Anitt

Mamy z mężem 27 lat. Ślub w kwietniu 2014, starania od czerwca 2014. Stwierdzone Pco. Wiedziałam ze będzie ciężko od początku..
We wrześniu wizyta u polskiej gina w Niemczech. Przepisany ziołowy lek który działa cuda (niby) Agnus Castus-3 m.ce  kuracji -brak rezultatów. Dodam że nie wierze w ziołolecznictwo… Styczeń pierwsza próba z clo. Nieudana. Brak pęcherzyka. Za krótko miałam go przyjmować bo tylko 3 dni a nie 5 standardowo. Cos mi nie gra… Wizyta u gina w pl. Clo przez 5 dni a do tego Pabi Dexametason i Pregnyl.
Luty 2015 jest piękny dorodny pęcherzyk 19 mm idealny do podania pregnylu. Na wizytę już u gin w DE zabieram wykupiony jeszcze w pl Pregnyl. Niestety gin każe czekać aż pęcherzyk naturalnie pęknie. Parę dni później pęcherzyk 32 mm. Podany w końcu Pregnyl…jest owulacja! Brak ciąży..
Zmiana kliniki..
Kolejne podejście z clo już u nowego lekarza Wszystko ok, ładny pęcherzyk ale brak ciąży.
Następny miesiąc clo i pierwsze IUI. Brak ciąży.
Od czerwca zrobiłam sobie wakacyjna przerwę. Mam dość czekania najpierw na ovulacje a potem na okres. We wrześniu mam planowaną laparoskopie, nakłuwanie jajników i HSG. Mam nadzieje ze teraz będzie wszystko naturalnie i w końcu z górki..dużo czytałam na forach ze dziewczyny po laparo szybko zachodziły i wszystko było ok. Dodam ze sperma męża jest dobra.
Będę pisała co dalej…

*
Wasze historie

8 komentarzy

  1. Termin laparo wyznaczony na 08.09 wiec juz szybciutko. Ciesze sie bardzo na to. Niewiem jak u was ale ja po stymulacji Clomifenem strasznie mam rozregulowańy cykl i wogole tak jakby zamias okresu mam wieksze plamienia. Mam nadzieje ze po laparoskopi jajnikow wszystko sie zmieni. Trzymajcie kciuki 🙂

  2. No i przezylam 🙂
    Troszkę sie przeliczyłam bo myślałam że raz ciach i będzie po wszystkim. Bolacy brzuch,ramiona,plecy to dodatek do tego wszystkiego. Teraz mam 2 tyg chorobowego i nie mogę się doczekać co będzie dalej… Za tydzień ściągnięcie szwów i kontrolna wizyta.

  3. I po operacji,ściąganiu szwów,jednym słowem po wszystkim…
    14 dni po laparoskopii jajników miałam śliczny duzy pęcherzyk, idealny…
    Mój mąż robił spermiogram w lipcu i pytając się przez telefon o wyniki uslyszal ze wszystko dobrze. Wyniki zostały przeslane do lekarza u którego sie leczę. Od lipca u niego nie bylam bo objął mnie opieka lekarz od operacji (niemiecka służba zdrowia).
    Po tym jak się dowiedziałam ze moja owulacja po operacji jest książkowa łącznie z grubością endometrium uslyszalam ze dostane zastrzyk na pęknięcie pęcherzyka a na drugi dzien IUI. Zdziwiłam sie poniewaz myślał ze jak wszystko ok to w końcu naturalnie można spróbować. Lekarz oświadczył mi ze wynik męża wcale nie jest dobry jak myślimy… Ilość prawidłowych plemników 0%. Ilość plemników z zniekształconą główką 100%. SZOK. Niewiadomo dlaczego… Lekarz troche nas uspokoił..
    Zobaczymy. We wtorek mieliśmy IUI no i czekamy. W październiku kolejny spermiogram moze będzie lepszy? Może w ogóle nie będziemy musieli go robic ? Teraz 2 tygodnie czekamy i na początku października testujemy! To drugie IUI. W czerwcu bylo pierwsze jeszcze na sztucznym cyklu z Clomifenem.
    Zobaczymy co będzie…

  4. Wynik bety październikowej 0.1.
    Wszyscy wiemy co to oznacza..albo lepiej…czego na pewno nie oznacza.
    Trochę się zmieniło. Pogodziliśmy się ze złymi wynikami męża. Nie ma już tego wielkiego bólu, rozczarowania, żalu…jest siła.
    22.10.15 III iui z punktu widzenia ostatnich dwóch to chyba najspokojnejsze IUI i chyba najmniej rokujące, jeszcze nie pęknięty pęcherzyk no i „chwila” słabości dzień przed. Wyszliśmy z założenia że nic nie dały poprzednie starannie zaplanowane próby wiec jak na dziecko są nikle szanse to przynajmniej zbliżymy się do siebie po tym ciężkim miesiącu.
    Testowanie za dwa tygodnie.
    Obiecuje sobie ze to będą spokojne dwa tygodnie bez zbędnych nadziei, bez łez.
    Decyzja o in vitro podjęta.
    Postanowiliśmy zrobić 5-6 inseminacji i wtedy klinika i in vitro.
    Chyba że jakiś cud…

  5. Od ostatniego komentarza wiele się zmienilo… zaprz3stalismy na 3 październikowym IUI, trochę przez los, trochę brak sily. Pisałam wcześniej ze po laparo moje PCO się uspokoiło, cykl uregulowal. To wszystko prawda ale niestety na krotko…planowaliśmy jeszcze w listopadzie i w grudniu IUI ale zaczęły się długie bezowulacyjne cykle…
    05.01.16 dostaliśmy termin pierwszej wizyty w klinice leczenia niepłodności.
    Następna wizyta była w lutym i podpisanie papierów do ivf
    Krótko po wizycie niespodziewanie dostałam okres i na biegu zaczynaliśmy stymulacje do ivf. Uzyskałam 8 oocytow a z tego 6 zarodkow. Lekarz postanowił hodować je do stadium blastocysty. Transfer mam za 2 dni. Niewiem ile uda się uzyskać blastocyst, wszystko przed nami…
    Co do mojego M. To od października do stycznia brał codIennie zestaw witamin i minerałów które niby miały pomóc. ..niestety tak jak powiedział lekarz …na słabą morfologie nie ma rady…wyniki jak zaletę stanęły w miejscu. Jedyna szansa w ivf

  6. Chyba dzisiaj, ponad rok od ostatniego wpisu powinnam uzupełnić naszą historię.
    Z pierwszej marcowej stymulacji uzyskaliśmy 1 blastocyste. Beta po transferze 0.1
    Do drugiej stymulacji podeszlismy po dłuższej przerwie a mianowicie pod koniec lipca.
    Przez wakacje meczylam sie z torbiela i brakiem okresu. Efekty stymulacji zbilizone do pierwszej proby z tym wyjatkiem ze nie czekalismy na blastocyste tylko zdecydowalismy sie na transfer w 3 dobie. Podali mi 2 zarodki kasy B i D.
    4 zarodki w 3 dobie zostaly zamrożone.
    Obecnie jestem w 39 tc i noszę pod sercem swoją upragnioną córkę. Ta historia musi miec happy end.
    Na pewno go niedługo dopisze !

  7. Jest, nasza córka jest już z nami !
    Mała Julia jest wspaniała. Przyszla na świat przez cc.
    Co mogę więcej dopisać?
    Niema słów które opiszą nasze szczęście.
    To już chyba koniec tej wyboistej drogi..
    Mój mąż powiedział dzisiaj, że ma wszystko czego pragnął.
    Ja chyba też.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *