będę robić przerwę.
          Malgorzalka1984 czy Ty brałaś mleczko pszczele przez określony czas?

          1. Bralam 60 dni a potem 2 tygodnie przerwy. I powrot do brania.

            Nie ma znaczenia ktory dzien cyklu, wazne jest tylko zeby na pusty zoladek, przed jedzeniem.

  2. Iza kciuki odpalone za dzisiejszą wizytę. Ja melduję, że zastrzyk z diphereliny zrobiony, większa dawka od razu 3,75.
    Sonia mleczko można zacząć brać w dowolnym dniu cyklu.

  3. Piękna Walentynkowa notka – kochamy swoje suplementy. 🙂

    Dziewczyny dopiero jestem, zaraz wczytam się w komentarze pod poprzednią notką i zobaczę, co tam u której dokładnie słychać.
    Izo, dobrze trafiłam, akurat dzisiaj idziesz na wizytę, trzymam kciuki.
    Marto D., Rodulot, przykro mi, że się nie udało.
    Doti, super, że się udało, tak prawie przypadkiem. 😉
    Bilbao, Margaritka, Malgorzatka, Olga, Ewelka i inne zaciążone, cieszę się, że tygodnie spokojnie mijają i wszystko jest w porządku.
    Ewelinkaa, Ty to już masz niedaleko do porodu.
    Casja, już myślisz o odbieraniu pozostałych zarodków?
    Uczuciowa, rób betę dzisiaj, 12 dpt to już naprawdę wystarczy, zwłaszcza po crio. Jestem ciekawa, czy się udało. Sikaniec prawdy nie powie. 🙂

    Ja jestem po dzisiejszej wizycie. To co zwykle, czyli cudu nie było. Uparte 5 mm. Nie działają na mnie plastry, akupunktura i suplementy. Ani wyjazd i litry czerwonego wina. Dzisiaj jest 25 dc, do czwartku mam brać duphaston, parę dni czekania i cykl od nowa. Tym razem z plastrami i estrofemem. I niby robimy na tym co będzie, bez względu na grubość. Małe szanse na takiej cieniźnie, ale lepsza mała szansa, niż żadna.
    Jak nie próbuję, to w ogóle nie mogę mieć nadziei.
    Nawet nie jestem rozczarowana po wizycie. Wiedziałam, że pewnie nic z tego.
    Chociaż przez weekend nie odmówiłam sobie małego fantazjowania, jak to usłyszę, że jest 6-7 mm i transfer jutro. Tak bezboleśnie hop z urlopu na fotel, ale nic z tego. Nawet myślałam, że gdyby było 5,5 mm to będę się upierać przy transferze.
    Gdyby jutro był transfer, to test wypadł by w rocznicę stracenia tamtej ciąży. Nie udało mi się w rocznicę transferu, nie uda się w rocznicę straty.
    To już rok, jak czekam na następną szansę. Na początku wydawało się, że 3 miesiące to długo.
    No cóż, przyzwyczajam się już do czekania na następny cykl.

    1. No w koncu wrocilas! Pusto bez Ciebie.

      Wezon moze sprobujesz te globulki z Viagry? One maja dobre rezultaty w USA. Moze lekarz by sie zgodzil, chociaz jeden cykl?

    2. Wężonie mam nadzieję, że jednak nie zdążysz się przyzwyczaić i że w następnym cyklu usłyszysz „robimy transfer”. Jesteś w ogromnym zawieszeniu, co miesiąc czekasz na TEN cykl i co miesiąc słyszysz, ze jeszcze nie teraz, a Ty marzysz, żeby wreszcie wziąć mrozaczka z zimowiska. Kurde no… czasem natura płata nam figle… 🙁
      U mnie już 26 t.c. Jest dobrze. Zaczynam powoli myśleć o porodzie, o tym jak to będzie, żeby wszystko było ok i dzidziuś urodził się zdrowy. Czas mi leci bardzo szybko. Pierwsze ciuszki dla maluszka dostałam od mamy-sama nie miałam odwagi niczego jeszcze kupować. Widok tak maleńkich ubranek wywołal u mnie łzy. A tak poza tym-mały nie daje w nocy spać, budzi mnie kopniakami, ale co tam-kocham to uczucie 🙂

      1. W tym tygodniu ciąży to ja już leżałam w szpitalu, odliczając każdą minutę dłużej. I w ogóle nie pamiętam kopniaków. Sprzed, jak wody były, też nie. Zatrzymałam się na delikatnym łaskotaniu. Chciałabym przejść jakąś ciążę do końca.

        Kurczę, zapomniałam o tych czopkach. 🙁 Nie chcę się znowu specjalnie po to umawiać, a inny lekarz chyba mi nie wypisze?

          1. Czesc Wezon,
            no niedobrze, ale opcja z czopkami z viagry to dobra opcja.
            Musisz sprobowac, nie masz nic do stracenia.
            Gdybys miala jakas znajoma farmaceutke to by Ci je zrobila, to tylko kwestia pokruszenia na miazge tabletek viagry z czyms co bedzie mialo poslizg, chyba jakies specjalne apteczne maslo.
            Dawkowanie to nawet ja bym Ci znalazla w wolnej chwili wieczorem na stronach www w usa chyba.
            Kwestia proporcji jedynie, trzeba wiedziec jaka ilosc tabletki zuzyc na jedna aplikacje.

          2. No i juz wiem.
            na jedna kulke dopochwowa wypada 25 mg viagry czyli jedna czwarta tabletki plus maslo kakaowe w dowolnej ilosci.
            Aplikuje sie 4 razy dziennie co 6h przez okolo tydzien, nalezy skonczyc stosowanie ok tydzien przed transferem

  4. Iza dzięki za pomocny post :*
    Atakuje już koleżankę farmaceutkę czy ma na stanie te suplementy :))))
    Trzymam kciuki za dzisiejszą wizytę :))))

    Wężon współczuję Ci kochana tego, że nie możesz mieć transferu 🙁 jejku rok czekania :(((
    Doktor R. mówi Ci ile ma mm endometrium to przemawia chociaż do Ciebie :)))) Do mnie nie mówi nic :)))
    Mam nadzieję, że wkońcu uda Ci się podejść do transferu :* trzymam kciuki :*

    1. paradise, chyba będziemy razem testować, czyli 22.02:)
      Ja jestem po pierwszym kriotransferze i już trochę zaczynam świrować, doszukiwać się objawów… Mam tylko pytanie, czy po samym transferze, czułyście skurcze w brzuchu? Ja przez pierwsze dwa dni tak i trochę się boję, że moja macica pozbyła się gości.

      1. Paradise, trzymamy kciuki 🙂 Bądź spokojna, nie doszukuj się za bardzo, bo to nigdy nic nie wiadomo. Jednych boli, innych nie boli. Z tymi skurczami to tak może być, bo bierzesz dużo leków i jednak tam w środku coś się dzieje. Mi pielęgniarka w klinice powiedziała, że jak boli trochę bardziej, to żeby brać Nospę i nie pozwalać się temu bólowi rozszaleć. Nie wiem , jak bardzo Cię boli. Jak delikatnie, to chyba wszystko ok. Mnie pobolewało od czasu do czasu i się udało, także staraj się być spokojna . Jak zaczynałam się obawiać, że może trochę za bardzo, to brałam profilaktycznie nospę. Bądź silna 🙂

      2. Ja po pierwszym transferze miałam istną rewolucję w brzuchu. Przy drugim wzięłam rano dwie nospy, jeszcze przed zabiegiem. Po zabiegu też i jeszcze następnego dnia. I było dużo lepiej.
        Rozmawiałam o tym z lekarką. Powiedziała, że w grę wchodzi jeszcze Buscopan, który też ma działanie rozkurczowe, albo Atosiban (tylko tu cena zwala z nóg i zdaje się, że nie zakończono jeszcze badań klinicznych leku we wskazaniu do in vitro).

      3. No ja też robię betę 22 :)))
        Nie nastawiam się jakoś szczególnie, bo to juz 4 transfer :((
        A widzę, że Ty też do doktora R. chodzisz :)))
        Mnie zawsze brzuch bolał, raz bardziej raz mniej :))
        A poza tym Anetko nie miałaś przypadkiem transferu w sobotę? Po 12?
        :)))
        Bo była Aneta ze mną na sali :)))
        Ja to Kasia 😉
        Tu znana jako Paradise, swoje przygody z in vitro opisuje na blogu ;)))
        Pod imieniem nie jestem znana :)))

          1. Myślałam, że jesteś może tą Anetką z soboty :)))
            Miło mi, że mnie podczytujesz :))))
            To testujemy razem za tydzień ;))
            Chciałabym żeby to był już ostatni transfer …..

    1. Doti, dzięki za odpowiedź. Ja jestem z tych odpornych na ból i środki przeciwbólowe biorę tylko w ostateczności. Zresztą wolę czuć co się dzieje, a to były bardziej skurcze niż ból, teraz to trochę jak przed @ się czuje, ale muszę przestać analizować, bo to nie ma sensu… Trzeba wytrzymać do następnego poniedziałku;)

  5. Cześć dziewczyny:)
    Iza, kciuki trzymam za wizytę! Nie mogę sie doczekać wieści.
    Wezonie, miło Cie czytać w końcu! Tęskniłam. Przykro mi z powodu tego upartego endometrium:(( koniecznie spróbuj tych czopków z viagry. Nóż kurde jak juz nic nie działa, to powołaj sie na te statystyki ze Stanów i niech lekarz Ci wypisze receptę. Trzeba wszystkiego spróbować! Mój nic o suplementach sam nie wspomniał a w końcu w kontekście ubichinolu przyznał mi racje i troche tam powiedział, ze moze mieć duże znaczenie na jakość komórek. Pamietam jak die bałam go pytać czy mogę brać te rożne leki, juz bym stchórzyła gdyby maz nie zagaił. Ty tez próbuj wszystkiego, nawet jesli tym mądrym głowom lekarzom wydaje sie to irracjonalne.
    Wlasnie co do suplementów, to Iza mnie natchnęła i zrobiłam porządek w swoich in vitrowych lekach. Czuje ukłucie bólu, szczyptę nostalgii, jakaś nieokreślona dumę, rozczulenie. Niesamowite ile lat walki, ile cierpień, ile tych wszystkich leków w siebie wlaliśmy, ile badań (czasem bardzo bolesnych) przeszłyśmy.
    Ja mimo ze jestem w ciazy, czuje ciagle napięcie takie jak wczesniej albo i większe. Nie umiem do końca uwierzyć ze to sie dzieje, bardzo boje sie kolejnej straty. Mam nadzieje, ze te lęki miną w koncu, ze wreszcie wszystko bedzie dobrze. Od tego napięcia psychicznego można zwariować, naprawdę. Martwi mnie mój stan.
    Dzis zmuszona sytuacja musiałam powiedzieć przełożonej o ciazy (nie chciałam wracać do szkoły, nie chce ryzykować ze zachoruje i zaszkodzę dziecku). Jest cudowna, zareagowała fantastycznie. Poparła moja decyzje, nie pozwala wręcz mi wracać, bo w szkole wiadomo jak jest. Boje sie sytuacji, ze bede musiała wrócić, jak ostatnio. Wtedy nic nie mówiłam nikomu, teraz tez a mimo wszystko ludzie sie domyślali i teraz tez juz plotkują ze pewnie jestem w ciazy. O ciazy nie wie rodzina, mimo ze tez sie domyślają, podglądają a mnie to tylko wkurza. Jest jednak cos takiego jak wstyd z powodu poronienia. Wiem, ze to żadna moja wina, tak samo jak niepłodność, ale czuje sie przez to gorsza, naznaczona. Jak tredowata. Uhhhh.
    Jutro mam wizytę u nowego lekarza. Podwójny stres, bo nie wiem jaki jest, jaki bedziemy mieć kontakt. I przede wszystkim boje sie czy u dzidzi wszystko ok. Ostatnia wizyta 2tygodnie temu a czuje sie jakby minęło sto lat:/

    1. Margaritka, będzie dobrze, odetchnij, bo się zamęczysz.

      Trochę jestem zła na siebie, że przez tę głupią nadzieję stracę kolejne parę dni. Gdybym nie miała ziarnka nadziei na transfer po porodzie, to mogłam duphaston zacząć brać kilka dni wcześniej i teraz mieć np. 1 dc. A tak to dupek do 28 dc i cykl będzie miał ze 33 dni. Fuj.

      A do tego wzbierają we mnie czarne chmury, jak tak teraz piszecie o kolejnych krokach i pozytywnych wynikach badań w ciąży. Jeśli jeszcze kiedyś będę w ciąży, to nigdy mnie nie uspokoją takie wyniki.
      Badanie genetyczne – rok temu usłyszałam, że wszystko świetnie, w normie i dzieci zdrowe. Tydzień później zaczął się koszmar, a po niecałych dwóch musiałam zabić te całkowicie zdrowe dzieci. Badanie hist-pat tylko potwierdziło, że z nimi i z łożyskami wszystko było w porządku, to tylko ja się nie nadaję do ciąży. Większość kobiet już trochę się uspokoja i zaczyna opowiadać o ciąży, mnie na pewno nie uspokoi.
      Badanie połówkowe – zdrowa, piękna, wyrośnięta – tak usłyszałam w pierwszej ciąży. A za dwa tygodnie leżałam w szpitalu, licząc upływające minuty. Ba, znalazłam się w szpitalu 2 godziny po wizycie u lekarza, który powiedział, że wszystko wzorcowo. I prosto z radości w gabinecie, że tak świetnie się czuję i dziecko zdrowe, trafiłam na salę porodową, na której lekarz powiedział, że nic z tego nie będzie. Potem parę dni zastanawiania się, czy będzie jeszcze tętno na kolejnym ktg, a potem parę dni myślenia, czy inkubator nie będzie pusty, jak rano przyjdziemy.

      Coraz bardziej czuję, że chcę pełnej, normalnej ciąży i coraz bliżej mi do dopuszczenia do głosu myśli, że nigdy jej nie będzie. Nawet jeśli jakimś cudem będzie pełna (chociaż 32 tyg., 40 jest dla mnie nieosiągalne) to nigdy nie będzie normalna i spokojna. Wody odchodzą bez uprzedzenia.

      1. Wężon, a słyszałaś o prof. Małgorzacie Jerzak? Ona się specjalizuje w takich ciężkich przypadkach, szczególnie poronienia. Ja do niej chodziłam przed decyzją o in vitro, u mnie stwierdziła, że nie ma co leczyć i albo staramy się naturalnie albo in vitro, wybraliśmy to drugie. Nie mówię, że teraz powinnaś do niej iść, ale jak już uda Ci się zajść w ciążę to może warto się z nią skonsultować. Podobno wielu dziewczynom pomogła, szczególnie przy problemach z utrzymaniem ciąży.

        1. Coś tam o niej słyszałam, ale ona chyba jest od immunologii i właśnie problemów z utrzymywaniem ciąży? Ja takich problemów nie mam – wszystko jest idealnie – poziom hormonów, tarczyca, żadnych krwiaków, łożysko OK. Ciążę nie obumierają i nie mam krwotoków, skurczy itp. Po prostu odchodzą mi wody.
          W pierwszej ciąży podobno przez przegrodę. Usunięto ją, przy okazji powodując niedrożność jajowodów, a za drugim razem worek owodniowy pękł dużo wcześniej. Teraz może dlatego że są słabe i obcieranie się dwóch o siebie to spowodowało. Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś coś pomagał na odchodzenie wód bez przyczyny.
          Szyjka mi się nie skraca, a akcja porodowa nie zaczyna.

          1. wężon, tak dokładnie, ona jest od problemów z utrzymaniem ciąży.
            Teraz rozumiem, przepraszam, nie do końca wiedziałam jaka jest Twoja sytuacja:(
            Bardzo smutna i trudna historia, ale najważniejsze, że się nie poddajesz.

  6. Wezoniku, strasznie przygnębiające jest to co piszesz. Cieżko o patrzenie z nadzieje w przyszłość z takimi myślami. Mimo wszystko rozumiem Cie doskonale. My z mezem po stracie ciazy, pewnej bezsennej nocy rozmawialiśmy jak nigdy o tym. Szczerze do bólu, bez ściemy, bez pokerowej twarzy, totalnie nadzy emocjonalnie. Juz wtedy wiedzieliśmy, ze jesli kiedykolwiek jeszxze bede w ciazy, to nie bedziemy umieli sie z niej cieszyć, bedziemy życ w strachu o każdy dzień. Mieliśmy racje. Ja mam nadzieje, ze w końcu choć uwierzę w te ciąże tak na 100%, ze zobaczę na usg moje dziecko, ze zacznie mi rosnąć brzuch i zacznę czuć ruchy. Każdy dzień jest jak marzenie, ktore sie spełnia a ja ciagle nie mogę w to uwierzyc i zamiast szczęścia czuje strach. No to jest przejebane dla nas wszystkich po przejściach. Kochana moja, póki co zmotywuj jakos endometrium i zachodz w ciąże! Pózniej bedziemy sie martwić razem a za jakiś czas spacerować po parku z naszymi dziecmi. Ty, Kas, ja plus nasze dzieci i pies to juz całkiem niezła gromadka!;)

    1. Wiem, że jakoś trzeba to ogarnąć, ale gdzie, jak nie tutaj upuścić parę. Zwłaszcza, że akurat w tej kwestii Jarek słabo mnie wspiera. Dla niego ciąża ma być normalna, albo wcale. Jak mam się męczyć, bać, a już co gorsza, leżeć tygodniami, to on nie chce. Dla niego drugie dziecko byłoby fajnie gdyby przyszło, ale jak nie to nie. Chce mieć je w miarę normalnie (bo ivf zrobić musimy, albo wcale). Tak więc tu muszę się wyjęczeć. Zwłaszcza, że naprawdę każde Wasze usg przypomina mi o moich. I o tym jak się ucieszyłam, że wszystko w porządku, że teraz to już zaraz brzuch zacznie mi rosnąć i że jest parka.
      Zachowywałam się normalnie w tej ciąży, naprawdę się nie bałam, zwłaszcza jak oba serca były, nie drżałam, przed usg, nie bałam się, że coś nie tak. Wierzyłam, że problemem była ta cholerna przegroda i ta ciąża będzie zwykła.
      Wiem, że ten spokój został mi odebrany. Nie wiem, gdzie czai się wróg.

      1. Wężon przepraszam że zapytam, pewnie nie doczytałam Twoich wcześniejszych wpisów. Masz/miałaś przegrodę macicy?
        Mamy trochę podobną historię z pierwszymi ciążami 🙁
        U mnie „stwierdzono” macicę dwurożna, i to ona wg lekarzy odpowiadała za odklejenie się łożyska w 28tc, po czym podczas histeroskopii którą zrobiłam, okazało się że kształt jest prawidłowy.
        Każda z nas jest mamą wcześniaka, my z tego nie wyszliśmy 🙁 Pisałam o tym kiedyś.
        Tak jak Ty w ubiegłym roku byłam w ciąży… 🙁 nie udało się. Doskonale rozumiem Twoje obawy i Twój lęk, a i postawa Twojego męża jest trochę podobna do postawy mojego. Mój M boi się że po raz kolejny powtórzy się sytuacja, w której usłyszy od lekarza że może uratujemy Pańską żonę, bo dziecko nie przeżyje….
        Pomimo tych wszystkich koszmarnych doświadczeń, pomimo bólu i strachu ja marzę o kolejnej ciąży. Już wiem że to nie macica dwurożna była odpowiedzialna za przedwczesny poród, ale nie wiem tez co spowodowało odklejenie łożyska. Stanu zapalnego nie miałam. Wszystkie wyniki były ok.
        Przyznam że ja najbardziej boje się lekarzy. Kiedyś oddałam się w ich ręce i o mały włos nie przypłaciłam tego życiem swoim, ale moje dziecko będzie niepełnosprawne do końca swoich dni. Życzę Ci siły, wytrwałości i wiary że się nam uda 🙂

  7. Wężonku, dobrze, ze wrociłaś!
    Jestem sucz, ze to napiszę, ale po raz kolejny piszesz ,, zabilam,,, co mnie niepokoi. Może przegadaj sprawę z jakimś fachowcem (lekarz, psycholog od tych obszarow), bo straszne masz obciążenie i ktoś powinien Ci pomoc sobie to ułożyć. To jest medycyna, wiara, filozofia, metafizyka…. i to niewyobrażalnie trudne do ogarnięcia samemu. Zawsze matkujesz wszystkim. Jesteś pięknym i dobrym człowiekiem. Daj sobie pomoc….

    1. Tez bardzo nie lubię kiedy tak piszesz Wezon. Moze faktycznie warto to przerobić? Wyrzucić z siebie na 1000% i zrobic miejsce? Moja ciaza trwała krócej a żałoba po stracie dwa lata nim poczułam ze to juz, ze juz sie pogodziłam/przetrawilam…w międzyczasie była terapia, niedokończona co prawda, ale duzo mi dawała.

  8. Izo, dziewczyny!
    Takie pytanie: dlaczego lekarz zalecil mi wylacznie histeroskopie (diagnostyczna) a nie polecil zrobic hsg? Przeciez tam tez ewentualnie moze byc problem, dobrze mysle? Moze mamniedrozne jajowody i rozumiem, ze w usg tego nie widac i zeby to sprawdzic robi sie hsg?? Skoro i tak mnie usypiaja (czego sie boje o czym juz wielokrotnie tu smecilam:) to moze mogliby zrobic 2 zabiegi od razu? Zapytac o to? Jak myslicie?

    1. Sonia, a pewnie, że tak. Niedrożność stwierdzona w klasycznym HSG u mnie była wskazaniem do laparoskopii, która miała ją potwierdzić, lub wykluczyć. I potwierdziła. Tylko czy robią drożność przy histeroskopii? Musieliby zrobić dwa zabiegi: histeroskopię histeroskopem, plus sono-hsg z zakładaniem cewnika i tymi wszystkimi ustrojkami. Nie wiem, czy technicznie to jest możliwe – jedna po drugiej te dwie procedury. Ale myśl masz słuszną.

  9. Soniu, no to rzeczywiscie bez sensu. Główka pracuje. Koniecznie poproś o zrobienie drożności.
    Może lekarz pominął badanie drożności, bo do in vitro drożność jest niepotrzebna. Ale przecież warto wiedzieć.
    A może drożność sprawdzą Ci z automatu przy narkozie? U mnie tak sprawdzili przy laparoskopii, nawet jakoś chyba nie wiedziałam, że to będzie robione.

    1. dzieki kobietki;) Niestety, dupa blada;) zadzwonilam do N i powiedziani mi, ze nie robi sie tych dwoch zabiegow jednoczenie. Ale odpytam i tak lekarza, czy nie warto jednak tego zrobic. Jesli histero wyjdzie ok (a optymistycznie zakladam, ze tak) to moze problemem sa niedrozne jajowody…no zawsze warto wiedziec, zeby z czystym sumieniem podjesc do in vitro i byc pewnym , ze sprawdzilo sie wszystko;)
      Iza, wiesz…musze Ci sie przynac, ze jestem troche zla, ze musze zrobic te histeroskopie bo mam poczucie, ze mnie to oddala od rozpoczecia porcedury in vitro. Jutro, pojutrze powinnam miec okres i moglabym startowac ale coz…przeciez nie bede dyskutowac z lekarzem;)

      1. Sonia, a jaką ty masz ”historię choroby” przypomnij krótko? Dobrze, że lekarz proponuje histero. Będziesz wiedzieć, co w środku. Przed procedura warto. Chyba w histero widać ujścia jajowodow więc na oko można chyba stwierdzić,w czy ujścia są widoczne. Usg zawsze możesz zrobić, ale jak masz inne wskazania do ivf to próżności nie jest priorytetowa pewnie.

        1. U nas wlasnie niby wszystko ok. Byly problemy z nasieniem ale obecne badanie, o dziwo, wyszlo ma tyle dobrze, ze lekarz rozpatruje wlasnie iui a jak sie nie uda to in vitro. Mam juz dziecko. Ma klika lat. Problemy zaczely sie jak zdcydowalismy sie nie drugie. Hormony w normie, owulacja ok, endometrium w badaniu usg tez ok, chodzi mi o grubosc endo po owulacji etc ale ciazy nie ma, mimo ze nie zabezpieczamy sie juz ponad 3 lata. Lekarz stwierdzil, ze skoro wszystko niby ok a ciazy brak to moze problem jest gdzies „wyzej” …tj w macicy…moze jakis zrost, jakies „cos” czego nie widac w usg. Powiedzial, ze on rekomenduje to zrobic i jesli wyjdzie ok to robimy iui 1 max 2 razy a jesli wyjdzie cos nie tak z histeroskopii to in vitro. Sama nie wiem. Zrobie to ale bylo mi to nie na reke, bo jak juz wszyscy tu wiedza, ja sie starsznie boje tego znieczulenia. Usypiania. Podobno moge nie spac ale wtedy bede w takiej jakby sedacji taka trzepnieta jakby i juz sama nie wiem, co gorsze i na jaki wariant przystac;)
          Najlepsze jest to, ze tylko chyba ja jedna boje sie tego usypiania bo wiekszosc dziewczyn mnie tu pocieszalo i mowia, ze super sprawa:)

          1. Soniu, a Ty kiedykolwiek miałaś w życiu narkozę? Ten strach z doświadczeń czy z wyobraźni ? – wybacz, jeśli zabrzmiało brutalnie.

          2. Iza, nie mialam;) boje sie bo mialam zapasc po lekach podanych dozylnie. I odczucie bylo takie: cieplo, kreci sie w glowie, i nagle czarno przed oczami, ale jakby niebyt….wszystko slyszalam co mowia wokol mnie, ale oczy otwarte ale czarno odlot…starszne uczucie. Trauma do dzis. Uratowali mnie wtedy ale odtad boje sie braku kontroli nad cialem. Nie pije duzo max 2-3 lapki wina, nie naduzwywam kofeiny, generlanie nicZego co zmienia swiadomosc w stopniu dla mnie nieakceptowalnym. I boje sie tego wlasnie, ze znowu cos pojdzie nie tak. Nie boje sie tez bolu. U dentysty tez nie biore znieczulenia;) Nie wiem po co oni chca mnie na sile niejako uszczesliwic znieczuleńiem, ktore nie chce i uwazam, ze nie potrzenuje bo to tylko diagnostyka. Nawet gdyby okazalo sie, ze mam jakis malutki polip do wyciecia to tez podobno to jest pestka. Sekunda i po sprawie. Z drugiej str moze powinnam wziac jakies znieczulenie i przekonac sie jako to jest, bo przeciez punkcji bez znieczulenia nikt nie zgodzi mi sie podobno zrobic, wiec temat niestety i tak wroci;)

          3. Cóż, nikt Cię zmusić nie może… ALe jesteś mistrz, ze stomatoła bez znieczulenia robisz, ale to tak wszystko tak? O rany, właśnie Kamila na dole opisała, jak to jest, gdy nie czuje bólu fizycznego, zgrałyście się.

            Soniu, nasze paplanie tutaj do niczego Cię nie przekona. Jak się sama nie zdecydujesz, to nie można namawiać, uspokajanie tez niewiele da.

          1. Soniu, poprzekręcało mi w poprzedniej wypowiedzi. chodziło mi o to, że jak masz inne wskazania do ivf, to hsg nie jest konieczne… ale widzę, że ty hsg nie miałaś? hsg – to klasyczne sprawdzanie drożności jajowodów – wpuszczają kontrast przez szyjkę macicy, i robią zdjęcia w trakcie seryjnie, żeby sprawdzić, czy twoje jajowody są drożne. to badanie można zrobić na nfz ze skierowaniem od lekarza. jest jeszcze opcja sono-hsg, czyli wpuszczają przez szyjkę płyn bez kontrastu i badają przy pomocy usg czy jajowody przepuszczają płyn. to oferują prywatne kliniki. masz już dziecko, ale możesz być posiadaczką niedrożnych jajowodów (wtedy tylko ivf, udrażnienie to raczej nierealne, bo niby robią to mechanicznie cewniczkami w lublinie, ale nie ma udowodnionej skuteczności). możesz też mieć jakieś zrosty w jamie macicy, czy tym podobne i wtedy histeroskopia może dużo dać. rozumiem, że chcesz się załapać na rządowe dofinansowanie? jeśli histeroskopia wyjdzie ok, to nie wiem, czy iui jest doskonałym wyjściem, bo problemem mogą być niedrożne jajowody. może warto przemyśleć jeszcze hsg, gdybyś zamierzała próbować z iui?? Dziewczyny, co uważacie?
            Co do narkozy: zgłoś w klinice wcześniej, zgłoś na rozmowie lekarzowi swoje komplikacje i przeżycia, może na dzień wcześniej dostaniesz jakiś proch na uspokojenie i rozluźnienie? być może miałaś zapaść, bo miałaś uczulenie na leki, które ci podali i zaliczyłaś jakiś wstrząs anafilakt.? zależy co to za leki. napewno w klinice tego nie zlekceważą.

          2. ja po 6 latach wydeptywania ścieżek u różnych lekarzy, wyprosiłam hsg, bo stymulowanie clo i rosnące pęcherzyki nie dawały efektu. hsg dało wynik: obustronna niedrożność jajowodów. lekarz zalecił sprawdzić to jeszcze w laparoskopii, bo czasem zdarza się, że w hsg wychodzą niedrożne a w laparo drożne, lub jest możliwość je udrożnić, jeśli przyczyną są zrosty. obudziłam się po laparoskopii i jeszcze na sali operacyjnej spytałam, czy się udało, usłyszałam, że niestety nie. potem padłam na pysk, bo to dla mnie był wyrok i nie wyobrażałam sobie co dalej. ivf wydawało mi się jakimś mega nieosiągalnym zabiegiem… na szczęście ośli upór, instynkt, itd się uruchomiły i jeszcze z łóżka w sali szpitalnej umówiłam sie na wizytę w klinice… jakieś miesiąc po laparo byłam juz na pierwszej wizycie kwalifikacyjnej. Potem uzupełnienie badań i w sierpniu 2015 stymulacja. pierwszy transfer nieudany. potem miesiąc przerwy i transfer końcem października… i mam już 19 tydzień:)

  10. Soniu, histeroskopie możesz zrobic bez usypiania tylko z pierwsza faza, ostrego odlotu- polecam. Troszke czuć ból ale to pestka w porównaniu do drożności, która miałam na totalnego zywca( no moze poza domiesniowym zastrzykiem przeciwbólowym)i uwierz, wiele bym dała zeby mnie wtedy uśpili a nie skazywali na takie cierpienie. Punkcji na pewno Ci bez narkozy nie zrobią, grzebią w jajnikach przez sklepienia pochwy. No boli nawet po wybudzeniu, dobrze ze podają leki przeciwbólowe w kroplowce. Poza tym to jest tak precyzyjny zabieg, ze lekarz musi mieć pewność, ze sie nie ruszysz- także narkoza jest konieczna. Tak jak pisze Iza, nikt Cie nie przekona jesli sama sie nie przekonasz. Odwagi, bedzie dobrze! Zgłoś lekarzowi swoje obawy, moze maja inne sposoby niz narkoza. Nie wiem, jakos mocniej narkotyzuje czy cos. No, ale to tez modę byc niebezpieczne- z Teojego punktu widzenia;)

  11. Bardzo miły stan, świat robi sie przyjaźniejszy:) cieżko to opisać, świadomość cały czas jest, ale bodźce zewnętrzne sa jakby przez mgle, ciało tez wiotkie, jakby bezbolesne. Robi sie po prostu bardzo miło:) przed uśpieniem tez to podają, moze to samo tylko w większej dawce? Po wybudzeniu ja np.przytulalam sie do pielęgniarki a na histero gadałam jakies głupoty do lekarza. Kiedyś nawet wymienialiśmy sie tu doświadczeniami po narkozie i praktycznie wszystkie mówiłyśmy dziwne rzeczy;) a lekarze sa pewnie do tego przyzwyczajeni;) powiem tak- nie dziwie sie czemu tak bardzo ludzie uzależniają sie od narkotyków;)
    Podsumowując, moze poproś o histero bez pełnego usypiania, bedziesz mogła to troche ogarnąć do punkcji:)

    1. Czyli jak na dobrej imprezie alkoholowej;)))
      Czy po histeroskopii jakos za 2,3 dni mozna sie kochac? Przperaszam za pytańie ale mam ostatnio wrazenie, ze ciagla posucha;) Najpierw leczenie globulki, nie pomogly, wiec kolejne globulki, teraz juz jest ok, ale mam okres wiec lipa a po okresie to maz powidzial, ze do czasu histero to mnie nawet nie dotknie, zeby nie bylo na niego jak posiew zle wyjdzie 🙂 rety. Zamiast sie kichac no stop i starac o dziecko to u nas od miesiaca prawie abstynencja i pytanie ile jeszcze:)

    2. A Ty pamietasz co mowilas? Generalnie pamieta sie wszystko? Rety, bo ja to naprawde moge im niechcacy powiedziec, ze np. W dupie mam to cale leczenie etc i bedzie niemilo…ha ha

      1. ja pamietam wszystko, nie przeklinałam, nie klękałam i w ogóle od razu po KAŻDEJ narkozie czułam się b.dobrze, świadomie i przytomnie.

        Sonia, nie pamiętam, czy po histero można się kochać. Ale jeśli to diagnostyczna, to czemu nie? Nie masz naruszonych tkanek, szwów. Po operacyjnej na pewno już nie tak łatwo.

        1. Iza, mowie Ci ten nasz anestezjolog to mnie wywali za drzwi jak zaczne z nim negocjowac.:) Mi zalezy tylko na tym, zeby znieczulil mnie tak tylko tyci tyci zebym (o ile to mozliwe maila swiadomosc i pamietala co sie dzialo w trakcie zabiegu etc;) Nie chce zeby mi sie urwala swiadomosc;) Histero ma byc diagnostyczna ale wiesz jak jest, jak cos bedzie ńiezbyt ok typu maly zrost czy polip to mowili, ze go od razu ciachna. A tak w ogole to podobńo ten anestezjolog to fajny czlowiek i podobno ulubiony lekarz pacjentek naszej kliniki, slyszlas to ?

          1. Dr BB? Super koleś 😀 Nawet, jak połowy nie będziesz pamiętać, to on na pewno będzie w tej drugiej połowie 😀
            Sonia, daj znać, kiedy mam Cię łapać w ramiona w locie przez drzwi.

          2. Wstepnie next monday….dzis robilam badania w tzw 2 dc dla dr L. A w najblizsza srode rano jade zrobic te wszystkie badania plus posiewy do histero. Pojde z torbami jak nic:) A pewnosci, ze sie uda i tak nie ma. Jednak bez wzgledu na efekt bede miala przynajmniej poczucie, ze zrobila, wszystko co moglam, zeby sie moglo udac. Reszta w rekach Boga… Choc znajda sie tacy, co powiedza, ze bluznie mieszajac Boga w sprawy in vitro. Olewam to.

  12. Wlasnie teraz po czasie nie bardzo pamietam co mówiłam, ale jakies głupoty w stylu „co wy turaj dajecie ze taki odlot”;) no i generalnie cos tam gadałam cały czas jak lekarz mi tłumaczył co robi w mojej macicy aktualnie- mówiłam ze jest ładna i w ogóle głupoty;)
    Co do abstynencji to niestety, tak to juz jest. To wlasnie taka przekornosc jak piszesz, niby staramy sie o dziecko a seksu brak. Cos za cos;) miesiąc dla mnie to pestka;)

      1. No tak Soniu, da sie. Juz wczesniej napisałam ze histero miałam robione tylko po pierwszej fazie, w takim narkotycznym niebycie;) wszystko widziałam, rozmawiałam. Lekarz wyciął mi kawałek tkanki i zaczął nią machać spomiędzy moich nóg. A co robo w środku widziałam na monitorze. Z tym, ze ja sie nie umawiałam na niepełna narkozę, nawet nie wiedziałam ze to jest możliwe. Leżąc juz na stole zapytałam lekarza czy ja mogę to wszystko oglądać. Popatrzyli na siebie z anastezjilogiem i sie zgodzili:) bardzo miło wspominam to badanie:)
        Tak sobie teraz myśle, jak był ten program o in vitro, to tam chyba jednej dziewczyny nie uśpili całkiem do punkcji( chyba jakies przeciwskazania były), wiec moze jest to możliwe? Faszerują tylko mocno przeciwbólowymi i jakimś głupim jasiem czy czymś zeby „ogłuszyć” i heja. Zapytaj, to nie zaszkodzi.

        1. Miałam punkcję w Novum bez narkozy, tylko z opisanym „odlotem”. Może dlatego, że coś tam biadoliłam, że życzę anestezjologowi tylu wybudzeń co zaśnięć i zostałam zakwalifikowana jako pacjentka spanikowana? Nie wiedziałam, że to możliwe, więc w trakcie zabiegu wśród paplaniny indukowanej lekami zapytałam lekarza: „kiedy to się zacznie, kiedy usnę?”, a on na to: „ależ właśnie kończymy Pani punkcję” :). Niespodzianka. Nic nie bolało, ani w trakcie, ani po – miałam tylko do końca dnia uczucie lekkiego dyskomfortu w podbrzuszu.

          1. Dzieki Patrycjo!:) Pojde w Twoje slady. Wlasnie pije kawe i autentycznie zaplulam sie nia ze smiechu czytajac Twoj wpis:)
            Kto jest Twoim lekrzem w N? I ja wrazenia? Na jakim etapie jestes? Juz po transferze?

          2. Ps. Jesli Ty zostalas zakwalifikona jako „spanikowana” to dla mnie ńie ma nawet kategorii bo ja nawet tego „odlotu” sie boje….chyba na narkomana sie nie nadaje;)

          3. Nie bój się 🙂 To jest wręcz przyjemne :D.
            Tamtą procedurę (krótką) miałam jesienią ubiegłego roku, zakończyła się niepowodzeniem. Na początku bywałam u dr Lewickiej (lubię ją – rzeczowa i chłodna), wizyty stymulacyjne odbywałam u dr Wojewódzkiego (nie mój typ lekarza, ale co kto lubi…). Ogólnie myślę, że nie ma to większego znaczenia, do kogo się trafi, prawdopodobnie wszyscy są doświadczeni i kompetentni. W to chcę wierzyć. Natomiast sama procedura jest loteryjna.
            Teraz jestem w długim protokole, szykując się do próby nr 2.
            Mam też ciekawostki nt. badania genetycznego komórek jajowych, jeżeli Was to interesuje, chętnie się podzielę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *