Nie mam jeszcze wieści na temat wyników po kriotransferze. Nie mam rzecz jasna żadnych objawów (poza jelitowymi po progesteronie). Nie mam nawet dobrych przeczuć, niestety.
Fizycznie szału nie ma. Luteina przyjmowana całymi dniami – i wszystkimi dziurkami – odbija mi się bokiem, mam wiecznie niesmak w ustach, boli mnie podbrzusze i takie tam łazienkowe historie po niej (ile to dużo dla mnie? Lutinus 2×1, Luteina 3×2. Wiem, że można wiecej. Cel uświęca każdy środek). Dzwoniłam do kliniki się poskarżyć na wszelki wypadek, no cóż, no może trochę poboleć, co poradzić, brać i czekać na test, bla bla. Ta….
Mam za to trochę czasu dla siebie. Uszyłam kilka rzeczy w ostatnich tygodniach, no miesiącach może, bo za szybka nie jestem. Ale przynajmniej zaznajomiłam się już z nową maszyną, można na niej bardziej polegać niż na własnym cyklu 😉
To się pochwalę.
Biała bluzka (jak monodram Osieckiej, jak kwiaty bez nazwy) – jedno prucie, trzy zmniejszania, dwadzieścia pięć słów na literę kur… i nosi się dobrze.
Rękawki z szalem – w hołdzie Islandii (tam widziałam coś takiego), natchniona, za jednym zamachem, zadowolona! W odpowiedzi na częste pytanie „A po co ci to?”, oznajmiam „Po pstro” 🙂
Spódnica w kropy – dwa prucia, trzy zszywania, lubię ją
Zapraszamy do dodania bloga w serwisie zBLOGowani! Mamy już ponad 4900 blogów z 22 kategorii.
Należy założyć konto jako bloger i w 2 krokach dodać bloga do serwisu. Nasz robot sam pobiera aktualne wpisy i prezentuje je tysiącom użytkowników którzy codziennie korzystają ze zBLOGowanych. Dla blogera to korzyść w postaci nowych czytelników i większego ruchu na blogu. Zapraszamy!
Nie, dziękuję. Czytelnicy, którzy potrzebują tego bloga, znajdują go bez problemu. Pozdrawiam.
Oj Iza,jak ja Ci zazdroszczę umiejętności szycia! Biała bluzka-bomba 😀
wow! widzę, że trening czyni mistrza 🙂
zazdraszczam cierpliwości 😛 ja po 3 słowach na „k” rzuciłabym maszyną przez okno 😛 no chyba, że sporo kosztowała, to jedyne co mogłoby mnie powstrzymać 😀 tak, bywam materialistką 😉
bluzka świetna, a spódnica! aaaa! cudna! 🙂
szalo-rękawiczek nigdy nie widziałam, ciekawy wynalazek 😉
czekania nie zazdroszczę… 😉 ale tuptam z Tobą nadal 🙂
tośmy sobie natuptały, Haniu… przynajmniej mamy teraz umięśnione nogi… mojej maszynki przez okno nigdy bym nie wyrzuciła, ale kilka razy byłam bliska próby wyrzucenia przez zamknięte okno szmaty, która miała stać się ubraniem.
chciałam jeszcze tylko dodać, że zainspirowana Twoim szyciem zakupiłam kawałek materiału, z którego zamiarowuję uszyć (!) poszewki na poduszki (jaśki) ;> zamierzam tego dokonać na maszynie do szycia moich rodziców, która ma chyba tyle lat co ja 😀 albo więcej 😉 myślę, że zasługuje już na miano antyka… bo ja to chyba jeszcze nie ;> przynajmniej szczerze w to wierzę ;P
w każdym bądź razie: jak mi wyjdzie, to się może pochwalę 😉
Hania, pękam z dumy!! Jestem z Ciebie cholernie dumna. Ba, uważam, że właściwie najtrudniejszą część szycia masz już za sobą – podjęłaś decyzję 🙂 Reszta zawsze jakoś się ułoży, jak ze wszystkim 🙂
Maszyny do szycia naszych rodziców, które mają tyle lat co my, to obiekt kultu i pożądania wielu szyjących. To są dobre maszyny. My też jesteśmy dobre.
Czekam niecierpliwie i zdradzę Ci mój sekret – na zdjęciach, które Wam pokazuję, nie widać lewej strony. Po lewej zawsze mam burdel 🙂
Piekne rzeczy i bardzo zgrabna modelka. Zazdroszcze ci talentu i pomyslowosci. Izus ja w 9 dzien po transferze plakalam ze na pewno sie nie udalo a w 10 zobaczylam dwie kreski. Wlasciwie ta druga dla niektórych byla urojona. Ale byla. I tez nic nie czulam. Z reszta wiesz. Ja po luteinie czulam sie jak balon… ja mam nadwrażliwość jelit.
Ja dziś (9 dpt) pod wieczór zobaczyłam pierwsze krople okresu. Dam radę i z tym.
Lutinus biorę do tej pory – 3×1, już miesiąc, od punkcji i jeszcze z miesiąc mnie czeka. Luteiny na szczęście nie – nie znosiłam tego posmaku.
Wkurza mnie, że tak ciągle wycieka to cholerstwo, czuję się jakbym miała okres od miesiąca, fuj. Poza tym spokôj – żadnych efektów ubocznych. I nie czułam się w ciąży przed testem.
Na temat wylewającej się luteiny można napisać książkę. Aż głupio mówić – ale ile razy ją ścierałam nawet z głupich kapci…
Ubrania super. Ćwiczysz cierpliwość – przyda Ci się przy dziecku.
Kiedy testujesz? Już lada chwila możesz.
Kilka dni temu trafiłam na twojego bloga. Czytałam, czytałam, czytałam..czas mijał, aż skończyłam na dniu dzisiejszym. Po tych kilku dniach mam wrażenie jakbym Cię znała od lat. Jakkolwiek to brzmi. Też borykamy się z moim M z problemem bezpłodności. Jestem w trakcie pierwszej stymulacji. Komercyjnie, bo nie chcieliśmy czekać..
Czytając twojego bloga nabrałam sił i nowej nadziei. Masz w sobie tyle siły i energii by walczyć o wasze małe szczęście! Kibicujemy z całych sił i trzymamy kciuki! 🙂
Witaj,
czekalam na Twoj wpis od kilku dni.Moze to dobrze ze nic nie slychac?Bo co ma slychac to dopiero kila dni od transferu..Jakich objawow oczekujesz-tych pozytywnych?
Trzymaj sie cieplo i mysl pozytywnie 🙂
PS.bluzka jest slodka
MałaMi, nie potrafię tego jasno napisać. Dopiero co byłam w ciąży. Czułam się inaczej. To się jakoś wie. Mimo wszystko nadal sie trzymam, dość ciepło. Pozdrawiam 🙂
I ja trzymam za Ciebie kciuki 🙂
Ból podbrzusza to dobry objaw.
Buziaki!!!
Promesa, Mama Czupurków! Zaglądam do Ciebie i jest mi miło, że znajdujesz jeszcze czas dla mnie. Trzymajcie się!
„(…) jedno prucie, trzy zmniejszania, dwadzieścia pięć słów na literę kur… i nosi się dobrze.”
Piękne;) Dwadzieścia pięć słów na literę kur..? Ja czasem swoje działania okraszę i pięćdziesięcioma pewnie;)
Talent masz w tych swoich pracowitych, szyjących palcach! Szyj i się chwal:)
Wpadłam na chwilę, by pokazać, że kciuk trzymam w górze i czekam razem z Tobą.
A brakiem „przeczuć” kompletnie się nie sugeruj.
Ale jestes talenciara 😉 WOW
Rewelacyjne wdzianka!
Ja uwielbiam Białą bluzke Osieckiej..
Przepraszam, że nie odpisuję Wam na bieżąco i z osobna, choć każdej z Was mam coś do powiedzenia. Ale to nie ten dzień 🙁
Dziękuję za wszystkie słowa na temat uszytek. Bardzo mnie łechcą. Uważam skądinąd, że na tym blogu zebrały się najmądrzejsze, najlepiej znające się na sprawie Polki.
no, no, no…. naprawdę zadziwiasz z tym szyciem. bluzka śliczna. a spódnica…..moja, moja, moja, love kropki. z czego spódnica? obszywałaś jakim ściegiem?
ja też love kropki bardzo! tę spódnicę akurat miałam możliwość obszyć overlokiem (nie posiadam prywatnie), ale to nie ma znaczenia, inaczej po prostu podwinęłabym brzegi materiału albo – jak w białej bluzce – brzegi obrzuciłam zygzakiem i hula.
materiał z ikei – taniocha, chyba 9,90 za metr. Pewnie to materiał na zasłony 🙂
Olga, szyjesz?
Kochana, piszę i tu, chociaż do pierwszej części wypowiadać się nie będę, bo niestety znamy już ciąg dalszy. Ja jednak mimo wszystko trzymam za Ciebie kciuki, bo będziesz cudowną Mamą 🙂
Wypowiem się co do szycia, bo nie wiem, jak to się stało, że jeszcze słowa tu nie napisałam (hmm… mam wytłumaczenie, ale marne jest 😉 ). Ogólnie podziwiam. Za co? Bo u Ciebie tak „od razu” (to nic, że z pruciem, k… ), bo pasuje, bo nosisz 🙂 Ja też zabierałam się za tą bluzkę (albo bardzo podobną), ale ani razu jej nie założyłam, bo… cóż… materiał do kroju i okoliczności na noszenie nie pasuje. Potem szyłam spódnicę, też nie na mnie… Dopiero ostatnio zaczyna się coś dziać, jeśli chodzi o ubrania… Tak więc jesteś o cały rok szycia dalej niż ja 😀 Czekam na dalsze 🙂
No to ja odpowiem na szycie. To tylko zdjęcia. Jak byś wzięła tę bluzkę pod lupę, już byś mnie tak nie chwaliła 🙂