O dzidziusia zaczęliśmy się z Mężem starać krótko po ślubie, ja tuż przed 30, M tuż po. Pierwszy ginekolog – PCO – wykluczone. Kolejny lekarz kazał porobić duuużo badań, wypisał miliony recept na leki, po których tyłam od samego patrzenia na wodę i powiedział, że wg niego wszystko jest ok. Było ok jeszcze rok, po czy zawitałam do bardzo miłego doktora Ś, który na dzień dobry zaskoczył mnie pytanie – a jajowody drożne? A skąd ja mam wiedzieć?
Okazało się że oba były zapchane, ale po udrożnieniu w ciąże i tak nie udawało się zajść jeszcze przez rok. Wyszło po czwartym IUI, byliśmy wtedy w Karpaczu i jakoś zapomniałam, że miałam dostać okres 🙂
Praktycznie od razu poszłam na zwolnienie, ponieważ moja praca niosła ryzyko dla dzidziusia. Chuchałam i dmuchałam na siebie, chodziłam na spacery, na basen, leżałam z nogami do góry….
Na początku ciąży schudłam, miałam z czego. Potem przybierałam już podręcznikowo, tyle ile dzidziuś. W tamtym okresie nie było kobiety szczęśliwszej ode mnie. Za wielkie szczęście niestety trzeba czasem zapłacić jeszcze większą cenę. W 32 tygodniu ciąża obumarła, i ja na chwilkę umarłam.
Dwie doby pod kroplówką, mi wszystko jedno, M ogarnięty jak nigdy zadawał miliony pytań, gonił pielęgniarki i lekarzy, choć po czasie muszę przyznać że opiekowano się mną nadzwyczaj dobrze. Poród siłami natury i moja kochana córeczka – taka malutka i śliczna. Pozwolili mi ją przytulić na chwilkę.
Nie będę smuciła o tym, co wtedy przeżywałam, powiem tylko, że dobrze mieć przy sobie kogoś, kto w odpowiedniej chwili kopnie w siedzenie, wyciągnie ze szlafroka i wpakuje głowę pod zimną wodę. Dla mnie tym kimś był oczywiście M.
Pierwsza wizyta kontrolna u sympatycznego doktora Ś i moje pytanie kiedy możemy się znów starać. Poł roku o którym wtedy mówił wydawało mi się jakąś abstrakcją. Ja chciałam już, natychmiast…..zaczęliśmy po 8 miesiącach, ale kiedy po czwartej IUI nic nie wyszło, postanowiłam zmienić lekarza i metodę.
Dziś jestem 4 dpt i troszkę umieram ze strachu, troszkę mi wszystko jedno i mam odrobinę największej w świecie nadziei na sukces.
Sweete, kobieto, nawet nie chcę myśleć jakie straszne chwile musiałaś przeżywać. 32 tydzień to juz przecież taki duży dzidziuś…
Rozumiem Cię całym sercem, ja też straciłam ciąże, w 15 tygodniu, po 4 latach starań przeplatanych operacjami, zabiegami…
Mam nadzieję że za kilka dni zobaczysz znowu dwie kreski i tym razem wszystko skończy sie szczęśliwie.
Czy wiesz co wywołało obumarcie ciąży w tak późnym okresie?Pytam pod kątem wyeliminowania możliwej przyczyny która mogłaby (ODPUKAĆ!!!!) zaszkodzić kolejnej ciąży…
Sweetie, przytulam i współczuję. Nie wiem, kiedy było to dziś, ale daj znać jak wynik transferu.
Bilbao ciąża obumarła z powody hipotrofii płodu – między styczniową i lutową wizytą u lekarza mała nie urosła nic. Szukaliśmy przyczyny, ze względu na przyszłość ale też żeby wiedzieć, czy to może „nasza wina”. Niestety wszystko było ok – tylko się nie udało 🙁
Wężon dziś jest 9 dpt i mam szczery zamiar zrobić betę jutro dopiero – tylko że od 3 dni boli mnie podbrzusze, zupełnie jak na @ 🙁
Na ciążę boli tak samo.
Trzymam kciuki za jutrzejszy wynik. 🙂