Dlaczego ignoranci mają czerwone nosy

Pogoda w ostatni w tym roku urlop zrobiła nam fantastyczną niespodziankę. Z nieba lał się żar, woda w jeziorze była turkusowa z radości i na tyle przyzwoita, że jak się wskakiwało z zamkniętymi oczami, to była naprawdę ciepła.

Popłynęliśmy sobie łódką na drugi koniec naszego turkusu. Aktywnie wygrzewałam się na słońcu przez zimą i to był mój wkład w wiosłowanie. W pewnej chwili zapiekła mnie skóra na twarzy. Schłodziłam wodą. Ale piec nie przestało. Wlazło na dłonie. Gorąco, za gorąco. Zrobiliśmy awaryjne lądowanie na obcym brzegu, wrzuciłam się do wody w całości, po czubek głowy, wzięłam na siebie całe zimno z dna jeziora.

Powrót łódką to już nie była romantyczna przejażdżka. Czułam się coraz gorzej, zdrętwiały mi usta i dłonie. Marzyłam tylko o tym, by zedrzeć z siebie piekącą skórę. I miałam już pewien pomysł, co się mogło stać.

Po (długim) powrocie wyciągnęłam z kosmetyczki ulotkę antybiotyku na ewentualne komórki plazmatyczne – Doxycyclinum. To to, co miałam brać w cyklu przed transferem. No i proszę – lek może powodować reakcje fototoksyczne i objawy fotodermatozy. Uczulenie na słońce w ekspresowym wydaniu sobie zafundowałam.

Jak mogłam nie przeczytać ulotki wcześniej? Zresztą, pewnie nawet, gdybym przeczytała, uznałabym, że mnie to nie dotyczy. A tak załatwiłam sobie zakaz wychodzenia na słońce w cudny letni wrzesień i kinol czerwony jak u klauna. Z łódki przerzuciłam się do lasu na grzyby i zaprzyjaźniłam się ze starym, naprędce zreperowanym kapeluszem mamy.

Odstawiłam leki do końca urlopu. Właśnie do nich wróciłam, na szczęście Doxycycliny zostało mi w sam raz na 10 dni. Podobno minimum tyle czasu bierze się lek, by zadziałał (to mądrość ludowa, nie dzwoniłam do lekarza, będę się z nim widzieć w tym tygodniu, najwyżej skorygujemy dawkę).

Już prawie zszedł mi buraczany kolor z nosa. Czytajcie ulotki przed urlopem 🙂

624 komentarze

  1. Myślałam po tytule, że będzie post polityczny:)))
    Zazdroszczę wam tej wody… U nas jeziora bure. Jedno pod moją pracą piękne, ale kąpieli bym nie ryzykowala, bo woda przykrywa wyludnioną wieś (w tym np. studnie).. marzę o skoku do turkusowej wody.

  2. Oj, Iza, Iza, dobrze, że skojarzyłaś fakty. Ja to już nie czytam za bardzo ulotek, bo potem mam wszystkie efekty uboczne. Ale chyba jednak lepiej czytać. Tak piszesz o tym pływaniu w turkusowej wodzie, że aż mi się to zamarzyło. Tylko pływać nie umiem 🙁 I jakoś wolno dojrzewam do tego, by to zmienić. Trzymam kciuki, by antybiotyk zdziałał cuda.

  3. Iza jak przeczytałam nazwe leku to aż musiałam sprawdzić w swoich zapasach bo coś mi się kojarzyło że też to posiadam 🙂 nie sądziłam że ten antybiotyk za 10 zł takie cuda wyprawia, chyba go brałam przed i po HSG 🙂
    Malwa ja mam tak samo jak ty, jak przeczytam ulotke to później przy większośći skutków ubocznych mogę plusiki stawiać 🙂
    Ja właśnie włączyłam tv a tam In vitro- szczęście z próbówki na TVN Style, hehe
    A moj org znów płata figle i jakoś ten okres się nie chce rozkręcić 🙂

  4. Dziś pod prysznicem (jak zwykle w tej sytuacji przychodzą mi różne pomysły do głowy), pomyślałam, że mogłybyśmy sobie zamówić wszystkie jakiś jeden wzór czegoś – bransoletki, broszki, czegokolwiek i mogłybyśmy to zakładać na wizyty w N. Wtedy nie trzeba by było biegać i szeptać albo rozchylać płaszcza 😉
    Jutro mam histero, nie wiem jeszcze o której. Mam małego stresa.

    1. Mała ania wcale nie głupi pomysł 🙂 znajoma wprowadziła niedawno nową marke biżu na rynek 🙂 chociaż mnie wariatke biegającą wkurzoną po N. nie będzie ciężko rozpoznać 😛 może umawiajmy się na te same godziny na wizyty albo plus minus 30 min 🙂 kółko różańcowe zrobimy przed wejściem do kliniki 😛 albo grupa zamknieta na fb 🙂
      Jak na razie Iza twój blog jest lepszy niż wizyty u psychologa 😀 chociaż ja to się chyba nadaje do psychiatry 😛
      Mała ania a co chcą ci spr podczas histero? jakie masz tam znieczulenie?

      1. Pati tak do końca to nie wiem, chyba chcą po prostu zobaczyć co i jak tam w środku. Miałam bardzo trudne inseminacje, lekarz nie mógł się dostać do jamy macicy, łamał mu się ten sprzęt, wymieniał na nowy ze dwa razy w czasie jednej inseminacji, podczas drugiej było podobnie. Okreslił wtedy, że mam „góry i doliny”… potem transfer przy in vitro też był trudny, lekarz też nie mógł się dostać. teraz na wizycie wstępnej lekarka powiedziała, że wskazaniem do histero jest zawsze nieudany transfer lub utrudnienia. Kazała robić, to robię. Zaczęłam kompletować wyniki badań do wizyty startowej, dużo tego bardzo, w Białymstoku tyle nie chcieli :/ zapisałam się dziś do gina jakiegokolwiek na wizytę, chciałabym żeby mi zrobił posiewy i cytologię, cytologia należy mi się w ramach jakiegoś programu ministerialnego, a posiewy nie wiem czy zechce zrobić i sobie myślę, że w chorych czasach żyjemy, zastanawiam się, czy mu mówić do czego mi to potrzebne, czy sobie tym zaszkodzę, bo np. lekarz jest przeciwnikiem i mi nie zechce zrobić? :/ w piątek o 17:30 mamy być w N. na badanie nasienia.

        1. A znieczulenie mam mieć takie krótkie, podobne jak przy punkcji i przy badaniu drożności jajowodów, odlot na jakieś 20min 🙂 chyba, że się okaże, że coś jest do usunięcia, to pewnie będą wydłużać.

    2. Ania, pomysł wart Oscara. Zmodyfikuję nieco. Nie każda z nas będzie chciała zamawiać, kupować biżu, ale na pewno każda ma coś, co da sie zestawić. Np okulary słoneczne na włosach i biała apaszka. Hmm? Jakieś prostsze, a skuteczne znaki?

          1. A czy ja napisałam gdzie te majty mają być?! Nie ograniczajmy się do tyłka. Można w charakterze broszki, czepka, białej róży. Jak kto lubi 😀
            Anett udowodniła betą, że przynoszą szczęście, ja zamierzam nosić.

          2. Haha niebieska 🙂 nie napisałaś gdzie, to ja się wykazałam schematyzmem w myśleniu 🙂 majtki w garści wyglądałyby oryginalnie, upięte w kształcie broszki jeszcze lepiej 😉

          3. Hahahaha 😀 Niebieska!!! Pękłam!!!
            Ten pomysł z broszką jest tak genialny, że po co się ograniczać do jednej kliniki? Zróbmy akcję ogólnopolską, co ja mówię, ogolnoeuropejską 🙂 Widzę potencjał 😀 😀 😀

          4. heh… odjechałyście… 😀 dziewczyny, przywołuję Was do porządku, bo w majtkach zawieszonych na agrafce na koszulce do N. nie pójdę!

            chyba, że na lewej stronie koszulki.

      1. Hehe Iza bardzo lubię swoje pomysły spod prysznica 🙂 nie wiem dlaczego, ale właśnie tam zwykle powstają te najfajniejsze:) Masz rację z tą biżuterią, wymyślmy coś, co nie będzie stanowiło dużego nakładu finansowego i czasowego, ale też coś, co nie będzie sztampowe. Myślę, że okulary na głowie mogą być mylące, bo dużo osób tak nosi… hm… co by tu innego? Białe gacie niebieska to jest myśl, ale wyobrażasz sobie, że podchodzisz do kogoś i pytasz „przepraszam, jaki kolor gaci pani ma?” hahaha to podobne jak rozchylanie płaszcza zboczuszki 🙂 czerwona tasiemka na nadgarstku? albo gumka recepturka w tym samym miejscu? sama nie wiem co 🙂

          1. Ja jestem za, też będę miała recepturkę na nadgarstku w piątek około 17, na 17:30 mamy badanie nasienia. Może naprawdę pomyślmy o celowym zlocie? Ustalmy miejsce, datę i godzinę i może uda się spotkać? 🙂

          2. Haha to prawda 🙂 ale kiedyś czytałam o prezerwatywach, takich specjalnych do zebrania nasienia do badania dla osób wierzących, które nie dopuszczają masturbacji w celu oddania nasienia 🙂 heh miałam na myśli recepturke tak dla jasności 😉

  5. Witajcie w nowym tygodniu.
    Iza, ale się załatwiłaś. Dobrze, że to uczulenie schodzi i nie dostałaś jakichś trwałych przebarwień, ciemnych plam.

    Pati, widzę, że jesteś już w bojowym nastroju i optymistycznie nastawiona do dalszych prób. Twój M. już się pogodził z porażką tym razem?

    Mimami, a co u Ciebie? Szyjka w porządku? Jest lepiej niż w zeszłym tygodniu?
    Kamila, Renata, Patka – u Was bez niemiłych niespodzianek?

    Kas, trzymaj się w tym szpitalu, i wychodźcie szybciutko, bez żadnych niespodzianek z samymi dobrymi wiadomościami.

    Kto ma transfer w najbliższym czasie?
    Czarovnica za tydzień, Gaja za jakieś dwa, ktoś jeszcze zmieści się we wrześniu?

    Sza, trzymam kciuki za dzisiejszą wizytę, żebyś mogła ruszyć dalej ze stymulacją.

          1. U dr Stefanowicz. Ale zaczynałam u Sobkiewicza, jest niewylewny, poza tym nie mam zastrzeżeń do jego fachowości. Wiem, ze teraz ivf prowadzą tez dr Klosinski i dr Kokoszko (ona dodatkowo jest świetnym endokrynologiem), miałam tez u nich kilka wizyt, nie mam zastrzeżeń.

            Rozważasz Łódź? SALVE miało najlepsze wyniki w programie rządowym, moze cos jest na rzeczy. Nigdzie indziej nie spotkałam sie z takim obstawieniem lekami (profilaktycznie) jak u nich, ale moze to ich sekret? Maja tez naprawde świetnego embriologa.

        1. Napisałam troche w „naszych historiach”. Trzecia procedura, czwarty transfer (ale z trzeciego transferu mam dwulatkę, teraz staramy sie o rodzeństwo dla niej). Mimo mojego wieku, bo juz blizej mi do 40 niż 30 ;), całkiem fajnie poszła ta stymulacja, lepiej niż poprzednie. Mam 6 mrozakow, w czwartek zabieramy pierwszego.

        1. Trochę więcej już tych wpisów tu naprodukowałam 😉 Ze też tak późno do Ciebie dotarłam, zaczynałyśmy praktycznie w tym samym momencie. I oto lata później się spotkałyśmy.
          Dziękuję.

    1. Niespodzianek w postaci krwawienia nie ma na szczęście. Ale dziewczyny spokoju nie mam. Wczoraj stwierdziłam że już nie mam mdłości, dziś chyba trochę albo sobie wmawiam… W poprzednim tygodniu gniotło mnie w brzuchu, od wczoraj cisza. No to wkręcam się na całego 🙁 , to dopiero 10 tydzień, chyba Jeszcze za wcześnie żeby czuć się lepiej.

      1. Renata mdłości raz miałam raz nie , były dni że mnie męczyły ciągle i znikały na kilka kolejnych .
        Po 10 tygodniu spokój do dziś , raz po dorszu malowniczo zwymiotowałam , ale to raczej nie ciąża a dorsz.
        Ciągnie mnie i pobolewa w brzuchu średnio co dwa, trzy tygodnie dzień , czasem dwa i przechodzi .
        Teraz mamy 15 tc i zostały mi tylko ogromne piersi i bolące sutki , bardziej się męczę , ale już taka senna nie jestem jak byłam.
        Oczywiście przed każdą wizytą mam biegunkę ze strachu , ale z objawami jest tak jak pisze Olga to naprawdę bardzo indywidualna sprawa 🙂

  6. Mój okres przyszedł w piątek. I jest przyzwoity, przynajmniej taki, że się nie muszę zastanawiać, czy to początek cyklu, czy nie. Ale nie boli i nie zalewa.

    W związku z tym zadzwoniłam dzisiaj rano umówić się na wizytę. I zgadnijcie co? Mój lekarz ma akurat urlop, przez te półtora tygodnia. Nie ma go od 19 do 27 września.
    Umówiłam się do tego, który go zastępuje. Ale on nie przyjmuje w poniedziałki, więc na wtorek 20. To będzie 12 dc, mam nadzieję, że organizm nie spłata mi figla i nie usłyszę, że już jest po owulacji. Ale w piątek to będzie za wcześnie. No cóż, ryzyk – fizyk i pewnie nici z tego cyklu. Zawsze lepiej spróbować, niż nic nie robić.
    Idę do lekarza, u którego jeszcze nie byłam. To będzie 4 lekarz z I. Może mam poznać wszystkich? Przy pierwszej stymulacji chodziłam na zmianę do D i R. Od crio cały czas do obecnego.
    A teraz pójdę do takiego, co się nazywa dokładnie tak samo jak nasz wódz. 🙂

    1. Wężon czyżbyś miała wizytę u JK?
      Nie chcę Cię stresować, lekarz jak lekarz, ale ja mam z nim złe doświadczenia. Pomijając, że odczułam, że doktor namawia nas na in vitro od pierwszej wizyty bez postawienia diagnozy, to bardzo mnie przestymulował (co potwierdziło 2 innych lekarzy z I.), miałam małą hiperkę, bez sensu zmienił mi leki przy inseminacji mimo, że wcześniej świetnie reagowałam na inne. Tak ku przestrodze, bądź czujna.

      1. Ja miałam do niego iść jak szukaliśmy kliniki i lekarza. Sprawił,że 41 letnia koleżanka zaszła i urodziła a w N nie dawali jej szans. Ale uwaga zniechęciło nas jak się nazywa… Chyba jesteśmy nienormalni tak sobie teraz o tym myślę:-)

          1. Niepowtarzalne politycznie i pod względem popularności (ludzi o moim panieńskim, do dziś zachowanym nazwisku, jest ok. 50 w Polsce). Rzeczowe skojarzenia są za to bardzo prawdopodobne. Nieraz ryczałam za to w przedszkolu wczesnej szkole 🙂

      2. Borówka, pamiętam, że jakieś niepozytywne opinie tu już czytałam.
        Ale po pierwsze, mój powiedział, że skoro nie chcę robić przerwy, tylko może próbować na naturalnym, a on idzie na urlop, to mam się zapisać do JK, bo będzie go zastępował. To nie będę wyskakiwała na siłę do innego. Zresztą, może bym i szukała innego, gdyby chodziło o stymulację, ale to tylko crio.

        Po drugie, jak napisałam w poprzednim zdaniu – cykl naturalny, nic nie biorę, nawet żadnych leków nie ma mi dawać, tylko zrobić USG i powiedzieć, czy się nadaję w tym cyklu, czy nie – czy będzie owulacja i jak endo. Chyba wiele nie może namieszać, nawet gdyby było coś z nim nie tak. 😉 Jedyne co, to go uprzedzę, że mam słabe endo, żeby mi przy 7 mm nie powiedział, że lepiej poczekać na lepszy cykl.
        Bardziej stawiam na to, że organizm jak zwykle zrobi psikusa – endo będzie marniutkie, nie będzie owulacji w tym cyklu, albo będzie za wczesna i na wizycie będzie już po ptakach.
        Okaże się za tydzień.

        Wendy, niezła jesteś. 🙂
        A właściwie po co Ty powtarzasz betę, przy takim wyniku? Mnie przy 323 nie kazali, bo wiadomo, że nie biochemiczna i nie pozamaciczna. A i progesteron miałaś wielki.
        Jak się czujesz w ciąży? Żadnych plamień po tym niby okresie nie miałaś?

        1. No jesteśmy z moim mężem lekko szurnięci. Do szpitala na Madalińskiego też bym nie poszła..
          Wężon, betę robiłam bo lekarz mi kazał powtórzyć. Dostałam od niego smsa z przypomnieniem.Chyba nie wierzył we mnie śledź jeden:). W ciąży się czuję jak przed to znaczy plamienie znikło, a dostałam znowu mega energii. Wróciłam do stanu sprzed stymulacji czyli wyzdrowiałam:-)

          1. Ale nie zaczynałaś od 400, tylko z normalnego poziomu. 😉

            Zresztą akurat pozamaciczna to jedyne co mnie ominie, skoro macica jest pełna, nie ma którędy uciec. No chyba, że się zagnieździ w szyjce macicy. Słyszałyście o takim przypadku?

          2. Niepokalane? Mam lepszy hit! Pani pobiera krew w N i mowi a pani to oczywiście w ciąży naturalnej? A ja a ktoś tu u Was bywa w takiej sytuacji? A pani no zasadniczo nie znam.. To sobie pogadałyśmy..

          3. No sikam dzisiaj 😀 Pielęgniarka mistrz 🙂
            Dziewczyny, mówiłam, że uwielbiam Was? Fakt, że można się smucić razem jest mega krzepiący, ale że potrafimy też śmiać się w tym wszystkim to jest wielka siła!!!
            Ja też uwierzyłam w niepokalane! Raz testowałam w cyklu bez seksu, transferu, inseminacji, etc. Takie tam małe niepłodnościowe szaleństwo 😉

          4. No i znowu się śmieję do monitora i muszę tłumaczyć mężowi, dlaczego brechtam 🙂 Uczuciowa, dobra duszo, podwójna duszo 🙂 Bije z Ciebie pozytywna energia 🙂

          5. 😀 Siedzę w poczekalni u ginekologa (głównie w takich siedzę) z gabinetu wychodzi pielęgniarka i się drze: niepokalane poczęcie! Krew mi uderza do głowy, myślę Nobla dostaną jak nic, prekursorzy, najlepsza klinika ever, a tu pacjentka obok wstaje i mówi „jestem!”
            Hiszpanie mają fantazję przy nadawaniu imion 😀

          6. Wiele narodów ma. Też mnie te hiszpańskie Gołębice, Pokoje i Światła zastanawiają.
            Ale angielskie Jabłka, Kwietnie i Nowe Jorki też są niezłe.

    2. Wężon, ja miałam u niego ostatni transfer, bo musiał być przyspieszony a w sobotę dr D nie było. Opitolił mnie na samolociku, że się ruszam, a ja chciałam usg widzieć. Po wszystkim życzył mi udanego transferu. Do gustu mi zupełnie nie przypadł. Szczęśliwej ręki też nie ma.

    3. Ehh…. Co byśmy nie wymyśliły, życie zawsze wymyśli cos jeszcze więcej, zeby nam ubarwić przygodę z leczeniem…
      Wężon, moze akurat to sie okaże jakis super lekarz? A tak, sama byś nie poszła do niego. Ja wiecznie jestem u przypadkowego lekarza w N. bo nie przewidywalnie pracuje.
      Trzymam kciuki, niech ten 12 dc będzie w sam raz dobrym dniem na wizytę.

  7. Wężon a gdzie tam się pogodził dla niego to plamienie to implementacyjne hehe i mowi ze wcale by się ni zdziwił gdyby jednak 🙂 na razie to tylko gleboko głęboko coś widać krew w śluzie czekamy i walczymy dalej oby menopur się nie zmarnował w lodówce- złotówa jestem 🙂 Zdecydowaliśmy że te 3 m-ce jak coś jedziemy na nie ref lekach skoro mała stymulacja. Refundacje zostawiam jak coś na cykl z in vitro kolejnym bo pod to jest kilka drogich lekow. Będziemy jak Bozia da strzelać i liczyć że może pojawi się jakieś pełne jajo a nie tyle pustych 🙂

    Dziewczyny czekam na powtorzone wypaśne bety 🙂

    1. Pati, a Ty dzisiaj powtarzałaś, żeby zamknąć temat?
      A jesteś pewna, że za trzy miesiące to ta refundacja w ogóle jeszcze będzie? Na razie jest do końca września, nie wiadomo, co się znajdzie na nowej liście refundacyjnej.

  8. Dzień dobry Wszystkim
    Obiecałam gwiazdorzenie tłustą betą no i słowa muszę dotrzymać. Mój dzisiejszy wynik bety 914,4 (14dpt), wcześniej był 465,9 (12 dpt). Chyba idę na rekord przyrostu:-) Pani pobierająca krew w N. mnie wycałowała i mówi jestem z Pani taka dumna! Byłam w szoku bo ja nie z tych ściskających obcych ludzi.. Z tego wszystkiego jak wychodziłam z zabiegowego podeszłam do obcej pary czekającej na punkcję (opaski ich zdradziły) i z całego serca pożyczyłam powodzenia. Oni dla odmiany byli lekko w szoku. Jak widać udzielił mi się nastrój. Kolejny etap to usg ale to jeszcze kilkanaście dni.
    Trzymam kciuki za każdą z Was niezależnie od etapu na którym jest.
    I pamiętajcie wszystko jest po coś. Nawet trafienie do innego lekarza Wężon jest po coś. Ja zaczynałam z innym, potem trafiłam do innego, a na końcu zaciążyłam u jeszcze innego..

    1. Wendy, no przyrost książkowy – 100 % w 48 godzin. Ale beta wygląda imponująco.

      Co do płci – moja pierwsza beta w 12 dpt wynosiła 323. Okazało się, że to beta bliźniacza i była parka, czyli u mnie dziewczynka jakoś tej bety nie wynosiła w kosmos.

      1. Wężon
        Ja tam sobie teraz cierpliwie czekam na rozwój sytuacji. Jeżdzę na rowerze, chodzę do roboty i czekam. Nie wiem od czego zależy beta bo tu co człowiek to teoria. Może tak działa wizualizacja,miała być tłusta to jest tłusta. Płci nie wizualizowałam:-) Na razie to ja sobie muszę kupić jakąś książkę o ciąży, bo nic z biologii z 4 klasy nie pamiętam:-()

        1. Wendy, co ciąża, to objawy. Są takie, co nic nie czują, jak ja, są takie, co lądują w szpitalu odwodnione wymiotami.

          Jeździsz na rowerze? Ciebie lekarz nie straszył, że to złooo?
          Zamierzasz chodzić do pracy, jak będzie OK, czy zmykasz na zwolnienie po serduszku?

          Czekaj, czekam na USG. Do tego dnia nie będziesz wiedzieć, czy to jeden, czy dwa.:)

          1. Moj lekarz jedyne co powiedział robić wszystko normalnie tylko nie forsować. Przyjdzie czas to pani polezy. Zamierzam chodzić do kiedy sie da. Ja tak lubię swoją pracę!!

          2. Wendy, Murzyniątka też się mogą trafić, jak ktoś zarodki pomylił. 😉 (Wiem, kiepski żart).
            Ale jak jeszcze była w ciąży z bliźniakami, to żartowaliśmy, że po porodzie na wszelki wypadek robimy testy DNA.

        2. I bardzo dobrze. Od Iranie roweru z powodu ciazy to metody z pogranic zielarstwa, z całym szacunkiem do zielarzy. A rower to najlepszy sport w ciazy, bo pedałowanie wymusza łagodne ruchy, takie małe kołysanie 🙂

  9. Wężon ja w N. tez już 3 przeszłam i grono miłych pielęgniarek 🙂 a i 4 telefonicznie jak M. spr go w necie to się załamał hehe no coż bywa 🙂
    Jedyne co to jestem niezadowolona ale to bardzo z transferu. Klinika kliniką ty jesteś w I i się tego trzymasz ja wystartowałam do N. i jeszcze tego się trzymam bo ochota skozystania z ref z budżetu miasta w Łodzi kusi i to mocno. Ale co mam latać i skakać z lekarza do lekarza? Tym bardziej że przez półtora roku znam opinie na temat tych cudotwórców w Łodzi, jestem zrażona i to masakrycznie do kilku lekarzy ale to bardzo bardzo bardzo. A moja dr w N. jest oki, fakt faktem ciut się przestymulowałyśmy ale zdarza się 🙂

    1. Pati, zmartwię Cie, w Łodzi nie ma juz miejsc na finansowanie. Nam udało sie załapać, ale byliśmy zapisać sie 1 lipca o 9 rano i byliśmy 34 na liście, przy czym wszystkich miejsc jest 50 na klinikę (2 kliniki biorą udział). Lista zamknęła sie tego samego dnia. Następna szansa na dofinansowanie w styczniu, na przyszły rok ma byc 200 miejsc, po 100 na klinikę.

  10. Ojej, Iza, a to ja mówiłam, że jeden antybiotyk to dla nas jak dropsy 🙁
    Cierpię razem z Tobą. Kocham słońce, a w stanie permanentnej menopauzy też muszę unikać. Odbijemy to sobie kiedyś nad naszymi turkusami!

      1. Dziękuję Ci za tę wizję 🙂 Może, przy odrobinie szczęścia, wda się w ojca-latino a nie mlecznobiałą matkę i będzie niemowlakiem-czarnuchem, któremu niestraszne słoneczne promienie.

        1. Niebieska, teraz to ja sie rozmarzyłam, jaka z Was piękna para 🙂 spoko, ze mnie zlało prawie wszystko, nawet wahałam sie czy pisac o tym słońcu (bo narzekać nie zamierzam), ale z mężem uznaliśmy, ze ma to „walor edukacyjny”.

          Tobie z tego, co wiem po komentarzach, trudniej unikać słońca. Jakoś tak za blisko masz do oceanu 🙂

  11. Dziewczyny nie wiem jak wy podczas transferu u mnie to był pierwszy i jak widać nieudany ale tak jak ie zestresowałam to masakra. Już pisałam o tym jestem mega niezadowolona nawet stwierdzenie M. że jak jest naturalnie to trafia gdzie trafia i jest lub nie mnie nie pocieszało widziałam na usg jak zarodek się opuszcza i prawie wypada. Zachowanie pani dr tez masakra jakaś zawinela się i wyszla a to ja zaplacilam ciężkie pieniądze za to wszystko… od wtedy wiedziałam że będzie dupa… Pod tym względem N. mi się przestala podobać…

    1. Pati która pani dr robiła Ci transfer? Wiem, że łatwo powiedzieć, ale spróbuj nie rozpamiętywać, można pszaleć od myślenia co by było gdyby. Wiem, że to boli pod względem finansowym, ja po swoim transferze też byłam wściekła, bo uważam, że przy takich objawach jak miałam, nie powinnam mieć transferu, też mam poczucie zmarnowanych pieniędzy i zarodka, ale nie ma co się zadręczać. Nie cofniesz czasu, możesz wyciągnąć wnioski i zmienić coś następnym razem.

      1. Mała ania u nas to z biegu było badaia nie wszystkie, okazało się że M. ma Hbs dodatni hbc dodatni a i tak nam transefrer zafundowali. Mogli kategorycznie podejść ze nie mają potwierdzonego braku.
        A dr tego nie będę ukrywać Obuchowicz z N. robiła mi transfer i było dokadnie tak ze włozyła pipetke ze to tak okresle pod nadzorem usg żeby nie było pielegniarka trzymala usg i w pewnym momencie słysze zabieraj to usg nie naciskaj , odepchenla szybko jej reke z mojego brzucha i tyle.
        A ja na usg widziałam opadający zarodek (bo wcześniej pokazywaly miejsce gdzie powinien się dostać)

        1. Mi lekarz w Białymstoku odkręcił monitor i w ogóle nie widziałam gdzie wkłada zarodek… tylko widziałam jak go wnoszą i wynoszą z pomieszczenia embriologów, bo jak się nie mógł dostać, to oddał go do schowania i potem znowu wziął, także nawet nie wiem gdzie mój trafił.

        2. Pati, z dr O (troche przekręciłas nazwisko, ale moze lepiej, bo staram sie, aby Ci, którzy nie mogą się tu obronić, nie byli tu wyciągani po nazwiskach) zetknęłam sie jeszcze w 2010 r, kiedy pracowała w prywatnej placówce ginekologicznej.
          Zobaczyła u mnie wtedy na USG ze mam dwurożna macice. Zobaczyła to na dosc starym sprzęcie. Jako pierwsza mi powiedziała to, co potem potwierdziła dopiero histero.
          Jest oschła , szorstka, niezbyt sympatyczna, ale za to jest fachowcem. Wiem, ze nic nie zamaże Twojego wspomnienia z transferu i nie zmienię Twojej opinii, i moja sprawa to nie to samo co Twoj transfer, ale nie mogłam tego nie napisac. Czasem do niej chodzę. I jak ktoś mnie pyta o opinie, polecam ją. Cenię to, że może coś zaburczy czasem, ale wie, co ma robic.

        3. Pati, i jeszcze pociecha. Nie sugeruj sie tak bardzo widokiem „opadającego zarodka”. Gdyby czytanie USG było tak proste, w aptekach obok wag stałyby automaty z USG. Na obrazie po drodze do zarodka jest kilka warstw i wiele bąblujących płynów. To mogło być wszystko, nawet przy minimalnym ruszeniu głowicą USG, tam sie wszystko przelewa. Nie martw się tym, nie stresuj, weź poprawkę, że nawet wśród lekarzy nie każdy dobrze odczytuje USG, a co dopiero my.

        4. Pati, to wszystko nie jest takie proste jakby się mogło wydawać. W I. mój transfer trwał ok 10 min, bo doktor nie mógł się przebic z prowadnica w odpowiednie miejsce. Juz mnie nerwy ponosiły, bo te wszystkie próby bardzo mi doskwieraly na przepełnionym pęcherzu. Za to 2 pierwsze transfery w MedArcie bez żadnego podglądu USG trwały co najwyżej ze 2 min. Dodatkowo lekarz nie wymagał pełnego pęcherza. Jaki był efekt? Łatwo, szybko i przyjemnie wcale nie okazało się dobrze, transfery się nie udały. Za to trzeci, powiedziałabym nawet bolący i nieprzyjemny transfer w I. się udal;) tez nie rozpamietuj, idź dalej, miej tylko świadomość, że są i tacy, którzy transferuja w ogóle bez podglądu USG.

    2. Ja się rozgoryczyłam przy tym transferze, bo była ze mną babka, która też starała się o drugie, po udanym transferze 3 lata temu. I jej dr D. powiedział, że nie poda dwóch zarodków, bo ewentualne bliźniaki po cesarce to za duże ryzyko, może się macica rozejść na szwie.
      A mnie w 2014 podał, ten sam lekarz. I w nosie miał moją skomplikowaną cesarkę i późniejsze przejścia. Nie pomyślał, że moja macica jest w strzępach. Ta ciąża musiała skończyć się źle i dobrze, że dość wcześnie, a nie tuż pod granicą przeżycia, czy po rozerwaniu macicy.
      Nie wiem, czy to nie było zaniedbanie lekarskie. Ale przecież nie będę się sądzić, bo wiadomo, jak to sądzić się z lekarzami. A bezpośrednio strata ciąży nie była przez ciążę bliźniaczą. Co z tego, że i tak bym jej nie donosiła. Nie powinni dawać mi dwóch w żadnym razie, a ja wtedy byłam głupia i niedoświadczona i nie kwestionowałam zaleceń lekarza i myślałam, że dwa to się na pewno nie przyczepią. Ciągle wraca myśl, że gdyby podali jednego, to bawiłabym roczne dziecko i zaglądała tu z sentymentu. A przynajmniej nie musiałabym usuwać zdrowego płodu.
      Ten nieudany transfer obudził demony. Taka już jestem zmęczona tą wieczną huśtawką nadziei i rozczarowania.

      1. Wężon… przytulam Cię wirtualnie. czuję Twoje zmęczenie całą sobą. Gdyby nie laparoskopia w grudniu 2015 to za 2 tygodnie bym rodziła. Gdyby te pacany spojrzały na wynik bety… ja chciałam się sądzić, ale kancelaria odpisała mi, że trudno będzie udowodnić, że beta równa 8 to był początek ciąży… a co niby to było? raka jajnika nie mam (podobno daje objawy rosnącego hcg), każdy z nas był kiedyś betą równą 8, nie wiem, czy ciąża by się utrzymała, czy nie, ale była… eh. Też jestem zmęczona, tym bardziej, że tamta ciąża była naturalna, tym więcej we mnie nadziei co miesiąc i tym bardziej rozczarowania bolą.

      2. O, to ciekawe, co piszesz, bo jestem wlasnie przed transferem, po cc. Klinika tez sugeruje jeden zarodek, ale nie kategorycznie i raczej ze względu na ogóle ryzyko związane z ciąża mnoga niż stan macicy. Ale to kolejny argument za pojedynczym, chyba rzeczywiscie tak zrobię.

        Bardzo współczuje Ci przeżyć, strata ciąży to niewyobrażalna tragedia ;( ściskam.

        1. Wendy, ta dziewczyna tak powiedziała, że podał jej taki powód. Mnie nigdy nic takiego nie mówili. Nie wiem, jak tu inne starające się o drugie dziecko.
          Nawet tym razem lekarz sugerował dwa. Może teraz tylko jeden by się złapał, skoro jeden nie dał rady, ale nie podejmę już takiego ryzyka. Głównie ze względu na ogólny stan macicy.
          Możesz zapytać, czy cc jest przeciwskazaniem.

          1. Wezmę jeden. Jeśli ma z nami zostać, to zostanie, jeśli nie – to podejdę znow za miesiac. Tez sie boje ciąży bliźniaczej, wole poczekać.

      3. Wężon kuźwa nie wiem co czujesz odnośnie ni udanych prób nie porównuję siebie z tobą, kurde musi się nam udać w końcu i tyle. A jak słyszę znjaome ze weź zaadoptuj dziecko no fkat wspolczuje tym dzieciom ale chce mieć swoje. Niestety nie jestem na tyle silna by kochać inne tak smao jak swoje przepraszam może kogoś urżam ale taka jestem

        1. Pewnie, ze musi i w końcu sie uda. Rad o adopcji w ogóle nie skomentuje, ludzie pieprzą tak sobie bez sensu, w ogóle nie wiedząc, o czym mowa. Rozumiem Cie, bo dla nas tez adopcja nie wchodzi w ogóle w gre, to bardzo indywidualna sprawa.

          1. Jasne, każdy ma swoją granice. Chociaz dla mnie przy pierwszych staraniach ta granica była bardzo, bardzo daleko na horyzoncie. Zakładałam bardzo mgliście, ze max 5-6 stymulacji. Starania o drugie dziecko sa troche inne, wiadomo, ale ja wierze w statystykę – jeśli rezerwa jajnikowa pozwoli, to bede próbować do skutku. Trzecia stymulacja za mną, ile jeszcze przede mną? Nie mam pojęcia. Ale czuje, ze jeszcze nie mam wszystkich dzieci w domu.

        1. E tam, Weżon, będzie super, a jak nie, to podrasujesz viagrą i zakończysz historię z przytupem i niemowlakiem w ramionach.
          Ja jutro idę oglądać moje endo. 39 dc, okresu ani widu ani słychu, więc może podejdę do transferu na tym, co jest.

          1. Niebieska idź na całość! Juz tyle chemii zjadłaś że kolejna nie zaszkodzi raczej. Powiem Ci w tajemnicy że ja sobie przy drugim transferze sama ustawiłam leki: encorton zmniejszyłam do 0,5 od razu a luteinę podniosłam 2 razy. Taka ze mnie Dr Quinn:-). Lekarzowi nie powiem bo mogłaby go ta informacja załamać.

          2. Bo uznałam ze nie ma ten encorton zasadniczo znaczenia. U nas przyczyna idiopatyczna i ten encorton mi nie leżał jakoś. Szczególnie ze mi lekarz powiedział przy pierwszym transferze postaramy sie pani za bardzo nie „truć” encortonem a potem dał dawkę 1,5 tabletki. Dla mnie słowo nie truć i dawka 1,5 lekko się wykluczały. Poczytałam net i przy drugim transferze brałam sobie 0,5 bo uznałam że skoro mamy się nie truć to nie będziemy.. Za to dodałam luteinę i jeszcze zmniejszyłam estrofem. 3 do 2 tabletek.Zasadniczo jak tak teraz to czytam to tylko zarodka sobie nie podałam:-)

          3. Haha, nie maja lekko z nami lekarze ;)))
            Ja mam zestaw Encorton 10 mg, Progynova (to samo co estrofem) 3x i Acard 2x, plus suplementy.
            Progesteronu tez sporo, bo Utrogestan 3x i Prolutex (prg w zastrzykach) 1x dziennie, do tego jeszcze heparyna.
            Tez mi sie zdarza cos tam kombinować z dawkami, ale ja raczej dokładam niż odejmuje ;)) na takim zestawie juz raz zaszłam w ciąże, wiec moze i tym razem bedzie skuteczny.

  12. Część Laski 🙂
    Dzisiaj widzę na tapecie temat lekarzy.
    Temet biski również mi.
    Dzisiaj bylismy ostatni raz w kinice.
    Pytanie…komu podziękować?
    Lekarza prowadzącego w czasie 2 procedur widzialam łącznie 3 razy. (1 wizyta startowa, 2 wizyta ustalajaca stymulacje,3 wizyta po nieudanym transferze)
    2 razy transfer robił mi kolega po fachu mojego lekarza prowadzacego, tak samo punkcje.
    Usg w czasie stymulacji, oraz po udanym transferze robiły mi na zmianę 2 lekarki z kliniki.
    Jak widać u nas jest chyba tak że każdy lekarz ma inna rolę i jakby ktoś sie mnie zapytał o polecenie to bym powiedziała że to niema sensu..
    Dzisiaj zobaczylismy prawdziwego pulpecika:-) nasze dziecko to juz kawał człowieka:-) 7t5d i 1.5cm miłości. Idziemy zgodnie z czasem ( moje ulubione powiedzenie z czasów pracy w banku i realizacji planów sprzedażowych:-)
    Miłego tygodnia dziewczyny

    1. Piękny przyrost!
      Będziecie się ścigać z Wendy.
      Tobie też lekarz zalecił powtórkę, czy sama zrobiłaś? Bo mnie nie kazali powtarzać, ani za pierwszym razem, ani za drugim, kiedy była taka jak Twoja.

      1. Tak kazali, zresztą sama też bym zrobiła żeby sprawdzić czy prawidłowo przyrasta.
        Za 2 tyg usg.
        Ja kombinuję żeby jak najszybciej pójść na L4, niestety moja praca jest taka ze w normalnym stanie trudno mi tam wytrzymać, stres jest non stop, a teraz jest tak, ze im bardziej staram się nie denerwować, tym bardziej sie nakręcam bo wiem że mi nie wolno. W każdym razie nie chce żeby z powodu jakiegos klienta kretyna, ktory przyjdzie sie awanturować cos mi się stało.
        Wiadomix.

  13. Cześć dziewczyny 🙂 dzisiaj jedziemy do lekarza na rozmowę po nieudanej próbie. Mamy omówić wszystkie nasze niepowodzenia i spróbować „wyciągnąć wnioski…” Próbujemy także z psychologiem. Chyba nadszedł czas by zmierzyć się ze wszystkim co się ostatnio działo. Ponieważ nie mamy już żadnych mrożaków, skończyły nam się próby sponsorowane przez ministerstwo, to mamy już dosyć jeżdżenia po całej Polsce. Jeżeli macie sprawdzonego lekarza z Poznania lub okolic to bardzo proszę o namiar. Czy prawdą jest, że po trzech pierwszych (nieudanych) transferach mocno spadają szanse, że jeszcze kiedyś się uda?

    1. Teoretycznie tak, jeśli przez 3 transfery nic się nie zadziało, nawet biochemiczna, to szanse niby są mniejsze.
      Ale to tylko teoria i to niezbyt silna.
      Jest tu mnóstwo dziewczyn, którym udało się w 4,5 i 6 transferze. Już od 7 w górę słabo to wygląda. Ale są i takie, które zaszły naturalnie po kilku nieudanych transferach.
      Zawsze przytaczam w takiej sytuacji historię mojej B., której udał się 13 transfer, z 5 stymulacji.

      1. Psuja, nie dodam nic mądrego tylko zachęcam do embryo glue i assisted, plus scratching.. ja robilam w Krakowie więc nie poradze. Ale jesli macie umówiona taka wizytę, to lekarz na pewno będzie miał jakiś pomysł. Trzymam kciuki! Daj znać co ustaliliscie!

    2. Jeśli wszystko bedziesz robic rak samo, to pewnie tak, ale moze warto zmienić lekarza / klinikę / protokół / leki? A nuz zaskoczy?
      Na pewno po 3 nieudanych próbach warto szukac przyczyny niepowodzeń, nie iść utartym schematem, który najwyraźniej sie nie sprawdza.

    3. Ostatnio już była rozmowa o Poznaniu. Jedyną sensowną kliniką jest Polna, ale jest państwowa, ze wszystkimi możliwymi minusami tego faktu… Statystyki za to mają zdaje się OK.

  14. dziewczyna rubina o wstep do lodzi do ivf to sie nie martwię sa drogi i dróżki 🙂
    Zostałam przy nowum na razie, oj tak pozyjemy zobaczymy była biichemiczba było 18 pecherzykow min 3 w sukcesie. Zyjemy dalej musi być dobrze.
    Wężon Iza kiedyś nam się uda i będziemy królować i wymieniać się mailami na temat wozków i smoczkó. Radość przez łzy ale zawsze radość jutro jade swoją bube zobaczyć (siostrzenice) grubasek kochany 🙂

  15. Wiosna 2017 będzie obfitowała w dzieci 🙂 Dziewczyny bardzo Wam Gratuluje 🙂 z przyjemnością czyta się o narodzinach i kolejnych ciążach 🙂
    Jedyną osobą która to spamięta to Wężon 🙂
    Swoją drogą Wężon i Iza wiecie może ile dzieci urodziło się od czasów założenia tego bloga?

    1. Mimami nie tylko wiosna 😉 chociaż z tego co pamiętam to chyba właśnie Ty wg terminu kończysz i piękne zamykasz rok 2016 😉 mam wrażenie, że w 2017 urodzi się jeszcze więcej blogowych maluchów niż w 2016, chociaż w zasadzie w 2016 mamy dużo bliźniąt 🙂

  16. Hej dziewczyny. Mam do was pytanie. Wybieramy się z M na konsultacje do warszawy do Invimedu. Czy polecacie tam jakiegoś lekarza? Jestem z Lublina i po 6 nie udanych transferach. Jeździmy do Wawy do P. psycholog którą tu mi poleciłyście, jesteśmy bardzo zadowoleni. Rozmowy z nią naprawdę pomagają ułożyć w głowie pewne tematy. Niemniej jednak docieramy już do końca danych nam możliwości i chcieli byśmy jeszcze to przedyskutować z specjalistą z innej kliniki. Jak zwykle pomóżcie i całuje was wszystskie:*****

    1. Haanka to chyba tylko Wężon i Anett są najbardziej na bieżąco tam i znają lekarzy. Napisz może jeszcze raz tego posta bo wpadł pomiędzy inne i dziewczyny mogły to przeoczyć troszkę.

    2. Haanka, ja leczę się w I. u dr. D. Małomówny, ale usg robi mega delikatnie.
      W sumie niezłe opinie ma też dr. R.
      Mi dr. o nazwisku jak Prezes nie podpasował, ale miałam u niego jedną wizytę.

    3. Haaanka, ja teraz chodzę do MK. Jest miły, delikatny, da się z nim pogadać i stara się.
      Przy pierwszej stymulacji byłam u R. i D. Zdecydowanie bardziej małomówni. Nie wiedziałam, ile pęcherzyków rośnie, jakie endo, D. przy transferze nie pokazał monitora. MK rozmawia i pokazuje.
      Udało mi się i u tych lekarzy i u tego, obie ciąże straciłam.
      Teraz mi się nie udało.

      Nie mogę nikogo polecić, ani odradzić. Stymulację miałam takimi samymi dawkami. Fachowo są bardzo podobni, MK zdecydowanie milszy.
      Musisz pójść i zobaczyć, kto Ci podpasuje, zawsze możesz zmienić. Oczywiście nie w trakcie stymulacji, ale po pierwszej wizycie, czy nawet przy crio spokojnie.
      Ja tak przeskoczyłam do obecnego lekarza niechcący – R. akurat nie było w dniu, w którym miałam przyjść, poszłam na monitoring do tego, kto akurat był, on powiedział, że jak już zaczęłam cykl u niego, to dojdźmy razem do transferu i właśnie mija rok, jak u niego jestem.

    4. Haanka, mnie oficjalnie prowadził dr R. Bardzo małomówny, ale konkretny. Miał nawet taką kartkę w gabinecie – nie jestem śpiący i zmęczony tylko skoncentrowany na pracy: ) czy coś podobnego. Panie w laboratorium mówią o nim, że to porządny chłop:). Na wszystkie pytania odpowie, ale nie pytany, sam z siebie to raczej milczy. Ja nie mogę powiedzieć złego słowa. Pewnie miałabym więcej wątpliwości, ale udało nam się za pierwszym razem, więc nie mogę marudzić.

  17. Witam Was dziewczynki. Długo się nie odzywałem, znalazłam tylko siły na gratulacje dla dziewczyn.
    I mnie 22tc. Jutro mam polówkowe i proszę Was kciuki-wiem, że Wasze mając szczególną moc! Nie pisze tu, bo nie chce marudzic. Ciężko przechodzę ciąże. Bóle, nadciśnienie i źle samopoczucie. Prawie tylko leżę. Bardzo źle znoszę te dolegliwości i bardzo się boję co będzie. ciągle mam źle myśli i chyba powinnam poradzić się specjalisty, bo czuję, że dzieje się że mną coś bardzo niedobrego.
    Jestem z Wami, czytam i czekam na każdą dobrą wieść od Was!

    1. Merda, kochanie, jak tylko chcesz, pomarudź tutaj, czemu nie? Nie ma obowiązku uśmiechania się, skoro jest Ci źle i masz złe myśli.. To babski, kulturalny, ale jednak nadal Hyde Park…
      Fajnie, że zajrzałaś. Pisz, co Ci leży na sercu!

      1. Dzięki Izo!
        Niemniej jednak czulabym się źle z narzekaniem na to co mi dolega. Wiem, co znaczy walka, Wasza walka i do niedawna tak ze moja. Czuję, że właśnie ta długoletnia walka i teraz problemy ciążowe sprawiają, że czuję się jak wrak człowieka. To nie wina hormonów ciążowych, czuję że to wszystko mnie przerosło i czasami dochodzę do bardzo smutnych wniosków związanych ze staraniami. Nigdy nie byłam super twarda psychicznie, ale myślałam, że nie tak będzie wyglądać to wszytko. Zniose każdy ból w tej ciąży, jestem na to gotowa cały czas, ale strach, że „moje ciało uparcie walczy” z moim synem jest tragiczny. Wiem, że to też nie wpływa dobrze na dziecko, ale nie.potrafię zmienić nastawienia. Wciąż coś mi dolega… z młodym póki co ok, ale ten strach…

        1. Merda,
          Kto jak nie inne dziewczyny Cię zrozumieją? Każda z Nas jak juz jest w ciazy boi sie codziennie o swoje dziecko, a czasami zdarzają sie dodatkowe problemy 🙁 wiem co czujesz ja od 19tc mam założony pessar, muszę lezec szyjka sie skróciła, brzuch mi sie stawia 🙁 nie tak wyobrażałam sobie ta ciąże. Ale najważniejsze ze nasze dzieci zdrowe. Czasami trudno odpędzić zle myśli, moze ksiazka, jakiś serial ( tasiemiec) pomógłby odgonić zle myśli? Moja kuzynka przywiozła mi w piątek rysunki/ kolorowanki i mam dodatkowe zajęcie 🙂 Jutro będziesz na Usg połówkowy, wiec połowa za Wami teraz bedzie z górki 🙂 nie bój sie narzekać, lepiej powiedzieć co sie czuje wyrzucić to z siebie, dla Ciebie zdrowiej i Twojego Synka tez. Macie juz imię wybrane?

          1. Wiem, że nie tylko ja mam problemy ciążowe *dolegliwości, tyle, że mi jakoś trudno się odnaleźć w tym wszystkim.
            Próbowałam wszystkiego i nic nie jest w stanie mnie odciągnąć od.tych złych myśli. Szczególnie jak mam bóle. Wtedy tylko jest myśl, czy nic złego się nie stanie. A to pociąga za sobą kolejne problemy tzn.np. nadciśnienie i tak w kółko.

          2. Merda , biedaku, życie przecież nie jest biało czarne ! Ja tam Cię doskonale rozumiem. Nie może przecież być tak, że jak ciąża wystarana , to nie mamy prawa ponarzekać, bać się, albo np . chociaż przez chwile pomyśleć, że jeden dzień chciałabym nie być w ciąży, odpocząć od niej. Jakiś czas temu mi na to uwagę zwróciła przyjaciółka. Powiedziała, żebym pamiętała, że mam prawo narzekać, marudzić, płakać jak każda młoda matka. To, że dziecko jest cudem in vitro nie oznacza, że mam odmawiać sobie prawa do negatywnych uczuć. No i długo nie minęło…Generalnie dobrze czułam się w ciąży, dzielnie znosiłam i nawet na początku cieszyłam się z mdłości. Ale końcówka jest dla mnie trudna psychicznie. Jest mi już trochę za duszno, niewygodnie, czuję się słaba psychicznie, boję się nowych wyzwań. Nie znoszę upałów, więc siedzę cały dzień pod wiatrakiem, z czego pół dnia się wkurzam, że mi duszno, ciężko, że nie mogę wyjść na dwór, bo tam jeszcze gorzej, że zaczynam mieć klaustrofobię w tym domu, że niedługo szpital, że tam będzie paskudnie, że nie chcę tam iść itd. Zrobiłam się okropnie zrzędząca na sam koniec i na pewno nie przypominam mam z reklamy, które uśmiechają się do małych bucików… Mąż ma chyba dosyć mojego zrzędobulstwa, a raz mi powiedział, żebym sobie przypomniała, jak męczyłam się w tej klinice co miesiąc i jak mówiłam, że pójdę do samego diabła po dziecko, że może nie do końca mamy prawo narzekać jeśli to taki cud nad cuda. Nie zgadzam się z nim i to, co powiedział mnie dotknęło i jest mi przykro. To jest właśnie to, przed czym przestrzegała mnie przyjaciółka. Jak dziecko z in vitro, to ja mam być przykładem szczęścia i uśmiech ma mi nie schodzić z twarzy. Nie zgadzam się. Mamy takie samo prawo do braku cierpliwości, do bólu, do wszystkiego, co doświadczają typowe ciężarne. I Ty sobie też tego nie odmawiaj. To wielka zmiana, burza hormonalna, mega dużo strachów i stresów. Masz prawo się bać, płakać i narzekać i nikomu nic do tego! Mam nadzieję, że drugi trymestr Cię uspokoi, dla mnie to był duży odpoczynek, czułam się wspaniale fizycznie.

          3. Doti, kalkulacje Ci nie wyszły, ale cała reszta to święte słowa!!!
            Ja nigdy nie utożsamiałam się z osobami, które twierdziły, że wszystko by poświęciły, wszystko by dały, że szlag je trafia jak kobieta w ciąży narzeka, bo one to by z uśmiechem na ustach skakały boso po łące przez 9 miesięcy 😉 Tak się po prostu nie da.
            Ja zawsze (no dobrze, przez większość naszych starań) wiedziałam, że wszystkiego ani nie chcę, ani nawet nie dam rady poświęcić (co nie znaczy, że nie poświęciłam ogromnie dużo) i byłam pewna, że jak przyjdzie co do czego i zmasakruje mnie np. przypływ mdłości, hemoroidów, albo strachu o dziecko to różne uczucia będą mną targały i tłumaczenie sobie, że tego chciałam, na to czekałam, o to walczyłam przez tyle lat nic tu nie powinno zmieniać. Jak jest dobrze, to warto się tym cieszyć do oporu, ale jak jest źle to trzeba dać sobie prawo do trudnych uczuć bez wyrzutów sumienia.
            Nawet w bardzo wyczekanej ciąży nie tracimy prawa do bycia smutnymi, złymi, sfrustrowanymi… Bezdusznym byłoby tego oczekiwać. Szczególnie, że ciąża to nie jest dla nas początek drogi, a kontynuacja tej, już i tak bardzo męczącej i wyboistej…

          4. Dokładnie. I ciężko przez 9 miesięcy po takim męczącym leczeniu wieloletnim oczekiwać od kogoś, że będzie zawsze super uśmiechnięty! To na serio wszystko wielkie szczęście, ale czasem i ja czuję się zniecierpliwiona, choć tak, jak mówiłam, nie miałam hemoroidów, mdłości idealnie wyważone, nie jest mi specjalnie ciężko fizycznie i nie mam żadnych opuchlizn. Ale czasem pozazdroszczę biegaczom w parku, albo rowerzystkom. Czasem pozazdroszczę koleżankom kieliszka wina w ciepły wieczór w knajpie itd. To jest chwilowe i zaraz mija, ale nie odmawiajmy sobie tego ! Droga do ciąży była wyboista, to chociaż niech ta ciąża i macierzyństwo będą takie, jak u innych ludzi..z dołkami i górkami..

          5. Merda, ja jeszcze w ciąży z ivf nie zaszłam tak daleko. Ale ta druga krótka ciąża po bliźniakach to był dławiący strach. Czy nie leci krew, czy nie za bardzo, czy nie za mało czuję brzuch, itd.
            Teraz jak zobaczyłam kreskę w 8 dpt, to poczułam tylko strach, że ileś miesięcy zwierzęcej paniki, i czy ja chcę. Kreska zniknęła. I teraz mi przykro, że jednak się nie udało, ale też jest ulga, że nie muszę się bać, że nie obchodzi mnie, co ze mnie leci, i nie muszę po obudzeniu się sprawdzać, czy to mokre, to lutinus, czy krew.

        2. Merda, ale jak to ciało walczy z synem? wieloletnie starania Was przerosły, choć jesteście w ciaży? Merda, grzecznie tutaj melduj, co sie dzieje. Co boli, co nie tak. My obce, nas nie zniechęcenisz, nas nie zaboli dotkliwie, ale da do myślenia.
          Cokolwiek sie dzieje, mam nadzieje, ze opanujesz swoje demony. I bedziesz sie z nich mogła śmiać. Ze to jednak hormony zbierane latami. Ale wiem, ze jak czujesz niepokój, to czujesz go ze środka, z siebie, a nie od hormonów.

          1. Izo, ja przez to wszystko mam poczucie, że może po prostu moje ciało nie jest stworzone do bycia w.ciąży… wiem że to okrutne. Czuję się jakby moje ciało walczy z moim synem i źle się bardzo z tym czuję. To nie jest z mojej strony wariactwo, raczej nie zwariowalam 🙂 tylko mi przykro, że nie umiem się cieszyć z tego cudu który się wydarzył i moje ciało nie umie się do tego cudu dostosować. Pocieszam się jednym – jeszcze 3 miesiące…

        3. Merda,
          doskonale Cię rozumiem, cała moja ciąża to był jeden wielki skurcz strachu – pamiętam to odliczanie, delikatny oddech po 12 tygodniu, odrobinę większy po połówkowym i potem 23 tydzień, czyli „dziecko ma już szanse na przeżycie”. W efekcie urodziłam w 40t0d zdrową córeczkę, wszystko poszło idealnie. To tylko w naszej głowie są te demony, te myśli czarne, że przecież NAM nie ma prawa się udać, że to niemożliwe. Spróbuj je odgonić jednak, bo to co w głowie, to w życiu. Teraz jest Twój czas, złe już za Wami, będzie dobrze. Spróbuj w to uwierzyć.

    2. Merda, dziewczyny mądrze już napisały. Narzekaj i wyrzucaj z siebie wszystko co Ci ciąży. Tu nie ma tematów tabu. Tu mamy bardzo otwarte głowy i jesteśmy w stanie zrozumieć, to co wielu się w głowach nie mieści, bo każda ma za sobą nieprawdopodobną historię.
      Jeżeli jednak czujesz, że potrzebujesz czegoś więcej, to jeśli chodzi o specjalistę… Byłam kiedyś na weekendowych warsztatach u Justyny Dąbrowskiej (duże doświadczenie, dojrzałość i wielka empatia). Nie wiem skąd jesteś i czy będziesz miała szansę się do niej dostać (choć teraz wielu psychologów przez Skype pracuje), ale wiem że razem z koleżanką udzielają bezpłatnie porad na forum dla kobiet w okresie okołoporodowym, może skorzystasz (http://forum.gazeta.pl/forum/f,1090,Psychologia_ciazy_i_porodu.html). Zdaje się, że w razie potrzeby mogą też polecić kogoś bliżej miejsca zamieszkania.
      Podrzucam jeszcze jeden link:
      http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79331,17875315,Psychoterapeutka__Pracuje_z_kobietami_w_ciazy__Przychodza.html
      Ściskam Cię mocno!!!

    1. Z Łodzi, od początku w Salve. Napisałam kilka słów o sobie w Waszych historiach, możesz zerknąć. W dużym skrócie – staramy się jakoś od 2010, jesienią 2012 trafiłam do Salve, pierwsza procedura w maju 2013 (2 zarodki, transfer nieudany), druga w lipcu 2013 (3 zarodki, pierwszy transfer nieudany, crio udane), teraz jestem po 3 stymulacji w lipcu 2016, transfer odroczony, mam 6 ładnych mrozaków (4AA) i w popojutrze podchodzę do pierwszego crio 🙂 Leczyłam się na początku u Sobkiewicza, potem u Stefanowicz, zdarzyło mi się też mieć wizyty u Kłosińskiego i Kokoszko. Tę procedurę rozpisała mi Stefanowicz i uzyskała naprawdę ładny wynik – nigdy wcześniej nie miałam aż 6 blastocyst w najwyższej klasie do mrożenia (a jestem już 35+, więc to nie takie oczywiste). Mieliśmy z Salve swoje upadki i wzloty (zwłaszcza jedna pani z administracji ucieka na mój widok, a ja na jej dostaję piany na ustach ;)), ale efekty mają dobre i chyba to się ostatecznie liczy najbardziej.

  18. Iza, bardzo dobrze, że niesiesz ten kaganek oświaty. Ja przyznam, że po tyyyyylu lekach w pewnym momencie przestałam już czytać ulotki, ale okazuje się, że jednak warto! Mam nadzieję, że fotouczulenie jutro będzie już mglistym wspomnieniem!

  19. Kochane dziewczęta, wróciłam po weekendzie i (chyba!) udało mi się nadrobić wszystkie blogowe zaległości:)

    W pierwszej kolejności Bilbao! GRATULACJE!!! Tak się cieszę, że masz już swój skarb przy sobie!!! Cały i zdrowy! Tak bardzo wyczekany!!! Przez Ciebie, ale i przez nas wszystkie! Udziela się to Twoje SZCZĘŚCIE!!!

    Kas płacz ile potrzebujesz. Sama jesteś w tym szpitalu, czy wpada czasem ktoś komu można wysmarkać gila w rękaw? Mam nadzieję, że wyjdziecie do domu, szybciej niż przyszłyście na oddział i przede wszystkim, że wszystkie parametry Soni będą wzorowe!!! Przytulam Was moooooocno!

    Gatek podoba mi się, że nosisz w torbie różowe okulary, ja też sobie takie muszę sprawić. Fajnie, że się odzywasz i że rośniesz i że budzisz uśmiech… Ta seksowna koszulka, która kończy się zaraz za biustem ubawiła mnie do łez;)

    Doti, porządkuj te szafę i doprowadź składanie w kostkę do perfekcji, byle przegnać ciążowe strachy. Mam nadzieję, że Twoje spotkanie odbędzie się lada moment, nie wystawiając Twojej cierpliwości zanadto na próbę. Myślę o Tobie ciepło i przesyłam całą masę dobrej energii na finiszu:)

    Pati Krejzolko:) Tak mi przykro, że się nie udało!!! Taka jestem z Ciebie dumna, że tyle masz w sobie siły, żeby tak szybko się ogarnąć. Niech te trzy miesiące zlecą jak najszybciej! Niech to czekanie, w końcu się dla Ciebie skończy!!! Świat będzie dużo ciekawszym i weselszym miejscem, gdy powijesz w końcu swoje równie szalone, jak Mama dziecko:)

    Anett niech ta Twoja beta szybuje w kosmos teraz, dostarczając Ci całej palety atrakcji ciążowych:) Przyrost jest imponujący!!!

    Mała Aniu mam nadzieję, że migrena przeszła i że to nie ja ją wywołałam :* Kreatywna jesteś pod prysznicem – świetny pomysł z tymi bransoletkami (gumki recepturki, też super!). Te płaszczowe spotkania mogłyby nieco wystraszyć postronnych pacjentów 😉 Kciuki za Twoje histero!

    Wendy GRATULUJĘ!!! Bardzo!!! Dziękuję za Twoje słowa… Wiele razy myślałam sobie, że jeśli chociaż jedna osoba skorzysta na tym moim uzewnętrznianiu się to będzie miała sens ta moja cała droga. Także bardzo to dla mnie dużo znaczy, co napisałaś!!! Dodam jeszcze gratulacje od męża, który wzruszył się chyba bardziej niż naszą własną betą 😉 i zachwycał, jakie to wspaniałe miejsce w sieci, gdzie takie cuda się dzieją:)

    Piegusku, Ty to już też bliżej masz niż dalej:) Trochę Ci zazdroszczę, bo jak bym mogła to urodziłabym już jutro najchętniej:)

    Dziewczyno Rabina – ale masz nick:) Owocnego transferu!

    Sza tak się cieszę, ze wyniki w porządku i że zaczynasz z mroźnymi zastrzykami:))) Oba kciuki zaciskam z całych sił!!!

      1. Happy end to będzie, jak zasiądę w tych różowych okularach, na bujanym fotelu, z siwymi włosami i będę u schyłku życia patrzeć z dumą na moje dorosłe, zdrowe, względnie szczęśliwe dziecko 😉
        Wiem, dalekosiężne plany 😉 Ale jak marzyć to na bogato 😀
        Tymczasem baaaaaaaardzo się cieszę!!! Tak, że hej!!! 😉

  20. No i obiecany comming out 🙂 Podzieliłam, bo dwa komentarze w jednym powodowały, że łapałam się za głowę 😉

    Dziękuję Wam wszystkim za gratulacje, ciepłe słowa i łzy 😉 Jestem wzruszona bardzo!!! No i muszę się przyznać do małego sekretu. Tak się złożyło, że Wiem o mojej ciąży od miesiąca (dodając pozytywne przeczucia przed betą, to nawet półtora 😉 ). Pisałam u siebie, że nie sądziłam, że są realne szanse na transfer, więc zafundowałam sobie trochę spokoju monitorując cykl, który niespodziewanie okazał się być tym szczęśliwym. A potem sprawy nabrały takiego tempa, że ani się obejrzałam, a już był wrzesień… także tego… ja jestem lipcowa (aaaaaaaaaaa! wiem! zaszalałam!). Moja beta zaczęła z wysokiego pułapu, a potem poszybowała w kosmos. 13dpt (660,4), 15dpt (1537,9), 22dpt (15241), 35dpt (115261) i tu koniec betowania, bo lekarz powiedział, że i tak mało kto osiąga taki wynik (wiem, wiem, Wężon powie, że nawet ta druga beta nie miała sensu przy takim poziomie… być może 🙂 mnie jednak bardzo te przyrosty uspokajały – no i jestem posłuszną pacjentką, jak każą upuścić krwi to upuszczam 😉 Za to… dla równowagi, nie zrobiłam ani jednego sikańca. Zarzekałam się, że jak już się kiedyś uda to zasikam cały asortyment apteki, ale jak przyszło co do czego, to zupełnie mi to nie było potrzebne do szczęścia. Także nadal nie zobaczyłam jeszcze tej drugiej kreski na teście;) Ale widziałam za to bijące serduszko plus zaczątki rączek u mojego dziecka i w ogóle cała ta szara pikseloza (to chyba określenie Leśnej z http://echowlesie.blogspot.com, której pióra jestem wielką fanką) była czymś absolutnie nie do opisania. I nie wiem co więcej napisać, bo język mi się plącze, myśli wirują…

    Dziękuję Ci Iza za to miejsce, tworzone nie bez wysiłku przecież!!!

    I dziękuję Wam wszystkim!!! Jesteście dla mnie niezastąpionymi towarzyszkami w tej wyboistej drodze i ogromną skarbnicą wiedzy. Mam wrażenie, jakby odkrycie blogosfery przyspieszyło moją podróż stukrotnie. Nie wiem co bym bez Was zrobiła…

    1. Uczuciowa! i znowu ryczę, a muszę wyjść za chwilę z domu 🙂 jesteś wielka! czyli Twoja ciąża to naturalny cud?
      Jasna sprawa, że moja migrena nie miała z Tobą nic wspólnego! Skąd w ogóle taki pomysł?:)
      Piosenka, która jest u Ciebie na blogu chyba będzie jakimś znakiem też dla mnie, dziś dzwoniłam do N. umowić Em na badanie nasienia, pani z rejestracji przełączyła mnie do laboratorium, a w słuchawce „Someehere over the rainbow” 🙂 Uśmiechnęłam się tylko, nigdy wcześniej tego u nich nie słyszałam 🙂

    2. Uczuciowa… Jesteś jedną z nas, jesteś częścią bloga, bez której wszystko byłoby bliższe szarości.
      Wiem, że lecę w patos, ale nie wiem, jak mam to napisać w obliczu cudu. Po prostu cieszę się małą rączką.
      Zdradzę w spontanicznym sekrecie (tajemnica za tajemnicę), ze gdzieś taka rączka może właśnie zaczęła się dla mnie 🙂 Wierzę w to, tak jak wierzę w Twoje szczęście 🙂

      1. Iza, serce wali mi, jak dzwon !!! Z powodu Twojego sekretu oczywiście, nie mojego, bo po moim zdążyło już (odrobinę) ochłonąć 😉

        Lubię patos 😉 Może dlatego jestem taka emocjonalna. A może moja uczuciowość ten patos generuje… Tak czy siak nadużywam go chyba czasem, więc tym bardziej nie przeszkadza mi jeśli inni też popłyną w tym kierunku 🙂

        I wierzę (patetycznie 😉 ), że pewna mała rączka odmieni niebawem Wasze życie – na zawsze!!! Liczę na to, zaciskam kciuki, życzę z całego serca i czekam razem z Wami! Bo w czekaniu mistrzem jestem 😉

          1. Dziękuję!!! 🙂

            Merda napisałam do Ciebie powyżej, pod Twoim wpisem, ale nie wiem czy się załączył ten komentarz (widnieje jako oczekujący na moderację – może Iza musi coś kliknąć). To znaczy ja go widzę, ale nie wiem czy Ty też.

      2. No Iza. Pisałam w którymś poście że ta jesień będzie należeć do silnych kobiet. Wierz a my będziemy Twoją wiarę umacniać i trzymać zaciśnięte kciuki.
        Dziś spotkałam panią od tablicy w N. Mówiła że średnio 8 ciąż przybywa co 14 dni na tablicy. I że zawsze jesienią więcej wpisów niż latem..

        1. Wendy, 8 ciąż w dwa tygodnie, to nawet nie ciąża dziennie. Ciekawe, ile jest transferów codziennie, pewnie średnio z 5.
          Oczywiście super, że tablica się zapełnia, ale jest wiele kobiet, które nigdy się niej nie znajdą.

          1. Wężon ja Ci osobiście dupę skopię za ten Twój czarny pragmatyzm idący w pesymizm. Zawsze lepiej 8 niż 5 po pierwsze a po drugie nawet na tym blogu jest wiecej tych którym się udało/ udaje niż tych drugich:-). Jak nie wierzysz to dawaj zestawienie i mnie powal na łopatki:-)

          2. Jasne, że więcej jest tych, którym się udaje. Ale jednak jakimś 20-30 % nigdy się nie uda.
            I jak tu poznać, czy się jest w tej grupie i nie warto niszczyć zdrowia i finansów na kolejne próby, czy próbować i próbować, bo w końcu się uda?

          3. Wężon, to jest trochę tak jak ze śmiertelną chorobą. Nikt nie powie co robić jak jest słabo i czy się jeszcze leczyć czy już nie i nie tracić kasy – każdy musi sam zdecydować na ile wierzy nadal w sens działania. I co właściwie uzna za sukces w tym działaniu.
            W nas nie wierzyli 3 lekarze (bo wiek, bo coś tam) i to nam pomogło bo jasno ustaliliśmy,że skoro nikt w nas nie wierzy to nie mamy wyjścia my musimy uwierzyć chociaż trochę. I naszym sukcesem będzie jak przejdziemy do kolejnego kroku. Wolniej lub szybciej ale przejdziemy. Założyliśmy że robimy komercyjnie jedno ivf i jeśli się uda wyhodować zarodki to je wykorzystujemy i koniec. Nie robimy kolejnej stymulacji. Niezależnie od wyniku. Może właśnie ta granica ustalona na początku przez obie strony, może świadomość braku wiary lekarzy, może wizyta u psychologa sprawiły, że jestem w kolejnym etapie. Tak daleko i tak blisko jednocześnie. Nie wiem jak myślałabym będąc na miejscu innej kobiety ale chyba starałabym się jasno odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego chcę mieć to dziecko? I ile jestem w stanie zrobić aby je mieć? Może wówczas znajdzie się odpowiedź na pytanie jak poznać czy to już kres czy jeszcze nie.

          4. Wendy, takie założenia mają to do siebie, że się zmieniają. Teraz mówisz, że powiedzieliście jedna stymulacja i koniec. Mieliście szczęście, że tyle zarodków wyszło.
            A gdybyś miała tylko ten pierwszy nieudany transfer i nic zamrożonego na kolejną próbę? Możesz teraz powiedzieć, że ten jeden raz by Ci wystarczył?
            Ja myślę, że poniżej 5, to się nie ma co zatrzymywać.

          5. Masz rację, jest jakiś procent kobiet, którym nigdy się nie uda. Ale chyba trochę mylisz skutek z przyczyną. Pewnie, że jest jakiś niewielki odsetek tych, które nie zostaną matkami choćby niezależnie od wszystkiego, ale większość tych, którym się nie udało – poddało się, przestało walczyć. Jedyne, co możemy zrobić, to właśnie się nie poddawać, cuda zdarzają się rzadko, jeśli chcemy mieć dzieci, to musimy je wydrzeć od losu pazurami. Zdecydowanie większa jest szansa na sukces, kiedy walczysz, niż kiedy czekasz na cud.

          6. Jasne, że większość tych, którym się nie udało, nie walczy aż absolutnie nie da się nic zrobić – do wycięcia macicy, czy końca rezerwy. Niektóre przestają się starać, bo decydują, że koszty są za duże.
            A co zrobić, jeśli zrobiłaś 5 płatnych stymulacji i naprawdę nie stać Cię na więcej? Nie masz dziecka, a i tak masz zadłużenie na parę lat. Ani wakacji, ani wyjść do knajpy, ani nowych ciuchów i tylko długi i czarna rozpacz. Jak nie wchodzi bolesny aspekt finansowy, to można długo walczyć.

    3. Ależ nam zrobiłaś psikusa 🙂 . Tego się chyba nie spodziewałam. I chociaż minęło już parę tygodni, Twój wpis jest tak pełen emocji jakby to było wczoraj 🙂 . Wzruszam się…
      I w związku z takim obrotem sprawy, nasze maluchy to właściwie rówieśnicy 🙂

  21. Uczuciowa ty to możesz spokojnie isc na tajnego ageta. Napisz jeszcze który tydzień bo niezdziewie sie jakbyśmy szły łeb w łeb.:-)Ja niestety nie umiem utrzymać sekretu w tajemnicy chodź moim rodzica jeszcze nie powiedziałam o ciąży. Długa i skomplikowana historia z drugim dnem…
    Merda ja chyba wiem co chcesz powiedziec a troche boisz się.. Mam podobnie, to co czujemy ciężko niestety żeby zrozumiał ktos z boku. Mi sie wydaje ze to rodzaj depresji. Czytalam ze czasmi zdarza sie cos takiego w takich przypadkach jak my. Musisz isc koniecznie do psychologa!

    1. Wychodzi mi 9 tydzień, ale ja tych dat nie ogarniam, więc się nie przywiązuję na razie. Jak mi lekarz potwierdzi na USG, to się będę jego szacunków trzymać 🙂
      Moi rodzice (ani teściowie też) nie wiedzą. Też niełatwa to historia, ale może nas zaskoczą ostatecznie 😉 Się okaże…
      Tymczasem cieszymy się we dwoje, jakby nas było dwadzieścioro 😉 Kiedy byłam jeszcze na etapie wyobrażania sobie, jak to będzie (gdy się w końcu uda i przyjdzie do informowania), zastanawiałam się czy otoczenie będzie się cieszyć czy nie (miałam silne podstawy by myśleć, że niekoniecznie, co spędzało mi sen z powiek), bliska osoba powiedziała mi, że to nie ma znaczenia, że ta radość będzie tak wielka, że wystarczy nas dwoje za całą wioskę 😉 I faktycznie tak jest! Cieszę się OGROMNIE, że mogę teraz dzielić ten entuzjazm z Wami!!! Ale w pierwszej chwili byłam w takiej euforii, że szczerze mówiąc, nie byłabym chyba w stanie udźwignąć tej radości więcej 🙂

      1. Uczuciowa to jestes pare dni przedemna. Kiedy wizyta u lekarza ? Wybij sobie juz z glowy liczenie dpt.. Teraz jestes w ciaz i licz tygodnie ciazy 🙂 ja mam aplikacje na telefonie. Mi usg pokazuje ten sam czas ciazu co ta aplikacja.

        1. Wizyta na koniec września. Przetrwałam już w jako takim dobrostanie psychicznym ostatnie dwa tygodnie przerwy to i kolejne dwa ogarnę chyba jakoś 🙂
          Szukałam jakiejś aplikacji, ale wszystkie były płatne, a jakoś mi szkoda kasy. Teraz się nagle oszczędna zrobiłam po tym jak przepuściliśmy fundusz studencki naszego dziecka na IVF 😉

  22. Jaaaa ale się tu dzieje! Gratuluje wszystkim Wendy, Anett, Uczuciowa brawo Wy! :))) takie wieści uskrzydlają! Uczuciowa Twoja historia sprawiła że aż z pozycji leżącej usiadłam, a jak doczytałam wpis Izy no mało z łóżka nie spadłam! serce mi szybciej przez Was wali 🙂 wiem, że jestem tu nowa i mało się udzielam, ale czytam i przeżywam wszystko jak z najlepszymi koleżankami, chociaż nie co ja gadam, z nimi nie mam czego tak przeżywać :/ ale Wasze wpisy sprawiają że mam lepszy dzień, a jak czytam o smutach i porażkach to serce mi pęka…
    Iza nic nie pisałaś odnośnie tej pracy, czy coś przegapiłam wcześniej? odzywali się?
    i ranyyy co masz za sekret bo aż mam spocone dłonie ! 🙂
    Mała Aniu, ja też mam podchodzić do histero może w następnym miesiącu, no teraz biorę jakieś antybiotyki na bakterie które mi wyszły w posiewie :/ czekam na Twój komentarz po i trzymam kciuki! właściwie to nie wiem czy lepiej żeby coś wyszło, czy lepiej żeby nic nie znaleźli? takie samo pytanie sobie zadaje… :/
    Pozdrawiam Was wszystkie 🙂

  23. A my się dawno nie odzywalismy, więc piszemy parę słów 🙂
    Dziewczyny gratuluję pięknych bet:-) Trzymam kciuki za transfery, histero i przyszłe bety 🙂
    Pozdrawiamy e-ciocie i e-wujka 🙂
    W środę zaczynamy 20tc, szybko leci, nawet za szybko 🙂 Maja i Mikołaj pięknie rosną, wszystko z nimi ok 🙂 Jutro dzwonie do ZG i umawiam nas na polowkowe 🙂 Maluchy od tygodnia harcuja w brzuszku i dają o sobie znać, piękne uczucie na które czekałam 13lat 🙂 Wkoncu 🙂
    Do ginka jeździmy co 3 tyg, ostatnio szyjka 4cm, więc piękna, na noc biorę luteine 100 dowcipna właśnie na szyjke. Ok 30tc będzie zakładał krążek, oczywiście jak się wcześniej nic nie zdazy, tzn jak się nie skróci szybciej, aby przytrzymać bliźniaków na dłużej w sobie. Przed każdą, wizyta oczywiście rozwolnienie i skurcze żołądka ze strachu, czasem las jest mój, gdyż jeździmy 60km:-) Cały czas się boję i modlę o to, aby było wszystko ok. Od początku ciąży nie mam żadnych dolegliwości, żadnych objawów 🙂 Wszystko tak fajnie idzie 🙂 Jedyne co to moja bezsenność, zawsze byłam nocnym markiem, ale teraz krece się z boku na bok i się męczę, gdy mój K idzie na 6 do pracy, wtedy trochę przysypiam jakieś 4 godz. Brzuszek rośnie w mega tempie, bardzo szybko 🙂 Odwazylam nawet kupić parę rzecz dla maluchów, pościele, kocyki itd, ciuszki będziemy mieć od przyjaciół, więc nam odpadna:-) Przenieslismy się do mniejszej sypialni, większa zostawiliśmy dziecia. Jesteśmy w trakcie malowania, skrecania szaf 🙂 Teraz wizytę mamy 20, później polowkowe więc się odezwę 🙂
    Trzymam za Was kciuki, nawet teraz potrójne 🙂 Chucham i dmucham w monitor aby Was troszkę pozarażać, moimi podwójnymi zarazkami 🙂 buziaki

    1. Ewciak, smother ostatnio pisała, że w bliźniaczej ciąży nie powinno się zakładać krążka. Dowiedz się o to. Ja nie mam takiej wiedzy, bo akurat problemy z szyjką mnie ominęły, ale pamiętam jej wpis ze szpitala, ze właśnie sciagali krążki dziewczynom z blizniakami, którym ich lekarze niepotrzebnie zakładali. Swoją drogą przy takiej szyjce krążek to bezsens. Nie każda ciężarna w bliźniaczej ciąży na problemy z szyjką, po co coś takiego planować.

    2. Ewciak, tak się ciesze, ze wszystko u Ciebie się ładnie układa i przebiega spokojnie. Az chce się czytać to co piszesz, bo to strasznie budujace, że po problemach z samym zajściem są takie wzorcowe ciaze jak Twoja:) Czekamy na kolejne wieści! !!
      U mnie też były problemy ze snem… Mniej więcej od 13 do 16 tyg nie przespalam w całości żadnej nocy tak mnie cisnąl pęcherz 🙁 z kolei jak juz wstałam do toalety, to nie mogłam spać dalej… jak juz udało mi się cudem przysnac, to akurat mąż wstawał do pracy ;p Ostatnio się poprawiło i mniej wstaje ale też się sporo kręcę we śnie. Tu akurat pomaga poducha w kształcie litery C (lepiej mi się z nią spi).

  24. Z ostatniej chwili:) Wiercę się z boku na bok i zaczepiam męża:
    – Wiesz, że kobiety w ciąży podobno mają bezsenność? (wiem niegramatycznie, ale pozno jest;p)
    – (Odzywa się półprzytomny bełkot z drugiej strony łóżka) Hmmeeeehmmm…?
    – Czy wiesz, że kobiety w ciąży podobno mają bezsenność?
    – Hmmekhm… Tak?
    – Tak.
    – (Mąż wyraźnie zniechęcony) Czy to znaczy, że mężczyźni też muszą mieć??? (Odwraca się na drugi bok i po minucie chrapie 😉
    Dobrych snów Drogie Dziewczęta 🙂 Dobranoc!

      1. Mój to zasypia, jeszcze zanim się położy. W połowie zdanie potrafi usnąć. Coś mówi, ja odpowiadam, lub rozwijam myśl, na końcu głośniej zadaję pytanie i słyszę: czemu mnie budzisz?

        1. To Twój ma tak jak mój – jak już jest w łóżku, zwłaszcza późno, to rozmowa odpada. Zostaje monolog do śpiącego. Można wtedy opowiedzieć jakieś kontrowersyjne rzeczy i potem z przekonaniem twierdzić, że przecież mówiłam.

  25. Iza pożar ugaszony 🙂 Co do P. dr no to może faktycznie masz racje, ale po prostu jej zachowanie to mnie ukuło taka znieczulica, no nic nie każdy widocznie musi być miły 🙂 co do fachowości to jej nie podważam bo na pewno to są dobrzy specjaliści ale ciut przejęcia by się przydało 🙂
    A teraz konkret pytanie bo chyba to przytulanie to nam nie wyszło z M. na dobre 🙂
    Czy po nieudanym transferze coś przypominające krwotok 😀 to normlane?
    Bo jak to okres to w życiu takiego dużego nie miałam 🙂 i jak to teraz liczyć 1,5 dnia?
    Wiem wiem głupie pytanie 🙂 ale ja to ta która okresów normalnych nie ma 🙂

    1. Pati, ja mistrz wiedzy okresowej po pierwszym nieudanym miałam mega intensywny okres i bardzo bolesny. Trwał 7-9 dni a jego intensywność mnie dziwiła. Lekarz mi wyjaśnił ze tak moze byc.

      1. Wendy moj M to wczoraj w panike popadł że mnie uszkodził 🙂 ło matko 7-9 dni masakra ja tam jak 3 miałam to już było dużo 🙂
        No nic trzeba tel do N. wykonać 🙂 kurde nawet tyg przerwy nie mam, a może mi okresy się nagle pojawią normalne 😛
        A no i najważniejsze menopur się nie zmarnuje 🙂

        1. Pati, a to był świeży transfer? Jeśli tak, to nie tyle transfer, ale leki do stymulacji mogły spowodować inny wzrost i ukrwienie endometrium, dlatego okres moze byc bardziej intensywny. Sam transfer nie ma wpływu na krwawienie.

          1. Dziewczyna rabina ja endo miałam liche z 7 mm, prog w 10dpt 13 , tak 2 dniowy skubaniec był.
            No nic jak leci niech leci byle nie aż 7 dni 😀
            Na to moje endo to nic nie działa nie chce rosnąć i koniec kropka i tyle uparte jest 🙂

          2. Pati, 7 mm to najlepsze endo, jakie udało się osiągnąć u mnie. Ostatnia ciąża się przyjęła na 6,5 mm i nie chciała puścić.
            A Bilbao zaszła naturalnie na bardzo lichym, 5,5 mm, ku zdziwieniu swojemu i lekarza. Lekarz właściwie nie dawał szans na takim endo.
            A innym nie wychodzi kilka transferów przy 11 mm.

            Co do progesteronu – mój zawsze jest niski. Jak się staraliśmy o pierwsze dziecko, to zrobiłam badanie hormonów. Progesteron w drugiej fazie był 13, i Pani doktor powiedziała, że z takim poziomem, to ja nie utrzymam ciąży, trzeba będzie suplementowaćz jak będziemy robić cykle monitorowane. A potem się okazało, że to już był początek ciąży. Nie miałam nawet śladu plamienia i utrzymała się bez jednej tabletki. Zapisała mi duphaston, ale stwierdziłam, że skoro organizm sobie radzi, nic się nie dzieje, to nie będę brała.
            Nie przejmuj się, jak ma się udać, to się uda.

          3. Wężon wiesz co mi się podobało w N. to że powiedziałam że mam obawy o małe endo to pani dr powiedziała że jeśli zarodek ma się utrzymać i taka będzie jego wola to nawet na 4 się utrzyma 🙂 i tyle w tym temacie 🙂 każdy org inny każdy inaczej reaguje moj jest dla mnie zagadką 🙂
            Ja tam już snuje plany o kolejnej stymulacji nie ma co tracić czasu, mam nadzieje że to coś to okres a nie coś innego 🙂 „naruszenie M.” szalejemy dalej głęboki wdech i do przodu dziś już znow orzeszkow sobie nakupowałam, winko w lodówce czekam na info od Pani dr a jak nie to będę się dobijać na konsultacje tel 🙂 Jak sobie pomyśle to ja naprawdę małe wredne i niecierpliwe stworzenie jestem 🙂 i tu się zgadza ostatnio nosze kikuta na głowie jak Mała Mi z Muminków 😀

      1. Mała Aniu, trzymam kciuki, żeby wynik był taki jak sobie życzysz. Albo żeby nic nietypowego nie znaleźli, albo żeby znaleźli coś małego, co przeszkadzało w zajściu i żebyś po usunięciu zaszła naturalnie. 🙂

  26. Dziewczyny, podpowiedzcie cos prosze… Jestem w 19 tygodniu i nie poczulam jeszcze wogole ani razu ruchow Dzidziulka. Czy to normalne? Moze tak mialyscie? Nawet tego lekkiego glaskania od srodka… no nic. Czy to jest powod zeby przyspieszyc wizyte u gina? Czekam tak z dnia na dzien i ciagle nic…

    1. ana86, może jeszcze nie wiesz, że to co czujesz to są ruchy?
      Zaczyna się od delikatnego pukania, bąbelków koło 20 tygodnia.
      Jeśli łożysko jest umiejscowione na przedniej ścianie macicy, to możesz je poczuć dużo później. Nie warto się zamartwiać, koło 36 tygodnia będziesz wolała żeby dzieciak nie kopał tak mocno, szczególnie w wątrobę czy pęcherz;)

    2. Ana moja Przyjaciółka jest teraz w 28tc , a ruchy zaczęła dopiero czuć po 20 tc , Ona jest Lekarzem i mówiła że to normalne u Pierworódek że czują później .
      Za to teraz jak ją Adaś skopie , to aż miło popatrzeć 🙂
      Jeszcze kilka dni i poczujesz Bąbla 🙂

    3. Ana86 spokojnie, tak jak dziewczyny piszą przy pierwszym dziecku albo łożysku przodującym czuć później, nawet w 21-22 tc.
      Ja zaczęłam czuć malutką w 18 tc, dwa kopniaki, a i tak nie byłam pewna czy to właśnie to. Rozkręciła się na dobre dopiero tydzień później 😉 Zresztą gdy jesteś drobnej budowy, jak ja, te ruchy też są szybciej odczuwalne.

    4. Ja poczułam na poczatku 21tc. Potem cisza prawie tygodniowa i od 22 odczuwam raz więcej raz mniej ale codziennie bryka. Jeszcze zależy jak masz łożysko ułożone. Jak jest na przedniej ścianie to możesz później odczuwać i delikatnie, więc spokojnie.

        1. Dzieki dziewczyny. W takim razie sprobuje byc cierpliwa i nie stresowac siebie i dr. Mam lozysko faktycznie na przedniej scianie, moze to dlatego. Pogadam z Dzidzia codziennie zeby grzecznie do mnie zapukala 🙂

          1. Ana86 ja też jeszcze nie czuje żadnych ruchów, choć jak mam bardziej leniwy kanapowy dzień, to coś mnie kuje jakby w prawym jajniku. Jest to średnio – mocny ból. Pomaga na niego jedynie chodzenie i mam wrazenie, że ktoś wbija mi się nogami albo rękami w pęcherz albo jajniki. Moj mąż się śmieje, że bobas ciągnie mnie za jajowody, bo się nimi bawi.

  27. Dziewczyna rabina, ja też wstępnie kiedyś byłam do dr Stefanowicz zapisana, później polozna jak usłyszała nazwisko to odradziła nie wiem czemu może jakieś zatargi miały między sobą, o Sobkiewiczu też słyszałam że oschły ale fachowca, mnie pokierował moj ulubiony dr Wiliński (chyba dyr. oddziału położniczego w Salve) i tu plus dla niego bo przecież mogł mnie przyjąć z otwartymi rączkami do siebie i ściągnąć trochę grosza ze mnie ale jak usłyszał już co przeszłam to stwierdził że on mi nie pomoże bo by pierwsze podejścia dokładnie tak samo robił jak dotychczasowy lekarz i żebym szła do kliniki. Wielki wielki plus dla niego za normalne podejście-taki powinien być lekarz po prostu ludzki 🙂 z mężem uwielbiamy go. No i wylądowałam w N. Co do tego statystyk to wiesz hihi każdą tabelke da się ladnie obrobić tak żeby wyglądała inaczej, moj M w tym fachowiec 🙂 jak zmęczą mnie dojazdy do N. to może skocze do Salve 🙂
    haha ty roznosisz Salve ja roznoszę N. chyba podobne furiatki jesteśmy 🙂

    1. W. jest przecież wspólwłaścicielem Salve, więc tak zupełnie bezinteresownie to on Was do kliniki nie skierował 😉 Ale fakt, tak należało zrobić.
      Ja tam polecam dr Stefanowicz, ona prowadziła moją drugą i trzecią) stymulację (pierwszą dr Sobkiewicz) i ciążę. Cc robił Twój ulubiony doktor 😉

      Co do tabelek – to były oficjalne porównania w programie rządowym, bo w te ich wewnętrzne tabelki to też nie wierzę. Ale ministerstwo badało skuteczność programu i Salve miało pierwsze miejsce w Polsce. Nie twierdzę, że musi być lepsze niż N., ale na pewno jest dobre, na tyle dobre, że mnie się nie chciało tracić czasu na dojazdy (chociaż po drugim nieudanym transferem miałam już umówiona wizytę w N.), choć oczywiście ma minusy. Ale ma też ogromny plus – jeśli się zdecydujesz, to zapraszam na kawę, mieszkam 10 minut drogi z kliniki 😉

  28. Iza mnie zawsze przerażały skutki uboczne brania tych wszystkich leków więc szybko zaprzestałam czytania ulotek, ale jak widać czasem jednak te skutki uboczne występują 🙂 jak z Twoją nową pracą?
    Dziewczyny wiecie może co u Margaritki? Myślałam o niej ostatnio. Podobno już rozpakowana. Chyba się nie odzywa, a może coś przeoczyłam?
    Bilbao jakbym widziała siebie 🙂 U mnie też zdecydowanie popyt przewyższał podaż! mały najchętniej wisiałby na cycu 24h/dobę 🙂 ale teraz już się to unormowało tak dla pocieszenia:-)
    Trzymam kciuki za wszystkie z Was! Niestety nie zawsze udaje się mi być na bieżąco 🙁

    1. Ewelina, mnie nigdy nic nie bylo i dlatego nie czytałam skutków ubocznych 🙂 Pewnie dalej nie będę 🙂

      W imieniu Margaritki nie chcę się wypowiadać, niech sama napisze, ale chyba mogę zdradzić, ze widziałam zdjęcie 😀 Takiego małego skrzata!!!!!! 🙂

  29. Dziewczyny a jak to jest z ref tych leków, wiem Wężon że do końca września pisałaś, ale tak na chłopski prostacki rozum to oni w ciągu życia tylko 3 cykle ref czy np. co roku 3 cykle? Bo przecież o zwykłą morfologie jak nie ma jakiś szczególnych wskazań to też doprosić się internisty nie mogę bo mowi że jedna na rok przysługuje a cytologii od gin to też nie uzyskam bo jedna na 3 lata 🙂

    1. 3 refundowane cykle w życiu. 3 w roku to byłaby rozpusta. 😉

      Ja po kwalifikacji do programu myślałam, że jak już się ktoś załapie, to dostanie te 3 stymulacje, nie ważne w jakim czasie. Tak jak z ulgami podatkowymi i innymi – jak już ją zaczęłaś, to masz prawo dokończyć, mimo, że nowi już nie mają tego przywileju.

      1. Tak, to sa 3 cykle ref dla jednej kobiety wogole w zyciu. Tylko ja myslalam ze licza sie tu tylko stymulacje do in vitro. A przeciez pati taka mialas jedna. To licza do tego leki ze stymulacji do naturalnych podejsc? Dziwne w sumie

  30. U mnie dziś atrakcja w postaci teściowej i jej dobrych rad. Mój M. nie wytrzymał i się pochwalił no i ma za swoje.. Uwaga podaję w stosownej kolejności bo może Wam się przydadzą:-) : nie podnosić rąk do góry, nie robić skłonów zbędnych, nie kucać gwałtownie, nie chodzić na spacery. Leżeć i spać.
    Popłakałam się ze śmiechu. Bo jak tak się dobrze wczytacie to bluzki przez głowę nie wolno mi ściągać a jak to połączyć z zawiązaniem buta to w ogóle masakra. Leżeć i spać rządzi!!

    1. Wendy hahaha dobra teściowa to podstawa, My na wszystkie dolegliwości mieliśmy pić rumianek a jakie było nasze zdziwienie jak ostatnio kazała pić szałwie 😛
      Czyli teraz to koszula nocna na guziki ci pozostaje 😛
      A ty z tego spania to się nie śmiej moja siostra przespała pierwsze 2 miesiące praktycznie 🙂 tak ją senność napadła 😀

    2. A tak, o zakazie podnoszenia rąk słyszałam. Ja nie wiem, jak w tej sytuacji rodzą te wszystkie maltretowane, bite kobiety i te zajmujące się już starszymi dziećmi. Zdrowej ciąży bardzo ciężko się pozbyć.
      Ja w cyklu, w którym zaszłam w ciążę naturalną wymyśliłam ujędrnianie brzucha. I robiłam 6 Wadera. I tak ćwiczyłam te brzuszki, aż nie zwymiotowałam. I to był znak od córki, żebym jej tak nie ugniatała. 😉

        1. Pati, no niestety, wygląda na to, że zapałałam chęcią do 6 Wadera w terminie poczęcia. Po dwóch tygodniach musiałam przerwać. 😉
          Już nigdy więcej nie próbowałam. Ale słyszałam ostatnio, że to bardzo szkodliwe jest.

          1. Wężon ja czekam z nadzieja u sibie na nową zakładke na blogu zdrowa dieta w ciąży 😀 i będę ja kiedyś mieć taki jest cel 🙂
            Jak na razie nowe nadzieje nowe wyzwania na mnie czekają 🙂
            Jeszcze tu wyskoczę z popitaśną betą 🙂 a wtedy to będę Krejzolka na maxa 🙂

      1. jezusmaria – wy sie naprawdę na wszystkim znacie? 🙂 Właśnie podczytuję przez Ciebie Wężon, co to te 6 Weidera, bo akurat sie odchudzam, a co mi tam. Dorzucę do moich osobiście wymysłonych ćwiczeń.

    3. Ach teściowe! Moje ulubienice! Szczególnie moja własna 🙂 Mojej chrześnicy w 6 tygodniu życia na kolki kazała gotować krowie mleko z pszenną bułką i czosnkiem.
      Leż, Wendy, leż i czerp pełnymi garściami z doświadczenia poprzednich pokoleń.

      1. Moja tesciowa mowi ze dzieci od 3 miesiaca powinny juz jesc normalne jedzenie ,a nie tylko mleko 🙂
        Bo moj mąż wlasnie w 3 miesiacu swojego zycia zbuntowal sie i nie chcial jesc mleka a ze tesciowa gotowala mloda kapustkę i ziemniaczki to zrobiła z tego ciapkę i mu dala,a on z ogromnym apetytem to zjadl 😀
        Takze tego dziewczyny od 3 miesiaca spokojnie mozna dawac dzieciom mlodą kapustę 😉

          1. Słuchajcie Iza powinna oprócz zakładki Wasze historie mieć zakładkę pt. Historie naszych Teściowych. Widzę że każda z nas mialaby się czym pochwalić. Sza masz juz teraz prościej bo wiesz czym karmić, ja na razie wiem tylko czego nie robić:-)

      2. Kapusta jak dla mnie jest hitem:)
        Moja teściowa ostatnio opowiadała, że była na targu i spotkała kobietę z mega malutkim dzieckiem na ramieniu i najpierw się dziwił, że matka zabrała je na targ, a dalej kontynuowała, że było takie fajne malutkie, że chciała je dotknąć za rączkę. I tu spotkała się z moim ostrym spojrzeniem. Co ma jakąś obca baba do dotykania cudzego jeszcze tak malutkiego dziecka? Ja bym opieprzyla gdyby ktoś tak zaczął macac moje dziecko. Nie wiadomo co za bakterie ma na swoich brudnych rękach. Moj mąż wie, że na tym punkcie jestem przeczulona, podsumował tylko do swojej matki, że będzie miała ciężko. I teściowka się pyta czy będzie mogła dotknąć swojego wnuka, a ja do niej „jak umyjesz ręce babcia” ;p
        Miłego dnia dziewczyny 🙂

  31. Teraz konkretne pytanie… i może krótki opis. Mam na cito usg zrobić i dac nać dr Z czy wszystko oki i czy można się stymulować. Wolała by mnie przygotować do in vitro kolejnego w listopadzie ale nasza decyzja jest jednoznaczna chcemy stymulacje przez te 3 m-ce. Więc co hahah tel do mojego kochanego lekarza który ma mnie już dosyć pewnie, „Panie dr ja mam taka dziwna spr może mi pan jutro usg na cito zrobić?” a jak usłyszął że zero zamrożonych to się masakrycznie zdziwił 🙂 ale ide do niego do szpitala 🙂 a nie prywatnie uwielbiam go po prostu.

    a i konkret pytanie miała któraś z was coś takiego ze 2-5 dc lametta i później co dwa dni dawka puregonu lub menopuru 75 jm i 9 dc wizyta?

    Czy to znow się dzieje? czy jutro będzie mi dane zielone światło do kolejnej stymulacji?

    Trzymajcie kciuki 🙂

    bo jak nie to w pt ide do lekarza po ciag dalszy zwolnienia i skierowanie do psychiatry 😛

    1. Pati Kochana , ja brałam tylko lamette bez dodatków , a jak jajka urosły to ovitrelle na pęknięcie .
      Ostatnio robiłam porządki w szufladzie i znalazłam plaster albo 2 lamette , jakbyś potrzebowała daj znać 🙂

  32. Właśnie weszłam do domu. Po zabiegu musiałam tam pobyć 2 godz a później wyglodniala poszłam z mamą na obiad 🙂 teraz padłam i zaraz zasne, chyba stres mnie puszcza. Dr powiedział, że macica bardzo ładna, czysta, tyle,że jest do niej utrudniony dostęp, wyraził się, że jakaś „zakrzywiona”, kiedyś jakiś lekarz powiedział mi,że mam tylozgiecie, a inny, że „góry i doliny”, teraz mam jeszcze jedno określenie mojej macicy- zakrzywiona. Rozumiem, że nic sie z tym nie da zrobić, że taka moja uroda, bo nic nie zrobili. Na tylnej ścianie macicy mam małe ognisko endrometriozy, pobrali wycinek do badania tak profilaktycznie. Lekarz stwierdził, że nie widzi w mojej macicy przyczyny niepłodności, że leży ona gdzieś indziej… narkoza jak zwykle fajowo, anestezjolog z poczuciem humoru, wszystkie panie bardzo miłe i zaangażowane. Czułam się zaopiekowana. Dzięki za kciuki dziewczyny. Liloą, a Ty jak tam?

      1. Mam 2 zarodki 5dniowe, we wtorek zabieram jednego. Oby tylko chciał ze mną zostać na dłużej.. 🙂 kciuki jak najbardziej mile widziane 😉 Tak bym chciała, żeby się udało tyle lat na to czekam.

  33. Hej,
    Ja oczywiście już po, jednak dopiero teraz zebrałam siły. To chyba jakieś fatum bo prawie się spóźniliśmy do kliniki przez akurat dzisiaj rozpoczęte roboty drogowe. Jednak jak tylko korek zniknął mój rajdowiec stwierdził , że nie ma kolejnej opcji przekładania i pewnie kilka razy stracił prawko… hmmm dowiózł na czas.
    Narkoza idealna , błogi stan polecam . Wygląda na to , że w środku wszystko cacy . Dr . nie miał zastrzeżeń. Teraz czekamy na wyniki badania hist-pat i wracamy po pingwina…

  34. Uprzejmie donoszę że Nasza Kropeczka ma wagę tabliczki czekolady 🙂
    Rośnie Dziewczyna w siłę 😀
    Odebraliśmy Pappa i lepiej chyba wyjść nie mogły , pomimo Wagi Małej Orki poczułam się lekka jak piórko 😀
    Na szczęście koleżanka waga też wyhamowała po odjęciu luteiny i encortonu i w ciągu miesiąca tylko 1kg do przodu , więc jest szansa że do końca ciąży nie zakwalifikują mnie do walk Sumo !!! 😛
    Dziewczęta przed w trakcie i po transferach trzymam mocno kciuki , za Wasze Kropeczki…<3

      1. Dziewczęta w imieniu swoim i Kluseczki bardzo dziękujemy:)
        Oczywiście zafunduje jej dodatkowe głaskanie od Kazdej z Cioć 🙂
        Wendy , Uczuciowa , Anett i Anitt pamiętam jak Ja odbierałam pierwsza i druga betę , dopiero co a juz 4 mce leci … Dużo jeszcze przed nami , ale ani sie obejrzycie a trzeba będzie pożegnać sie z garderoba i przerzucić na spodnie ciążowe 🙂
        Szybko leci 🙂

        1. Super Magda 🙂 .To głaskanie Kluseczki- koniecznie-ode mnie też.
          Co do pożegnań z garderobą… Nigdy nie należałam do szczupłych+1,5 m wzrostu, waleczek tłuszczu tu i tam ale wczoraj założyłam sukienkę, w której chciałam iść na urodziny teściowej. Po pierwsze ciasno, poza tym w ogóle tragedia. Prawie z płaczem powiedziałam mężowi że nigdzie nie idę 😉 .A to dopiero 10 tygodni.

          1. Ja tez z tych Małych , co ledwo od ziemi odrosły …158 , na szczęście Mąż 192 więc Mała ma szansę na średni wzrost :))
            Przed ciążą jak latałam na fitness na przemian z Chodakowską to do chudych nie należałam ale spokojnie 38 .
            No a teraz taka Mała Kulka ze mnie 😀 , ratuje mnie tylko to że ciało mam dosyć zbite przez ćwiczenia i aż tak się nie rozlewam … ale i tak z wagą się już zdążyłam kilka razy pokłócić .
            Renata polecam sukienki ciążowe z H&M Mama , kupiłam dwie 😀 Kupujesz po swoim rozmiarze z przed ciąży , a ostatnio jest jeszcze przecena i po 30 pare złotych można kupić 😀
            Byle przetrwać te 9 mce , pod każdym względem 🙂

    1. Magda2, super wieści. Oby tak dalej. 🙂

      Swoją drogą, coś nam Magda1 zniknęła. A powinna być na mniej więcej takim etapie jak Ty, ze dwa tygodnie do przodu. Magda, jesteś tu?

  35. Dziewczyny, dawno nie pisałam, więc zacznę od gratulacji dla wszystkich wypasionych bet. Cudownie się czyta takie wiadomości. Trzymam kciuki za najbliższe stymulacje i transfery. Ja już po badaniach genetycznych i Pappa – wszystko ok. Drugi trymestr jednak nie jest dla mnie łaskawy – mam migreny a do tego jakieś przeziębienie mi się przyplątało. Oby do szczęśliwie do rozwiązania:)

  36. I ja sie melduje. Dziękuję za kciuki! Syn waży pół kilo, reszta pomiarów w normie. Ja 6 kg na plusie. Bóle są ale mam leki rozkurczowe przyjmować i dużo leżeć. Dziekuje za wsparcie!

    1. No to pięknie rośnie Nowy Obywatel 🙂
      Zazdroszczę tych 6 kg …:P
      Merda , Ja tez chciałbym po prostu przetrwać ciążę, pomimo ze czuje się nad wyraz dobrze , zero plamień od początku i przy kazdej wizycie wszystko jak ma być .
      To strach przed kazda wizyta , badaniem i zle doświadczenia z ostatnich 4 lat robią swoje .

  37. LILOĄ, Mała Aniu dziękuję za Wasze komentarze, trzymam teraz kciuki z całych sił by wszystko się udało i już nie było żadnych niespodzianek 🙂
    ja sama nie wiem co lepsze, żeby wszystko było ok, czy żeby jednak coś tam znaleźli… u mnie była ciąża dwa lata temu po clo, ale niestety trwała bardzo krótko… w laparoskopii stwierdzili że mogła rozwijać się w jajowodzie i generalnie teraz są niedrożne…. jestem po 4 nieudanych transferach ani razu nie było zagnieżdżenia, dlatego teraz mam zaleconą histero… z jednej strony boje się że nic nie znajdą, więc dalej nie będę wiedzieć dlaczego się nie udaje, a z drugiej znów się boję, że jak coś znajdą to co to może oznaczać dla mnie… 🙁 co w takim badaniu mogą znaleźć? może ktoś coś podpowiedzieć?

    1. Tuptuś, mogą znaleźć ogniska endometriozy, mogą znaleźć przegrodę lub macicę dwurożną, które utrudniają zagnieżdżenie, a potem zagrażają ciąży, mogą, tak jak u mnie, być zrosty (ale to raczej po czymś, jak nie miałaś łyżeczkowania, czy innych ingerencji to mało prawdopodobne).
      Mogą być jakieś małe, wymykające się USG polipy, czy inne narośla.

      Na razie po prostu czekaj na badanie. Zawsze lepiej coś wiedzieć, niż nie.

      1. Dziękuje Wężon. Masz racje lepiej wiedzieć. Miałam już usuwanego polipa na szyjce macicy to może faktycznie jeszcze coś wewnątrz jest., poza tym miałam tylko laparoskopię w 2015 r. i niby było czysto i wszystko dobrze poza niedrożnymi jajowodami oczywiście. A przegrody czy macicy dwurożnej USG nie wykryje?

        1. Skoro w laparoskopii było wszystko OK, to żadna wada macicy Ci nie wyskoczy.
          Teoretycznie powinno być widać na USG te wady. Ale ja robiłam dziesiątki USG, nie zaszłam w ciążę z zaskoczenia i szybko, robiłam monitoringi cyklu, podejrzewali PCOS, widziało mnie kilku lekarzy i nikt nigdy nawet nie podejrzewał przegrody.
          A jak urodziłam przedwcześnie, to się okazało, że prawdopodobnie worek owodniowy się przedziurawił naciskając na tę przegrodę. W laparoskopii wyszło, że mam grubą przegrodę, przez pół macicy.
          Ale teraz myślę, że wolałabym, żeby mi nie powiedzieli o tym po cc. Zachodziłabym normalnie w ciążę, może którąś bym straciła, ale jakiś zarodek ułożyłby się dobrze, tak żeby przetrwać. Od tej operacji zaczęła się moja męka.
          Mogłam zachodzić w ciążę – nie mogę. Było niebezpieczeństwo przedwczesnego porodu – dalej jest , nawet większe, bo macica bardziej poraniona.
          Chciałam zapewnić sobie bezpieczną ciążę, a tylko problemy przez to.

          1. Wężon, przepraszam bo może źle zapamiętałam, bo wydawało mi się że tez masz niedrożne jajowody, ale piszesz że zachodziłaś w ciąże naturalnie, więc chyba coś pokręciłam, muszę zerknąć do Twojej historii 🙂
            jeśli w macicy byłoby wszystko ok to znaczyłoby , że zarodki są wadliwe chyba 🙁 bo chyba już więcej opcji nie ma 🙁 nie daje mi to spokoju 🙁
            dziękuję że napisałaś.

          2. Tuptusiu, wszystko było w porządku z moją płodnością (mniej więcej, nie jak królik, ale po pół roku be zabezpieczania się udało), dopóki nie ruszyłam tej cholernej przegrody.
            Zrobiły się zrosty, może z powodu perforacji, a może po prostu z powodu grzebania i zarosły mi jajowody. Zrosty jakoś udało się usunąć, ale jajowody są bezpowrotnie stracone.

          3. jejuś 🙁 przykro mi… ale z Ciebie jest silna kobieta i wiem że na pewno się uda kolejnym razem, czytam Twoje wpisy i podobnie jak Ty mam zawsze pod górę (przynajmniej tak mi się wydaje bo zawsze coś mnie zaskoczy dodatkowego, zawsze coś się przesuwa mimo planów, generalnie przyzwyczaiłam się że jak się na coś umawiam to pewnie będzie tego inny termin) u mnie dwa lata takich starań poważnych i jak wreszcie zaskoczyło to na krótko… a teraz kolejne dwa lata już w klinikach i nic nawet nie zaskoczyło…

    2. cześć wszystkim 🙂 Tuptuś a Twój lekarz nie zlecił Ci kiedyś badań genetycznych pod kątem celiakii ? U nas też był problem z samym zagnieżdżaniem, sama Pani Doktor zwróciła na to uwagę, że tak wszystko jest dobrze, pęcherzyki rosną, zarodki również mieliśmy zawsze dobrej jakości, a ciąży z tego nie było żadnej przy dwóch nieudanych transferach.. Histeroskopię miałam robioną, ale w moim przypadku wszystko było ok, nie było żadnych polipów czy zrostów.. Następny etap badanie celiakii, i jak się okazało wynik nieprawidłowy, przeszłam na dietę byłam na niej może z 2 lub 3 tyg i moja Pani Doktor zaryzykowała wykonaniem transferu 2 zarodków, byłam sceptycznie nastawiona, wiedziałam, że za wcześnie jeszcze żeby się udało.. A jednak ! Na dzień dzisiejszy zaczynam 10 tydzień i jutro mam kolejne USG mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze! Zawsze mam stresa przed każdą wizytą, ale widzę, że to normalne… takie już te nasze uroki .. 🙁 pozdrawiam :*

      1. Cudownie Pola, Gratulacje 🙂
        i właśnie tu jest problem bo mój lekarz ciągle uważa, że nic nie mam więcej badać, zawsze go podpytuje czy może to, a może to, a on twierdzi, że jeśli w histero nic nie wyjdzie to już tylko badanie zarodków zostaje… denerwuje mnie to i nie wiem, czemu on nie chce trochę bardziej pochylić nad naszym przypadkiem 🙁
        Jakie badanie należałoby wykonać, żeby sprawdzić czy się na to choruje? drogie takie badania? są jakieś objawy tej choroby?

        1. Dziękuję Tuptuś :* no to dziwne.. U nas było tak, że pod czas pierwszego transferu dwóch zarodków dobrej jakości bo o ile dobrze pamiętam to dwa zarodki 5AA i Pani Doktor wyczułam, że była pewna tego transferu, że będzie należał on do udanych, a ja zajdę w ciąże, ale tak się niestety nie stało, więc został nam ostatni zarodek 4AA i transfer miałam wykonany praktycznie od razu po tym pierwszym nieudanym, ja tym razem byłam pełna nadziei.. Nie wiem jakoś po prostu czułam w środku , że tym razem się udało … Mówię sobie za pierwszym razem mało komu się udąło, najczęściej macica odrzuca zarodki, bo dla niej to jakby „ciało obce” i w ogóle, a przy drugim już mam większe szanse.. A jednak nie, dupa .. Też się nie udało! No to postanowiliśmy z mężem działać i nie odpuszczać! Postanowiliśmy podejść jeszcze raz ale tym razem już też jakby od nowa badania, punkcja no i transfer.. Po tych nieudanych razach jak poszliśmy do Pani Doktor na wizytę, powiedziała na wprost: w Waszym przypadku chodzi o problem zagnieżdżania się zarodka, badania super, zarodków również bez zastrzeżeń a ciąży brak.. Załatwiła mi w szpitalu zabieg histeroskopii, bop powiedziała nam że jak będę miała jakieś zrosty bądź polipy to zarodek też nie będzie chciał się zagnieżdżać. Zabieg trwał dosłownie 10min, okazało się że nic nie miałam, czysto. Więc kolejnym krokiem było zrobienie badania genetycznego pod kątem celiakii, mój mąż od razu mówi, przestań na pewno tego nie masz, Tobie to nigdy nic nie jest i się śmiał a jednak psikus, okaząło się, że wynik nieprawidłowy, choroba CELIAKIA- czyli nietolerancja przez mój organizm glutenu. Od razu przejście na dietę i tak jak napisałam byłam na niej 2 lub 3 tygodnie maksymalnie i Pani Doktor zadecydowała o kolejnym transferze (mieliśmy 6 zarodków) więc mogliśmy zaryzykować 🙂 a teraz odpowiadam na Twoje pytanie:
          1. Badanie możesz wykonać raczej w każdym laboratorium, pobierają Ci krew i to wszystko, czekasz tylko 2 albo 3 tygodnie za tymi wynikami zależy od laboratorium.
          2. Badanie takie jest dosyć drogie bo ok. 400zł my mieliśmy akurat zniżkę 30% więc płaciliśmy trochę mniej.
          3. Ja akurat objawów nie miałam żadncyh, nie wymiotowałam, nie latałam na kibelek, nie bolał mnie grzuch nic ( a słyszałąm o takich przypadkach że wręcz przeciwnie, źle znoszą celiakie jak nie są na diecie), ja jedynie co miałam to niedobory witamin, D i B12 ( akurat te miałam badane to wiem), a choroba ta właśnie niszczy wszystkie makro i mikroelementy dostaraczane do organizmu.

          1. Pola dopiero dziś doczytałam Twój komentarz, ślicznie Ci dziękuję za wszystkie dane, na pewno zainteresuje się tematem bliżej. Martwi mnie właśnie mój lekarz, mam poczucie że nie mogę liczyć na jego bliższe zainteresowanie problemem 🙁 teraz czekam na wyniki czystości, czy antybiotyk zadziałał na bakterię, jeśli tak to czeka mnie histeroskopia, ale muszę wiedzieć co dalej jeśli to badanie też niczego nie wykaże, mamy tylko jedną Kruszynkę więc chciałabym zrobić wszystko, co można żeby ulepszyć to podejście… nie wiem czy będziemy mieli szansę na kolejne podejście. Jeszcze raz wielkie dzięki, mam nadzieję, że znajdziesz komentarz w tym gąszczu 🙂 pozdrawiam 🙂

          2. znalazłam, znalazłam przyznam szczerze nawet na niego czekałam 😀 powiem tak z własnego jakiegoś tam doświadczenia, że warto spróbować wszystkiego jeżeli ma się udać i efekt ma być taki jakiego oczekujemy .. Ja mówiłam nawet do meża, zobacz gdybym ja została przed in vitro zbadana pod kątem właśnie tej celiakii to oszczędzilibyśmy kupę kasy, stresów, nerwów, jazdy, leków, kłucia itp. no ale wiadomo dla lekarzy to jest kasa i przy pierwszym podejściu nie będą sobie odbierać możliwości zarobku, ale taka jest prawda, równie dobrze mogłam mieć te badania od razu na początku wykonane, 400zł nie boli aż tak jak 10 tys. + te wszystkie leki potrzebne i wyjazdy .. no ale nie ma co do tego wracać, cieszę się że i tak nie musieliśmy aż tak długo przez to wszystko przechodzić i że praktycznie po 6 miesiącach się udało 🙂 ja też miałam histeroskopie, było czysto więc doradzę Tobie tak szczerze, że jeżeli u Ciebie będzie tak samo to idź i wykonaj sobie te badania, jak napisałam wyżej lepiej wydać te ok. 400zł niż stracić ostatnią szansę !!! A powiedz mi bo nie pytałam, Ty byłaś kiedyś już w ciąży czy tak samo problem jest u Was z zagnieżdżaniem się zarodków po transferze ? Pozdrawiam serdecznie i 3 mam kciuki żeby wszystko było dobrze i żeby Wam się udało !!! :*

  38. Psuja melduj proszę, u jakiego lekarza tym razem bylas? Jakie wieści?
    Liloą, Mała Aniu kiedy możecie podjąć kolejne kroki po histero? Kiedy wracacie do gry?
    Iza, na odchudzanie polecam Tobie Chodakowska, ma też darmowe programy na youtube np. Turbo spalanie (jeden z moich ulubionych). Jej zasadnicza przewaga nad salonem fitness jest taka, że puszczona z youtube doskonale dopasowuje się do różnorodnych godzin pracy 😉
    Melduje tez z małym opóźnieniem, że byłam ostatnio na kolejnym USG i bobas ma ok 240 g czyli u nas już na spokojnie osiagnal/osiągnęła wagę pralinek;) Rośnie ok, wzystko gra i z tego najbardziej się ciesze. Nadal nie wiemy czy będzie dziewczynka czy chłopiec, bo mial/miala pepowine między nogami i zasłaniala. Lekarz powiedział, że wygląda bardziej na dziewczynkę ale zdziwiony nie będzie jak się okaże, że małe co nieco schował się za pepowina. Teraz sobie odpoczywamy, rosniemy, delikatnie wystartowalysmy z ćwiczeniami ciazowymi i zaprawami musu jabłkowego dla maluszka 😉
    Magdanr2 zdradzisz mi ile kg poszło u Ciebie w gore? Ana86 jak u Ciebie? U mnie jest jakieś 2,5 kg na plus od wagi wyjściowej, z tym, że na początku było ok 1 kg na minusie. Pojutrze zaczynamy 18tc i dopiero teraz zaczyna mi delikatnie wysadzac brzuch. Poza mną i M. nikt jeszcze mojej ciazy nie widzi.

    1. Hahhah Kaja nie ma się czym chwalić , ale pewnie ze zdradzę 🙂
      Ja niestety z tych co na hormonach mocno tyja do tego encorton i jest efekt :/
      Liczę od poczatku protokołu czyli od pierwszej tabletki antykoncepcyjne wiec mamy plus 10 kg …
      Na szczęście po odjęciu luteiny i encortonu w miesiąc przybył tylko kilogram wiec Lekarz powiedział ze mam nie panikować i juz powinno być w miar standardowo , mam nadzije ze więcej niż 6-8 kg juz mnie nie przybędzie 😛
      Pocieszam sie tylko tym ze Ja z tych co na fitness 4 razy w tygodniu latały, Chodakowskiej tez mam wszystkie płyty wiec jak Dziecię przyjdzie na świat i dostaniemy zielone swiatlo to ruszamy z tym dodatkowym obciążeniem:)
      2,5 kg naprawde zazdroszczę …. 🙂

      1. Madzia, Ty miałaś gorzej, bo za ciazylas bezpośrednio po stymulacji. Wiesz, że po stymulacji wyglądałam gorzej niż teraz? Wagę mam mniej więcej te sama ale wtedy w pasie miałam jakieś 4 cm więcej. Mówiłam, że mi brzuch wyskoczył jak w 3 miesiącu ciąży ale się myliłam. Był jak w 5 miesiącu ciąży. … wtedy odstawiłam wszystkie paskudztwo i zdążyłam wrócić do normy, a u Ciebie pewnie nie miało jak spaść skoro kontynuowałas hormony przez ciaze. Fajnie, że znalazł się tu jakiś sojusznik Chody 😉

        1. Kaja dzięki tej myśli jeszcze wchodzę na wagę 😛
          Z drugiej strony mogę dobić do 20kg (chociaż z wielką niechęcią) , tylko żeby Kluseczka zdrowo rosła 🙂
          Mam nadzieję że najgorsze tycie ze mną 🙂
          Co do Chodakowskiej jestem jej Wyznawczynią od lat 😀 Hahaha , tylko dzięki niej przed ciążą mogłam raz w tygodniu wsunąć pyszny makaron i mieścić się w ubrania 38 😀 Dlatego liczę że po ciąży jak odnowimy nasz związek z Ewą to moje ubrania z którymi się na jakiś czas pożegnałam wrócą do szafy 😀
          Mam też płytkę dla Kobiet w ciąży firmowaną przez nią , ale ćwiczenia prowadzi inna Babka.
          Ćwiczenia fajne , trenerka średnia , ale i tak polecam 🙂

    2. U mnie 19 tydzien a do wagi wyjsciowej brakuje jeszcze 1 kilogram. Mocno schudlam wymiotujac. Takze bilans mam – 1. Ogolnie to podobno wygladam jak patyk i pilka z przodu 🙂 Brzuch za to widoczny bo i w kolejce mnie przepuszczaja. Dr mi juz wagi pilnuje a apetyt sredni. Ale jeszcze kawalek przed nami to moze cos nadrobie 🙂 Ciesze sie ze u Was wszystko dobrze, ja niecierpliwie czekam na wizyte (jak zawsze).

        1. Schudlam tak ok 4 kg w pierwszym trymestrze. Dr tez mnie pociesza ze moze taka moja uroda bo zawsze bylam szczupla. Wiec poki co odrabiam straty do punktu zero, potem moze cos na plus 🙂 Niby w ciazy apetyt rosnie choc jakos nie zauwazylam.

          1. O zazdroszczę i nie zazdroszczę 😉
            Waga super! Ale nie zazdroszczę wymiotow na początku, mnie ominely i tylko chyba raz musialam przytulac kibel…ale generalnie ja widzę tylko rosnący brzuch 🙂 inni też podobno mi widać tych 6 kilosow.

        1. Zmartwię Cię, ale bywa, że w 8-9 miesiącu jeszcze parę kilo wpadnie. Z tym, że potem naprawdę szybko spada, ja wróciłam do wagi sprzed ciąży w 12 dni (!), a po pół roku karmienia ważyłam 10 kg mniej niż przed ciążą i tak zostało. (aż do kolejnej stymulacji)

    3. Kaju, ja kompletuję badania potrzebne do N. część już mam, kilku jeszcze mi brakuje. Jutro mam wizytę u gina jakiegoś, potrzebuję żeby mi zrobił cytologię i posiewy. Martwię się tylko, bo po histero mam momentami maciupeńkie plamienie, czy to nie wpłynie na wyniki posiewów? W piątek jesteśmy umówieni w N (17:30, będę miała recepturkę na nadgarstku ;)) na badanie i posiew nasienia. Jeszcze kilka badań z krwi plus ekg i możemy jechać na wizytę startową. Nie wiem kiedy ona wypadnie, bo jeszcze nie dzwoniłam, a chcę do tej samej pani dr, co na wstępnej także muszę zgrać terminy…

      1. Mi lekarz mówił, że mam przyjść na posiewy jak się okres skończy. Wyznaczył mi termin kiedy to ma być ale chyba nie było jeszcze w 100% czysto i posiewy wyszły. Jak lekarz stwierdzi, że nie można jeszcze pobrać, to najwyżej Ci nie pobierze i odesle na późniejszy termin, wiec się nie martw na zapas.

      2. Aniu, ja jak poszłam na badanie stopnia czystości pochwy, to się parę godzin przed badaniem jakieś plamienie przyplątało.
        Położna oczyściła przed pobraniem i powiedziała, że jak wyjdzie dobrze, to OK, a jak jakiś brzydki wynik, to się nie przestraszyć, tylko powtórzyć. Wyszło bardzo ładnie.
        Nie przejmuj się, albo lekarz nie zrobi, jak uzna, że wynik będzie zafałszowany, albo powtórzysz, jak się coś wyhoduje.

  39. Ja melduje się po usg, czyściutko jakies pozostalosci na jednym jajniku widać, a okres się przestraszyl lekarza chyba 🙂 Jeszcze w życiu nie miałam tak ekspresowego Usg 🙂
    Pochwaliłam się siostrzenicą 🙂 Dostałam kolejne opr o wage… wy tu że w góre a ja od sob nie mogę się zmusić do jedzenia
    Jak dostane zieolne potwierdzone światło z N. szprycuje się lekami dalej, akurat 9dc to 28 dzień czyli koniec menopuru w sensie jego przydatności.
    Jakieś obawy mnie naszły że może za szybko jednak… już sama nie wiem. a jak znow się przestymuluje?

    1. Pati a nie myślałaś żeby o sobie wpierw pomysleć i trochę podkarmic witaminami, popić zioła na prace jajników, ułożyć dietę a dopiero potem sie stymulować? Wczoraj rozmawiałam z koleżanka z PCO, świeżo upieczona mama i jej wpierw immunolog po nieudanych próbach kazał uregulować dietę, pic inofem kilka miesięcy, jeść suplementy a dopiero po 4 miesiącach pozwolił podchodzić do ivf. Ona wczesniej miała 2 ivf ( pełne stymulację bo nie miała co mrozić) i nic. Z tego co pisałaś wczesniej ważysz bardzo mało, pamietam tez ze MCDonalds bywa grany a przy pco naprawdę ważna jest dieta. Wiem że jestes szybka dziewczyna ale czasu nie przegonisz a warto naprawdę przygotować organizm do ciąży a siebie i jajniki do produkcji.Nie odpisuj. Pomyśl. Porozmawiaj z mężem.

      1. Wendy temat przemyślany 🙂 przedyskutowany 🙂 teraz podejście i później z 2 miesiące przerwy i może decyzja o kolejnym ivf ale już na spokojnie z gruntownym podejściem psychicznym i fizycznym 🙂 a nie na wariackich papierach jak teraz.
        A w 30 ste urodziny strzele sobie zastrzyk z menopura haha
        Jak na razie chyba normalne stymulacje są łatwiejsze dla mnie do przejścia, jakoś taka świadomość jest że są marne szanse a rozczarowanie jest o wiele mniejsze niż to ostatnie.

        1. Pati, bo na naturalnych staraniach nie wiesz, czy się nie udało, bo w ogóle nie udało się zapłodnić komórki, nie zagnieździła się, czy nie rozwijała.
          Przy transferze wiesz, że dostałam zarodek, że powinnaś być w ciąży i to że jednak nie została boli dużo bardziej.

          1. Wężon a no dokładnie tak jak napisałaś. Dlatego wole teraz podejść bez ciśnienia a mam świadomość że działam a nie stoje w miejscu.
            Opowiem wam później ale zadziałałam jeszcze bardziej 🙂 Zobaczymy jakie będzie nowe spojrzenie 🙂
            Powiem tak bardziej mnie bolała ta biochemiczna taka z nienacka niż to „niepowodzenie” teraz. Już po waszych historiach po przewertowaniu i przeczytaniu bloga i komentarzy obudziła się we mnie jakaś znieczulica, pewnie kogoś może to urazić ale wtedy ryczałam obwiniałam się a teraz nic… nawet zdjęcie zarodka od samego początku mnie jakoś nie ruszało, nie czułam się że nosze coś- dziecko a ja określam to jako coś-przez te kilka dni w sobie, oczywiście dbałam suplementowałam itp., ale było brak tego uczucia jak wtedy. Nie wiem dziwna jestem, sądziłam że jak się dowiem że mam zarodek w sobie to będę już koniecznie w ciąży a tak wcale się nie czułam. Teraz chce- chcemy i to najważniejsze MY razem podejmujemy te decyzje spróbować a noż może będzie pełny a nóż może pęknie a noż może w ogóle się pojawi jakieś jajo… moj org jest dziwny i nic z tym nie zrobie lubi płatać mi figle. Bez nakręcania się że musi koniecznie wyjść 🙂
            W totka nie wygrałam to może coś miłego mnie spotka 🙂

    2. Wendy, w sumie to ja zrobilam po pierwszej probie tak jak piszesz o kolezance. 3 miesiace rezimu na wszystko, zero cukru, extra dieta, suplementy, ruch. Inofem popieram w 100 %. Pilam go chyba z rok. Wyrownal cykle, owulacje naturalne byly ladniejsze, naprawde cudo ktore znalazlam sama ale do dzis mam do niego sentyment 🙂 Ale rozumiem pati bo te 3 miesiace ciagnely sie jak rok…Kazdy stracony miesiac boli.Ty w sumie juz lykasz suplementy.A powiedz jak z dawkami tych lekow. Bo masz jak ostatnio lamette i puregon? A dawki mniejsze? Cobys mogla naturalnie sprobowac zeby tych pecherzykow tyle nie bylo. Sciskam kciuki!

      1. ana86 mi to chyba ta metformina cuda zdziałała, mam obojętnie co brać czy puregon czy menopur. Jak coś jade z menopurem bo puregon już mu data wyszła 🙂
        Suplementy biore już chyba 3 miesiąc,
        Dawke Menopuru mam jakąś dziwną bo 75 co 2 dni i tylko te dwa razy. Nie wiem może warto zaryzykować bez nakręcania się na powodzenie. To taka terapia zastępcza, lametta to jak clo Menopur na podbudowanie endo a metformina na coż naczytałam się że lekarze łączą ją z clo tez żeby cuda się zadziały.
        Boje się tego Inofemu bo jak znów nadprodukcję jaj zrobie dorzucając sobie kolejny suplement 😀
        Na razie to co biore działa, endo jak na mnie 8 jak było to super.
        Dieta jest już jakiś czas wkońcu ładnie dokarmiałam karalucha jak był w środku i tak zostało z malym kryzysem ostatnio. Słodyczy nie lubie, nie tykam słodkiego, Brokuły ryby to podstawa, ziemniaki ulubione wyrzucone do obiadu sałatka a’la feta. Jogurty kefiry, białego pieczywa nie jadam (ogólnie nie lubie pieczywa jak coś to waza albo pumpernikiel lub coś w tym stylu) Pilnuje 2-3 h odstępów między posiłkami. Jem nie tyje a czuje się przejedzona, ciężko się było przestawić na to jedzenie co 2-3 h i na sniadania ale efekty widze nawet w lepszym samopoczuciu. Na dziwne składniki typu soczewica w 3 kolorach i odmianach, ryż chyba w 4 koloroch i odmianach to już miejsca w kuchni nie mam 🙂

    3. Pati myślę, że Wendy ma rację. Ja też nie lubię czekać i być w przestoju, ale z drugiej strony, to spory wysiłek dla organizmu i duże pieniądze, może warto najpierw zadbać o siebie? Ja też mam pcos, dietetyczka poza dietą zaleciła mi taki preparat http://pl.iherb.com/Fairhaven-Health-Myo-Inositol-For-Women-120-Veggie-Caps/62649 biorę 2×2 tabl (podobny wpływ ma inofolic), do tego http://pl.iherb.com/Nature-s-Way-Vitex-Fruit-400-mg-100-Veggie-Caps/2053 na unormowanie cyklu. Wczoraj odebrałam swoje wyniki lh, fsh i testosteronu, nie wiem, czy to wpływ tych supli, ale stosunek lh do fsh mam 1,07 czyli prawie idealny. Łykam też suple na poprawę jakości moich jajek, Em w tym czasie też zlecone przez dietetyka klinicznego suple na polepszenie chłopaków i jemu ilościowo wzrosły wyniki BAAARDZOO, jesli chcesz, to pisz maila, wyślę Ci to, co my bierzemy.

        1. Macę mam zleconą i ja i Em, donga nie brałam, ale słyszałam. Nie widzę mojego poprzedniego komentarza, jak masz maila bez nazwiska, który możesz podać, to napisz, wyślę Ci to, co nie jest widoczne tutaj.

          1. No niestety, od rana nie miałam żadnej możliwości zajrzeć na pocztę. Teraz też nielegalnie – ale zatwierdziłam. Dziewczyny, mam zablokowane komentarze z 2 linkami. FOrtelem możecie dodać po 1 🙂

  40. Dziewczyny pytanko do tych co robiły krzywą cukrową, czy faktycznie trzeba wypić to świństwo w ciągu 5 minut? Dla mnie to nierealne, skończy się w toalecie, czy jeśli zajmie mi to więcej czasu czy wyniki będą wiarygodne? Proszę o pomoc

    1. Borówka nie jest tak źle na prawdę! Roztwór już sam w sobie ma cytrynowy smak 🙂 Dasz radę!!! Mi nawet przez myśl nie przeszło żeby mieć cytrynę ze sobą 🙂 Ale jeśli Ci pozwolą to czemu nie…

      1. Właśnie nie w każdym laboratorium pozwalają na tę cytrynę, opinie są podzielone, że to niby ma jakiś wpływ na wynik. Ja dowiedziałam się o tym po badaniu i piłam z cytryną. Badania nie musiałam powtarzać. Teraz będę chyba próbować bez cytryny, ale mam jeszcze trochę czasu.
        Borówka, dasz radę, musisz się bojowo i pozytywnie nastawić 🙂

      2. Powiem Wam, że cytryna nie pomogła…paw już był u bram i pukał do drzwi :/ Było ciężko, ale sytuacja już opanowana, przyznałam się pielęgniarce, że wypicie tego roztworu zajęło mi jakieś 15 minut i niestety może to mieć wpływ na wynik, oczywiście nie musi, bo odczekałam godzinę po wypiciu w bezruchu. Obym nie musiała tego powtarzać :/

        1. Jak zaczęłam leczyć się z niepłodności już kiedyś robiłam te badania i faktycznie były do wytrzymania, teraz w ciąży jakoś gorzej to znoszę…ale czego się nie robi dla dzidziulka 😉

          1. Borówka to ja ci powiem że gdybym nie wiedziała to mi internistka powiedziała że przez te 2 h mogę sobie robić co chce i wpadać na krew tylko. Za to pielęgniarka już mi kazała siedzieć i tak sobie siedziałam, a łape jaką miałam co kłucie to większy ból, najważniejsze że coś wyszło w moim przypadku, mam nadzieje że twoje wyniki będą świetne 🙂 a kiedy będziesz je miała?

          2. No właśnie z Laurą nie zdążyłam. Późniejsze ciąże tak daleko nie zaszły.
            Dostałam skierowanie na wizycie, to był 25 tc. Miałam iść za dzień, dwa, ale wieczorem już wylądowałam w szpitalu bez wód. Tam już się nikt cukrem nie przejmował.

          3. Ja będę je robiła w następnym tygidniu, ale rozmawiałam z moim ginekologiem że mam odruch zwrotny. Na skierowaniu mam napisane że mogę to wypić w 15 minut i z cytryną 🙂
            Krew miałaś pobieraną 2 razy czy 3? Bo ja mam na przed wypiciem, 1h po i 2h po 🙁 i to mnie dodatkowo przeraża. Pobieranie krwi u mnie to nie taka prosta sprawa 🙁

          4. U mnie też nie prosta. Ale ostatnio jakoś łatwiej idzie. Narzekają, macają, ale trafiają. Nawet wenflon do punkcji założyła od razu, chociaż mały krwotok spowodowała (żyła była tak głęboko, że uciskanie nie hamowało krwawienia). Poprzednim razem dopiero za 4 razem się udało.

            To w którym tygodniu ciąży będziesz robić badanie? W 22?
            A tak w ogóle to jak sytuacja u Ciebie? Pessar Ci założyli – szyjka się skróciła?

          5. Pessar założony dokładnie w 19tc, później tydzień w szpitalu. Jestem w 24tc i 6dzień. Szyjka krótka, ale pessar trzyma- i niech tak pozostanie 🙂 Wizyty mam co tydzień, jutro właśnie kolejna, stres jest bo brzuch często mam twardy i napięty 🙁
            Ja mam żyły „uciekające”, zdarza się czasami że mnie po 5-7 razy kłują żeby krew pobrać 🙁 rzeźnia

          6. O, to już zaczynasz 26 tydzień. Oby bez przygód do 30 tc (na razie).
            No właśnie ja też tak miałam z Laurą iść, ale 25t3d już byłam bez wód w szpitalu.
            Łączę się w bólu – raz pobrali mi krew za 13 razem. Już nie mówię o próbach z nadgarstka, żyłek z góry dłoni, kostek, a nawet obojczyka. Czasem cały dostępny personel mnie macał i odważna kłuła. Wzywali pielęgniarki neonatologiczne.
            Ale od roku się poprawiło. W ostatniej krótkiej ciąży nie było problemu, ostatnie kilka razy za 1 razem trafiają. Aż jestem w szoku, ale podoba mi się. Jedynie pada komentarz: a żyły gdzie, w domu zostały?

          7. Mam podobny problem. Ja kiedyś w szpitalu usłyszałam: w ogóle nie widać żył. Co pani robi w domu? Chyba nic!
            Zakładanie wenflonu po kilka razy to tez normalka, rekord-7! Ale i tak nie przebiłam Twoich 13, Wężon 😉

          8. Mimami ja miałam tak samo jak ty na skierowaniu, fakt faktem w ciąży nie byłam 0,1h i 2h, ale też czytałam że sa jakieś inne opcje że co 30 min czy coś takiego, w sensie 4-5 czy 6 oznaczeń a nie tylko 3.
            Znajoma w ciąży wpuścili jej 3 krople sama sobie dopuścila polówke cytryny 🙂 Też mi się wydaje że ważniejsze jest to siedzenie na tyłku te 2h a nie to czy wypije się to w 5 czy 10 min.
            Mi pomaga np. że jak czegoś nie lubie pić to rozwadniam to w połówce szklanki a nie w całej może tak też można z glukozą?

          9. Pati tak jak piszesz chce to rozcieńczyć w maksymalnej ilości wody. Już na samą myśl o tym jest mi słabo, mój M oczywiście się ze mnie śmieje bo jemu to przyszyło bez problemu.
            Ja to sobie już do Medicover zadzwoniłam i powiedziałam że muszą mi jakiś wolny gabinet znaleźć bo ja nie mogę tak długo siedzieć, tylko muszę leżeć.

          10. Pati wyniki dziś wieczorem albo jutro, zamelduje się z wynikami.
            Co najgorsze mi tą glukozę rozcieńczyli w większym kubku 0,3 niż w tym klasycznym, dostępnym wszędzie przy automatach do wody :/

    1. Nie ma weryfikacji i to chyba lepiej dla mnie, wolę nie myśleć w międzyczasie. 14 dpt to chyba przesada, bo mam 5-dniową blastocystę AA. Zrobię betę 9 dpt, w przyszłą sobotę.

  41. Iza, jak u lekarza? Wiesz już kiedy transfer? Zdążysz przegnać tę potencjalną bakterię?
    Ja byłam wczoraj, założyłam recepturkę w geście solidarności, choć w poczekalni hulał wiatr. Wygląda na to, ze będę miała transfer w okolicach sześćdziesiątego dnia cyklu. Ktoś da więcej? 😉

    1. Podłączam się pod pytanie niebieskiej. Jesteś po wizycie, czy idziesz dopiero nocą?

      Niebieska, ale to u Was zrobią tak transfer? Bez owulacji?
      Czy Ty sztucznym idziesz, ale dlaczego taki długi?
      Wytłumacz się. 🙂

      1. Idę, Wężon, na jakiejś hybrydzie. To był mój cykl, który miał być cyklem poprzedzającym sztuczny cykl z transferem, ale ponieważ się nie kończy, za to kończy się termin ważności gonapeptylu (w Polsce dipheriline) we mnie, to od wczoraj łykam sztuczne papu na endometrium.
        Wiem, skomplikowane, sama się niepokoję i tylko mam nadzieję, ze lekarze wiedzą co robią…

    2. Niebieska, Wężon, byłam dziś, wszystko opiszę w nowym poście, ale ogólnie wszystko ok, jak zwykle 🙂 Nie mam żadnych dat, bo dziś mam końcówkę starego cyklu, a nie początek nowego.

    3. Niebieska, czytam:
      „Wygląda na to, ze będę miała transfer w okolicach sześćdziesiątego …” Już myslałam, ze 60. roku życia z ironią napiszesz. A Ty bez ironi o cyklu. Jezusmaria…
      Ja też dziś miałam coś rozpoznawalnego na sobie. Jednak nie tak łatwo się spotkać…

      1. No, jezusmaria, jestem lekko spękana…
        Też sobie wydepilowałaś tą recepturką nadgarstek? Kilka wizyt i będziemy się rozpoznawać na ulicach po gładkich przedramionach 🙂

      1. dziewczyna rabina tu jest moc tu jest siła tu są łzy i są kopniaki każda się wspiera i działa i poklepuje po ramieniu i nieraz to czułam jakby mi łzy dziewczyny podcierały i katar spod nosa 🙂

  42. Iza mam bardzo ale to bardzo i jeszcze raz bardzo głupie pytanie i może ja i moj laptop tylko tak mamy, ale czemu pisząc kom przykładowo o godzinie 9,34 dodaje się jako o 8,34 ?? I to każdy mój i każde inne jak widze u siebie na monitorze tak mają 😛 Ja rozumie że każda z nas chciała by być młodsza piękniejsza i ładniejsza i ta godzina w tył to dużo 😛 Ale nurtuje mnie ta sprawa i tak miałam już dawno pisać z pytaniem ale zawsze wyskakiwało cos innego na tapecie 🙂

    1. Pati, chyba jest tak, jak mówi Sza – nie mam na to wpływu, system sam tak ustawia. Pytanie jest bardzo, ale to bardzo mądre 😀 Musiałabym w tej sprawie napisać do blog.pl, ale póki co, walczę ze zmieniajacymi się kolorami naszych znaczków.

  43. Dziewczyny, miałam dziś wizytę i oficjalnie pozwalam Wam nazwać mnie wariatką, paranoiczką czy kto tam co innego wymyśli 🙂 . Szlam dziś jak na ścięcie, nastrój mniej niż zero, przecież wydawało mi się że wszystkie objawy ciąży ustąpiły, wczoraj dla odmiany bolały mnie plecy… A okazało się że maluszek ma się dobrze, urósł i ma 38 mm.
    Oczywiście NIE obiecuje że za chwilę znów czegoś sobie nie wymyślę, ale taki to już mój zryty mózg 😉

      1. Oj dokładnie. Każdą wizytę strasznie przeżywam zadręczając wszystkich naokoło 🙂 . Nawet mój biedny mąż który zawsze wspiera i pociesza przysłał smsa z pracy w oczekiwaniu na jakieś wiadomości:”aż się boję pytać…”

    1. Renata, super, to teraz możesz troszkę odetchnąć i nacieszyć się dobrymi wieściami, aż do następnej wizyty, przed którą też pewnie będziesz się stresować 😉 U mnie to samo. Na tym etapie ciąża jest bardzo abstrakcyjna, ale jak zaczną być odczuwalne ruchy dziecka, to będzie już trochę mniej stresu. Ja pamiętam, że od kiedy czułam ruchy w pierwszej ciąży, to chodziłam na te wizyty dużo spokojniejsza.

    2. Renato, nie ma się co stresować 🙂 jest dobrze, więc dlaczego miało by się coś złego dziać? Ograniczaj takie myślenie jek tylko się da 🙂 i tak te wszystkie badania są wystarczająco stresujące 🙂

      1. Super, 38 mm to już wielgaśne szczęście.
        Co do obaw, ja chyba dorobilam się już jakiejś choroby psychicznej w mojej ciazy 😉 więc doskonale Cię rozumiem. Obys byla spokojna o swoją Kruszynke!

  44. Czy któraś koleżanka ze starających się lub ciężarnych jest na diecie bezglutenowej?
    Wiecie jak taka dieta wpływa na prawdopodobieństwo sukcesu z ciążą i na dziecko w brzuszku?

    1. Ja przez 3 miesiące byłam na diecie – tzw protokół autoimmunologiczny (dieta eliminacyjna) nie jadłam m.in. glutenu, nabiału, cukru,warzyw psiankowatych, makaronów, ryżu, kasz. Dostałam te dietę ze względu na Hashimoto, niedoczynność, pcos. Do tego całą listę supli (po zbadaniu niedoborów). Prowadziła mnie Monika S. z tlustezycie.pl. Dietę odpuscilam po nieudanym in vitro. Ale jestem w kontakcie z dziewczyną, która restrykcyjnie jej przestrzega od pół roku, stosuje suplementy (te same schorzenia co ja), wrócił jej okres i owulacja. Stara się naturalnie. Są różne szkoły, ja na diecie bg czułam się bdb.

      1. No właśnie też nie jem glutenu od ok 1,5 roku.. ciągle bolał mnie brzuch i juz nie miałam pomysłu od czego…. aż w końcu przez przypadek zapaliła się lampka z glutenem, odstawiłam go i zaczęłam jeść milion rzeczy, których wcześniej nie mogłam. Nie wiem tylko jak zareaguje bobas na kontakt z gluten em. Może ktoś ma tu doświadczenie w temacie?

    2. Witam 🙂 ja jestem na takiej diecie, właśnie przez niepowodzenia zajścia w ciążę.. Mieliśmy dwa nieudane transfery i zero zarodków więc musieliśmy przejść kolejną punkcję ale przed tym Pani Doktor zrobiła mi histeroskopię, a następnie kazała wykonać badania genetyczne pod kątem celiakii.. Jak się okazało wyniki nieprawidłowy, po 2 lub 3 tygodniach bycia na diecie mieliśmy kolejny transfer, na który ja nie nastawiałam się na jego powodzenie.. Nie wierzyłam, że ta dieta zdziała cud w naszym przypadku… a jednak ! Udało nam się i zaszłam w ciążę! Staram się zwracać uwagę na to co jem, wyeliminowałam gluten z mojej diety i staram się cały czas myśleć pozytywnie 😉

          1. cześć 🙂 z dwóch podanych zarodków został tylko 1, ale może dlatego że jeden był bardzo dobrej jakości a ten drugi był już gorszy bo 3AA miałam podany a ten drugi 5AA. Dlatego może i dobrze, że miałam podane dwa zarodki a nie jeden.. Chociaż jak mi Pani embriolog powiedziała, że będę miała podawane dwa, byłam do tego pomysłu sceptycznie nastawiona, nie dawałam większych szans na powodzenie tego transferu .. W dużej mierze przyczyniła się ta moja dieta na udany tranfser, wcześniej to nawet beta drgnąć nic nie chciała, a teraz już po bodajże 8 dniach od transferu test pokazał z popołudniowego moczu 2 kreski, rano następny test tak samo, a wieczorem beta była już 85.. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny starające się i te które już są w ciąży !!! Trzymajcie się i bądźcie dobrej myśli :*

        1. niebieska tak mam celiakie czyli nietolerancja na gluten. Moja lekarka powiedziała nam, że w naszym przypadku problem tkwi w samym zagnieżdżaniu się zarodków.. Wykonamy histeroskopię, żeby sprawdzić czy nie ma jakiś zrostów czy polipów- nie było nic, czysto, albo wykonana Pani badania genetyczne w celu sprawdzenia czy nie choruje Pani na celiakie- choruje.. Wczoraj byłam właśnie na USG i pytała się moja lekarka czy cały czas jestem na tej diecie ( tak- jestem, muszę żeby z dzieckiem było wszystko dobrze) i opowiadała nam, że miała takie przypadki że ludzie jej nie wierzyli i nie chcieli przejść na tą dietę dopiero za 3 czy 4 transferem zdecydowali się i w końcu uwierzyli, że jednak może się udać i udało się tak samo jak w naszym przypadku, ale ja od razu przeszłam jak tylko usłyszałam, że wynik nieprawidłowy i od razu koniecznie mam przejść na tą dietę, jak miało pomóc to dlaczego nie .. 🙂 my kobiety zrobimy wszystko, tak już jesteśmy stworzone !!! 😉 Pozdrawiam 🙂

        1. Magda2, jako stróż, to by spokojnie siedziała i blogowała całą noc. 😉
          Dziewczyno rabina, niestety Iza od paru miesięcy tak ma, że mało tu bywa. Podtrzymujemy życie za nią.

      1. Iza szykuje nam jakaś niespodziankę. Czy to będzie nowa praca? Hmmmm zbyt przewidywalne jak na niespodzianki naszej Izabeli 🙂 co obstawiacie dziewczyny?
        Iza…. kiedy zdradzisz nam rąbka tajemnicy?

  45. Cześć dziewczyny pisałam kilka razy wcześniej, czytam w tym miejscu od dawna….
    Czy któraś z Was podchodzila do transferu na naturalnym cyklu?? Możecie mi napisać jak to wygląda i czy się udało??

    1. Witaj Mamo Aniołkowa. Z tego co się orientuje, to skuteczność transferu na cyklu naturalnym I sztucznym jest porównywalna. Lekarze jednak wola transferowac na cyklu sztucznym, bo jest bardziej przewidywalny, mogą sobie terminy poplanowac sterując dawkami i godzinami podawan lekow. Przy cyklu sztucznym lekarze mają większą elastyczność, co do czasu transferu. W przypadku transferu na cyklu naturalnym trzeba się wpasować w okienko transferowe (które określa się na podstawie czasu owulacji i wieku zarodka). Trudność polega na precyzyjnym wyznaczeniu owu i dostosowaniu do niej czasu transferu (jeśli lekarz przyjmuje np. 3 razy w tyg na rano 1 raz w tyg na popołudnie, a weekendy ma wolne, to raczej trudne zadanie). W przypadku transferu na cyklu naturalnym Twój organizm normalnie pracuje, wytwarza wszystkie hormony i nie trzeba się tak faszerowane lekami jak przy cyklu sztucznym. Być może jakieś leki dostaniesz ale na bank nie w takich ilościach i tak długo jak przy sztucznym. Pewnie sie jeszcze dziewczyny dokladniej wypowiedza, bo niektore z nas podchodzily do transferow na cyklu naturalnym. Powodzenia!!!! Liczę na Twój sukces 🙂

    2. Aniołkowa, Kas podchodziła na naturalnym i udało się bliźniaczo. A ostatnio Uczuciowa. Fartem się wstrzeliła w okienko swoje i urlopu doktor.
      Tak jak napisała Kaja, podchodzenie na naturalnym to taki monitoring cyklu, jakbyś do inseminacji się szykowała, tylko podadzą zarodek.
      Trzeba trafić w owulację. Ja próbowałam i dwa cykle się nie udało – bo np. w piątek rano był pęcherzyk, a w poniedziałek rano było już po, i lekarz nie mógł wyznaczyć dokładnie dnia. Niektórzy się tym jednym dniem nie przejmują.
      Generalnie jak jesteś idiopatyczna, masz przewidywalne cykle, to możesz próbować na naturalnym.
      Jak masz nieregularne, bardzo długie cykle, nieregularne owulacje, jakieś niepękające czy otorbiające się pęcherzyki, to cykl naturalny wymaga dużo cierpliwości. Łatwiej na sztucznym. No i zawsze wtedy możesz trochę dłużej go pociągnąć, jeśli np. termin z jakiegoś powodu nie pasuje.

  46. Witaj Izo i szanowne Grono 😉 Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie, bo odzywałam się tu dłuższy czas temu. Pytałam czy poddać się najpierw inseminacji czy od razu in vitro, jeśli dziecko chcę mieć sama z sobą, tzn z dawcą. Dyskusja była trochę burzliwa bo poddano mój pomysł i wiek (44) różnemu oglądowi. Ale dobrze, każdy może powiedzieć co uważa. Na dziś sprawy mają się tak, przebadano mnie wzdłuż i w szerz, wszystko wyszło w najlepszym porządku a co najdziwniejsze mój gin zareagował akceptacja i aplauzem na mój pomysł, dostałam jego błogosławieństwo 🙂 W miedzy czasie(maj/czerwiec) zgadałam się z moim ex który od lat siedzi w Stanach,(ma żonę i trójkę udanych dzieci) o moich planach. A On też zareagował bardzo pozytywnie, stwierdził że w lipcu przyjeżdża do Polski (na 3 mies)w sprawach biznesowych, co prawda do innego miasta ale to żaden problem, no i że chętnie mi pomoże. Nie zastanawiałam się długo nad ta niemoralną propozycją 😉 bo szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawa czy uda mi się naturalnie zajść w ciążę.(ktoś tu zresztą proponował live z facetem 😉 No i robimy to dziecko od lipca ale póki co bez efektu, ale w końcu do trzech razy sztuka. Pozdrawiam 🙂

    1. „Robicie to dziecko” naturalnie? Czy on oddaje nasienie do inseminacji? Jego żona i dzieci wiedzą o tym? Przepraszam za pytania, jeśli są zbyt intymne, ale myślę, że pisząc tutaj o tym nie masz trudności w mówieniu otwarcie jak jest.

      1. Pytania ok. Robimy tradycyjnie, po Bożemu 😉 przyjemne z pożytecznym. Jego dzieci są za małe na takie tematy, a żony też nie należy niepokoić. Niżej wypowiem się jeszcze ogólnie w temacie, jakie decyzje podjęliśmy.

        1. To Twój ex, rozstałaś się z nim kiedyś, albo on z Tobą, czyli w tamtych momentach uważałaś pewnie, że nie nadaje się na ojca Twoich dzieci i na partnera do życia? Czyli teraz to takie mechaniczne – bzyk i już, może się uda? Ja życzę Ci jak najlepiej, wiem jak silne jest pragnienie dziecka, ale ja bym nie mogła tak nie licząc się z nikim wokół. Dzieci narazie są małe, kiedyś dorosną, żona też się raczej dowie prędzej, czy później. Nie zastanawiasz się, co oni będą wtedy czuć? Nie mają wyboru w tym momencie. Nie lepiej skorzystać z banku i żyć bez świadomości, że kiedyś może wszytko wyjść na jaw?

          1. Rozstaliśmy się z różnych względów jednak argument ojcostwa wtedy w ogóle nie wchodził w rachubę. Zawsze był fajnym, zaradnym i odpowiedzialnym facetem. Nie będę tu opowiadać nasze historii. Ja po prostu na co dzień nie chcę być z żadnym facetem nawet najcudowniejszym pod słońcem. Dylematy w życiu zawsze jakieś się pojawiają. to jego przemyślana decyzja, jego żona nie moja i znowu nie stanie jej się jakaś straszna krzywda. A dzieci jak dorosną mogą się nawet ucieszyć z nowego braciszka lub siostrzyczki. A może się nigdy nie dowiedzą.

          2. Mam nadzieje ze nie bedziesz mi miala za zle mojego pytania ale czy nie mialas obaw co do jego intencji?
            Bo raczej dosc niecodzienny akt altruizmu zgodzic sie zrobic dziecko eks-partnerce (nigdy nie ma facet pewnosci czy Ci sie nie odmieni i nie rozwalisz mu poukladanego rodzinnego zycia np donoszac zonie lub tez skazesz go na alimenty-pracuje za granica wiec potencjalnie moga byc dosc wysokie ,zatem ryzykuje bardzo wiele idac z Toba na ten uklad) Przyszlo mi na mysl ze moze ojciec trojki juz dawno jest po wazektomii (bardzo popularna metoda anty dla tych ktorzy juz maja dzieci na zachodzie) i po prostu chce miec fun Twoim kosztem czyli pouzywac sobie wiedzac ze nic nie ryzykuje bo dziecka i tak nie ma prawa z tego byc?
            Mojej kolezanki facet ma dwojke z poprzedniego zwiazku- z nowa partnerka starali sie o dziecko a jak sie okazalo starala sie tylko ona bo facet wiecej dzieci nie chcial miec,zrobil wazektomie i po prostu czerpal radosc z seksu nie majac obaw ze kolejne zobowiazania w postaci dzieci przyjda.Oczywiscie bardzo egoistyczne z jego strony podejscie ale coz …sa i tacy.Kolezanka go zostawila po 3 latach jak w klinice chcieli go wyslac na badania nasienia a on sie wymigiwal…w koncu sie przyznal.

            Pozdrawiam-M.

          3. Odwazny facet zatem- ryzykuje przeciez ze straci rodzine -ale jego wybor,dobrze ze przynajmniej masz pewnosc ze faktycznie jest zdolny zrobic dziecko 🙂

          4. Zdradzanie żony z premedytacją, ukrywanie ewentualnego drugiego życia (jeśli dziecko się pojawi) Ty nazywasz „nie stanie jej się jakaś straszna krzywda”… dzieci jak dorosną i zapuka do nich rodzeństwo na pewno też się ucieszą, w ogóle wszyscy na pewno będą Ci mega wdzięczni za tak przemyślane działanie i za „dobry uczynek”. Przepraszam za sarkazm, ale brzmisz jak rozkapryszone, zepsute dobrobytem dziecko. Nie ma dla mnie znaczenia, czy mój facet by tak zrobił, czy nie, jak pisze Wężon, gdyby dokonał takiego wyboru, oczywiście ma do niego prawo, tylko konsekwencją byłoby rozstanie ze mną. Żona Twojego ex nie ma ŻADNEGO wyboru i to jest strasznie krzywdzące. Nie oczekiwałabym radości i wdzięczności po całej sytuacji od nikogo, jedynie Ty się będziesz mogła cieszyć, bo dostaniesz, co chciałaś, ale można wybrać inną drogę, która nikogo tak nie zrani.

    2. Noni, nie dość że kontrowersyjny pomysł świadomego samotnego macierzyństwa, to jeszcze teraz ten sposób. 🙂 Jestem ciekawa, jaka jesteś na żywo.
      Ja już w swoim prawie tak starczym jak Twoje życiu wiele widziałam i słyszałam, że zdrada z ex, to nie zdrada, bo przecież wiadomo, że już z Tobą był.
      Każdy powinien być swoim własnym stróżem. To, czy go sumienie nie gryzie z tego powodu i czy powiedział żonie, to ich sprawa. Jestem przeciwna ubezwłasnowolnianiu facetów. Kobieta nie przychodzi i nie bierze faceta, jak bezpański parasol. To jego decyzja. Jak go nie zmuszasz, to ja Cię nie potępię.
      A mnóstwo kobiet wychowuje samotnie, nawet te w związkach często wychowują samotnie. A czasem te samotnie wychowujące, mają więcej wsparcia od matek, sióstr, znajomych, niż te z facetami.
      Czyli teraz ostatni miesiąc Waszych prób. Co jak się nie uda? Inseminacja z anonimowym dawcą? Czy ex tu też pomoże?
      A co z ewentualnym ivf? Od wejścia w życie ustawy samotne kobiety nie mogą robić ivf. Nie mogą nawet zabrać swoich zamrożonych zarodków. Rozglądałaś się w jakimś innym kraju?

      1. Samotne macierzyństwo jak najbardziej, nie widzę przeciwwskazań, wiele kobiet w związkach tak naprawdę samotnie radzą sobie z dziećmi, bardziej chodzi mi o przyszłość… to dziecko kiedyś zapyta o ojca, być może poleci do stanów i stanie w drzwiach tej rodziny i co wtedy? Martwię się o uczucia tej kobiety-żony i tych obecnych dzieci. Nie czuję żeby to było wobec nich fair :/ ale to wyłącznie moje zdanie. Ja bym tak nie mogła zrobić. Miałabym poczucie, że mogę komuś zniszczyć życie.

      2. Oczywiście że to jego suwerenna decyzja. Co do sumienia, w końcu spełnia dobry uczynek 😉 Jak się we wrześniu nie uda to będziemy myśleć. Wstępnie On jeszcze będzie wpadał do Polski i może ja wybiorę się do Stanów, zobaczymy. Samotnie wychowuje od początku pierwsze Dziecko (18) i jest super. A rodzinę też mamy dużą i pro rodzinną 🙂

    3. A ja sie Noni przyznam ze ostatnio myslalam o Tobie !! I bylam ciekawa jak u Ciebie sprawy sie maja. Tym razem moje cholerne mdlosci i ciazowa apatia 🙂 odbieraja mi sily i checi do wiekszych dyskusji 🙂 a napisze ci tylko jedno. Powodzenia 🙂

    4. Jeden komentarz tylko z mojej strony. Nie chciałabym byc raczej żoną obecną tego pana. Nawet jeśli kieruje nim prawdziwie chrześcijańskie miłosierdzie. Byłoby mi trudno żyć z nim dalej.

      1. Wendy, gdybym o tym wiedziała, to też byłabym zła. I nawet nie tyle o seks, w końcu za znaną już partnerką, lepiej z ex, niż z byle kim na tym wyjeździe, ale o dziecko.
        Teraz może powiedzieć, że nic nie chce, że nie powie o ojcu, a potem różnie może wyjść. U znajomych po śmierci faceta ujawniła się nieznana córka i zażądała połowy majątku.

        Wiesz jak to mówią, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
        Nie sądzę, żeby jakakolwiek, nawet najbardziej liberalna kobieta, zgodziła się na świadome ojcostwo jej męża z inną.

        Ale z kolei, jak się ma 3 dzieci i poukładane życie, to nie jest łatwo kogoś zostawić.

        1. Dlatego tylko tyle mojego komentarza. Gdybym była zdeterminowana i pragnęła dziecka skorzystałbym z oferty banku spermy raczej niż znajomego ( pomijam juz stopień zażyłości), który posiada żonę. Jakoś tak myśle, że nie jest najlepiej w inię swojego szczęścia zapominać o innych w tej całej układance. Dodam tylko że życzę Noni jak najlepiej w tej całej skomplikowanej roszadzie. I to jest tez chyba po trosze odpow

          1. odpowiedz na nasza debatę Wężon kiedy skończyć walkę o dziecko. Czy wtedy kiedy moj egoizm mowi mi nieważny swiat ważne pragnienia. Czy wtedy kiedy mowie nie jestem na świecie sama muszę w tym uwzględniać uczucia innych ludzi. Trudny temat naprawdę.

    5. Przepraszam absolutnie nie chcę być niegrzeczna ale naprawdę zastanawiam się na ile to przemyślałaś ??
      Czym innym jest bank nasienia , a czym innym zapłodnienie przez Kogoś , kogo znasz i Kto będzie miał świadomość że urodziłaś mu dziecko.
      O tym że ma Żonę i 3 Dzieci nie wspomnę , bo tutaj zgadzam się w 100% z Wendy .
      Rozumiem że decydujesz się na samotne macierzyństwo , ale co jeżeli pewnego dnia Twój ex stwierdzi że jednak chciałaby poznać Potomka ?
      Nawet jeżeli teraz twierdzi że byłby tylko Dawcą .
      Co jeżeli pewnego pięknego dnia zapuka do Was i powie cześć Mały , Mała jestem Twoim Tatusiem .
      Bank spermy zapewnia pełną anonimowość , bez ranienia po drodze innych osób ( Żona i 3 Dzieci:O ) , nawet jak w Polsce nie ma możliwość skorzystania to są kraje w których bez problemu mogłabyś się poddać iui lub in vitro.
      Nie chcę prawić morałów , ale przemyślałabym to jeszcze na Waszym miejscu i uwzględniła Rodzinę Ex oraz Dzidziusia który miałby się pojawić na świecie.

    6. Noni, kontrowersyjny temat rzuciłaś, nie powiem.
      Dziewczyny podnoszą kwestię żony, i pewnie słusznie (chyba że żona wie??), ale gdyby spojrzeć na to z drugiej strony – czy uważacie, ze zgoda Waszego męża byłaby konieczna do oddania Waszych komórek jajowych do adopcji ze wskazaniem?
      Trudny temat, nie mam pojęcia jak prawo reguluje to w innych krajach, bo pozostaje jeszcze kwestia formalna – dziedziczenie, Twoje dziecko miałoby kiedyś prawo do majątku Twojego ex na równi z jego pozostałymi dziećmi (o ile dziecko bedzie mieć polskie obywatelstwo). Dziecko ma prawo do poznania swoich korzeni, a potem to juz bedzie jego, nie Twoja decyzja co z ta wiedzą zrobi. Dużo znaków zapytania.

      1. Dziewczyno rabina, nie wiem, jak formalnie (zresztą teraz adopcja ze wskazaniem jest niemożliwa), ale myślę, że mąż powinien mieć coś do powiedzenia w sprawie moich dzieci.

        A zresztą adopcja komórki, czy nawet zarodka to inna sprawa – zgodnie z polskim prawem matką jest ta, która urodziła. A naturalny ojciec, to ojciec, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jako żona nie chciałabym, żeby nagle zaczęła się jakaś młodzież zgłaszać po uwagę i alimenty.

      2. ODPOWIEM zbiorczo. Przemyśleliśmy temat dogłębnie i przegadaliśmy godziny jeszcze przed jego przylotem (vivat skype). Ex chce oficjalnie uznać dziecko, mieć z nim kontakt i zabezpieczyć finansowo. Obstawiliśmy się dobrze prawną umową (póki co wstępną bo jeszcze nic się nie zadziało). Oczywiście jego rodzina nie będzie o tym wiedziała, chociaż nigdy nie wiadomo jak się życie potoczy. Przyjechał super przygotowany z pakietem aktualnych badań (w tym hiv,weneryczne itd) W sumie jest to niezła opcja bo znam jego rodzinę i wiem że jest zdrowa i długowieczna a i lepiej jak ojciec jest młodszy (36) gdy matka starsza (naukowe opracowania) ale oczywiście o dawcy też myślałam. On bardzo poważnie traktuje rodzicielstwo. Kwestia żony z jednej strony dyskusyjna a z drugiej jest korzystna. Takie historie dzieją się od początków ludzkości.

        1. Myślisz, że tak z premedytacją dzieją się od początków ludzkości? Nie sądzę. Wybacz,ale jak 36 letni facet decyduje się na takie działania, chce uznać dziecko, jednocześnie mając żonę i troje dzieci, to dla mnie to żaden sposób odpowiedzialnego podejścia do rodzicielstwa. Może z Twojego punktu widzenia tak,ale wobec tamtych trojga to nijak się ma do odpowiedzialności. Ja już chyba też zakończę moje wypowiedzi, bo też wyjdę na starą ramolke, jak Olga. Dla mnie to czysty egoizm, a ze mocno wierzę w karmę, to nie chciałabym żeby takie zachowanie do mnie wróciło. Chciałabyś żeby mąż /żona Twojego przyszłego dziecka była w takiej sytuacji jak rodzina Twojego ex? Koniec, bo się irytuje.

          1. Uzna dziecko, zabezpieczy finansowo,chce mieć kontakt, ale rodzina ma się o niczym nie dowiedzieć. Życie w ciągłym kłamstwie i byciu nie fair wobec nikomu niewinnych dzieci i tamtej kobiety. Gdzie tu odpowiedzialność? Odpowiedzialne to byłoby jakby przedyskutowal temat z żoną, zmierzył się z jej opinią, wtedy podjął decyzję i ponosil jej konsekwencje. To byłaby odpowiedzialność.

          2. Noni. Nie wierze ze masz 44 lata i umysł nastolatki. Tak brzmi Twoja historia w wielkim skrócie : zapragnęłam zabawki a pod reka był sprawdzony dostawca w dodatku z aktualnymi badaniami i nawet miły. Daje mi co chce a ja mu sie odwdzięczę wpisem w USC. Nie dbam o resztę świata bo przecież ważna jestem ja i moja zabawka. Wybacz. Ale tak to wybrzmiało w Twoim wpisie.

          3. Dziewczyny wyluzujcie. Mówicie to ze swojego punktu widzenia ok bo myślicie, a może mój facet zrobi tak samo. No wykluczyć się tej opcji nie da. Facet nie był pod ręką tylko dość daleko i może Bóg mi go zesłał w tym cudownym celu. dziecko nie jest zabawką a mnie stać pod każdym względem na wychowywanie go, więc przeginasz tym stwierdzeniem. Życie nie jest czarno białe. Odpowiedzialność to zabezpieczenie np bytu dzieci i żony, oraz zainteresowanie a miłość to już wielki bonus. Ja nikomu tego nie odbieram. A moją rolą nie jest zbawiać świat tylko siebie i moje dzieci. Pamiętajcie że jest wielkie grono tych co potępiają Was za in vitro i twierdzą że to grozi piekielnymi mękami, że o karmie nie wspomnę (bo katolicy jej nie uznają)

          4. Jeśli facet chce być taki fair, to może niech po prostu powie żonie i pozwoli jej też się zabezpieczyć „odpowiednią umową”? Bo chyba trochę nie fair jest, że oni razem pracują na wspólny majątek, którego 1/4 będzie się należała obcemu dla niej dziecku. Kwestii moralnych nie oceniam, bo faktycznie każdy ma swoje sumienie.

          5. Każdy dobry psychoterapeuta czy seksuolog twierdzi 'nigdy nie przyznawaj się do zdrady aby być fair w stosunku do współmałżonka. Ta prawda może i ciebie oczyści i wyzwoli ale drugiej stronie może sprawić ból. Zamiast naprawić można wszystko zepsuć.’ Więc jeśli się sytuacja sama nie rypnie to lepiej trzymać gębę na kłódkę. On nie ma z tym problemu i nie uważa żeby robił coś złego.

          6. Noni nie wiem na jakich psychoterapeutów trafiałaś i co dla Ciebie znaczy „dobry psychoterapeuta”, bo szkoły psychoterapii, które ja znam mówią, że psychoterapeuci nie dają rad, nie mogą mówić co powinnać, a co nie, także jak ktoś z góry daje Ci gotową receptę czego masz nie robić, to z dobrą psychoterapią ma niewiele wspólnego.

          7. Noni, dlatego Twoje zachowanie mnie nie oburza, nie rusza – robisz to, co dla Ciebie najlepsze.
            Ja też nie myślałam o żonie mojego, jak go zapragnęłam. On wybrał i wszystkim wyszło to na dobre. Ona go złapała na wpadkowe dziecko, mnie wybrał świadomie.

            On, gdyby był sam, też niech robi co chce. Ale taka tajemnica zabiłaby mój związek. Nie wiem, co on myśli o ewentualnej reakcji żony, jakie koszty tej decyzji wlicza do szacunków. Może wie, że jakoś to przełknie. Ja bym nie przełknęła – czyli mój J. podejmując taką decyzję wiedziałby, że wybiera rozstanie ze mną w razie wyjścia tego na jaw.
            A mąż, który świadomie decyduje się zaryzykować rozstanie, dla przyjemności ex, to żaden mąż.
            Mam nadzieję, że Stany są na tyle daleko, że żona długo zostanie w nieświadomości.

          8. No widzisz droga Wężon że też spokojnie można Cię uznać za rozbijaczkę rodzin 😉 a do tego in vitro,no jawnogrzesznica 😉 To nie jest takie proste, tu facet ma sam decydować. Ty go za uszy nie ciągniesz ani ja.

          9. Tak i jeszcze do tej pory żyjemy bez ślubu, a dziecko jest nieochrzczone.
            Wiesz, nasz romans wydał się po dwóch randkach. Tzn. u mnie się wydał. I J. mnie zapytał, czy ma powiedzieć żonie. A ja powiedziałam, że to zależy, czego chce. Jak idzie do mnie, to musi jej powiedzieć, że odchodzi, a jak zostaje z nią, to niech siedzi cicho i to jest nasza ostatnia rozmowa.Odłożył słuchawkę i oniemiałej żonie oświadczył, że właśnie ją zostawia. Tylko czy Twój dawca jest gotowy na taki scenariusz? Jakie konsekwencje przewiduje? Ja wiedziałam, że zdrada to koniec małżeństwa i zdecydowałam się na to.

          10. Noni. Nie oceniam. Co wiecej pisałam wczesniej kibicuję.,Pokazałam tylko jak odebrałam tę historię. To czy moj facet zrobi tak czy siak nie ma znaczenia naprawdę. Tak jak to czy pójdę do piekła za In vitro czy nie. Ważne jest tylko co czujesz i na ile chcesz isc dalej w to w czym jestes. Jeśli chcesz to idź. Nie chcesz nie idź. Pamiętaj tylko że dookoła jest swiat, który ma emocje. I dobrze byłoby brać je pod uwagę. A mnie tej uwagi trochę zabrakło w poprzednich wpisach.

          11. Myślę że są gorsze sprawy niż dzieci na boku. Uczę póki co moje pierwsze dziecko szerszego spojrzenia na życie. Ludzie nie są doskonali. W karmę wierzę jak najbardziej i nie uważam żebym popełniała zły czyn. A może ta karma wraca właśnie do jego żony i tak ma być ? kto wie 🙂

          12. Noni, to też możliwe. Tyle dobrych słów od ludzi nie dostałam w życiu, jak po rozbiciu małżeństwa J. Zdziwiło mnie to w naszym społeczeństwie. Okazało się, że nikt tej żony nie lubił i wszyscy się ucieszyli, że ktoś J. uwolnił. Może też miała taką karmę? A może po prostu małżeństwo z powodu wpadki to nie jest dobry pomysł? Nie pasowali do siebie, ale siedzieli tak razem.
            W jego rodzinie wybuchły fajerwerki, że wreszcie ona zniknie z obrazka.
            Znajomi w euforii, że nie będą musieli jej oglądać więcej. W pracy powiedzieliśmy, bo groziła przyjazdem i awanturą u prezesa (nie wiem, chyba dlatego, że na romans w pracy pozwolił). Pan prezes powiedział, że spoko, da sobie radę, spacyfikuje ją. A jego sekretarka powiedziała, że własną piersią będzie mnie bronić, jakby co. Bo słowa ze strony żony, że jej tatuś umie przyłożyć kobiecie też padły.
            Chyba nasza miłość rozsyłała blask, bo było jak w bollywoodzkim filmie.
            Niektóre koleżanki w pracy, nawet te zamężne, wzdychały, że one też by tak chciały, żeby je ktoś tak pokochał, żeby po dwóch spotkaniach rzucał stabilne życie, świeżo wybudowany dom i szedł w nieznane.
            Dlatego daleka jestem od rzucania kamieniem. Dla Ciebie ta sytuacja jest wygodna. A żona jest jego.
            Tak tylko na chwilę wczułam się w sytuację żony. I dla mnie byłaby to najgorsza rzecz na świecie. Takie świadome, na zimno zrobione dziecko.

          13. Wężon Twoja historia jest mi bardzo bliska. Ale myślę, że to zupełnie inny pułap myślenia niż ma Noni. Ten post o tym, że jesteś rozbijaczką małżeństw był poniżej pasa i krytyki, nie znając czyjejś historii nigdy nie można tak jednoznacznie oceniać. Historia Noni jest jasna i Noni nam ją przedstawiła, mimo tego, nikt nie obrzuca kamieniami, ja tez jestem od tego daleka. Nie oceniam tej sytuacji w ogóle w kategorii grzechu, bo każdy ma swoje sumienie, staram się na co dzień robić tak, żeby nie krzywdzić innych i tak, jakbym chciała żeby ktoś zrobił wobec mnie, nie zawsze wychodzi, ale nie mogłabym tak z premedytacją. Również wczuwam się w sytuację tej żony i dzieci i nie mogłabym. Tyle.

          14. Ani, nie odebrałam wpisu Noni, jako napaści, czy nawet krytyki. Napisała to z przymrużeniem oka ;). A poza tym to prawda. Rozbiłam dobrą, polską rodzinę.
            J. nie był w separacji, nie myślał o rozstaniu, nie narzekał i nie podrywał. Był grzecznym pantoflarzem. I do tego zajętym budową domu. To ja się do niego uśmiechnęłam, oczarowałam i zamiast jechać oglądać kafelki, wyprowadził się z domu.
            Zabrałam jej męża i marzenie o domu. Zniknął jej gotowy dom sprzed nosa i wszelka stabilność.
            Rozmawialiśmy w trójkę i strasznie mnie chciała do niego zniechęcić.
            A teraz ma zachwyconego nią faceta, drugie dziecko, dwa mieszkania (bo J. miał wyrzuty sumienia i zostawił jej mieszkanie po mamie). I na szczęście siedzi w Anglii i mogę o niej prawie zapomnieć.

          15. Wężon, widzę że tak ogólnie się rozumiemy, a tylko szczegóły stoją na przeszkodzie 😉 oczywiście właściwie odebrałaś moją wypowiedź o rozbijaczce 😉 Ale popatrz teraz mogą odezwać się głosy że jak Twój facet tak łatwo, szybko i nieodpowiedzialnie porzucił żonę i dziecko dla Ciebie, to może tak zrobić ponownie. Że poleci za porywem emocji olewając zobowiązania. I tak można w kółko, forum zmienił by się w filozoficzno-moralizatorskie. Mam nadzieję i wierzę że po prostu ta jego pierwsza żona to nie było to i trudno nawet dla dziecka i wygody dusić się razem całe życie. A Ty zapewne jesteś miłością jego życia i życzę Wam szczęścia aż po grób. Ja też mam dylematy i rozterki, nie jest to dla mnie takie hop siup, jakby wyglądało. Ale z drugiej strony, egoizm w zdrowej dawce jest wskazany i nie waham się go używać.

          16. Noni, nie wiem gdzie się wstawi, ale pod ostatnim Twoim wpisem za wąsko już było. 😉
            Oczywiście, że niektórzy mówią, że jak facet zdradził raz, to zrobi to i drugi itd.
            Ja się jakoś nie boję. Nie mam nawet cienia niepewności. Równie dobrze można powiedzieć, że jak ktoś raz zmienił pracę, to co pół roku będzie zmieniał. Trzeba po prostu trafić na tę właściwą, albo gdzieś utknąć. 😉
            Ja zrobiłam to samo, a wcześniej bym nie pomyślała, że jestem zdolna do takiego zrywu. Nigdy nie twierdziłam, że małżeństwo jest na zawsze, ale zdradą się brzydziłam. Uważałam, że jak coś nie pasuje, to najpierw trzeba się rozstać, a potem szukać szczęścia gdzie indziej. Życie zaskakuje.

            Gdyby zaskoczyło znowu i J. pogoniłby gdzieś w kryzysie wieku średniego, albo ja to trudno. Nic nie jest na zawsze.
            Kiedy rozmawialiśmy z moim mężem i on zapytał J. : a co będzie, jak po 5 latach ona stwierdzi, że też nie jesteś tym właściwym i Cię zostawi, to J. bez namysłu odparł: To będę miał wspomnienia po 5 najpiękniejszych latach życia.
            Potem mąż życzył nam szczęścia i powiedział J. żeby nie ważył się mnie skrzywdzić.
            Na szczęście mąż też ma żonę i są szczęśliwi. Bo wobec niego miałam długo wyrzuty sumienia. Zachował się przy rozstaniu cudownie.

            Ale nawet mnie podejście Twojego ex przeraża. Co innego, gdyby Wam się przytrafiło, ale tak świadomie pchać się dziecko?

        2. Noni, no i wszystko pięknie, gdyby nie ta żona na obrazku. Ja bym nie wybaczyła czegoś takiego, a to wcześniej czy później wypłynie.
          Robiłabym mu akupunkturę penisa do końca życia. A jakby wyszło po śmierci, to wykopała i rzuciła na pożarcie wiewiórkom.
          Jeśli zabezpieczy finansowo za plecami żony, to to jest kolejny wielki sekret. Nie wyobrażam sobie, że mąż miałby tyle ukrytych przede mną pieniędzy, żeby kogoś utrzymywać. No ale my pracujemy razem, wiem ile zarabia, mamy wspólne konta, to by nie przeszło. A z kolei nie wyobrażam sobie ukrywania dochodów przed partnerem.
          Dla mnie już by to było bardziej fair, gdyby został jedynie anonimowym dawcą.
          Ja się dowiedziałam, że mam pół-siostrę, mając kilkanaście lat, kiedy odebrałam telefon, a ona poprosiła, żeby przekazać, że córka potrzebuje pieniędzy. To nie było miłe. A to była oficjalna córka z pierwszego małżeństwa, nie jakaś zjawa.

          Co się stało, że tak nagle chce z Tobą mieć dzieci? To dziwne, skoro z jakiegoś powodu się rozstaliście, a on swoje ma. Czy tak geny chce rozrzucać po świecie?

          Do Twojej decyzji nic nie mam, z Twojego punktu widzenia wszystko jest OK. Masz sprawdzonego faceta, miło się z nim starać, uzna, zabezpieczy, nie będzie siedział na głowie, ale w razie czego wsparcie będzie.
          Ale jego zachowanie jest beznadziejne.
          Może żona nie chce 4, a on chce więcej?

          1. Zobaczcie analogię, że nie możecie tego tematu ogarnąć tak jak moherowe babki in vitro. Tu jest mnóstwo odcieni, to nie jest black and white. Dla mnie dobrze że ma żonę, bo w innym razie może byłoby mu smutno i za często nas odwiedzał. On nie zapragnął mieć nagle dziecko ze mną, tylko jak usłyszał o moich planach( a rozmawiamy o wszystkim bo kontakt miedzy nami cały czas trwał, przyjacielski) to po namyśle zaproponował takie rozwiązanie. A ja nawet bez jego finansów świetnie sobie poradzę ,to jest tylko dodatkowa opcja. Czyngis-han też miał wiele kobiet i dzieci, jest teoria że większość ludzkości może mieć jego geny ;)W innych kulturach to jest zupełnie normalne a przecież to też zwykli ludzie i mają uczucia.

          2. Wychowanie mocno wpływa na te uczucia. W niektórych kulturach rodzina nie widzi nic złego w zabiciu dziewczyny, która nie dotrzymała dziewictwa do ślubu. Niech sobie ma 70 dzieci z 50 kobietami. Ale za zgodą żony, albo tak, żeby na pewno nigdy się nie dowiedziała.
            Zresztą Czyngis-han raczej się tymi dziećmi nie zajmował. Wszyscy wojownicy, marynarze itd. gdzieś zostawiali dzieci.
            Nie miałabym za złe mężowi rozsiewania genów. Nie zniosłabym uwagi poświęcanej komuś innemu. Ale może jego żona nie jest tak zaborcza.

            Wszystko zależy od sytuacji.

          3. Noni porównanie całej tej sytuacji do moherowego poglądu na temat in vitro, moim zdaniem jest niestosowne. Poglądy PISowców wynikają z niewiedzy, głupoty albo ignorancji, a Twoje podejście odnosi się do zupełnie innych wartości.
            Nie oceniam, chociaż mam inne podejście do tego tematu niż Ty, my invitówki nie wyrządzamy nikomu krzywdy, same jesteśmy wystarczająco skrzywdzone naszą chorobą, więc to zupełnie różne, nie bardzo związane ze sobą sytuacje. Bardzo Cię proszę uszanuj to przez co przechodzimy/przechodziłyśmy, nikt nikogo na tym blogu nie chce obrażać, a Twoje porównanie jest niesprawiedliwe i krzywdzące.

          4. Zaraz ale kościółek i babki twierdzą że krzywdzicie embriony czyli wasze dzieci, narażając na niegodne bezbożne poczęcie, śmierć, przebywanie na biegunie a tam marzną i może eksperymenty. krzywdzicie siebie tym grzechem no i Bozie. Nigdy nie wiadomo co kto uzna za krzywdę. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja Was bardzo szanuję i kibicuję Wam wszystkim ale muszę użyć tego mocnego stwierdzenia. Możliwe że też będę invitrówką jeśli naturalnie się nie uda, więc jesteśmy po tej samej stronie barykady, choć może z innymi poglądami na pewne sprawy 😉

          5. Po pierwsze Kościół nie jest nieomylny i nie ma żadnego dogmatu ani tezy o jego nieomylności.
            Kościół to instytucja stworzona przez Ludzi , którzy w przeciwieństwie do Boga jak Ktoś w niego wierzy popełniają błędy ,na przestrzeni lat i wieków doskonale widać jak Kościół Katolicki zmienił poglądy na wiele spraw.
            Po drugie , jeżeli już mieszamy w to Boga to katolicyzm jest jedynym wyznaniem chrześcijańskim który nie akceptuje in vitro , każde inne łącznie z Żydami (którzy chrześcijanami nie są ) akceptuje in vitro jako formę leczenia niepłodności .
            Ponadto uważam ze porównywanie tych dwóch spraw na blogu o niepłodności i między innymi o in vitro jest grubym nietaktem .
            Natomiast zdrada , czy wyrządzenie krzywdy drugiemu Człowiekowi a tak postrzegam zdradę i jej konsekwencje dla Rodziny i Żony Twojego ex jest dla mnie moralnie złe niezależnie od Religii jaką się wyznaje czy tez nie wyznaję .
            No ale jeżeli sprowadzamy moralność i etykę do średniowiecza to faktycznie in vitro i moherowe berety to argument na poziomie .
            Nie oceniam Twojej chęci posiadania Dziecka , nie rozumiem tylko dlaczego ma się to odbyć kosztem innej Rodziny .

    7. Witaj Noni.

      Nie mogłam wziąć w tej rozmowie udziału od początku, sorry.

      Jezu, dałaś do pieca 🙂

      Mnie w Twojojej historii oburza tylko zdrada, samotne macierzyństwo nie. Zdradę oceniam jednak głównie przez własne projekcje lęków. To jest podłe. Nie myślę o pani w Ameryce, tylko o tym, jakbym ja się czuła.

      Być może na Twoim miejscu zrobiłabym to samo – jestem jednak bliżej miejsca amerykańskiej żony… Jakakolwiek krytyka Ciebie wynikałaby z moich osobistych wyobrażeń na temat mojego życia. Nie oceniam.

      Kibicuję natomiast Twoim staraniom. Taką drogę do dziecka wybrałaś, więc powodzenia.

      PS. Jednak – może coś przegapiłam, ale chyba nie napisałaś nigdzie, dlaczego zupełnie odrzuciłaś pomysł banku spermy? Jest to mniej kłopoltliwe jednak. Pomyślałam, że nie daje tej adrenaliny… ALe tu sie zaczyna chyba ocena 🙂

  47. Noni, sama wiesz, że to jest trudny i kontrowersyjny temat. Nikt nie ma prawa Cię oceniać i wskazywać Tobie drogi. Wiesz, nawet jak się Tobie uda, to z pewnością będzie Tobie trudniej wychować dziecko samej niż komuś we dwójkę. Może też tak być, że Twoje dziecko tylko z Tobą będzie szczęśliwsze i bardziej kochane niż niejedno, które ma dwóch rodziców i nic mu nie zabraknie. Moja mama umarła po prawie 2 latach walki z nowotworem w wieku 57 lat. To były dla mnie najtrudniejsze lata w moim życiu. Miałam wtedy 22 lata. Na ojca nie mogłam nigdy liczyć i musiałam dać sobie radę sama. Bardzo mnie to zmieniło, zniknęła cała radość życia i uwierz mi, że było mi bardzo trudno…..

    1. Jest kontrowersyjny, no tak. Wiedz że mam zaprawę w samotnym macierzyństwie. To przykre że spotkała Cię taka tragedia jak przedwczesna śmierć Mamy. Rozumiem co przeszłaś. Ale jak wiesz umierają też znacznie młodsi ludzie, jakby tak myśleć to nikt by nie miał dzieci i nic nie robił z obawy że może zaraz odejść. Nie należy się w życiu kierować lękami. Była u nas w rodzinie podobna historia że obije rodzice zmarli w krótkim czasie (oboje po 40stce) i została dwójka nastolatków. Ciotki i wujowie świetnie się nimi zaopiekowali. Mimo traumy wyrośli na porządnych ludzi, dobrze im się teraz wiedzie i są szczęśliwi. A jak już pisałam potencjalny ojciec też chce uczestniczyć w życiu dziecka. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      1. Noni, mojemu J. mama zginęła w wypadku jak miał 12 lat, tata zmarł na raka niecałe dwa lata później. Oboje przed 50. Siostra mamy, która formalnie przejęła nad nim opiekę (faktycznie mieszkał z babcią) zmarła na raka miesiąc przed jego 18 urodzinami. I wyrósł na bardzo porządnego, optymistycznego faceta. Nic go nie martwi.

        Ja bym nie mogła być z facetem, który chciałby mieć dziecko z inną. Wiem, że ciężko mi z dzieckiem, które już było przede mną.

      2. Noni – nie do konca rozumiem Twoje podejscie- chcesz miec dziecko ale nie chcesz miec partnera (nawet najlepszego jak piszesz) bo chcesz je wychowac sama – troche nie wspolgra to z faktem iz potencjalny ojciec dziecka chce uczestniczyc w jego zyciu i lozyc na nie finansowo (pisalas ze jestes w stanie utrzymac je sama i nie potrzebujesz pomocy faceta w tym zakresie) nie potepiam Twojego pomyslu ale skoro chcesz byc samodzielna czemu nie skorzystasz z banku spermy gdzie faktycznie w 100% dziecko bedzie tylko Twoje,bedziesz je sama utrzymywac i wychowywac
        ?

          1. To prawda 🙂 jak Noni zaglada do nas to zawsze emocje siegaja zenitu 🙂
            Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.
            Nie powiem ze pomysly Noni sa standardowe, wrecz przeciwnie.
            Sama pamietam jak w liceum zakochalam sie w chlopaku ktory mial juz dziewczyne (moja kolezanke). Oni nie byli zgrani, uwazalam ze ona go nie kocha itd..i oczywiscie uwazalam ze oboje zasluguja na kogos lepszego . Byli dalej razem, zaczelismy sie spotykac (po kryjomu), pocalunki , smsy…koniec koncow on nie potrafil jej zostawic, a ja zakpchalam sie w moim mezy :-)))
            Koniec koncow moja szkolna sympatia okazala sie facetem kompletnie nie dla mnie, nawet jak go teraz widze na fb to mnie odpycha wygladem, poprostu wszystkim. A moj maz jest idealny:-)

  48. Juz po 🙂 transfer łatwy, wszystko podobno super, maluch ułożony mięciutko 12-milimetrowej poduszce 😉
    Teraz leżę i odpoczywam (u nas nie pozwalają wstawać 2h po), i tłumacze jej, zeby trzymała sie mocno i widzimy sie w maju 😉

    1. Dziewczyny, mam jeszcze jedno pytanie, bo nurtuje mnie to – wydaje mi sie, ze przy poprzednich transferach tego nie miałam – tym razem podano najpierw do macicy preparat HCG, a dopiero po 10 minutach – zarodek. Dlaczego sie tak robi, co to daje? Spotkałyście sie z takim postępowaniem?

  49. Dziewczyno rabina powodzenia 🙂

    hm…co do Noni to dla mnie wszystko jest strasznie kontrowersyjne,i ja bym tak nie potrafila,ale jesli Noni jest mega otwarta laską i ma w dodatku tak otwartego ex to why not?:) Powodzenia kochana i pisz co dalej:)

      1. Nie jeszcze nie. Dzis 3 dzien menopuru,ale lekarz kazał przyjechać w poniedziałek… Wiec juz sie nie moge doczekać… Ale moze wytlumaczycie mi jedna rzecz 🙂
        No bo biorę cały czas gonapeptyl ktory wycisza ale biorę tez menopur ktory pobudza… Tak? Czemu takie dwa skrajnie rożne leki biorę? Tzn zapytam doktorka w poniedziałek ale dzis o tym pomyslalam 🙂 wiec juz Was zapytam 🙂

        1. Sza, Menopur jest na wzrost pęcherzyków, a gonapeptyl na zapobieganie przedwczesnej owulacji. Dlatego przed pickupem dostaje się lek na wywołanie owulacji z konkretną godziną jego podania, żeby to wszystko zgrać.

        2. Sza ja tez tak miałam brałam zastrzyki na pobudzenie , nie pamiętam nazwy i gonapeptyl na wyciszenie równocześnie.
          Pewnie chodzi o to żeby nie przestymulować i żeby jajka nie pękły za wcześnie .
          Ciekawe co reszta na ten temat wie , bo tez mnie to zastanawiało 😛

        3. Ja też tak brałam – Ovitrelle (które blokuje wzrost) i GonalF na pobudzenie wzrostu. Chodzi też o to, żeby urosło więcej pęcherzyków, ten lek spowalniający ma wyhamować te najszybsze, żeby cała para nie poszła w pierwsze 2-3 największe, tylko żeby dać szansę tym trochę późniejszym. To wbrew pozorom ma sens 😉

        4. Gonapeptyl działa na przysadke żeby organizm był zablokowany całkowicie z własnymi hormonami. Dlatego dopóki nie dostaniesz Menopuru (jakby na ropoczecie cyklu) to okres u mnie tak trwal i trwal. Pozniej bierzesz już razem żeby zablokować nieplanowany wyrzut LH a Menopurem regulujesz już tylko wzrost pecherzykow. I wtedy dr ma już wszystko pod wlasna kontrola 🙂 A wspomniany jeszcze Ovitrelle podaje się na koniec stymulacji coby pęcherzyki ostatecznie dojrzaly i przygotowaly się do pekniecia a dr je w stosownej godzinie pobierze 🙂 Sza, kciuki zacisniete!

    1. Szczerze. Nie wiem. Po pierwszym leżałam jak kazali. Po drugim nie leżałam, piłam białe wino ( lampka do kolacji kilka razy) i non stop byłam w ruchu. Efekt końcowy znasz. Co pomogło a co nie? Nie wiem. Byc moze w drugim przypadku żyłam po prostu tak jak na codzień a w pierwszym zdecydowanie inaczej. Sama wybierz co dla Ciebie dobre. Poczujesz.

    2. U nas każą leżeć 24 godziny po transferze, seks po 7 dniach, sport bez podskoków, pływanie, rower owszem, ale bieganie już nie. A potem się okazuje, że to wszystko i tak nie ma znaczenia, bo zarodek albo zostanie, albo nie. Oby Twój zechciał!

        1. W I. nie dają żadnych wskazań, nic nie mówią. Nigdy się nie pytałam o to co wolno. 🙂
          Ciekawe, po co to wstrzemięźliwość. A jak się naturalnie zachodzi, to też się po owulacji czeka 14 dni bez seksu?
          Mi się wydaje, że to bardziej chodzi o profilaktykę zakażeń, podrażnień, niż o to, że coś może stać się zarodkowi.

          1. Wężon,
            ja myślę, że tu może chodzić też o ewentualną ciążę, jeśli wszystkich komórek nie pobiorą.
            A tak poza tym to chyba, żeby kobiety nie miały za dobrze. Jeszcze orgazmu dostaną i spowodują skurcze macicy;)

          2. U mnie nie ma tematu ewentualnej ciąży, bo miałam crio na sztucznym cyklu. Myślę, że to właśnie kwestia infekcji. Będę się oszczędzać oczywiście, ale też bez przesady – wiem, że to w dużym stopniu loteria.

    3. Myślę, że to nie ma wpływu. Jak poczujesz, że Ci to źle robi, to przestaniesz.
      Ale ja po wszystkich transferach żyłam normalnie. Po dwóch pierwszych chodziłam do pracy, na salsę i się udały. Teraz wzięłam zwolnienie, ale tylko dlatego, że i tak wyjeżdżaliśmy, a potem rozpoczęcie roku szkolnego i wolałam zwolnienie od zużywania urlopu. Też nie oszczędzałam się i się nie udało.
      Jak ma się udać, to się uda, nawet jak na banji będziesz skakać.

    4. Kciuki za lądowanie. Ja bym tam darowalasobie rower i bieganie. Dla mnie to jednak zawsze zmiana ciśnienia i ukrwienia, ale dziewczyny się zaraz wypowiedzą, ze sa innego zdania. Ja mam takie zachawcze podejscie.
      Zarówno w tej kwestii jak i w kwestii tego o czym napisała Noni.
      Noni, pozdrowienia:) Chyba już umiem ubrać w słowa o co mi chodzi… chodzi mi o posiadanie dziecka jak to okresliłaś :,, sama ze sobą,,, nie z partnerem (partnerką), ale dla siebie. Kwestia żony i dzieci Exa jest do tego wtórna. No ale wiecej nie pisze, bo znowu wyjde na stara ramolkę:)

      1. Olga Ja Cię popieram w 100% więc obie możemy dzierżyć berło Starych Ramolek 😛
        Dziewczyno Rabina , Ja po transferze normalnie chodziłam do pracy , wychodziłam z Psem z 2 razy dziennie , a mamy Labradora więc jeden spacer to minimum godzina .
        Natomiast wszystkie ćwiczenia sobie darowałam .
        Po iui nie odpuściłam i chodziłam na bieżnie , cardio itd… a potem miałam wyrzuty sumienia i pretensje do siebie .
        Też czytałam o zmianie ukrwienia podczas wysiłku itp…
        Także zgadzam się z Olgą 🙂
        Pewnie wszystko można wypośrodkować , ale zrobisz jak czujesz , w końcu to Ty jesteś Mamą tego Maluszka i wiesz co dla Was najlepsze 😉

    5. dziewczyna_rabina kciuki zacisniete! Glaszcz brzuszek i czekamy na piekna betke 🙂 Ja z tych co się oszczedzaly-tak radzili, i już mnie szlag z czasem trafia bo caly czas dalej mam się oszczedzac. Już nie pamiętam jak to bylo kiedys. Ile to można? No ale takie to uroki i jak trzeba to trzeba byle było dobrze 🙂 Może akurat bez roweru i biegania a za to jakiś spacer będzie ok. powodzenia!

      1. Noo, średnio mi to oszczędzanie idzie, nie da sie nie nosić dwulatki, przy okazji cały dom oblecialam z mopem, jakos trzeba życ. Bez przesadnego wysiłku (moze nie bede biegać 10km ;)), ale tez nie jestem w stanie leżeć plackiem. Jednak inny jest ten transfer zupełnie od poprzednich, wtedy byłam gotowa wisieć głowa w dół, jeśli to miałoby pomoc ;)) tym razem jakos mniej emocjonalnie do tego podchodzę, jak ma sie udać, to sie uda, jeśli nie, to mamy jeszcze 5 blastek. Tylko tych urodzin byłoby mi żal ;))

    6. mi zawsze lekarze bronili roweru i biegania, ale najgorsze było, że wysiłku kategorycznie zabraniał mąż… Kłótnie z nim o to były tak nerwowe, ze dla świetego spokoju dawałam sobie spokój z rowerem – czując z tego powodu zawsze olbrzymią niesprawiedliwość świata. Smutek, żal, tęsknotę za wiatrem w ruchu.
      Nadal uważam, że nerwy z powodu braku ruchu są gorsze niż sam rower. Lekarze bronią aktywności raczej ze względu na ryzyko upadku. Bzdura.

      1. Iza, zgadzam się z tymi nerwami w 100%. Też sądzę, że zabranianie aktywnej do tej pory osobie, ruchu (takiego do którego organizm jest już przyzwyczajony) to źródło ogromnego napięcia, które przecież też nie służy. Przynajmniej u mnie tak było zawsze.
        Ostatnim razem trochę zluzowałam, choć nie szarżowałam, żeby nie pluć sobie w brodę. A teraz trenuję nawet. Uważnie bardzo, inaczej niż zwykle, ale jednak staram się żyć w miarę normalnie.

  50. Dziewczyny mam pytanie , pewnie banalne , ale liczę na Wasze doświadczenie 🙂
    Chodziłyście w ciąży na basen ?
    Wiem , wiem że jest zdrowy i dobrze wpływa na Dzidziulka i dlatego , zwłaszcza że od mce mam l4 chętnie bym pochodziła , ale bardziej chodzi mi o bakterie i inne świństwa.
    Jakie macie doświadczenie ?
    Mój Ginekolog powiedział że czysty basen jak najbardziej , no właśnie , a skąd mam wiedzieć który jest czysty … ? 😀

    1. Magda ja początkowo chodziłam, ale doktorek odradził mi właśnie ze względu na „czystość” 😉 Powiedział, że zostawia to mojej decyzji, ale, że na basenie roi się od zarazków, a w ciąży dużo łatwiej o infekcje.
      Zdecyduj sama czy jest to warte faszerowania się lekami jak niechcący zdarzałoby Ci się złapać jakieś świństwo. Polecam bardziej higieniczną jogę dla ciężarnych 😉

        1. Wężon chyba okey, czekam jeszcze na potwierdzenie u lekarza, bo przy drugim pobraniu brak norm laboratoryjnych (dziwne), więc nie wiem jak się do tego odnieść, a nie chce przeszukiwać internatów. Pierwszy i trzeci pomiar zgodny z normami, mieści się w widełkach.

          Chociaż pojawił się inny problemu – z wynikami z moczu. Prawdopodobnie mam jakiś stan zapalny dróg moczowych, albo co gorsza problem z nerkami. Od paru dni czuję, że coś jest nie tak, podczas nocnego oddawania moczu (czyli takiego przetrzymanego przez sen), czuję silny ból w nerkach i podbrzuszu 🙁
          W każdym razie powtarzam jutro badanie moczu, w sobotę wizyta, trzymajcie kciuki.

  51. Dziewczyno rabina super wiesci. Ja tez mialam grube endo 🙂 u nas jest tak ze wkladaja ci zarodek i dziekuje , mozesz juz wychodzic. Niema jakiegos lezenia, odczekiwania. Kazda klinika ma swoje „zasady”. Moja jest nastawiona mega neukowo. To co nie jest udowodnione naukowo ze faktycznie pomaga nie ma znaczenia w klinice. Czyli normalne zycie, praca, sport. Poprostu wszystko! Ale….. Za pierwszym razem po transferze slicznej blastki 4AA poszlam odrazu do pracy… Mam prace fizyczna, klinika o tym wie… Nie udalo sie. Teraz mialam dwudniowe bidulki B i D i od samej punkcji mialam chorobowe, dbalam o siebie, spacery itd i wyszlo. Moze to przypadek a moze nie. Moim zdaniem wystarczy zdrowy rozsadek, nie mozna lezec plackiem ani nie mozna biegac maratonow takie jest moje zdanie 🙂 trzymaj sie i powodzenia

  52. Jestem po wizycie i pakuje torbę do szpitala 🙁
    Jutro na 8 mam się zgłosić, szyjka nie współpracuje i się obniża.
    Bardzo się boje.
    Mała Mi waży 750 gram, i nieskromnie powiem że jest sliczna (widziąłam Ją na usg 4D)
    Trzymajcie dziewczyny za nas kciuki.

      1. Wężon ja nie chce już przez to przechodzić 🙁
        Nie chce OIOM-ów, inkubatorów i tego cholernego paraliżującego strachu połączonego z bezradnością 🙁
        Mam już jednego wcześniaka który z tego nie wyszedł, nie chce powtórki 🙁

        1. Mimami kochana, wiem, że lęk jest ogromy i rana po przejściach się otwiera, ale sprobuj skupić energię na pozytywach, wcześniej trafisz do szpitala, będziesz pod opieką non stop, to nie będzie ten sam scenariusz, co wtedy. Mocno trzymam za Was kciuki!

        2. Mimami nie tak miyało być 🙁 jedno dobre w tej całej sytuacji, że będziesz pod stałą opieką, wierzę, że przetrzymają malutką maksymalnie długo jak się da!
          Bądźcie dzielne, mocno ściskam i trzymam kciuki za Was dziewczynki.
          Btw u nas też dokładnie 25 tc i 1 dz 🙂

        3. Mimami wiem. Ja też się tego cały czas boję. Nie dość, że problemy z zajściem, to jeszcze ten strach potem.
          Ale odliczaj każdy dzień. Po 30 tc to już będzie łatwo.
          I dobrze, że w szpitalu, bo jak coś się zacznie dziać, to będziesz już pod opieką. Bez szyjki można leżeć, najwyżej coś na powstrzymanie skurczy Ci dadzą.

        4. Mimami, trzymam kciuki za Was. Zobaczysz, powoli przetrwacie kazdy dzień i bedziecie pod dobrą opieką. Kolezanka z nieplodnosc w krakowie dlugo miala szyjke prawie zerową! Jestes u swojego lekarza? Bedziesz na Ligocie? To juz 26tydzien. Kciuki i modlitwy!

          1. Olga ja w 1 ciąży trafiłam z innego szpitala na Ligotę i tam robili cc na szybko. W tej ciąży odcięłam się od mojej przeszłości, mam lekarza który pracuje w Tychach.
            2 stopień referencyjności, jeśli zacznie się coś dziać wtedy Ruda Śląska. Wiem że mi podadzą sterydy na płuca, mój lekarz omawiał to dzisiaj z ordynatorem podczas mojej wizyty u Niego.

          2. Mimami, tak bardzo bym chciała, by tym razem potoczyło się wszystko inaczej. Myślę o Was i bardzo wierzę w to, że lekarze zrobią wszystko, by jeszcze na trochę zatrzymać córeczkę. Ze szpitalem doskonale Cię rozumiem. Mnie ściska w brzuchu, gdy tylko przejeżdżam obok kliniki, w której rodziłam. Trzymaj się dzielnie, kochana.

          3. Miałam szalony pomysł, ze Cię odwiedzę, bo jutro będziemy w ktc. , jeśli chciałabyś. Będę trzymać kciuki. Jesteś w dobrych rękach. Skurcze jakieś wychodzą?

          4. Nie. Do dr Larysza. To specjalista od kraniostenozy czyli przedwczesnego zrosniecia szwów czaszki. Na 18.45 mamy wizytę.. jak się czujesz? Masz codziennie usg? Ktg pewnie 2razy…

          5. Czekam na badania. Na chwile obecna wolno mi wstać do wc, chociaż Panie pielęgniarki zapowiedziały ze moze sie to zmienić. Staram sie myślec pozytywnie i cieszyć sie każdym dniem Mi w brzuszku. Jest bardzo aktywna, ale usłyszałam ze to przez to ze ja żyje w stresie i ze tak na Nia to działa. Rozryczalam sie jak głupia.
            My z synem byliśmy u Mandery, stad moje pytanie.
            Powodzenia dzisiaj na wizycie 🙂

          6. E. Chyba dzieci przed 30ktoryms są bardziej aktywne wogole. Jakiś komentarzy bez uzasadnienia w badaniu to nie bierz sobie tak bardzo do siebie. Zobaczysz-tydzień zleci, za nim kolejny i kolejny. I Młoda wyjdzie cała i zdrowa! Na kibelek też zaraz ci pozwolą!
            Dzięki Dziewczyny za kciuki!

          7. Mimami , zasięgnęłam opinii Przyjaciółki Ona jest Anestezjologiem a jej Tato Neonatologiem i Ruda to ponoć dobry szpital jakby co , za to Ligotę absolutnie odradzają oboje .
            Tata Karoliny jeszcze mocno w takich przypadkach poleca Bytom , Żona jej brata a jego Synowa tam rodziła w 29 tc Bliźnięta i długo ich potrzymali ale Chłopcy wyszli bez szwanku , kończą właśnie 6 mce .
            Trzymam kciuku za Was najmocniej jak potrafię !!!

          8. Magda, teraz jeszcze nie możesz powiedzieć, że bez szwanku. Na razie nic nie wyszło. Do dwóch lat jest niebezpiecznie, a niektóre rzeczy mogą dopiero w szkole wyjść.
            Teraz nie powiesz, kiedy zaczną chodzić, mówić, co ze wzrokiem.
            Jakie to by było proste, gdyby tak od razu dawało się zapomnieć o wcześniactwie.

    1. Mimami, wiesz czasem szpital to naprawdę mimo wszystko lepsze wyjście :* Tam w czas można zrobić o wiele więcej niż zyjac w domu w nieswiadomosci. Sprobuj myslec w ten sposób- ze to dla zdrowia Malej Mi i Ciebie. Kciuki zacisniete kochana, musi być dobrze!

  53. Miami trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze, niech ta Ślicznota grzecznie sobie rośnie u mamusi w brzuchu 😀
    Dziewczyno rabina ja po poprzednim transferze wzięłam l4, oszczędzałam się i nic nie wyszło.. Teraz stwierdziłam, że normalnie będę chodzić do pracy i funkcjonować, oczywiście bez żadnych szaleństw 😉 Jeśli ma się udać to się uda, a siedzenie w domu i rozmyślanie w moim przypadku może być gorsze niż praca, tam zajmę myśli innymi sprawami i może szybciej minie to oczekiwanie.
    Noni powiem tak, to twoje życie i twoje sumienie, ja bym tak nie potrafiła. Przede wszystkim postawa twojego Ex jest dla mnie egoistyczna, przecież skoro ma żone to do jasnej cholery po coś z nią jest?! Ciekawe co by powiedział gdyby mu oświadczyła, że „kochanie chcę pomóc mojemu ex więc zrobimy sobie bobasa, ale wiesz naturalnie, połączymy przyjemne z pożytecznym… dziecko uznam będę wspierać i uczestniczyć w jego życiu, ale kochanie nie przejmuj się miedzy nami to nic nie zmienia”. A może to tylko dla mnie to tak wygląda… i zaliczam się do starych ramoli 😉

  54. Noni, strasznie to ciekawe co piszesz. Generalnie staram się nie oceniać. Każdy ma swój kręgosłup moralny i czyni wg. własnych uczuć i przemyśleń. Kwestia samotnego macierzyństwa – spoko, mi nic do tego. Masz środki finansowe, masz doświadczenie, jesteś jeszcze młoda przecież, masz rodzinę jakby co, dasz radę. Zgadzam się z przedmówczyniami , że pełna rodzina to teoria czasem. Oczywiście byłoby super mieć cudownego męża, który jest wspaniałym ojcem, ale z praktyką bywa różnie. Później okazuje się, że babki mogą bardziej liczyć na przyjaciółki czy mamę, niż na tego męża. Historia zna takie przypadki. Ta żona w tle tej układanki trochę mnie jednak niepokoi. Generalnie wydaje mi sie, że trochę w życiu jest tak, że póki robię coś sama na własny koszt i to nie ma negatywnego wpływu na innych, to luz. Jeśli Twój Ex byłby samotny i byście się dogadali, że on pomaga Ci w „stworzeniu” dziecka, a potem się wycofuje i tyle, luzik. Ja to potrafię zrozumieć. Gorzej, że ktoś niewinny w tle jest robiony w tym czasie w balona. Każde Wasze spotkanie to jednak kłamstwo w stosunku do tej żony, bo On pewnie ściemnia na temat miejsca swojego pobytu , celu itd. Każda taka wypowiedź to kłamstwo i oszukaństwo:) Taka jest prawda i nie będziemy ściemniać. No i te zdrady..Rozumiem, że nasienie nie jest podawane strzykawką , tylko – wybacz dosadność- w akcie seksualnym. Gęsta ta sprawa jak cholera. Zgadzam się z Wężonem, że to wyjdzie wcześniej niż przed 18 stką dziecka i to z wielkim hukiem. Jeśli zależy Ci na Ex jako na przyjacielu, to czy nie martwi Cię to, że żona w akcie furii wywali go z domu i zabroni np. kontaktów z dziecmi..? W sensie, że przez „pomoc” Tobie, on będzie miał nieszczęsliwe życie ..? No i pozostaje kwestia informacji dla dziecka. Jak to wytłumaczysz ? Czy nie będzie mieć żalu za „styl” w jaki zostało poczęte? A czemu nie chcesz skorzystać z banku ? Bo jakoś mi to umknęło? Tu masz łatwą sprawę i ojca się chyba dobiera pod względem parametrów ..typu zdrowie , wyglad, inteligencja itd.

  55. Ja z mojej strony tylko napiszę, ze jak na osoby, które same borykają się z ocenami społecznymi swoich czynów, wielu z Was zaskakująco łatwo przychodzi wydawanie radykalnych sądów o innych.

    1. Kas, ja się chyba nie borykam. To smutne, ale nie zatrzymuje się nad tym. Jedyny problem to fakt, ze społeczna opinia części ludzi jest niestety zbierz na z polityka rzadu.. i to uniemożliwia leczenie.
      Poza tym nie jestem liberalna:)
      Odniosłam wrażenie, ze Noni wsadza celowo ten kij w mrowisko.
      Jak po szpitalu?

  56. Mimami Trzymaj się, będzie dobrze, wiem też niecierpie szpitali 🙂
    Co do Noni zapodałaś gruby temat ale tak na dobrą sprawę ja nie od osądzania jak twojemu ex jest oki jego żona się nei wtraca twojemu facetowi oki to czemu nie ogarnąć sprawy formalne w sensie prawne i zoabczyć, jak cie stać i tobie to odpowiada, przecież nie będę krytykować chęci pociadania chociaż w części swojego dziecka, tu kwestia psychiki twojego obecnego faceta no i zony ex. Nie chcesz adoptować twoja sprawa ja na razie też nie chce ale życie płata nam psikusy ja wiem i to mówie świadomie nie pokochała bym jak swoje, może kiedyś się to zmieni.
    Dziewczyna Rabina co klinika to inne podejście, u osob które normalnie zachodzą i nei wiedza to wiadomo życie toczy się dalej a ja jak mam leżeć nawet tydzień to będę leżała, one mają za free ja płace za to ciężkie pieniądze, ale też nie dajmy się zwariować nie będę na siusiu wołała męża że ma mnie zanieść bo ja nie mogę chodzić, albo do sklepu po bułki, albo żeby wziął l-4 i mi wode nosił. Jak ma być to będzie to jak ruletka albo się uda albo nie. Trzymam Kciuki za wypaśną bete? 9 dni to jak dobrze licze testujesz 24? Ja 21 badamy co się zadziało tym razem, jakoś nigdy tak olewczo nie podchodziłam do stymulacji …. pozyjemy zobaczymy 🙂

    1. Pati, Noni nie ma faceta. A samotna i w tym wieku? Adopcja odpada. Chyba, że upośledzonego nastolatka.
      A problem jest nie w tym, że samotnie, że z ex, kto będzie utrzymywał i co z kontaktami, ale w tym, że żona nie wie. Gdyby wiedziała i akceptowała, to byłby tylko nietypowy sposób na patchworkową rodzinę. A tak to ex robi świństwo żonie. I to jedyny zarzut.

        1. Pati 30 jest super 😀
          Mając 28-29 lat ścigałam się z czasem że Dziecko do 30 , awans , to zobaczę , tamto ….
          Za to jak skończyłam 30 i połowy rzeczy nie miałam z listy , w tym Dzidziusia stwierdziłam a co mi tam mam jeszcze 10 lat do 40 😀
          No jakoś tak lżej na duchu 😛

          1. Mnie się mniej podoba, bo do 40 został tylko rok. 😉 A jestem w tym samym miejscu co 5 lat temu, a nawet w gorszym, z dużym bagażem negatywnych przeżyć i strachem.

          2. Wężon przecież punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 😀
            Zawsze możesz przesunąć granice po skończonej 40 do 45 np , albo zaszaleć i do 50 😀
            Kto Ci zabroni 😀 😀 😀
            Za to cały blog kibicuje 😛

  57. Czarovnica, kciuki za punkcję i dalszy ciąg. Niech naprawdę będzie ostatnia, ale dlatego, że osiągniesz cel.
    Ewka ma crio we wtorek 20, to będziecie razem czekać.

    Olga, powodzenia na dzisiejszej wizycie. Niech lekarz powie, że nic nie trzeba robić.

  58. Odpowiem jeszcze ogólnie tu, bo wszystko się gubi w gąszczu komentarzy. Nie będę się tłumaczyć z poszczególnych decyzji. Nie wiem czy któraś z Was pamięta naszą pierwszą dyskusję. Gdy napisałam że chcę mieć dziecko sama po 40stce i z dawcą. Wtedy podniosła się wrzawa, że jak to, że dziecko ma prawo mieć ojca, że to egoistyczne, że ma prawo do korzeni itd itp. A tu nagle zrządzeniem losu potencjalny ojciec się znalazł i w jakiś ograniczony oczywiście sposób chce uczestniczyć i dać coś z siebie włącznie z korzeniami. To znowu jest be i teraz wszystkie radzicie anonimowego dawce. W życiu rzadko zdarzają się idealne sytuacje i okazje. Ktoś pytał czy się nie martwię o przyjaciela, że jak żona się dowie to go wywali z domu i zrobi mu kocioł. Otóż nie obawiam się wcale, po pierwsze jest dorosłym facetem i podejmuje swoje decyzje, to jego żona i dzieci nie moje, ja za nich nie odpowiadam. Po drugie raczej żadna babka która lubi wygodne życie, zakupy i przedpołudnia z psiapsiółkami nie odetnie sobie roponośnego rurociągu. Jest cała masa kobitek które dobrze wiedzą o romansach mężów i innych dzieciach, ale przymykają na to oczy dla własnej wygody. Hipotetycznie, przecież mógł mnie okłamać że jest rozwiedziony i ma zielone światło. A ciężko byłoby to sprawdzić w takim przypadku. Co do spraw technicznych, w tym cyklu zrobię monitoring owulacji dla większej pewność, bo póki co to ostatnie podejście. Zobaczymy co z tego wyniknie. Jeśli jesteście ciekawe dalszego ciągu, a pewnie tak to jeszcze się odezwę. Pozdrawiam zacne grono 😉

    1. Noni, to ja też się tu podsumuję. Ogólnie brzmisz w tym wpisie jak ja. 🙂
      Oczywiście że mógł nawet powiedzieć, że żona się zgodziła. Przecież byś do niej nie dzwoniła potwierdzać.
      I tak jak już pisałam, odejście przy 3 dzieci nie jest takie łatwe. Lepiej mieć faceta przy sobie – jego pomoc i pieniądze. A ty z Polski za dużo go nie zaabsorbujesz. Niestety, ale wizja małżeństwa jako wizja wspierających się z miłością partnerów jest mocno naiwna. W wielu związkach chodzi o bardziej prozaiczne rzeczy – wspólne łatwiejsze życie, czyjeś pieniądze, status, przyzwyczajenie.
      Ja też bym nie poszła za głosem miłości, gdybym miała potem zamieszkać w kawalerce. Co prawda mój obecny zamożny nie jest, ale ja mam jakieś podstawy. Nie mogłabym żyć samą miłością, lubię żyć w miarę wygodnie i mieć na IVF.

      Wolałabym jednak mieć pełne zrozumienia, ciepłe małżeństwo, a nie tolerować jego skoki w bok.

      Jedyne co mogę powiedzieć w tej sytuacji to: Facet to świnia. 🙂

      Jestem ciekawa, czy w tym wieku masz jeszcze owulację w każdym cyklu.
      Koniecznie dawaj znać, co u Ciebie dalej.

    2. Noni to prawda w US inne podejście jest, byłam widziałam, jak jej się trafiło to wiem już czemu mówisz w temacie odcięcia od kranika.
      Facet dorosły jego decyzja, Ty Twoja decyzja. Ja tam mówie rób jak ci serce mówi i po swojemu Twoje życie Twoje sprawy. Jeśli masz mieć dziecko które będziesz kochać ze wszystkich sił to mam nadzieje że Ci się uda i będzie tak jak chcesz.
      Może się myle ale musiałaś się wygadać z tego pomysłu i dobrze gadaj nie wstydź się. Zobacz ile jest osob które neguja normalne ifv a co dopiero Twoje podejścia 🙂
      Każdy może napisać swoje poglądy swoje opinie, mnie Twoje podejście nie uraża nie razi, nie krytykuje go, nie neguje. Kiedyś Was coś łączylo może to nie był ten czas ten okres ten moment, teraz jest inne życie dlatego rozumiem podejście że on a nie dawca anonimowy. Tym bardziej że coś Was łączy widać to nadal może sentyment 🙂
      Trzymam gorąco kciuki za ciebie 🙂
      Nie opuszczaj nas i dawaj znać !!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *