Ja rocznik 88, mój M rocznik 87, małżeństwo od 2013 roku i od razu decyzja ,nie zabezpieczamy się, co ma być, to będzie 🙂
I tak mijają miesiące a ja nadal nie widzę żadnych objawów…. Decyzja, ide do mojego lekarza, do ktorego chodze od 2 lat(wydawalo mi sie wtedy,fajny zabawny Pan) mowie mu ze sie stararamy i nic..każe czekac do roku czasu, ja na poczekaniu wymyslam ze staramy sie juz ponad rok (a tak naprawde 4 miesiace), wiec przepisuje badania fsh, lh, monitoing cyklu.Wszystko zrobione wyniki ok. Przepisuje mi leki witamina Pp i jeszcze jakis jeden ktorego nazwy nie pamietam. No nic ide do apteki wykupuje leki i zaczynam brac…
Zaczynam miec problemy z nerkami tzn sikam pincet razy dziennie. Dzwonie do mojej macochy (farmaceutki) mowie jakie leki biore i jest w szoku,ze lekarz zapisal mi je po to, zeby sie starac. Odstawiam za namowa macochy. Ide znow do owego lekarza bo ciazy nadal brak, a u mojego M po kazdym wspolzyciu pokazuja sie male plamki… Lekarz twierdzi ze ja nie mam zadnej infekcji ze to maz musi isc do lekarza, tak robimy. M zapisuje sie do dermatologa bierze leki, a plamki nadal sie pojawiaja. Ide znow do mojego gina,a on twierdzi ze nic mi nie jest i zeby miec dziecko musze meża zmienic…OOOO baaaardzo zabawne:/ ale to zapala mi lampke i zaczynam szukac w necie cos o nieplodnosci meskiej…
W miedzy czasie zmieniam lekarza na Pania Doktor ktora rowniez jest w szoku ze mialam jakies leki zapisane nie pomagajace w zajsciu w ciaze. Dodatkowo robiac badanie od razu zauwaza ze mam stan zapanlny w maciciy robi posiew ale od razu tez daje leki dla mnie i dla M.Oraz Daje mi skierowanie na hsg, W tym czasie szukam kliniki nieplodności, zeby moj M mogl sie zbadac, duzo czytam opinii i decyduje sie na N w warszawie. Ja robie hsg (bez znieczulenia) lekraz twierdzi, ze nic nie boli wiec mu ufam. W trakcie badania jakbym mogla to bym sie zes….ła z bolu. Diagnoza dwurozna macica,jajowody drozne.
Wiec ja przestaje sie jakkolwiek leczyc a moj M zaczyna. Okazuje sie ze wyniki nasienia sa bardzo zle i jedyne co zostaje to suplementacja i jesli to nie pomoze to in vitro.
Wiec zaczynamy… kilka miesiecy brania i raz lepiej raz gorzej.Wiec decydujemy sie na zapisanie do dr Z. Czekam kilka miesiecy na wizyte. Dr Z prosi o wszystkie moje dotychczasowe badania, przeglada analizuje i kaze isc na fotel. Po 2 sekundach badania stwierdza wodniak jajowodu spowodowany nieleczonym zapaleniem (odrazu cisna mi sie w glowie rozne wyzwiska na pierwszego lekarza, ktory nic nie widzial), okazuje sie rozniez ze badanie hsg bylo zle zrobione dodatkowo nie mam dwuroznej macicy!!! kaze zapisac sie do dr D w N tamten lekarz rowniez stwierdza wodniaka, po miesiacu dostaje termin laparoskopii w instytucie wojskowym na szeserow i tam zostaje mi wyciety lewy jajowod.
Wracam po 2 miesiacach do N i dr Z mowi ze zaczynamy od inseminacji i tak mijają miesiace a owulacja jest po stronie bez jajowodu.Jak juz jest po dobrej stronie to okazuje sie ze wypada na niedziele a w niedziele N zamkniete. I tak od stycznia 2016 do lipca dochodzi tylko do jednej nieudanj proby.
Decyzja w lipcu zapadla podchodzimy do in vitro.Wszystkie badania juz mamy zrobione na szczescie wszystko okazalo sie w porzadku oprocz wynikow nasienia.
Dzis jest 8.08 2016 i jutro mamy wizyte starową 🙂
Nie mogą sie doczekac 🙂
Mam nadzieje ze w koncu sie uda 🙂
Trzymajcie kciuki 🙂