To jest dla nas jakiś koniec. Nie koniec wszystkiego. Ale koniec czegoś.
Sen Mojry się nie spełnił. Piąty transfer. Mąż ma w oczach radar. Prześwietla mnie na wylot. Od 2 dni był trochę bardziej milczący, bardziej zrezygnowany. Powiedział, że już nie wierzy. Wiedział. Ja wiedziałam.
Od wiedzieć do widzieć jest tylko jeden krok. Milowy.
Wracaliśmy dziś w milczeniu z wynikami badań. Po drodze kupiliśmy piwo i papierosy.
Wiedziałam, że ten tydzień nie jest dobry… 🙁 przytulam Cię Izuś z całej siły. Zresetuj się póki masz wolne :*
Mojra snila i ja snilam.
Nie tak mialo byc 🙁
Tulam Cie mocno.
Nie wiem, co napisac 🙁
Koniec czegoś jest początkiem czegoś innego.
Cokolwiek zdecydujesz, kiedyś wyjdzie na dobre.
Izo, czekalam caly dzien na Twoja wiadomosc, mialam nadzieje, ze bedzie inna. A tu dupa. Strasznie, strasznie jest mi przykro 🙁
'Bog drzwi zamyka ale okno otwiera’ – pamietaj o tym Kochana Izo.
Tak mocno trzymałam kciuki. Myślałam dzisiaj o Tobie. Przykro mi. Szkoda. Zrobiłaś co mogłaś a nawet wiecej. Musisz zatrzasnac za sobą te drzwi i otworzyc kolejne, innne.Jesteś moim bohaterem. Dzięki Tobie wiem, że muszę walczyć. Dzięki Tobie wiem, że ta walka będzie długa i ciężka. Dzięki Tobie Jestem na nią gotowa. Jestem gotowa na wszystko!!
Kurde. Iza. To nie koniec.. to przystanek. Wysiadź na krótko.
Iza, cały dzień zastanawiałam się co u Ciebie i czekałam na wieści…
Myślami jestem z Tobą.
Myślami od rana jestem z Tobą! Jestem pewna, że to nie koniec. Nie wiem, co napisać. Przytulam i ściskam!
współczuję, to wszystko strasznie niesprawiedliwe
Jesteś dzielna Wojowniczko.
zrobiłaś wszystko, co mogłaś…
generalnie nie wiem co napisać…
nie widzę w tym sensu, ani sprawiedliwości.
trzymajcie się.
:*
Kurwa Mac!;( Iza, strasznie mi przykro. Ukradkiem z pracy sprawdziłam czy jest wpis a teraz nie mogę powstrzymać łez. Czułam dzis rozdrażnienie. Zwykle gdy oczekuje jakichś wiadomości je czuje. Teraz mi juz rozrywa serca. Brak mi słów. tak bardzo chciałam zeby Wam sie udało. Iza, cholera:( przytulam ….
Iza jest mi strasznie przykro. Nie ma słów które mogłyby cokolwiek zmienić, ale są myśli – ciepłe, pełne wsparcia – które teraz przesyła Wam mnóstwo osób. Osób, które dzięki Wam i Twojemu blogowi poczuły, że nie są same i uwierzyły, że co by się nie wydarzyło – dadzą radę (w dwójkę, trójkę czy ósemkę). Wiem to bo sama tak mam – właśnie dzięki Wam. Trzymajcie się.
Iza oby ten ”koniec” był początkiem czegoś innego. Wierzę że tak będzie bo Ty jesteś bardzo dzielna. Dobrze że masz M. Chciałabym żeby każdej nieplodnej parze udało się kiedyś znaleźć szczęście w postaci rodzicielstwa…
Przeszyło mnie na wskroś czytając ten post. Chciałabym zabrać choc cześć tego co teraz czujesz. ..choc częśč..wole sama cierpieć niz patrzeć na innych…Do dupy z takimi snami..
Mojra, Tobie nie śniło się to, co dzieje się teraz. Tobie przyśniło się to, co dopiero będzie.
Dobro wraca przecież.
Kiedyś.
Iza tyle dobra wysłała w kosmos, że musi to do niej w końcu wrócić.
I wróci.
I Twój sen się spełni.
Ja. W. To. Wierzę.
Trzymam Cię, Izo, za łapkę.
Twojego Męża także, bo to tak samo dzielny facet, jak z Ciebie babka.
Codziennie sprawdzałam co u Was.Czekałam na wyniki jak na szpilkach.W głębi duszy miałam wielką nadzieję, że tym razem będzie inaczej.Tak sobie myślałam, bo zmieniasz pracę i może to nie najlepszy okres, a los lubi być przekorny.
Cholernie mi smutno i choć na ogół buzia mi się prawie nie zamyka, to teraz siedzę przed tym komputerem i milczę jak wy podczas drogi powrotnej.Najchętniej to zapaliłabym razem z Tobą mimo że od dawna już nie palę.
Masz rację, to nie koniec wszystkiego a na pewno początek czegoś nowego.
I co na pewno, to nie zostajecie we dwoje.Cały blog jest przecież z Wami.
Iza, strasznie, strasznie mi przykro. Wierzyłam, że teraz się Wam uda.
pamiętaj że masz swojego wyjątkowego i najbardziej kochanego M.
Trzymajcie się i pisz, wszystkie jesteśmy z Wami.
W takich momentach zawsze brakuje słów. Cały dzień sprawdzalam. Przykro mi. Niestety to właśnie czuć wcześniej że się nie udało, ja ostatnio też wiedziałam 🙁 Iza ehhhh… 🙁
No i do dupy ten listopad! do-du-py! niby dobrze się zaczął, a kończy się KOŃCEM.
Dobrze, że nie końcem wszystkiego. Przykro mi, Iza 🙁
Bardzo mi przykro, naprawdę wierzyłam, że tym razem się uda :-(((
Tak czekałam na dobrą wiadomość, na dobre zakończenie 🙁
Bardzo mi przykro, przytulam mocno.
Shit, shit, shit!!!
Kurewsko niesprawiedliwe to wszystko. Zła jestem, na ten los szyderczy. Żadne słowa pocieszenia nie przychodzą mi do głowy:((( Nie ma chyba takich w tej chwili…
Myślę o Tobie. O Was. Ciepło bardzo. Gdybym mogła przyniosłabym Ci teraz ciepły koc, herbatę, podała papierosa, potem piwo. Pomilczałabym, popłakała, przytuliła i znowu pomilczała.
🙁 mogę coś dla Ciebie (Was) zrobić? hobbistycznie piekę pyszne torty…
Czytam od niedawna… Współczuje… Wiem co czujesz, ja swój wynik odebrałam tydzień temu.
Kurde Iza, czy to jest jakies fatum? Ja rzucilam fajki rok temu podczas staran ale chyba niedlugo znow zapale. Czlowiek potrzebuje reseta…i czerwonego wina, piwa nie lubie. Obiecuje ze niedlugo napisze co u mnie, narazie skupmy sie na TOBIE. Pol Polski CIE teraz przytula, zobacz ile masz przyjaciol na tym forum. Zatrac sie w jakies odmenty rozpaczy, wkurzenia itp i wracaj do swiata zywych. Drugiej takiej mocnej jak TY nie ma nigdzie!
Casja, zasialas we mnie niepokój…o nic nie pytam. Ale nie zapomnij o nas proszę.
Mora be obaw, za duo tu czasu sped zila. W zyciu o was Nie zapomne. U mine wszystko OK. Nie mart sie
Casja, dajesz! Trzeba patrzeć do przodu, nie do tyłu. Ty jesteś przód.
Iza, Ewelka, Wezon, Mojra u mnie naprawde ok. Obaj z mezem jestesmy bezrobotni ale pamietacie ta moja bete 9 dni po transferze-115? Z tej bety 8 listopada urodzil sie nam zdrowy synek Benjamin. 4.1kg, 35cm w glowce, porod naturalny bez znieczulenia…nie wiem jak dalam rade…Teraz jestem zmeczona niewyspana matka ale ciagle o was mysle, ciagle dopinguje, ciagle wspieram. Wierze ze na wszystkich czeka gdzies swiatelko w tunelu ciemnosci.
Casja! Jakiś czas temu przeglądałam starsze posty, trafiłam na Twoje komentarze.
POmyślałam, że szkoda, że zniknęłaś. Ale pomyślałam też, że może to dobrze. Bo może coś się zmieniło i temat niepłodności nie zjada już Twojego życia.
I proszę 🙂 Benjamin, mały cud! gratuluję 🙂 Ściskam i cieszę się z Tobą!
Jak sobie radzicie z mężem? Są jakieś perspektywy na zmianę?
Hej Iza. Narazie jest ciezko ale jest moja mama i pomaga rzez jescze 2 tygodnie. Maz planuje zaczac cos na wlasny rachunek w styczniu a jak sie nie uda to mamy plany wracac do PL. Zobaczymy co z tego bedzie. Poki co funkconuje z dzieckiem na rekach bo maly cud nie lubi byc i spac sam. Nie mam czasu zebow umyc ale takie uroki macierzynstwa. Xxx
O nie, nie, Casja. Moje niemowlę takie nie było. Ona nie potrafiła zasnąć na rękach, za towarzyska jest. Dopóki ktoś jest obok to gada i gada, a jak była mała to patrzyła. Odłożenie do łóżeczka wyłączało dziecko. 🙂
No niestety moj to diabel wcielony. W lozeczku sam spac nie chce. No coz trudno. Mam nadzieje ze sie z czasem poprawi.
Iza, nie ma na świecie słów, ktore w takich momentach zabrzmiałyby tak, żeby wyrazić to, co czuje dziś wiele z nas czytając ten post. Chyba dziewczyny napisały już wszystko z tych słów istniejacych, więc tylko powtorzę również w moim imieniu, że jest mi naprawdę przykro, też mam łzy w oczach pisząc to i mam ochotę rzucić soczystą kurwą.
Ale Iza, gdzieś dziś na tym świecie w tym momencie, w którym odebralaś wynik, WASZE dziecko, które adoptujecie, stało się waszym dzieckiem. Teraz musicie się odnaleźć. To potrwa i nie będzie to też łatwa droga, ale uda się. Wierzę w to z całego serca i życzę Ci tego jak rodzonej siostrze. Jeśli będziesz się tu na blogu dzielić historią waszej adopcyjnej drogi, będziesz mieć ogromne wsparcie tej grupy, która dziś z tobą płacze. I jeszcze będzie się z tobą cieszyć!
🙁 przytulam mocno.
trzymkajcie się, gdzieś tam na pewno czeka na Was małe serduszko… baaaardzo mi przykro…
Do kurwy nędzy. Nie ma sprawiedliwości na świecie, a przynajmniej ja nie ogarniam tej, która jest. Ale Izo, ściskam mocno.
Tak jak dziewczyny pisały, to koniec, ale jakiegoś etapu. Kolejny etap wcale nie musi być gorszy, otwiera nowe możliwości. Jesteście otwarci na adopcję i ona może być tym pięknym etapem. 🙂 Ja jestem przed II procedurą, ale myślę o adopcji jak o oknie, jeśli in vitro okaże się nie dla nas zamkniętymi drzwiami.
Przesylam cieple mysli i tule do serca – mama adopcyjna w oczekiwaniu na telefon.
Izuś tak mi bardzo bardzo przykro 🙁 … Myślami jestem z Wami, przytulam mocno…
Strasznie mi przykro 🙁
podczytuję od kilku tygodni,
a dziś bałam się tu wejść
przykro mi bardzo Iza, wierzyłam, że tym razem się uda, że życie tym razem oszczędzi Ciebie i Twojego Męża….tak jak wierzę za każdym razem kiedy czytam, że któraś z nas coś przeżywa
Nie chciałam tego przeczytać…
Wiesz, Iza… popłakałam się. Tyle dziewczyn stoi tu za Tobą murem, tyle Cię wspiera, dla tylu jesteś bohaterką – dla mnie też. Nie wiem co napisać, nie wiem czy to definitywny koniec, ale jeśli tak, to mam nadzieję, że zamknięcie jednego rozdziału będzie oznaczać otwarcie drugiego. Piję wino, za Ciebie, za Was. I za wszystkie „Twoje” dziewczyny tutaj.
:-*
Przykro mi. Mam nadzieje, że już niedługo będziecie jednak szczęśliwi.
Dziękuję POŁOWO POLSKI (ta piękniejsza).
Jest nam smutno, ale się nie załamiemy.
Zjemy ten smutek, bo inaczej nie da się go obejść.
I sobie jakoś gdzieś podreptamy. Jeszcze nie jestem pewna gdzie. Może daleko nie odejdziemy. Nie wiem.
Rozbrajacie mnie 🙂 Jesteście kochane.
Serce mi się zapadło… 🙁
Brak mi słów. 🙁
Trzymajcie się. Ściskam cieplutko 🙁
Chyba wszystkie piękne słowa zostały już tu powiedziane. Dziś jestem z Wami bardziej niż kiedykolwiek.
Milczę i przytulam…
Jestem i myślę o Was. I przytulam najmocniej jak umiem
;-*
Iza, nie wiem co napisać. Czuje cholerną niesprawiedliwość, niemalże namacalnie. Dużo żalu we mnie i złości. Szczególnie dzisiaj, po tym co przeczytałam. Jestem osobą wierzącą, a przynajmniej chce nią być. Jest mi coraz trudniej… Byłabyś cudowną mamą, bylibyście cudownymi rodzicami, wiec dlaczego tak jest?? Szukam sposobu radzenia sobie z tym bólem, który we mnie siedzi, który wywraca mi wnętrzności do góry nogami i Ty nim jesteś. Moim lekarstwem, złotym środkiem, dowodem na to, że jeśli czegoś się naprawdę pragnie, to dostaje się to prędzej czy później. Zaglądam codziennie na Twojego bloga i czekam na ten mały cud. Czekaj kochana razem ze mną…
Mam łzy w oczach bo tak mocno wierzyłam w dobre wieści. (Pierwszy raz piszę, ale dziś pokonałam wstyd.) Iza po wejściach na stronę wiesz jak wiele z nas Ci kibicuje a społecznościowa jedność doda Ci mam nadzieję odrobinę siły… Tyle ZACIŚNIĘTYCH KCIUKÓW musi w końcu zaowocować! ściskam mocno i wierzę że jeszcze wszystko będzie dobrze i naprawdę niebawem wyjdzie słońce. Musi!
Dzień dobry Ania na blogu. Bez względu na okoliczności, miło Cię poznać 🙂
:////// Ale ja i tak wiem, że silna, dzielna z Ciebie babka – i że na pewno jeszcze będzie z tej mąki jakiś chleb. Może upieczony za pośrednictwem OA, a może coś innego wymyślisz. Jakoś tak przeczuwam, że to wcale nie koniec – tylko początek czegoś nowego…
Mocno przytulam…..
Przykro mi bardzo! Nie wiem, jakie macie dalsze plany. Zresztą, to chyba nie jest dobry czas na podejmowanie jakiś poważniejszych decyzji.. Daj sobie czas na poukładanie myśli. Iza, nie wiem, czy powinnam to napisać, ale ja od dawna widzę Cię w roli mamy adopcyjnej.. Jesteś tak otwartą osobą, pełną empatii i miłości
. Oczywiście to tylko moje zdanie. Życzę Ci wszystkiego dobrego!
Czytam blog od dlugiego czasu, sama mam dziecko ale osoba z mojej rodziny ma problem z niepłodnoscia i żeby nie wyjsc na ignorantke szukając inf na ten temat trafilam tutaj. Mocno wierzylam ze tym razem Wam sie uda i ogromnie współczuję:( ale mimo wszystko może warto spróbować jeszcze raz… dziecko jest warte kazdego poświecenia
Tak mi przykro, nie wiem co napisać 🙁 Ściskam mocno!
Iza przytulam Cię mocno. Smutno, naprawdę smutno, tak zaglądałam i czekałam, a teraz nie wiem co napisać. Czytam Cię już od jakiegoś czasu i podziwiam, bo naprawdę jesteś niezwykła. Trzymaj się, pozdrawiam!! Ania
Nie wiem czy to dobry moment, ale chciałam napisać, że jestem już po transferze. Było nacinanie otoczki robione i embryo glue. Embriolog mówił że dzisiaj będzie implantowal, a ja zauważyłam dziwne niby plamienie i teraz sie przejmuje ehhhh….
Ewa, obyś Ty nam przyniosła dobre wieści za te kilka dni.
Plamienie przy implementacji jest normalne.
Trzymam kciuki. 🙂
Wezon kochana, a o tym nie pomyślałam 🙂 Dziękuję. Kiedy masz kolejną wizytę ? Z tego co przeczytałam to owulacja zapowiada się później, ale pecherzyk jest 🙂
Jutro rano. Mam nadzieję, że będzie rósł.
Powodzenia jutro
U mnie porażka, a co u Ciebie?
Ewa, pewnie, że dobry moment.Wszystkie kciuki za Ciebie. Mam nadzieję, że jakoś miną Ci te długie dwa tygodnie czekania, bez nerwów i napięć. Też od razu pomyślałam, że krwawienie implantacyjne 🙂
Widzę, że jestem na początku drogi… staramy się już z mężem 3,5 roku. Po badaniu HSG, stał się cud! Później nadzieja umarła w 8 tygodniu…
Ciesze się, że znalazłam ten blog, bo tu czuję, że nie jestem sama.
Jestem dopiero na początku drogi ale jestem już przerażona. Ciągłe czekanie, staranie i ta pustka, ten strach co dalej, jak to będzie się powtarzać. Skąd wyciągniemy z mężem pieniądze na kolejne próby i gdzie jest sens w tym wszystkim.
Może to głupie ale jest mi źle. Obwiniam się, że przeze mnie nie możemy mieć tego upragnionego maleństwa. Maż oczywiście mnie próbuje wspierać ale… To Państwo jeszcze tak ułatwia.
Nawet nie mam koleżanek/znajomych z którymi mogę o tym porozmawiać, każdy tylko sucho Cię wspiera mówić „wszystko będzie dobrze” Kiedyś musi się udać” „nie martw się”
Łatwo im mówić… wszystkim się udało… A ja już przez te wszystkie hormony nie poznaję swego ciała. Raz mi zimno, raz ciepło, raz nie dobrze, raz słabo wszystko mnie boli i psychicznie i fizycznie. A później znów beta niska… i dalej od początku.
Powiedzcie, skąd wy czerpiecie siły? Jak wy sobie radzicie?
Kciuki zacisniete 🙂
Rozumiem Cię. Mam podobny staż (ok 4 lata) starań. Trzy straty kazda w moje urodziny i dlatego juz ich nie obchodze . Teraz czekamy na wyniki badan genetycznych małżonków. . . . .ivtak jak pisałaś to ciągłe czekanie. ….oh juz czasami mi sie wydaje ze warjuje, ze moja glowa tego nie ogarnia
Dzień dobry IP. Jest wiele powodów, żeby w pewnym czasie zacząć obchodzić imieniny, choć kiedyś myślałam, ze to zabytek z PRL-u. Bardzo mi przykro z powodu Twoich strat. Bardzo 🙁 Trzy razy to jak milion razy, serce pęka 🙁
to 3mam kciuki za wysoką betę.
Margaritka, co u Ciebie? Mieli się odezwać w ciągu dwóch dni w sprawie grudniowego transferu. Ruszasz?
Juz sie nie odezwali bo ja zdążyłam skontaktować sie z lekarzem i jesli nic nam nie przeszkodzi to od przyszłego tygodnia stymulacja.,
No to super, będziesz miała transfer w grudniu, a nie styczniu. 🙂
Izo nasza, tak strasznie mi przykro. To jest taka jakaś okrutna rosyjska ruletka…piękny zarodek, dobre endometrium, nadzieja rośnie większa niż przeciętnie i nagle dostajesz w łeb…ale wiem, że jesteś silną dziewczyną i pewnie za chwilę się pozbierasz. Jesteś tu dla nas wszystkich przewodniczką i mocno w Ciebie wierzymy.
Bilbao dobrze napisała o otwartych oknach. Pamiętaj o tym, gdy będzie Ci kurewsko źle.
Przytulam Was mocno! Gdyby Wisła płynęła w przeciwnym kierunku, puściłabym Ci łódeczkę z uśmiechem 🙂
Dostałam łódeczkę! Akurat, kiedy pisałaś, byłam na tym odpowiednim odcinku Wisły! Dzięki, kochana S-mother. Łódeczka schowana w szufladzie z amuletami na czarną godzinę 🙂
🙁
Smutno mi. Przytulam i współczuję. 🙁
Co teraz? Macie plan co robicie dalej?
Miłego palenia i picia dzis. Ehhh, szkoda gadać…. 🙁
🙁 Trzymaj się Iza. Nadal czekam na dobre wieści ;*
🙁 szkoda kalafiora, szkoda Was..ta walka jest totalnie nierówna i chyba nie ma reguł, ani większego sensu (poza „co cię nie zabije…”, lecz to wyjątkowo marna pociecha), wiec nie będę Cię zagrzewać do dalszych „bojów”, bo to zależy od tego, ile macie zasobów – każdego rodzaju, ale przede wszystkim psychicznych chyba. Wypijcie za koniec i za kolejny początek – cokolwiek miałoby to być.
Iza, od dwóch dni próbuję coś napisać i jak jest gotowe to zmazuję, w tej Twojej sytuacji na teraz nie znajduję żadnych słów, argumentów żeby Cię pocieszyć. Wiedz jedynie, że od dwóch dni jestem z Tobą myślami często….to też banalne bo niby jak to ma pomóc….
Każda z nas tutaj ma swoje życie, sprawy, jesteśmy tutaj – ale tak naprawdę w głębi gdzieś tam Jesteś z tym co się nie stało zupełnie sama…Chyba nawet najbliższy Tobie człowiek Twój Wspaniały Małżonek nie jest w stanie tak całkowicie do końca pozbawić Cię samotności w tym bólu, pomimo że to Wasz wspólny ból.
Wiem, że Ty się z tym zmierzysz i wyjdziesz z tego zwycięsko, bo to jak napisałaś „nie koniec wszystkiego”. Za dużo przeszłaś żeby się poddać i doskonale wiesz, że poddanie się byłoby ślepą ulicą. Masz dużo Szczęścia-Męża którego trzymaj się teraz i pocieszaj ile wlezie.
Ale pomimo Twojej niesamowitej dzielności, pomimo że kiedyś ten dzisiejszy/wczorajszy dzień może będzie z perspektywy czasu wyglądał jak kolejny stopień (co prawda milowy) ale stopień do ogromnego szczęścia….to dziś jest to przeokrutnie smutne dziś!!!! I ja nigdy nie pytając już „dlaczego”, pomimo, że wiem, że nie znajdę odpowiedzi to pytam się całego Wszechświata dlaczego Cię to spotkało, po tylu już bolesnych przejściach?????? Chciałoby się powiedzieć, że wystarczy już tego „doświadczenia życiowego” w tym temacie, jaki w tym sens?
Może jak ktoś tutaj mądrze napisał, w momencie negatywnej bety – w Twoim sercu pojawiło się miejsce dla dzieciątka które potrzebuje właśnie Ciebie najbardziej na całym świecie i po to to wszystko…. Tego nie wiem. Jedynie co teraz wiem to to, że rzeczywistość bez Kalafiorka boli bardzo i tak bardzo chciałabym, żebyś nie czuła się samotna w żadnym miejscu w sobie. Czas na pewno pomoże, ale życzę Ci żeby to było coś więcej niż czas.
Asa, nie odpiszę teraz tak ładnie jak Ty do mnie napisałaś (moim zdaniem mogłabyś żyć z pisania, mówienia do ludzi, masz niesamowity dar dobierania słów i empatii).
Czytam Cię zawsze dokładnie i staram się chłonąć Twoją mądrość. Dziękuję.
Nie zniknęłam, nie zapadłam się w sobie. Wyjechaliśmy z mężem do rodziców (jednych i drugich), odpoczywamy.
Macie wiele racji pisząc o otwartym oknie. O tym, że może to jest właśnie miejsce w sercu na adopcję. Myślę o tym dużo.
Przemyślimy plany, napiszę.
Ściskam z bardzo zimnego miasta i wracam do mamy na kawę.
Iza …
Trzymajcie się.
Odpoczywajcie, regenerujcie ciala i dusze.
I wracajcie ze świeżymi glowami.
…i z torbą słoików 🙂
Słoiki ważna sprawa. Nikt tak nas zdrowo nie zaopatruje jak rodzice 🙂
Iza, jak samopoczucie przed pierwszym dniem w nowej pracy?
A to jutro napiszę, bo zaczynam od grudnia. Ale dominuje ciekawość 🙂
Dziękuję zdrowemu rozsądkowi, intuicji czy czemu tam jeszcze, że w sierpniu przewidziałam przyszłość i się zdecydowałam rzucić starą pracę. Nie wiem, jak miałabym jutro wrócić na stare śmieci z ręką w nocniku, mając w głowie tylko żal, że znowu wszystko poświęciłam przegranej sprawie.
Bardzo się cieszę na nowe 🙂
Dziewczyny, dla mnie też złe wieści. Tego się nie spodziewałam.
Skubany pęcherzyk we wtorek miał 13mm, a dzisiaj już był płyn. Pękł, zanim zdążył porządnie urosnąć. Lekarz też się zdziwił. Endo odrobinę ruszyło, miało 5 mm, ale też nie zdążyło pogrubieć, przez ten pęcherzyk-sprintera. W tej sytuacji szkoda marnować zarodek. Przy takim cieniutkim endo i niepewnej dacie owulacji.
Znów więc usłyszałam – w kolejnym cyklu. To chyba będzie najgorsze przekleństwo w moim słowniku.
Miałam wybór – cykl z hormonami, czy znowu naturalny. Pęcherzyk rósł, spróbujemy na naturalnym cyklu, jak teraz. Poza tym chodzę na tę akupunkturę, przed następnym dniem prawdy zdążę jeszcze parę razy pójść, może to endo ruszy wreszcie.
Po raz kolejny wypadam z kolejki i ustawiam się w grudniowe cykle. Wizyta w 8-10 dc.
Trzy tygodnie u mnie nic się nie będzie działo, będę tylko Wam kibicować.
Kurwa, co się dzieje 🙁
Wężon to czekania i niepewność – makabra. Nie zazdroszczę.
Buziaki 😉
kurde szkoda, przykro mi 🙁
O rany szkoda, ale nie poddawaj się.
Oj Wezon. Gdyby ktoś nam powiedział że np. Najpóźniej za 4 miesiace będziemy w ciąży to cierpliwie byśmy czekały, a tak każda strata cyklu jest ciosem. Współczuję.
:((((
Olga a jak u Ciebie?
Wiem, że post nie jest optymistyczny ale pewnie wszystkie też czekamy i na dobre wieści.
Właśnie Olga, dawaj wieści po wizycie.
Wężon no kurna 🙁 do d…py to wszystko. Ja już nie mogę, gdzie ta sprawiedliwość jak widzę kolejne dziecko w jakiejś patologii to się we mnie gotuje. Lubię ten czas przed transferem kiedy jest we mnie nadzieja, po każdym transferze, każdego dnia odjeżdża w siną dal…Już w głowie mam tysiąc planów po negatywnym teście, a to wszystko to i tak zapchaj dziura, żeby nie myśleć. Jestem już zmęczona.
Ewa, a który to Twój transfer, z której stymulacji, ile się już staracie? Pisałaś wcześniej, że raz poroniłaś po IVF.
Muszę Cię dobrze oznaczyć na swojej kartce. 🙂
To mój 3 transfer, a druga stymulacja. Staramy się siedem lat. Oznacz dobrze 🙂
Tam gdzie warunki mieszkaniowe sa kiepskie dosc czesto jest wiecej dzieci.
Mi dzis znajoma wlasnie powiedziala, ze u jej znajomej 5te w drodze :-
Wezon, korzystaj z akupunktury, z tego co naturalne. Organizm zrobil Tobie psikusa 🙁
Nawet pisalas o tym, ze jak teraz bedzie trzeba, zeby bylo git to nie bedzie. A w poprzednim cyklu bylo miod-malina…
Może nie miód-malina, ale wystarczająco.
Na aku byłam w środę po pracy, pęcherzyk chyba pękł wczoraj. Może to aku coś wywołało? Mam nadzieję, że te kilka zabiegów pomoże na grubość endo.
Co do aku – w poprzednim poscie, w komentarzach, Bilbao pisala, ze chodzila, korzystala i endo sie poprawilo.
Wiec byc moze warto.
Wężon, w ktorej klinice jestes?
Asti, Bilbao już wiele razy pisała o aku i poszłam tam, gdzie chodziła. 🙂 Niestety poprawiło jej się na krótko, teraz też szału nie ma.
Jestem w Invimedzie.
Wężon, szkoda bo kolejny cykl przepadł. Trzeba liczyć, że następny będzie lepszy.
A co do aku, to wiecie jak to jest, jednym pomaga a innym nie, niestety 🙁
mi po pierwszych trzech kłuciach endo z wiecznych 5mm skoczyło na 8mm.
Na aku łącznie chodziłam 2 miesiące 2xtyg a endometrium potem juz do samej ciązy, czyli przez kolejne 5m-cy było w okolicach 7mm i doktorek był zadowolony.
Wiec u mnie zadziałało i to był strzał w 10tkę.
U Ciebie Wężon być może potrzebujesz więcej wizyt (mówią że minimum 10 powinno sie odbyć). A może być tez tak że endo większe nie będzie ale za to lepiej ukrwione.
Wiecie co ja u siebie zaobserwowałam chodząc na aku – że jak chodziłam w czasie okresu to po zabiegu miałam 'pełną’ podpaskę zawsze i przez kilka godzin mocniejsze krwawienie.
Bo normalnie to ja z tych skąpo bardzo miesiączkujących i podpaska, gdyby nie względy higieniczne, starczałaby mi na cały dzień.
Wiec moim zdaniem aku ewidentnie coś rusza tam na dole w ukrwieniu, nawet jeżeli akurat na grubość endo niekoniecznie.
Wężon, no kurcze szkoda, że teraz skucha (zawsze tak jest że jak człowiekowi zależy to sie coś zesra), ale trzeba liczyć, że w końcu się wstrzelisz w dobre endo, jajko i czas 🙂
Wężon, znam ten rodzaj rozczarowania aż za dobrze… mój cykl jest kompletnie nie do przewidzenia, a dodatkowo, żeby było trudniej, „zaskakuję” tylko na naturalnym, bez jakichkolwiek leków (bo maszyna głupieje..), więc falstartów typu „sorry, owulacja juz była” (w 7-8 d.c….), albo cholerny LUF (zluteinizowany pęcherzyk) miałam aż nadto.. Trzymaj się, może następny cykl będzie ok.
Ewa, ale nie ma w ogóle żadnej sprawiedliwości – przynajmniej w tej kwestii – przecież to choroba, jak każda inna. Może pierdzielnąć w każdego.. (w sumie, w patologię też 😉 Nie ma co iść tą ścieżką, bo to ślepa uliczka.
Iza, adopcja jest niesamowita, ale narosło też wiele mitów. Sama wiem, jak mój stosunek zmienił się diametralnie, od tego co wiedziałam kiedy byłam na takim etapie jak Ty, do dziś, kiedy mam Bąbla od 3 lat w domu. I jak chcesz o tym pogadać, to daj tylko znać – możemy też iść na kawę 😉
Ewka, jaki etap u Ciebie? Pilnujesz cykli i podchodzisz do crio, czy jeszcze nie?
Wezon, mialam zamiar podchodzic do adopcji zarodka w grudniu, ale moja lekarka dała mi znać, ze nadal dopiero „ogarniaja” ten temat w zgodzie z nową ustawą. Więc dupa blada.Cykl na zmarnowanie, a jak na złość taki piękny tzn podręcznikowy (jak na mnie to wręcz anormalny). Żaluje, ze podeszlam na wariata w pazdzierniku na LUFie do naszego ostatniego crio, bo ustawa, presja czasu itp bzdety, no ale się nie odstanie.Teraz chwila przerwy do nowego roku, może i dobrze, bo zbiore mysli i opcje i kasę.Ale na pewno juz bez nowych stymulacji, ewentualnie ivf na naturalnym, o ile menopauza mnie nie dopadnie w międzyczasie 😉
To wyzej to tez ja 🙂 sorry za pomyłkę
Ewka, tak źle znosiłaś stymulacje? Ile ich miałaś?
W historii skończyłaś na tym, że macie dwa zarodki, nie skojarzyłam, że już wykorzystałaś wszystkie. To ile miałaś transferów – 4?
Wolałabyś na swojej komórce, czy adopcja? Przy swojej to duże ryzyko, że akurat się nie zapłodni, albo nie rozwinie i cykl za cyklem leci, jeszcze przy takich naszych porąbanych, to się może zrobić ledwie kilka prób rocznie.
Widzę, że masz tak jak ja – cykl śliczny, jak do niczego nie potrzebny. Kurczę, to zamieszanie z ustawą trwało 2 dni i akurat zmarnowało mi szansę. Gdybym poszła na wizytę 2 listopada, a nie 4, to może jeszcze by było przed owulacją i podeszłabym do crio.
Ty jesteś jakoś w moim wieku, więc jeszcze ani słowa o menopauzie. Parę lat przed sobą mamy.
Wężon, nie znosilam źle stymulacji-ale jestem (mega hiper) poor responder, więc kupa leków (z wizją raka….sorry, taka schiza jakos tam poparta badaniami amerykańskich naukowców, którzy jak wiadomo badają wszystko 😉 ) a na końcu zawsze kilka rachitycznych jajek i ze 2-4 średnie zarodki..Mialam (łącznie) 4 full programy, chyba z 6 transferow. 2x zaskoczylam na krótko, na zupelnym „saute” cyklu, crio. Nie mam uprzedzeń do cudzych genów 😉 moje są jakby do kitu, więc skłaniam sie ku dawstwu ale ta nowa ustawa ponoć to wywaliła w kosmos, więc nie wiem czy to wypali..
Cztery stymulacje, to już starczy. 🙂
Na pierwszej wizycie w tym cyklu oddawaliśmy wypełnione nowe papiery, pewnie pod kątem ewentualnego zabierania zarodków po 20 latach. Trzeba było wpisać wagę, wzrost, budowę ciała, oczy włosy (kolor i czy proste, falowane, czy kręcone). Także wszystkie choroby w rodzinie (u wujków i kuzynów). Zacięliśmy się na pochodzeniu etnicznym.
Teraz będzie można wybrać dawców marzeń. 😉
Haha! Bosko! Dobiorę cechy, które zawsze mi się marzyły – np.krecone kruczoczarne włosy.Pochodzenie etniczne dowolne, a co! Kto bogatemu zabroni… 😉
Dziewczyny, ale co z tą nową ustawą w aspekcie dawstwa zarodków ma się zmienić? Chyba dla par będących w związkach małżeńskich będzie to możliwe?
Rudolot, będzie rejestr dawcow, biorcow i zarodków i w związku z tym kliniki muszą mieć odpowiednie dokumenty i procedury na to.
Dawstwo będzie i dla małżeństw i dla par. Z tym, że pary będą zmuszone podpisać oświadczenie o biorstwie, które trafi do akt dziecka w USC.
Kurcze dziewczyny, napisałyście o menopauzie a ja złapałam schize bo już drugi cykl u mnie bez owulacji, co mi sie w moim życiu nigdy nie zdarzyło, zawsze był piękny pękcherzyk w 13-14dc, zawsze pękał, zawsze było kłucie mega, wiedziałam co do godziny kiedy sie wykluwa, a tu nic dupa, na monitoringu nic nie ma.
Kurwa, nie dośc że tyle sie bujałam z tymi zrostami, tyle razy sie usypiałam, nałaziłam do doktorów, nawalczyłam z cienkiem endo, to jak teraz sie jeszcze okaże, że w meopazue weszłam to sie kuźwa pochlastam.
Myślicie, że to może być to ????
Ostatnie FSH 8,9.
AMH zbadam w tym cyklu, ale 2 lata temu było 0,8 wiec fajerwerków nie będzie.
Bilbao, ja mam trefne jajniki, dlatego o tej meno rzuciłam – mam 40 na karku, to już starocie.. 😉 nie dołuj sie – a miałaś usg? Czy tylko na czuja myslisz, ze nie miałas owu?
Ewka, no niestety, ja dzisiaj akurat upijam sie okazji 39 urodzin, wiec od jutra można powiedzieć jestem 40 prawie 🙂
z tymże dotąd owu książkową miałam co miesiąc.
pierwszy raz odkąd sie lecze i badam nie mam pęcherzyków i jestem lekko przestraszona.
tak, miałam monitoring.
kurcze:-(
Ooo, no to kochana upijaj się na zdrowie i wszystkiego najlepszego! 🙂 z owu u mnie różne przeboje więc jestem słabym benchmarkiem..to co opisujesz nie jest mi obce, tzn puste cykle miewalam też nawet kilka pod rząd (mój max to chyba 4 mce bez owu ale potem po luteinie ruszyło jakoś kulawo na nowo).
Dzięki 🙂
upijam się, a jakże, juz kolejny alkohol na stole:-)
mam nadzieję, że to chwilowe, i owu wróci. Ja jestem naturalna staraczka, ale ze względu na wiek i brak efektów coraz bardziej zbliżam sie do podjęcia decyzji o ivf…choć uciekałam przed tym dotąd jak mogłam.
Ja w całej tej procedurze najbardziej boję sie tego, że jak juz podejdę, odważe sie, to sie nie uda…bo jak widać sie nie udaje.
No nie ma 'letko’ jak to mówią.
No ni ma letko, niestety..Statystyki są nieubłagane, w najlepszym ukladzie gwiazd (i jajników oraz jąder 😉 dochodzą do 40%, co oznacza, ze częściej się jednak nie udaje..No ale co nam zostaje, tylko próbować i wierzyć, ze akurat nam wylezie…IVF nie takie straszne, ale Cię rozumiem, bo tez zwalczalam opory ladnych parę lat zanim podeszlismy.
Bilbao, najnajnajlepszego, spełnienia wymarzonego, samych pozytywnych, dobrych rzeczy, spraw, zdarzeń 🙂 Odwagi również, życie to sinusoida, bywa się także na górze 🙂
Spóźnione sto lat, Bilbao. Sto nieprzespanych nocy przy płaczącym maluchu!
Bilbao, na pewno za wcześnie na menopauzę. Wiem, że wszystko się może zdarzyć, ale bezowulacyjny cykl to jeszcze nie objaw menopauzy. Dla niektórych z nas tutaj to normalne, dla Ciebie rzadkość, ale na Twoim miejscu bym nie panikowała.
Nie martw się kochana.
Izuś i Dziewczyny, dzieki za życzenia:-)
jakbym chciała, żeby spełniły sie w połowie chociaż – a przynajmniej to o nieprzespanych nocach z płaczącym maluchem.
Każdej z nas można tego życzyć 🙂
No zobaczymy z tą menopauzą, od 2m-cy biorę DHEA na poprawę jakości komórek i zastanawiam się, czy to gdzieś nie jest przyczyna, aczkolwiek w żadnym źródle w necie nie znalazłam, że tak może się dziać przy braniu tego hormonu.
O kant dupy potłuc to wszystko…:/
Co sie dzieje???
U nnie nic. Tak tylko w kontekście wieści od dziewczyn. Trochę wieści od Izy, Wezona, Bilbao (i innych) mnie podłamały. Poczułam takie mocne podcięcie skrzydeł i umocnił sie tez mój strach przed tymi wszystkimi procedurami które przede mną. Ileż to rzeczy musi sie zgrać, ile trzeba pomyślności losu, aby to wszystko choćby zacząć….trudny czas … Ale juz wiem z czym to sie je i staram sie uodparniać nim mnie przygniota te wszystkie „napięcia” związane z procedura. Jak nam los podcina skrzydła i rzuca na glebę, to trzeba wstać, otrzepać kolana i powiedzieć mu, ze one pięknie odrastają i iść dalej jeszxze silniejsza. Iza, oby Twoje szybko odrosły jeszxze silniejsze!! Cały czas myśle o Tobie ciepło:*
Margaritka, nie możemy sobie pozwolić na to, bo niepowodzenia innych podcinały nam skrzydła. Jesteśmy razem, cieszymy się razem, jak sie uda. A jak się nie uda – znajdujemy w sobie dużo empatii i ciepłych słów, ale nie powinno to żadnej z nas zatrzymywać…
Fajnie, jeśli uda Ci się nabyć odporności na „cudzych” historiach. Ale nie może Ci to odebrać Twojej własnej siły…
Czuję Twoje ciepłe myśli. Moje też lecą do Ciebie :*
Święte słowa Iza!
Dobrze, że wróciłaś już „z zaświatów” :* Dobrze, że z zaopatrzeniem (bez słoików ani rusz 😉 ) Buziaki!
Masz rację Iza, ogromną. Ja juz tak mam, ze przejmuje sie losem innych ludzi o wiele bardziej niz powinnam. Poza tym jestem zawiedziona „sprawiedliwością” tego świata. Jak juz kiedyś pisałam zewsząd otaczają nas ciąże i rychłe porody u bliskiej rodziny, przyjaciół i znajomych. Szczególnie mojemu M.jest cieżko odnaleźć sie w tej sytuacji (epokowych i udawanej radości), podczas gdy my borykamy sie z kolejnymi niepowodzeniami. Tak jak pisałam, bardzo wierzyłam w Wasz cud, i mam poczucie niezgody w sobie na to, ze jest jak jest. Ze ci którzy latami walczą, borykają sie z wyrzeczeniami, biegają na monitoringi itd.nadal zostają sami, a inni bez problemów i stresu „zaskakują” praktycznie od razu…wiem, przerabialismy to ze sto razy, ale akurat gdy Tobie sie znów nie udało, dowiedziałam sie o kolejnej ciąży w rodzinie(pewnie wpadkowej), i dotarło do mnie ze nieplanowane dziecko przyjaciela mojego M.(takie które powstało z seksu z zabezpieczeniem) wlasnie lada dzień bedzie sie rodzic. A u drugiego przyjaciela tez lada moment i mój M. ma jechać i „opijać” to szczescie( ani nie pije, ani szczęśliwy nie jest. Zawistny tez nie, ale naprawdę nie umiemy sie cieszyć szczesciem(tym szczesciem) innych.
Podcięcie skrzydeł było chwilowe i zadziałało jak szczepionka, na zasadzie „wszystko sie moze zdarzyć, wiec nie ma co wyrywać sie z wielkimi nadziejami”. Dlaczego nam ma sie udać ? Jedyne co możemy to próbować i liczyć na to, ze w końcu sie uda…kiedyś.
U mnie tak: pęcherzyk 15 mm, endo ładne, grube, w pon znów podgląd. Ale wizyta z cyklu koszmar. Najpierw lekarz się spóźnił, potem padł im system komputerowy. Na wizycie gin zerka w papiery moje i mówi: „no tak, te badania, które zleciłem są dla mnie wystarczające, ale w związku z wejściem w życie ustawy, państwo wymaga więcej badań. Bez nich nie można zrobić transferu. Pani idzie do laboratorium, tam powiedzą, czego brakuje”. No to pani poszła. Wcześniej opłaciłam cały monitoring z góry. A panie w lab mnie na 668 zł wyceniły. Mąż z moją kartą pojechał w międzyczasie do pracy, nie mógł dłużej czekać , ja wzięłam ze sobą 500 święcie przekonana, że starczy. Poza tym było za wcześnie na posiew (robią od 10), więc wróciłam do domu, nakarmiłam młodego, wzięłam kasę i pojechałam drugi raz :/ właśnie wróciłam. Najlepsze jest to, że wyników nie będzie przed transferem. Ale to już nie szkodzi. Byle było zgodnie w papierach, że pobrali…
Wiecie co, weszłam do tego laboratorium i mowię, że potrzebuję wymaz badań potrzebnych do crio, a one wyciągają wielką księgę i wertują, czy uwierzycie, że są inne badania dla transferu w związku małżenskim,a inne w partnerskim??? Miały to oddZielnie rozpisane! To jest irracjonalne, co ma stopień czystości pochwy do obrączki na palcu???
Jak to co Kas, żony są wierne, a w takim nie wiadomo czym, to nie wiadomo gdzie się szlaja. 😉
Ja też powtarzałam badania i robiłam dodatkowe. Lekarz sam wypisał w zeszły piątek, a zrobiłam we wtorek po popołudniowej wizycie. Miałam rozpisane, powiedział, że ustawa wymaga, ale o rozróżnieniu na rodzaj związku nie wiedziałam. My w programie, a zapłaciłam 214 zł.
Robiłam HIV, HBV, HCV, toxo, cytomegalię, chlamydię i czystość pochwy. Wszystkie wyniki były następnego dnia, oprócz tej chlamydii, bo to jakaś nietypowa, genetyczna metoda i dłużej hodują.
Kas, o której dokładnie byłaś w klinice? Przy górnej recepcji? Bo ja byłam o 8:40-45 (wizyta na 8:15), system padł przy mnie, a babkę przede mną podliczyli na 668 zł i też pytała, czy dopiero o 10 może robić badanie. Pewnie wiele osób dostało taką niespodziankę, ale może to byłaś akurat Ty?
Który zestaw badań dostałaś, ten małżeński, czy nie?
To byłam ja! O 9.02 dzwoniłam do męża z samochodu- aż sprawdziłam. Godzina się zgadza, górna recepcja również. Duża głowa pełna rudych włosoloków, trudno mnie nie zauważyć 😉 Badania miałam te, ktore wypisałaś plus cytologia, z zestawu małżeńskiego.
A ja niemałżeński. Może jednak nie różnią się aż tak.
Nie dali mi cytologii. Ciekawe, czy każą zrobić.
Robiłam latem, ale nie w klinice i nie przynosiłam wyniku.
Zanim uda mi się podejść do transferu, to następna cytologia będzie potrzebna.
Wow! Ale Wam zazdroszczę tego przypadkowego spotkania!
Jestem pod wrażeniem, jak się nasze drogi krzyżują, w przenośni i dosłownie 🙂 Fajnie, dziewczyny 🙂
Ja wyglądam jak everybody – to taka podpowiedź, gdyby któraś kiedyś stała za mną w jakiejś rejestracji… 🙂
Kas, i jeszcze te rude włosoloki… Musisz wyglądać jak bogini… 🙂
Haha, raczej jak Hagrid, szczególnie kiedy je rozczeszę. Swego czasu miałam w rodzinie ksywę „lew”, więc no… Ten tego, wyobrażasz sobie 😉
Ja dziś wkroczyłam w wiek lat 30, nawet uroniłam łzę za tą dwójką z przodu, ale moja cudowna rodzina, która dziś zrobiła na nas nalot, nie dala mi się smucić. Dużo dobrych życzeń, fajnych prezentów (po raz kolejny nie rzeczy, a kolekcja przyszłych wspomnień- opłacone wyjscie do restauracji, teatr, a wkrótce wspólne wyjście na kabaret. A jutro kolejna wizyta, oby już bez finansowych niespodzianek.
Znowu świętujemy 🙂
Wszystkiego najlepszego Kas!
Dużo niespodzianek, ale tych dobrych, które zakopią wszelkie problemy głęboko w ziemi, a spowodują, że na Twojej twarzy będzie gościł piękny uśmiech 🙂
Co do przekraczania granicy 😉 – ja dobrze wspominam wejście do sektora z 3 z przodu. Będzie dobrze 😉
Czy u Ciebie też leci właśnie hary poter w tv? 🙂 moja droga Hagrid, będę Cię wyglądać 🙂 Twoje urodziny miałam kilka lat temu , była sroga zima, minus 30 stopni. Zwołałam impreze, wzięłam urlop, a z tłumu gości z powodu mrozu dotarła tylko jedna para. Na szczęście moja ulubiona.
Kas, sto lat z gromadką dzieci. 🙂
Niech ten prezent, który za parę dni dostaniesz został z Tobą do końca życia.
Dzięki dziewczyny 🙂 niech się spełni 🙂
Iza, tv wyłączone, u nas dziś czerwone wino, scrabble i lao che w tle, czyli ostatnie spokojne chwile przed szalonym tygodniem.
Kas czyli urodziny mamy tego samego dnia 😉
Tylko ze ja 3 mam już rok 🙁
Spóźnione ale szczere: a więc życzę Tobie spełnia tego jednego szczególnego marzenia 🙂
I ja Tobie tego samego 🙂
Witam, przepraszam że się wtrącę, jestem „cichą” czytającą blog;)
Jestem na podobnym etapie czyli przed criotransferem. Jestem w związku małżeńskim i też miałam zlecone badania, ale tylko na przeciwciała toxoplazmozy i rożyczki. 140zl oczywiście płatne. Mam też znajomą z innego forum, która też ma zrobić takie badania jak Ty czyli czystość pochwy, a jej mąż chlamydie. Teraz się zastanawiam czy mój dr czasem nie pomylił właśnie pakietu badań 🙂 małżeństwo/partnerstwo. Jednym słowem paranoja z tych ich ustawami. Powodzenia;)
Izo bardzo mi przykro że się nie udało, do końca miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie tego etapu. Teraz przed Wami kolejny, i tym razem ze szczęśliwym zakończeniem etap. Wszystkiego dobrego i dużo sił.
Margom, nie przepraszaj, każdy jest tu miłe widziany. Rozgość się i napisz coś o sobie.
Wężon dziękuję;)
Coś o sobie…Mam 32 lata, o dzidziusia staramy się z mężem 5,5 lat, „po drodze” 2 lata temu udało zajść się w ciąże naturalnie, ale radość trwała krótko bo w 6tc poroniłam. Do rządowego programu dostaliśmy się w listopadzie zeszłego rok. W styczniu br pierwsza stymulacja, 6 zarodków z tego ani jeden nie dotrwał do piatej doby…w sierpniu druga stymulacja, tym razem długi p. i efektem są dwie bastocysty czekające na zimowisku, transferku nie mogłam mieć od razu, bo moja macica nie oczyszczała się po @. Końcem października miałam histeroskopie, a teraz oczekuję na criotransfer;) dziś 11 dc, crio będzie na cyklu naturalnym. Wczoraj na wizycie pęcholek 17mm endo 9mm, chyba jest ok. Przyczyna niepowodzeń z początku było u nas niepłodność idiopatyczna, ale w piątym roku starań nasienie emka pogorszyło się z dość dobrych na beznadziejne i to było dla nas głównym wskazaniem do ivf. Oj się rozpisałam…
Jak wcześniej pisałam podczytuję blog od początku i często rozmowy pod wpisami, troszkę „Was” poznałam i rozumiem w wielu sprawach, kibicuję Wam wszystkim i każdej z osobna;)
Pozdrawiam
Cześć Margom!
Wcale się nie rozpisałaś! Mogę wpisać Twoją historię w zakładkę „Wasze historie”, żeby łatwiej było Cię później znaleźć?
A prosze bardzo;)
Dziękuję. Gotowe !
Dziewczyny, nie chciałam pisać od razu. Było mi przykro z Twojego powodu Iza.
Bułkens miał w środę 6,4mm, miał bijące serducho. Trochę już wierze, nadal się boję.
Ach… serducho, sercusio, serduszko waleczne:) Ściski dla Bułkensa! I dla Ciebie!
Olga, a teraz serca masz dwa, radości do łez, miłości po kres 🙂 Gratulacje
Olga cudownie. Cieszę się razem z Tobą!
Dzięki Dziewczyny,
Uczuciowa, jaki plan dalej? Jak się czujesz?
Ewa, odmroził się i niech gryzie:) kiedy przymiarki do testu? Jak samopoczucie?
Iza, jak ci?
Rozpoczelam nowy cykl 😀 W przyszłą sobotę wizyta kontrolna u lekarza dyżurnego, a 8 grudnia u mojej prowadzącej. Planujemy podejście w cyklu naturalnym. Walczę ze strachem, rozbudzam nadzieję, pielęgnuję wewnętrzny spokój, a przede wszystkim szukam sobie zajęcia, bo odnoszę wrażenie, że przez jego brak wszystko przeżywam x 10.
Olga test zrobię w przyszły piątek. Samopoczucie, temat rzeka :), jak mam być w ciąży to będę, tak staram se to tłumaczyć. Mogę chcieć najbardziej na świecie, to to chcenie nic nie zmieni, a szkodaaaaa 🙂
Oj szkoda! Ja to bym już miała szóstkę, gdyby chcenie było głównym kryterium ;P
Ewa, trzymam kciuki 🙂
Olga, takie wieści dodają nam siły przy staraniach. Gdyby nie wychodziło nikomu, to po co się starać? Gratulacje dla Bułkensa.
Amen Wężonku, amen.
Tak jest, to jest światełko w tunelu że i nam się uda. 😉
Olga kochana wiem jak ciężko w to uwierzyć, w to bijące serce pod swoim sercem 🙂 Ja dopiero uwierzyłam jak zauważyłam coraz to bardziej powiększający się brzuszek 🙂
Pozdrawiam Ciebie i tą mała kruszynkę 🙂
Olga, jeszcze tego brakowało, żeby przeze mnie nie dzielić się takimi wiadomościami!
6,4 mm, boże, wielkiiiiii!!!
Ma Ci nie być przykro, bo Bułkens 🙂 dostaje Twoje uczucia.
Ja już sobie poradziłam – dzięki Wam również. Nie jestem sama. Jest dobra energia.
Gratki Olga 🙂
Rośnijcie po cichu i zdrowo 🙂
🙂 Olga super. Ciszę się razem z Wami. Mimo malutkiego kucia w sercu że my też byśmy byli na tym etapie.
Ale jest jeszcze nadzieja ze 6 Blastus zostanie z nami.
Buziaki 🙂
Dzięki. Jakoś mi trudno przychodzi ta radość.. cieszę się w środku, tak głęboko,by zły los nie zauważył. Cichaczem. Faktem jest, ze się udaje i to jest niezaprzeczalne, bez względu na różne czynniki a czasem im wbrew.
Jestem duchem i ciałem z wami i ze swojego kącika trzymam za wszystkie próby kciuki. Jesteśmy kurwa dzielne.
Olga, pięknie napisane:) ciesze sie razem z Tobą, tak po cichutku.. ,tak nas to wszystko przeorało, ze chyba juz zawsze bedziemy miały wiele pokory a nasza radość bedzie niezbyt krzykliwa, co by nie zwracać na siebie uwagi…
Tak jak pisały juz dziewczyny, każdy cud, każde serduszko, każde dziecko jest i dla nas nadzieja na to, ze w końcu sie uda. Życzę nam wszystkim najważniejszego w tym wszystkim-wielu sił, wytrwałości i odporności na te wszystkie chujowe rzeczy, które mogą sie wydarzyć po drodze. Niestety poniekąd in vitro=Rozczarowania, ból, smutek. Z tym, ze tu matematyka nie jest konsekwentna, bo równie dobrze moze = spełnienie , radość, rodzicielstwo!!! 🙂 ty Olga juz tu jestes, teraz możesz nas „zarażać” ciazowymi zarazkami;)
kochana bardzo sie cieszę nawet Twoim niesmialym szczesciem 😉 napewno bedziesz pewniejsza jak zobaczysz rosnacy brzuszek 😉 a tymczasem odpoczywaj. Buuuziaki
Olga poplakalam się po słowach „by zły los nie zauważył”. To jest dokładnie to, co ja czuję od pozytywnej bety…. W końcu ktoś nazwał moje myśli. Dziękuję Ci za to.
Jak dobrze, że ktoś mnie rozumie….
Jesteśmy kurwa dzielne! Tak!
Wracam z zaświatów i od razu pełna mobilizacja na blogu 🙂
Olga, cichaczem z Tobą jestem!
I ja gratuluję Olga!
Jak to dobrze, że jednak czasem się udaje 🙂
Z tym cieszeniem to taka już nas staraczek przypadłość, że jak już się uda to cieszymy się skrycie, po cichutku i bez fajerwerków bo zawsze gdzieś tam za uszami czają się strachy…Choć tak naprawdę nasze cieszenie nie ma na to co się wydarzy/może wydarzyć żadnego wpływu.
Trzymam kciukasy za Bułkensa!
Brak słów :(((
Mysle,ze dla Ciebie i dla mnie wyjdzie jeszcze kiedys slonce… moze to nie byl ten czas… Ale nie tracmy nadzieji. Trzeba miec plan B… C… a moze i nawet D! 🙂
Mnie sie 2 razy w polskiej klinice I… z Katowic nie udalo…. Na poczatku roku jade do Czech do Brna do kliniki podobno jedna z lepszych kliniki. Wiem,ze nie maja ograniczen co do ilosci pobierania komorek ( nie tak jak w Polsce) dla mnie to istotne bo wole byc ubezpieczona na zapas.
Czy ktos tez planuje IVF na poczatku 2016 roku?
Cześć Monika. Powyżej 35 roku życia nie obowiązuje ograniczenie liczby komórek, więc przynajmniej tym się nie muszę martwić.
Jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało w Czechach. Opisuj swoje wrażenia.
Szykujących się do grudniowych/styczniowych transferów jest tu całkiem sporo. Ja też mam nadzieję, że pod koniec roku się uda podejść do transferu.
Kilka dziewczyn czeka na nowe środki po nowym roku.
Sza, czy Ty już jesteś w szpitalu? Czekasz na wycięcie wodniaka?
Kas, kiedy transfer?
Wężon nie moge wyjsc z podziwu ze tak o wszystkich pamiętasz 😉
Tak ja juz od paru godzin w szpitalu jestem. Koncze pic 2 litr wody ,zostały jeszcze 2 do wypicia do 24;) na szczęście tutaj nie robią lewatywy tylko wypiłam pyszny slodziutki syropek 😉
Planowany zabieg jest na jutro,ale jak bedzie to nawet górale nie wiedza bo leżę z 4 paniami ktore dzis miały miec zabiegi i żadna nie miała :/
Wiec jak to zwykle z Polska służba zdrowia nigdy nic nie wiadomo :/
Sza, pyszny różowy syropek…taka naturalna lewatywka bedzie. Gdy to pisze pewnie jest juz po wszystkim. Pamietam, ze ja z kibelka wyjsć nie mogłam przez 2godziny, aż panie współlokatorki ze szpitalnego pokoju przychodziły sprawdzać czy nie zemdlałam;) nie zapomnę tych „wrażeń” do końca zycia;)
Trzymaj się Sza! Oby Cię wzięli dziś, a potem niech Cię szybko wypuszczą:)
My w czwartek o 13.
Kas, spóźnione urodzinowe życzenia!:)spełnienia marzen!!!:*
Wow! Ty juz przed transferem, niesamowite!!! Trzymam kciukaski! Gdyby tak sie nam udało to bedziemy z wózeczkami sie w parku umawiać;) ja mam nadzieje, ze tez lada moment ruszam i ze transfer bedzie jeszcze w grudniu!:)
Dziękuję 🙂 A co do wspólnych spacerów to masz to jak w banku, dwa wózki, albo nie, trzy, przecież Wężon będzie wpadać na stare śmieci! Życzę nam tego z całego serca. A nasze dzieciaki będą w tym samym wieku praktycznie 😉 Teraz na gwałt zamawiam stolik w restauracji, jeden z moich prezentów, muszę to ogarnąć przed transferem, żeby się wina napić z mężem 😀
Pij winko i ciesz sie kolacja!:) sama bym sie napiła, ale odstawiłam alko, nawet winko-nic! Ale ja w trosce O komórki, wiec to dlatego;)
Kas, to wielki dzień już zaraz.
Miłej przedtransferowej kolacji. 🙂
Pytałam ostatnio jaki mamy zarodek. Jednak blastocytę. Podobno w programie powinny być blastocyty. Ale przecież uczuciowa ma dwudniowego.
Wg ustawy będą musiały być 5-dniowe.
Ja mam dwudniowego, ale idę poza programem. Pytałam o to, bo na logikę wydawało mi się, że blastocysty są silniejsze. Lekarka tłumaczyła mi, że oni wolą takie młodsze podawać, bo jakich by nie mieli świetnych warunków w laboratorium to i tak w macicy się zarodki lepiej rozwijają.
Ja też już po wizycie. I…
Profesor na dzień dobry stwierdził że odrobił zadanie domowe i konsultowal się w naszej sprawie. Jest jakaś metoda chodzi o immunologie (zgodność tkanowa i chyba też obniżony poziom limfocytow) i jego zdaniem nam się to przyda i są wskazania żebyśmy to zrobili. Jutro mam do niego dzwonić, żebyśmy się umówili na kolejno wizytę i wtedy wszystko dokładnie nam powie bo sam czeka na maila od lekarza z którym się konsultowal ze wszystkimi dokładnymi danymi (jaki lek, gdzie zamówić, za ile). Profesor był pozytywnie nastawiony. Zobaczymy jak to wszystko się ułoży.
Marta, no to trzymam kciuki zeby te konsultacje przyniosły pożądane efekty:)
A tak z ciekawości, gdzie Ty te wszystkie badania o których pisałaś ogarnęłas? Ja jak zapytałam o komórko Nk w labo to pani wielkie oczy zrobiła…. A Ry to juz w ogóle jakies mega specjalistyczne rzeczy nadałaś…
NK, HLK, limficyty robiłam w Poznaniu. Pozostałe badania raczej Szczeci.
No właśnie żeby nam to pomogło. Ale światełko w tunelu się pali 😉
Marta, napiję się wina za to Twoje światełko. Niech się rozpala!
Hej Iza.
Nie odzywalam sie, bo troche zabraklo mi slow. Bardzo bardzo mi przykro, ze sie nie udalo. Wszystkie tu trzymalysmy kciuk, ja tez. Ja tak sobie myslalam, ze przekornie, to bedzie taki dobry moment .. wlasnie zaczynasz nowa prace, ciaza to bylby taki psikus … eeecch, pewnie wlaczalam myslenie magiczne … ale jak sobie radzic nie wlaczajac takiego myslenia?
Przy okazji mam pytanie do Ciebie i do dziewczat, ktore wlaczaly sie w dyskusje tematami okolo-adopcyjnymi. Jak u Was wyglada tok myslowy tematu „adopcja”, vs „adopcja zarodka”? Jak sie o tym mysli? Albo albo? I lub? Troche mi brakuje wyobrazni w tym temacie …
Ja jestem w 18 tc. Wszystko na razie dobrze. W klinice zostaly 3 zarodki (ladne blastocysty). Mysle o nich codziennie. Zawsze jak przejezdzam przypadkowo kolo kliniki (juz tam nie chodze, ciaze prowadze gdzie indziej), to do nich macham. Chce po nie wrocic, ale co, jesli sie nie uda? jesli zdrowie nie pozwoli? moze dam rade wrocic po niektore, ale nie wszystkie? to sa mysli, ktore mi towarzysza … staram sie od nich odganiac i po prostu zdac na los, ale to tak latwo powiedziec ….
No i z tego co odnotowałem to Tobie rownież nalezą sie urodzinowe życzenia:) spełnienia marzen i wszystkiego najlepszego! I Tobie Bilbao rownież przesyłam najserdeczniejsze życzenia. Obyście wkrótce spać nie mogły po nocach;)
Dziewczyny, tak sie zastanawiam o co chodzi z tymi badaniami i opłatami za nie. My mieliśmy standardowo wszystkie z „infekcyjnej” listy Novum plus chlamydia. I nic za to nie płaciliśmy. Wczesniej robiłam fsh zeby Lekarz miał podstawę wystawić receptę z refundacja. Dobrze ze mam grzeczne fsh Bp za gonapeptyl zamiast ok.500 zapłaciłam kilkadziesiąt zł.chociaz tyle. Za posiewy i cytologię płaciłam, razem cos ok.200. Innych badań nie robiłam juz teraz. Na toxo i różyczkę,cytomegalie teraz nie zlecał, miałam juz wczesniej te badania robione i moze lekarz uznał ze juz nie trzeba, nie wiem:/ i faktycznie nas uprzedzał ze bedzie jeszcze mnóstwo papierów do wypełnienia, wiec pewnie m.in. chodzi o pochodzenie etniczne naszych gamet;)
Iza, spodziewałam sie wpisu przed „nowa praca”. Skoro nie ma, to życzę Ci jutro powodzenia i oby to była praca Twoich marzen, w której sie bedziesz realizować i która ci bedzie strasznie żal zostawiać kiedy juz bedziesz musiała pójść na zwolnienie ciążowe;)
Iza, powodzenia jutro! Niech to będzie genialna przygoda!
Margaritka, ja jestem poza programem, to płacę za wszystko. A co do badań, to być może niektóre z dziewczyn mają je aktualne, ja miałam przeterminowane. Bo, ze trzeba je mieć, to chyba dotyczy teraz każdej z nas, bo to wymóg ustawy. Jak nie teraz, to może e bezpośrednio przed transferem
Skoro działasz komercyjnie to to, ze Cie pociągnęli po kieszeni wiele tłumaczy, ale Wezonik nie wiem czemu i za co płacił? Za co konkretnie Cie podliczyli?
Płaciłam za dwie rzeczy z tych wszystkich. Chlamydię – bo robiona jakąś wypasioną długotrwałą metodą genetyczną (podpisywałam zgodę na badania genetyczne i czy chcę się dowiedzieć, jeśli wyjdzie coś straszliwego) i chyba czystość pochwy?
Toxo, HIV, żółtaczki były bezpłatne, różyczki nie powtarzałam.
Może te odpłatne badania traktują jako przedkwalifikacyjne? Że teraz musiałabyś je mieć przed podejściem do programu, więc musisz je zrobić za swoje?
Powiedziały w recepcji, że część jest płatna, nie dociekałam.
Ta chlamydia 220, to mnie najbardziej wkurzyło z całego zestawu badań, dziś nawet mówiłam lekarzowi, że te toxo, różyczki, stopnie cZystości, cytologię sobie zracjonalizowałam, ale ta cholerna mykologia to jakiś dramat!
To w programie widocznie jakieś zniżki. Zapłaciłam 214 zł za chłamydię i coś. Chlamydia niecałe 100 kosztowała.
Ja też zapłaciłam ponad 200, w szoku byłam. Dwa razy sie upewniałam w recepcji czy to nie pomyłka.
Iza powodzenia ! Niech jutro będzie super dzień :*
Sza trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia.
Marta oby światełko w tym tunelu zmieniło się w wielkie słońce z uśmiechem dziecka.
Dziewczyny buziaki dla wszystkich
😉
Matko Dyrektorko, samych miłych chwil jutro.
Jutro jest jakiś początek. Niech będzie początkiem czegoś bardzo dobrego.
Powodzenia!!! Czekamy na relację 🙂
Iza jutro pokaż wszystkim jaka z Ciebie jest zajebista i mądra kobieta 😉 Kciukow ja nie trzymam bo jak nie Ty to kto jutro da radę w nowej pracy. 😉 Buziaki
Izuś i gdzie notka powitalna? Będzie dzisiaj po pierwszym dniu?
Niech Ci się dobrze pracuje. 🙂
Hehe, znowu jestem za wcześnie. W nowej pracy.
Obiecuje wpis wieczorem 🙂 ściskam i zerkam cały czas na Wasze komentarze! Lubię to jak nie wiem co 🙂
Powodzenia Iza!!! Miłego dnia:)
Wirtualny 'kopniak w pupe’ na szczescie Iza 😉
Czekamy na relacje!!
Powodzenia w nowej pracy dzisiaj! Będziesz świetna! Miłego dnia i miłego początku czegoś dobrego! 🙂
Udanego pierwszego dnia Iza!:)
Dziewczyny, aż sprawdziłam. Na rozpisce z poprzedniej procedury mam zaznaczone badania z krwi do zrobienia. Jak byk chlamydia zaznaczona MZ. I pamietam ze ja sie machnęłam, bo zapomniałam o co chodzi z tymi oznaczeniami i zrobiłam sama wszystkie badania(w tym chlamydie która kosztowała wlasnie cos ok.100) a mój lekarz mnie juz po fakcie uświadomił ze te oznaczone MZ mogłam zrobic juz po zaklasyfikowania u nich i mieć finansowane przez Ministerstwo. To tak informacyjnie.
Też robiłam chlamydię wcześniej. Ale teraz trzeba zrobić inną metodą. Jeszcze nie mam wyniku. Zresztą w recepcji widziała, że jestem z programu, bo większość poszła bezpłatnie. Wyraźnie zaznaczyła, że to badanie jest niestety płatne, bo specjalna metoda. Facet też musi się zbadać przed tworzeniem nowych zarodków. Nic Wam nie mówili jeszcze?
Znowu wracamy do tego, że przepisy przepisami, a życie swoje. 🙂
Badaliśmy sie obydwoje. Moze cos wisimy w kasie;)
Teraz się badaliście?
To może Novum sponsoruje pacjentów, albo robi tą zwykłą metodą i po porodzie będziesz musiała przyjść i się zbadać, żeby w papierach był wynik. 😉
To jest jakieś hodowanie materiału genetycznego, dlatego drogie i tyle trwa. Mnie wkurzyło to, że zrobią mi transfer i tak, mimo tego, że wyniki nie zdążą przyjść. Więc po co one są? Żeby w papierach było ok. Szkoda, że mnie to tyle kosztowalo :/ gdybym podeszła w październiku, oszczędziłabym ponad tysiąc zł…
Margaritka, a Ty już się kłujesz? Tak samo jak za pierwszym razem, czy jakaś zmiana w protokole?
Kiedy punkcja?
Wezoniku, ja sie juz kłuje od 12 dni gonapeptylem. Od piątku stymulacja!:) wlasnie dzis wieczorem miałam wizytę.
Margaritka,
mam nadzieje, ze komorki beda swietnej jakosci! Trzymam kciuki troche z ubocza, robie detoks od spraw in vitro, az do procedury w styczniu.
Daj znac co tam, jak tam 🙂
Idziemy długim tym razem. Od października były Antki, teraz analog no i za chwile stymulacja.
No tak, przecież wiem, że brałaś antki, miałaś nawet wydłużać, gdybyś musiała czekać do stycznia.
Witaj. Trafiłam tu przypadkiem i jestem laikiem w temacie leczenia niepłodności. U mnie zdiagnozowano policystyczne jajniki ale mam już dwoje dzieci, więcej nie planowałam. Mam wielką nadzieję,że poznasz smak macierzyństwa. Czy mogłabyś mi odpowiedzieć na 2 pytania? 1. Dlaczego lekarze transferują tylko po jednym zarodku, skoro masz ich zamrożonych kilka? 2. Czy nie ma możliwości „wszczepienia” zarodka bezpośrednio do endometrium tylko do jamy macicy i czekanie na jego samoistne zagnieżdżenie?
P.s. Powinnaś się ujawnić, tyle par zmaga się z tym problemem, na pewno w grupie w realu byłoby łatwiej.
Pozdrawiam i trzymam kciuki!