Jes-tem-zdro-wa!!!! Kriotransfer – jeśli mamy tyle szczęścia

No i co, trąbo, zarazo, straszaku spod łóżka… Nie sądziłam, że jedno badanie odbierze mi tyle snu. Niby się nie denerwowałam, ale to nieprawda, że wcale. Strachy wyłaziły nocą, co noc. Otwierały mi oczy i świeciły w nie latarką. Właziły w podbrzusze i tak się kotłowały, że praktycznie czułam, jak coś tam  rośnie… Nie chcę nigdy więcej musieć używać tutaj słów rak jajnika…

I co? I pstro 🙂 Wynik jest ok.!

Ca 125, które 1,5 tygodnia temu wynosiło 200, teraz spadło do 123. Jest kapryśnym wskaźnikiem, na który naprawdę trzeba patrzeć z dużą powściągliwością.

Już nie śmierdzę strachem. Pachnę fiołkami.

Co dalej. Ano dalej świąteczna loteria.

W tym roku, biorąc pod uwagę mój cykl i dni wolne od pracy (przez pół grudnia wszystko pozamykane), jest tylko jeden dzień, w który moglibyśmy zrobić kriotransfer, 27 grudnia.

Wszystko zależy jednak od tego kiedy będzie łaskaw pęknąć pęcherzyk. A uściślając – kiedy będzie łaskaw nie pęknąć. Bo już jest całkiem duży – dziś w 12 dc – ma 21 mm.

– Pęcherzyk musi pęknąć w poniedziałek – mówi lekarka.

Trzymaj się mały, wytrzymaj do poniedziałku – tłumaczę komórczakowi.

– Postaramy się nie pęknąć wcześniej – obiecuję lekarce.

Jutro wiozę pęcherzyk do kliniki. Nie ma problemu, jeśli sam nie będzie chciał pęknąć, bo to można wywołać zastrzykiem. Jest problem, jeśli weźmie sprawy w swoje niby-ręce i pęknie przed poniedziałkiem.

Więc świąteczna loteria. Czekam. Staram się nawet nie kichnąć, żeby nim nie wstrząsać.

Odezwę się jeszcze przed świętami. Bardzo szczęśliwa jestem, że jestem 🙂

31 komentarzy

    1. Tamara, zerkam na Twojego bloga. Tak, znasz ten strach. Ja go właśnie zakopałam 5 m pod ziemią, niech zgnije. Będę dalej zaglądać co u Ciebie słychać. pozdrawiam 🙂

  1. Bardzo się cieszę! 🙂
    wiem ile Cię to kosztowało, wiem jak to jest, gdy czujesz, że bliżej niezidentyfikowana bomba w brzuchu tyka…
    mówiłam, że Ca to mały złośnik i ciężko z nim dojść do ładu – zwłaszcza, że tak by się chciało na nim polegać 😉 nic tylko sprać mu dupsko za niepotrzebne straszenie ;>
    czyli krio tuż, tuż 🙂
    trzymajcie się i nie pękajcie z komórczakiem 🙂 zbyt wcześnie 😉

    1. Hania, wspomniałam Twoje słowa tak ze trzynaście razy dziennie. Mówiłaś 🙂 I sprać mu dupsko, kupuję to 🙂 Przekażę komórczakowi, co napisałaś, bo wychodzi na to, że zawsze masz rację 🙂

  2. Nareszcie się odezwałaś.Codziennie sprawdzałam co tam u Ciebie i choć wierzyłam, że będzie dobrze to zaczynałam się już niepokoić, że tak długo nic nie piszesz.
    Teraz tylko pozostaje Ci życzyć… „nie pękajcie za wcześnie!!!”
    Pozdrowienia.

    1. Oh Basiu, ja tu teraz siedzę i w glorii chwały przyjmuję wyrazy ulgi i radości, jakby to była jakaś moja zasługa…
      Wiem, że parę osób czekało na te wieści, nie byłam w stanie nic napisać, głowa nie przestawała mnie boleć na równi z brzuchem…
      Dziękuję, że do mnie wracasz. Pozdrawiam ciepło 🙂

  3. Ufff… od razu lepiej czyta się takie wpisy… Poprzedni czytałam raz… i nie potrafiłam nic napisać… przeczytałam drugi… i nadal nic… no bo jak można napisać „trzymaj się” osobie, która tak wiele przeszła, mimo wszystko tak dobrze się trzyma… a życie raz za razem próbuje to złamać… Ale cieszę się, że nie tym razem!!! że to tylko był straszak, a przed Tobą piękny czas 🙂 I mam nadzieję, że pęcherzyk wytrzyma 🙂 Po tym wszystkim to już teraz po prostu musi być dobrze!!!
    (a jak nie, to spotkamy się w styczniu na crio 😉 pomyśl – obie strony medalu są dobre 😉 )

    1. Kochana Równoważnia, w przykrych chwilach nigdy nie wiadomo co powiedzieć, nawet jeśli samemu się to przeszło. Wiem co u CIebie (wiem tyle ile napisałaś), wiem, że może spotkamy się w styczniu na piwo na herbatę z imbirem, świetny pomysł 🙂

  4. Cudowne wiadomości, zaglądam dziś od rana w oczekiwaniu na nie 🙂 oby oby oby się udało z transferem. Będę z całych sił zaciskać kciuki i myśleć o was w tym świątecznym czasie, może ta pozytywna afirmacjaWam pomoże 🙂 to jednak będą fajne święta 🙂

    1. Właśnie usiłuję się czilloutować pomiędzy kupnem nowego starego auta, sprzedażą starego starego, naprawą nowego starego. Prawie wychodzi 🙂 Zawsze mi miło, że znajdujesz dla mnie czas przy córeczce 🙂 Pozdrawiam 🙂

  5. No to Radosnych Świąt pełnych ulgi i nadziei na 27!!! Obyście w ten Nowy Rok weszli już we trójkę lub nawet więcej 🙂 Tego Ci z całego serca życzę. A Wszystkim tu zaglądającym spełnienia największych marzeń i dobrego czasu.
    Jedno badanie i taki ogrom nerwów był….oby Cię taki strach już nigdy nie dopadł, jestem pewna, że w przyszłości taki jeden wynik nie zrobiłby już na Tobie wrażenia :-), bo jesteś mocniejsza i bardziej doświadczona. Cieszę się z Wami Waszą radością!!!
    Ja muszę się pochwalić, że cały zeszły tydzień udało mi się przeżyć bez paniki i strachu aż mój mąż był zdziwiony, bo to nie w moim stylu. U naszego 10-miesięcznego synka podczas kąpieli wykryłam guza wielkości pestki wiśni we wcięciu jarzmowym mostka. Jesteśmy już po badaniach uff – guz łagodny ale jednak do szybkiego wycięcia. Zajmiemy się tym zaraz po powrocie ze świąt, bo niestety to 2 dni szpitala.

    1. Asiu, dzielna kobieto, współczuję Ci stresu. Bratowa mi kiedyś powiedziała, że jeśli masz dziecko, boisz się o nie trzy razy bardziej niż o własne życie. Tak chyba jest, jeśli mogę sobie to wyobrazić. Co to się zrobiło Maluszkowi, od czego się robią takie guzy? Jak wyciąć guzka 10-miesiecznemu dziecku? Pod pełną narkozą???
      Bardzo dużo przeszłaś – niepotrzebnie jeszcze spotykają Cię złe rzeczy. Ale ktoś już tutaj napisał, a Ty ze swoją mądrością sama o tym wiesz, nic się nie dzieje bez przyczyny – przyczynę iskutek jednak musimy zrozumieć same…
      Kochana, i u Ciebie i u mnie, wyjaśniło się jeszcze przed świętami, że nie ma groźnych zmian. To powinny być spokojne święta, do nabrania sił, odpoczynku. Trzymaj się i daj znac co z synkiem.

  6. Cześć 🙂

    Czekałam na te wiadomości 🙂 też nie umiałam nic napisać…

    Jak leżałam w listopadzie w szpitalu i czekałam na zabieg to poszłam porozmawiać z położną o metryce urodzenia. Powiedziała mi wtedy, że my kobiety stworzone jesteśmy do tego, żeby w życiu przechodzić przez najgorsze rzeczy, bo facet na naszym miejscu umarłby 10 razy. I każda z nas, które walczą o dziecko jest silna siłą swojego marzenia 🙂

    Trzymam kciuki 🙂 wreszcie musi być dobrze 🙂

    1. Kochana R. Nie chcę myśleć, że kobiety są stworzone, by przechodzić najgorsze rzeczy. Wolę to uzupełnić – mocno cierpimy, ale także mocno kochamy i mocno odczuwamy czyjąś miłość. Może i przechodzimy najgorsze rzeczy, ale przechodzimy też najpiękniejsze. Tylko kobiety (przynajmniej większość…) mogą pod swoim sercem poczuć bicie innego małego serca. Ściskam ciepło 🙂

  7. Znam ten stres przed wynikami i mimo ze ludzie ci mowia to i tak strach pozostaje 🙂 wiedzialam ze pecha na cale zycie juz wykorzystalas a Ca powinno wogole juz byc wykluczone z naszych badan by nikt nie poddawal w watpliwosc ze to endometrioza bawi sie w podskoki tegoz czynnika 😛 Wesolych swiat kochana i trzymam kciuki za nie pekajacy pecherzyk 😀

  8. hej!! no i widzisz mówiłam, że Twoja lekarka przesadza:) gratuluję i trzymam kciuki żeby się udało. Co do Twojego wyniku CA125 to warto żebyś zbiła stan zapalny, zmniejszy to ryzyko ewentualnego poronienia. Proponuję zapoznać się z dietą endo 😉 ja po dwóch miesiącach jej stosowania zmniejszyłam CA125 z 230 do 85 🙂

    1. Hej 🙂 Nooo, mówiłaś 🙂 Generalnie jadam zdrowo (bo mi tak smakuje, po prostu, mam zresztą książkowo znakomite wyniki morfologii itd.), trochę sie już wczytałam w dietę endo. Staram się utrzymać jaką taką równowagę w ogóle, tzn. trochę ruchu, trochę diety, ale i trochę przyjemności i czasem jakieś grzeszki, żeby nie zwariować od tej świętej walki, bo zostanę matką-wariatką… 🙂 A CA 125 jest głupie. Mi spadło samo od nic nierobienia.
      Ty świetnie zbiłaś ten wynik. Imponujące 🙂 Wiem, że jest milion stron na temat diety na endometriozę, ale jak będziesz kiedyś miała chwilę, możesz napisać, co u Ciebie najlepiej zadziałało.

      1. to podam tak w skrócie co zaczęłam robić (odkąd lekarze mi uzmysłowili, że to właśnie wysoki stan zapalny doprowadza do poronień):
        -> wykluczyłam z codzinnego menu Fast-foody, smażone jedzenie, czerwone mięso, cukry w dużych ilościach, cipsy i takie tam
        – zioła ojca Klimuszko na stany zapalne jajników i jajowodów – ja osobiście nie wierzyłam NIGDY w moc ziółek, natury itd. Sama jestem po Akademii Medycznej i ufałam tylko farmakologii ale odkąd zaczęłam je stosować to dolegliwości Endo i CA125 zaczęły się zmniejszać
        – antyoksydanty – dużo witaminy C, B, dużo warzyw i owoców – staram się zjeść przynajmniej dwa jabłka dziennie, piję sok z marchwii.
        – Pycnogenol – bardzo silny antyutleniacz, który sprawdza się w leczeniu stanów zapalnych w endometriozie – http://natural-fertility-info.com/pycnogenol-for-endometriosis.html
        – dieta anty-estrogenowa… m.in.co drugi dzień zjadam porcję brokuł
        -duphaston w drugiej fazie cyklu

        Ostatnio moje bóle miesiączkowe drastycznie się zmniejszyły, być może za sprawą jogi i tej diety.

  9. Uffff!!! Można odetchnąć. Przy poprzednim wpisie też mi zabrakło słów.
    To teraz aby do przodu 🙂
    I dużo spokoju na Święta, wypoczynku, cierpliwości. No i nie wiem, jeśli lubisz śnieg – no to śniegu. Ja tutaj na mojej Islandii na jego brak nie narzekam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *