Ja lat 30 M. lat 31
Starania rozpoczęliśmy w październiku 2011 r. Już wtedy czułam, że coś może być nie tak. No i niestety moja intuicja mnie nie zawiodła.
Po kilku miesiącach bezowocnych starań udaję się do ginekologa. Na jego oko wszystko wydaje się być w porządku i każe dalej próbować. W międzyczasie mąż robi badanie nasienia. Wynik jest tragiczny. Brak plemników w nasieniu. Jesteśmy załamani i zszokowani całą tą sytuacją. W głowie masa pytań dlaczego my? Mąż zdrowo się odżywia, nie pali, nie pije, uprawia sport. A w rodzinie i wśród znajomych kolejne ciąże i ciągłe pytania kiedy my?
Styczeń 2013 – udajemy się do kliniki leczenia niepłodności. Kolejne badania i tym razem niespodzianka. Okazuje się, że w nasieniu znaleziono 2% ruchomych plemników. Lekarz stawia diagnozę przy takich parametrach tylko in vitro. Potrzebujemy czasu aby to wszystko poukładać sobie w głowach. We wrześniu 2013 r. zakwalifikowano nas do programu rządowego. Stymulacja krótkim protokołem z antagonistą. Po mojej punkcji czekało nas kolejne rozczarowanie. Otóż okazało się, że w pobranym nasieniu męża nie znaleziono już plemników. W tym samym czasie zapadła decyzja o biopsji jądra. Zapłodniono 6 oocytów za pomocą ICSI. Do piątej doby przetrwały 4 zarodki. W 10 dpt pojawiło się plamienie i niestety potwierdziło to brak ciąży.
Luty 2014 – kolejny transfer zakończony niepowodzeniem.
Czerwiec 2014 – wykonano zabieg histeroskopii plus scratching endometrium. Zabieg nie wykazał żadnych nieprawidłowości. A my wciąż nie wiemy czemu nasze zarodki nie chcą się zagnieżdżać.
Sierpień 2014 – kolejny transfer zakończony niepowodzeniem. W międzyczasie dowiaduję się, że jeden z naszych zarodków nie przetrwał podczas rozmrażania Nie mamy już żadnych śnieżynek. Jestem zmęczona psychicznie ciągłymi niepowodzeniami.
Październik 2014 – zmiana kliniki. Stwierdziliśmy że potrzebujemy odpocząć psychicznie i fizycznie, nabrać sił do walki przed kolejnym podejściem do IVF.
Kwiecień 2015 – planowana wizyta w klinice i zobaczymy co dalej.
Wierzę, że kiedyś uda mi się zostać mamą. Ostatnio miałam sen, w którym słyszałam głos. Ten głos mówił do mnie, że będę w ciąży tylko muszę być cierpliwa. A ja uczę się tej cierpliwości każdego dnia.
Martyna, wiem, że jest Ci ciężko i możesz mieć dosyć. Ale dużo już przeszliście, na pewno Wam się uda, tylko należycie do tej grupy ludzi, której nic nie przychodzi łatwo…
Iza, dziękuje Ci za te słowa. Czytam Twojego bloga od dłuższego czasu, nigdy nie komentowałam. Zawsze byłam z Tobą myślami w tych lepszych i gorszych chwilach. Dziękuje, że stworzyłaś takie miejsce pełne ciepła, nadziei i optymizmu. I tak sobie myślę, że gdyby nie ta nasza niepłodność to pewnie nie miałabym okazji poznać Ciebie i innych wspaniałych, walecznych dziewczyn 🙂
Martyna, ja raz na jakiś czas mam sen, w którym moja ukochana babcia, której już z nami nie ma mówi mi, że wszystko będzie dobrze. Tylko jeszcze trochę musimy poczekać. Więc tego się trzymam. Musi się udać 🙂
Kasia, wierzę w sny i wierzę w to, że nam też się kiedyś uda. Trzymam kciuki za twoją stymulację 🙂