i wyrzucili mnie ze szpitala…

– Na jakiej podstawie lekarz stwierdził utratę ciąży? Ale on tu nic nie napisał o stracie! A poza tym nic panią nie boli. No i właściwie nie mamy łóżek…

Tak to tuż przed godz. 23 wkurwiona wyszłam ze szpitala bielańskiego. Po negocjacjach, awanturze, prośbie i groźbie. Nie da się.

2 godziny wcześniej wybłagałam męża, żeby wrócił do domu nie czekając na przyjęcie, bo mieszkamy bardzo daleko i bałam się, że będzie tłukł się po nocach. Pożałowałam pieniędzy na jego urodzinowy prezent, bo mamy strasznie chudy miesiąc. No to wydałam je na taksówkę. Wkurwiona podwójnie. Sorry za słownictwo, ale po prostu w tyłku mi się nie mieści.

– Jak możecie odesłać mnie do domu w środku nocy? Lekarz w klinice orzekł stratę ciąży, mam się zwijać z bólu, żeby tu przyjechać?

– Jaką stratę, beta rośnie, to nie strata, my tu już widzieliśmy tyle rzeczy…

Aaaaaaaaaaa… Mam tam wrócić jutro na badania, z samego rana. Aaaaaaa….  jestem wściekła, najchętniej bym zmieniła szpital (swoje skierowanie do szpitala rzecz jasna zabrałam). Z drugiej strony po dzisiejszych 6 godzinach na izbie przyjęć biorę pod uwagę, że wszystko może powtórzyć się od nowa w ten sam sposób, chyba, że zasrane szczęście dołoży mi jeszcze jakiś interesujący gratis…

Kurwa, jestem w jakiejś półciąży, półporonieniu, półpozamacicznej, półżywa, wysuszona, podpalona…

128 komentarzy

    1. To ja chyba będę jedyna, kiedy napiszę: „nie dziwi mnie to”
      Spędziłam 3 godziny na twardym krześle z krwotokiem po nieudanym zabiegu i ostatecznie odesłano mnie z kwitkiem strasząc krwotokiem wewnętrznym.
      Zrobili Ci chociaż usg? Bo na tym etapie już coś tam powinno być i do tego nie trzeba być alfą i omegą, aby to wiedzieć.

      1. BalbinkoMalinko, mialam 4 usg przez dwa dni, w szpitalu tez, ale na jakims starym atarii. Sluzowka zluszczina, pecherzyka brak, a beta rosnie. Dzis mam miec lepsze usg.

  1. Wiem, że pewnie nic to nie zmieni. Moja koleżanka kiedyś była w ciąży i poszła na badania do szpitala – była tam dziewczyna, która starała się o ciążę kilka lat, przechodzila przez in vitro, różne badania – jej beta wciąż rosła a lekarz nie umiał jednak odnaleźć pęcherzyka i już orzekł ciążę pozamaciczną i skierował ją na zabieg. Dziewczyna się nie poddała – wypisała się na własne żądanie i poszła do innej lekarki gdzie ta załamała ręce nad tamtym lekarzem. Okazało się, że pęcherzyk jest i ciąża rozwija się prawidłowo….

    1. U mnie nie dzieje sie dobrze od początki, z tym krwawieniem. Chce, zeby szybko to skonczyli, a nie czekali, a potem ciecie… Nie czuje, zeby mial zdarzyc sie cud.

  2. Kurwa, co za cyrk! Czy trzeba naprawdę Rejtana w drzwiach odpierdolić, żeby przyjęli do szpitala???

    Niech to się wreszcie jakoś rozwikła! Nie zasłużyłaś sobie na taką niepewność…:-(

    1. Kochana Asti, nie wolno ludziom tak mieszac w glowie. Novum 2 razy orzeklo ze ciaza utracona, kazali odstawic leki 3 dni temu. A teraz mi mowia w szpitalu, ze nie widza podstaw. Po prpstu nie mozna tak mieszac…

  3. SOR w Bielańskim – to jeden z najgorszych w W-wie. Tam nie potrafią rozpoznać nawet zapalenia wyrostka robaczkowego. Odsyłali do domu dziecko mojej koleżanki dwa razy, pomimo że dwa razy przywoziło je pogotowie z rozpoznaniem: wyrostek. Rodzice pojechali z nim do innego szpitala, gdzie od razu była operacja. Rodzice napisali skargi gdzie mogli- sprawa się toczy. Masz skierowanie i sama możesz wybrać szpital.
    Iza, nie znam się ale jutro z rana pewnie sama wiesz, że musisz iść do dobrego lekarza, z dobrym sprzętem i doświadczeniem. Jeżeli miałabyś wrócić na badania do szpitala to lepiej chyba do _Specjalistycznego_ Położniczego np na Madalińskiego, ew. Inflancką czy Żelazną.
    Brak właściwego rozpoznania musi się jutro skończyć, bo zwarjujesz.
    Obyś trafiła do lekarza który z wyników, historii choroby i obrazu usg domyśli się co jest grane.
    Spokojnej nocy w ramionach męża Ci życzę.
    I nie chcę już nigdy nic Ci wykrakać. Przepraszam Cię.

    Jedynie na swoje usprawiedliwienie mam to, że w Bielańskim prawie zawsze jest tak na sorze.

    1. Asiu niestety musialam wybrac szpital w ktrom wiem, ze na pewno podaja zastrzyk z tym lekiem na „m”, ktorego nazwy w tej chwili nie pamietam. A to robia tylko w szpitalach klinicznych. Nie wiem gdzie jescze. Wiem ze w bielanskim. Ale dziekuje.

      1. Iza, kliniczny czyli z III st. referencyjności. Dobre szpitale z III (najwyższym) stopniem referencyjności oddziału ginekologicznego to:
        Karowa
        Żelazna
        Kasprzaka (IMID)
        Ale na Madalińskiego czy Inflanckiej pomimo, że tam mają II stopień też podają metotreksat, z tego co słyszałam.
        Ja niestety też leżałam na patologii ciąży i potrzebowałam III stopnia referencyjności ze względu na rodzaj problemu i moja ginekolog sugerowała Karową lub Żelazną. Z Bielańskiego zrezygnowałam pomimo tego, że mam tam znajomą – bardzo dobrą, doświadczoną i fajną położną która nie raz mi już pomogła.

        1. Dzieki za dokladne wyjasnienienie 🙂 niestety tam gdzie mam 'wychodzonego’ swojego lekarza na inflanskiej nie ma.metotreksatu. Wiem, bo pojechalam 2 dni temu do mojego gina z inflanckiej i cholera polecil mi bielanski…

          1. Jak polecił to muszą też tam być dobrzy lekarze. Ta moja znajoma położna też mnie tam bardzo zapraszała i chwaliła, ale ja za bardzo już byłam zrażona do tego szpitala.
            Ogólnie przed 15:00 masz duże szanse na lepszą obsługę niż wieczorem. Jakbyś chciała kanapkę z dobrą szynką bo akurat mam albo z musztardą to mogę Ci przywieźć – wystarczy jedno słowo 🙂

      2. Iza, jedź do imidu. Zero kolejek na izbie, gwarantuję ci to!!!!! Opieka fenomenalna, cudowni lekarze i położne. To jak przy mojej pozamacicznej się mną zaopiekowali, będę im pamiętać do końca życia.

          1. Niekoniecznie, skoro beta rośnie, Iza nie ma bóli i krwotoku, to boją się przerwać ciążę. A potem pójdzie do TCN, że jej aborcję zrobili. Lepiej poczekać, może się jednak zarodek pokaże, a może przyjdą objawy cp i nie będzie wątpliwości. Mogli by tylko milej człowieka traktować.

          2. Tylko ja sie teraz boje, ze jak sie zaczna klasyczne objawy cp, to zostanie mi juz tylko ciecie.
            Niestety moje cialo ma wade, nie alarmuje bolem. Z zapaleniem otrzewnej chodzilam do pracy i jezdzilam na rowerze.

  4. Iza, nie chcę aby zdenerwowało Cię to co napiszę ale…
    Moja koleżanka była w identycznej sytuacji. Beta rosła, zarodka nie było. Nic ją nie bolało, objawy typowo ciążowe. Pojechała do szpitala z podejrzeniem ciąży pozamacicznej. W dniu, w którym miała mieć robioną laparoskopię doktorka zrobiła jeszcze raz USG i … znalazła małego bąbla 😀 Później długo nie było serduszka. Ostatecznie okazało się, że zarodek późno się zagnieździł i ciąża jest znacznie młodsza niż wszyscy myśleli.Obecnie jest w 32 tc. Mały rośnie zdrowo:) Myślę, że to właśnie takie przypadki na myśli miał ten lekarz. Ogromnie bym chciała żeby tak się stało i w Twoim przypadku. Jeśli jest na to chociaż cień nadziei… bo jeśli wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda :* Jestem z Tobą moja Wojownicza Księżniczko 🙂

    1. Wojownicza Księżniczka, jak cudnie 🙂
      Tylko księżniczki nie robią kupy ze strachu… Więc mnie to nieco wyklucza…
      Oczywiście czekoladko, nikt tu nie chce zrobić aborcji, ja też nie. Wiec bedziemy obserwowac bete, konsultowac z profesorami.

  5. Iza pamietasz jak ci pisalam ze mialam sen 3 miesiace temu ze 15 maj to bedzie wazna data dla mnie powiedziała mi to jakas kobieta w niebieskiej chuście, powiedziala ze natura wie co robi i mam jej zaufac!!! moze mialam przekazać to tobie… chyba wariuje… dziewczyny mie smiejcie sie bo mnie sie spelnilo wiele snow ☺ ja nadal wierze nawet jesli to irracjonalne…

    1. To ja się modlę, żeby mnie się nie spełniły te sny, które teraz miewam. Wolę uniknąć uciekania przed świrem z siekierą albo noże, który za mną biegnie;p ale te dobre mogą się spełniać:D

      1. Mnie się dzisiaj śniło, że kupowałam pączki w jakimś dziwnym centrum handlowym na spotkanie sąsiedzkie i potem wracałyśmy jakimiś piwnicami i goniły nas zombie.

  6. No kurde to o co chodzi?? Ja już zgłupiałam jak i Ty. Boziu może to się jeszcze dobrze skończy?? Bardzo mocno mam nadzieję;* A szpitalu to sobie kpiny urządzają. Jak nie umierasz to nie masz co się pokazywać w szpitalu. Pamiętam wizytę na IP w 6 tc z mocnym krwawieniem i wzrok lekarza „Na hu. tu przyjechałaś panikaro”. Stwierdził „tylko ” plamienie a przecież w domu się ze mnie lało, bo wtedy ten krwiak się chyba zrobił grrrrr…. A ja mu mówię, że 6,5 roku walczyliśmy o to dziecko i chyba mogłam się zmartwić jak cały kibel i parę podpasek zalanych? Łaskawie zrobił USG, ale żebym ja się jeszcze musiała prosić jak potrzebuję pomocy??!!! TO za co kurde tyle kasy płacimy na składki co miesiąc?
    Izunia trzymam kciuki, żeby to był tylko pokrętny początek zdrowej ciąży;)

    Mam pytanie Iza do CIebie albo do kogoś kto wie: Czy sretching endometrium jest w ramach programu rzadowego czy trzeba za to płacić i ile?

    1. Nie wiem, gdzie Wy macie te szpitale… I co to za lekarze… W niedzielę wieczorem zaczął boleć mnie brzuch – bóle jak na okres, myślę sobie już po wszystkim… O 20 powiedziałam mężowi, że jedziemy na ip, bo boli i się martwię. Na ip pani zadzwoniła do lekarza a dr na to „przyjmujemy panią na oddział” ja, że nie chcę. Musiałam czekać aż lekarz skończy operację. Po 3 godzinach, prosto z operacji (była 23) dr przyszedł, zbadał, zrobił usg, kazał brać nospę i wracać spokojnie do domu. I jakby bóle nie przeszły to za 5 dni kontrola u lekarza prowadzącego lub w szpitalu. Nikt nie patrzył na mnie jak na wariatkę, nie miał pretensji, że śmiałam przyjechać do szpitala…

        1. Tak, ból przeszedł, jest ok. Łykam nospę max 3 razy dziennie, więc w zasadzie nie ma prawa boleć. Serduszko na tamtej wizycie biło 154 uderzenia na minutę i dziecię urosło przez 3 dni 0.5 cm, to dobrze rokuje moim zdaniem. Zobaczymy w czwartek co będzie na wizycie.

      1. Też nie mam przykrych doświadczeń ze służbą zdrowia. Ale jak się tak człowiek nasłucha i naczyta to chyba jesteśmy jakimiś wyjątkami od reguły. Bo niestety z reguły jest chyba tak jak pisze Iza 🙁

          1. Była we wtorek, ale w związku z zaistniała sytuacja tutaj, głupio mi było pisać..w kazdym razie, wszystko poszło gładko, ale jak to na tym etapie, żadnych różnic nie można wyróżnić, przynajmniej tych co dotyczą mojego przypadku. Za niecałe dwa tyg mam juz badania genetyczne, wiec w sumie na to najbardziej czekam. Serce mocno bije, wiec tez słyszę ze dobrze rokuje. Co mnie zaskoczyło to nie mam nadciśnienia jak w poprzedniej ciazy, zastanawiam sie od czego to zależy,ale nie grzebie w necie, wole nie wiedzieć. W kazdym razie doktor powiedział, ze narazie widujemy sie co 2 tyg, on bedzie bacznie sie przyglądał i szukał alarmujących zjawisk, jak badania wyjada pozytywnie, to zaczyna mnie traktować jak normalna ciąże..słodka perspektywa…tylko czemu ja tak słodko w głowie nie mam? Byle do grudnia..

          2. Mojra, jak to głęboko w Tobie siedzi. Zastanawiasz się, czy szukać w necie dlaczego nie masz powikłania ciążowego. 🙂
            Dlaczego jest tak jak powinno być.
            Myślę, że po badaniach odetchniesz i zajmiesz się wystrojem pokoiku i wyprawką.

          3. Mojra.
            Jeśli Ty nie będziesz pisać co u Ciebie, to ja też przestanę. Nie patrz kobieto, że ja akurat mam admina na blogu, trudno.
            Jesteśmy tu razem, a nie ja i Wy osobno.
            Jasne? 🙂

      2. Pewnie zależy nie tylko od szpital, ale też od lekarza. Ten na którego ja trafiłam ma akurat nie zbyt dobre opinie karierowicza i formalisty. Dobrze, ze choć Pani pielęgniarka była miła i wspierająca, a jak się jeszcze dowiedziała, że tyle lat czekaliśmy na tę ciążę to już w ogóle:)

    2. Pewnie Iza Ci niedługo odpisze, będziesz miała sprawdzone wiadomości. mi się wydaje, że Iza miała w ramach programu. Ze wskazań po poronieniu/nieudanych transferach można zrobić.

    3. Lucy, scretching jest w ramach programu rządowego, ja tak miałam i taką wykładnię programu podaje na swojej stronie stowarzyszenie nasz bocian, wygooglasz to łatwo.
      Natomiast nie każda klinika tego przestrzega. Jedna koleżanka tutaj, Ania, zapłaciła za to i teraz trudno się ubiegać o zwrot kosztów.
      Mi lekarz zrobił scretching po 2 kolejnych nieudanych transferach.

  7. Izo, wszystkie tu mamy nadzieję na cud, ale jeśli mówią, że śluzówka złuszczona, to chyba nie ma co Ci mieszać w głowie. Ale skoro w szpitalu też widzieli złuszczoną śluzówkę, to czemu Cię nie zatrzymali? Wredne.
    Trzeba było wyjść, pójść do najbliższego monopolowego i wrócić z promilami i w nagłym ataku bólu. Pijanych zawsze muszą zbadać. To tak pół żartem, pół serio.
    Ale po tylu godzinach na SOR-ze mogło Cię zacząć boleć.
    Ja bym nie wracała do Bielańskiego – też słyszałam, że to umieralnia i partactwo i póki nie przywiozą Cię tam siłą, to uciekać.
    Mnie z kolei lekarz na Barskiej nie rozpoznał złamania kręgosłupa. Trzy dni chodziłam ze złamanym, już nawet trochę przestawało boleć, a tu niespodzianka – złamanie z przemieszczeniem.

    Ja sobie w sprawach ginekologicznych bardzo chwalę mój szpital.
    Na izbę przyjechaliśmy o 22. Nie było nikogo. Lekarz zszedł po 2 minutach, zbadał na fotelu, pobrał posiew, zrobił USG i kazał przyjąć. Po 20 minutach byłam na oddziale w sali i wołały mnie na pobieranie krwi.
    Mój przypadek był na pewno bardziej oczywisty, ale i oczywistych przypadkach można się naczekać i nadenerwować, jak dziewczyny wyżej pisały.
    Potem badali mi krew trzy razy dziennie i mierzyli temperaturę trzema termometrami (bo wykazałam, że ten ich pistolet tylko jedną pokazuje).
    W następnych dniach przyjechało kilka kobiet z cp i wszystkimi zajmowali się od razu i bez gadania. Jak jedna powiedziała, że ją zaczęło boleć, to o 2 w nocy poszła na USG, bo gdyby źle wyglądało to cięliby ją od razu, na cito, a nie rano.

    Iza, cholera, niepotrzebne takie nerwy. To co złe i nieuniknione, miało stać się od razu, szybkim cięciem. Jedyny sens takiej męki to cud.

    Czekamy na nowe wieści z niecierpliwością.

        1. O ja też 3 razy leżałam w Orlowskim i nie mam na co narzekać, ale tam jest mój lekarz no i wiadomo, wtedy to jakoś taki inaczej jest. Poza tym nie mam wielkiego porównania, bo oprocz tego raz jeszcze leżałam u siebie – i szpital był bardzo dobrze zorganizowany, tylko trochę gorzej wyposażony jesli chodzi o sprzęt.

  8. A po tym odstawieniu leków nic się nie zmieniło? Nie krwawisz mniej/bardziej? Skurczy nie dostałaś?

    Rzeczywiście półciąża wysysająca całą energię.
    Coś czuję, że dłużej na zwolnieniu pobędziesz niż do końca tygodnia.

  9. A i jeszcze na Żelaznej byłam 2 razy na histeroskopie (usuwanie zrostów). Mimo planowego zabiegu następnego dnia odsiedziałam się za każdym razem ponad 2 godziny. Dobrze, że pozwalali przyjść wieczorem, przy zabiegu następnego dnia.

    W Bródnowskim na laparoskopię szybko mnie przyjęli, ze dwie osoby musiałam odczekać. Ale za to musiałam stawić się z samego rano dzień przed zabiegiem.

  10. Oj ku.wa. Jak słyszę takie historie to aż mnie #(@$&%@$^WTF@$* !!!!!!!!!! Często bywałam w szpitalu, ale przyjmuje w nim mój ginekolog, a wtedy jest jakoś inaczej. Jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Mogę sobie tylko wyobrazić jak się czujesz.
    Oby dzisiaj było łatwiej. Całuję i ściskam.

  11. Uwielbiam takie szpitale. jak poroniłam w pierwszej ciazy i pojechałam do szpitala to prawie z depresja wróciłam. Zajmowała sie mną jakaś młoda praktykantka której pierwsze pytanie to ” co pani wziela zeby poronc”. Myślalam ze ja zabije na miejscu. Przy wypisie posadzili mnie w jednym pokoju z laska ktorej robiono ktg. Poryczałam sie z bezsilnosci a pielegniarki do mnie zebym nie histeryzowała. Twarda dupa sie robi od tego .

    1. Majoważonko, to z tą empatią w moim szpitalu było dużo lepiej. Teraz po poronieniu nawet chciałam wrócić na tę samą salę, bo na dłuższe leżenie były tam dziewczyny z którymi już się zaznajomiłam. Ale położna powiedziała, że znajdziemy inne miejsce, bo tam są przecież ciężarne i przecież to chyba nie najlepszy pomysł, żebym z ciężarnymi leżała. Pół dnia przeleżałam na sali porodowej sama (na patologii jest sala porodowa raczej poronieniowa, rokujące porody biorą piętro wyżej), aż zwolniło się miejsce na sali z paniami na operacje ginekologiczne i z ciążami pozamacicznymi.
      Ja leżałam tam też po porodzie, to nie zgodziłam się na dokwaterowanie mi do prywatnej dwuosobowej sali drugiej dziewczyny po normalnym porodzie. Nie zniosłabym noworodka w pobliżu wtedy. Powiedziałam, że zapłacę za oba miejsca, a przy wypisie policzyli mi pojedynczo. A pani ordynator z neonatologii walczyła jak lwica o przedłużenie pobytu w szpitalu każdej matce wcześniaka, które musiałaby daleko dojeżdżać. Mnie też proponowała dłuższy pobyt, ale chciałam być już w domu i zasypiać w kochających ramionach, a nie na skrzypiącym łóżku.

      1. W imidzie tak samo, dostałam po operacji ciąży pozamacicznej salę jedynkę, nic za to nie płaciłam, pielęgniarki po prostu uznały, że nie powinnam mieć styczności z dziewczynami z brzuchami. Wspominam ich tam wszystkich jako moje anioly. Lekarzy, pielęgniarki. Uratowali mi życie, zajęli się mną najtroskliwiej na świecie, tam potrafiła pielęgniarka przyjść, żeby mnie za rękę potrzymać i powtarzać, że nam się uda. Jak już w ciąży kilka razy wylądowałam na izbie (moje „paranoje” np wyciek wód, czy skoki ciśnienia), to zawsze zawsze zawsze byłam przebadana od gory do dołu, nikt nie wyśmiał, nie bagatelizował, każdy z lekarzy traktował mnie poważnie i skrupulatnie mnie badał. Tam też urodziłam mojego synka. Przez wszystkie moje wizyty tam nie spotkałam ani jednego nieempatycznego, niemiłego pracownika. Przysięgam.

  12. iza, przepraszam ze nie moge Cie wesprzec w zaden sposob, nie mam zadnego doswiadczenia, zebym mogla cokolwiek radzic, ten caly metlik to jakis koszmar, nie umiem nic wymyslic zeby to ogarnac i przewidziec jakies scenariusze..nie bede dolewala do ognia moich zali na temat slyzby zdrowia, bo nic to nie pomoze, wiedz tylko ze nie spie spokojnie i bardzo sie o Ciebie martwie maleńka..

      1. w sumie masz racje, jeszcze tego by brakowalo zeby o innych sie martwila ta nasza Iza..ale tak to jest ze bliskie nam osoby nie pozostaja nam obojetne, szczegolnie jak cierpia. ale niestety swoje gacie co chwile tez ogladam czy nic sie nie zmienilo…niestety zdaje sobie sprawe ze nic nie ma na zawsze, kazdego dnia jest na dziś..

        1. Też oglądam gacie przy każdej wizycie w toalecie. I papier toaletowy też oglądam. Ale właśnie czuję jak mnie mdli po jabłkach i cieszę się jak głupek, że mi niedobrze.

        2. Solidarnie oglądam z Wami swoje gacie, ok 🙂
          Mojra, nie dawaj mi powodów do zmartwień 🙂 wspierasz mnie, wszystkie wspieracie, nawet nie wiecie jak bardzo. Nadaje z tego szpitala jak w jakimś big brotherze… Uzależniłam się od tego bloga – od Was.

  13. Iza ja do tej pory nie pisalam Ci, że mi przykro, bo nie wiem czemu, ale ciągle mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Dziewczyny piszą, że sluzowka zluszczona i nie ma szans a to nie prawda. Na forum na którym się udzielam jest dziewczyna u której endometrium się zluszczylo do 3mm, było podejrzenie cp, też była w szpitalu a miesiąc temu usłyszała serduszko. Iza dziś mam urodziny i mam nadzieję, że usłyszę od Ciebie dobre wieści.

    1. Anikola, to ja pisałam. Się nie upieram, że nie ma szans. Nie wiem, na logikę by się zdawało, że skoro się złuszcza, to nic z tego, ale nasze organizmy nie zawsze są logiczne. Też bym chciała, żeby to jednak była prawidłowa ciąża.
      Ta koleżanka też była po ivf? Bo jednak przy ivf szanse różnic w zagnieżdżeniu są mniejsze. Jak liczą przy naturalnej ciąży od daty OM, to nigdy nie wiadomo, kiedy tak naprawdę była owulacja i zapłodnienie. My nie mamy tego marginesu.
      Koleżanka kiedyś zaszła w ciążę w 30 dniu cyklu, bo akurat ten cykl jej się wydłużył. Gdyby liczyła, czekała na ciążę i poleciała do lekarza zaraz po właściwym terminie miesiączki, to by zawału dostała czekając na serce. Ale oni tylko nie zabezpieczali się, czekając na to co będzie i tylko się zdziwiła.
      Wiedziała, kiedy dokładnie zaszła, bo męża wcześniej parę tygodni nie było w domu. Była pewna, a lekarze i tak liczyli od OM i ciąża liczona cały czas była dwa tygodnie starsza niż w rzeczywistości. Ile się nagadała, żeby jej porodu nie wywoływali oksytocyną, bo jeszcze nie jest po terminie… Dobrze, że ciotka położnik ją wyratowała.
      Sąsiadka też w dziwnym dniu cyklu zaszła w ciążę. Ten cykl jeszcze miała odpuścić, bo od następnego chciała sposobami naukowo-ludowymi celować w chłopca (mają dwie dziewczynki). Ku jej radości wygląda na to, że chłopiec sam się zrobił. 🙂

      1. Ta Dziewczyna miała krwawienia, endo się zluszczylo do 3 mm dlatego lekarze stwierdzili cp.Pecherzyk był nie widoczny i uznali, że przy takim endo zarodek napewno nie miał szans. Pamiętam jak pisała, że leży w łóżku szpitalnym ale czego nie zrobili zabiegu nie mogę sobie przypomnieć. Później poszła na usg i lekarz zobaczył 2 pęcherzyki z czego jeden się okazał pustym jajem plodowym.

        1. Może betę miała jakąś wysoką i chcieli jeszcze poczekać? A może była na wcześniejszym etapie i zarodek mógł się jeszcze pojawić?
          Nie wiem, kiedy powinien być widoczny pęcherzyk bez serca. Ja miałam USG 24 dni po transferze i były dobrze widoczne dwa pęcherzyki, bez serc jeszcze.

          1. Doczytalam. Nie zrobili laparoskopi, bo uznali, że jest za wcześnie i nie będą w stanie go zlokalizować. Odeslali ja do domu i powiedzieli, że to napewno cp.Beta rosła ale też nie była powalająca

          2. Niesamowita historia. Czasem lepiej poczekać. U Izy tym bardziej, bo nie ma niebezpieczeństwa, że możnaby uratować jajowód. Ciekawa jestem w którym tc ta dziewczyna była. Bo w 6 tc to już raczej nie powinni mieć problemów z lokalizacją.

  14. w mojej ciazy 12 tygodniowej w 7 tygodniu lekarz powiedzial ze okruszek jest skrajnie maly i chyba sie nie rozwija… tydzien pozniej juz tak nadgonil ze lekarz byl w szoku i stwierdzil ze chyba bral sterydy przez ten tydzien☺… a ciaza tez z in vitro niby wyliczona…

  15. …a pecherzyk znalezli malo romantycznie i nie ginekolodzy tylko w pracowni rtg jak bylam na przeswietleniu ile jest wody w narzadach bo hiperstymulacja byla dosc zaawansowana…a rano ginekolog nie widzial nic☺

      1. wezon nie chce podac zlych info bo jestem w pracy a dokumenty mam w domu… wyladowalam w szpitalu w 15 dniu po transferze a usg wyszlo moze tydzien pozniej… wiesz beta byla wysoka i prawidlowa ale lekarz powiedzial mi ze przy takiej hiperstymulacji ona byla troche sztucznie nakrecana…wyszlam ze szpitala w 7 tygodniu… w sumie od 4 do 7 mialam prawie codziennie badana bete i usg… sprawdze to napisze…a ty wezon juz po wizycie?

        1. Tak, pisałam 2 posty temu, tam gdzie jest strasznie dużo komentarzy. 🙂
          Możemy ruszać, od 2dc mam brać estrofem i może w najbliższym cyklu się uda. Czekam na @, powinna być lada dzień.

  16. Kochana Izo, trzymam kciuki żeby coś ruszyło do przodu 🙁 wiem jak to jest z lekarzami-mój mąż jest ratownikiem medycznym i często mnie „częstuje” historiami z lekarzami w roli głównej. Najgorzej gdy cżłowiek trafi na lekarza bezdusznego…a takich jest wielu. Żona mojego szwagra jest świeżo po 'leczeniu’ metotreksatem. Trwało to około tygodnia, ale pomogło. Oprócz żalu do losu i do personelu „jej” kliniki czuje sie ok i jak tylko lekarz da zielone światło, podchodzi znowu. Nie wiem co Ci napisać, jak pocieszyć.Wiedz że czekamy na wieści i duszyczkami jestesmy przy Was. Dasz radę ze wszystkim 🙂

  17. Iza, trzymam kciuki za jak najszybsze wyjasnienie sytauacji – te potyczki ze służbą zdrowia są w tym wszystkim najtrudniejsze… Procedury, ambicjonalne kwestionowanie diagnoz, brak sprzetu i budżetu, zmeczenie, zirytowanie i obojętność – a pacjent gdzieś obok 🙁

  18. W koncu normaly lekarz i kilka konkretow. Beta 1260, plyn w zatoce douglasa, ciaza niezlokalizowana. Silne podejrzenie ciazy pozamacicznej. Zostaje w szpitalu na razie na obserwacje bety, a potem… Potem reszta. Zastrzyk, zabieg, zobaczymy.

    1. Uff, to dobrze, że możesz poczuć się wreszcie bezpiecznie. Właśnie o to mi chodziło jak napisałam, że dobrze być w szpitalu przed 15:00, bo wtedy większa szansa na „normalne” potraktowanie. No to niech Cię tam dobrze obserwują i zrobią wszystko co należy.

    2. Iza, ale Ci ta beta mocno rośnie. Czy to nie zupełnie prawidłowy przyrost bety od wczoraj?. Wyjątkowo wredny psikus losu, jeśli to rzeczywiście cp.
      Sama sobie wykrakałaś, że cp Ci nie grozi przy tak dobrze rosnącej becie po pierwszych wynikach, a ostatnio, że wracasz do pracy w poniedziałek. Raczej nie wrócisz. Wolałabym, żebyś nie wracała z powodu zwolnienia ciążowego.
      Ile dni jeszcze będą obserwować betę? Mają jakiś cień możliwości, że to późne zagnieżdżenie, czy po prostu póki beta rośnie, a ty nie masz dolegliwości to trzeba czekać?

      1. Wężon, nie wiem ile dni będą obserwować, ale wiem, że jest weekend i dopiero w poniedziałek będzie z kim rozmawiać.
        Na razie nazwali mnie 'obserwacja’.
        Nawet ubłagałam położną, żeby mi wenflonu nie wbijali, opornie, ale się udało ją uprosić.

  19. Przy mojej ciąży gdzie beta mało rosła, wpadłam w panikę bojąc się cp, latałam jak ze straczką do lekarki, żeby namierzyć pęcherzyk. A więc przy bardzo dobrym sprzęcie i dobrych umiejętnościach lekarza można go znaleźć szybko. U mnie lekarka go znalazła przy becie 470 , pęcherzyk miał wtedy 6mm.
    Jedno jest pewne że u Izki beta jest nieprawidłowa. W 6tc powinna być w tysiącach
    Ale może w końcu sama zacznie spadać i obejdzie się bez podawania leków i zabiegu. To byłoby najlepsze rozwiązanie czego Ci Izuś życzę. Trzeba czekać, mam nadzieję że szybko się wszystko rozwiąże. Trzymaj się kochana

  20. OMG!
    ja po prostu nie ogarniam, że to wszystko może się przydarzyć jednej osobie… :((
    jestem w szoku, że coś takiego Cię spotkało, że nie mogą znaleźć zarodka, że szpital potraktował Cię tak, jak potraktował…
    to naprawdę nadaje się do telewizji…

    trzymaj się Kobietko…
    myślami jestem z Tobą…

  21. Iza, nie bylo mnie raptem1,moze 2 dni a tu taki obrót wydarzeń. To wiecej niz niewiarygodne! Mysle o Tobie. Mysle o tym jakie zycie jest nieprzewidywalne i surowe…bywa surowe, bo czasem jest ok. Szpital bielanski- mam awers. Za namową znajomej pielęgniarki zapisalam sie tam na wizyte zeby skonsultować nasza sytuacje gdy novum powiedziało ze juz tylko in vitro. Nie chcieliśmy wierzyc, chcieliśmy lekarza ktory da nam nadzieje i wreszcie wyleczy. Czekałam na wizyte długo, wiele tygodni. W poczejakni same ciaze. Lekarz Sie na mnie najezyl ze o co mi chodzi po co w ogole przyszłam. Powiedzialam wprost ze prosze o konsultacje bo nie wiemy juz co robic i komu wierzyc (w domyśle moze klinika nas niepotrzebnie naciaga?). Nie dosc ze dał do zrozumienia ze po co tu w ogole przyszłam, zebym sie leczyła tam gdzie sie lecze to jeszcze Usłyszałam cos gorszego niz wyrok(przynajmniej na tamtym etapie lecEnua, kiedy diagnoza o niepłodności bardzo bolała i podświadomość nie chciala sie z tym pogodzic)- ” z takim nasieniem nie zajdzie pani w ciaze a jak zajdzie to poroni”. Oczy nabiegly mi łzami, ugięły sie nogi mimo ze siedziałam. Lekarz chyba zdał sobie sprawe ze przesadził, ze mogl byc drlikatniejszy. Nagle zmienił ton, zmiekl, poszedł konsultować sie z androgiem. Wychodzilam z tamtąd pozbawiona złudzeń. I nie w tym problem, problem byl w grubianstwie. Do tamtego momentu nikt mi nie powiedzial tej prawdy a nagle usłyszałam ja w dosc brutalny sposob. Obraziłam sie ba meza ze mnie tam posłał i ze tak urządził. Cos pękło. A pozniej słowa tego lekarza stały sie proroczymi…zaszłam w ciaze i ja straciłam. Ale chce wierzyc ze dobre słowa takze sie sprawdzają, nue tylko te złowieszcze.

    1. Margaritko, jak przyszłam na izbę i powiedziałam, że z odpłyniętymi jednymi wodami i CRP 40, to lekarz spytał, czy wiem, co to oznacza. Ja, że wiem, że jeden płód stracony, ale jeśli będziemy mieli szczęście, to może drugi przeżyje. A on na to od razu przerwał, że w tym przypadku szczęśliwe zakończenie jest niemożliwe.
      Przyszłam poronić.
      To też nie było delikatne, ale okazało się prawdziwe….

    2. Margarika, co chwilę natykamy się na złych lekarzy, a już szczególnie poza wychuchanymi klinikami. Szkoda, bez sensu, stres, nerwy, urazy… Mogło się zdarzyć wszędzie, niestety. Nam przy niepłodności jakoś szczególnie dotkliwie.
      Jestem tu i już się nie chcę nakręcać. Ale jak spotkam lekarza, co do którego poczuję, że mógł być tym Twoim, nakopię mu w tyłek.

  22. Iza, ja nie wiem… U mnie transfer był 6.12. Moje bety:

    18.12: 111,6
    20.12: 125,4
    21.12: 145,4
    23.12: 200
    27.12: 793,6
    30.12: 2041
    03.01: 4624

    Ja wiem, że dwa zarodki itd. Ale kurde no :/

    1. Kas, kurcze, no rzeczywiście daje do myślenia…
      Hmm… Bardziej niż szansę dla siebie, widzę, jak musiałaś się denerwować…
      Ale ok- przyjmuję do wiadomości…
      Lekarz z novum, który dziś do mnie dzwonił, powiedział mimo wszystko, że taka beta miesiąc po transferze (nie tyle wzrost co wielkość) to jednak za mało.
      Krwawienie, brak pęcherzyka – to uzupełnia przyouszczenia u mnie. Tak czy owak, dzięki, że to napisałaś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *