Jeszcze się tak nigdy nie cieszyłam ze spadku bHCG

Leci na łeb na szyję na złamanie karku.

Dziś bHCG 1600. Lekarz zadowolony, ja zadowolona.  Dojadam czekoladę, pakuję się, czekam na wypis i wracam do domu. Wracam do domu. Wracam.

Metotreksat zadziałał. Obeszło się bez burzliwych skutków ubocznych poza tym, że wyglądam jakbym wsadziła twarz w mrowisko 🙂 Trochę mnie wysypało. No może nie jest aż tak strasznie, ale musiałam zakupić jakiś kosmetyk popularnie zwany tapetą, czego szczerze nie znoszę (przed półką z fluidami czułam się jak mężczyzna wysłany do sklepu po podpaski… aaaaa, czym to się różni od siebie…).

Poza tym po metotreksacie nie miałam żadnych bóli, mdłości, zawrotów głowy, nic z możliwych rzeczy.

Przez te kilka dni szpitalnej nudy zapisywałam kolejne wyniki bHCG na wykresie, żeby pokazać jak wygląda wzrost, wahanie i spadek bety przy ciąży pozamacicznej / ciąży o nieznanej lokalizacji.

Ponieważ mam ambicję, żeby blog miał charakter poradnikowy, zakończę ciażę pozamaciczną nie sentymenalnie, a analitycznie. Oby nigdy nikomu nie były potrzebne te wartości bHCG….

Wartości bHCG przy ciąży pozamacicznej / ciąży o nieznanej lokalizacji

Tygodnie ciąży zaznaczone są orientacyjnie, licząc od 1 dnia miesiączki.

Prawdopodobnie zaczyna mi się miesiączka (najbardziej na to wskazuje ból endometrialny), krwawienie może być bardzo skąpe, bo śluzówka macicy złuszczyła się jeszcze w tej dziwnej ciąży. Dobrze, dobrze, to najlepsze, co się może teraz wydarzyć, jak podsumował lekarz, kiedy sprawdzał na USG źródło bólu, aby wykluczyć rozpychający się zarodek.

Za kilka dni robię kontrolną betę, potem raz na tydzień aż się wyzeruje.

Ja mam zamiar wyzerować się jeszcze dziś.

437 komentarzy

  1. Dobrze, że chociaż ten etap procedury obszedł się bez dramatycznych zwrotów akcji.
    Miłego zerowania. 🙂
    Napij się z góry za jutrzejszą decyzję w mojej sprawie.
    Obyś jutro nie miała skutków ubocznych większych niż po mtx.
    Udało Ci się przejrzeć tego bloga, którego zalinkowałam?
    Ile dostałaś zwolnienia?

    1. Właściwie, to lekarz chciał mi dać duuużo zwolnienia, ale ja nie czuję się chora.
      Wzięłam tylko do najbliższego badania bety, do wtorku. potem wskakuję w swoje tory.

      1. Czemu duuużo? Duuuuużo to przesada, ale dwa tygodnie mogłaś wziąć. Mnie dali dwa tygodnie.
        W końcu się okazało, że mogłam siedzieć osiem na macierzyńskim. Chyba nie mówiłam, że w akty wpisałam Emilię i Szymona.

  2. Nie chcę nawet wyobrażać sobie Twojego zerowania – bo na sama myśl mi niedobrze 😀
    Wracaj do domu. Fajnie, że zdaje się się być w całkiem niezłym stanie psychicznym (?). Maj zaraz odejdzie w zapomnienie. I zazdroszczę błogiej nieświadomości w temacie tapet – mnie wysypuje od wszystkie, od okresu, od braku ciąży, od ciąży… z tapet mogę się doktoryzować.

  3. Izozozo.. Mam nadzieje ze w Warszawie ładnie, i poczujesz sie jak po powrocie z dalekiej podróży. z tęsknota za domem, za ludźmi, za życiem, za wolnością.
    Maj zamyka trudny rozdział…, ale to nie koniec książki, oby teraz juz było wszystko bardziej przewidywalne i wszystkie przygody, punkt kulminacyjny i inne takie wraz z kazdym przewróceniem strony odchodziły w zapomnienie, a Ty żebyś była coraz bliżej zakończenia. Spokojnego i szczęśliwego. Ile stron ma ta książka? 300? No to 200 za Tobą, 50 na wakacje i kolejne 50 do żyli długo i szcześliwie :*

  4. Uff… Jak dobrze czytać takie wieści 🙂 W Twojej obecnej sytuacji oczywiście 😉
    Wyzeruj się na tyle, na ile potrzebujesz… a potem myk na wakacje… 🙂 I niech mtx znika skutecznie wraz z wszystkimi skutkami ubocznymi.

    Co za maj… Dobrze, że czerwiec już za pasem 🙂

  5. Jak fajnie, że wychodzisz już do domu i nie będą Cię trzymać przez kolejny weekend w tym SPA szpitalnym 🙂
    Super, że skutki uboczne mtx ominęły i Ciebie, żeby tylko miesiączka przebiegła mniej dotkliwie. Miłego zerowania z mężulkiem w domku.

  6. Hurrra, na wolność! Poprzytulaj stare kąty, przeproś rower i maszynę, zeruj się z bety i z napięcia i tego wszystkiego…. uf. Niedługo zapomnisz co najgorsze. sciskam

  7. Dobre wieści! Życzyłam Ci już powrotu do domu dwa weekendy temu, więc ogromnie cieszę się, że w końcu przyszedł ten moment. Mąż, domowe łóżko, lodówka pełna nie-szpitalnego jedzenia, maszyna do szycia – w końcu. 🙂 Delektuj się, Kochana. 🙂

    Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako brak wrażliwości, ale tak jak dzieliłam się z Wami moimi troskami i nerwami, to chociaż raz chcę podzielić się dobrymi nowinami. 🙂 Wczoraj odbyłam 2-godzinne USG prenatalne genetyczne (jako druga część do badania krwi PAPP-A). Przez bite godziny oglądałam swoją kruszynę, która za nic nie chciała kooperować, obrócić odpowiednio i dać się zmierzyć (dlatego trwało to tak długo, ale dla mnie sama przyjemność). Bardzo obawiałam się tego momentu i tego badania, więc jestem niezmiernie szczęśliwa i dziś aż promienieję, bo 13tc już za mną, lekarz powiedział, że ryzyko poronienia to teraz poniżej 2%, a dziecko wygląda na okaz zdrowia i wszystkie genetyczne markery wskazują na bardzo niskie ryzyko chorób. Te badania dają „tylko” 92% pewności, ale to dużo. Poza tym, absolutnie nie oczekując, że tą informację otrzymam wczoraj (myślałam, że dopiero ok 16-20tc), dziecko bardzo oczywiście zdradziło swoją płeć (plus moja doktor ma mega nowoczesną maszynę i sama jest bardzo doświadczona w tego typu badaniach). 🙂 Jest dziewczynka!!!! Szok to dla mnie i spełnienie najskrytszego marzenia, bo nigdy nie powiem tego głośno, ale marzyłam, że to dziewczynka i od pozytywnego testu ciążowego mówiłam mężowi, że intuicja podpowiada mi, że to dziewczynka. Po prostu wiedziałam. Jestem przeszcześliwa i na chwilę odsuwam stresy i bojaźń o tą ciążę (mam nadzieję, że słusznie). 🙂

    1. Misiu, strasznie się cieszę z takich wieści! Teraz to kochana wysiaduj, odpoczywaj i ciesz się latem, które właśnie nadchodzi.
      P.S. Dziewczyny są fajne, ale ciiii…;)

      1. Misiu, przeogromnie gratuluje! Nie da sie ukryć ze jest to spełnienie najskrytrzego marzenia. Nie ma piękniejszej kombinacji słów niz: ZDROWE dziecko. Łap oddech!!

    2. Oooo… jakeż to wspaniałe uczucie! Znam je, od trzech lat we mnie siedzi i nie chce wyjść mimo, że córka już dawno wyszła. Człowiek marzy po cichu i nie śmie powiedzieć nawet o marzeniu dopóki się nie potwierdzi. Szczęśliwego rozwiązania!

  8. Hej kochana ciesze sie razem z toba ze to paskudzctwo zadzialalo i obylo sie bez operacji oraz ze mozesz juz spokojnie wrocic do domu. teraz planuj wyjazdy, odpoczynek, rzeczy ktore sprawia ci radosc 🙂 Trzymajcie sie dzielnie z mezem 🙂 sciskam mocno 🙂

  9. Misia gratulacje!!! Iza – bardzo się cieszę, że jesteś już w domu:) odpoczywaj i łap każdą chwilę ze swoim M. Ja już jestem po iui i o ile ostatnia była trudna i bolesna, to ta dziś – masakra! ból nie z tej ziemi począwszy od dosłownie wyciskania mojego jajka z zewnątrz przez palce lekarza a od środka przez głowicę usg (bo nie pękło po 42h po ovitrelle) po niemożność wejścia cennikiem w moją macicę, bo obok hashimoto, pcos, przeciwciał przeciwplemnikowych i morfologii plemników 2% mam jeszcze dziwną budowę. Wszystko trwało około pół godz ale bolało tak, że miałam wrażenie że to wieczność. Mając wasze słowa z tyłu głowy odnoszące się do tego, że iui była dla Was bardziej wyczerpująca niż in vitro zapytałam dr o procedurę. Stwierdził, że powinnam spróbować 3,4 razy iui, bo z powodu moich jajników bardzo prawdopodobne jest, że wystąpi u mnie hiperstymulacja i zaczął mi wymieniać co mi się może sstać. Powiedział, że jak nie będzie wyjścia to będzie robił in vitro ale póki co mam próbować iui. Iza zapal za mnie fajka bo ostatniego swojego wypalilam przed zabiegiem. Teraz 2 tyg czekania. ..mordęga:/

    1. Ania, to co opisujesz to jakiś czeski film. To bez sensu, że tak wygląda Twoja IUI.
      Mjie tylko przy pierwszej bolało, ale lekarz coś źle zrobił, bo pozostałe były ok.

      Ania, nie rozumiem, lekarz tak naciskał na jajniki, żeby pęcherzyk pękł?

      Pacjetkom z ryzykiem hiperstymulacji podaje się mniejsze dawki leków. Ja też mam w obrazie policystyczne jajniki, rozmawiałam z lekarze,pm,że kolejną stymulację przeprowadzimy innym, krótkim protokołem.

      Przykro mi, że miałaś taką bolesną IUI. Masz wyjątkowego pecha, bo IUI jest ciężkie, owszem, ale psychicznie…

      1. Iza a jaki masz poziom AMH? Może ja też powinnam zapytać o krótki protokół Tym razem? Bo byłam na granicy hipetstymulacji. Estrogen miałam 6 000 i pobrano mi 23 komórki.

        1. U mnie policystyczne , amh 6,6 . Przy stymulacji do iui poszalałam i wyprodukowałam 30 jajec. EStradiol przy punkcji 9000 ale obyło sie bez hiperki. W grudniu podano mi mrozaczki ktore zostały . Ale generalnie jak rozmawiałam z dr o in vitro zawsze pojawial sie długi protokol.

    2. Kurcze dla mnie też to brzmi z lekka przerażająco! Pierwsze słyszę, żeby tak „wspomagać” owulację. Ale miejmy nadzieję, że się uda! Trzymam kciuki!

  10. Najlepsza wiadomość tego tygodnia! Resetuj się miło 🙂 Wypiję ze Ciebie Bavarię 0.0% 😉
    P.S. Patrząc na Twój staranny wykres odniosłam wrażenie że chyba tęsknisz za pracą 😉

    1. Tak Iza. Przed rozpoczęciem iui zrobił usg i stwierdził, że jajeczko ma 25mm i ze nie pękło, powiedział, że musi ponaciskać na mój brzuch żeby je „wygnieść”. Naciskał…bolało jak cholera, głupio było krzyczeć ale łzy same leciały. Po jakimś czasie nagniatania powiedział ze już jest poszarpane…o iv powiedział ze jesli juz nie będzie wyjścia to „weźmie to na klatę”. Dziwi mnie to wszystko, bo czuję, że tak nie powinno być i tez dlatego, że to jeden z lepszych specjalistów od niepłodności w moim mieście:/

      1. Kurczę strasznie to dziwne..bardzo specyficzne zachowanie, myśle ze mało który lekarz by sie zdecydował na takie cos..mechaniczne wyciskanie jajeczka…Aniu myśle ze tak nie powinno byc. I jesli Ty tez tak czujesz to szkoda Twojego zdrowia psychicznego. Powiem Ci jeszcze jedno, co do PCO i hiperki, nigdy nic nie wiadomo, u mnie np. Trzeba było stymulacji jak przy IVF przed IUI, i ledwo jeden pęcherzyk dojrzał, myśle ze przy kontroli usg i doświadczeniu lekarza jest w stanie zareagować w odpowiednim momencie zeby nie przesadzić. Ale skoro lekarz sam sie boi, to ja bym postokroc drżała. Nie spotkałam sie jeszcze z takim podejściem. Aniu choc dla porównania starałabym sie trafić do kogoś innego i wybrać, co mi bardziej pasuje, czasami pierwszy nie znaczy najlepszy wybór.

        1. Mojra, masz rację. Chyba się rozejrzę za kimś innym, choć on budził moje zaufanie do tej pory… przy pierwszej iui dostałam kartę z info ile plemników wstrzyknął itp. wczoraj nic, tak jakby zabieg był robiony zupełnie na lewo. Mechaniczne wyciskanie było koszmarem, a najgorsze jest to, że w końcu nie wiem czy tak całkowicie pękło, bo powiedział, że jest „poszarpane”. Eh.

  11. Wygodne łóżko – bezdźwiękowe.
    Szafka – niemetalowa.
    Miła kołdra zamiast wylatującego z poszwy niewiadomo-czy-wypranego koca.
    Łazienka – bez obcych bakterii i strachu, że ktoś inny chce skorzystać.
    Poranek bez jarzeniówek i pielęgniarek.
    DOM
    ale przede wszystkim ramiona męża dostępne całą noc
    DOBRA-NOC

    1. Asia – czy Ty nie leżałaś obok mnie przypadkiem, podając tylko inne imię?
      Wiem, że wszystkie szpitale są podobne, ale piszesz tak, jakbyś była ze mną cały czas. Wiem, że byłaś.
      Wygodne łóżko i moje trzy jaśki
      Szafka z kremem nivea i gazetami, książkami
      Kołdra w ulubionej poszewce w niebieskie kwiaty
      Łazienka – jak dobrze usiąść 🙂
      Poranek, otworzę oczy i zobaczę męża.

      Dziękuję, że to napisałaś.

      1. Izo, chyba nie sugerujesz, że Asia była tą chrapiącą pacjentką obok?

        Mnie najbardziej za każdym razem brakuje tych kochających ramion.

        Coś trzeźwo piszesz. 😉

  12. W domu po pierwszym szoku rzuciłam się do ogrodu sadzić kwiaty, które zasiałam w doniczkach w marcu, a przez ostatni czas dbał o nie mąż.
    Już bardzo chciały rosnąć w ogrodzie.
    Nie wyzerowałam się zgodnie z rzuconą na wiatr obietnicą, bo mamy weekend z komunią w rodzinie i skoro wyszłam, to jadę, więc właściwie tylko się przepakowałam.
    Uwaga: jadę. Tradycja jest taka, że jak gdzieś jadę, to tu się zachodzi w ciąże 🙂

    1. Eee, ale teraz chyba żadna nie ma transferu itp. Wszystkie czekają na wynik lub zielone światło.
      Pamiętasz, żeby jutro trzymać za mnie kciuki? Wizyta o dziewiątej.

  13. Misiu gratuluję dobrych wieści!

    U mnie dziś zaczynamy 11tc. Ale nad ranem znów przyśniło mi się poronienie… Taki jakby błysk tylko, ale jednak… Nie wiem co o tym myśleć, poprzednio po takim śnie okazało się, że serduszko przestało bić 🙁 mam nadzieję, że to tylko wizualizacja mojego strachu, czekam do poniedziałku…

    Słyszeliście w wiadomościach o gościu, który chciał za 5.000 zł oddać dziecko do adopcji? To z mojego miasta :/

    1. R, pomijając wszystko- jesteś z Dolnego Śląska- jak mi miło! 🙂

      Biorąc pod uwagę okoliczności i argumenty, które przedstawił ojciec, zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdyby to dziecko jednak trafiło do dorej rodziny. Sprzedaż córki jest oczywiście dla mnie mega bulwersująca i nie do przyjęcia, i dobrze, że internauci zaalarmowali policję, ale niestety wyglada na to, że dziewczynka nie będzie u nich kochana, tak, jak na to zasługuje 🙁 Chujowa sprawa.

      1. Widząc Twoją radość z tego, że jestem z Dolnego Śląska, domyślam się, że Ty też?

        Szkoda, że ten facet zrobił to tak, jak zrobił. Z drugiej strony może teraz ktoś się przyjrzy rodzinie i Malutka trafi jednak do dobrej rodziny…

      1. R…mi sie śnią wyniki badań prenatalnych…wmawiam sobie ze to normalne…ale…ciagle grzebie w necie i porownuje obraz swojego usg z innymi, licze rączki, szukam nóżek, paluszków, wkurza mnie nawet ze w normie nie jest idealnie po środku, tylko troszkę wyżej. doszukuje sie choc małego znaku. Paranoja! Kretynizm. Wczoraj powiedziałam sobie KONIEC tego. prawda jest taka ze ryzyko poronienia spada z kazdym tygodniem drastycznie, a za tydzień bedzie to juz tylko 2%. Słucham juz tylko swojego lekarza, a on kazał sie cieszyć i ciagle powtarza ze jest perfekcyjne i ze mozna sie dzielic dobra nowiną. Tego ostatniego oczywiscie nie zrobię. to są strachy przez wielkie S. R.. Przeszłaś juz sama siebie przecież w wyścigu ciążowym, jesteś dalej niz kiedykolwiek, to znaczy ze kropek jest zdrowy i silny i ciśnie do przodu. Musimy pozwolić sobie na szczescie. Zerknij na usg i wyobraź sobie maleństwo w ramionach, jesteśmy szczęściarami ze nam sie udało!! Głowa do góry, przed każda wizyta nerwy przechodzą apogeum, jak na wykresie Izy, mozna go porównać do tego stresu, który narasta od wizyty do wizyty, i w sumie tylko zaraz po odczuwamy względny spokój.

        1. Mojra, wy się przyznajecie do strachu, ja się przyznam do zazdrości.
          Prawie wszystkie pisałyście, że widok brzuchów, wiadomości o ciąży wokół bolą.
          Teraz Ty i Misia napisałyście, że już można się cieszyć, bo po 12-13 tyg. ryzyko poronienia spada do 2%.
          Prawda, ale boli jak cios w brzuch, że akurat na mnie musiało trafić. A druga szansa może się nie zdarzyć.

          1. Wezon, przepraszam.. Cały czas mam w głowie ze bycie w ciazy wcale nie oznacza ze bedzie sie miec dziecko. Przepraszam i przytulam. Wiem co to znaczy. Wiesz ze wiem. Moje strachy sa gdzies indziej, niz poronienie, bo tego nie przeżyłam ( odpukać), moje dziecko nie miało prawa przetrwać każdego kolejnego tygodnia, bo i tak miało zapisane by umrzeć jeszcze we mnie, statystycznie 99% mojego przypadku selekcja naturalna wykańcza na samym początku, a jednak tez byłam tym 1%… Paradoks życia był taki ze serce było jedynym poprawnym układem jakie posiadał mój syn, wszystko inne poza moim brzuchem nie potrafiło by funkcjonować. Juz dzis mowię o tym spokojnie, ale to boli jak cholera, moc zobaczyć tylko jeden raz swoje dziecko i potem całe życie za nim tęsknić… PS. Moja córka miała byc Emilką, piękne imię. Syn był…jest…Filipem. Wezon musisz wierzyć ze bedzie druga szansa, mi sie udało po pół roku dokładnie od porodu, w 3 cyklu starań. To więcej niz szczescie. Dzięki wam mi sie chciało. Tobie tez sie uda.

  14. W końcu! Ogromnie się cieszę z tego, że wychodzisz do domu, wiem jak to ważne, by być u siebie, ja Cie podziwiam, bo najbardziej bałam się tego bycia w szpitalu- u mnie w Krk leży sie z ciężarnymi i ja wiem, że to pewnie głupie, ale to mnie też przerażało- nigdy nie zapomnę jak siedziałam na korytarzu na patologii i modliłam się żeby stamtąd wyjść. Żeby się to skończyło w domu. Cieszę się też, że czuć tę ulgę w tym co piszesz, że zaczynasz (mam taką ogormną nadzieję) znowu wychodzić na prostą.
    Ja niestety dziś mam jakąś załamkę. Co dziwne powinnam się cieszyć, bo @przyszła i niby mogę próbować podchodzić do crio…więc jeśli będzie owulacja i da się ją obserwować (oczywiście wypada w weekend bożociałowy, o ironio!) to w połowie czerwca powrót do Warszawy. Jednak dziś się tak paskudnie tego boje…
    Dużo o Tobie myślę ostatnio. Dużo ostatnio w ogóle myślę, pewnie nie powinnam bo mi lepiej gdy nie myślę.

    1. KassWarz , wróciłam i czytam Cię zachłannie.
      Ja na prostej, ale Kruszynko, napisz, czego się boisz? Napisz sobie, jeśli mi nie chcesz. Mam nadzieję, że nie uległaś atmosferze, którą wbrew swoim planom wprowadziłam.
      Zgadzam się z Tobą, ze im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz. Ci, co za dużo myślą, mają przechlapane…
      Co do crio w długi weekend – już jakś weekend kiedyś przerabiałam. Lekarze mają swoje „okienko transferowe”. Kilka dni tolerancji. Pewnie już masz to ustalone…

    1. Izabela, mam szefa MAŁOMÓWNEGO. Nie wiem, co on naprawdę myśli. Powiedziałam mu prawdę, życzył zdrowia i powodzenia. Nie wiem, co myśli naprawdę.
      Ale mój szef ma jeszcze 3 szefów nad sobą. De facto to oni decydują, nie on.

  15. DObre wieści:) Chciałam wczoraj wejść na bloga i coś nie mogłam :/ Była napisane, że strona zarchiwizowana lub zawieszona hmmm…. no mniejsza o to:) Bardzo się ciesze, że nie musieli Cie ciąć. To teraz same fajne rzeczy masz do robienia:) Ja poczekam cierpliwie na Decoupage krok po kroku jak zrobić i co kupić:D hiihi oczywiście jak będziesz miała ochotę. Do niczego nie zmuszam. O tym ile posłodziłaś wspomnianą wcześniej kawę tez przeczytam ;* Miłego dnia w domku

    1. Tez miałam taki komunikat – aż się przestraszyłam… i pomyślałam, że to już uzależnienie 🙂
      Lucy, pisałaś w którymś komentarzu wcześniej, że miałaś wysoką betę, czy mogę zapytać niedyskretnie czy Twoja ciąża jest pojedyncza czy mnoga?

          1. Pojedyncza, ale nas trochę Pani dr przestraszyła jak pojechałam do kliniki potwierdzić ciążę, bo tak z zawadiackim uśmieszkiem powiedziała, ze jakaś wysoka ta beta heheh:)

          2. No właśnie ja miałam strasznie wysoką, i a na pierwszym usg – bardzo wczesnym – była jedna plamka, no i powiedziano mi, że wcale nie jest powiedziane, że się nie podzieli, no i teraz drżę z niepokoju…

          3. Ruda, tak po cichutku zaszłaś w tę ciążę. Dopiero sprawdziłam, że się pochwaliłaś w swojej historii. Uściski i do przodu, do szczęśliwego końca.

          4. dziękuję, takie dramatyczne zwroty akcji tu były, że nie miałam śmiałości nagle wyskakiwać z moją ciążą, dzisiaj lecę znowu na USG i chyba zaraz się (za przeproszeniem) zesram ze strachu :/

    2. Lucy, na razie nigdzie się nie wybieram. I bez pożegnania nie odejdę.
      Co do decupage i innych przyjemności – jestem minimalistką. Używam to co mi wpadnie w ręce. Nie jestem najlepsza w poradach co kupić 🙂

  16. Dziewczyny, dzięki za kciuki. Niestety nie pomogły.
    Maj nie jest szczęśliwy także dla mnie.
    Endometrium nie rośnie. Bardzo niedobrze, że jestem już na estrofemie, bo w ogóle nie działa. Mam go wziąć jeszcze więcej, także dopochwowo i pokazać się we wtorek.
    Jeśli endometrium nie ruszy to transfer nie będzie możliwy. Nie teraz – w ogóle.
    Rok temu dowiedziałam się, że pozostaje mi tylko in vitro, teraz dowiedziałam się, że prawdopodobnie nawet do in vitro się nie nadaję.
    Moje stracone dzieci to była moja jedyna szansa…

      1. Dopóki mam macicę, jakaś szansa jest.
        Może cudem ruszyć teraz, może dadzą mi jeszcze jeden cykl prób, może się obudzi. Może każę sobie podać na takie beznadziejne endometrium, bo co ma zostać sam zamrożony bidulek.
        Może na cyklu stymulowanym do punkcji coś ruszy? Przecież poprzednio się udało.
        No i w zeszłym cyklu coś tam jednak rosło.
        Teraz nie ma też pęcherzyka, co podobno nie przeszkadza, ale mój organizm jest taki, że bez sensu się nie wysila. Nie ma owulacji, nie ma endometrium.
        Broni jeszcze nie składam, ale źle mi, że jednak nie wystarczy tego doświadczania przez los. Jakby mało było stresu, że to ostatni zarodek, że po transferze trzeba tyle czekać na wynik.
        Nie mogę po prostu pójść i go wziąć. Znów muszę walczyć.
        Poprzednio trwało trzy miesiące zanim dali mi szansę stymulacji, bo endometrium nie rokowało. Teraz jest o łyżeczkowanie bardziej poranione.

        1. Oj biedna 🙁 ale chyba lepiej poczekać do następnego cyklu gdzie może endometrium się ruszy niż na marne endo marnować mrozaczka?? a czemu Ty w ogóle Estrofem przyjmujesz doustnie? Wtedy mniej działa niż dopochwowo. Tak mi przynajmniej dr mówiła.

          1. Tylko nie wiadomo, czy w ogóle się ruszy, skoro estrofem ma w nosie. Może po tym dopochwowym się ruszy.
            Nikt mi wcześniej nie mówił, żeby go brać dopochwowo. Tutaj też w większości łykałyśmy chyba.
            A ty brałaś dopochwowo?

          2. Tak. Ja w ogóle nie łykałam. Właśnie z tego powodu, że się o wiele gorzej wchłania. To samo jest z Luteiną. Lepsza o niebo jest dopochwowa niż podjęzykowa:) Wszystkie dziewczyny w Invikcie Estrofem miały dopochwowo. No to jest szansa kochana, ze się ruszy:D a Ile miałaś w ogóle mm?
            Dobra jest to, że endometrium potrafi szybko przyrosnąć co czytałam nie raz na forach:D Główka do góry i jeszcze nie załamuj rąk;*

          3. Trochę mnie pocieszyłaś.
            Ile tego estrofemu brałaś Lucy?
            Ja mam dołożyć pół tabletki do tych 3 łykanych.
            O luteinie wiem, i nie powiem co myślałam o tym cholernym mażącym się lutinusie.
            Nie wiem, jakie było, powiedział tylko, że nie rośnie i nie zareagowało na leki.

          4. E to do kitu, że CI nie powiedział ile ma mm. Kurde to powinno być na odwrót że 3 dopochwowo a pół łykać. Jak niżej napisałam brałam 3 razy po 2 tabletki dziennie. Tzn wciskałam sobie.
            Tylko ja miałam podawany świeży, że tak ujmę zarodek, ale zapytam ile dziewczyny brały przed krio na forum i Ci napiszę:)
            A Lutinus jest rewelacyjny. Też brałam po transferze, ale drogi jak cholera :/

          5. Wezon…to dopiero trzy miesiące minęły..musisz sie uzbroić w cierpliwość, niestety, to jest bardzo mało czasu, jeszcze po lyzeczkowaniu, powiedziałabym nawet ze to normalne ze jest problem z endometrium. Nie chce Ci nic radzić, broń boze, ale naprawdę musisz dac mu czas, zeby kolejnemu zarodkowi dac prawdziwa szanse, a nie skazać go na niepowodzenie. Ej, mała, głowa do góry!

    1. Wezon, bardzo mi przykro:( zupełnie nie znam sie na sprawach endometrium. Moj lekarz nigdy nic o tym nie mowi;/ moze sie mylę,ale czy to nie jest tak jak z owulacja? Czasem ladnie rośnie a czasem nie,nie stwarza warunków na ciaze, tak jak w cyklu bezowulacyjnym?

      1. Naturalnie owszem, masz rację, może być różnie.
        Ale estrofem bierze się po to, żeby rosło. Teraz jest taka sytuacja, jakby nie zadziałały leki do stymulacji i żaden pęcherzyk by nie urósł.
        Może się zdarzyć, że następnym razem się uda, ale znacząco zmniejsza to szanse.

        1. Wężon tak jak napisałaś – dopóki masz macicę to szansa jest, w zeszłym cyklu coś rosło to i w tym może się poprawi a jak nie to w kolejnym. Wiem, czekanie i to, że 20-latką nie jesteś nie nastraja bardzo optymistycznie ale sama wiesz, że prawdopodobieństwo kolejnej ciąży jest dużo większe jeżeli niedawno byłaś w ciąży – i to w tej całej tragedii jest jakimś światełkiem….

        2. P.S. Do nas przed chwilą przyszło właśnie pismo z Poltransplantu z informacją, że M jest na liście oczekujących. No to wiemy już oficjalnie i teraz możemy podjąć kroki żeby to wyjaśnić i zapytać dlaczego M został tam wpisany i wyjaśnić to. Niby wiedziałam o tym a jednak jak przeczytałam ten list to i tak znów zrobiło mi się słabo, bo to się naprawdę dzieje… Mam nadzieję, że to się jakoś wyjaśni. A przy okazji Wężon, podbijam swoje pytanie, bo napisałaś, że jak się odmówi to wypada się z listy – skąd o tym wiesz?

          1. Asiu, już Ci poprzednio na to odpisywałam, ale nie podałam maila i mi nie zarejestrowało komentarza. 🙂
            Mąż koleżanki z pokoju w pracy czekał na przeszczep nerki. Raz go wezwali, przygotowali do operacji i nerka poszła do tego drugiego. Kiedy telefon zadzwonił drugi raz, powiedział, że nie chce przeszczepu. Wtedy skreślili go z listy oczekujących i więcej przez 15 lat nie zadzwonili.
            Wszyscy znajomi po przeszczepach umarli, a on żył na dializach prawie 18 lat. Pobił chyba rekord Polski.
            Umarł w zeszłym roku na serce, a to jedynie miał zdrowe. Mówili, że płuca włóknieją, dializy go osłabiają, a serce jak dzwon.
            Może coś się zmieniło przez te lata, ale była taka zasada – jeśli odmówisz przeszczepu, kiedy już Cię wezwą (nie że zdecydujesz się przesunąć w kolejce), to dostajesz wilczy bilet.
            Zapytaj o wszystko lekarza.
            To zadziwiające, że wpisali męża na listę tak praktycznie za plecami. Nic nie mówili, kiedy komentowali te pogorszone wyniki?

          2. Wężon, no to już wszystko wyjaśnione 🙂 Mój M mając w ręce oficjalne pismo zabrał się do tego ekspresowo. Odbył z lekarzem (tym który go wpisał) długą rozmowę. Zapytał o wszystko. Okazuje się, że w jego przypadku bycie na tej liście w tej chwili jest zupełnie profilaktyczne i dla potrzeb „administracyjnych” ponieważ wszyscy pacjenci na pompach serca są tam wpisywani. NIE MA TO BEZPOŚREDNIEGO ZWIĄZKU Z POGORSZENIEM WYNIKÓW 🙂 Nie musimy się obawiać, że ktoś z Poltransplantu do nas zadzwoni, bo to szpital decyduje do kogo dzwonić, a na tę chwilę nie ma potrzeby dzwonić do nas 🙂
            Tak jak napisała Iza, to jakby takie profilaktyczne zajęcie sobie miejsca w kolejce. Mąż zapytał też oczywiście o to, że co by było jakby taki telefon zadzwonił, a on by odmówił. Lekarz powiedział, że tak też się zdarza i nie ma problemu. Szpital nie obraża się na takiego pacjenta i nie skreśla z listy. Nawet nie przesuwa na koniec kolejki 🙂 Można odmówić. Przeczytałam to co napisałaś o tym znajomym z chorymi nerkami – w takim razie teraz musiało się to zmienić. Słuchałam tej rozmowy z lekarzem i powiem, że bardzo mnie to uspokoiło. Szkoda tylko, że nie było to wcześniej zaakcentowane i że nic o tym nie wiedzieliśmy. Powodem wpisania M na listę było zwykłe porządkowanie w papierach – tak to podsumował lekarz.

        3. Może jeszcze Twój organizm się rozkręci, może jeszcze w jakieś „hibernacji” jest? Też się słabo znam, wiem, że ja na endometrium brałam tylko acard i nic więcej. U mnie zresztą też poza jakimiś 2 cyklami podglądanymi, nie miałam aż takiej kontroli nad tym wszystkim.

        4. Wężon a ile bierzesz tego Estrofemu?
          Moze tez endometrium nie urosło bo nie bylo owulacjii to -jak to ujelas- bez sensu sie nie wysila. Na tym wypisie po transferze jest info ze estrofen trzeba brac do któregoś tam tygodnia ciazy jesli transfer byl na cyklu bezowulacyjnym. Takze zapewne jest związek miedzy owulacja a grubością endometrium. Moze warto pomyslec o małej stymulacji owulacjii clo w przyszlym cyklu? Z owulacja na pewno bedzie lepiej:)

          1. Margaritko, tylko że Clo pogarsza endometrium i dlatego często na cyklach z Clo dokłada się estrofem. Takie to błędne koło.
            Biorę Estrofem 3×1.

          2. Hmmm, no bledne. Ale nie tylko na cyklach z clo sie daje estrofem, ja dostalam i na naturalnym cyklu, z owulacja, bo srednio zadowalające bylo endometrium. To moze warto poczekać na cykl z naturalna owu u Ciebie? Wtedy dołożyć estrofem plus wszystko poprawiające ukrwienie. Mam nadzieje ze to endo jeszcze ruszy:)

    2. Bardzo mi przykro:( Nie znam się na endo, sama mam średnie i bez szału, ale nigdy z nim nie walczyłam! Ale wierze, że to tylko krótkotrwała przeszkoda na drodze do bycia matką. I kto jak kto, ale Ty na pewno ją pokonasz!

    3. Wężon, nie mogę teraz na spokojnie z Wami popisać, ale zerknęłam, żeby Cię przeczytać…
      Tak mi przykro… 🙁
      Inny lekarz? Zioła? Akupunktura? TO nie może się tak głupio skończyć…
      Nie, nie, znajdziemy sposób.
      Wężon, ściskam, jestem, wrócę, łykaj tabletki i nie poddajemy się.

  17. Do Wezona – a kto tu sie zalamuje??Halo Kochana, dopoki jest macica wszystko zdarzyc sie moze, pamietaj, a z endometrium niejedna sobie poradzila.
    Np. ja;-)
    O walce o wieksze endoemtrium moglbym ksiazke napisac, slowo.
    Po pierwszym lyzeczkowaniu u mnie nie przekarczalo 5mm przez 2lata.
    Probowalam wszystkiego – NAPRAWDE!I zeby zjadlam;-)
    Winko, ziola, estrofem, zastrzykibw brzuch, wiataminy, zenszen, nasiadowki, borowiny, sok z granatow.
    U mnie nie chcialo drgnac po niczym.W koncu jako ostatnia deske ratunku poszlam na. …..akupunkture.Tak tak, w sumie to czytalam o tym od dawna ale nie wierzylam. A w dodatku cale zycie balam sie igiel.
    I teraz WEZONIE uwazaj – po 5 zabiegach w pierwsze fazie cyklu, na usg w 12 dc moj gin robi WIEEEELKIE oczy, bo moje endo ma….uwaga….8mm!!!!!!!!!!Matko, dobrze ze z fotela nie spadlam jak to zobaczylam;-);-);-);-)nie zapmne miny mojego gina do konca zycia jak mu powiedzialam co takiego zrobilam ze uroslo.
    Potem kontynuowalam zabiegi jeszcze przez miesiac i przez wszystkie nastepne cykle endo mialo 7mm, bylo piekne;-);-);-) i w 4 cyklu zaszlam w ciaze ktora stracilam, ale z zupelnie innych przyczyn niz endo.
    A tak wogole to nie napisalas ile ma to Twoje endo?
    Mowi siem ze do zaplodnienia mus byc minimum 6mm, ale tak naprawde, jezeli trafi sie dobra komorka i hormony zagraja to uda sie i przy 5mm….skad to wiem…ano stad, ze w pierwsza ciaze zaszlam przy endo 5mm, dokladnie tyle mialo w 3 dni po owu, i moj gin spisal ten cykl na straty.A ja mialam 2 krechy na tescie za kilka dni;-)
    Niestety ta ciaze stracilam ale z zueplnie innego powodu.
    Co slyszalam od wielu ginow, wazniejsza jest orawidlowa budowa endometrium niz grubosc.6mm jest wystarczajace dla zagniezdzenia, a moj gin powiedzial, ze Ma pacjentke ktora zaszla w ciaze przy endo 4mm!!
    Tak wiec Kochana nie zalamkuj sie tylko do dziela, sprobuj poszukac jakiegos nakluwacza, igly to nie sa zadne czary, tylko w miejscach naklucia pobudzaja krew i poprawiaja krazenie, i to jest najprawdziwsze fizyczne oddzialywanie na organizm.
    Ja obecnie po drugiej stracie i histeroskopiii operacyjnej i lyzeczkowaniu mam znowu endo 5mm lub mniej, i znowu od dwoch tygodni chodze na igly, polaczone z moksa czyli igrzewaniem punktow akupunkturowych.Jeszcze nie wiem jaki rezultat bo na podgladwybieram sie za 2tygodnie dopiero ale wierze mocno, ze bedzie dobrze. I choc czasem jest ciezko to sie nie poddaje, mimo ze za chwile stuknie mi 39 wiosen…..i po dwoch ciazach dziecka nadal brak, to walcze, mimo ze po drodze caly czas niepowodzenia. A tym endo naprawde sie nie martw.
    ach, przypomnialo mi sie jeszcze, ze czasem na zwiekszeni endo stosuje sie viagre dopochwowo, lekarz przepisuje, a Panie w aptece robia taki specjalny tampon ktory sobie aplikujesz.Viagra pobudza krazenie i poprawia ukrwienie i odnitowano bardzo dobre jej dzialanie wlasnie na oporne i nie chcace rosnac endometrium.Tak wiec, glowamdo gory, i nie zalamujemy sie Wezonie;-);-)
    A Tobie Izo kibicuje bardzo i czytam codziennie, wiem jak to jest cudownie gdy wraca sie domu.Odpoczywaj teraz, i milej imprezy. Ja po moim poronieniu w 15 tygodniu wyszlam ze szpitala we wtorek, a w niedziele mialam chrzciny corki brata, oj, latwo nie bylo, na szczescie na stole bylo duuuuuzo dobrego wina ktorym zapilam smutki, tym bardziej, ze bardzo lubie wino;-)
    buzka

    1. OOOOOOOO też słyszałam o czopkach dopochwowych z Viagry. Całkiem zapomniałam o tym.
      Wężon a Ty brałaś Acard kiedyś na endo? Ja też brałam w cyklu w którym zaszłam w ciążę. Estrofemu po pick upie brałam aż 6 dziennie dopochwowo, bo lipny estradiol miałam

      1. Lucy, Acardu nie brałam.
        Moje hormony są niestety w porządku – tzn. słabe endo nie jest z niedomogi estrogenu i pewnie dlatego tak słabo reaguję na estrofem. Ono jest słabe bo jest uszkodzone.

        1. Kurczę może warto z Acardem spróbować? Zapytaj lekarza o to, bo z tego co czytam jest to dość skuteczne a ukrwienie ważne w przyroście endo i w implantacji.
          Pij sobie olej lniany Budwingowy z apteki. Super reguluje gospodarkę hormonalną i jest bardzo zdrowy ze względu na duuużą ilość kwasów omega. Nie zaszkodzi spróbować, bo samo zdrowie. JA piłam 2-3 łyżki dziennie i popijałam wodą z cytryną, a mąż na poprawę nasienia pił 5 łyżek dziennie to tak jakby czyjś mąż miał problem:) W ogóle kwasy omega poprawiają ponoć jakość jajeczek:)

    2. Bilbao, dzięki za radę. Warto spróbować z tą akupunkturą, zwłaszcza że pozostałe metody okazały się nieskuteczne.
      Pytałam już się pod Twoim pierwszym wpisem, ale nie odpisałaś:
      Co się stało z Twoimi ciążami? Poroniłaś tak jak ja w 15 tygodniu. Po czym dostałaś zespołu ashermana? Jesteś tutaj najbardziej podobnym przypadkiem do mojego.
      To moje endometrium takie zdechłe po tych wszystkich operacjach usuwania zrostów i jeszcze teraz to łyżeczkowanie.
      Wiem, że nie ilość się liczy, ale jakość, ale z tą jakością też chyba nie za bardzo. Moje chyba nie przyrasta równomiernie, są miejsca, gdzie w ogóle nie grubieje.
      Nie wiem, ile miało, takich szczegółowych informacji nie udzielają. Pewnie ze 3 mm.

    3. bilbao, masz wiele do powiedzenia, mów do nas częściej 🙂
      Z tą viagrą – niezła ciekawostka.
      Strasznie mi przykro z powodu dwóch strat… Ale widzę, że u Ciebie ciągle wola walki – nie ma lepszej metody, niż nie poddawać się.
      A w ramach odpoczynku dobre wino 🙂 Ja już po rodzinnych wojażach, grzecznie, bo komunijnie. Zdążę jeszcze 🙂

    1. Wężon ja sie kłułam w centrum medycyny naturalnej „trea” na Wilczej u dr Stadnika. Nie wiem czy przyniosło wymierne efekty bo generalnie poszliśmy z mezem tam „poprawic płodność”, nie sprawdzalam jak to wywa na moje endometrium czy owulacje. Mezowi za bardzo nie poprawiło sie nasienie. Moge jednak smialo polecic, na pewno ruszylo mi krążenie po tym i nie było mi juz tak zimno zawsze jak to bywało wczesniej.

        1. Wezon, samopoczucie typowe dla pms:/ w odróżnieniu od zamulala ostatnich dni, postanowiłam dzisiaj działać cokolwiek, ale niestety jakos z mezem sie dogadać nie mozemy nawet w malostkowych kwestiach wiec skonczylo sie moja mega frustracja, wkurwie mi checia uduszenia dziada;) brzuch raz boli raz nie boli-świra mozna dostac. W dodatku wkrecilam sobie se ząb ktory keczylam jesienią jest na pewno „niedokończony”(w trakcie leczenia sie ukrywały i musialam go nadbudowana na nocnym dyżurze u innego dentysty z ktorym tak sobie dało sie dogadać pi polsku-a arabskiego nie znam:/). Takze pobiegłam do dentysty i jak nienormalną prosilam o sprawdzenie karty czy wszystko ok…
          Ewidentnie wpadam w jakas paranoję i zaczyna mi odwalac. Czekanie jest okropne. I chyba gdzies w głębi przestałam wierzyc ze sie udalo bo w przyprzyplywie złych emocjo marzyłam o papierosie i bylam bliska zapalenia…takze kolorowo nie jest:/
          Ponadto mam powiększone piersi, brzuch i mam wrazenie ze zaraz pęknę jak balon:/
          Dziekuje Ci ze zapytalas , musialam sie komus wyżalić:)

          1. Dobrze jest przeczytać, że nie jestem sama w tym świrowaniu:) Mnie od wczoraj boli ósemka, a wcześniej ząb bolał mnie chyba w liceum:) Cały czas trzymam kciuki! Robisz betę w poniedziałek?

          2. Oh Jagoda! I ja dziekuje Tobie:) no ja to samo z tymi zębami, nie mam powodu zeby świętować to sobie znajduje;) niezle sie dobralysmy;) a jak ta „boląca” 8 to oznaka ciazy to dobry znak bo widzisz mnie dzis w nocy tez „bolała”;) gratuluje Ci kochana! A ja testuje w poniedzialek.

          3. JA 22 tydzień ciąży a dalej jak się wkurzę to marzę o fajeczce, aż musze sobie zobaczyć zdjęcie dzidzi i dopiero się opanowuję. Musze sobie skserować i zacząć nosić w portfelu tę fotkę heheh żeby nigdzie nie kusiło

    2. Polecam Dr Degi z FertiMedica na Emilii Plater. Jedna z dziewczyn tutaj na forum też do niej zaczęła chodzić ostatnio po mojej rekomendacji.

      I tu jeszcze coś dodam. Moje endometrium nigdy nie było problemem, ale nie było też szału – takie sobie średnie. W cyklu kiedy miałam akupunkturę i transfer, moje endometrium było rewelacyjne i bardzo wychwalane przez panią doktor. Do tej pory tego nie skojarzyłam, ale może faktycznie te igły tutaj pomogły.

  18. Ciagle zbieram sie zeby opisac moja historie, ale wciaz cos.
    Pokrotce to tak:
    Pierwsza ciaza przy endo 5mm w lutym 2011 po ok.roku niezbyt intensywnych staran, na usg w 8 tygodniu niestety diagnoza puste jajo plodowe, samo nie chce sie poronic wiec szpital w 11 juz tygodniu, poronienie w toku po tabletkach i potem lyzeczkowanie w maju 2011.
    I potem baaardzo skape okresy, regularne ale b.skape, chodze po lekarzach, czytam, szukam, sama wpadam na mozliwosc zrostow po zabiegu, ze to moze byc Ashermann.
    Wszyscy mowia ze to juz wiek nie taki na obfite miesiaczki, i ze na ciaze musze poczekac, ze histeroskopia to za duza ingerenecja i takie tam…. W trakcie minitoring cyklu, w jednym cyklu stymulacja. Proby co miesiac, testy owu, ciazowe.Zero efektow. W miedzyczasie wszyscy wokolo rodza dzieci, pierwsze, kolejne. Dzieci w rodzinie, wsrod znajomych, rowniez tych ktorzy starali sie latami, ale takze tych ktorzy juz w ciazy byc nie zamierzali w wieku 45 lat, a takze kilku niekompetentnych lekarzy tak bardzo, ze na jednego z nich za podejscie do pacjenta mialam zamiar naslac prokuratora.
    Dramat.
    W koncu w grudniu 2012, po 1,5 roku prob, moj nowy gin na drugiej wizycie mowi, ze moje endometrium nie do konca mu sie podoba, skierowanie na histero, piewsza w marcu 2013, druga w kwietniu. Wynik – zarosnieta szyjka i prawie cala macica, prawd.do samych jajowodow.
    Szpital mowi ze zrosty tak duze ze sobie z nimi nie poradza, ze duze ryzyko uszkodzenia macicy. Znajduje wuec prywatnego lekarza w Krakowie, specjaliste od wad macicy, operacja u niego prywatnie w szpitalu juz w czerwcu 2013.Po operacji informacja lekarza ze usunal wszystkie zrosty, zaaplikowal zel antyzrostowy, ze ujscia jajowodow widoczne.
    Potem lipiec badanie droznosci jajowodow z wynikiem pozytywnym.
    Endometrium cienkie, monitoring kazdego miesiaca. w listopadzie 2013 histero diagnostyczna – czulam ze musze sprawdzic ta macice, i okazuje sie ze jest zrost w szyjce ktory uniemozliwial zaplodnienie, usunieto w czasie zabiegu.W grudniu akupunktura i endo, jak juz pisalam, ksiazkowe.Starania i w maju 2014 ciaza w ktorej nie przypuszczalam ze jestem, czekalam na miesiaczke bo mialam wszystkie objawy.
    Kolejne usg w porzadku, dzidzius ok, powoli zaczynamy sie cieszyc ale nikt jeszcze o naszym szczesciu nie wie. Dramat w 12 tyg. na usg genetycznym, nt ogromne, serce cale w wadach, biopsja bo tak szybciej, w 14 tyg. wyrok, dziecko ma wade genetyczna z innymi wadami towarzyszacymi rozwojowymi, umrze przed porodem albo chwile po.Historia konczy sie w 15 tygodniu ciazy w sierpniu, po poronieniu znowu lyzeczkowanie bo lozysko nie wyszlo cale.
    Przez kilka miesiecy Maz wycofany, nie chce wiecej staran, boi sie o mnie, widzial jak cieerpie, zreszta on sam tez tylko w srodku bez tylu lez co ja .Wiele trudnych rozmow. W koncu decyzja, ze probujemy dalej.Usg pokazuje nierowne endometrium, natychmiast decyzja o histeoskopii,w lutym tego roku znowu szpital, zrosty na obu bocznych scianach macicy, usunieto, zastosowano zel antyzrostowy.W marciu i kwietniu badania sis, to takie badanie zastepuje histeroskopie diagnostyczna, z uzyciem plynu ktory wtlacza sie do macicy i robi usg, wyniki podobno macica czysta i bez zrostow. Miesiaczki lepsze tzn. obfitsze niz przed ostatnia ciaza.
    ale endometrium znowu cienkie, 5mm, a w ostatnim cyklu bezowulacyjnym niecale 4mm.Nie poddaje sie, suplementuje witamine B, E, C i zaczynam serie akupunktury.
    Za 2 tyg. chce zrobic badania hormonow, fsh, estradiol juz teraz boje sie wyniku.
    Ale walcze dalej.
    Najgorszym moim przeciwnikiem jest wiek, gdy zaczelam sie starac o dziecko mialam 33 lata, zaszlam po roku, ze skutkiem jak wyzej, potem komplikacje, szukanie diagnozy, leczenie, operacje miesiac po miesicu, w koncu cud naturalna ale jak sie okazuje nieudana ciaza – podobno to zwyky pech ze na nas trafilo.A ja teraz mam prawie 39 lat, nadzieja caly czas jest, choc moje sily do walki powoli sie slabna. Moim najwiekszym bezlitosnym wrogiem jest CZAS…..

    1. Okropne, że po tylu latach starań akurat w loterii chorób genetycznych musiało wypaść na was.
      A ja dalej nie wiem, dlaczego straciłam zdrowe dzieci…

      Lekarz Ci powiedział, że mu się endo nie podoba po 2 ciąży? Jeśli nie czepiają się, że nierówne, a nawet mam w opisie z zeszłego cyklu, że równomierne, to próbować zrobić to SIS, czy sobie na razie darować?
      Wszystko robiłaś prywatnie?
      Wiedziałam, że to łyżeczkowanie oznacza kolejne kłopoty…
      Ja mam 38 lat w tym roku.
      Pierwsza ciąża po pół roku starań, a teraz takie problemy, bo chciałam poprawić sobie szanse. Coraz częściej myślę, co by było gdybym tej przegrody nie ruszała.

  19. a propos akupunktury, ja w warszawie tez kulam sie u dr Stadnika, u niego to moje endo tak ruszylo, teraz chodze do gabinetu na Ursynowie nazywa sie akupunktosfera, jesem b.zadowolona, a dlugo go szukalam.Powiem tyle ze dr S. nie jest zbyt delikatny we wbijaniu igiel, mnie wbijanienw kostki bolalo tak ze mialam lzy w oczach, pozamtym nitoryczne opoznienia i zamieszanie bo mnostwo pacjentow. Choc efekty organoleptycznie stwierdzam, swietne, przynajmniej u mnie;-) teraz w nowym miejscu spokojnie, zadnych opoznien, lekarka to kobieta z wietnamu, b.fajne podejscie, moim zdaniem o wiele bardziej wnikliwe niz u dr.S.

      1. Wezon, ja bylam na akupunkturze kilka dni temu, zdecydowalam spontanicznie ale tez troche po przejrzeniu internetu i kilku opowiesciach kobiet (na necie) ze akupunktura pomogla im w staraniach przy invitro.
        Bylam u Dr Xing, lekarki medycyny naturalnej ktora potem przekwalifikowala sie w Chinach na medycyne nikonwencjonalna i oferuje akupunkture (mieszkam w Szkocji wiec nie bede podawac namiarow chyba ze ktos jest zainteresowany;).
        Mam crio transfer za 5 tyg, doktor polecila co-tygodniowe zabiegi przed transferem (5) a potem 2 wizyty w dniu transferu: jedna przed i jedna po. Wydaje mi sie ze to troche naciagniecie z tymi 5 wizytami przed, czytalam ze wazne sa w dniu transferu ale pojde jeszcze na kilka ot tak zeby zobaczyc jak bede sie czula itp itd.
        Podchodze do zabiegu z rezerwa: tzn nie do samej akupunktury ale do jej wplywu na powodzenie invitro. Dla mnie to bardzie zeby sie odstresowac i wyluzowac, wiem ze za bardzo sie wszystkim przejmuje (nie tylko nie moznoscia zajscia w ciaze ale w ogole wszystkim, niestety ten typ tak ma….;)Przyznam ze w czasie wizyty jak juz lezalam na lezance to pod koniec sesji ogarnela mnie blogosc, ale to pewnie kombinacja wygodnej lezanki i nicnierobienia:). Wrocilam do domu i czulam sie tak samo, czyli akupunktura nie rzucila mnie na kolana. Ale troche tak zaczelam myslec ze skoro juz wydalam tyle kasy to moze powinnam zaczac opanowywac te goniace mysli w glowie (takie jedna za druga, ja np juz planuje jakie ciasto upioke w nastepny weekend…).
        Wrocilam do domu po sesji do konca nie przekonana i w rozmowie siostra wspomina ze jej znajoma po kilku wczesnych poronieniach (nie wiem czy naturalnie zaszla w ciaze czy invitro) zaczela chodzic na akupunkture i urodzila pierwsze dziecko w wieku 40 lat. Nastepne za 2 lata:). Potem zaczela sie dyskusja o zaletach akupunktury na tym forum… Nomen omen, ale moze beda wiec z tego korzysci???
        Nie mam zbyt wybujalych nadzieji, jesli medycyna i natura razem nie chca pomoc to i nakluwanie nie pomoze. Ale moze jednak warto, zeby byc pewnym ze zrobilo sie co mozna….
        Swietnie bylo by uslyszec opinie tych osob ktore byly na akupunkturze: jak sie czulyscie po, jak zabieg wygladal i jakie wrazenia…

  20. acha, i jeszcze jedno, a propos zrostow, to one wcale nie musza byc wynikiem zbyt glebokiego wylyzeczkowania jak wczesniej mi sugerowano i o czym samam bylam przekonana, u mnie np. tak goi sie tkanka, ze zamiast zdrowych normalnych polaczen tworza sie te nieprawidlowe, nieukrwione, czyli zrosty.Ot, ten typ tak ma.

    1. Ale w bliznach na wierzchu też tak masz? Czy tylko zrosty wewnętrzne?
      Bardzo delikatnie mi zrobiono łyżeczkowanie. Pani doktor powiedziała, że bardzo się starała delikatnie, że było ciężko, trudna macica. Mam pretensję do swojego organizmu, nie do lekarza.
      A najbardziej, że pozbył się ciąży.

  21. wystarczy powiedziec, ze na poprawe plodnosci i polepszenia ukrwienia macicy i dr bedzie od razu wiedzial co i jak i gdzie kluc – glowa, rece, brzuch i nogi;-);-)

    1. Bilbao, ja wyzej pisalam o swoich doswiadczeniach z akupunktura. To byl moj pierwszy zabieg, wiec nie wiem czego oczekiwac. Czy mozesz napisac jak ten zabieg u Ciebie wygladal, jak sie czulas po itp?
      U mnie Dr przetarla wacikiem miejsca w ktore miala nakluc, potem wlozyla igly: w platki uszne, dlonie (miedzy kciukiem a palcem wskazujacym), po obu stronach brzucha (mam endometrioze), w lydki (chyba, bo nie patrzylam bo igiel nie lubie) i w stopy. Lezalam 30 minut, w polowie przekrecila kazda igle. W trakcie zabiegu w pokoju byla cisza, moze jakby byla jakas muzyka czy cos to pomoglo by mi sie wiecej zrelaksowac? Bo z tym bylo tak sobie, wiekszy relaks mam po kieliszku czerwonego wina, czego zreszta nie omieszkalam pominac po powrocie do domu:).
      Napisz prosze jak sie czulas po, wiesz mi bardziej chodzi o zrelaksowanie i wyciszenie, czy tak juz bylo u Ciebie w trakcie zabiegu? Moze ja jestem takim troche ciezkim przypadkiem do relaksowania i potrzebuje wiecej wizyt…? Aha, bloga czytam regularnie, czasem cos pisze, jako ze wczesniej z soba nie rozmawialysmy, to moze jako krotkie przedstawienie: mam 36 lat, probujemy od 3 lat, najpierw przyczyna bezplodnosci niewyjasniona, rok temu laparoskopia i endometroza 3go stopnia. In vitro w styczniu, poronienie w 5 tygodniu a za 5 tygodni transfer jedynego zamrozonego zarodka. Pozdrawiam wszystkich

  22. nie mialam innych zabiegow oprocz na macicy wiec nienwiem jak jest gdzie indziej.
    ostatnie lyzeczkowanie u mnie pani doktor robila mega delikatnie bo znala moja historie, i mimo to zrosty i tak sie pojawily.I dwoch lekarzy juz potwierdzilo mi ta teorie.

    1. I widać je było potem? Tzn. na USG można się było czegoś domyślać? Czy wyglądało na pierwszy rzut oka OK i dopiero inne badania pokazywały prawdę? Jeśli teraz endometrium nie ruszy, może iść się podejrzeć dogłębniej?

  23. jest w Krakowie pewien lekarz ktory diagnozuje zrosty najlepiej ze wszystkich jakich znam, jest specjalista od badania sis o ktorym pisalam powyzej. On widzi zrosty i na usg i na badaniu sisowym. Ogolnie rzecz biorac macica ma pewna pojemnosc, i zrosty zawsze zmniejszaja jej objetosc.Podczas badania sis gdy wtlaczaja plyn do macicy, widac odnrazu czy plyn wchodzi czy wyplywa i to jest pierwsza wskazowka. A poza tym na dobrym usg doswiadczony diagnosta tez zobaczy czy sa zrosty, ale usg co do zasady nie jest najlepsza metoa diagnozowania zrostow. U mnie po ostatnim lyzeczkowaniu dwoch roznych lekarzy stawialo na zrosty podczas ogladania macicy na usg, cos im po prostu nie pasowalo. Po usuwaniu zrotow w lutym mialam dwa razy u dwoch lekarzy robionego sisa i obaj stwierdzili ze jest ok.

  24. a jesli endo Ci nie ruszy, to mozesz sprobowc dostac skierowanie na histeroskopie diagnostyczna metoda Betocciego, badanie na zywca, ale zupelnie bezbolesne, i razem z lekarzem na zywo ogladasz swoja macice w srodku.Jezeli jest cos nie tak to lekarz od razu usuwa, i ni a nic nie boli.srednica histeoskopu ma ok.3mm. Ja tak mialam usuwany zrost szyjce po pierwszych 3 histeroskopiach i usuwaniu zrostwo po pierwszej ciazy. Ten aparat ma w W-wie tylko szpital na Szaserow, poza tym do histero wszedzie usypiaja.

    1. Ostatnie usuwanie zrostów miałam w Bródnowskim. Też mam wpisane, że metodą Betocciego, ale usypiali. Ja uwielbiam narkozy. 🙂
      Bilbao, nie chcesz podchodzić do IVF?

  25. musze jeszcze napisac jedna rzecz – jak to moj obecny cudowny doktor powiedzial kiedy, endometrium nie jest az tak wazne jak wszyscy o tym mowiami pisza. Przeciez zarodek potrafi zaimplantowac sie poza macica, jajowody, szyjka, jama brzuszna, gdzie na ma grama endometrium. I sie przyjmuje. Wiec im grubsze endometrium tym zwiekszamy swoje szanse, ale to tez nie jest tak, ze cienkie uniemozliwianciaze, jak mialam juz okazje czytac wielokrotnie. To oslawione minimalne 6 mm to pewna norma wypracowana przez gninekologow na przestrzeni lat zeby bylo sie na czym opierac.A ja znam co najmniej kilkanascie przypadkow, kiedys udzielalam sie na forum poswieconym teu tematowi, w tym rowniez zagranicznych, gdzie dziewczyny zachodzily w ciaze przy wlasnie takim endo.
    IN vitro u mnie to bardzo trudny temat…na razie ta opcja u nas odpada, co do zasady ja nie mialam dotad problemow z zachodzeniem w ciaze, ale z tym co dzieje sie potem, i to, ze zarodek jest wadliwy….po badaniach genetycznych lekarze mowia ze to co sie przytrafilo nam to czysty pech i przypadek:-(

    1. Jak zachodzisz naturalnie, to sobie możesz na jakim chcesz endometrium.
      A ja nic nie zrobię, jak mi zarodka nie podadzą. Nie wiem, czy mogę ich zmusić. Pistoletu nie posiadam. 😉
      Może można na własną odpowiedzialność – coś podpisać i zabrać, tylko nie wiem, czy w rządowym programie.
      No i czy kolejne stymulacje nie będą przede mną zamknięte?

  26. no widzisz, moj lkarz z kliniki do ktorej chodze powiedzial, ze podal swojej pacjentce zarodek na 4mm endometrium. i zaszla w ciaze. nie weim jak to wyglada z refundacja, nfztami itd, ale mysle ze mozesz lekarza ot tak z ciekawosci zapytac. Natomiast wydaje mi sie, ze powinnas dac sobie chwile czasu i sprobowac to endo podreperowac, suplementujac sie i biorac akupunkture.

    1. Jagoda, jest chyba ok!:) jejku!! Az mi serce skoczylo!!! Zaraz będę! afaik jest ze jutra I w poniedzialek-najeazniejdzy jest przyrost! Ale chyba jak Na 8 dzien jest ok.:) trzymam kciuki za piękny przyrost!:)

  27. Iza – przede wazystkim super, ze juz po szpitalu! Gigant sie ciesze;)

    Dziewczyny,

    Jeszcze sie tu nigdy nie odzywalam, tylko podczytuje trzymaja za Was wszystkie kciuki!

    Ja tez oczywiscie mam problem, juz mi sie nawet nie chce pisac jakie mam problemy, sporo tego, ale tez walcze o dziecko.

    Zainteresowal mnie temat akupunktury. Czy to jest bezpieczne? Czy nie zrobili Wam krzywdy? Zadzwonie do FertilMedical bo tam przyjmuja moi lekarze z bialegostoku (ucieklam z Wamy leczyc sie wlasnie tam), ale czy mozecie mi powiedziec ile to kosztuje? Tzn ile zabiegow trzeba przyjac wg lekarzy zeby mialo to jakis sens?

    Wydatki na in vitro mnie przerazaja, wydalam juz tyle kasy, zreszta co ja Wam bede pisac, wiecie najlepiej o czym mowie…

    1. Małgorzatka, dzień dobry.
      Może nie do końca odpowiem na Twoje pytanie o koszt akupunkty, ale się postaram. W Novum sesję (jedno 30-45 minutowe spotkanie) płaci się ok. 150 zł. Zalecają minimum dwie sesje (przynajmniej do transferu, jedną przed, jedną po). Ale tam lekarz jest gościnnie, więc cennik pewnie się różni.

  28. Wracam do Was w poniedziałek. Proszę się tymczasem samodzielnie rządzić na blogu, można przeklinać, nie zamierzam zamykać ani archiwizować strony z tego powodu 🙂

    1. Juti, ja już wyszłam w czwartek, teraz tylko mam sie badać, mogę we własnym zakresie.
      Ale mam miesiaczkę, jestem spokojna o swoje zdrowie.

      Wirtualne wino – ja zawsze 🙂

  29. Dobrze Cię rozumiem.Też kiedyś tak się cieszyłam ze spadku mojej bety.A teraz cieszę się że Twoja spada.No i super że nic ci się nie dzieje po leku który dostałaś.Wiem że cała ta historia jest smutna i szkoda tak naprawdę, że ma taki finał.Ale cieszę się że szybko się z tego otrząsnęłaś.Zobaczysz pewnego dnia, jak spełni się wasze marzenie,zupełnie inaczej będziesz patrzeć na te wszystkie przykre wydarzenia.I tego ci życzę!
    A teraz wracaj spokojnie do codziennych spraw.Niech czas szybko biegnie.
    A na razie miłej zabawy na rodzinnej uroczystości.
    Pozdrawiam.

  30. Hej Dziewczyny, oczywiście czytam Was od zawsze. 🙂 Mam endometriozę IV stopnia, 38 lat na karku i poronienia za sobą. Obecnie jestem po drugiej udanej stymulacji in vitro w 10 tygodniu ciąży. Postanowiłam napisać, bo wiem jak sama szukałam różnych ważnych informacji w internecie. Ja też od samego początku aplikuje estrofen dopochwowo. Jestem również za akupunkturą. Niestety tam gdzie mieszkam nie ma żadnych dobrych nakłuwaczy. Postanowiłam chodzić na masaże punktowe. Co do ładnego endometrium zastosowałam poradę mojego masażysty, który zajmuje się szeroko pojętą metafizytką. Uważa, że problemy związane z niepłodnością to wynik źle skumulowanej energii i polecił mi kule gejszy na pobudzenie endometrium. Zaczęłam czytać bardziej naukowe treści na temat tych kul i okazało się, że faktycznie dobrze działają na przepływ krwi. Dlatego tez 10 dni przed transferem nosiłam je maksymalnie długo jak można. Wiem, że to nie jedyny powód sukcesu, ale uważam, że warto korzystać ze wszystkich możliwości. Tym bardziej, że noszenie ich wiaże sie z innymi pozytywami. 🙂 A ta na pewno nie zaszkodzi. Acard też brałam na własną rękę, podobno buduje endometrium, lepiej się czułam i widziałam podczas pobrania krwi, że nie jest tak gęsta i ciemna. Trzymam kciuki za wszystkie.

    1. Magthorn, jestem zachwycona Twoją podpowiedzią z kulami gejszy 🙂 W końcu jakies przyjemne leczenie, a nie lejące się dopochwowe tabletki!
      O masażach punktowych także nigdy nie słyszałam, boję się igieł, więc dla mnie to wydaje się dużo lepszym pomysłem.
      Gratuluję Ci 10 tc. To magiczny czas, do którego nie mogę nigdy dojść. Mam nadzieję, że minął już okres, w którym straciłaś poprzenią ciążę (poprzednie ciąże) i u Ciebie jest bezpiecznie.
      Trzymaj się ciepło i daj znać jak się czujesz!

  31. S-mother czy mogłabyś się zgłosić z dzisiejszym wynikiem bety? Co to za trzymanie koleżanek w niepewności?
    No chyba że nie zrobiłaś dzisiaj i czekasz do poniedziałku.

      1. Wczorajsza beta- 10,98. Niby bardzo ładnie się podwoiła, ale wydaje mi się i tak za niska jak na 14 dpt…Dziś pojawiły się też brązowe plamienia, dokładnie takie, jak zwykle u mnie przed miesiączką. Jutro powtarzam badanie, ale nie mam już wielkich oczekiwań.
        Wężon, bardzo mi przykro z powodu takiej, a nie innej diagnozy. Nie znam się niestety na endometrialnych tematach, poza tym nieszczęsnym „wypadkiem” po Femarze nigdy nie miałam z tym problemu. Myślę jednak, że jeśli już chcesz rozmrażać zarodek, spróbuj „ruszyć” trochę to swoje endometrium. Dobrze tu dziewczyny prawią, że szkoda mrozaka na suchy grunt. Jeśli istnieją dobre doświadczenia z akupunkturą, Viagrą, kulkami gejszy- kurwa, łapałabym się wszystkiego na Twoim miejscu, żeby spróbować. Zwłaszcza te kulki mi się podobają 😉 Nie poddawaj się, dobra? Będę myśleć o Tobie i trzymać mocno kciuki:* W tym czasie przygotuję się psychicznie do kolejnej stymulacji.

        1. s-mother – no to tak jak piszesz, niby ładnie podwojona ale jak na 14dpt niska 🙁 …Ale tak naprawdę to i nic nie wiadomo, bo te początkowe bety bywają bardzo różne i jakby tak się systematycznie dwoiła i dwoiła to może kolejna stymulacja nie będzie potrzebna. A jak się przygotujesz psychicznie do niej to nie zaszkodzi a i lżej Ci chyba będzie psychicznie….

        2. S-mother, urosła, to jeszcze jest szansa. To nie matematyka. Zobaczymy jutro. Oby nie pozamaciczna.
          Trzymam kciuki za Ciebie, a ty trzymaj za moją wtorkową wizytę.
          Kulki sobie zażyczyłam w prezencie od ukochanego – może chociaż taka korzyść z tego będzie. ;))

          1. Kulki są fajne 😀 Nie wiem, czy działają na endometrium, ale podobno pomagają ćwiczyć mięśnie kegla… i w ogóle są fajne 😀

  32. Iza,
    cieszę się, że wracasz do domu, do normalności 🙂 Wyobrażam sobie jak bardzo za tym tęsknisz…
    u mnie „final countdown” – 3 dni do laparo… już mnie stres ściska za wnętrzności… :-/

  33. Jagoda – OGROMNE gratulacje !!!! Wydaje mi się, że jak na 8dpt to beta naprawdę super 🙂 Oby tak dalej 🙂

    Margaritka – wiesz, że trzymam za Was obie teraz bardzo mocno 🙂 Wiesz już coś? 🙂
    Bardzo bardzo chciałabym też Ci pogratulować…..

    Ania – za Ciebie też oczywiście już wszyscy tu trzymamy kciuki….szkoda, że to IUI takie bolesne było.

    Czy ktoś tu jeszcze wkrótce testuje i go pominęłam??!! Proszę zgłaszać skargi 🙂

    1. Dzięki Asia:) czekam sobie spokojnie i bez większej nadziei bo to mechaniczne wyciskanie jajka jakoś sprawia, że nastawiam się na porażkę. Poczekam do 11 dnia po iui i zrobię betę czyli 8 czerwca i jak nic nie wyjdzie to chyba bardziej zajmę się tarczycą i hashimoto, spróbuję diety na obniżenie przeciwciał.

      1. Aniu już wcześniej chciałam Ci napisać ale ciągle było mi nie po drodze.
        W moim poprzednim cyklu miałam monitoring praktycznie codziennie od 8 dnia.12 dnia pęcherzyk wyglądał na „pękający”. Lekarz potraktował mnie dość brutalnie narzędziem do robienia usg, aż krzyknęłam z bólu, po czym przeprosił i powiedział że trzeba było.
        Generalnie mnie tak nie traktuje, tak więc pewnie faktycznie „trzeba było”. Myślę, że to też było swoiste „wyciskanie” pęcherzyka.

  34. Mojra, Asia- odpowiadam Wam obu tutaj:) ja zgodnie z planem zamierzam testować jutro. Tym razem nic mi nie wyskoczyło, nic nie zmusiło do nagłej zmiany planów. Co prawda i jutro to u mnie dosyć wcześnie, bo 9dpt, ale już tez dzień spodziewanej miesiączki wiec myśle ze to wystarczy. Poza tym kończą mi się leki (lutinus i estrofem) i lekarz stwierdził ze mam przyjść i przedłużyć receptę w przypadku ciąży dopiero. Także tak czy inaczej muszę jutro wiedzieć żeby się załapać na wizytę przed długim weekendem. Napisze pewnie jutro wieczorem co i jak:) i może zgrzedze, ale przeczucia mam słabe. W zasadzie to nie przeczucia tylko ból brzucha i pewnie na okres:/

    1. Margaritka, ja sobie tak zupełnie prywatnie myślę, że im większą masz pewność, że dostaniesz okres, bo brzuch boli i czujesz się „właśnie na okres” tym lepiej 🙂 a dokładając do tego jeszcze takie silnie rozchwianie emocjonalne – to już w ogóle rewelacja 🙂 To oczywiście takie moje przemyślenia, a co będzie to zobaczymy…Oczywiście życzę z całego serca jak najwyższej standardowej bety na 9dpt!!!!
      No to będzie jutro czekania a czekania……Trzymaj się!

      1. Asiu, jesteś wielką dobrą duszą wiesz?:) pamiętasz o wszystkich nawet gdy zdaje się, że sami o sobie pozapominali;) Mam ochotę wymówić magiczne słowo z wdzięczności jaka czuję, jednak nie będę zapeszać przed testowaniem;) Jutro ewentualnie jak już nie będzie co zapeszac, będę nadrabiać grzeczności:)

    2. Margaritka, już niejedną bolało tak, że czekała na okres.
      Trzymam kciuki, żeby siė jutro okazało, że przeczucia Cię mylą.
      Mamy kolejny emocjonujący tydzień przed sobą.

      1. Wężon ma rację, to chyba dość typowe, że na początku uczucie jest zupełnie jak na okres – ja tak miałam za pierwszym razem, te same bóle brzucha, pryszcze, obolałe cycki – no wypisz wymaluj wredny spóźniający się okres.

        1. Dziewczyny cudownie by było gdyby okazało się, że i u mnie tak to zadziałało.
          Kiedyś byłam w ciążyy, przez 3 miesiące. I też mnie bolał brzuch jak na okres. Zorientowałam się, że jestem w ciąży i sprawdziłam kiedy powinnam mieć okres jak sobie uświadomiłam, ze coś za długo boli mnie ten brzuch. w zasadzie to zaraz po owulacji zaczął już boleć. A później przestał. Dziwnie jak brzuch przestaje boleć przed samym okresem. Więc wtedy w 27 dc zrobiłam sikańca i wyszła słaba II kreska. Ogólnie tez się od razu czułam przymulona, pamiętam bo mówiłam mężowi że coś dziwnie się czuję i chce mi się spać, a on się śmiał, że mi się zawsze chce spać:)
          Dziś boli już bardzo:/

  35. Tak to już z nami babami jest, że chcemy aby było odwrotnie niż mamy. Miesiączka jak nie chcemy, brak miesiączki jak chcemy… Też czekam na kolejny etap crio, przynajmniej w tej stymulacji zachowały mi się 3 blastusie 🙂 i napawa mnie to niesamowitym optymizmem. Tak że nie poddawajmy się. Raz jest lepiej, raz mąż musi przytulić mocno, żeby przeszły łzy wszelkiej nienawiści i bezradności.

    1. Nice, fajnie, że piszesz to w takim momencie. Ja jutro testuję czy nasz blastuś został z nami, to będzie już 3 transfer. Został nam jeszcze jeden mrozaczek i czuję, że nie mam już siły na kolejną stymulację i kolejne transfery.

  36. s mother, niska, ale nigdy nie wiadomo, moze wlasnie taka powsciagliwosc Cie uratuje i pozwoli maluchowi zaskoczyc!
    Margaritka, to sciskamy kciuki i czekamy na dalsze updejty. taki spokoj i zgoda na wszystko sprzyja zarodkowi w pozostaniu z nami.

    1. Mojra, jestem wdzięczna za pamięć i te kciuki. Naprawdę milej na sercu się robi, gdy wchodzę tu i widzę Wasze zainteresowanie:)
      Dziś spędziłam dzień w otoczeniu dzieci, w tym jakieś trzy godziny z żoną kolegi mojego męża, która była z 2,5 miesięczną córeczką, 4letnią córeczką i koleżanką starszej córki. Bardzo miłe towarzystwo i bardzo niemiłe moje stany psychiczne. Pewność, że pomimo tych poświęceń i starań znowu pewnie się nie udało i słuchanie opowieści o tym jak to nowo poznana koleżanka nie chciała dziecka, ale mąż jej „na siłę” zrobił. Oczywiście nie było mi zbyt przyjemnie, jednak im dłużej tym było lepiej. Chyba coraz bardziej radzę sobie w takich sytuacjach. I nawet się nie złoszczę na ludzi za to, że nie chcieli mieć dziecka:) To przecież normalne, tez kiedyś nie chciałam i teraz też z kimś innym niż mój mąż bym pewnie nie chciała.
      Tak oto kończy się mój dzień tuż przed testowaniem.
      Nie chcę nie lubić ludzi i świata, jednak przez tę cholerną niepłodność jest mi tak trudno normalnie funkcjonować.
      Wiem, że Wy rozumiecie, dlatego tak troszkę się wygaduję:) A tak poza moimi psychicznymi problemami z sytuacją spędziłam super miły dzień! Cały na świeżym powietrzu w otoczeniu przyjemnych ludzi. W zasadzie ten dzień był konstruktywny, przyniósł nowe znajomości, mąż zakończył go małym sukcesem zawodowym…nie ma na co narzekać. …a i tak wiem, ze wy rozumiecie, dlaczego i płaczę i śmieję się pisząc to wszystko.

      1. Oj kochana..każdy ma swój dzień plakaka, oczyścisz sie trochę z emocji i jutro dzielnie podreptasz na badanie silniejsza o tych kilkanaście łez. kto wie moze i Ty jutro zakończysz dzień bardzo małym sukcesem…bynajmniej nie zawodowym 😉 wyśpij sie!

      2. Oj, Margaritko, ja też dziś cały dzień przy dzieciach. I nawet dwie pary bliźniaków widzialam. A potem drugie urodziny sąsiada. Gospodyni powiedziała, że niektóre rzeczy wzięte od koleżanki musi oddać, bo tamtej niechcący się urodziło trzecie dziecko. Obok za to siedziała sąsiadka, która ma termin na tydzień po moim.
        Wiem doskonale, co dzisiaj czułaś.

  37. To ja napisze odnośnie akupunktury o moich odczuciach i wogóle.
    Generalnie akupunktura jest bezpieczna teraz, gdyż igły sa oczywiście jednorazowe.
    Ja co prawda zawsze podglądałam czy doktorek na pewno wyjmuje igiełki z opakowania i zawsze to odnotowałam. Teraz oczywiście też tak jest.
    Igły do akupunktury – a już kupowane w duzych ilościach, sa taniutkie, wiec naprawde nikomu nie opłacałoby się używać używanych. Niemniej ostrożności nigdy za wiele i ja na takie rzeczy bardzo zwracam uwagę.
    Odnośnie odczuć podczas akupunktury – no ja nie potwierdzam ani zrelaksowania, ani wyciszenia, ani uspokojenia, ale to wyłącznie moje odczucia.
    Po pierwsze, chodząc do dr S. już przed wejściem miałam siódme poty bo wbijanie przez niego igieł, zwłaszcza w nogi, okolice kostek, bolało mnie okrutnie. Wiem że mu sie zawsze spieszyło, wiec igły ot po prostu wkładał jak w masło, i o ile ręce i brzuch jakoś znosiłam, to jak sie zbliżał do moich nieszczesnych kostek pociłam sie ze strachu jak mysza:) potem leżałam sobie ok.30-45 minut z tymi igiełkami.
    Zawsze przed włożeniem igieł przemywał miejsce wacikiem ze spirytem-wiadomo.
    Ja podczas zabiegu nigdy nie zasnęłam, aczkolwiek wiem, że sie to zdarza.
    Byłam kłuta w kostki i łydki, brzuch oraz ręce (niektórzy wiem ze kłują tez na głowie – to przeciwko poronieniom).
    U obecnego nakłuwacza igła każda wbijana jest z ogromną delikatnością gdyż jestem jedyną pacjentką w gabinecie i Pani się nie spieszy wiec bólu nie ma wcale. Poza tym jestem mocno przykryta kocami w czasie zabiegu żeby było mi ciepło, a dodatkowo lekarz stosuje mokse, czyli takie ogrzewanie nakłutych punktów tzw.chińskim piołunem, ma podobno bardzo dobre właściwości, dodatkowo nagrzewa nakłute punkty i poprawia krążenie.
    W czasie całego zabiegu leci relaksująca muzyka, i to jest bardzo fajne.
    Wiec moge powiedzieć, że zabiegi u obecnego lekarza są o wiele przyjemniejsze niż poprzedniego, choć co do zasady nie chodzi mi o relaksowanie sie podczas nich lecz aby mi pomogły w co głęboko wierzę :))))
    Co ciekawego zauważyłam-żę jak miałam akupunkture podczas miesiączki (które miałam dosyć skąpe), to w czasie aku i bezpośrednio po niej miałam silniejsze krwawienie. No i endometrium u mnie baaaaardzo się (jak na moje możliwości) poprawiło – 8mm to był sukces.
    Ja chodziłam ok 2 miesięcy, staralam sie 2 razy w tygodniu pójśc, choć w końcówce to już tylko raz w tygodniu. Endometrium cały czas po zakończonych zabiegach było bardzo ładne.
    Tak wiec ja osobiście aku polecam, ja zastosowałam je jako ostatnią deskę ratunku na moje endometrium i pomogło jak nic wczesniej.
    Do Wężona – ja za SISa badanie płaciłam bo żaden ginekolog tego na nfz nie robi, tylko prywatnie, ale tu tez ważne aby nie był to byle jaki lekarz ale taki który potrafi sprawnie przeprowadzić zabieg (ma odpowiedniej jakości cewniki, ma wprawę w ich wkładaniu) oraz sprzęt do usg, no i który potrafi odczytywać to co widzi na ekranie.
    Ja na SISa jeżdziłam czterokrotnie do Krakowa bo tam jest lekarz który jest w tym naprawde świetny, nie jest to tania „impreza” ale czego sie nie robi..
    Wężon – ja bym spróbowała z akupunktura, może te kulki gejszy o których pisały dziewczyny (sama o tym poczytam bo nie miałam okazji wcześniej), i na razie z SIS-em poczekała.
    I jeszcze jedna rzecz- napisałaś że nie wiesz jakiej grubości masz swoje endometrium bo Ci tego nie powiedzieli. Szkoda, bo może to endo nie jest wcale takie złe, to znaczy wg lekarzy z kliniki za małe (wg nich za małe może być 6mm) a tymczasem takie endo jest wystarczające do zapłodnienia…. I może wcale nie jest takie tragiczne i cieniutkie, tylko trzeba je troszkę podreperować.
    Ja zawsze o takie rzeczy pytałam na badaniach, zresztą pytalam zawsze o wszystko i zadawałam dodatkowe pytania (jestem świadomą i upierdliwą pacjentką), ale dzięki temu mam informację o wymiarach mojego endo za ostatnie 5 lat – przez ten czas miałam wykonanych (włączając pobyty w szpitalach a wiec poronienia i operacje histeroskopowe ) 49 razy. Iza zrobiłaby z tego piękny wykresik 🙂

  38. Iza, wracasz?:) Im cześciej tu zaglądam, tym bardziej chce umieć robić takie wykresy:) czy jest tu więcej zwolenniczek na lekcje z wykresie Izy? Może to tez pomysł na kolka wpisów?;)

  39. Dziewczyny, trochę mi lepiej,to chyba dzięki Waszej energii. 🙂
    Jeszcze się nie poddaję.
    Po pierwsze, ten lekarz już mi przed kwalifikacją powiedział, że jest źle i tylko surogatka by pomogła, a potem sam mnie zakwalifikował w następnym cyklu.
    Po drugie, w zeszłym miesiącu miałam 6 mm, więc jednak może rosnąć, przed punkcją nie było wiele lepsze.
    Na wizycie usłyszałam tylko, że nie ma cyklu, endometrium nie rośnie, bez danych.
    We wtorek postaram się go przycisnąć, choć nie będzie to łatwe. Nie wyjdę bez konkretów. To jeszcze nie koniec.

    1. Wężom, i tak trzymaj! 🙂
      Sama wiesz, że lekarz czasem coś palnie a potem jest zupełnie inaczej. Zresztą dla mnie bardzo pozytywne jest to, że w zeszłym cyklu rosło…

    2. A po dniu noc. 🙂 Ja najwyraźniej jestem jeszcze w nocy, ale dotrwam do świtu.
      Asiu, już parę razy słyszałam niemiłe rzeczy, które się nie sprawdziły. Kiedyś zastępczy przypadkowy lekarz przy usg powiedział, że z takimi jajnikami w ciążę nie zajdę, potem moja doktor, że z takim progesteronem, a nawet jak zajdę to nie utrzymam, a byłam świeżo po pozytywnym teście, jak dojechałam do szpitala bez wód, to lekarz dyżurny powiedział, że nic z tego nie będzie, miałam urodzić i pochować, a jest Laura. Teraz też pokażę, że nie ze mną takie gadanie. Mnie trzeba zdenerwować, żebym się spięła na 100%.

      Ewelka, wyznam w tajemnicy, że nie słucham lekarza. Przeprowadzam eksperyment po piątkowej dyskusji tutaj. Kazał dalej łykać trzy, a 1/2 wkładać, a ja 3 wkładam, a 1 łykam. Jutro zobaczymy, jaki efekt. Cztery dni, to chyba za mało na rewelacje, ale jeśli miałoby działać, to coś powinno ruszyć.
      Dam znać po wizycie, czy Wasze rady pomogły.

    3. Wężon cieszę się, że wróciła Ci energia, wiara i siła do walki:) Lekarza ciśnij a sama rób wszystko co się dla dobra endometrium:)
      P.S. – ja chyba w celach leczniczych z clexane na lepsze ukrwienie przerzucę się na te kulki:) Skoro tak dziewczyny reklamują;)
      Może choć jedna rzecz będzie przyjemna w tym całym leczeniu:)

  40. Margaritka, to dawaj znać jak najszybciej, bo ja się już nie mogę doczekać……
    O której idziesz na betę? Robiłaś może jakiś inny test rano? 🙂

    s-mother a co u Ciebie? jak plamienie?

    Jagoda, Lucy, Ruda, Misia, Mojra i ktoś jeszcze? – no to dzisiaj z okazji Dnia Dziecka chyba musicie wziąć podwójną dawkę kwasu foliowego…

    1. Asiu, jeszcze R. i Casja, która ostatnio się nie odzywa, i mamatobe.
      Dużo tu dzieci w produkcji. 🙂
      Życzę dzieciom, żeby ich było jeszcze więcej w przyszłym roku. Żebyśmy tu wszystkie chcące przerzucały się życzeniami dla naszych dzieci.
      Na razie to Laura powiedziała, że ona dzisiaj rządzi, a my mamy się słuchać.
      Odprowadziliśmy ją razem do przedszkola, założyliśmy po jednym kapciu i mocno wyściskaliśmy.

          1. Piękna data urodzin, przynajmniej nikt nie powie, że zapomniał i że mu nie przypominali. Wszystkiego najlepszego, powodzenia w leczeniu. 🙂
            Ja wybrałam datę ślubu, na 1 czerwca, żeby nie było problemu z pamiętaniem o rocznicy, ale mąż już nieaktualny.

    2. Margaritka i reszta! trzymam kciuki i denerwuje sie tak jak swoją betą! ja odbieram wyniki o 16…….! Objawy mam na wszystko: ciążę, okres, menopauzę:), na dowolny stan jestem w stanie odszukać u siebie objawy:)

      1. Jagoda, ale mnie rozwaliłaś tym wpisem – „objawy mam na wszystko: ciążę, okres, menopauzę…” Jesteś miszcz!!!!:):)
        Ja również ciągle myślę o Tobie i Smother. Koniecznie daj znać jak będziesz mieć wyniki!
        Smother – a jak u Ciebie sprawa wygląda? powtarzałaś dziś badanie?

    3. Asiu, betę robiłam rano, jakoś pomiędzy 8 a 9. Zastanawiałam się nad opcją wyników na cito, ale stwierdziłam, że te pół dnia już mnie nie zbawi przecież. Wyniki niby ok. 18, ale znając życie pewnie będą po 19:00.
      Na pewno Wam napiszę:)
      Jak to miło, że jest ktoś kto się troszczy:) Asiu, dobra duszo:)

      1. Ale długo trzeba czekać na wynik. Myślałam, że te pół dnia to standard, a nie cito. Ostatnio morfologię robiłam o 17:30 i o 20:00 wynik był w internecie.
        Czekam razem z Tobą. Rozumiem, że testu nie robiłaś, czy jednak?
        Okresu też nie ma, czyli do 19 jesteś czystą kartą. 😉

  41. 6mm to dobre endometrium, oczywiscie im grubsze tym lepsze warunki, ale ta grubosc jest zupelnie wystarczajaca.Wezon nie jest zle, widocznie w tym cyklu jest tylko mniejsze, a skoro rosnie do 6mm to spokojnie.Ciekawe jak bedzie po tych aplikacjach estrofemu dopochwowych……Oby uroslo!

    1. Wydaje mi się, że na ostatnim USG przed punkcją miałam właśnie 6-7 mm i nie marudzili, powiedział, że OK, i pewnie jeszcze trochę urośnie.
      Pójdę jutro z tym wydrukiem z USG z zeszłego miesiąca i zobaczymy.
      To USG robiłam u zwykłej ginekolog, żeby zobaczyć jak to wygląda i czy zgłaszać się już do kliniki. Był pęcherzyk rosnący 1,4 mm i endometrium 6 mm.
      Potem byłam w klinice, tuż przed miesiączką, to zapytał tylko, który dzień cyklu. Powiedziałam, że dwa tygodnie temu było 6 mm, odparł aha i że zrobimy cykl z estrofemem, nie naturalny. Tak więc może nie przyrosło bardzo, przed okresem chyba powinno być najgrubsze? Ale sam nie udzielił żadnych informacji, czy pęcherzyk pękł, jak endo.
      Wtedy nie dopytywałam bo byłam zadowolona, że pozwala już ruszać z próbą, teraz mnie zatkało, że jest tak źle.
      Jutro z niego wycisnę informację, jak gin jajeczko z Ani. 😉

  42. ach Ci lekarze, nie znosze gdy rzucaja tylko JEST ZLE i nie tlumacza dlaczego….a my potem odchodzimy od zmyslow i sie martwimy.
    Mojej kolezance lekarz miesiac po lyzeczkowaniu powiedzial ze za barrdzo ja wylyzeczkowali i ze z takim endometrium moze zapomniec o ciazy….nie wspomnial ze endometrium potrzebuje czas na regeneracje, i hormony tez, i ze to wczesnie po zabiegu, nie powiedziak jej rowniez ile to endometrium ma…..dziewczyna zalamala sie, placz i rozpacz, a tak naprawde to byly tylko ogolniki….okazalo sie, ze wszystko sienu niej zregenerowalo pieknie, i po 4 transferze jest w ciazy, wlasnie miala polowkowe.
    Ja do lekarzy jrstem tak nieufna i zrazona, ze staram sie zawsze, gdy tylko mam watpliwosci, weryfikowac diagnoze u drugiego lekarza, a sama rowniez staram sie wiedziec wiecej niz mniej, i oytam pytam pytam…..
    Bedzie dobrze Wezon, czuje ze Twoje endo wcale nie jest takie tragiczne jak chcieliby lekarza, oni zawsze chcieliby miec magiczne 8-10mm, ale nawet jak ktos ma 6mm to w zaden sposob go to nie skresla.

    1. Kiedy rodziło się moje pierwsze dziecko, to lekarz do końca mówił, że jest dobrze, nawet kiedy zabierali dziecko na inny oddział, to mówił, że sytuacja jest opanowana, a było tak źle, że za późno na jakikolwiek ratunek. Chyba jednak wolę, kiedy lekarz trochę przesadza mówiąc, że jest źle.

    1. Tak, a co? To dobrze, czy źle, czy może ma tendencję do skrótowych diagnoz na wyrost? Bo jak wygląda wizyta i ile mówi przy USG, to wiesz.
      Proszę się przygotować, dziękuję, recepta czy inne zalecenie. Żadnego komentarza do badania. A na ekranie szara plama.

  43. Dziewczyny, moja dzisiejsza beta 33,37- od soboty potroiła się. Plamienia jednak nie ustają, mam wręcz wrażenie, że się nasilają i trochę mnie to martwi. Lekarz każe cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń. Nic innego mi nie pozostaje. Albo się dziecię wgryza po samą wątrobę, albo już po ptokach. Na wszelki wypadek rano zrobiłam sikańca- takich ładnych dwóch kresek nie widziałam od 7,5 roku :)Miło było je zobaczyć( choćby na chwilę).

      1. Lekarz kazał za tydzień dopiero przyjść do niego. Leki bez zmian. W środę wyjeżdżam na weekend, pewnie zrobię gdzieś sobie betę w pt. Gorzej, jeśli dostanę okres, a będę daleko i nie załatwię recepty na stymulację.

        1. Hmm, a w razie czego to lekarz pozwoli Ci zrobić stymulację tak bez przerwy?
          Po pierwsze, gdzieś poprzednio dziewczyny pisały, że muszą być przynajmniej trzy miesiące przerwy od poprzedniej stymulacji.
          A po drugie, jednak jesteś w ciąży, utrzyma się, czy nie, jakieś zmiany w organizmie zaszły i pewnie i tak z cykl trzeba odczekać.
          Ale cały czas trzymam kciuki, żeby to jednak była prawidłowa ciąża.
          Widzisz, Ty grzecznie czekałaś i dalej nic nie wiesz, a te co robiły testy wcześniej, już widzą na czym stoją. 😉
          Betę lekarz kazał Ci powtórzyć, czy sama robisz? Nie boją się że to cp? Jeszcze te plamienia…

          1. Na usg lekarz nic nie zobaczy przy takiej becie, wizyta za tydzień to dobra decyzja. Mi zawsze mówiono, że te widełki bety są tak szerokie, że nie liczą się wartości, a przyrost właśnie, który u ciebie jest prawidłowy. Potem się dowiedziałam, że i z nieprawidłowym można mieć zdrową ciążę… Moim zdaniem sama beta jest u ciebie ok, co do plamień to się na nich nie znam, więc nie pomogę, ale mam nadzieję, że będzie ok, dużo dziewczyn na początku plamiło, a z ciążami było ok.

            Ja przechodzę trudne chwile związane ze zdrowiem synka. Jestem wycieńczona psychicznie 🙁

          2. Wężon, i Przewlekłego i poważnego na raz. Mały od 5 tygodnia ma skazę białkową, do tego bardzo ciężką postać azs, skórę ma w dramatycznym stanie, drapie się strasznie, jest przez to bardzo nerwowy, ma problemy ze snem. Dermatologicznie i alergologicznie obstawiony przez najlepszych specjalistów,wszyscy mówią, że nic więcej nie da się zrobić, poprawy nie ma, dziecko cierpi. W czwartek odebrałam jego pierwsze testy (ma 9 miesięcy), na badanych 5 alergenów ma silną alergię na 4: białko, mleko krowie, gluten i żółtko. Tylko jabłko wyszło ok. Wczoraj za radą alergolog podałam mu pierwszy raz mięso. Bio jagnięcinę, najbezpieczniejszą, najlepszą itd. Nawet nie będę pisać, jak jego organizm zareagował. Jest na diecie bezmlecznej, bezglutenowej, bezjajecznej, bezbiałkowej. No i wychodzi na to, że na bezmięsnej. Cierpi, ja z nim, bo nie mogę mu pomóc. Szarpiemy się, blokuję go, żeby się nie drapał, on się wścieka…

          3. Biedactwo. 🙁 Brzmi okropnie. Wyobrażam sobie, jak się zachowuje takie ograniczane dla swojego dobra niemowlę.
            To co on biedny w ogóle może jeść? I nie wiadomo, co będzie dalej – jest szansa, że z czegoś wyrośnie?

          4. Kas, nie wyobrażam sobie tego przez co przechodzicie i że musisz patrzeć jak mały się męczy (mój mały jest w podobnym wieku). Mam jedynie nadzieję, że szybko wyrośnie z tego bo u takich maluchów to często jest przejściowe, ale ta nerwowość po takim drapaniu się nawet przez kilka tygodni jest ciężka a co dopiero u Ciebie. Mam nadzieję, że leczenie nie jest głównie oparte na sterydach i że lekarze coś wymyślą i problem wkrótce się trochę uspokoi….Współczuję bardzo…

          5. Wężon , je trochę warzyw i owoców, wszystko kupuję mu na biobazarze w halach Norblina. Do tego jakieś kaszki (tylko bio! Holle np…), makarony bezglutenowe i bezjajeczne, ryż, jaglanka. Nic gotowego, nic sklepowego. Szansa, że wyrośnie jest. Ale jest też szansa, że tak już zostanie.

            Asia, póki co nie zdecydowałam się na włączenie sterydów. Dermatolog i alergolog odradzają, ja też się ich boję. Powinno mu się polepszyć, kiedy znajdziemy źródło i jewyeliminujemy.

          6. Nie chcę się mądrzyć, ale akurat jestem na bieżąco. Cp i tak nie stwierdzą na tak wczesnym etapie, bo musi być widoczny pęcherzyk – poza macicą. To gdzieś tak od 6 tygodnia. Poza tym, drogie panie, beta przecież zaczyna się od jedno cyfrowych i dwucyfrowych wartości, może akurat u s-mother udało się to wychwycić? Każdy organizm jest inny. Tylko to czekanie na rozwój wydarzeń jest słabe… I stresujące plamienie.
            Strersuję się z Tobą, s-mother, walczcie!

        2. S-mother, mam nadzieję, że te dwie krechy utrzymają się przez 9 miesięcy. Przyrost bety rewelacja! a to najważniejsze. Plamienia niejedna przyszła mama miała…
          Wiadomo, że może być różnie…., ale może też być dobrze!!!! Nie myśl teraz o żadnych receptach na stymulację i nie zamartwiaj się co będzie jak dostaniesz okres, bo na miejscu tej małej wgryzającej się kruszynki to bym się obraziła, że nie dajesz jej szans….Trzeba sobie też pozwolić na bycie chociaż trochę dobrej myśli, że się uda…..
          Wiem, że to wszystko żeby się jakoś obronić psychicznie przed ogromnym bólem…
          trzymam kciuki

    1. Na razie nie pozwalam sobie na entuzjazm. Będę robić kolejne betki co drugi dzień, zobaczymy, co się tam będzie działo. Wiem, że różnie bywa, z pięknych początków czasem zdarzają się tragedie, z trudnych rodzą się piękne, zdrowe dzieci.
      Na razie bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy. Asiu- masz rację, może powinnam bardziej wierzyć, ale dużo prawdy jest w tym, że to pancerzyk ochronny.

  44. Dziewczyny! Zadzwoniłam do szpitala ( a właściwie Mąż zadzwonił – bo ja się nie odważyłam) i beta na 11 dpt jest 74:):):):)
    PS
    Boje się ucieszyć, w ogóle bardzo się boję…..

    Margaritka nie puszczam kciuków!

    1. Jagoda cudnie!! Cieszę się razem z Tobą! To musi być niesamowite uczucie. Moje serce nie wie czy ma wyskoczyć z piersi, czy schować się i zamilknąć, za dużo emocji:)

  45. Rety, rety, rety…co tu sie dzieje..Izy znowu nie było i proszę!
    Dziewczynki trzymam kciuki za was wszystkie!
    R..moja towarzyszko doli, tak sie cieszę dla Ciebie. Ja moze juz pod koniec tyg bede miała wyniki, także nerwowo. Ale nic to. W ogóle muszę sie przyznać ze jak zobaczyłam 3 z przodu u Twojego dziecia to odrazu sie przestraszyłam ze moje jakieś wielkie i odrazu sprawdziłam…i na szczescie tylko niewiele, 4.1, wiec luzuje gacie 😉

    1. Oj Mojra, niemożliwa jesteś. 🙂
      Dziecko tej przyjaciółki od 13 ivf i nieudanego Harmony i NIFTY jest ponad 2 tyg. większe od wymiarów na dany tydzień. Nie niepokoi jej to jednak, bo tatuś i jego siostra się prawie 5 kilowi urodzili.

  46. kobietka tutaj pisze o utraconym dziecku.. o tym, że poszła się wyzerować (i jakbyscie nie zauważyły to od 5 dni nie daje żadnego znaku życia).. a Wy tu piszecie o Waszych ciążach, moim zdaniem trochę nie na miejscu bo sama przeżywałam to co ona i cokolwiek by nie mówiła to takie komentarze gdzieś w głębi duszy są bardzo bolesne. Trochę wyczucia dziewczyny…

    1. Myślę, że Iza się ucieszy jak wpadnie na bloga i zobaczy te dobre wiadomości, sama pisała, że wyjeżdża, a jak wyjeżdża to tu się zachodzi w ciążę. Więcej wsparcia, dobrych myśli i pozytywnego nastawienia nie ma chyba nigdzie indziej. Iza popraw mnie jeśli się mylę, ale myślę, że na takie wiadomości też czekasz, tak samo jak każda z nas czeka i wie, że takowa nadejdzie też od Ciebie w niedługiej przyszłości:)

      1. Ciąże były wcześniej, teraz tylko wyniki. Ale nagromadzenie radosnych wiadomości imponujące, akurat na wyjazd Izy.
        Jak to w życiu – ktoś musi cierpieć, żeby cieszyć mógł się ktoś.
        Zachodziły w ciążę, jak leżała w szpitalu, to też pewnego rodzaju wyjazd. 😉

    2. Olka, jesteś tu od jakiegoś czasu, czy weszłaś teraz przypadkiem?
      Bo po pierwsze, z komentarzy pod tym postem można się dowiedzieć, że Iza w końcu się nie wyzerowała, tylko cieszyła domem i sadziła kwiatki, pojechała na weekend z komunią, siedzi w gronie rodzinnym i dlatego nie może pisać i nie odzywa się, wróci dzisiaj, pewnie wieczorem, ostatni raz coś napisała w piątek wieczorem, więc nie 5 dni temu i prosiła o rządzenie się na blogu i wszelkie wiadomości.
      Po drugie, tworzymy to miejsce razem, zgodnie z życzeniem Izy, to takie nieformalne forum, grupa wsparcia i dobre wiadomości przeplatają się z gorszymi i zupełnie złymi. Akurat w kwietniu i maju było sporo dobrych i należy się z tego cieszyć. Ciąże jednak się zdarzają, nawet u trudnych przypadków.
      Po trzecie, wiele z nas, także te chwalące się teraz, dzielące radością, przeszło poronienia, a każda z nas ma trudną płodnościową drogę za sobą. Poczytaj dokładniej komentarze i nasze historie. Ja straciłam w marcu bliźniaki z ivf, w 15 tyg. Mojra, R. i Ruda też straciły dzieci.
      Wiemy o czym mówimy, wiemy, co przeżyła Iza, wiemy co się czuje widząc ciąże dookoła i słyszy, że ktoś niechcący jest w ciąży. Zarzucanie nam braku wyczucia i empatii jest nie na miejscu.

      Iza jest świetną kobietą, zgromadziłyśmy się wokół niej i Ciebie też chętnie wysłuchamy, jeśli opowiesz swoją historię i będziesz chciała wsparcia, bez najeżania się i oceniania nas na pierwszy rzut oka.

    3. Tak sie składa, ze żadna z osób tu mimo aktualnej ciazy nie jest w łatwej sytuacji, a ten blog, to rownież grupa wsparcia, ktora autorka stworzyła miedzy innymi dla takich chwil.

        1. jestem!
          Najbardziej mnie cieszy to, że nawet jak zostawię na chwilę blog (a wracam do pracy, więc będę miała mniej czasu), to Wy tu sobie same świetnie piszecie i w zasadzie wpadam tylko poczytać.

          Przy okazji tłumaczenia co z moim krótkim zniknięciem, usłyłyszałam kilka komplementów – m.in. że uważacie to miejsce za grupę wsparcia (bo taki miałam zamysł, ale w jedną osobę nie udałoby się tego zrobić).

    4. Hej Olka, gdyby to było jakiekolwiek inne miejsce, byłabym Ci wdzięczna, że o tym pomyślałaś.
      Ale tutaj spotkały się same kobiety po przejściach. Więszkość z nich wraca, czasem na tarczy, czasem z tarczą.
      Póki dziewczyny nie zaczną wymieniać się doświadczeniami na temat wyboru przedszkola dla dziecka, a piszą o udancyh ciążach po walce z niepłodnością, to są najlepsze wiadomości.
      Pewnie, że jestem trochę zazdrosna, zawsze jestem. Ale jak innym się udaje, to mi też musi w końcu się udać. Motywuje mnie to.
      Wracam po kilku dniach i widzę pozytywne bety po transferze – cieszę się z nich jak z własnego sukcesu. Gorzej, gdybyśmy wszystkie pisały o poronieniach cały czas.
      Olka, ale rozumiem Twoje intencje. Dziękuję i zapewniam, że nie jest mi przykro, przeciwnie, pękam z dumy, że leczenie może być skuteczne i dziewczyny się tym tutaj dzielą.

  47. Przepraszam Cię, Olka, że mam śmiałość cieszyć się z mojej wystaranej od 2012 roku, wyczekanej po 2 obumarłych ciążach trzeciej ciąży, która rozwija się prawidłowo i w której wreszcie wszystko zmierza w dobrą stronę. Jak ja mogę…
    Większość z nas nie jest tu przez przypadek i większość z nas przeszła bardzo dużo w drodze o ciążę, Twoja złośliwość, że nasze komentarze są nie na miejscu, nie jest tu potrzebna. Wiem jaki ból odczuwa Iza, sama go czułam nie tak dawno temu, ale nigdy nie uważałam, żeby którakolwiek z Dziewczyn tutaj, pisząc o swojej ciąży, do której miała długą drogę, zachowywała się nie na miejscu. I będąc po podobnych przejściach, co Iza wiem, że Ona cieszy się z każdej takiej wiadomości tu na blogu, gdzie stworzyła dla nasz wszystkich azyl.

    1. Zgadzam się w pełni i też jestem pewna, że Iza cieszy się z naszych dobrych wieści. Nikt mi tak nie kibicował przy 6 IUI i potem IVF jak dziewczyny tu na forum, włącznie z Izą.

  48. Wężon – Odpowiadam tutaj, bo gdzieś tam na górze pewnie się zagubi. Pytam o tego dr R, bo myślałam o tym ostatnio i o Tobie… Ja jakoś nigdy do końca nie miałam przekonania, że jest w 100% zaangażowany w mój przypadek i trochę to była taśma. Zastanawiam się czy nie chciałabyś może chociaż skonsultować się z kimś innym. Moja nowa doktor była też kiedyś w InviMedzie, ale odeszła i ma teraz swoją praktykę leczenia niepłodności we wspólpracy z 3 klinikami w Polsce (Białystok, Kraków, Warszawa) i ona mam wrażenie, że była (i jest) na 150% zaangażowana w moje in vitro, a teraz prowadzenie ciąży. Jakoś nie ufam dr R…. Może oceniam go niesprawiedliwie, ale jakoś takie mam poczucie. Myślę, czy może dla samej konsultacji i obiektywnej oceny sytuacji nie warto byłoby skonsultować się np. z moją lekarką (też na Mokotowie). Może powtórzy to samo co dr R, a może da Ci inne wskazówki, które na pewno będą lepsze niż cokolwiek my możemy Tobie tutaj poradzić przez internet. Pomyśl może o tym? Jeżeli dobrze się czujesz u dr R, to zapomnij o moim wpisie. Tak po prostu myślę na głos…

    1. Misiu, dziękuję, że się mną przejmujesz. Też mam wrażenie taśmy, raczej są nastawieni na standardowe postępowanie.
      Zobaczę, co jutro powie, czy coś się zmieniło. Wezmę od Izy twój mail, jak wróci i się dogadamy.
      Chcę jeszcze iść prywatnie do lekarza ze szpitala, jakoś wzbudził moje zaufanie.
      Jeśli R. Mnie skreśli to na pewno będę szukać innych opinii.

  49. Olka jak ktoś długo zmaga się z niepłodnością, poronieniami itd to najczęściej się cieszy jak ktoś po przejściach jest w końcu szczęśliwy, ze się udało:) Mnie takie historie tylko pocieszały i dodawały skrzydeł. Możesz być pewna, ze żadna z nas Izy nie chce skrzywdzić ani być wobec Niej bezduszna;)

    1. Nie ma:( walą w ciula:/ jednak to laboratorium mam pod nosem wiec nie marudzę i tak:) pewnie juz maja w punkcie wyniki tylko teraz pani z recepcji musi porozsyłac na maila…
      Zajęłam się sprzątaniem, gotowaniem. Profilaktycznie kupiłam paczkę fajek i piwo oraz przeszukałam dom w celu znalezienia choć jednej zapałki. Udało się. Siedzę, czekam. W tle orientalna muzyka relaksacyjna.

  50. Nie ma wyników i nie odbierają:/ pewnie już tam nikogo nie ma i dziady mi tego wyniku już nie przesla. Nie chciałam dzwonić wcześniej bo ostatnio tak zrobiłam a okazało się ze wynik jest w spamie:/ kurwa mac! Jak mieć pecha to po calosci

      1. Kurczę tez swego czasu jeździłam do takiego lab.gdzue wyniki były po podaniu kodu a tutaj one wracają do punktu pobrań (a o 11z punktu pobrań jest wywożona krew do laboratorium) i wtedy dopiero pani recepcjonistka przesyła skany na maila. Nie wiem co się stało z tym moim wynikiem ale jestem wściekła. Czy już nawet muszę się tak narzekać i nagłośnić żeby się dowiedzieć ze ciąży nie ma?:( nie ma co, jest coraz lepiej z absurdalnością tego wszystkiego. A mój maź dzwoniąc po pracy do mnie nawet nie zapytał o wyniki, jak sama mu powiedziałam ze ich nie ma to stwierdz ze nieważne jakie bedą. Po powrocie do domu tez pełen luz, nie rozumie moich nerwów i ze spokojem mówi ze zadzwonimy tam rano. ..normalnie zwRiowac można;(

  51. Teraz dla odmiany stoję w mega wielkiej kolejce po test ciążowy. I najgorsze jest to, ze nie bardzo chce mi się siusiu. Spodziewałam się najgorszego, ale nie tego ze mi tych wyników nie przesla…zamorduje!

    1. Wezon, robię sikanca. Psychicznie nastawiłam się na dziś i muszę wiedzieć dziś. Tym bardziej ze wszystko mnie boli, nie wiem czy brać dalej progesteron. Jestem wściekła na maksa! Więcej do tego laboratorium nie pójdę, choćbym miała jeździć na drugi koniec Warszawy na krew. Jeszcze taki wynik… Jak mogli mi to zrobić:(

      1. Margarika, jak Ty jednocześnie piszesz komentarz i robisz sikańca?
        Ja też czekam niecierpliwie, ale wyobraźnia z Tobą w roli głównej nie przestaje mi pracować…

        1. Hahaha, „robię sikanca”znaczyło zamierzam zrobić. To była chaotyczna odpowiedz na pytanie Wezona o sikanca. Widzę ze sprawiłam wam tu wiele radości. Tak drwić z człowieka w stresie?!;) tak- cała geriatria z okolicy stała w tej kolejce ze mną po test ciążowy, starsza Panie maja podobne szanse na ciąże co ja ,wiec czemu nie miałyby i one dla frajdy sobie potestować? pozniej jedna ręka trzymałam test tam gdzie trzeba a druga pisałam Wezonoei co robię, taki fetysz. Na koniec padłam na posadzce, po czym ocknęlam się i znów zaczęłam pisać. Tak, właśnie tak było:)

  52. Ja się zgłoszę po pozytywny za 3 tyg, przede mną 2 iui:-)
    Co do Izy, to pewnie cieszy się z każdej dobrej wiadomości.
    Ola, że dziewczyny mówią tu o ciazach, to dla nas nie jest ciężkie ani nas nie rania, wręcz przeciwnie, dla mnie jest to wielka radość cieszę się razem z nimi i też płacze ze szczęścia, mało się tu udzielam ale jestem. Dla nas, dla mnie jest to nadzieja i wiara, że się uda kiedyś i NAM:-)

  53. Dziewczyny musiałam trochę poczekać żeby miała czym nasikać na test. Niestety chyba nie ma drugiej kreski. Chyba, bo coś jest meeega bladego, ale nie wiem czy to odcisk paska testowego czy faktycznie minimalnie się podbarwil…jest późno, to 8dpt, test strumieniowy a siusiek było bardzo mało. Także tak naprawdę nic nie wiem:( parze melisę i chce zniknąć do jutra:(

      1. R.,kupiłam rzecz jasna:) chociaż w moim przypadku nie taka jasna, mogłam dziś rano tez zrobić suknia, to nie- wolałam mieć pewność i zrobić od razu krew-mieć konkretny wynik. Mogłam zadzwonić do laboratorium wcześniej to nie, bo jakieś 2tyg.dzwonilam po wynik tag o 19:20 prosząc o przesłanie wyników bo następnego dnia szlam do lekarza. Okazało się, ze mail z wynikiem trafił mi do spamu i już tym razem postanowiłam cierpliwie czekać, już się zdarzało ze dostawal wyniki ok.19. Niestety o 19:20 już nikt nie odbierał. Nawet tam poszłam ale oczywiście pocałowałam klamkę:/ mogłam tez pójść osobiście wcześniej, ale unikam jak mogę bycia w miejscach publicznych w takich sytuacjach…wiadomo, jak nie ma się czym cieszyć nie jest zbyt miło i komfortowo…i ten test , ten co zawsze, nie zwróciłam tylko uwagi ze to strumieniowy i okienko kontrolne różni się od tego w wersji testu która znam na pamięć- tam jak nic nie ma to nie ma…a tu nie wiem Jak to interpretować:/
        Teścik jutro z rana i spacer do laboratorium w celu wyjaśnienia sytuacji.
        Dzięki R. za otuchę:)

  54. Nadziei sobie jednak niw robię bo moje ciało znowu kipi:( pęka mi krzyż, brzuch wielki, nabrzmiały, bolący:( to nie zwiastuje dobrych wieści.
    Dziękuje ze jesteście, pytacie i wspieracie.

    1. Nieprawda…blada kreska to jest juz cos!! Moja tez taka była, wiec spokojnie. Od Czegoś trzeba zacząć. te wszystkie inne objawy, to jak sama powiedziałaś moze byc wszystko. Jutro sie wyżyj na tych co zmącili Twój spokój i sobie nie żałuj- należy im sie!!

    2. Oj Margaritka, ale się nadenerwujesz tym razem. Oby nie na marne. To czekamy na rano. Jak otworzą to laboratorium to ich zjedz. 🙂
      Ja z samego rana jadę po wyrok w sprawie mojego endometrium. Potem zajrzę.
      Śpij w miarę spokojnie, a rano już będziesz wiedziała.

      1. Wężon, z tego co pisałaś twój lekarz nie jest zbyt wylewny, rzadko kiedy racy są. Mój tez jest delikatnie mówiąc „oschły” i oszczędny w komunikacji. Pewnego razu go uprzedziłam, ze mogę być upierdliwa gdyż jestem przewrażliwiona hipochondryczką i ze z góry przepraszam. Zadawałam pytania seriami a on od czasu do czasu kpiąco tylko pytał czy coś jeszcze:) ale odpowiedział na wszystko. Zawsze w przypadku watpliwości warto pytać żeby sobie nie wkręcać czarnych scenariuszy. Jestem pewna ze jak będziesz miała cykl z owi to i Teoje endo pięknie sobie urośnie!:) no, głowa do góry! Czekam na wieści od Ciebie.

    3. Margarika, nie chcę przedwcześnie robić Ci nadziei.
      Ale test nie działa „trochę”. To zero-jedynkowe. Kreska albo jest albo nie ma po niej najmniejszego śladu.

      Jesli jest slad w miejscu, w którym ma byc kreska, to znaczy, że COŚ TEN ŚLAD ZOSTAWIŁO.
      Napisałaś, ze chcesz zniknąć do rana – rozumiem, ale nie pozwól nam usychać w niewiedzy…

  55. Kochane jesteście dziewczyny !! Łezka mi się w oku kręci ze wzruszenia ze tak się martwicie. Aż mi głupio ze Was tak muszę trzymać w niepewności;) Mojra, sęk w tym ze ta kreska to nie tyle ze jest tylko bardzo blada, ha nawet nie jestem pewna czy jest, tak mini mini coś jest ale może to odcisk tego paska testowego…choć nie powiem, daje mi to taka mini mini nadzieje jeszcze. Oby melisa wyciszyła emocje i oby do jutra. Rano już wszystko będzie wiadomo. Zamelduje się od razu!:)

    1. Jeszcze sie nie spotkałam zeby odcisk paska testowego „odcisnął” sie. Ale rozumiem Twoje obawy i nadzieje jednocześnie. Margaritka cokolwiek by sie jutro nie okazało, napewno zapamiętasz ten dzień dziecka, a my będziemy z Tobą!

    2. Margaritka, moje sikańce były totalnie z jedną krechą (jedną wredną fioletową krechą, grrrrr…).
      Więc może będzie dobrze 🙂
      Meliska pomaga 🙂 Wypij 2 szkalny i do łóżka, aby jutrzejszy dzień powitać z nową siłą 🙂

  56. Dobry wieczór Iza. Witaj z powrotem. Sobie tu trochę pogadałyśmy bez Ciebie. Prawdziwe forum się zrobiło. 🙂
    Ty też jutro sprawdzasz betę i w przeciwieństwie do pozostałych liczysz na spadek.
    Dobranoc moje drogie.

    1. Dobry wieczór Wężon.
      Jako niesforny pacjent zdecydowałam, ze sprawdzę betę w środę.
      Mam miesiączkę, czuję się dobrze, a betę chcę sprawdząć w miejscu blisko pracy, bo później logistycznie tak bedzie mi prościej. Więc padło, ze jutro nie. W środę.

      Pekam z dumy, jak czytam to forum 🙂
      Dobranoc.

      1. Ja też byłam na komunii rodzinnej i też mi się bardzo nie podobało. Komercja i nawet nie wiem koło kogo mieliśmy miejsce a wstyd się pytać „kim Pan jest?” – ale mój M odważny i zapytał, na to gość zapoznaje nas z jego narzeczoną będąc pewnym, że my wiemy kim on jest. Mój M się jednak nie poddał i mówi „ok, miło mi Pani X. A kim Pan jest?”.
        Wolałabym siedzieć w domu nawet bez jedzenia…..
        Iza, dobrze że jesteś z powrotem razem z okresem. B.Dobra wiadomość!!!! No to koże jeszcze dwa okresy i scratchingu – zleci nim się zorientujemy…..

        1. Asia, ja mam komunie córki za rok i zdecydowanie bede robić w domu. Żadnych lokali z kilkoma komuniami na raz i furą gości, prosto , skromnie bez wielkich prezentów. Pracuje w szkole i jestem na bieżąco w prezentach dzieci – masakra dla mnie.

          1. tak masakra. Ja raz byłam na takiej komunii, że dzieciak siedział na podłodze otwierał koperty i liczył kasę. KOSZMAR. Sukienki „bezy” i fryzury jak do ślubu też koszmar.

            Ja co prawda komunię córki miałam w lokalu. Ale u nas tylko dwa pokoje są, a poza tym to ja nie umiem przygotować jedzenia na tyle osób. Trochę komercji było niestety, ale dla mnie było najważniejsze jak to córka przeżyje duchowo. A sukienkę miała wg. mnie najpiękniejszą i najskromniejszą 🙂

  57. Iza mam postulat organizacyjny. Znowu się ciasno zrobiło i natłok informacji w tych komentarzach. Ciągle oglądam od początku, czy ktoś coś dopisał.
    Dawaj nowy post, aż znowu dobijemy do trzystu komentarzy.
    W razie braku tematów własnych proponuję podsumowanie tygodnia. I zapowiedź następnego.
    Skrót najważniejszych wydarzeń. W końcu decydują się tu sprawy życia i śmierci. Tworzymy nowe pokolenie. Np tak: s- mother, jagoda testują, ruda wizyta serduszkowa, Mojra badanie prenatalne…
    Ale się rządzę u ciebie. 😉

    1. Żeby nie było takiego bałaganu to można by pisać tak jak na forach dyskusyjnych po kolei w dół, nie wracać wyżej i przy postach pisać do kogo się mówi. Wtedy wiadomo czy ktoś coś nowego dopisał czy nie. Tylko może Iza mogłaby sobie odpisywać gdzie chce. Sama nie wiem bo bałagan faktycznie koszmarny i mam już dość czytania ciągle od początku….Iza może coś zarządzisz????

      1. Asia, pomysł masz dobry, tylko bedzie o nim wiedziało kilka osób – na dłuższą metę każda nowa osoba (i wiele „stałych”), będzie pisała tak jak to się zwykle pisze w komentarzach.

        Nas by uratowało typowe forum po prostu – a takie już istnieją, np. na naszym bocianie, więc nie ma sensu kopiować dobrze zrobionej pracy.

        Jakoś nie za bardzo przyjęły się te nasze Wasze historie – początkowo myślałam, że tam będą się toczyły rozmowy, ale sporadczynie tam ktoś pisze.

        Jest jeszcze jeden pomysł, który mi czasem chodzi po głowie, ale organizacyjnie mnie przerósł. Myslałam z mężem, czy nie założyć czegoś w rodzaju fundacji czy bardziej formalnej niż nasza grupy wsparcia.

        Muszę Wam po prostu zrobić nowy post, a to trudne, bo właśnie się pakuję. Jutro idę do pracy, a potem jadę sobie gdzieś na długi weekend.

        1. No tak masz rację. Kilka osób może i tak by pisało ale w sumie wystarczy nawet jedna która tego nie wie i już i tak robi się bałagan. Dziewczyny nie piszą w „Waszych historiach” bo dopiero wtedy trzeba byłoby szukać, „czy i gdzie” ktoś coś napisał. Nawet nie wyobrażam sobie klikać na każdą historię i sprawdzać czy ktoś czegoś tam nie dopisał. Musi być jedno miejsce. Ale przykładowo tej odpowiedzi już pewnie nikt nie zauważy (chyba, że Wężon 🙂 bo jest nowy post a żeby to znaleźć to trzeba byłoby nieźle „grzebać”.

          Co do fundacji czy stowarzyszenia to jest faktycznie kupa pracy. Wiem o czym piszę, bo mój M założył właśnie stowarzyszenie dla pacjentów z takimi pompami serca jak on ma. Dużo pracy, choć mój M najwięcej poświęca chyba na rozwijanie systemu do zdalnego monitorowania parametrów pompy. Kartka z tabelkami którą dostał w szpitalu do ręcznego wypełniania nie zadowoliła go i dlatego zrobił sobie hobbystycznie taki system on-line na komórki/tablety czy komputer gdzie jak pacjent wpisze dane (3xdziennie) to automatycznie lekarz w szpitalu już to widzi i nie musi dzwonić. System przypomina smsami o wpisaniu parametrów jeżeli pacjent nie wpisał, wzięciu leków, liczy na ile dni starczą leki i wiele innych bajerów.

          Wydaje mi się, że jak uda się już z tą ciążą a mam nadzieję, że naprawdę niedługo i będziesz miała maluszka w domu to nie będziesz miała czasu na prowadzenie fundacji czy stowarzyszenia.

          1. Znalazłam Asiu! ciekawe, czy ty znajdziesz moją odpowiedź.
            To się M. przysłużył innym pacjentom. Brzmi jak wielkie ułatwienie.
            To samo chciałam napisać, przy niemowlaku, to nie będzie czasu na fundację. 😉 Zresztą Nasz Bocian też ma fundację.

          2. Znalazłam, ale tyko dlatego, ze napisałaś przy nowym poście o tym 🙂 Jestem pod wrażeniem!!!

            No tak, M się bardzo przysłużył pacjentom. Wszyscy w W-wie korzystają z jego rozwiązania telemedycznego a i już w Zabrzu też się spotkał z pacjentami 🙂 Ale on ma taką przedsiębiorczość i twórczość we krwi….

  58. Iza, Dziewczyny, niby wiem ze ta druga kreska jest albo jej nie ma. Dziwacznie Wam to opisywałam, ale właśnie tak dziwacznie to wyglądało. Jakaś półświatka tylko, taki „odgniotek” od reszty pola. Po 3 godzinach, gdy już nie odczytuje się wyniku testu, cienka blada kreska jest ewidentnue.
    Wężon, punk pobrań czynny od 7.
    Podpisuje się pod Twoim postulatem;)
    Do poczytania jutro.
    Dobranoc:*
    P.s.- Iza, cieplutko, ze wróciłaś:)

    1. To zajrzę z kliniki co tam u Ciebie.
      Kreska jest!!! Nieważne, że po 3 godzinach. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby fałszywa kreska się pojawiła lub jakaś znikła. Mam test Laury i testy od bliźniaków i kreski wyglądają tak samo, jak miesiące, lata temu. Pewnie z jakiegoś głupiego powodu się asekurują producenci tym nieoglądaniem potem.
      Cieszę się, że jeszcze weszlam i przeczytałam. Jutro wyniki potwierdzą kreskę. 🙂

        1. Margaritka – ja przepraszam, ale ja się jeszcze dzisiaj ośmielę pogratulować 🙂 9dpt i test strumieniowy robiony z wieczornego moczu nie ma prawa pokazać grubej krechy, chyba żeby były co najmniej czworaczki. Blada krecha która wychodzi po paru godzinach trochę mocniej to jest ewidentna ciąża jak dla mnie. Z wieczornego moczu to mogło nawet nic nie wyjść a jak wyszło to naprawdę beta będzie superowa 🙂 sorry, ale puszczam kciuki za wynik bety a zaciskam teraz za spokojną i bezproblemową ciążę. A i tak do mnie przemówiło najbardziej Twoje bycie obok siebie, bo ja tego objawu nie mogę zapomnieć- dziwny i wkurzający był. Dobranoc.

  59. Margaritka kciuki trzymam:D i czekam na dobre wieści jutro. Ten cień cienia na teście dobrze wróży. JA zrobiłam 3 testy i na jednym był cień cienia a teraz jestem w 22 tygodniu ciąży:D

  60. Dziewczyny, już sama zaczęłam wierzyć ze będzie dobrze.tak jak pisałam, po dłuższym czasie to już nie był cień tylko blada cienka kreska. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo:( coś mnie podkusiło i już tuż przed zgaszeniem światła sprawdziłam jeszcze pocztę. Było jakoś przed północą. Jest mail z laboratorium, z godz. 22:22. WTF ?!?!?! No dobra, nieważne-myśle sobie, najważniejsze ze sa(dodam, ze po tym jak o 19:20 nikt nie odbierał, popędziłam do punktu-nikogo nie było. Pomyslałam, ze rozesłali wyniki i poszli fo domu a mój został pominięty. Nikt mnie nie uprzedzał ze wyniki mogą być w nocy dopiero. Standardem jest 17…) sprawdzam załącznik- betaHcg- 2,11 :(( dostałam w twarz. To mniej niż 5, to oznacza brak ciąży, ale nie jest tez to mniej niż 0,01… Czyżby pozamaciczna? Ugodzona w sam środek serca, przestraszona próbuje zasnąć. Udało się. Budzi mnie cisnienie na pęcherz. Po ułamku sekundy od przebudzenia czuje to przygniatające uczucie znane nam wszystkim, uczucie straty, rozsypki świata na milion drobnych kawałków, pękające serce, poczucie beznadziejności. Zła idę to toalety i prawie zapominam o tescie(w sumie po co?). Zawracam. Mam test. Robię test. Czekam.ogladam. Czekam. Nic nie ma. Nie ma odgniotka. Nie ma cienia. Czekam. Nadal nie ma. Próbuje zasnąć, nie mogę. Znowu patrzę test-nic nie ma, cienia cienia, poswiatki, nic. Sprawdzam w internecie co może oznaczać mój wynik- mikroporonienie, bo zarodek był nieprawidłowy, ciąże pozamaciczna i jedyne jeszcze światełko w tunelu-były 2zarodki z czego jeden się przestał rozwijać. Ale zaraz zaraz, miałam jeden zarodek. Nadzieje mówi „może były 2?jeden z zapłodnienia naturalnego w tym cyklu, drugi podany przez lekarza…”. Bez sensu. Wiadomo, ze był jeden i albo umiera albo jest poza macica. Patrzę na test. Nie ma nic. Iza miałaś racje, to działa zero-jedynkowo.
    Pisze do Was. Sprawdzam jeszcze raz. Jest cień cienia-chyba bledsze niż wczoraj. Co robić?
    rozpatruje ponowne badanie w innym laboratorium lub w Novum od razu. Mimo wszystko chciałabym skonsultować z lekarzem co dalej. Może udałoby się nie telefonicznie omówić co dalej.

    1. Ja bym zrobiła jeszcze raz jutro. To jest dopiero 9 dpt, Smother ma na 14 dpt betę 33, więc może i u Ciebie rusza powoli. Wydaje mi się, że skoro określili ilościowo a nie napisali >5 czy coś osobnego, to coś jest na rzeczy. Cień cienia teże się z niczego nie wziął, mimo że go dzisiaj nie ma…

      Wężon o której mam zacisnąć kciuki? Jeśli endometrium ruszyło to powiesz lekarzowi, że brałaświat ten estrofem inaczej niż zalecił???

    2. O rany Margaritka, co za emocje! Przeczytałam dopiero teraz! Z jakimkolwiek wynikiem ten dzień się zakończy, myślę o Tobie ciepło! Skonsultuj się z lekarzem i daj znać!

      1. Dzięki Jagida ze jesteś tu cały czas, myslisz, trzymasz kciuki, dzieliszsue dobrym slowem. Ale ty moja droga nie powinnaś się przejmować teraz takimi złymi historiami. Ciesz się ze swojego cudu, ze Wan się udało i jak najmniej stresuj. A ja mam nadzieje, ze i mi się kiedyś uda.

    3. Margaritka – jaki to jest ten test „strumieniowy” co go robisz? Czy dwa były tej samej firmy? Zeby nie zwariować trzeba polecieć do innego labu i zrobić bhcg z krwi na cito….a jak będziesz czekać i nie będziesz mogła wytrzymać to może kup test ciążowy ale innej firmy!!! (np. apteczny płytkowy Pre-test). Pewnie z bardzo rana nie masz zachowanego moczu, ale możesz też zachować mocz z „teraz” i zrobić później na nim test. Nie do uwierzenia, że taka beta wychodzi na testach. Jeżeli płytkowy test innej firmy też by Ci wyszedł to wtedy myślę, że wszystko jest ok. Nawet cień cienia (dokładnie tak jak Iza powiedziała) jest ciążą bo układ jest zero-jedynkowy. Może jeszcze wyjść w jednym przypadku ale on Ciebie nie dotyczy. Margaritka trzymaj się!!!! Wiem, że to straszne taki mętlik ale trzymaj się. Ciążą pozamaciczną absolutnie się nie przejmuj na razie, bo to rzadka sprawa pomimo, że Iza niestety się załapała. Trzymam kciuki!

      1. P.S. Na razie to nie ma żadnego sensu chodzić z tym do lekarza bo każdy lekarz powie Ci że trzeba czekać na rozwój wydarzeń, bo teraz żadne badania oprócz bety nie są w stanie nic pokazać. Mnie ginekolog odsyłała kilka razy pomimo tego, że przyrost bety był prawidłowy. Mówiła, że wizyta nie ma sensu, bo za wcześnie. Mi w 11dpo wychodziły cienie widoczne tylko w dobrym świetle dziennym, w łazience np. nie było ich w ogóle widać. Najbardziej zastanawia mnie to, że z wieczornego moczu wczoraj coś wyszło…trzeba zrobić test innej firmy i jak wyjdzie to ja byłabym dobrej myśli. „Zwykli” ludzie robią tylko testy sikańce (nawet nie mają pojęcia o becie z krwi) i na ich podstawie stwierdza się ciążę. Ja przy pierwszym dziecku wzięłam test do lekarza, zobaczył cień i powiedział że jestem w ciąży, bety z krwi nie kazał robić. Cóż my jesteśmy tu już inne teraz i przemawiają do nas prawidłowe przyrosty wyliczone co do przecinka. Jeszcze raz trzymam kciuki.

    4. Margarika, przypomnij mi proszę, bo ostatnio tyle się dzieje, że się pogubiłam – Ty brałaś coś na wyzwolenie owulacji (pregnyl, owitrelle)? Zastrzyki utrzymują się w organizmie do 10 dni, choć jak byłam w szpitalu to lekarz szukał ich w becie jeszcze po 4 tygodniach.
      Ale napięcie… Trzymasz się?

  61. Właśnie wychodzimy. Do przedszkola i do kliniki. O 9 wizyta.
    Margaritka, ale przeżycia. Okresu nie masz, beta jakaś jest, to jeszcze wcześnie. Czekamy dalej na wieści.

  62. Wezon, jak Twoje endo, ja tez czekam na wiesci!!Czuje sie jakbym sama pod gabinetem czekala….ja mam wizyte za 3 tyg. i tez bede liczyc ze uslysze od lekarza dobre wiesci a nie jak dotad skwaszona mina i slowa NO LICHE TO PANI ENDOMETRIUM..
    Trzymam kciuki zeby bylo dobre!

  63. Asia testy tej samej firmy. Pink test strumieniowy. dziala tak samo jak płytkowy tylko inaczej się go używa, tzn. Nie zbiera sie moczu do pojemnika tylko podkłada test bezpośrednio pod strumien moczu. Zadzwonię do kliniki, od 9 konsultacje telefoniczne i pojadę najwyżej już tam zrobić krew.

    1. Lepiej po 48 h powtórzyć betę, ale rozumiem Twoje zniecierpliwienie. Jak dla mnie testy Pink są do bani. JA robiłam po transferze 3 PiNK, KOMOFORT test i taki z neta co niby jest o czułości 10 i co?… wyszedł tylko KOMFORT a ma czułość od 25 ponoć.
      HCG może różnie ruszać, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo kiedy małe się wgryzie. Czasem się błąka po macicy a HCG zaczyna się wydzielać po 48 h od implantacji więc jest nadzieja jakaś. No to trzymam dalej kciuki:D

      1. ja tez potwierdzam, że pink jest do bani!!!!! Mnie też nie wyszedł podczas gdy inne „z apteki” wychodziły. Ale co ciekawe apteczny bobo strumieniowy o czułości 10 nie wychodził wcale a pre-test czy komfort o czułości 25 wychodziły.

        Dlatego właśnie jestem w szoku, że pink po pierwsze wyszedł a po drugie wieczorem….

    2. Margaritka, znam ten test (znam chyba niestety większość dostępnych na rynku :-). Chodzi mi o to, żeby zrobić jakiejś innej firmy a nie dwa takie same….i może lepiej kupić taki bardziej apteczny niż z rossmanna. Tylko nie bobo strumieniowy, zwykły bobo jest ok lub ten pre-test. To co zauważyła Iza to jest na maksa istotne też – Czy brałaś pregnyl lub ovitrelle??
      Oczywiście najlepiej zrobić betę w innym labie i tym razem na cito, żebyś się już nie denerwowała tak koszmarnie.

  64. Kazali powtórzyć betę i zrobić progesteron. Konsultant tez był zdziwiony ze sikaniem wyszedł a Beta nie wskazuje na ciąże…Asiu przestałbym wierzyć w te testy sikanie, ze to co tam jest coś znaczy, gdyby nie Twoje i dziewczyn doświadczenia i słowa wsparcia i wAsza wiara, ze jeszcze nie wszystko stracone.
    Jadę do kliniki. Będę tam za jakieś pół godz.,wyniki po kolejnej 1,5h. OK.12 dam znać co i jak.
    Bardzo Wam wszystkim dziękuje za rady, w takiej sytuacji bez wsparcia i doświadczenia innych byłoby zle. Z Wami jest o niebo lepiej.

    1. Margaritka trzymam kciuki! Bardzo Ci współczuję tego napięcia, jakby było mało tak w ogóle w tych staraniach to jeszcze teraz… dawaj znać jak tam się sytuacja rozwinie!

    2. No to czekamy na wieści. 1,5 godziny czekania na wynik bety to do zniesienia jeszcze….
      Co do testów – to ja się nie dziwię, że konsultant był zdziwiony. Nie wiem czy mu powiedziałaś, że jeden był z wieczornego moczu bo taki to w sumie na tak wczesnym etapie ciąży nie miał prawa wyjść wieczorem. Rano cień cienia ok, ale wieczorem? Ja jak przeczytałam ten Twój wynik bety po tym co napisałaś o wynikach testów to pierwsza myśl to było, że może pomylili przecinki i powinno być 21,1. No ale nie ma co gdybać, dzisiejszy wynik bety będzie mam nadzieję super wiarygodny i oby to nie było po pregnylu…Trzymam kciuki i jestem z Tobą!!!!!!!!

      1. Właśnie do mnie dotarło , ze te testy wykrywają poziom od 25, a badanie z krwi wskazuje 2,11…wcześniej myślałam słaba beta=słaba kreska. coś tu nie gra. Żałuje, ze nie zrobiłam sikancow na kilku roznych testach:/ zgodnie z rada Asi zabezpieczyłam trochę porannego moczu, ale już nie tego pierwszego. No i dziś rano ta kreska wyszła bledsza, ledwo widoczna(tak jak któraś z was pisała, ze tylko przy świetle dziennym, w łazience nic nie widav), także może już mi spada poziom -w końcu rano powinna być mocniejsza- i te siuski zabezpieczone już nic nie wykażą :/ szkoda, bo może to Pink test robi mi psikusa. Kupie jeszcze jeden i wezmę siuski męża-ciekawe czy wtedy tez wyjdzie:)
        Następnym razem kupię 3 rożne testy i pojadę do kliniki na betę. Mądry Polak po szkodzie:/

          1. Mnie wyszła wyraźna kreska 9dpt, a 11 wieczorem była prawie tak wyraźna jak kontrolna. Beta z rana 12 dnia to 323. Robiłam pre-test.

      1. R, ja już z nerwów nie doczytałam, że było na cyklu naturalnym. Dzięki. W pierwszej chwili pomyślałam, że Ty po prostu masz w głowie kto co brał a czego nie brał i byłam pełna podziwu dla takiej pamięci….

  65. Margaritka, przeczytałam, ze podkręcasz dalej atmosferę. Czekamy do 12. 🙂
    Beta 2 nie miała prawa wyjść na wieczornym sikańcu.

    U mnie dno i dwa metry mułu. Nic się nie ruszyło. Do tego obraz macicy mu się nie podoba. Na razie nie ma mowy o transferze. Mam zrobić kolejną histeroskopię (już 5) i zobaczyć, czy nowe zrosty się nie zrobiły i dopiero potem ewentualnie wrócić.
    Nie wiem, na kiedy wyznaczą mi termin badania. Jeśli coś będzie do zrobienia i uda się zrobić, to kolejne trzy miesiące na zagojenie i już jest późna jesień.
    Nie wiem, czy mam siłę, nie wiem, czy mam czas, nie wiem, czy mam nadzieję, że to się może udać.

    1. Wężon, a może jeszcze konsultacja u innego lekarza?? zanim decyzja o histeroskopii, ja zrobiłabym jeszcze jedno usg gdzie indziej….Kurcze a jak w przyszłym cyklu znowu będzie dobre endometrium???!???

      Ja tam jestem ostrożna z obrazami usg, zresztą Ty tez sama wiesz, że różnie bywa i lekarze wygadują czasem głupoty a czasem straszą na wyrost. U mnie raz lekarka wypatrzyła złośliwego unaczynionego guza i kłóciła się ze mną że na pewno złośliwy podczas gdy ja jej pokazywałam kilka poprzednich usg gdzie nic nie wskazywało na złośliwość. Wyszłam płacząc, że czeka mnie chemia….babsztyl nie miał racji….

      USG często jest bardzo bardzo zawodne niestety. Czasem na korzyść a czasem niestety na niekorzyść.

      1. Asiu, wzięłam ze sobą badanie sprzed miesiąca, gdzie w opisie jak wół: jama macicy prawidłowa, o równomiernej echogeniczności, endometrium 6,2 mm. Pokazałam i powiedziałam, że w zeszłym cyklu wyglądało OK. Spojrzał pół okiem i powiedział, nie, nie, nie wygląda prawidłowo. Trzeba obejrzeć dokładnie.
        Wydaje mi się, że histeroskopia diagnostyczna to lepsze wyjście niż USG. Od oglądania jeszcze nic się nie poprawiło. Trzeba zajrzeć dokładniejszym sprzętem i w razie czego od razu naprawić. A jakby się jakimś cudem okazało, że jednak jest dobrze, to wejdą i wyjdą.

        1. Zrosty nie pojawiły się tak nagle, musiały już tam być więc masz dwa sprzeczne wyniki usg – dlatego trzeba to na spokojnie wyjaśnić. Ja zrobiłabym jeszcze jedno usg gdzieś u dobrego lekarza i jak będą najmniejsze wątpliwości to histeroskopię lub ten tu polecany przez Bilbao SIS jeżeli to lepsze i dokładniejsze badanie. Chyba, że masz dostęp do szybkiej histeroskopii tak na już, jak do usg – wtedy faktycznie nie ma co się bawić w zgadywanie na usg co to może być ten cień czy smuga….

          P.S. a co do zrostów to jeden z pacjentów z takim urządzeniem jak mój M miał niefart na maksa. Jak wiecie z brzucha wychodzi kabel zasilający do kontaktu/baterii który w brzuchu biegnie aż do serca – no i gość po operacji głównie leżał i siedział i nie prostował się za bardzo. I tak mu się ten kabel zrósł, że nie może stać wyprostowany bo go ciągnie a to gruby mocny kabel jest. Chodzić może teraz tylko przygarbiony.

          1. Ała, aż boli jak sobie wyobrażę. Nie uprzedzali go, żeby się prostował? Nie można tego poprawić? Naciąć i wyciągnąć trochę?

          2. Wężom, od wczoraj jest w szpitalu. Nie wiem, pewnie będą otwierać i przecinać zrosty żeby uwolnić kabel. Nie ma pojęcia czy może da się to zrobić jakoś mniej inwazyjnie.

  66. Wezon, przykro mi.
    Moja rada – jezeli nie chcesz czekac do jesieni to dzialaj juz teraz.
    Wpisz w google hasla krakow ludwin, to strona lekarza ktory robi badanie SISI ono z powodzeniem zastepuje histeroskopie.Doktorek jest specyficzny w kontakcie, ale lepszego specjalisty diagnozowania nieprawidlowosci w macicy, zrostow, a takze ewentualnych ich usuwaniu jest on.
    Niestetty on zrosty usuwa prywatnie i nie jest to tania, ale moze wcale u Ciebie nie bedzie takiej potrzeby, moze na wizycie uslyszysz ze zrostow nie ma, wtedy przynajmniej bedziesz o to spokojna. A nawet gdyby zdiagnozowal zrosty – ODPUKAC!, to mozesz probowac zalatwiac jakies szybkie przyjecie gdzies w publicznym szpitalu w WWie.
    Terminy w Krakowie sa ok.2 tygodniowe.
    Wiem ze mowienie nie martw sie jest dla Ciebie teraz niewielkim pocieszeniem, ale musisz dzialac jak najszybciej, ta swiadomosc ze cos sie robi dalej i nie zalamuje pomaga.
    Ja jakis zas temu wyszlam ze szpitala z diagnoza ze macicy nie da sie udroznic, i ze nie wiadomo czy bedzie sie kwalifikowac naset do invitro, bo zarosniete mialam wszystko wlacznie z szyjka.Po dwoch tygodniach na konsultacji w Krakowie uslyszalam, PORADZIMY SOBIE! NIE TAKIE ZROSTY USUWALEM. Trzymalam sie tych slow z calych sil, i udalo sie, po pierwsze wizycie histeroskopie operacyjna mialam za 5dni. I zaszlam wciaze wbrew wiele lekarzom i zlym wrozbom.
    Dzialaj Kochana!

    1. Dzięki Bilbao. Twoja historia jest pocieszająca. Jak to dobrze, że się tu pojawiłaś. Tyle tu historii, a żadna inna nie miała zrostów.
      W jakim okresie cyklu robi się to SIS?
      Teraz mam zacząć brać duphaston, żeby wywołać krwawienie i zakończyć cykl. Nie wiadomo ile to potrwa.

    2. Bilbao ma świętą racje – lekarz lekarzowi nierówny. U jednego usłyszysz wszystko dobrze i się da a u drugiego że nie ma szans….
      Moja jedna bardzo dobra koleżanka lekarka (studiowałam razem z nią medycynę) szuka na forach dyskusyjnych dla mamusiek zestawów leków na przeziębienia i choroby u dzieci, bo sama nie ma doświadczenia, po czym przepisuje je pacjentom. Jak przychodzi do niej pacjent a ona nie wie co mu jest to zleca jakieś tam badania żeby go zbyć na kolejny dzień a potem googluje w necie co mu może być. Lekarze to też ludzie, mylą się i doświadczeniem różnią się bardzo.
      Teraz wielu praktykujących lekarzy najbardziej boi się młodych lekarzy po studiach na Ukrainie. Mając pieniądze zdaje się tam każdy egzamin, nie trzeba mieć wiedzy. Najgorsze, że tam jadą Ci co się nie dostali na studia w Polsce z powodu słabych wyników….to jest zgroza.

    3. Robiłam u nich drożność metodą HyFoSy. Badanie było zupełnie bezbolesne, a dzięki zastosowaniu żelu/pianki zamiast zwykłej soli fizjologicznej było bardzo dokładne, nawet ja laik w tym temacie widziałam wszystko jak na dłoni. Oni są na prawdę dobrzy w tych nowoczesnych metodach badań. Jedyny minus to ceny…

  67. Wężon, :(( zdecydowanie konsultacja u kogoś innego, żeby mieć pewność. Plus wszystko co się da dla dobra endometrium(acard, estrofen,viagra, kulki…wszystko!)i
    Ja tez już nie mam siły:( ale mamy mrozaczki i musimy po nie wrócić! To nie jest kwestia wyboru a sprawa oczywista. Wezon a nie ma opcji monitoringu przyszłego cyklu?tak na podstawie tego jednego bezowulacyjneho cyklu takie wnioski lekarza?

    1. Teraz nie chodzi tylko o endo, ale o obraz jamy macicy i prawdopodobieństwo zrostów w związku z historią. Ja się niestety zgadzam, że coś może być nie tak, bo te miesiączki po zabiegu były symboliczne. A w zeszłym roku po usunięciu zrostów wreszcie miałam coś, co przypominało łagodny okres. Teraz mam pewnie plamienia mniejsze niż wy przed okresem.
      Dlatego uważam, że zrobienie jak najszybciej jakiegoś dokładniejszego badania, jest lepsze niż tracenie kolejnego miesiąca na monitoringi.
      Samo zajrzenie nie jest inwazyjne, nie trzeba robić przerwy. A wyjaśni więcej niż obraz USG.

  68. Sis najlepiej po zakonczeniu miesiaczki a przed owulacja, ale jezeli nie jest sie w ciazy to mozna i w drugiej fazie cyklu.
    Jedz, sprawdz, ten lekarz nie dosc ze ma swietny sprzet do usg to i wprawne oko.
    Jezeli on powie Ci ze nie masz zrostow to na pewno ich nie masz.
    Nie lam sie, to najgorsze co mozesz teaz zrobic, wiem ze jestes zla, zawiedziona, rozczarowana, ale dzialaj i byle do przodu.

  69. Rozumiem Wezon. Warto i trzeba zajrzeć, ale na pewno wszystko jest ok., a endo się ruszy w końcu!:) Ja tez będę robić histeroskopię w tym cyklu, więc jesteśmy w tym razem:)
    a ja tak, siedzę pod klinika i czekam. Byłam po godzinie, jeszcze nie było wyników więc czekam grzecznie fo 12:00

    1. Margaritka, to jednak od wczoraj beta podwoiła się, to dobrze przecież. Może złapałaś sam początek wzrostu? Tak jak u s-mother trzeba czekać na rozwój wydarzeń. To może być wszystko – prawidłowa ciąża też.
      Jej przecież 12 dpt była 5, a jednak ciągle prawidłowo rośnie.
      Daj znać po konsultacji.

    2. Margaritka, mam nadzieję, że trafisz na mądrego lekarza. Nie będę się wypowiadać co może być jak beta <5 ma przyrost x2 na dobę. Jedynie co mi przychodzi jako laikowi do głowy to to, że przyrost bety nie zaczyna się od 5 nagle tylko musi startować od 0. Trzymaj się!
      Mój M zawsze powtarza, że nie leczy się wyników tylko pacjenta.

    3. Margartika, tak jak dziewczyny piszą, beta od czegoś musi się zacząć, od jednocyfrowych jednostek. Poza tym jest zbyt duża, żeby zaniechać teraz działania. To strasznie trudny czas, wiem, denerwujemy się z Tobą, ale najpewniej będziesz musiała po prostu powtarzać betę często przez najbliższe dni.
      Progesteron masz piękny – to daje jakieś szanse.

      Kochana, nie bój się cp z powodu niskiej bety. Cp zdarza się relatywnie rzadko, jest dużo innych, mniej skomplikowanych, powodów niskiej bety. To może być cokolwiek, np. zarodek mógł się dopiero zagnieździć.

      W sumie to nie wiem co Ci napisać. Przytulić CIę mogę tak po prostu po babsku?

  70. Dziewczyny, zadzwoniłam do szpitala. We wtorki, czwartki i piątki od 8 do 10 w poradni kwalifikują do zabiegów. Czeka się na HSG jakiś miesiąc, półtora.
    Zadzwoniłam też do przychodni, w której prywatnie przyjmuje lekarz, który „spodobał” mi się w szpitalu. Akurat w środy przyjmuje i był termin. Jutro idę mu się pokazać. Będę mieć drugą opinię z tym samym obrazem USG, a może sam mnie zapisze na HSG do siebie? Zresztą on też mnie widział w kwietniu, przed pierwszą miesiączką, wtedy endometrium było małe 3 mm, ale napisał, że równe i jama ok. W maju widziała mnie moja abonamentowa lekarka.
    Już zupełnie kołowacieję – co kto widzi, jak jest i komu ufać.
    Zadzwonię jeszcze do tego Krakowa – jak będę sama w pokoju, albo z domu. Głupio tak przy koleżankach.

  71. Udało się jednak porozmawiać z moim lekarzem, złapaliśmy go na korytarzu i nas przyjął. Nie przedłużył mi leków, kazał wszystko odstawić. Powiedział,ze to za niska beta jak na 10dpt 5dniowej blastocysty i to nie będzie prawidłowa ciąża. Mogę, ale tez nie muszę, powtórzyć badanie w piątek.
    Czekam na okres.
    Histeroskopia w najbliższym cyklu, choć lekarz twierdzi, ze to kwestia zarodków a nie mojego endometrium, ale żebyśmy się nie martwili robimy już teraz to badanie.

      1. Ja w ogóle cała jestem dziwna:/ zawsze pod gorke. Nie umiem już nawet wierzyć ze jeszcze będzie dobrze. Bardziej czuje, ze zakopuje się w coraz gęstszym mule:/i ze już się nie uda wygrzebac:(

        1. Dzisiaj obie siedzimy w mule. Trochę tu się potaplamy, błoto dobrze robi na urodę, i wyjdziemy. Będziemy wzajemnie się wypychać, a i dziewczyny z brzegu rękę podadzą.
          Też mi trudno wierzyć, że jeszcze dostanę szansę, ale nie takie rzeczy się zdarzały.

    1. Margaritka, bardzo bardzo mi przykro. Miałam też taką ogromną nadzieję, wszystkie te objawy i II kreseczki. Pocieszeniem dla Ciebie powinno choć trochę być że dobrze, że Twój organizm potrafi zajść w ciążę, a to że niestety nieprawidłowości w zarodkach są niejako na porządku dziennym i to jest najzupełniej normalne to już niestety prawo natury. Bardzo duży odsetek zarodków jest nieprawidłowy i na szczęście one się nie rozwijają. Nic na to nie poradzimy, tak po prostu jest. Dlatego lekarze każą czekać z betą i nie robić. Takich ciąż, że okres przychodzi później jest mnóstwo i kobiety nie mają nawet tej świadomości i nie cierpią wcale, bo nie wiedzą że doszło do zapłodnienia. Ty niestety masz tę świadomość, wiedzę, oczekiwanie i niestety w pakiecie też cierpienie. Gdyby lekarz wiedział, że akurat ten zarodek jest nieprawidłowy to na pewno by Ci go nie podał – na szczęście i na nieszczęście nie wszystko zależy od człowieka……

    2. Aaaa… Margaritko, tak mi przykro…
      Może lepiej, że lekarz nie karmił złudzeniami….
      Przynajmniej coś zaskoczyło…
      Wiem, że jest Ci teraz cholernie źle z takim wynikiem, ale jak za jakiś czas pomyślisz o dzisiejszym badaniu, może uznasz, że lepiej tak, niż gdyby organizm w ogóle nie przyjął zarodka, bo to też podcina skrzydła…

  72. Margaritko, szkoda. 🙁 Ale dopóki nie dostałaś okresu, to wszystko może się zdarzyć. To że zarodek się rozwinie, też.
    Histeroskopię gdzie planujesz? Prywatnie w Novum, czy w którymś szpitalu?

    1. W Novum zrobie pewnie. Zależy mi na czasie. Nawet nie wiedziałam E to odplatnue. O Hsg mnie uprzedzili i od razu dali namiary które szpitale to robia. Teraz nie było mowy żeby gdzieś indziej poza Novum to robic…dopytan jeszcze. Jednakskira jestem zapłacić jeśli trEba bedzie. Przy okazji mamy robić scratching. Lekarz wolałby po następnej punkcji to zrobić, żeby „świeży”środek mialwieksze szanse. Podobno Taja procedura ze po pełnym nieudanym cyklu im vitto się torobi. Ale wie ze się zamartwianie ze te transfery nie wychodzą i żeby wykluczyć wadliwe endometrium zaproponował już teraz .

  73. Margaritko, dopisz się to Waszych Historii. Też już się u Ciebie skomplikowanie robi.

    Bilbao, Ciebie Iza też chciała dopisać. Ile miesięcy po usuwaniu zrostów zaszłaś w ciążę?

  74. I to jest jedyny szkopuł i wada on vitro- za dużo wiemy. Ile było pęcherzyków, jakiej wielkości, ile komórek pobranych, ile z tego dojrzałych, ile się zaplodnilo, ile się rozwinęło do stadium blastocysty a ile juZ na tak wczesnym etapie złamało nam serce, bo przestało się rozwijać…a pózniej doskonale wiemy ile potencjalnych ciąż straciłyśmy..szczególnie boli gdy ta beta drgnęła. Już chyba bym wolała, żeby w ogóle była zerowa.
    Asiu faktycznie z drugiej strony jest to pocieszające, ze coś tam się zadziało. Ja już byłam w ciąży, naturalnie poczętej . Poroniłam w 11 tygodniu. Wtedy lekarz tez stwierdził, ze pewnie zarodek był za słaby. Miałam nadzieje, ze in vitro pomoże nam pokonać barierę samego zapłodnienia (maz ma słabe parametry nasienia) i będzie ciąża. Teraz już naprawdę sama nie wiem w czym problem;((
    Będę chciała zrobić sobie badania na komórki NK. Czy coś jeszcze warto z immunologii, coś co może być przyczyna niepowodzeń?

    1. Bardzo dobrze, że chcesz zrobić NK. Rozumiem, że karioptypy już robiliście? Przydało by się zrobić PGD zarodków, ale to straaasznie drogie niestety ponad 5000 zł. Niech Twój mąż pije z 5 łyżek oleju lnianego, bo świetnie wpływa na nasienie i dzięki dużym dawkom kwasów omega rosną zdrowe plemniki. SPróbujcie. Nic nie tracicie a samo zdrowie. Ty też pij

    2. Masz rację, za dużo wiemy, mamy świadomość straty. I musimy wszystko wiedzieć – to lekarz powinien się martwić co dalej i szukać przyczyn, a my wszystko same…
      Ja badań immunologicznych nie robiłam.
      Na szczęście (w nieszczęściu) tu znajdzie się kobieta doświadczona każdym płodnościowym problemem. Zobacz w historię R. co można sobie zbadać.

    3. Margaritka, jak tylko możesz to zrób oczywiście te badania o których pisze Lucy, czy R. Badania nie zaszkodzą a mogą pomóc. Tak ja pamiętam, że tamta ciążę straciłaś w 11 tyg…. 🙁 Ale teraz jak Twój organizm drugi raz chciał przyjąć ciążę (i pewnie gdyby zarodek był bez wad genetycznych to byłoby dobrze) to masz niejako potwierdzenie od Twojego organizmu otwartości na ciąże i dobrych warunków w macicy. Najgorzej chyba jak nie ma stwierdzonych żadnych kłopotów, leci in vitro za in vitro i nic się nie dzieje. Nie dochodzi do zagnieżdżenia. Wydaje mi się, że tak jak napisała Iza jak organizm nie przyjmuje zarodków to faktycznie to podcina skrzydła o wiele bardziej. Takie wczesne NATURALNE poronienie z powodu poważnych wad genetycznych zarodka daje Ci też o wiele większe szanse na właściwą implementację przy kolejnym transferze. A jak się tak dobrze zastanowić to jeżeli zarodek miał wady genetyczne to bardzo dobrze, że mechanizmy obronne natury zadziałały prawidłowo na tak wczesnych etapie. Dobrze, że mamy takie mechanizmy bo bez nich to nawet nie chcę myśleć jak wyglądał by świat i tak jest tu wiele nieszczęść.

      Jedynie co to człowiek nie może się już doczekać tej Kruszynki. Nie ma jej jeszcze a za nią tęskni……..i nikt nie da gwarancji, że kolejny zarodek nie ma wad genetycznych i to jest ta nasza Kruszynka. Tak samo jest w naturalnym zapłodnieniu tylko tam nie jest to tak widoczne. Ale w obu przypadkach to jest wielka tajemnica „Stworzenia” i chyba gdzieś w głębi czujemy, że dobrze że to jest tajemnica (?) i że nie da się stworzyć człowieka ze 100% skutecznością powodzenia mając na wszystko wpływ.

      Gdyby tak było ludzie zrobiliby sobie z życia koszmar zamawiając dzieci o konkretnej specyfikacji genowej, wyglądzie i IQ a potem reklamacja, że oczy miały być zielone itd.

  75. Mi tez jest bardzo przykro Margeritko. Trzymaj sie i nie dawaj hydrze!Los wszystkie nas tutaj ciezko doswiadcza, to co innym przychodzi ot tak, my musimy wyrywac mu, przezywac rozpacz po nieudanych zabiegach i straconych dzieciach.
    Gleboko wierze, naprawde, gleboko wierze, ze w tym tunelu wszystkie kiedys dotrzemy do swiatla 😉
    Ja sama chce wiedziec, ze bez wzgledu jak moja droga sie zakonczy, czy bede mama czy nie, ze zrobilam wszystko co w mojej ludzkiej mocy. Zeby nie miec do siebie zalu ze sie poddalam, ze stracilam nadzieje, ze odpuscilam.
    Wiec walcze ale staram sie jednoczesnie nie zapomniec o tym, ze zyje tu i teraz, ze jest Maz ktory nie moze mnie widziec wiecznie smutnej z testami na ktorych wiecznie jedna kreska, ze chce odwiedzac przyjaciol mimo ze wszyscy juz dzieciaci i spelnieni w macierzynstwie, ze chce sie bawic i smiac. Nie zawsze jest to latwe, ale bardzo sie staram zachowac ta rownowage, bo zyje przeciez tu i teraz.
    Wezon, ja mialam usuwane zrosty w listopadzie, w grudniu moje endo ma akupunkturze wystrzelilo, i w maju zaszlam w ciaze.Jak na moje 38 lat, niskie amh i wysokie fsh to calkiem szybko.
    Margeritko, u Ciebie organizm szybko zorientowal sie, ze zarodek zle sie podzieli, ze jest cos nie tak. Moze to i lepiej, bo szybciej dojdziesz do siebie i podejdziesz do nastepnej proby, u mnie ciaza skonczyla sie w 16 tygodniu, gdy juz naprawde zaczynalam sie cieszyc ze sie udalo i ze wszystko co zlego moglo sie wydarzyc juz za mna. Natura wie lepiej, i tego nie przeskoczymy, najlepsi lekarze, kliniki nic tutaj nie pomoga. Musisz probowac dalej i mocno wierzyc, ze nastepnym razem sie uda.

  76. Lucy, Wezon, bardzo Wam dziękuje za te rady. Boże, jak dobrze jesteście!!! Iza, pokłoniła Ciebue za ten blog!! Dziś nie jestem w stanie myślec, mam klasycznego dola i odechciało mi się wszystkiego. Rzucamy wszystko i jedziemy w Bieszczady. W rym całym nieszczęściu dobrze ze lekarz wziął odpowiedzialność i nie dał ni recept, powiedział ze bez sensu się faszerować dalej. Jeśli jakimś cudem ta ciąża się jednak rozwinie to teraz już tylko za sprawa Boga. Jak do piątku nie dostanę okresu, powtórzę betę -o ile będzie gdzie. Jednak chyba najlepszym wyjściem bedzie wyjechać i nie myślec.

    1. Gdyby w razie się jakimś cudem udało to PRG z tylu co masz nie spadnie tak szybko. Mimo wszystko trzymam jeszcze kciuki;)
      A NK naprawdę warto zrobić, bo nie wiadomo jaki mamy poziom i czy organizm nie usuwa zarodków traktując je jak wirusa czy komórki rakowe.
      MAgreritko szczególnie jak u CIebie coś się rusza ta beta i wszystko idzie w łeb później. Moja szwagierka jak się udawało to właśnie też trochę się ruszało i koniec albo chodziła w ciąży parę tygodni jak zarodek był twardziel i poronienie. Naturalnie tez może zachodziła jak lekarz powiedział, ale nawet nie wiedziała a komórki NK już się pozbywały zarodka :/ Wystarczyły wlewy dożylne leków przed transferem i przez w miesiące po i Kacper dożył porodu i ma się świetnie.
      O tych NK napisałam znajomej z forum, która poraniała albo w ogóle beta się nie chciała ruszyć. Jej gin ją wyśmiał, że wymyśla badania z kosmosu, a wyszło że ma właśnie za dużo NK. Wtedy jej gin zrobił głupią minę i kazał iść do immunologa, bo nie wiedział o co chodzi. Wkurza mnie coś takiego, bo przez ćwoka i jego zadufanie w sobie ona mogła by się nigdy nie dowiedzieć dlaczego nie może donosić ciąży grrrr…. i przy jej poziomie komórek NK nigdy by nie donosiła a tak ma duże szanse jak moja szwagierka:)
      Lekarze tego nie zlecają, bo się nie znają na tym a kto wie ile kobiet mogło by mieć dzieci gdyby zrobiło to jedno badanie i przyjmowały leki.
      Czekam razem z tą znajomą czy udało się zajść w ciążę, bo jak tak to teraz ma chociaż szanse na donoszenie jej:)

  77. Dziewczyny, zupełnie zgłupiałam, pisałam komentarz, wydawało mi się, że jeszcze nie skończyłam, cofnęłam się na coś spojrzeć i go nie ma. Ani w pisaniu, ani gotowego. Już mi odbija. 😉
    W każdym razie tak: Margaritko, ze wszystkich złych scenariuszy, ten jest najlepszy. Cp czy późne poronienie to łyżeczkowanie, operacja, dłuższa przerwa. A tak możesz zaraz działać dalej. Masz jeszcze mrozaczka, pisałaś wyżej? A planujesz już następną punkcję.

    Ze mną ironia losu jest taka, że wszystko inne jest świetne. Hormony są w porządku, nigdy niczego nie musiałam regulować, nie mam wahań nastrojów, wszelkie terapie znoszę bez skutków ubocznych. Stymulacja do ivf to była sama przyjemność, nie odczułam żadnych niedogodności. Naprawdę co miesiąc mogłabym ją robić. Komórek akurat, żadnego ryzyka hiperki. Po punkcji z sali zabiegowej pojechałam do pracy, po transferze jeden dzień dziwnie czułam brzuch. Nigdy nie miałam PMS ani innych atrakcji. Okres zauważałam w majtkach, a nie po czymś parę dni wcześniej.
    Ciąże też są przyjemne. Trochę nudności wieczorem i lekka senność, nic niemiłego. Wszystko pięknie, samopoczucie świetne. Nic, tylko rodzić. I co? I natura ma inne plany.

    1. AMH oczywiście też jak trzeba. Nie za duże, żeby nie było policystycznych i hiperki i nie za małe. Jak na ten wiek, to wprost idealne – 3,3.
      Nic co można obejść, uregulować lekami, poprawić.

    1. Misiu, ale przecież już z 50 komentarzy jest o naszych dzisiejszych przejściach.
      U obu źle – Margaritce lekarz kazał odstawić leki, uznał, że prawidłowej ciąży z tego nie będzie i dziewczyna wyjeżdża w Bieszczady się zresetować i złachać na rowerze. A ja mam zrobić histeroskopię, bo mu się jama macicy nie podoba i możliwe, że znowu są zrosty. Jutro idę do lekarza ze szpitala się konsultować i może ustalić termin zabiegu.

  78. Wezoniku, po tym co piszesz to ja mam co do Ciebie dobre przeczucia, ze najzwyczajniej w świecie niczego nie odkryją na tych kolejnych badaniach, a jedyne czego Ci trzeba to czas…bardzo często sie spotykam z tym ze organizm kobiety wlasnie po 6 miesiącach jest gotowy na kolejna ciaze. Wiem ze dużo łatwiej jest działać cokolwiek niz siedzieć i czekać, tez tak miałam. Ja to juz chciałam zeby żaden okres po porodzie sie nie pojawił i żebym juz cudownie była w ciazy, ale cudu nie było. Bałam sie ze kolejne lata bede musiała czekać zeby cokolwiek zaskoczyło, a było tak jak Iza pisała, moj organizm był oporny i nie chciał słyszeć o żadnej ciazy. Twój jest inny. Trzeba trochę podreperować, poczekać i jestem pewna ze zaskoczy jak przygotujesz zarodkowi odpowiednie warunki.

    Margaritka, kochanie, dobrze ze możesz pojechać w góry, naprawdę lecza serce..mi pomogły..zachwyciły na nowo i tylko ich piękno nie wkurzało. Za miesiąc znów będziemy czekać na betę..:*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *