Od kiedy czekam na operację, nie dostaję żadnych leków (lekarz uznał za „niewskazane” przed operacją, z czym się trochę nie zgadzam, ale trudno się kłócić z kolesiem z brzytwą w dłoni).
Nie mogłam znieść myśli, że w tym czasie endometrioza będzie szalała w moim brzuchu bezkarnie, podgryzała jajniki, jelita i cholera wie co jeszcze.
Daleka jestem od wiary w czary-mary, cudowne diety i takie tam… Szczerze mówiąc nie wierzę też nawet (albo szczególnie) w modlitwy. Nie zamierzam również układać całego życia pod chorobę, przeciwnie, chcę i będę normalnie żyć. Ale w tej nierównej walce o swój organizm, postanowiłam nie czekać bezradnie.
Miałam już bardzo poważne dolegliwości jelitowe, od kilku miesięcy. Męka, któej nie chcę opisywać, bo w języku polskim nie ma dyplomatycznych słów na to, co się działo w toalecie. Czekałam, aż przyjdzie dzień, w którym zgniotę sobie czaszkę na wysokości czoła, bo z bólu ściskałam głowę, choć bolało dużo niżej. Mieszanka biegunki z zatwardzeniem. Próbowałam pić siemię lniane, pomagało, ale aż za bardzo, bo już kilkanaście ziaren czyściło jak domestos…
Skompilowałam na własny użytek wiedzę pozyskaną z kilku źródeł, m.in. z bezcennego forum o endometriozie.
Nabyłam w aptece drogą kupna olejek z wiesiołka i tran.
Poprosiłam o tran w płynie, bo kiedyś jedna z farmaceutek doradziła mi taki jako „mniej chemiczny” od tranu w tabletkach, które przecież trzeba otoczyć jakąś powłoką (brzmi przekonująco).
– Podać naturalny, czy jakiś smakowy, na przykład cytrynowy? – pyta aptekarka.
– Oczywiście, że naturalny, nie jestem dzieckiem – poprosiłam.
Błąd. Jest to tak wstrętne w smaku, że przerasta nawet legendy krążące między dziećmi. Czuję od siebie rybę nawet kiedy się budzę w nocy (a budzę się prawie zawsze ok. 3-4 godziny, bo wtedy regularnie fikają jajniki czy też torbiele zamieszkujące na nich).
Jednak od 3 tygodni wypijam łyżkę tranu, zagryzam olejkiem z wiesiołka i dorzucam (obowiązkowo dla kobiet, bez względu na to, co mamy pod pępkiem) kwas foliowy.
Nie wiem czy to zadziałało na zasadzie placebo, czy jednak efekt modlitwy (tak czy owak wiary), czy też zadziałało naprawdę… Ale skończyły się problemy z jelitami. Nie, torbiele nie zeszły, ale metabolizm wskoczył na swoje stare dobre tory.
Cuda się zadziały. Odmłodniałam o kilka lat, jak wtedy, gdy chodziłam do toalety w wiadomym celu raz dziennie, regularnie i szybko 🙂 Sorry za szczegóły. Ale właśnie coś takiego się zadziało 🙂
Ogólnie chodzi o to, że tran i olejek z wiesiołka (chemicznie tego nie wyjaśnię, odsyłam na wspomniane forum) przyczyniają się do mniejszej produkcji estrogenu i robią dobrze hormonom. I pewnie jeszcze coś robią, czego nie zakodowałam na tyle dobrze, by przekazywać dalej. Kwas foliowy oprócz wskazania w ciąży na rozwój cewy nerwowej, pomaga także w zachowaniu odporności, a osłabiona odporność to krawe żniwa dla autoimmunologicznej endometriozy.
Jeśli napisałam coś niemerytorycznego, proszę, poprawcie mnie, nie jestem tu od tłumaczenia jak działa lek. Jestem od podzielenia się wiadomością, że działa.
Piszę o tym, bo pomyślałam, że może komuś przyda się taka minimalistyczna wiedza. Wiem, że są też wskazane diety, ale jak przestanę jeść to co jem teraz, to w ogóle przestanę przyjmować pokarm. Odżywiam się w miarę zdrowo, ale jedynym wskaźnikiem tego co jem jest odpowiedź pytanie, czy to lubię czy nie. Szczęśliwie uwielbiam kiełki i jabłka 🙂
***
Wielka przebudowa. Miał być blog o bezpłodność, ale endometrioza wymusiła na mnie zmianę profilu. Oby chociaż ktoś na tym skorzystał…
Od dwóch dni czytam Twojego bloga. Jest fenomenalny ( jeśli można tak powiedzieć o takim blogu) 🙂 Chyba wiele nas łączy. Ja mam endometriozę 4 stopnia. Jestem po jednym in vitro ( dwa transfery: jeden nieudany, drugi: jeszcze gorszy, bo poroniłam w 7 tygodniu). Też mam ogromne problemy z jelitami, także dziękuję za wskazówkę! Okres bez trzech ketonali forte na dobę , jest nie do przejścia. Jestem zapisana na marzec na in vitro, ale czekam na wynik badań genetycznych. Jestem na etapie uświadamiania, że chyba nic z tego nie będzie. I tak jak napisałaś. Dobrze wiedzieć, że gdzieś ktoś też walczy, bo to wszystko przyprawia mnie o straszne poczucie osamotnienia. Pozdrawiam!
Hej endoMonika. Mam nadzieję, ze choć trochę Ci pomoże 🙂
Miej plan B, ale nigdy nie myśl, że nic z tego nie będzie : ) Z takimi myślami będzie Ci ciężko i trudno iść dalej.
Dziękuję za odpowiedź! Biorę się dalej za czytanie 🙂
Witam Was ,też mam problem z endometriozą,przez te cholerę nie mogę zajść w ciąże ( juz 8 lat ) 🙁 Zaczyna wchodzić mi to na psychikę,a najgorsze jest to że nikt mnie nie potrafi zrozumieć ani zresztą wesprzeć ;( Ale cóż…życie ….Ostatnio właśnie gdzieś przypadkiem dojrzałam czyjś post o tym wiesiołku i chciałam Was zapytać ,czy to jest w tabletkach czy jak ? Pozdrawiam 🙂
MarzenaEndo, wiesiołek można kupić w tabletkach – ja tak brałam. Przy in vitro (nie wiem, jak bez in vitro) ważne jest, że można go brać tylko w pierwszej połowie cyklu, 1 tab. dziennie.
Ja brałam olejek z wiesiolka zniknely bole i cysta przygotowywali mnie do operacji uniknelam jej zniknely bole a zamiast un vitro naturalnie zaszlam w ciaze