Przekazuję prośbę o pomoc w znalezieniu osoby gotowej do udzielenia wywiadu w sprawie in vitro. Szukamy kogoś, komu brak rządowego wsparcia w leczeniu IVF zaprzepaścił starania o dziecko tą drogą.
Dzień Dobry! Nazywam się Bartosz Józefiak, jestem reporterem „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”. Piszę w imieniu Emilie van Outeren, korespondentki belgijskiej gazety „NRC Handelsblad”. Emilie przygotowuje tekst o in vitro w Polsce. Chce przedstawić czytelnikom, jak brak programu wpływa na polskie społeczeństwo. Zależy jej na rozmowie z osobami, którym brak rządowego programu in vitro uniemożliwia posiadanie potomstwa. Emilie chętnie by o tym porozmawiała osobiście. Zależy jej na rozmowie pod imieniem i nazwiskiem, może być w języku polskim – ze mną w roli tłumacza. Dostosujemy się z terminem, choć Emilie nie obraziłaby się, gdyby udało się skontaktować w miarę szybko. Będziemy niezmiernie wdzięczni za pomoc.
Mój tel.796-565-611.
E-mail: bartoszjozefiak42@gmail.com
Zachęcam 🙂 Pan Bartosz jest bardzo sympatyczny. Byłam gotowa udzielić tego wywiadu, ale u nas to nie brak programu spowodował zakończenie leczenia, a gotowość do adopcji.
Ehh…znam niestety kilka takich par. Ale ba pewno się nie zgodzą pod nazwiskiem wypowiedzieć.
Swoją drogą u na jest Tak, że moje dziecię nie jest z in vitro A wszyscy (W tym część rodziny) są pewni że jest bo taka jestem zagorzałą uswiadamiaczką w tym temacie….Jak mówię że nie to klepka po plecach i mówię że spoko i nie ma się czego wstydzić.
Zastanawiam się ale to tylko luźne rozważania , czy jeszcze bardziej niż brak finansowania programu nie szkodzi „polskiemu in vitro ” to całe przepraszam Iza za słownictwo „pierdolenie” o Dzieciach z bruzdą , chorych , drodze na skróty ,ogniu piekielnym który pochłonie Rodziców itd…. Wydaje mi się że wiele osób nie rozpatruje nawet ivf , albo ma ogromny problem z podjęciem leczenia właśnie przez to , no i oczywiście brak edukacji w tej kwestii … Wiecie ilu Osobom musiałam już tłumaczyć na czym polega ivf , obalać argumenty na temat niszczenia Zarodków , czy tworzenia „idealnych” Dzieci …(niebieskie oczka , blond włoski itd… ) . Może nie mam racji ,ale na równo z brakiem dofinansowania , postawiałbym brak edukacji i przyzwolenie na tego typu paskudztwa .
W punkt! Tak to jest jak wiedzę czerpie się tylko z „broszurek kościelnych”. A jeśli będę się za in vitro smażyć w piekle, to obok mnie w kotle będą siedzieć księża pedofile.
In vitro nie jest manierą, grymasem. I naprawdę nie chciałam być chora:-(
Tak, większości ludzi wydaje się, że co drugi zarodek ląduje w klozecie. Żeby wiedzieli, ile trzeba, aby ten zarodek przetrwał…
Nawet pielęgniarkę kiedyś musiałam uświadamiać, jaką ochronę ma każdy zarodek.
Ja.tez słyszałam że to fabryka gdzie.mozna wybrać kolor oczu, włosów i płeć. I za n8c nie rozumieją, że dla nas to nie ma żadnego znaczenia. Tylko chcemy żeby było zdrowe….żeby po prostu się nam przydarzyło….
Ja mam bliźnięta z in vitro, które robiłam w 2010 roku. Brak dofinansowania sprawił, że podjęłam decyzję o podaniu dwóch zarodków, bo nie stać mnie było na powtórki po niepowodzeniu. Więc żeby zwiększyć szansę choć na jedno dziecko poprosiłam o podanie dwóch. Nie żałuję swojej decyzji ani trochę, ale pewnie są osoby dla których ciąża bliźniacza jest pewnego rodzaju ryzykiem, a były popchnięte do „zaryzykowania” przez czynnik finansowy. Obecnie znowu (po 9 latach) zaczynam procedurę in vitro. Na szczęście mogę skorzystać z programu dofinansowania i na spokojnie przez to przejść bez obaw finansowych i bez martwienia się co zrobię, gdy mi się nie uda.
Wychodzę z krzaków! Dziś byłam na USG, czekam na okres i zaczynam w marcu Menopur 150 jednostek!
Mnie, poszlismy do kliniki w grudniu trzy lata temu, w klinice dowiedzieliśmy się, że program został zamknięty… podeszliśmy do IVF jeden raz, nieskutecznie, wzięliśmy na to kredyt, na kolejny nas nie stać, nie mamy dzieci.
Przykro mi Aneta. Mnie też IVF się nie udało, 9 prób, dlatego Cię rozumiem. Nauczono mnie za to, aby nie nazywać in vitro swoją ostatnią szansą.