Jestem już spakowana. Dziś tylko z plecaka muszę wypakować Clostilbegyt, a dołożyć podpaski.
Rano uporczywie doszukiwałam się oznak pomyłki, oglądając na bieliźnie bezlitosny dowód zaczynającego się właśnie okresu.
Zadzwoniłam do męża:
– Przełóżmy to wszystko w ogóle na później, na nowy rok, styczeń albo nie wiem kiedy. Nie dam rady zacząć nowej pracy od transferu…
Mąż ma inną perspektywę. Mówi, że dwa miesiące i wszystko będzie pozamiatane. Że wszystko się skończy. Że PiS zrobi coś takiego, że już nigdy nie zobaczymy swojego zarodka. Że nie możemy czekać.
Oboje jesteśmy napędzani przez swoje strachy – ja swoje, mąż swoje.
Przez chwilę rozważałam jeszcze do słuchawki, że po prostu rzucę pracę, że praca nie może być ważniejsza i decydować o naszym życiu. Mąż rozsądnie stopuje – cztery razy nie wyszło, piąty też może nie wyjść, nie warto rzucać…
Ok. Kompromis – zaczynam w listopadzie normalne przygotowania na grudniowy transfer, a jak nie dam rady, po prostu to przerywam.
Wyjeżdżamy na krótki, ale bardzo intensywny urlop. Wywłóczyć się, spocić, wstawać przed wschodem słońca i spierać tylko o to, czy wybrać niebieski czy czerwony szlak. Postaramy się przekroczyć te 2000 m n.p.m. – jeśli pogoda nie zmusi nas do zmiany planów.
Fot. screen za mapa-turystyczna.pl
Mam zamiar tak się zmęczyć, żeby mi się nie chciało gadać. Bardzo nam to jest potrzebne. Moje gadanie szczególnie trzeba powstrzymać. Żeby nie było już takich sytuacji:
Przykrości. Wczoraj, gdy wróciłam z pracy, mąż czekał z prezentem – sportowymi spodniami, bluzką i plecakiem w góry. Pachnie sklepem. Zakładam. Ciepłe, miłe w dotyku, wygodne. Ja w swoim non-stop-stresie przeliczam co mogę kupić, a bez czego dam radę. Mąż zrobił niespodziankę, bo wie, że sama sobie i tak nie kupię. Ile to kosztowało? – pyta moje alter ego, minister finansów. Niedużo – mówi mąż i podaje kwotę. Tak mało? Pokaż paragon – drążę (po co, po co, kobieto, przegapiłaś ostatni moment, żeby czegoś nie schrzanić). Nie pokażę – odpowiada. No i ja w swojej głupiej zawziętości zaczynam ściągać z siebie te ubrania – oddajemy. Nikt nie potrafi tak jak ja zrobić komuś przykrości… Po co, czemu tak się zachowuję?
Wstyd mi teraz. Bardzo się cieszę z tych prezentów. Jedźmy już w te góry i zapomnijmy o wszystkim.
Góry…tak. To najlepsze miejsce na odpoczynek od życia. Dzisiaj tam śnieg, wiec z 2000m może być ciężko, ale życzę Wam tego zmęczenia do granic możliwości 🙂
Taaaak, śledzę pogodę na stronie TOPR-u. Najczęśniej widać biały ekran przez zasnieżoną szybę kamery. Cóż, będzie bardziej przytulnie 🙂
Iza, spokojnie… Nie zamkna klinik, nie zakaza tego. Maja wazniejsze sprawy.
Nie odkladaj transferu.
Malgorzalka, pewnie, że nie zamkną. Emocje przez nas przemawiają 🙂
Nie zamkną, ale mogą utrudnić. I uwalić program. I uchwalić nową ustawę. Ech…
Nie zamkną, ale utrudnią Nam życie w imię Boga i ochrony dzieci. O ochronie nas nikt nie pomyśli. Ale wierzę, że się uda, nasze Mrozaczki będą Nasze i z Nami. Głowa do góry. Ucałuj męża, podziękuj grzecznie za ciuszki i powiedz że o takim kolorze marzyłaś i jedź zdobywaj szczyty gór i marzeń. Trzymamy kciuki, do porodu zostało 71 dni.
Kalendarzyk, dziś to już 70 dni. Jak ten czas zasuwa 🙂
Cieszę się bardzo, że tak Ci się udało 🙂
dzięki 😉 Przez cały czas ten czas, mimo że rzadko zaglądałam trzymam kciuki za Was. Mam nadzieję że i Wam się uda.
Może dlatego, że jesteś w „non-stop-stresie”, cierpisz, przeżywasz jedno rozczarowanie za drugim. Może w tym gigantycznym zamieszaniu starasz się zachować higienę psychiczną, a to paradoksalnie też generuje napięcie. Może łatwiej je rozładować w bezpiecznej, czułej relacji z mężem, niż ze światem zewnętrznym, który nie daje takiego oparcia. Może…
Nie wiem czy Cię to pocieszy ale ja potrafię. Zrobić przykrość. Jak nikt. Niepłodność, odkryła moje (nieznane mi) oblicze wstrętnej zołzy i ja je jakoś próbuję ukryć, przypudrować, ale czasem się nie da. Czasem też ludzie na tę moją jędzowatość zasługują i wtedy nie mam wyrzutów. W przeciwnym przypadku… przepraszam, rozbrajam żartem, przytulam… a potem staram się nie rozpamiętywać… Tyle mogę.
Trzymaj się! Jedź w góry i nie wychodź na zewnątrz bez swojego nowego plecaka i zestawu ciuchów:) To będzie najlepsza „rehabilitacja” 🙂
Udanego wyjazdu! Zazdroszczę!!! Ja musiałam zrezygnować z treningów do czasu testowania i tak mnie nosi, że dostaję kota już. Rozumiem potrzebę zmęczenia. Bardzo!
j@, dzięki, że to napisałaś, bo czasem czuję tak strasznie wredna… Jakoś tak lepiej (co za dziwnie niehumanitarne uczucie), że nie tylko ja… Biedne te nasze chłopaki. A przecież najważniejsze na świecie.
Dobra, jadę i będę łatać dziury, które porobiłam 🙂
Rozumiem o czym mówisz jeśli chodzi o treningi. Po każdym transferze mąż zamyka mi rower pod kłódkę i połyka klucz. Rozpacz!
J@, Iza, delikatne ćwiczenia nie zaszkodzą. Ja chodziłam na salsę i nie zaszkodziło w zagnieżdżaniu.
Dzięki Wężon! Muszę to przemyśleć rzeczywiście, bo na razie świruję i boję się wziąć głębszy oddech nawet 😉 Coś muszę sobie znaleźć nowego, bo dotychczasowe zajęcia odpadają (konie, wspinaczka, akrobatyka itp.) Może wrócę do pływania…?
Iza, jebać pis, w razie czego zorganizujemy ten termos specjalny, zapakujemy zarodki i zawieziemy do Czech 😉 podzielimy się kosztami 😛 mój mąż się już orientował, że to możliwe.
Ja tak piszę, ale sama, jak twój mąż, też się boję, nawet pojawiła mi się desperacka myśl, czy na wariata, w tym cyklu nie spróbować. Owulację mam mieć 31.10. Ale nie mam żadnych badań, nic, zero, myślicie, że to w ogóle możliwe?
Kas, co nagle to po diable. I nerwowo. A po owulacji trzeba jeszcze przecież odczekać na wiek zarodka.
Czuję, że sama podbijam nerwową atmosferę, ale patrząc z boku – wariacki wyczyn 🙂
Dziewczyny, a sztuczny cykl? Nie myślałyście o tym?
Ob, dla mnie za nerwowo się zrobiło. Tak się nie da funkcjonować.
Niech się dzieją sprawy same, mogę im pomóc, ale nie za wszelką cenę. Ćwiczę akceptację tego co się dzieje 🙂
BTW, możesz napisać coś więcej o tym sztucznym cyklu? Może się przydać taka informacja komuś.
Ob., czy mówiąc sztuczny cykl, mas zna myśli taki jak miałam: bez owulacji od początku na estrofemie, którym można manipulować trochę? Mnie to nic nie dało, a wręcz przeciwnie.
Tak, mam na myśli taki sterowany estrogenami. Mnie się też nie udało ale są dziewczyny, które tylko w takich cyklach zaskoczyły 🙂
Zawsze zostają nam jeszcze Czechy…
Za późno w tym cyklu u mnie na sztuczny, trzeba od początku okresu brać leki, a ja mam już 9.D.C.
Iza masz rację, nie pomyślałam o wieku zarodka. To nawet nie próbuję się umawiać do gina. Przepadło.
To idę z wami do kolejki, która ruszy po wejściu licencji. Mam nadzieję, ze nie potrwa stanie w niej latami :/
9 dc to rzeczywiście zbyt późno 🙁 Estrofem bierze się od 3 dc i w zależności od przyrostu endometrium transfer jest możliwy nawet w 15 dc.
Kas, nie weźmiesz termosu, bo to zabronione przez ustawę. Przekazanie może nastąpić tylko bezpośrednio do innej kliniki. Mnie też te Czechy kuszą.
Iza głowa do góry, wszystko się poukłada (ładnie to brzmi 😉 )
A teraz odpoczywaj i lataj jak kozica po górach 😉
Miłego urlopu. Buziaki 🙂
A i jeszcze regeneruj siły …
bo chyba pamiętasz, że piąteczka będzie dla nas szczęśliwa 😉
Taki właśnie jest plan – regeneracja przez wyprucie 🙂 Pewnie, że piąteczka ma być dla nas szczęśliwa 🙂
Dopiero teraz do mnie dotarło, że % to też moja szczęśliwa cyfra. Wierzę że u Was też tak będzie.
Ja mam transfery na sztucznym cyklu, u mnie czekanie na owu to jak szukanie uczciwego polityka w Polsce.
Generalnie zaczya sie stymulacje estrogenem zeby uroslo endometrium do odpowiedniego rozmiaru. Gdy endo jest zadowalajace, zaczynamy brac progesteron i potem transfer.
Mi sie na naturalnym cyklu nie udalo. Na sztucznym bez owu tak. Wiec to dziala.
Mi właśnie na sztucznym cyklu endometrium nie urosło. I cykl się wydłużył przez próby stymulacji endo. I przez to wpadam w ten listopad. Gdyby nie przedłużony o tydzień cykl, to bym się może załapała w październiku na transfer. A może już nigdy nie będę się nadawała do transferu?
Daj spokój Wężon, będziesz gotowa do wspaniałego transferu, nawet tak nie myśl, proszę.
Iza, jedź i skacz po górach, tylko sobie nóżki nie złam.
Jak we wrześniu byłam w klinice, to w jakieś regionalnej gazetce, przywiezionej pewnie przez którąś pacjentkę, był artykuł o kobietach, które spełniły swoje marzenia we własnej działalności. Wiecie, takie tam, porzuciła korporację i zaczęła robić swetry z owczej wełny. Jak to się udało, mimo niepowodzeń i ciężkich chwil.
Moją uwagę zwrócił tytuł: Kobiety winniczki – rogi do góry i do przodu.
Świetnie pasuje do nas wszystkich tutaj. Czasem strasznie powoli idziemy, czasem odpadniemy z jakiejś ścianki i musimy ruszać od nowa, czasem musimy odpocząć w skorupie. Ale jesteśmy wytrzymałe i w końcu dotrzemy do celu. Nawet gdybyśmy musiały wpełznąć na te 2000 metrów.
Teraz mamy do pokonania sporą kłodę, ale przejdziemy przez nią.
Piękna metafora z tymi winniczkami:)
Ładnie. Na początku pomyślałam, że to nie o mnie, że jestem zbyt rutynowa. Ale jak tak przeczytałam Cię dwa razy – już bardzo mi się podoba.
Kropla drąży skałę winniczkiem, a nie siłą 🙂
W końcu winniczki mają śluz, tak jak woda rozmoczy skałę. 😉
Zresztą nie masz rozpuszczać, tylko wejść na nią.
Dziewczyny, chciałam się przywitać.
Od dłuższego czasu podczytuję Was i mocno, mocno kibicuję każdej z Was. To niewiarygodne co zrobili z tą ustawą…
My czekamy na telefon z OA, w styczniu mieliśmy kwalifikację.
Wspaniałe miejsce stworzyłaś Iza. Gór zazdraszczam! Gdyby ktoś mi powiedział, że mogę dziś jechać, spakowałabym się w 5 minut:D Udanego odpoczynku, złap wiatr w żagle 😉
Witaj. Ja też do Ciebie trafiłam niedawno po jakimś łańcuszku.
Niech u Ciebie ten telefon zadzwoni jak najszybciej.
Wszystkie kolory świata – a ja wlaśnie Twój blog odkopałam. No i teraz wsadzam pięść w usta i czekam na TEN TELEFON. Z Tobą. Żeby już przestała byc niewiadoma, żebyś mogła pojść na macierzyński i nie wahac się nad pracą, która niekoniecznie ma sens.
Aaaa – i byłaś miesiąc temu tam gdzie ja będę za chwilę! Zobacz, kochana, jak dosłownie idę Twoimi śladami 🙂
Byłam dziś na wizycie u mojego lekarza i w klinice (warszawska klinika I.) nie ma żadnej paniki. Lekarz był wyraźnie zaskoczony, jak kilka razy podkreśliłam, że zależy mi na transferze jeszcze w tym miesiącu, bo jak stwierdził, my nie mamy się czego obawiać w związku z wejściem w życie ustawy (jesteśmy w programie rządowym). Kiedy usłyszał, że chodzi o obawy związane z przepisami przejciowymi w ustawie, z kwestią zezwoleń i wstrzymaniem kriotransferów, to powiedział, że krio wstrzymane bedą tylko cyt.: „na chwilę” i po załatwieniu formalności wszystko będzie przebiegało normalnie.
Dziewczyny strach, zwłaszcza przed nieznanym, ma wielkie oczy, ale nie można się za bardzo nakręcać. Wszystko się ułoży, zobaczycie 🙂
Alice, byłaś w klinice kończącej się na „a”, czy na „d”?
Mnie też powiedział, że szefostwo bardzo się stara i mają być pozwolenia w dwa tygodnie. Ale to akurat te dwa tygodnie, przez które muszę czekać do następnego cyklu.
Liczę na to, że w połowie listopada będę mogła zacząć się przygotowywać, a na początku grudnia zrobię transfer.
Ale to, że po nowym roku zaczną się problemy z przekazywaniem pieniędzy na program, jest bardzo prawdopodobne.
A Ty dopiero się stymulujesz i będziesz miała świeży transfer? W październiku, czy w listopadzie?
Czy Ty opisywałaś swoją historię?
Wężon, moja klinika, to ta kończąca się na „d” :). Teraz, jeszcze w październiku podchodzę do kriotransferu. We wrześniu miałam pierwszą stymulację i transfer niestety nieudany :(. Z tej stymulacji mam tylko jeden zamrożony zarodek. Liczę na to, że tym razem się uda, a jeśli nie – zamierzam walczyć do skutku :). W naszym przypadku brak przyczyn niepowodzeń – niepłodność idiopatyczna. Wszystkie wyniki prawidłowe, cykle prawidłowe, endo prawidłowe… tylko ciąży brak. Ale mam plan, że już wkrótce będę w ciąży 🙂
Świetny plan! Trzymam kciuki za realizację!:)
Dziewczyny, nie dajmy się zwariować. Jak zabronią albo będą utrudniać, to walimy na warszawę i zrobimy im dym i wstyd na europę i amerykę:) ja teraz na sztucznym cyklu. podobno skuteczność porównywalna. Iza, baw się dobrze- niech pot ci cieknie po dupie razem z pesymizmem:))
Olga, jesteś już w trakcie? Kiedy transfer?
Twój blog się skasował i nie pamiętam – które to już Twoje podejście?
Jutro mam 9d.c.i wizytę, to się może czegoś dowiem. To criotransfer,się bo w 1 podejściu w sierpniu beta zero. ATy który masz dzień cyklu w końcu? Sama jestem ciekawa, jak moje endo.
Teraz to wiem, że ci nie wyszło, ale nie pamiętam co robiłaś wcześniej. Z ivf dopiero zaczynasz?
Powinnaś rzutem na taśmę zdążyć w październiku. U mnie 5dc, czyli akurat po pierwszym by było w dobrej sytuacji, dlatego przerwa. Za tydzień idę podejrzeć endo w cyklu naturalnym.
Haj, transfer na środę.. wcześniej trafiłam w totka: 2 niedrozne jajkowody.
To tak jak u mnie i to wtórnie, po operacji mającej poprawić szansę na spokojną ciążę.
Heh… nie lubię chodzić po górach, za to mój M bardzo 😉
masz bardzo fajnego męża 🙂 słuchaj go, bo dobrze gada 😉
udanego wypoczynku i super chilloutu 🙂
wracaj do nas cała, zdrowa i ze spokojem w głowie 😉
Dzięki Hania, wrócę cała, zdrowa i z naładowanymi akumulatorami 🙂
A po czym lubisz chodzić jak nie po górach? 🙂
A ja zrobilam dzisiaj bhcg i wyszlo zero. Jak nie poprawie jakosci komorek jajowych to nic z tego nie bedzie.
Macie cos do polecenia? Co robic?
Małgorzatka, przykro mi. 🙁 Jednak Twój 3B nie dał rady.
Nie wiem co robić z komórkami, akurat tego nie przerabiałam.
Co dalej robisz? To był Twój trzeci transfer?
Dzieki Wezon. Jestem juz malym weteranem in vitro, to byl moj 4 transfer, 1 sie udal, ale na krotko.
Nie przejęlam sie tym bardzo, nawet nie plakalam. Krzyknelam tylko „kuuurwa”, poszlam pobiegac & dzis jest ok.
Moj plan to wyciszenie gonapeptylem od 23 dnia nastepnego cyklu co wypadnie mniej wiecej na 3 tydz listopada & modle sie zeby moja klinika dostala szybko ta cholerna licencje.
Poki co przeciagam okres jak Iza…
Malgorzalko jesteś już na mojej kartce. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła postawić przy Tobie plus. Bo ja nikogo nie skreślam, tylko zaplusowuję. 🙂
Malgorzalka na poprawę komórek jajowych koenzym Q10 (znajoma z wizażu bierze ubichinol) i wit. E – bierze się tylko do owulacji. Także spróbuj może z tym przed kolejną punkcją?
DHEA w dużych dawkach może?
🙁
Przykro
🙁
Dzieki…
Też słyszałam o dhea.sama lykam kobenzm q10, b compl, wit d2000. Miałam 17 jajek, z tego na 6 – finalnie 4 blastocysty, ale klasy nie znam, podobno ładne:) hehe
No i oczywiście mi przykro. Nie poddawaj się. Ps.mam tez metformax, podobno ma wpływ przy pco.
Oj co to to nie 😉 Mialam bardzo duzo komorek, WOW. Jaki masz poziom AMH? u mnie to jest problem bo mam 1.24 (niiiskiii…) 🙁
Niski??? To prawidłowy poziom.
Ja miałam <0,16 i się udało. Nawet podwójnie.
Też od razu pomyślałam o Twoim przypadku Mamatobe. 🙂
Przecież do 0,7 to bez problemu do programu kwalifikują.
Jak wasze pierwsze dni w domu? Z dziewczynami wszystko w porządku?
Duże były, Laura miała 1860 g jak wychodziła ze szpitala po dwóch miesiącach. Szkoda, że się ta sepsa mniejszej przyplątała. Ma nadzieję, że nie zostawiła żadnych śladów?
Wow, gratuluje, ze podwojnie. Marze o takim szczesciu.
A co do AMH – „normalny” zaczyna sie od 1.51. Przedzial (0.7 – 1.5) to trudna stymulacja (co bylo widac w moim przypadku) + srednio 9 komorek slabszej jakosci.
Moje zarodki slabo sie dzielily, wina jest po stronie mojej komorki bo maz ma idealne parametry :/
Czemu stymulacja była trudna?
Ja miałam AMH 3,3. Krótki protokół, 7 komórek wszystkie dojrzałe, wszystkie się zapłodniły, jedna się zdegenerowała.
Skopiuje to co napisalam ponizej: Moje 9 komorek w stymulacji to byl cud, lekarz bal sie, ze beda 2. 8 bylo dojrzalych, ale 2 od razu sie zdegenerowaly. 1 sie nie zaplodnila. 1 sie zaplodnila przez 2 plemniki i zostaly 4. Z tych 4 w 5 dniu byla 1 blastocysta 1AA i 1 morula, pozostale 2 byly morulami => MEGA slabo sie rozwijaja. W 7 dniu 2 staly sie blastocystami 3BB i je zamrozono.
Mysle, ze krotki protokol w ogole nie zadziala bo nie urosna pecherzyki.
Malgorzalka1984 ja ostatnio po wykonaniu całej listy badań przeszłam na dietę pod okiem i dostałam bardzo dużo suplementów na poprawę m.in równowagi hormonalnej i płodoności. Na jednym z nich wyczytałam, że poprawia jakość jajeczek. Nazywa się Myo- Inositol for women, zamówiłam go ze strony http://www.iherb.com bo w PL nie znalazłam, biorę 2 tabl 2 razy dziennie, może spróbuj? Gdybyś chciała zdjęcie opakowania to pisz na maila.
Ania – skad wzielas dietetyka? Mozesz go polecic?
Nie chciałabym uprawiać tutaj takiej „reklamy” napisz mi swijego maila to Ci podeślę. Mój: aniagrzegorczyk@gmial.com
aniagrzegorczyk@gmail.com – literówkę zrobiłam w poprzednim.
Malgorzalka przykro mi. Ja poprawilam jakość komórek przy drugiej procedurze następująco:
Inofolic przez 3 miesiące raz dziennie, a od 1dc cyklu ze stymulacja 2 razy dziennie
Tak samo koenzym Q10 firmy kaneka tzw. Ubichinol – doskonale wpływa na komórki całego ciała
Magnez magne b6
Witamina d
Fenibion Natal 1
Od 1 dc że stymulacja dieta bogata w białko – zamówiłam sobie catering dietetyczny na czas stymulacji. Zero kawy, zero cukru od 1 dnia cyklu ze stymulacja. Kawę i słodkości ograniczalam do minimum już miesiac przed.
Na tydzień przed transferem i po transferze zrezygnowałam z krowiego mleka.
To mój cały klucz do sukcesu. Na 2 tygodnie przed stymulacja odpuscilam siłownie i wszelki wysiłek fizyczny.
Kiedy będziesz ruszać z nową stymulacja?
Dzieki Ewelka.
Duzo tego, ale do zrobienia 🙂
Nast stymulacja jak tyko moja klinika dostanie licencje. Podobnie jak Iza zaczynam prace nowa od stycznia, do tego czasu musze byc juz po punkcji… Oby oby oby wszystkie szybko dostaly
Ten mio inozytol o którym pisze mała Ania to właśnie składnik inofolicu. Dzięki temu składników i kwas foliowy jest lepiej przyswajalny. Gorąco polecam. Aha i z obsrwacji widzę że jeśli za dużo komórek to są słabszej jakości. Na pewno są wyjątki od reguły, ale u mnie i wielu innych dziewczyn się potwierdza ta teoria. Jak miałam 23 to wszystkie byly kiepskie a jak 12 to wszystkie bardzo dobre. Malgorzalka Ty się łatwo stymulujesz. Może krótki protokół? Jakie masz FSH. Im mniejsze tym lepiej się stymulujesz.
No wlasnie FSH mam wysokie bo srednio 11-12 co wskazuje na obnizona rezerwe jajnikowa, czego dowodem jest tez AMH 1.24 w wieku 30 lat.
Moje 9 komorek w stymulacji to byl cud, lekarz bal sie, ze beda 2. 8 bylo dojrzalych, ale 2 od razu sie zdegenerowaly. 1 sie nie zaplodnila. 1 sie zaplodnila przez 2 plemniki i zostaly 4. Z tych 4 w 5 dniu byla 1 blastocysta 1AA i 1 morula, pozostale 2 byly morulami => MEGA slabo sie rozwijaja. W 7 dniu 2 staly sie blastocystami 3BB i je zamrozono.
🙁 Dzieki za info, sprobuje!
O to myślę że z krótkim nie ma co próbować… Najwyraźniej Twoje komórki potrzebują suplementów. Wiele razy słyszałam że po kuracji inofolikiem i koenzymem druga stymulacja się powiodła już przy pierwszym transferze. Powodzenia! Acha i zamawiaj przez internet bo w aptekach jest 2 razy droższy.
Tak, musze isc dlugim. Inofolic mam.
Zapisalam sie znowu na joge hormonalna i akupunkture, sprobuje jeszcze tego 🙂
Dzieki za rady 🙂
A Ty jak sie czujesz? Odpoczywasz i lenisz sie? 🙂
Pracuję:) ale oszczędzam się. We wtorek mam wizytę serduszkowa i mam nadzieję w końcu uwierzę w swoją ciążę. Mam nadzieję że wszystko będzie ok.
No innego wyjscia nie widze :))) Daj znac koniecznie.
Trzymam kciuki za Twoja blastocyste 3bb 🙂
Ja miałam podany 3 dniowy 8A
Malgorzalka, szkoda, szkoda, szkoda że się nie udało :(…
Nie wiem czemu zapamietalam 3BB. 8A to najlepszy zarodek. Marzeniem moim sa takie zarodki. Daj znac po usg i duuuuzo odpoczywaj ;)))
Małogrzalko, 3B to chyba Ewelinaaa miała. Pamiętam, że ktoś Ci pisał, że ma ciążę z 3B.
No a w pierwszej stymulacji najlepszy miałam 2BB, a 2 pozostałe 1BB, więc moja kuracja suplementami naprawdę pomogła.
Ja miałam podane 2 zarodki. 3 dniowe 8, jeden się przyjął:) ja w niedzielę zaczynam 10 tc. Przeziębienie nadal mnie męczy jeszcze do tego wylazla opryszczka. Wizytę mam w środę strasznie się denerwuje.
3 dniowe 8b miało być 🙂
Ech, widzę, że nawet w samym invimedzie mają problem z jasnym komunikatem dla pacjentów. Szkoda, że tak to wygląda, ta ustawa miała dac tyle dobrego, a tymczasem…
Ja jestem już po wizycie. Powiedziano mi że przerwa będzie trwała ok tygodnia. Czyli chyba nie najgorzej (
A ogólnie to jestem trochę przybita. Na obecną chwilę (11 dc) nie mam pęcherzyków dominujących 🙁 Endo 8. Tak naprawdę za wiele mi to nie mówi, bo poprzednie cykle miałam inaczej obstawianie lekami i robiłam testy owulacji. Ale pani doktor nie umiała mi nic powiedzieć co dalej i jeszcze nie miała mojej całej historii więc dzisiaj nic nie wiem, ma dzwonić jutro jak zajrzy do mojej dokumentacji i skonsultuje się z moim prof (jeśli już będzie w Polsce). Ale mam jakieś kiepskie przeczucie ;(
Kolorowych snów dziewczyny
Marta, najwyżej za miesiąc zrobisz na sztucznym cyklu. Ale mam nadzieję, że jeszcze ruszy Ci się któryś pęcherzyk.
Wężon to czekanie to jakaś katorga. Będzie tak albo tak.
Znowu czuje się zbity pies, tylko czemu jak jeszcze ostatecznej decyzji nie ma? Ale cóż mogę to zgonić na hormony 😉
Czemu nasza macica, jajniki cały tej je…ny układ rozrodczy nie chce współpracować z naszą głową i sercem???
W tedy by nie było problemu…
Marta, tyle razy usłyszałyśmy złe wiadomości, że łatwiej się nastawić na kolejną złą niż wierzyć w dobrą. Ale w końcu usłyszymy i dobrą.
Wezon, Kochana, ale jak bedziesz sie nastawiac zle to Twoja podswiadomosc nie pracuje na Twoja korzysc.
Wszystkie przeszlysmy pieklo w zwiazku z nieplodnoscia… Nie nastawiaj sie zle, zobaczysz – bedzie dobrze. Musi. Innej opcji nie ma.
Marta ja tez musialam czekac… To bylo straszne.
Jestem z Toba !!! Wytrzymaj…
A jedź w góry! A co! My kupiliśmy np. wczoraj bilety do Polski na Święta. Żadnych kliniki, nic a nic, tylko kanapa u teściów. I jeszcze sobie kupiłam stanik sportowy. Już go raz kupiłam, zrobiłam test i musiałam anulować zamówienie.
Idę jutro na wizytę do szpitala, dowiedzieć się czy wszystko w porządku i czemu to tyle trwa. A właściwie czemu się nic nie dzieje.
Basia… Naprawdę długo to trwa… Jest mi tak strasznie przykro, że musisz przez o przechodzić… Jestem niespokojna na samą myśl o tym, jak się musisz czuć…
Niech szybko się wszystko wyjaśni i przyjeżdżaj na tę kanapę. Żadnych klinik!
Iza życzę Ci udanego wypadu w góry. Mój kilka tygodni temu byl cudowny. Odpocznij.
Czytam Wasze wpisy z przerażeniem, ale mam nadzieję że wszystko szybko się ogarnie w tych klinikach. Jak nie brak kasy to brak licencji. Wiem co czujecie, bo przechodzilam przez brak kasy i wstrzymało mnie to na 3 miesiące:/ Ale jak się okazuje, gdy jest pod górę to dobrze się kończy. Tzw. Złe Dobrego początki! Tego Ci życzę z całego serca!
Dzieki Ewelka. Trzymam Cię za słowo 🙂
Niedawno pisalyscie o luteinie i lutinusie że wypływają itp. Ja w ostatnim transferze zdecydowałam się na zastrzyki Prolutexu. Jeden dziennie. Nic nie muszę brać dopochwowo, żadnych infekcji, swędzenia czy pieczenia. Polecam. Jedyny minus to trochę drogi bo tygodniowo 160zl. No ale nie takie pieniądze poszły na leczenie.
Ewelka, Lutinus brany 3x dziennie też mnie kosztował ponad 100 zł tygodniowo, więc to już nie robi dużej różnicy. Ale to lekarz Cię zapytał co chcesz, czy sama wyszperałaś? Bo u mnie nie mówili, że są inne opcje.
Wyszperalam, a w zasadzie polecala dziewczyna na forum na kafeterii. Zapytałam. Dr też uznał że to dobre rozwiązanie bo na pewno się wchłonie. Teraz przy wizycie pecherzykowej zalecił pozostanie przy tym leku skoro się sprawdził.
Wezon gdzie kupowałaś taki tani lutinus? ja za opakowanie dawałam 167 zł za op 21 szt przy dawce 3×2 dziennie i musiałam po nie jechać ponad 100 km, bo u mnie w mieście nie było poniżej 200, a dostępność fatalna, więc wychodziło mi prawie 300 zł na tydzień ;/
W zwykłych aptekach kosztował ok. 250 zł i był na zamówienie, bo chciałam jedno opakowanie pilnie kupić w pobliżu.
W aptekach przy Invimedzie i przy Novum jest od ręki, przecież wszystkie go biorą i kosztuje ok. 120 zł za opakowanie. Przy wszystkich klinikach niepłodności powinien być.
Jak spytałam w zwykłej aptece ile by kosztował, to doznałam szoku. Ja brałam 3×1, 2×1, a przez chwilę nawet tylko na noc.
U mnie w mieście, w zwykłej aptece opakowanie Lutinusu kosztuje 99 zł 🙂 A w tak zwanej „taniej” aptece obok proponowali mi opakowanie za 270 zł!
no własnie jeździłam do apteki pod swoją klinikę, ale chyba na południu kraju nieco drożej, bo poniżej 167 nie znalazłam ;/
Przy kolejnej próbie wybiorę się po ilości hurtowe bliżej centrum kraju 😀
Ja tez biore prolutex. Ladnie rosnie po nim progesteron. Cena jest wysoka, ale Wezon slusznie podliczylas, ze w sumie luteina wychodzi podobnie.
Tez moge go polecic!
Dziś ostatni dzień w pracy i jadę.
Okres… dziwnie. Niby się zaczął, ale się nie zaczął. Już dzwoniłam do lekarza, ustalić plan na grudniowy transfer, a @ nie chce się rozkręcić za bardzo. Może się nie rozkręci jeszcze przez kilka dni???? Nadzieja umiera ostatnia.
Iza, zawsze mnie dziwi, jak tak liczycie ten okres później. U mnie jak coś zaczęło lecieć, to jest okres. W życiu nie miałam plamienia w inne dni.
Jakbyś tak dwa – trzy dni plamiła, a potem zaczęło lecieć mocniej, to dopiero od tego drugiego liczysz okres?
W przypadku wątpliwości lekarze zawsze każą liczyć początek cyklu od pierwszego dnia obfitego krwawienia.
Ja plamię praktycznie non stop (np. przy braniu Visanne na endometriozę i po odstawieniu też). Wczoraj mocniej – dziś zero. Więc to jeszcze nie to.
Ja przez pięć lat nie miałam obfitych krwawień, więc w ogóle bym musiała liczyć brak cyklu, a jednak owulacje były. Teraz też nie jest obficie, bo endo słabe ciągle, ale już przynajmniej nie ma wątpliwości, czy cykl w ogóle się zaczął.
A zatem udanego urlopu z dala od stresu i od tych wszystkich „invitrowych” kwestii – wypoczywajcie, ładujcie akumulatory i wracajcie z nową energią i siłami, by próbować ponownie :*
Cześć Bąbelkowo – o, dzięki za odwiedziny i dzięki za link, blog zapowiada się ciekawie 🙂
Basiu, jesteś już po wizycie w szpitalu?
Marta D. i jak dzisiejsze wieści? Uda się zrobić transfer?
S-mother, daj znak życia. Wiesz już, kiedy następna stymulacja?
Na razie wiem tylko tyle, że mojego prof. jeszcze nie ma, a inny lekarz z tej samej kliniki chce się jutro ze mną widzieć. I teraz czekam i czekam i czekam na sms-a o której. Mam nadzieję, że jutro się wszystko okaże.
Tylko dziwne dla mnie jest to, że na wczorajszej wizycie pani dr powiedziała, że jak coś to w piątek w oddziale w GW zrobimy jeszcze USG. A tu raptem inny lekarz i wizyta w Szczecinie.
Dziewczyny dlaczego tak mam ze jak czytam tutaj ze u neta rośnie to sie mega cieszę a jak pojawia sie ciąża u jakiejs kobiety z mojego otoczenia to gryzie mnie taka zazdrość ze az nie potrafię sie z ta osoba widzieć i ze każdy post na fb o DZidzi w brzuchu boli mnie tak ze mam wrażenie ze ktoś włożył mi jakis tępy nóż w serce i ciagle nim kręci…
CzizAz głupi słownik 😉 miało byc „beta rośnie”
Też tak mam 😉
A może dlatego, że wiemy że wszystkie zmagamy się z tym samym problem i jak jednej z nas się udaje to rośnie wiara w to że mi też uda. 😉
Sza jak którejś z nas się uda to się cieszymy bo to znaczy że ta walka na prawdę ma sens!!!:) utozsamiamy się z osobą która tak samo jak my walczy z nieplodnoscia 🙂
Ja tak samo… Kazda Wasza ciaza dodaje mi sily. A otoczenie w realu mnie nie rozpieszcza bo niewiele mam juz kolezanek „nie w ciazy”/ „nie z dziecmi” i najgorsze sa momenty, kiedy ktos mi nonszalancko mowi ” WYLUZUJ! musisz sie wychillowac, za bardzo spieta jestes”.
Wiecie kiedy nastapil przelom w relacjach z nimi? Kiedy pokazalam niedawno zdjecie tej dziewczynki w sercu ulozonych ze strzykawek, igiel i pustych fiolek po lekach. To chyba zobrazowalo im przez co przechodzimy.
Fakt,najgorsze sa te pogadanki „ej musicie wyluzować,wyjedźcie a wrocicie juz we trójkę,ja tak miałam i zobacz mam synka” tylko ty kurwa nie zmagalas sie z niepłodnością i nie wiesz co ja czuje,i czas tu nie ma nic do gadania-chciałoby sie powiedzieć;) cZasem mam wrażenie Ze ludzie w
Ogole nie zdają sobie sprawy i za każdym raZem pytają
„I co jestes w ciazy?” Nie kurwa nie jestem i ch..j Ci do tego! A odpowiada sie z lekkim zażenowaniem „nie,jeszcze nie”… Takze stwierdzam ze nie dość ze mamy ciężkie zycie to jeszcze ludzie dookoła nas dołują :/
Iza, cudownego odpoczynku Wam zycze!
Dawno nic nie pisałam, mimo, że regularnie czytam.
@Iza mam nadzieję, że wyjazd dobrze Ci/Wam zrobi 🙂
U mnie w temacie dzieciowym nic nowego.
Miałam podchodzić do laparoskopii w szpitalu na Karowej. Wydałam majątek na lekarza , globulki z antybiotykiem. Paciorkowca oczywiście się nie pozbyłam. Lekarz, u którego będę podchodzić do IUI jednak upiera się przy HSG.
Jeszcze nie powtórzyłam badań, które powinnam zrobić przed HSG.
Zastanawiam się czy nie wrócić do lekarki z Karowej, wziąć kilka globulek, powtórzyć posiew i „zakłamanym” wynikiem podejść do laparoskopii?
Jak się okaże po hsg, że trzeba będzie udrożnić to i owo nie wysupłam kolejnego tysiąca na laparoskopię 🙁
Skoro w Novum mogę mieć hsg z paciorkowcem to na Karowej tak samo.
U mnie nie ma problemów z endometrium ani dojrzewaniem pęcherzyków.
Ostatnio w 11 dc pęcherzyk miał 21 mm, endo 13 mm.
Biorę Omega3, vit.D3, koenzym Q10.
Czytałam co napisała @Ewelka i nie wiem czy nie zaopatrzyć się w Inofolic i Inositol w proszku do picia.
I chyba będę musiała pożegnać się ze słodyczami i kawą (Ale te utrzymują mnie przy życiu w robocie 🙁 bo praca „płacówki” nie należy do lekkich i przyjemnych).
Magda Ale przeboje u Ciebie. Ciężko cokolwiek doradzić w tej sprawie. Natomiast ja o laparo myślałam w ostateczności. Najpierw zrobiłam HSG a potem histeroskopie. A Ty masz jakieś wskazania?
@Ewelka pomysl laparoskopiii byl moj 🙁
Histeroskopie mialam juz dwie.
W styczniu i grudniu 2010. Wszystko bylo ok.
Nigdy nie mialam zadnych polipow, miesniakow czy zrostow.
We wtorek ide do lekarki z Karowej po skierowanie na hsg.
Laparoskopii bez żadnych wskazań chyba nie warto robić, to jednak ingerencja chirurgiczna. I po niej każą Ci odczekać ze staraniami. Jak wszystko w porządku, HSG wyjdzie dobrze, to po co grzebać inwazyjniej. Jest jeszcze taka opcja, że robisz HSG, z zastrzeżeniem, że gdyby coś było do zrobienia, niech przejdą w laparoskopię. Zawsze to jedna narkoza i jeden stres.
Na Karowej hsg jest bez znieczulenia i do laparo są zapisy u innego lekarza 🙁
Wznawiam globulki i czekam do wtorku. Posiew powtórzę za tydzień .
Ja też HSG miałam bez znieczulenia. Nic mnie nie bolało.
Dziewczyny, Wy mówicie o histeroskopii, czy HSG, czyli badaniu drożności. Bo Magda pisze raz, tak, raz tak. Przecież mięśniaków i polipów w badaniu drożności jajowodów nie zobaczą. A histeroskopia to przeważnie jest w narkozie.
Histeroskopię miałam dwa razy w znieczuleniu. Raz w Bocianie w BS, raz w szpitalu bródnowskim.
HSG w publicznych szpitalach jest bez znieczulenia, tylko na samych tabletkach p/bólowych.
W Warszawie, w szpitalu na Starynkiewicza dają dożylnie pyralginę. Nie pomaga jakoś szczególnie.
Potwierdzam, miałam tam robione hsg po „znieczuleniu” pyralginą i bolało koszmarnie 🙁 co sprytniejsze dziewczyny mówiły, że mają na nią uczulenie i dostawały ketonal. Ja tragicznie wspominam to badanie, jak komuś o nim mówię, to zawsze zastrzegam, żeby robić je pod narkozą.
Ja pisałam o drożności:)
martaS a jaka jest u Was przyczyna?
Literówka MAgdaS 😉
Przyczyna banalna-nieplodnosc idiopatyczna.
Świetny pomysł z tymi górami, może i ja namówię Pana M na jakiś szybki wypad na weekend. Odpoczywaj Iza, nabieraj pozytywnej energii z natury 😀
U nas po krio klapa..wiedziałam/czułam, więc niespodzianki nie było. Ale wqrw mam na tę pierdol*ną ustawę, bo nie wiem co dalej 🙁 Udanego wypoczynku, Iza! Wróć zregenerowana.
Trzymaj się. 🙁
Dziewczyny, co nowego?
Ewka, masz jeszcze mrozaki? Podchodziłaś na naturalnym cyklu? Jeśli optymistyczna wersja się sprawdzi, to na naturalnym może Ci się udać już w najbliższym cyklu, a z lekami w grudniu.
MartaD, jaka decyzja zapadła?
Basiu, co u Ciebie?
Olga1982, jak u Ciebie po wizycie?
Sweetie, napisałam pod Twoim pytaniem, ale na wszelki wypadek odpowiem i tutaj. W aptekach przy Invimedzie i Novum Lutinus jest po ok.120 zł (tzn. był te pół roku temu, nie wiem, czy się coś zmieniło).
Nic, się nie zmieniło. Ja mam świeżą dostawę za 125zł:)
Dziękuję Wężon za wsparcie – nie, już nie mamy mrozakow. I nie mam pomysłu co dalej na razie..Teraz i tak do polowy listopada nawet nie ma co pytac, wiec wymuszona przerwa.Ale trzymam za Was wszystkie kciuki!
Kurde dziewczyny, że ja Was wcześniej nie zapytałam, przy 2 opakowaniach na tydzień i przy miesiącu brania opłaciłoby mi się jechać ze śląska do Was 😀
Melduję, że lądowanie w środę, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie. Mam lekkiego stresa, ale doktorek jakoś na mnie kojaco wpływa:)
Wężon ty to o nas wszystkie się martwisz 😉
U nas dobrze. Wczoraj byliśmy na wizycie end 9, pęcherzyków brak. Ale lekarz mówił że właśnie tak miało być, że Progynova miała tak zadziałać. Od dzisiaj jestem znowu obstawiona lekami luteina, progynova i dufaston 3×1 i do tego jeszcze acard i jeden lek ale nie pamiętam nazwy coś na B… raz dziennie.
Dzisiaj jeszcze rano robiłam progesteron.
Transfer planowany jest na wtorek 😉
Jak na razie jestem przerażona powrotem do gry. I najgorsze, że wszystko w głowie powraca …
Ale nic damy radę.
Basia daj znać co u ciebie.
Buziaki 😉
No to super Marta, będę trzymać kciuki. To logiczne, bo przecież na Estrofemie też jest cykl bezowulacyjny, a Progynova ma działaś podobnie. Zmyliło mnie, że w ogóle jakieś pęcherzyki są, bo u mnie chyba nic. Ale to ta pierwsza Pani doktor powinna to wiedzieć, a nie denerwować Cię.
Też tak myślę, ale cóż lekarz a lekarz.
Kciuki trzymaj proszę bardzo mocno 😉
Marta, to razem z Olgą będziecie czekać na wynik.
Ostatnio pry takich wspólnych transferach, to przynajmniej jednej się udaje.
na to wygląda:) ja też miałam na estrofemie „sztuczny cykl”. od jutra jak to śpiewa jeden „artysta” – trzeba garściami łykać tabletki. Marta, idziesz na zwolnienie? ja wezmę sobie jeden dzień wolnego, może dwa, na trzeci wracam do roboty. Wężon i Reszta Dziewczyn, czy stosowałyście jakiś szczególny reżim żywieniowo- życiowy?
Plan jest ze idę do pracy, chyba że lekarze powiedzą coś innego.
Właśnie co z tą dietą?! Czy słodycze rzeczywiście tak źle na działają a dieta białkowa pomaga? Nigdy tego nie brałam pod uwagę, a może powinnam…
Olga to lecimy 😉
Też mnie te słodycze ciekawią – akurat jak teraz nie powinnam to mam największą ochotę 🙂
Będę trzymać kciuki we wtorek. Teraz akurat miałam wpadki slodyczowe, ale pierwsza symulacje miałam bez cukru. Generalnie to ostatnie pół roku schudzałam się do ivf, bo miałam koszmarną wagę.Udało się. Bmi jeszcze nie powala, ale otoczenie stopuje:) po transferze ananas? Czy to mit?
Z tym ananasem to ja też słyszałam, że pomaga, ale chyba raczej przed transferem, też na endo. A po transferze nie przesadzać (tzn. nie jeść całego dziennie) bo coś tam w nim może wywołać skurcze.
Ja myślę że dieta bardzo dużo daje podczas stymulacji. Pamiętajcie ze jesteśmy tym co jemy.
Do poczytania :http://nieplodnosc-zmagania-wuk.blog.pl/2013/06/10/dieta-polecana-przy-in-vitro-i-naturalnych-staraniach/
Ja nie robilam zupełnie nic inaczej, ani przy stymulacji, ani w trakcie czekania. I nie brałam nic prócz kwasu foliowego.
W ogóle traktowałam ten pierwszy raz testowo. Tylko nie sądziłam, że do następnego będę rok czekać.
Transfer mialam w piątek to akurat weekend odpoczęłam i w poniedziałek normalnie poszłam do pracy.
Ja tak samo. Diety nie stosowałam, poza lutinusem i kwasem foliowym leków po punkcji nie miałam, no i zupełnie jak Ty w piątek transfer (ach ten invimed 😉 ), a w poniedziałek do pracy, akurat robiłam duże jasełka szkolne z moimi uczniami, no i występowała w nauczycielskich, to jak tu iść na zwolnienie 😉
Ja Was czytam, każde słowo po kolei jak krople wody łapane dziś w Jaskini Mroźnej, ale tak się schodziłam, że nie mam siły gadać. Jest pęcherz na palcu, jest herbata z rumem, jest 25 cm śniegu powyżej 1400, jest idealnie 🙂
Iza i jest Twój uśmiech 🙂
I o to chodziło 🙂 Super!
Super. Z twoich słów można wyczytać że i humor powrócił 🙂 I pewnie nowe ciuszki się przydają 🙂
Buziaki
🙂 fajnie tam macie!
Eh, dobrze, że pojechalaś. Usciskaj twojego m.
Miłego odpoczynku!
no i co z nami?
masakra 🙁
Najgorszy możliwy scenariusz!