Pożegnanie

Zniknęła tak, jak się pojawiła. Przyszła. Poszła. Towarzyszyła mi przez połowę mojego macierzyństwa. Odwaliła za mnie kawał roboty. To dzięki niej synek zaczął wstawać na nóżki, gdy tak bardzo zależało mu, żeby ją ugryźć w ogon i nie sięgał z podłogi na kanapę. To przy niej zaczął raczkować, goniąc ją …

Najczulszy punkt świata

Najpierw był obcym człowiekiem – przestraszonym, smutnym, rozpaczliwie zależnym od nas. Rączki miał obce. Skóra nieznana. Zapach też. Był bezbronny i potrzebujący kogoś bliskiego. Ale obcy. Myliłam się. Raz czy dwa powiedziałam o sobie ciocia. – Chodź do cioci – wymsknęło mi się, gdy brałam go z łóżeczka jeszcze w …