Gwoli misji informacyjnej o samopoczuciu po punkcji.
No szału to wczoraj wieczorem nie było. Jak minęło znieczulenie ze szpitala, w sumie cała byłam pokłutym jajnikiem. Bardzo dużo piję (min. 2 litry wody dziennie), co chwilę chodzę sikać. Ten prawy jajnik, który dał najwięcej komórek, nie lubił jak sikałam, nie życzył sobie żadnego napinania.
I – chyba po narkozie – miałam trochę obniżony nastrój.
I – człowiek taki stary, a taki głupi – niepotrzebnie skusiłam się na poczytanie w sieci o różnych skutkach punkcji. Wszystkie od razu u siebie odnalazłam… 🙂
Dziś jest znakomicie. Ból jajnika minął. Nastrój pozytywny. Tylko brzuch wzdęty, bo go zalewam non stop wodą. Ale to drobiazg, chciałabym tylko takie problemy mieć…