Kriotransfer – projekcja. Za siódmym razem stać mnie na to

Kriotransfer jutro o 12. Nie będzie korków. Wyjedziemy o 11, to wystarczy. Będę piła w samochodzie wodę z butelki. Wezmę ze sobą tylko półlitrową butelkę, bo wiem, że jeśli zabiorę więcej, wypiję wszystko. Na niewiele zda się racjonowanie płynów. I tak będę przebierać nogami w poczekalni, szukać pozycji i ukradkiem …

Giganty w miejsce próżni

Niepłodność wiele zabiera. Ale natura nie znosi próżni. Zapełnia tę pustkę. Nie jestem ślepa na to, co dostaję (potrafię brać?) od życia w miejsce dziecka. Małe codzienności. Giganty równowagi. Przyjaciele dzwonią: chodźmy jutro na narty biegowe. Biegówki? W życiu nie miałam tego na nogach. Ale kiedy zamknęłam oczy, zobaczyłam siebie …

Nieprawdziwe staje się prawdzie. Plac Poczdamski

Spontaniczny wyjazd kilka dni temu. Kierunek – Berlin. Czas – 36 h. Cel – wszystko! Przyjaciele pytają – jedziecie? Jedziemy! I pojechaliśmy. Na wariata! Zdążyłam tylko przed wyjazdem wydrukować mapę połączeń metra, która zresztą robiła nam potem za GPS, bo ten prawdziwy się zbuntował. Wpadliśmy do tego Berlina jak dzikie …

Biała bluzka

Biała bluzka nie jest zwykłą białą bluzką. Jest białą bluzką z „Białej bluzki” Agnieszki Osieckiej. Szuram nosem po półkach, chyba nie mam tej książki w domu. Co się z nią stało? Może tylko śniło mi się, że ją mam, ale widzę ją przecież, ma błękitno siną okładkę, pachnie kurzem starych …

Urlop, bęc i rum się nie rozbił

A Pan Tarhei powiedział, że się nie da – odsapnęłam przekraczając drugi raz Czarny Dunajec. Z ulgą, że to już koniec podróży, która niefortunnie się zaczęła. 250 km wcześniej zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych. Widziałam w lusterku, jak kierowca z tyłu tańczy prawo-lewo, z jednej strony sznurek samochodów, z drugiej …

Teraz będzie pod górę

Jestem już spakowana. Dziś tylko z plecaka muszę wypakować Clostilbegyt, a dołożyć podpaski. Rano uporczywie doszukiwałam się oznak pomyłki, oglądając na bieliźnie bezlitosny dowód zaczynającego się właśnie okresu. Zadzwoniłam do męża: – Przełóżmy to wszystko w ogóle na później, na nowy rok, styczeń albo nie wiem kiedy.  Nie dam rady zacząć …

Książka na czas zmagań z niepłodnością: „Nadzieja na nowe życie. Poradnik dla marzących o dziecku”

Kiedy pierwszy raz wzięłam ją do rąk, byłam trochę scpeptyczna. Na okładce podano informację, że zawiera dziennik, 28 dni kobiecych doświadczeń. Obawiałam się, że będzie to kolejna historia walki, lat rozczarowań, historia, jaką może opowiedzieć każda z nas i jakoś z tego powodu książek nie pisze. Na szczęście się pomyliłam. …

Tilda – ostatnia odsłona. W macicy hula wiatr

Hula wiatr, a powinien hulać okres. Lekarz zachwycił się endometrium i powiedział najgorszą rzecz, jaką od niego przez te dwa lata chodzenia do niego usłyszałam – A może pani jest w ciąży?… – Nie. – Takie ładne endometrium, jaka była beta? – Nie jestem w ciąży, chyba że zadziałał cud …

tilda – duży tyłek, małe cycki

w sumie uszyłam siebie, bo – jak w tytule. już na starcie miałam zamiar ją wyrzucić, bo okazało się, że NIE DA SIĘ wywlec nóg wielkości ołówków z lewej na prawą, ale wówczas włączył się najlepszy-na-świecie-mąż i uratował nie tylko nogi, ale i życie tildy, przewracając je… pałeczkami do ryżu. …

Nie mam żadnych wieści, ale coś uszyłam

Nie mam jeszcze wieści na temat wyników po kriotransferze. Nie mam rzecz jasna żadnych objawów (poza jelitowymi po progesteronie). Nie mam nawet dobrych przeczuć, niestety. Fizycznie szału nie ma. Luteina przyjmowana całymi dniami – i wszystkimi dziurkami – odbija mi się bokiem, mam wiecznie niesmak w ustach, boli mnie podbrzusze …