Oto ja, M.
Rocznik 83.
Mąż- Pan S.- o rok starszy. Razem od 2003.
Wczesną wiosną 2007, prawie rok po ślubie decydujemy się na dziecko. Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Mam 3 starsze siostry, wiem od dawna, czym pachnie macierzyństwo. Odstawiam pigułki, przez pierwszy cykl zabezpieczamy się dodatkowo, na wszelki wypadek.
W międzyczasie robię przegląd podwozia i wymagane badania. Lekarz orzeka: „Jest Pani optymalna ginekologicznie” 🙂
Dwie kreski na teście ciążowym pojawiają się po 9 cyklu starań. Ciąża bezproblemowa, znoszę ją doskonale. Rodzę w terminie we wrześniu 2008, siłami natury, karmię piersią 1,5 roku. Cud-miód-orzeszki.
Wracam do pigułek, bo mamy poczucie, że na drugie dziecko jeszcze za wcześnie. Od razu po urlopie macierzyńskim idę na studia, które wcześniej przerwałam, w międzyczasie zmieniam pracę, a Pan S. dostaje awans. Ciągle powtarzamy sobie „To jeszcze nie czas na drugie”.
Wczesna wiosna 2012. Odzywa się we mnie przytłumiony „ważnymi” sprawami instynkt. Znów odstawiam pigułki. Cykl szybko mi się reguluje i taki pozostaje. Myślę „trzeba poczekać na efekty do grudnia, za pierwszym razem też nie udało się od razu”. W międzyczasie zaczynają się problemy z kręgosłupem, ortopeda mówi „Spokojnie, Pani stan nie wyklucza ciąży, miałem gorsze przypadki. Proszę tylko, żeby Pani o siebie zadbała”. Dbam więc i tłumaczę sobie, że jeszcze nie zaszłam w ciążę, bo widocznie tak miało być, że musiałam najpierw wzmocnić kręgosłup, żeby miał siłę dźwigać dodatkowy ciężar. Mija rok.
Marzec 2013. Trafiamy do wrocławskiego Invimedu, robimy badania, wszystkie wychodzą modelowo. Miła Pani Doktor radzi poczekać, nie panikować, ciąża na pewno się zaraz pokaże. Nie zleca żadnych dodatkowych badań. Ciąża nie pokazuje się.
Przeprowadzamy się do Warszawy (Pan S. znów dostaje awans) i znów myślę, że może tak miało być, bo tyle spraw do załatwienia, trzeba ułożyć sobie życie w nowym miejscu, jak ja bym z brzuchem nosiła kartony? Jak tylko opadną emocje, znajdę nową pracę, zajdę w ciążę. Nie zachodzę. Koleżanki mówią „musicie przestać się starać, wtedy się uda”. Mam ochotę przysolić im wtedy w łeb. Zagryzam tylko wargi.
Listopad 2013, trafiamy do warszawskiego Invimedu. Robimy badania z krwi plus usg macicy- wszystkie wyniki są idealne. Lekarz stawia diagnozę: niepłodność idiopatyczna i zaleca laparoskopię diagnostyczną jajowodów. Na NFZ termin dopiero na maj. Nie chcę czekać, sięgam do portfela i robię operację prywatnie w lutym 2014. Zabieg nie ujawnia niczego niepokojącego, a lekarz radzi „Dajcie sobie Państwo 6 miesięcy”. W międzyczasie okazuje się, że mam problemy metaboliczne z wątrobą, hepatolog zaleca jej regenerację, tłumaczę sobie po raz enty, że tak miało być. Córka co tydzień dopytuje o rodzeństwo.
Wrzesień 2014– znów robimy badania. Moje wychodzą modelowo. Pan S. ma lekko obniżone parametry nasienia, ale wciąż w normie. Nie myślę na razie o in vitro, raczej o adopcji, jako o ostatecznym rozwiązaniu. Decydujemy się na inseminację.
Ciekawostka- to Pan S. podsyła mi link do bloga Izy, po cichu podczytuję 🙂
10.11.2014– pierwsza IUI na naturalnym cyklu, nieudana,
05.12.2014– druga IUI, na naturalnym cyklu, nieudana,
18.02.2015– trzecia IUI, na naturalnym cyklu, nieudana. Zaczynamy myśleć o IVF.
Czwarta IUI ( w założeniu ostatnia) zaplanowana na marzec, po stymulacji Femarą produkuję 8 pęcherzyków, z czego dojrzewa tylko jeden. W 17dc okazuje się, że nie mam w ogóle endometrium, dzień później przychodzi przedwczesna miesiączka. Podejmujemy decyzję o in vitro.
Badania do kwalifikacji wychodzą dobrze.
01.04.2015– zaplanowana wizyta kwalifikacyjna do programu MZ.
Od kiedy staramy się o drugie dziecko, w ciążę zaszły dwie bliskie przyjaciółki (w tym jedna dwukrotnie),trzy kuzynki (w tym jedna dwukrotnie), trzy sąsiadki (w tym jedna dwukrotnie)oraz nasza bratowa (za pierwszym razem). O dalszych koleżankach i znajomych nawet nie wspominam.
S-mother, to dziwne, jak organizm potrafi się zmienić. Wciąż jesteście idiopatyczni. Ja przynajmniej wiem, że mi jajowody zarosły, a tak przestać być płodnym bez powodu to wyjątkowo wkurzające.
Ivf też w Invimedzie? Na którą idziesz 01.04. i do kogo? Może się gdzieś tam miniemy, bo ja też w środę idę, na 17, do R. .
Wężon, tak w Invimedzie. Na razie nie zmieniamy kliniki.
Mamy wizytę w środę o 10.00 u JK (nazywa się tak samo jak pewien mały Prezes Partii:)) więc pewnie się nie spotkamy, ale wiedz, że trzymam za Ciebie kciuki z całych sił. Kiedyś to szczęście musi w końcu przyjść:)
Wydaje mi się, że jestem jedyną z Was, która zmaga się z niepłodnością idiopatyczną. I masz rację- czasem wolałabym wiedzieć, że coś z nami nie tak. Teoretycznie jesteśmy zdrowi i jeszcze w pełni sił, a ciąży brak…
Hej,
ja tez mam „idiopatyczna” 🙁 Wolalabym wiedziec co mi jest. Chyba bylo by latwiej…
ostatni akapit mogłabym skopiować do swojej historii, wszędzie brzuchy – jak na złość
Prawda…?
I z jednej strony cieszysz się ich szczęściem. Ale bywa, że zapinasz uśmiech na twarz i udajesz, że wszystko ok.
Nie zachodzisz w upragnioną ciążę (jak to chyba Wężon napisała) ani po truskawkach i szampanie, ani w Paryżu, ani w Londynie, ani na wakacjach na Krecie, jak to sobie wymarzyłaś.
Wokół mnie też brzuchy. Cztery sąsiadki w ciąży, miałyśmy terminy miesiąc po miesiącu, byłoby z kim na spacerach się spotykać. No i jeszcze ta przyjaciółka po 12 latach starań – ja miałam transfer 5 grudnia, ona 3 stycznia. Fajnie było tak dzielić się ciążowymi wrażeniami prawie na równo. I już się na zakupy ciuchów ciążowych prawie umówiłyśmy…
S-mother ostatnio udaję non-stop 🙁 11.2014 urodził się pierwszy syn mojego najlepszego przyjaciela, a 01.2015 przyjaciółki. Cieszę się ich szczęściem ogromnie, ale jestem na etapie, żeby się cieszyli z daleka ode mnie. Odważyłam się póki co obejrzeć tylko zdjęcia maluchów. A jak w zeszłym tygodniu dowiedziałam się o 3 ciąży znajomej to 2 dni wyłam jak bóbr. Wy też tak macie czy tylko ja jestem taka głupia zołza?!?!?
Też…
Tez… Ja urodziłam w terminie bratowej mojego męża, a ona 2 tyg po mnie zdrową, śliczną córeczkę.. Jeszcze jej nie widziałam. Ale nie omieszkałam usłyszeć jaaaaka to ona podobna do mojego…męża. no comments.
Update.
01.04.2015- kwalifikacja do programu MZ (yaaay!)
29.04.2015- wizyta i start stymulacji (chyba)
Oby Ci się ładnie wszystko uregulowało w tym cyklu i stymulacja ruszyła bez przeszkód.
S-mother, właśnie dostałaś bilet na wycieczkę z all inclusive 🙂 Gratuluję 🙂
Yeah 🙂 Trzymam kciuki 🙂
S-mother – pięknie! Gratuluje! Teraz to już wszystko samo sie potoczy i nawet sie nie obejrzysz jak będziesz czekać na wynik bety. 🙂 Będę trzymać mocno za Ciebie kciuki od końca kwietnia. 😉
Dziękuję Wam, dziewczyny :*
S-mother zaciskam kciuki z całych sił 🙂
U nas też była idiopatyczna.
Co słychać? Ruszyłaś ze stymulacją?
Gwoli formalności update:)
02.05- start stymulacji
13.05- punkcja jajników, pobrano 23 komórki, 6 zapłodniono, pozostałe oddane do adopcji.
16.05- transfer 1 zarodka, pozostałe rozwijają się prawidłowo, czekam na decyzję o liczbie do zamrożenia.
01.06- testujemy bHCG
28.05- bHCG na granicy wykrywalności; w ciągu kilku kolejnych dni beta rośnie, ale nieznacznie, pojawiają się plamienia, zamrożonych zarodków brak.
06.06- beta zatrzymuje się w miejscu, pojawia się miesiączka, krwawię przez kolejny miesiąc, a lekarz w międzyczasie diagnozuje trzy duże torbiele na jajniku. W połowie lipca torbiele znikają, a endometrium ładnie rośnie, dzięki czemu unikam „antyków”.
02.08- start drugiej stymulacji, tym razem Gonapeptyl+Menopur
14.08- punkcja jajników; pobrano 28 komórek, 6 zapłodniono, 2 niedojrzałe. 20 komórek jajowych idzie do zamrożenia
17.08- transfer jednego zarodka, rozwijają się jeszcze 4
19.08- jeden zarodek przekazany do zamrożenia
31.08- testujemy
hi. I looking for a Mother to review my book for Children. Would You like to do it? If You are interested, send me message here: kireisugoi84@gmail.com