Pamiętam, jak szukałam dobrej nazwy dla bloga. „Niepłodność” „Bez dziecka”… Wszystko wydawało mi się bez sensu, nie o mnie. W końcu doszłam do tego, że ta dziwna hisotria nie dzieje się mi i zaraz się skończy, że to będzie bardzo krótki blog.
Krótki blog stał się częścią mojego życia. Bez bloga, bez Was dziewczyny, nie byłabym w tym miejscu, z którego piszę dziś. Milion razy mnie ratowałyście. Byłyście dokładnie tam, gdzie trzeba być.
Olga82, Niebieska, Leśna, Wężon, Kas, Margaritka, Bilbao, Ewa, Gaja, olca_a, Martucha, Asti, Anitt, Pati, Mała ania, LILOĄ, Malibuu, ana86, EwaJa, Sandora, Kaja, Meliska, Po pierwszym in vitro, Imbirowa, Ilo, Sonia, O., Juti, misscarp, Sza, Martka, Basia, Samosiejka86, ob, Mamatobe, Borówka, Magda, nieplodnoscwkrakowie, Ruta, s-mother, paradise, Uczuciowa, Wiktoria, R., Promesa, Mojra, Dallas, Ruda, Oczekująca, Kasia, Lucy, Asia, Anulek, Ewelka, Jagoda, Ania i wiele innych Kobiet.
Nigdy Was nie zapomnę.
Nie mogę zostawić Was bez pożegnania. Wchodzę czasem na bloga cicho, jak gość, anoimowo, przygladam się naszym historiom. To ciągle moja historia, ale ja jakby już nie ja. Piszę, usuwam, nie pasuje.
W mojej teraźniejszości jest on, Olutek. Ze swoim tajemniczym umysłem Aspargera, za którym wciąż nie nadążam, uczę się go, uczę się człowieka codziennie od nowa, dziko zafascynowana, czasem zwierzęco zmęczona, ale nigdy, nigdy nie zrobiłabym kroku w tył, żeby cokolwiek zmienić.
Tupot bosych stóp o 5.30 nad ranem; resoraki w torebce do pracy; łazienka obklejona „Dzielnym Pacjentem”; najsilniejszy na świecie uścisk każdego dnia po przedszkolu, zawsze jak pierwszy raz; to, jak przykrywa mnie kołdrą, kiedy myśli, że śpię…
Wszystko co się działo, każdy dzień, który opisywałam na blogu i który Wy opisywałyście, doprowadził mnie właśnie tutaj.
Wspięłam się na najwyższą górę. Mam rodzinę, mam kochającego męża i wspaniałego syna, który codziennie zabiera mnie w podróż na swoją własną górę.
Nazywam się Iza Procyk-Lewandowska. Wszystko dzieje się naprawdę. Jestem szczęśliwa.
Dziękuję.
Koniec.
Żegnaj Iza. Byłaś ze mną gdy zmagałam się z niepłodnością. Byłam też wtedy z Tobą, mimo że rzadko się odzywałam. Trzymałam kciuki, gdy czekałaś, płakałam razem z Tobą, gdy nie wychodziło. Nadal, mimo dwójki dzieci i coraz rzadszych wpisów, tutaj zaglądam, bo Twoja historia stała się częścią mojego świata.
Dziękuję i powodzenia. Życzę Wam dużo radości, pokonania wszystkich wybojów i dużo miłości. A jakbyście mieli ochotę pojeździć na rowerach w okolicach Monachium, to daj znać. Miejsce się dla Was znajdzie 🙂
Czułam, że czai się wpis. Nie myślałam, że ostatni ale wszystko co sie zmienia nas zmienia. Ja akurat równolegle z Pania przerabiałam tą trudną drogę i wydaje mi się, że rozumiem…
Wyłapywałam miedzy wierszami wszystko co nas łaczy poza walką o Rodzine – czasem fajki , radocha z szycia, kochany M i pare innych
Fajnie Was razem zobaczyć
Dzìękuje za wszystko i bede o Was zawsze ciepło myślec
Agnieszka, bo jesteśmy prawdziwe, prawda? Bo mamy swoje pasje, słabości, nie definiuje nas jedynie walka o dziecko, choć przez wiele lat to przeważało… dzięki, że to napisałaś, o tym, co między wierszami.
Izo wszystkiego dobrego dla Ciebie i dla Twojej rodziny. Ty i ten blog był dla mnie ogromnym naprawdę ogromnym wsparciem w procesie leczenia niepłodności. Nie czułam się samotna i czerpałam stąd wiedzę. Teraz siedzę na kanapie koło mnie bawią się moje Bliźniaki a starsza córeczka w przedszkolu i z oczu płyną mi łzy jak przypominam sobie to wszystko dziwna mieszanina uczuć i ,że to w pewnym sensie koniec, ale jednocześnie początek pozdrawiam
Gdybyś jeszcze kiedyś zajrzała; dziękuję.
I życzę szczęśliwej drogi.
Ania, mama Ali i Oli
Hej Iza,
Obejrzyj to koniecznie. Dotyczy najnowszych badań nad autyzmem.
https://youtu.be/KRXl_N0OtX4
P.s. kwasy omega 3 zwłaszcza EPA działają silnie przeciwzapalnie.
Kasia
Sorry że tak krótko, ale mam jeszcze pracę do dokończenia, a nie chcę zapomnieć. To naprawdę ważne.
K. Obejrzę, ale przyznam, że idę tradycyjną drogą.
K. Dzięki! A ja wiem, że byłaś ze mną 🙂 i tak samo jak Ty zaglądałam tu mimo coraz rzadszych wpisów, aż stałam się gościem:)
Szkoda, ze to już pożegnanie.
Chciałabym Pani podziękować za te aktywność, swego czasu zaglądałam na bloga bardzo często z wypiekami na twarzy czekałam na kolejne wpisy. Bloga znalazłam prawie 6 lat temu, całkowicie przypadkiem kiedy szukałam, wsparcia, rady a może nawet odpowiedzi kiedy ja w końcu spełnię swoje marzenie o rodzinie… czegokolwiek co da mi nadzieje w mojej walce o upragnione dziecko, które nie chciało się pojawić.
O pierwszego syna walczyliśmy 6 lat z czego 2 z pomocą lekarzy. Ostatecznie przy drugiej procedurze IVF, byl to mój 3 transfer udało się.
Jednak zanim do tego do były niezliczone porażki, hektolitry wylanych łez, czarne myśli ze nigdy nie zostanę matką, załamania i bardzo wiele smutnych i przytłaczających dni.
Niektóre wpisy na blogu czytałam po kilka razy, podobnie jak komentarze dziewczyn które bardzo aktywnie uczestniczyły w dyskusjach. Czasem to co czytałam sprawiało ze nabierałam nowej siły do dalszej walki, a czasem pomagały wypłakać do cna cały ten żal i poczucie niesprawiedliwości jakie nosiłam w sobie.
Nigdy nie udzielałam się w komentarzach, bo podobnie jak w życiu, z nikim nie dzieliłam się swoją walka o dziecko. Jedyna osoba z która mogłam i chciałam dzielić swoją niedole byl mąż, a później koleżanka która chcąc nie chcąc spotkałam w klinice leczenia niepłodności. To był mój krzyż i nie chciałam się nim z nikim dzielić, słuchać rad typu „ zobaczysz na pewno się uda” od koleżanek które na pstryknięcie zachodziły w kolejne ciąże….
Tutaj znalazłam swoje schronienie i zrozumienie.
Dlatego z całego serca dziękuje za Pani aktywność, odwagę za to czym się Pani dzieliła ze światem. Pani upiór, podejście wszystko przez co Pani przechodziła dodawało mi wiary i otuchy w największych chwilach zwątpienia i pchało mnie do przodu dawało cień nadzieji, ze przecież dam jeszcze radę, skoro inne kobiety się nie poddają j tez nie mogę.
Mam nadzieje, ze temat książki jeszcze do Pani powróci i będę mogła ja kupić i jeszcze raz ale już teraz z całkowicie innymi emocjami przejść ta drogę jeszcze raz. Pani drogę, moją i tak na prawdę każdej, która tutaj zostawiała kawałek siebie dla innych, potrzebujących wsparcia i zrozumienia.
Obecnie jestem mama 2 wspaniałych synów, pierwszy niedługo skończy 4 lata a drugi rok. Do dziś czuje się ogromnie wdzięczna, ze ich mam. Kiedy wspominam swoją drogę i towarzyszące mi wtedy uczucia, nie mogę wręcz uwierzyć w to szczęście jakie mnie spotkało.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko co tutaj znalazłam, wszystko czego na tamten czas bardzo potrzebowałam.
Bardzo sie cieszę, ze trafiłam na tego bloga, jak wspomniałam wcześniej – całkiem przypadkiem…. Choć wierze w to że w życiu wszystko dzieje się po coś.
Życzę Pani oraz Pani rodzinie wszystkiego co najlepsze ❤️
Płaczę. Ja po prostu płaczę. Obok spokojnie śpi moja córeczka. Przypominam sobie jak tu dotarłam, jakie dostałam wsparcie i morze informacji.
Dziękuję, że byłaś. Dziękuję, że jesteś. Dziękuję, że będziesz.
Pewnie, że będę Nataly! Może gdzieś, kiedyś, gdy nie mały nie będzie już tak intensywnie mnie potrzebował, zrobimy jakiegoś bloga o ogrodnictwie albo gwiazdozbiorach 😉 moj adres e-mail zawsze działa!
Wszak „nic nie jest ostatnie”.
:*
Dziękuję za wszystko. Kiedyś tu zawędrowałam i zostałam, po cichu, mimo dwóch wyczekanych młodych. Każda z nas, z Twojej społeczności, czegoś tu szukała. Ja znalazłam. Wielki szacunek, jesteś waleczną kobietą. Wszystkiego dobrego! Małgosia
Iza, na Twoim blogu dzięki Tobie powstała wyjątkowa społeczność. To było naprawdę piękne doświadczenie, mieć Was jako wsparcie, a także móc wspierać Was w Waszej walce. Z przerażonej ciężarnej, którą byłam, gdy tu trafiłam, stałam się matką wielodzietną. A owoc tej ciąży idzie zaraz do szkoły… I o ile wszystkie te przeżycia invitrowe w codziennej gonitwie są jakby trochę za mgłą, trochę jak sen, to pamiętam żywo to, jak bardzo nie znając Was fizycznie, czułam, że zawsze znajdę u Was zrozumienie i wsparcie w ciężkich chwilach. Nigdy nie zapomnę tego morza wsparcia, które od Was dostałam, gdy okazało się, że Sonia jest chora. Dziękuję za to. Trzymam kciuki za Waszą dalszą drogę, mam nadzieję (ba… jestem przekonana), że będzie ona przepiękna i nawet, jeśli pojawią się zakręty, to za nimi będzie tylko słońce, radość i Waszą miłość. Dziękuję za wszystko, co Twój blog mi dal przez te 7 lat razem. Ściskam mocno Ciebie, Olusia, a także wszystkie dziewczyny, z którymi się tu zetknęłam przez lata. Trzymajcie się!
Kas, a wiesz, że to morze wsparcia, które czulas 7 lat, ja dostawałam przez 9 lat? Tyle lat istnieje blog. To już ocean. A Ty jesteś w mojej głowie, sercu, i będziesz zawsze:)
Powodzenia.
Właśnie leżę w łóżku, a obok mnie mój już letni Skarb!
Nie wierzę, że to już tyle lat minęło! Bywa ciężko, ale nigdy nie zamieniłabym tego czasu na to, co było przed pojawieniem się Córki! Rzadko myślę o tamtym czasie.. Jestem już w zupełnie innym miejscu.. Ale nadal poszerzam swoje horyzonty, bo tego uczy mnie moja „nieszablonowa” córka. Bliżej mi teraz do mam dzieci z niepełnosprawnością.
Iza, to ja dziękuję. Stworzyłaś świetne miejsce wsparcia dla wielu dziewczyn! Pomimo, że nasze drogi do dziecka często bardzo się różniły, to zawsze można było tu liczyć na szacunek i zrozumienie.
Tak właśnie zapamiętam to miejsce! Szczęścia dla Was!
P. S. Miło Was zobaczyć 🙂
EwaJa, zawsze wiedziałaś, że nic nie stworzyłam sama 🙂 Ja też dzieki Wam , pomocy, dopingowi, sercu, mam dziś Oleczka. I jest prawie tak duży jak Twoja Córa , kiedy to się stało.
Dzięki, że tutaj byłaś 🙂
Iza, no przecież wszystkie tworzyłyśmy to miejsce Ale dzięki Twojej wrażliwości i charyzmie wiele dziewczyn znalazło tu swoj azyl
😉 🙂
Chociaż trafiłam tutaj stosunkowo późno – jakieś 2 lata temu, to przez ten czas również stałam się adomamą. To był jeden z nielicznych blogów, do którego często wracałam i który pomógł mi oswoić niepłodność i adopcję. Dziękuję. Będzie mi brakowało Twojego wrażliwego spojrzenia na świat, Twojego dobrego pióra. Mam nadzieję, że plany o wydaniu książki jednak kiedyś uda Ci się zrealizować. Pozdrawiam i życzę szczęścia
Olala, do zobaczenia gdzieś tam, kiedyś!
Dzień dobry, nigdy nie pozwoliłam sobie skomentować. Twój blog, Twoja historia, historie Dziewczyn towarzyszyły mi przez lata. Najpierw lata starań, leczenia, diagnozy o tym, że będzie trudno (a najpewniej wcale) spełnic marzenie o byciu Mama i Tata. Nie wiem czy diagnozy były błędne, czy dwukrotnie zdarzył się cud ale dzisiaj jestem Mama dwóch ślicznych Dziewczynek. W czasie leczenia blog i Wasze historie dodawały mi pary pod skrzydła. Nieudane procedury przetrwałam dzięki Wam. Mimo, że przez lata bylam jedynie czytelniczka, wykonałyście Dziewuchy na mnie terapie bardzo Wam dziękuję i zyczę POWODZENIA
Dziękuję Izo za bloga. Nigdy nic nie napisałam, ale czytałam. Dziękuję za wszystkie wpisy i komentarze. Były dla mnie ważne.
Iza, dziękuję za wszystko. Myślę, że mogę napisać, że to głównie dzięki Tobie zaczęłam myśleć o adopcji.
I mam teraz synka.
Dawałyście wszystkie niesamowite wsparcie w czasie mojej walki.
Miałam cichą nadzieję, że blog jakoś przepączkuje w stronę ado-mam… Że nadal będzie istniało miejsce, gdzie będzie można się wyżalić, popytać… Szkoda…
Ale rozumiem.
Zdarza mi się czytać blog, wspominać, także swoją historię krótkiej ciąży, której dziennik się tu znajduje.
Do zobaczenia gdzieś, kiedyś, może!
Gaja, Gaja, synka masz dzięki sobie 🙂 a byłaś tutaj, bo jesteś fajną babką, jedną z tych, które zapamiętam na zawsze.
Nawet nie wiesz, jak się uśmiechnęłam na to 🙂
My po re-diagnozie po pół roku SI – są efekty duże. Zresztą sama widzę.
Z minusów – zmieniamy na cito przedszkole, bo po opowieściach osób trzecich zjeżyły mi się włosy 🙁 Mały nic nie mówił… I od nowa przyzwyczajanie, emocje, dziś była w nocy gorączka…
Zmuszam się do myślenia, że fakt, że najbardziej okrzyczani i karani dwaj chłopcy z ex-przedszkola byli ado to tylko przypadek.
PS. Szkoda, że już nie będzie miejsca, gdzie mogę taką frustrację, jak ta powyższa, powyrzucać z siebie…
Gaju, kiedyś już o tym pisałam – zmieniliśmy po roku (+ pandemia i kilkumiesięczne siedzenie w domu) przedszkole integracyjne na prywatne masowe.
Córka w końcu trafiła na miłą i empatyczną kadre, która pozwala jej dorastać do pewnych rzeczy w swoim tempie.
Początki nie były łatwe, ale i tak było lepiej niż, przypuszczałam.
Trzymam kciuki za Twojego synka, żeby trafił do lepszego miejsca, w którym będzie rozumiany! A Tobie siły i spokoju 🙂
P. S. Córka od roku uczęszcza na SI – postępy są olbrzymie!
Iza, dziękuję Ci za Twój blog i wsparcie. Pamiętam wieczór i noc, gdy przeczytałam wszystkie wpisy u Ciebie. Dziękuję, że byłaś i dzieliłaś się swoim doświadczeniem i emocjami. To niesamowite, jak bardzo czułam tu kobiecą solidarność, masz moce.
Dziś jesteśmy na innym etapie. A. ma 6 lat, jesteśmy na etapie diagnozy pod kątem Aspergera, T. jest w wieku Twojego Olutka. Życzę Wam wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że jednak do usłyszenia, zobaczenia gdzieś kiedyś.
Dziękuję za wszystko…Pozdrawiam … trzymajcie się
Izo też Ci dziękuję, że podzieliłas się swoją historią. Ja nie miałam takiej odwagi. Pomogłaś wielu kobietom. Jesteś moją bohaterką. Zostawiłaś dla Syna piękna pamiątkę. Dzięki niej zrozumie ile przeszłaś, jak bardzo był chciany, jak bardzo kochany.
Wszystkiego najlepszego dla Twojej rodziny. Żyjcie długo, zdrowo i szczęśliwie 🙂
Oj nie…jest mi tak zwyczajnie smutno:(Zwłaszcza teraz, gdy nasze historie stają się tak podobne, gdy potrzebuję wsparcia. A nie ma wielu miejsc, gdzie można było je znaleźć tak jak tutaj. Powodzenia!
Sandora, moj adres e-mail zawsze aktualny. Też macie ZA?
Iza u nas autyzm. Spektrum jest szerokie, ale na ZA nie kwalifikuje Rysia rozwój mowy, który był od początku słaby.
Izo, nie powiem Ci żegnaj, powiem do zobaczenia – gdzieś, kiedyś, w innym miejscu.
Zmagałam się z innymi problemami, ale to miejsce stało się moim domem, tu dostałam wsparcie, tu płakałam ze smutku i z radości, tu przeżywałam swoje i Wasze niepowodzenia, trzymałam kciuki. Niejedną noc spędziłam czytając, chłonąc wszystko, co się działo u Ciebie i dziewczyn. Mimo że moja niepłodność była innego rodzaju niż większości z Was, to bardzo dużo dały mi wpisy o badaniach, suplementacji i takie zwykłe codzienne. Wiedziałam, że nie walczę sama!
Dzisiaj mój starszy syn ma 5.5roku, młodszy 10mcy. I gdyby nie to miejsce, to nie wiem gdzie bym teraz była i z kim. Dzięki Tobie, dzięki Wam, mam teraz pełną rodzinę, o której nawet nie marzyłam, gdy pierwszy raz otwierałam krótki blog…
Powodzenia!
Ps. Jesteście piękni! <3<3<3<3<3
Od kilku lat jestem anonimową czytelniczką bloga, śledziłam Iza Twoją historie oraz historie innych Dziewczyn. Na bloga trafiłam na początku walki z niepłodnością, był on dla mnie skarbnicą wiedzy, pocieszeniem, mimo że obserwowałam Was z „krzaków” czułam wspólnotę. Może zabrzmi to bardzo patetycznie, ale uważam że bylo to miejsce niepowtarzalne, jedyne takie w sieci, swojego rodzaju terapia dla osób walczących o dziecko.
Ja niepłodności wyrwałam dwie wspaniale Córki, jestem spełnioną mamą, jednak nadal niemal codziennie odwiedzałam Twojego bloga…
Iza, dziękuje że stworzyłaś to miejsce!
Wszystkiego dobrego dla Was!
Iza tak bardzo Ci dziękuję za to miejsce-wiem na pewno ,że dzięki niemu jestem babcią.Ponownie nią będę.Kopalnia wiedzy ,niesamowity klimat ,który tworzyłaś z dziewczynami . Ja cały czas tu zaglądam.
Niech Was szczęście nie omija.
Powodzenia
Iza, dziękuję Ci za to miejsce.
Gdy byłam pogrążona w rozpaczy z bezsilności, gdy pomimo walki marzenie się nie spełniało, tu otrzymałam wiele wsparcia.
Trzymałam mocno kciuki, gdy czekałaś na Swoje szczęście.
Radowałam się, gdy stałaś się mamą.
Życzę Ci powodzenia w uczeniu się świata Olusia.
Nie mówię żegnaj – do zobaczenia gdzieś, kiedyś – może na okolicznym placu zabaw – jako kobiety doświadczone macierzyństwem, a nie niepłodnością.
Iza, trzeci dzień z rzędu wchodzę, czytam, patrzę na Was… i wspominam, jak to było 6 lat temu, kiedy każdy dzień zaczynałam i kończyłam tu, z blogiem. Mimo, że nie udzielałam się zbyt często, poczucia takiej wspólnoty, jak wtedy, z Tobą i Dziewczynami, nie miałam nigdy wczesniej i później. Wiele razy płakałam i śmiałam się razem z Wami. W ówczesnej rzeczywistości i niepewności, czy kiedykolwiek będę miała dziecko, to było miejsce, które było bardzo, bardzo ważne, pomagało i ratowało. Też jestem już o te 6 lat dalej, z dwójka synów. I nadal prawie codziennie tu zaglądam.
Szkoda, że to koniec bloga.
Ale: coś sie kończy, coś się zaczyna.
Żegnaj, Krótki.
Izo, dziękuję Ci bardzo za to miejsce, często o Was ciepło myśle, trzymam za Was kciuki. Do zobaczenia!
Izo, dziękuję za Twoją obecność w moim życiu przez tyle lat.
Nigdy nie zapomnę tego miejsca, do którego wciąż zaglądam, choć mój ukochany synek to już 5latek a życie pędzi dalej i coraz szybciej i szybciej…
Życzę Ci wspaniałego życia.
Iza. Minelo tyle czasu a ja wyraznie widze, jak malo rozumialam na poczatku. Arogancko myslalam, ze pojdzie mi sZybko. Ze to bedzie latwizna. Nie byla. Dostalam po nosie. I dobrze. 3 procedury. 7 transferow. Dlugo kazala na siebie czekac. Akurat tyle zebym spokorniala:) Nie wiem, czy mialabym sile probowac do skutku gdyby nie Twoj blog. Twoja historia. Historie wszystkich dziewczyn. Nina jest z milosci ale przyszla na swiat dzieki ivf i wszystkim o tym glosno mowie. I jestem z tego dumna. Dziekuje Iza Tobie i Wam wszystkim tutaj.
Iza, bylam tylko biernym obserwatorem Twojego bloga i teraz tez chce Ci bardzo podziękować za Twoja prace. Bardzo mi pomogłas, gdy byłam w trakcie leczenia. Życzę Tobie i Twojej rodzinie samych cudownych dni.
Smutek wielki. Z całego serducha dziękuję za stworzenie tego miejsca, które było pomocą i oparciem w ciężkich chwilach.
Serdeczności ❤
Iza, dziękuję Tobie, Twojemu M – za te kilka wpisów które były jego.
Pojawiłam się tu prawie 7 lat temu , przestraszona i chcąca tylko dowiedzieć się co mnie czeka. To miało być jednorazowe przeczytanie i zdobycie wiedzy. A zostałam, wsiąkłam , wpadłam jak śliwka w kompot. Dodawałyście mi otuchy gdy walczyłam o zajście a później utrzymanie Potwora. Byłyście ze mną , bo nie tylko Ty ale Dziewczyny, gdy pękło mi serce gdy straciłam drugie dziecko. Myślałam że będzie i teraz gdy na jesieni podejdę kolejny, już chyba ostatni raz do moich Mrozaczków. Bez Ciebie, bez Was nie dałabym rady , nie doszłabym tu gdzie jestem. Dziękuję Wam i zawsze będziecie mieć swoją szufladkę w moim serduchu, a Julka będzie wiedzieć że były takie Ciotki-Wiedźmy które czarowały w myślach by się urodziła zdrowa.
Powodzenia dla całej Waszej Trójki.
P.S. tak sobie wyobrażałam Twojego męża, tylko jeszcze miał mieć okulary, gdy czytałam jego wpisy.
P.S. Dziewczyny do zobaczenia może kiedyś gdzieś nas nas zetknie w realu 😉
Iza,
Ten blog jest absolutnie wyjątkowy. Krótki to miejsce w sieci, które nas połączyło. Sprawiłaś, że to miejsce żyło, tętniło emocjami, łzami radości i smutku, ekscytacja, dobrymi myślami, kciukami, jak nigdzie indziej…
Blog jest wyjątkowy, bo i ty jesteś szczególnym człowiekiem. Wiele razy to poczułyśmy…
Cieszę się, że to miejsce jest jeszcze. Zostawiam tu kawałek siebie. Swojej drogi do macierzyństwa. I będę zaglądać uparcie, żebyś witryny nie skasowała:)
Piękny koniec tej historii.
Ehhh. Popłakałam się.
Iza bardzo dziękuję za to miejsce, za was wszystkie dziewczyny, ja w większości byłam cichym obserwatorem, ale to jakie wsparcie w czasie walki przez to miejsce otrzymałam to jest nie do opisania, walkę wygraną, z cudownym synkiem przy boku pisze ze wzruszeniem, naprawdę piękny koniec historii
PS a może któraś potrzebuje luteinę 100 i 200 oraz neoparin chętnie wyślę za koszty przesyłki
Fenomenu Twojego Bloga chyba nikt nie musi tłumaczyć…. Co w nim jest, co jest w Tobie, że mimo upływu lat dalej tutaj zaglądamy… Kiedyś zaglądałam kilka razy dziennie, sprawdzałam, pisałam, dzieliłam się z wami moją historią. Dziękuję Iza, dziękuję dziewczyny.
Iza, dzięki Tobie łatwiej było mi nieść ciężar poronienia, procedury in vitro, rozwodu… Jesteś dla mnie prawdziwą inspiracją i siłą! Jeśli jeszcze mogę się poradzić i wysłać do Ciebie maila… Mój synek mierzy się z podobnymi kwestiami co Olutek
Olca_a, jasne, że pisz, choć sama niewiele wiem, ale chętnie popiszę z Tobą.
Iza odezwę się:)
Zaglądam tu tak samo po cichu jak Ty Izo. Pamiętam wyraźnie dzien, gdy szukając iskry nadziei, wiedzy, ratunku trafiłam do Krótkiego bloga. To już trochę lat … Iga zaraz skończy 4, każdemu z dumą mowie, ze jest z in vitro. Leon jest wypadkową wszystkiego, skonczyl wlasnie 2 lata. Są na świecie tez dzieki Tobie i temu, co stworzyłaś tutaj. Dziekuje Ci. Dziekuje, że poznałam tu bratnie duszę, z którymi ciągle mam kontakt. Ze świata wirtualnego przeniosłyśmy się w real i to też dzieki Tobie. Wspaniałe na Was patrzeć. Przepięknie piszesz o Olusiu. Urodził się najcudowniejszym Rodzicom. Sciskam Was i do zobaczenia gdzieś w świecie, szczęśliwym świecie.
Takich jak ja, cichych czytelniczek, na pewno jest o wiele wiecej… Bloga czytam od tak dawna, ze szczerze, nie potrzefie powiedziec od kiedy, mysle ze prawie od poczatku… Ciesze sie ze takie mejsce, gdzie mozna sie odnalesc, istnieje; mnie pomoglo w wielu systacjach. Dziekuje za to Tobie Izo i dziekuje innym dziewczynom.
Zycze z calego serca wszystkiego dobrego w zyciu, masz wspaniala rodzine, a to najwazniejsze do bycia szczesliwym.
Pozdrawiam serdecznie – Marta
O masz! Najpierw usłyszałam Was przez przypadek w radiu, a potem trafiłam tu. Choć już to in vitro zostawiłam daleko w tyle i próbuję nadążyć za moją 5 latką,która ze swoją energią z życia korzysta jakby podwójnie;), to i tak…raz na jakiś czas tu wracałam, podczytywałam co tam u Was. Pozostaje jedynie podziękować Ci za stworzenie tej komfortowej przestrzeni, nie raz trzymała mnie przy życiu w trudnych chwilach…a Ciebie wyobrażałam sobie właśnie taką!;) Bądźcie szczęśliwi, zdrowi,spokojni, niech Wam bedzie dobrze w Waszej codzienności.
I stała się sprawa niezwykła, „chude plecy” odzyskały twarz 🙂 Jak miło popatrzeć Ci/Wam w oczy. Uśmiech sam wkracza na buzie. A na usta ciśnie się tylko prawdziwe i serdeczne Dziękuję. Bywam tu od 7 lat. Pierwsze dwa lata regularnie (8 razy dziennie..:)) i choć mój syn od 5 lat rozwala mi dom bywałam tu nadal. Powodzenia w tym, co przed Wami, w Waszych planach i wyzwaniach. Dużo dobrych ludzi na drodze i czasem świętego spokoju. Dziękuję, że miałaś odwagę podzielić się z nami trudnym kawałkiem swojego życia. Myślę, że uratowałaś przed szaleństwem niejedną dziewczynę. Być może do zobaczenia gdzieś w realu.
Iza ja Ci bardzo dziękuję, ze stworzyłaś to miejsce.
I do zobaczenia, przeczytania.
Powodzenia, u nas po 2 latach terapii jest już troszkę lepiej.
Ala sama wiesz, że najlepszą terapią jest miłość 🙂
Iza, nigdy nic nie pisałam, ale trafiłam na Twój blog rok temu. Byłam załamana, po diagnozie niepłodności, odsyłana z mężem od lekarza do lekarza. Zagubiona. Chora z niewiedzy. Smutna i samotna, pomimo ogromnego wsparcia ze strony męża. I kiedy Was odnalazłam, przeczytałam blog od początku, historie innych dziewczyn.. czasem płakałam do Twoich wpisów, czasem się śmiałam. Ale już nie byłam sama. Staraliśmy się dwa lata. Więc co to jest w porównaniu do niektórych historii tutaj. Jestem w 7miesiacu, czekamy na naszą córeczkę. Ty nie wiesz że istnieje ktoś taki jak ja, ale odmienilas moje życie. Nowe życie we mnie jest też po części dzięki Tobie (i reszcie dziewczyn)! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
A Waszej rodzinie życzę wspaniałego życia!
Żałuję bardzo że to koniec. Żałuję bardzo, że tak znikomo ( raz lub dwa) pisałam i nie dane mi było poznać Cię lepiej. Zawsze dla mnie jak nieuchwytny motyl, nawet nie śmiałam próbować. Wojowniczka, która czytałam od siedmiu lat będąc oczywiście sama również po różnych ” perturbacjach” . Strasznie Cię lubię i podziwiam za walkę ale też cenie za nieprzeciętną wrażliwość co ma piękny przekład myśli na słowa. Życzę wszystkiego co dobre i piękne. Drogi już mniej wyboistej…. spokoju, radości, harmonii. Miło Cię / Was również zobaczyć tak po latach domysłów Dziękuję za to miejsce , pełne życzliwości . I tak w akcie chyba desperacji pomyślałam że jak już znam Twoje dane personalne to może na FB Cię chociaż odnajdę ( chociaż ja z tych bardzo nieśmiałych i zachowawczych z bardzo ograniczona ilością osób dookoła)
Ps. Mój pięciolatek właśnie w trakcie diagnozy w poradni autyzmu i Aspergera. Iza, bądź zdrowa i szczęśliwa. Mnóstwo uścisków i serdeczności ❤️
Iza, dziewczyny! wielkie dzięki za to miejsce. 5 lat temu było moim drugim domem.
Do dziś noszę bransoletkę z gaciami, jest moim talizmanem. Lovki ❤️
Też ją noszę 🙂
Ja tez mam ta bransoletke od Leśnej ❤
Jak cudnie was zobaczyc.
Dziekuje za to miejsce jest wyjatkowe:)))
Tu zawsze była nadzieje. Dzięki temu przetrwałam. Dziękuję Iza, dziękuję Dziewczyny.
Izula to ja Ci dziękuję :*
Jak miło Was zobaczyć :*
Wszystko się kiedyś zaczyna a potem kończy. Ot, życie 🙂
Dziękuję za wspaniały czas, wiedzę, wsparcie, inne spojrzenie, za wszystko 🙂
Wspaniałego życia
ob (Olga)
Aż mnie ciarki przeszły jak weszłam na stronę.
Kiedyś bywałam i po kilka razy dziennie.
Później raz na tydzień.. raz na miesiąc… A ostatni raz byłam pewnie ze 2 mce temu.
Miło Was widzieć w komplecie. Nic się nie zmieniliście 🙂 Tylko Oluś rośnie jak na drożdżach 🙂
Chociaż na ostatnim zakręcie w walce o ciążę niespodziewanie ominęło mnie ivf to przez wiele miesięcy czułam czułam się częścią krótko blogowej społeczności. otrzymałam tu takie wsparcie i zrozumienie jakiego nie dał mi nikt ze znajomych czy rodziny.
Cieszę się, że trafiłam na Ciebie, na Was dziewczyny.
Dziękuję Iza za każde słowo.
Wszystkiego dobrego. Dla całej Trójki.
wysyłam worek słonca, uścisków, dobrych emocji i uśmiechów 🙂
O r-a-j-u! Kochana! Doskonale Cię rozumiem. Od ponad roku jestem adomamą i wchodząc dzisiaj na bloga wyświetliło mi się info: ta strona została odwiedzona przez ciebie w.. maju… Podczas gdy kiedyś to była kwestia ewentualnie dni. Jesteśmy już w innym świecie, tak pochłaniającym i pełnym tak innych emocji od tych z „tamtych” czasów, że zwyczajnie niechętnie się do tego wraca. Chętnie bym czytała Twojego nowego bloga np o nazwie długi-mega-szczęśliwy blog o spełnionym rodzicielstwie 🙂 Będę się czasem radzić mailowo np. co odpowiedzieć na pytanie skąd się wziąłem 😀 także się nie żegnam.
Szczęśliwości!!!
No właśnie, Iza, może jeszcze za jakiś czas zatęsknisz na pisaniem i tą atmosferą?
I założysz długi-blog-adomamy? W końcu trochę się nas tu „wykluło”!
Ja jako trochę inna ado-mama, chętnie się dołączę 🙂
Oj Iza, cudowności dla Was!!! Dzięki Tobie i Dziewczynom mam Agatę i mogę pisać z Nią nasza historie, dziękuję za to że byliście i jesteście częścią naszej historii ❤❤❤
Kochana Izo,
Tak długo tu nie zaglądałam( pochłonęła mnie do reszty opieka nad 2 moich pociech), a dziś, nie mam pojęcia czemu pomyślałam właśnie o Twoim blogu. Wchodzę…a tu wiadomość sprzed 5 miesięcy.
Masz wspaniała rodzine. Piękne zdjęcia. Cudownego Synka i Męża. Tak na marginesie, właśnie tak sobie Ciebie oczami wyobraźni widziałam ;). Drobna blondynka o silnym i walecznym serduchu.
Pewnie już nie przeczytasz tego wpisu, ale wiedz, że dzięki temu miejscu, nie oszalałam i nie popadłam w totalna czarna dziurę starając się o naszego 1 synka.
Napiszę krótko(tak jak nazwa bologa)
Dziękuję Ci za to miejsce.
Ściskam.
Nie żegnam się, bo nigdy nic nie wiadomo.
Napiszę tylko
Do zobaczenia
Magdalena Troboś vel samosiejka86
Byłam tu od 2015 roku. Czytałam wszystko po cichu bez komentowania. Znalazłam tego bloga w najgorszym momencie życia w totalnej bezradności. I nagle się okazało ze jest mnóstwo kobiet które przeżywają to co ja i alleluja, nie zwariowałam!! To co myślę i czuje jest związane z chorobą.. z niepłodnoscią. Dziś jestem mama dwóch chłopców z ivf. Jestem szczęśliwa, spełniona. Płakać mi się chce że to koniec krótkiego bloga. Cudowne miejsce które pomogło mi nie zwariować. Dziękuję Iza i Wam wszystkim za Wasze historie ❤
Iza z dziękuję z calego serca za wszystko, za to jaką jesteś dobrą osobą!Uratowałaś mnie nie raz, nie dwa! Dużo szczęścia dla całej Waszej wspaniałej rodzinki!
Ciągle tu zaglądam. z nadzieją.
To było tak dawno… tak dawno, że nawet nick który sobie wybrałam już wyparował mi z głowy. Byłam tu codziennie, czekałam na kolejne testy, stymulacje, zagryzałam palce przy kolejnych okresach, stratach bo to wszystko to było też o mnie. I chociaż mój cud, który przyszedł wtedy kiedy nikt juz w to nie wierzył ma juz swoje 4 lata to nadal bywam ( chociaż nie byłam długo) i widzę… Oto jest, to Ona… i myślę, że właśnie tak sobie wyobrazałam te oczy i tę siłę. Tak bardzo się cieszę, że dotarłaś do swojej przystani i chociaż jest ona zupełnie inna niż ta o którą walczyłaś tak dlugo to jest! i jest przecież najlepsza, jedyna i doskonała jak On <3
Przez ostatni rok przewijało mi się w głowie, że chcę sprawdzić co dalej na krótkim blogu…jak potoczyła się dalej historia…wpis o zaburzeniach SI Olusia nie dość, że poruszył, to otworzył mi oczy, zupełnie inaczej spojrzałam na fakt w teorii niby znany…
Dziś weszłam tutaj i przewijają się przeze mnie tak kompletnie sprzeczne uczucia i płyną jak rzeka…
Moje myśli są mieszaniną wszystkiego co powyżej przeczytałam…
Czuję dokładnie to samo co większość z Was…
To, że w pewnym trudnym momencie życia miałam tu swój azyl i bezpieczną przystań, że prowadziłam dwa życia, jedno tutaj, drugie na zewnątrz…i nie mogę uwierzyć ile czasu już minęło i ile się zmieniło.
I wiecie co…?
Ja wierzę, że to nie koniec, może nie w tej definicji, nie w tej konstrukcji, nie w tym wymiarze, ale że nasze losy gdzieś się przeplotą, a jak będzie potrzeba to siła grupy uaktywni się dla dobra jakiejś sprawy niespodziewanie.
Nie da się tego tak skończyć, zamknąć książki i do widzenia.
Te wszystkie, często bardzo ciężkie i bolesne doświadczenia pozostaną na zawsze gdzieś głęboko…ale to właśnie jesteśmy MY, też dzięki nim…
Wierzę, że będziemy jakimś duchowym fundamentem dla innych (rany jak to górnolotnie brzmi biorąc pod uwagę moją przyziemność).
Izo, dziękuję Ci za odwagę poruszenia tematu, stworzenie oraz tworzenie tego miejsca ♥
Niech dobro krąży i wróci do Ciebie, to co Ty nam dałaś.
Dziewczyny dziękuję za Wasze historie, które sprawiały, że człowiek przestawał czuć się dziwadłem i jakimś odosobnionym „przypadkiem” i za to, że rozszerzyłyście horyzonty i perspektywę…
Do zobaczenia/uslyszenia/przeczytania gdzieś kiedyś!
PS. Cieszę się, że nasze dzieciaki mają takich rodziców jak my, pozszywanych z doświadczeń i ludzkich do bólu.
Take care ♥
Co jakiś czas wchodzę z nadzieją, że może blog znowu zacznie ,,żyć,,.
Ja dalej bez ciąży, wróciłam do pisania tym razem na insta
https://www.instagram.com/kakilife/
Jak chcecie mnie odwiedzić to zapraszam 🙂
Brakuje znajomych in vitrowych z dawnych lat .
Większość z Was juz pewnie spełniło marzenie o byciu mamą 🙂
Nie wiem czemu…pomyslalam o tym bolgu dziś. Za 20 minut Nowy Rok. Dla Was wszystkich dużo sił i wytrwałości. Jesteście Wielkie!!!!
**Mama wspaniałych 2 dzieciaczków, która na tym blogu odnalazła spokój ducha.
wkin09
Cześć czytelniczki krótkiego blogu 🙂 ja też tu czasem zaglądam. Tyle zawdzięczam temu miejscu … czyli nie jestem sama w podglądaniu 😉 dziękuję i również wszystkiego dobrego dla Was. Kasia mama trójki dzieci dzięki in vitro i w tym momencie łzy popłynęły mi po twarzy na wspomnienie tej mojej drogi i drogi każdej z Was pozdrawiam
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo szczęścia 🙂