Sztuka latania
Za którymś razem, gdy nie udało się kolejne in vitro, po prostu tam zadzwoniłam. Ogólnie wszystko mieliśmy ustalone od dawna, ale szczegółów żadnych. Impuls. Wyszłam z pracy za tym impulsem, zaszyłam się w jakiejś studni w starej kamienicy. Denerwowałam się. I dryń… dryń… dzień dobry… czy to ośrodek adopcyjny… ? …