dialog

– Zrobię tak, żeby w tym fenderze działało jak w skłejrze, żeby ton działał we wszystkich pozycjach, a nie tylko na dwóch. Muszę też przytwierdzić masę, żeby mi nie brumiło… – mój najdroższy mąż wprowadza mnie w tajniki budowy swojej nowej gitary.

– A to to co? – życzliwie wykazuję zainteresowanie jednym z wihajstrów na gitarze.

– Przełącznik pięciopozycyjny (po co pytałam??), który jest po to, żeby było pięć pozycji z trzech przystawek.

Masa jest dana dla mostka – pokazuje mi  dalej, ignorując moje bezrozumne spojrzenie. Przypuszczam, że on nie ma kondensatora zainstalowanego – tłumaczy… (być może coś opuściłam, sorry). Też mnie zastanawia jakie tutaj moga być te potencjometry. Może do gniazda nie idzie uziemienie…

– W tym pedałbordzie – mówi, a ja zaraz dostanę zjebki za pisownię  – mam przestery i zaczęło mi brumić. Ale zrobię po swojemu. I tak nigdy nie sprzedam tej gitary. Oddam ją dzieciakowi, jak już będzie na tyle duży, żeby jej nie spier… (oo, to słowo na „es” zrozumiałam, chyba jestem zwykłą kurą domową).

Jest różnica w doznawaniu świata, więc jest energia.

Kocham go, cokolwiek ma na mysli.  Codziennie rano od nowa.

0 komentarzy

  1. hehehe, skąd ja to znam :)) Też często wysłuchuję takich mądrości 🙂 tyle że mojemu wystarczy moja obecność, nie muszę wykazywać większego zainteresowania pytając „a co to? a po co?” On gada a ja udaję że słucham:) Ach ci muzycy….:)

    1. Tamara 🙂 też tak masz? Cóż, ubarwiłam trochę wpis w tych momentach, w których wkładałam w swoje usta jakieś mądre wypowiedzi. Zwykle mam minę krowy na granicy miedzy a szaleństwa.

      Dodatkowo, kiedy zapytałam męża, czy z taśmy miedzianej do ekranowania mogę sobie zrobić kolczyki, uslyszałam, że mam spieprzać…

      Więc dzielisz ze mną ten los 🙂 ale chłopaki fajnie grają, nie?

    1. Haniu kochana, nawet ja coś brzęczałam czasem. Nuty czytam, bary łapię, mole i dury przeżuwam. Ale tu musi chodzić o coś więcej..
      Miło Cię widziec, stęskniłam się. Sama piszę mniej, bo czekam, czekam, czekam…

  2. I pewnie opowiadając Ci to wszystko mąż ma rozanieloną minę? 🙂 Fajnie mieć taką pasję…. Teraz Ty dla odmiany możesz mu poopowiadać o krawiectwie 🙂 Jak się czujesz? Wiesz, po tych „dyskusjach” z Asią i Tobą dużo o Was myślałam… i śniło mi się, że przeczytałam na Twoim blogu, że będziecie mieli dzidziusia 🙂 Nie chcę Cię zapewniać, że tak się wydarzy na 100% – jutro, za miesiąc czy rok – bo tego nie wiem… ale większość moich snów się sprawdza. Jesteś wspaniałą osobą i chciałabym, żebyś była w pełni szczęśliwa…. Ściskam, Aga 🙂

    1. Aga, lubię i cenię wszystkich gości na blogu, każde dobre (a nawet złe) słowo. Ale Twoja wróżba jakoś specjalnie na mnie działa, jesteś dla mnie… Hmm… Jak to napisać… Jesteś w pewnym sensie magiczna. Przez swoje porażające doświadczenie, przez Twoją siłę, przez to, że przeszłaś drogę, którą nie wiem, czy ja bym przeszła.

      Przez to, że masz Anioła, wydaje mi się, że wiesz więcej niż inni. Bardzo Ci dziękuję za Twój sen.

      Czuję się bardzo dobrze, ja jak pies, strząsnęłam z sierści wodę i szukam michy, żeby jeść dalej. Ja zupełnie nieważna teraz, bo zawieszona w oczekiwaniu. Mój czas zmierza DO czegoś.
      A Ty? Twój czas zmierza DO czy jeszcze płynie OD? Funkcjonujesz? Wracasz do prostych czynności? Posprzatałaś wszytskie pokoje?

      Myślami z Tobą. A myśli mam spokojne, mam nadzieję, że istnieje jakaś energia, która Ci ten spokój zaniesie.

      1. Chciałabym, żeby moje wszystkie „dobre sny” sprawdzały się w trybie ekspresowym 🙂 Staram się żyć normalnie, funkcjonować… posprzątałam parter w domu, ale piętro zostawiłam na „lepsze czasy” bo tak jak Ci pisałam wróciłam na studia i czeka mnie kilka przedmiotów do zaliczenia z różnicy programowej – więc się uczę i chcę do końca listopada wszystko zdać, żeby później już tylko na bieżących sesjach się skupiać. Dokładnie za tydzień będą chrzciny Julki – zostanę mamą chrzestną 🙂 Miałam moment zwątpienia zaraz po śmierci Tomka i powiedziałam bratu i bratowej, żeby poszukali kogoś innego, bo ja tylko przynoszę nieszczęście, ale oni powiedzieli, że mówię bzdury, poza tym Julka już sobie wybrała mamę chrzestną (kiedy bratowa dochodziła do siebie po CC Julka spała spokojnie tylko u mnie, gdy ją utuliłam, u innych krzyczała wniebogłosy i do tej pory tak jest) i nic nie będą zmieniać 🙂 Teraz się cieszę, że Julka będzie moją drugą chrześnicą (w lutym tego roku pierwszym chrześniakiem został syn mojego drugiego brata – Filipek) 🙂 Jestem spokojna i opanowana… wiem, że muszę iść do przodu. Choć w taki dzień jak dziś, w Święto Zmarłych wraca wszystko to, co wydarzyło się niespełna 3 tygodnie temu. I pewnie jeszcze nie raz wróci. Szczególnie, gdy ktoś wspomina Tomka to przegryzam nerwowo wargę i walczę ze łzami… ale dam radę, muszę dać radę. Nie przekreśla się swojego życia w wieku 25 lat. Chcę jeszcze tyle rzeczy zrobić… tylu zbirów wsadzić do więzienia… Ktoś musi w końcu zaprowadzić w tym kraju porządek, prawda? 🙂

        1. Aga, ja też mam malutka chrześnicę – sama miałam wspaniałą matkę chrzestną, nie tylko taką na papierze, też chciałabym być kimś tak ważnym dla mojej bratanicy. Tylko ja moją chrześniaczkę tak rzadko widuję (mieszkamy od siebie bardzo daleko), że jeszcze wiele lat minie nim zacznie mnie poznawać, pamiętać…
          – Jestem spokojna i opanowana… wiem, że muszę iść do przodu- piszesz. Nawet nie wiesz, jak Cię podziwiam 🙂 Dajesz siłę, kobieto. Sprawiasz, że więcej ludzi idzie do przodu 🙂

  3. Hej,zajrzałam do Ciebie bo przymierzam się do invitro i szukałam jak każdy informacji… Czytam Cię dzisiaj od rana,pochłaniam każde słowo…podziwiam.Jesteś niesamowita i taka silna. Powodzenia 🙂

    1. Lena, dzień dobry na blogu 🙂 Miło mi Cię widzieć tutaj i… mam nadzieję, ze długo tu nie zagościsz. Nie, żebyś mi nie sprawiła przyjemności tym co napisałaś, ale życzę Ci, żebyś raczej musiała czytać o dietach w ciąży 😉
      Powodzenia i wiesz, że w razie pytań, tutaj jest dużo osób, które mogą Ci coś doradzić.

  4. Hej kochana wrocilam 😀 I od razu usmiech na mojej twarzy bo widze ze nie jestem sama, moj ukochany w pl dostal od kolegi tube basowa do auta i dwa dni siedzial w garazu mojej mamy probujac ja podlaczyc i jakie opowiadanie to do tego takie kabel potrzebuje teraz po powrocie musze nowe radio z takim wejsciem i takim… a ja patrze jak ciele w malowane wrota i probuje zrozumiec co on do mnie mowi ;p ale radosc na jego twarzy powoduje ze nie wazne co mowi wazne ze widze ze sie cieszy mimo ze mowie mu ze bedzie mi kupowal zatyczki do uszu i tabeletki przeciwbolowe jak bede miala z nim jezdzic autem hehe. A powiedz mi bo dawno nie pisalysmy jak sie czujesZ? pozdrawiam

    1. Heh, Ewelina 😀 Dobrze to ujęłaś. Nieważne, że nie rozumiemy, o czym nasz kochany mówi, ważne, że ma ten uśmiech na twarzy. Ja przespałam ważny wpis na Twoim blogu – już się poprawiłam 🙂
      U mnie – w sprawach, które nas łączą, stagnacja, pewnie potrzebna jak ta pora roku. Nie jesteśmy z kamienia – wszystko musi mieć swój cykl aktywności i snu, jestem w śnie obecnie. Czuję się dobrze, zdrowa, spokojna i (prawie) całkiem cierpliwa. No sanatorium po prostu.
      Zaniedbałam ostatnio swój blog i moje ulubione blogerki, w tym Ciebie. To pewnie też element stagnacji.

      1. Hej Kochana widzialam widzialam dziekuje za odwiedzinki 🙂 Znam to uczucie a jesien naprawde sprzyja zawieszeniu, tez sie tak czuje, jakby czas troche sie zatrzymal albo to ja przygotowywuje sie do snu zimowego… Mam niby burze mozgu ale to tylko w mojej glowie bo na zewnatrz totalne zastygniecie… Wiec jak najbardziej rozumiem ze rzadziej zagladasz a najwazniejsze ze czasem napiszesz i ze czujesz sie zdrowa bo przeciez tego nam trzeba by miec sily w dalszej walce 🙂 Sciskam 🙂

  5. Miło mi czytać nowy wpis.Twój mąż ma muzykę a Ty za to robisz fajne zdjęcia.
    Też podziwiam takich pasjonatów.Ja niestety nie mam żadnych talentów muzycznych.Chociaż muzykę uwielbiam, to ani podstawy grania ani śpiewanie za bardzo mi nie wychodzą.Ty za to relaksuj się przy muzyce i nie czas szybko płynie….

  6. Hmm… ale że o czym Ty tu do mnie piszesz?… 😉 muzycznie to na szczęście w domu jakoś się dogadujemy, bo oboje niegrający, za to sporo słuchający… ale jak mój M. zacznie temat, co to by musiał/chciał/mógł do swojego kompa włożyć… to już inna bajka się zaczyna 😉 tak więc znam, znam to uczucie, kiedy człowiekowi wydaje się, że mądry nie jest i jeszcze głupszym umrze niż się urodził 😉

      1. Ty wiesz, że ja też czekam na cuda. nawet jak coś fajnego wyjdzie, to się zżymam potem. ale mam na to sposób: patrzę, czy innym się podoba i okazuje się, że tak, więc tego się trzymam. polecam tą metodę.

  7. Mój mąż też ma gitarę, hmmm, przepraszam – cztery gitary 😀
    Ale ta elektryczna w odstawce już od dawna – gra na flamencowej, a jeszcze jest klasyczna i akustyczna. Może i gra niewiele przez brak czasu, ale mieć musi 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *