Milczenie nie jest złotem. Milczenie jest tą samą rzeką, w której stałam wcześniej i stoję jeszcze dziś. Może to się w końcu zmieni.
Zawsze myślę, że to się zmieni. Zawsze to wiem – już za kilka miesięcy, za rok o tej samej porze będzie inaczej. Nadzieję można tłuc z całej siły, ale jest nieśmiertelna.
Zamieszkało mnie już kilka osobowości. Ofiara losu we mnie mieszkała, płacząc ciągle „czemu mnie to spotkało”. Mieszkał we mnie stręczyciel, nogami wyobraźni kopiący wszystkie ciężarne kobiety. Mieszkał we mnie dziad, codziennie kuksańcami przypominając, że nie wiem kim jestem, ale nie kobietą. Pukał psychol, czy powinniśmy szukać pomocy z zewnątrz?
Mieszkało tylu we mnie. A ja ciągle pustostan. Pustostan.
Przelatywały przeze mnie te tabletki białe, kremowe, różowe, transfer hormonów prosto w pępek, witanie pęcherzyków, które odchodziły bez pożegnania. Pęcherzyki mijają, tabletki przelatują, kukułka kuka o pełnych godzinach, dzień, tydzień, idzie kolejna jesień.
Wiem co czujesz chociaż sama nie ubrałabym tego tak doskonale w słowa. Dlaczego tak nie trafnie los obdarza ludzi dziećmi??