To pragnienie pojawiało się tutaj wiele razy. Powracało wśród kobiet, które wywalczyły już dziecko.
Pragnienie drugiego dziecka – prawie zawsze czytałam, że jest tak samo silne, tak samo nieznośne, jak niespełnione pragnienie pierwszego dziecka. Nie wypowiadałam się na ten temat wcześniej, podczas leczenia, bo skąd mogłam wiedzieć, jak to jest.
Gdzieś tam podskórnie było mi przykro, gdy ktoś mówił, że jego walka jest tak samo bolesna, jak moja – nie miałam niczego, nie miałam słów, stałam naga. To uczucie przykrości to był list ode mnie dzisiejszej do mnie tamtej.
Teraz czuję się na siłach, bo odpowiedzieć. Bardzo, bardzo chciałabym mieć jeszcze dziecko. Chciałabym, żeby synek nie był samotny w świecie dorosłych w domu, żeby miał komu się wygadać, jak się obrazi na rodziców, żeby nie został opuszczony (ponownie), gdy nas zabraknie. Żeby mógł, tak jak ja mogłam, kłócić się i kochać z kimś we własnym języku. Żeby trzymał sztamę, żeby jako dorosły facet wiedział, że zawsze może zadzwonić.
Bardzo chciałabym też znowu lulać i tulać pięć kilo człowieczka, dla którego nie ma na świecie niczego i nikogo poza mną i mlekiem.
Bardzo bym chciała i jeśli kiedykolwiek będę mogła adoptować jeszcze dziecko – zrobię to.
Ale teraz wiem na pewno, że pragnienie drugiego dziecka nie zabija człowieka tak, jak robiła to walka o pierwsze. Nie jestem już na tej pustyni.
Wreszcie jest! Kolejny post, tak wyczekany…
Zgadzam się z Tobą. Pragnienie drugiego dziecka jest silne, nawet bardzo, ale z mojej perspektywy nieporównywalne do marzeń o pierwszym.
Jesteś już w innym miejscu, bo nie masz pustki w sercu…
Ślę uściski
Iza, Ty jak zawsze w punkt… Pragnienie siedzi tak głęboko w serduchu ze az boli, ale te male raczki zawsze ukoja wszystko i dziekuje ze one wogole sa. Teraz już wiem i mój M to przyznal że ja tamta chyba nie przezylabym tych niedawnych strat. Dzis siostra urodzila synka, ide ją odwiedzic z tą palaca swiadomoscia ze moj maluszek miał też byc teraz z nami… Ale ta siła na jutro i spokój w sercu jest zupełnie nieporównywalny gdy już jest w domu jeden Okruszek ♡ sciskam dziewczyny
Ja walczę 4 rok o pierwsze dzieciątko 🙁 już nie mam sił…na nic….
Marc, trafiłaś w miejsce, gdzie spotykają się wojowniczki. Dotarłaś tutaj , bo jednak ciągle masz jeszcze siłę. Co u Ciebie?
Bardzo bardzo tu brakowało nowego postu. A ten jakby czyta w moich myślach. Ostatni akapit – w punkt…
Hej…pisalam tu bardzo dawno temu, może raz czy dwa ale za to czytam regularnie. Mamy 3,5 letniego synka, udało sie w 3 IUI, teraz jestem już po 2 IUI i czekamy na rozwój wydarzeń. Pragnienie drugiego dziecka rzeczywiście jest ogromne, ale nie jest tak uciążliwe jak starania o pierwsze bo ta pustka jest już wypełniona. Mino wszystko jak wariatka doszukuje się objawów ciąży, nie wiem czy sie uda czy nie. Wstępnie założyliśmy sobie 3 próby, potem odpuszczamy.
Dobry wieczór…
U mnie pragnienie drugiego dziecka jest tym silniejsze im częściej synek opowiada o swoim rodzeństwie, które ma w wyobraźni…
I dzisiaj spieszę z nowiną, że znowu pojawiła się u mnie nadzieja, 2 kreski na teście… Okropnie się boję…
Iza, całkowicie się zgadzam z tym co napisałaś…Ale mnie starania o dziecko przybijały z jeszcze jednego powodu. Było mi dane zostać mamą, pokochałam macierzyństwo i wszystkie związane z nim aspekty, marzyłam o tym by mój syn miał komu w przyszłości się wygadać i do kogo przytulić…Najbardziej dobijało mnie to, że starania o drugie dziecko pochłonęły mnie do tego stopnia, że obwiniałam się, że jestem przez to złą mamą, że spędzam z moim synkiem za mało czasu, że za wiele czasu poświęcam na leczenie i wizyty u lekarzy. Ale ja nie potrafiłam się zatrzymać, nie potrafiłam odpuścić i się poddać.
Całe szczęście- dziś mogę pochwalić się sukcesem, jestem w II ciąży i z całego serca trzymam kciuki za wszystkie „staraczki” 🙂
https://matkamimowszystko.pl
Iza. Nie kojarzysz mnie, ale Ty jesteś mi tak bardzo bliska po miesiącach, jakie spędziłam czytając wszystkie posty i wszystkie komentarze na tym blogu. Zajrzałam dziś z nadzieją, że coś znowu napisałaś. Już sam tytuł mi wycisnął łzy z oczu. I teraz leżę koło mojego pachnącego cudownego trzyletniego szczęścia i wycieram oczy – z tej swojej bolesnej potrzeby drugiego dziecka. :*
Borowko, co u was?
Wisienko zastanawiałam się ostatnio co u Ciebie. Jaki macie plan? Oczywiście najmocniej trzymam kciuki za spełnienie marzenia!
U nas powoli do przodu, 15 tc, każdego dnia modlę się, żeby było dobrze i żeby maluchy nie śpieszyły się za bardzo na świat. W końcu zaczynam czuć się lepiej, wymioty i mdłości nie są już tak uciążliwe.
Uściski 🙂
Borówko, ja sobie często o was myślę, trzymam kciuki za was najmocniej jak się da, a po cichu marzę o takiej historii jak wasza 🙂 Ja czekam aż ruszy nowa tura miejskiego programu dofinansowania invitro i zaczynam stymulację. Tym razem krótki protokół. Od miesiąca bierzemy z mężem suplementy. Info o tym co i jak brać oczywiście od Izy z bloga 😉 Dawaj znać, zaglądam i czekam na info od was 🙂
Zawołana przez Olgę i zwabiona tematem wychodzę z krzaków.
W moim przypadku pragnienie drugiego dziecka było bardzo silne.
Może dlatego że syn już wyrośnięty?
A może to zależy od psychiki? Nie wiem.
Pochłonęły mnie te starania bardzo, aż za bardzo czasami.
Niepłodność i to chcenie zabrało mi wiele lat życia.
Wiele razy gdy okres przychodził ciężko było mi zapanować nad swoimi emocjami, uczucie comiesięcznej porażki bardzo mnie przybijało. Najgorzej było chyba na początku starań.
Potem czytając bloga, rozmawiając z innymi mamami jedynakow starałam się doceniać to co mam – jedno zdrowe dziecko.
Starania mieliśmy odpuścić w moje urodziny, z końcem kwietnia. Ten czas obejmował jeszcze podejście do ivf.
No i nie zdążyliśmy – w kwietniu byłam już w naturalnej ciąży. A na Mikołajki dostałam upragnioną, wyczekaną córkę ❤️
Iza, kiedyś pisałam Tobie, że miałam sen. Że obie będziemy miały córki.
Trochę mi się zeszło.
U Was chwilę później pojawił się Olo.
Mam nadzieję, że ten sen się spełni. I zostaniesz Mamą drugi raz.
Wszystkim dziewczynom życzę spełnienia macierzyńskich marzeń. Tym u których już biją serca pod sercem – szczęśliwych porodów i zdrowych maluszków.
Pozdrawiam.
Iza, czytasz mi w myślach. My właśnie wróciłyśmy do gry. Moje wielkie pragnienie drugiego dziecka sprawiło, że niemal byłam gotowa zdjąć obrączkę z palca gdy usłyszałam od mojej M-żonki, że Ona nie wie czy chce mieć drugie dziecko. Bo drugie dziecko zmieni wszystko,będzie znowu mniej czasu, mniej pieniędzy, a przecież w tym roku miał być Dubaj, Zanzibar, Włochy, Chorwacja, miałyśmy odkrywać świat przed Julą. Ale po 2 dniach milczenia zrozumiałam, że Ona się boi, że tej ciąży mogę nie przetrwać,że mnie straci, że straci to nowe, nieznane dziecko i co gorsza że będzie Ją czekać batalia z durnym systemem prawym, który nie uznaje Jej za Mamę Naszej Córki, tylko dlatego że jest jak mówi Julia”dzieczynką” a nie „chopcem”. I teraz już wiem – chcę strasznie, raz jeszcze czuć te motyle w brzuchu, ten cudowny zapach, małe łapki owinięte na mej szyji ale też wiem, że mój cud już jest. Mam coś do czego świat chciał odmówić mi prawa, Mam Wspaniałą, Szczęśliwą Rodzinę i nie mam prawa żądać więcej. Mogę marzyć i prosić , mogę stanąć w kolejce do szczęścia jako skromny petent, ale przede mną są inne rodziny, które nie mają nic, które mają wielkie serca pełne miłości ale jeszcze nie dostały swojej szansy. Ja mogę chcieć, ale pragnienie jeszcze większego szczęścia wydaje się chwilami grzechem.
Jestem po konsultacji z moim prowadzącym, robimy badania i w kwietniu rozmrażamy pierwszą blastkę. Są 3 , w najwyższej klasie, moje 3 szanse, 3 promyki nadziei. Jak się uda będziemy szaleć z radości, jak nie, zostanie iskierka żalu w sercu ale wiem że ile razy spojrzę na Julkę będę szczęśliwa, bo już mam ten przywilej bycia MAMĄ.
Tego dziewczyny życzę każdej z WAS, nie poddawajcie się, wierzcie i walczcie.
przeczytałam cały blog I nieraz łzy mi kapaly… jestem po 3 inseminacjach. z ivf mamy cudowną córkę. rok temu nie udało się z mrozakiem. mamy jeszcze jednego I dylemat czy jechać czy nie. z jednej strony nie chcemy go zostawiać. z drugiej może już za wiele tego dobrego? nie chce nadużyć losu. mam jakieś przeczucie że jest tak jak powinno być.. nie wiem….
Wiktoria, pięknie napisane 🙂 Uściski dla waszej cudownej rodziny. :*
Czytam post i zastanawiam się jak to jest.. Chcieć drugiego dziecka..
Mam jedno dziecko. Upragnione, wywalczone, a właściwie wydarte od losu. Bo niepłodność, bo mąż, który nie był przekonany do adopcji. I.. nie ma we mnie pragnienia drugiego dziecka. Sama zastanawiam się dlaczego.. Bo przecież kiedyś zarzekałam się, że będzie trójka.
Czuje się spełniona jako matka. Jest mi dobrze tak, jak jest.
Może nie chce kusić losu, bo dostałam tak wiele. Bo mam wspaniałą córeczkę i męża, który jest w nią wpatrzony jak w obrazek (a jeszcze kilka lat temu, nie wiedziałam, czy kiedykolwiek uda mi się przekonać męża do adopcji). Może dlatego, że przez niepełnosprawność córki, musimy poświęcić jej więcej czasu i uwagi i boję się, że któreś z dzieci by na tym ucierpiało? Może boję się, że z kolejnym dzieckiem nie udałoby nam się nawiązać takiej relacji, jak z córką, która charakterem idealnie wpasowała się w nasze charaktery?
Skąd te wszystkie pytania? Bo dręczy mnie tylko jedno, czy córka kiedyś nie będzie miała nam za złe, że nie ma rodzeństwa..
A z drugiej strony, czy decydując się na drugą adopcję tylko dlatego, żeby córka w przyszłości nie była sama, nie wyrządzilibyśmy jeszcze większej krzywdy kolejnemu dziecku i sobie nawzajem?
P. S. Za wszystkie dziewczyny walczące o kolejne dziecko mocno trzymam kciuki! By spełniły się Wasze marzenia!
Męczą mnie te pytania „kiedy drugie” …
Tak jakby ogólnie przyjęta normalną była rodzina 2+2 albo 2+3…jestem spełnioną matką, kocham swoją córkę i nie mam potrzeby posiadania drugiego dziecka… Dziwi mnie to, że ludzie którzy znają nasza historie, wiedzą o 2 ivf wywierają presję o drugie dziecko. Jestem jedynaczką, mój mąż również. Jesteśmy dobrymi, empatycznymi ludźmi. Mamy mnóstwo znajomych, przyjaciół. Nigdy w swoim życiu nie myślałam o tym, że smutno mi z powodu braku posiadania rodzeństwa. Tak samo jest teraz. Znam wiele rodzin gdzie rodzeństwo po prostu się nie lubi, nie spotyka się ze sobą, są dla siebie obcy… Kasę którą miała bym wydać na kolejne ivf które może się nie udać wolę wydać na swoją córkę która jest tu i teraz. Ale to jest moje i tylko moje zdanie. Szanuje kobiety które czują inaczej. Dla których kilka lat z rzędu w pieluchach, kolkach to marzenie. Szacunek dla was dziewczyny.
U mnie było bardzo podobne.
Nie zabijało mnie dopiero pragnienie trzeciego. Bolało bardzo, ale nie zabiło, nie spełniło się. I była na tyle znacząca różnica między poprzednimi, że byłam w stanie powiedzieć „koniec”.
Tego nie umiałam z drugim. Na szczęście.
Trzymam kciuki za Drugie!
U mnie temat drugiego dziecka również niespodziewanie pojawił się w ostatnich miesiącach. Niemalże dwa lata co do dnia od śmierci pierwszego synka w 38tyg (po IVF) dowiedziałam się, że jestem w ciąży, w której w zasadzie nie mam prawa być z medycznego punktu widzenia. Ogromny szok, wpadka w tym wieku i po tylu latach! I to w trakcie niezamkniętej żałoby, depresji i ze świadomością, że sytuacja może się powtórzyć. Pierwszy trymestr minął pod znakiem asekurowania się emocjonalnego, pełen złości i sprzecznych emocji.
Obecnie zaczynam 23 tydzień, mam dobrego lekarza, wsparcie psychologiczne i daję radę. Strach jest, to oczywiste, ale jest też nadzieja, dużo radości z samej ciąży i kontaktu z kopiącym brzuszkiem. Może w końcu szczęście i do nas się uśmiechnie?
Ruta! Musi być dobrze, nie ma innej możliwości! Dużo siły i zdrówka dla Ciebie i maluszka. To Twój mały cud
Ruta trzymam kciuki.
Niech kolejne tygodnie przyniosą ogrom radości.
Szczęśliwego rozwiązania :*
Ruta trzymam kciuki!
U mnie nadal nadzieja… pierwsza wizyta w środę, a objawy raz mniejsze, raz większe i mętlik w głowie. Odsunęłam na maxa na bok myśl o tym, że w brzuchu kiełkuje nowe życie, bo tak będzie łatwiej się pożegnać z nadzieją jeśli coś nie wyjdzie. Jestem obstawiona lekami z każdej możliwej strony, mam euthyrox, duphaston, clexane, acard, metylowane witaminy. Jak nie wyjdzie to już nie będzie kolejnej próby…
Ana a co u Ciebie?
R. co u Was?
Byłam w środę u lekarza, zarodek miał 2mm i było widać serduszko. Za tydzień idę znowu, bo jeszcze był za mały, żeby tętno zmierzyć.
Miło, że pytasz 🙂
Nadzieja kiełkuje.
R, kciuki! Serducho bije! ❤️
Jesteśmy w podobnym miejscu… Zostałam mamą chwilę po Tobie, również dzięki adopcji. Nasze chłopaki są w podobnym wieku. Pragnienie drugiego dziecka jest również w moim sercu. Pierwsze kroki w tym kieeunku już za nami.
Dziewczyny! Nie wiem jakie są u Was przyczyny niepowodzeń. Sama traciłam nadzieje, że nie będę miała żadnego dziecka. Po trzech aniołkach udało się w końcu i mam córeczkę, kiedy lekarz znalazł już przyczynę niepowodzeń. Lek, który mi pomógł utrzymać ciążę wycofuja z Polski i kolejną ciążę (5) również utraciłam. No wtedy marzenie o drugim dziecku wydało mi się bardzo nierealne. Przerazilam się, że choć znam przyczynę to i tak się nie udało… Córka jest pod opieką akupunkturzysty ze względu na kłopoty z jedzeniem i skorzystałam z jego pomocy. Przygotował mój organizm do ciąży. Obecnie jestem w 24 tyg, w 6 ciąży i utrzymuje ja bez żadnych leków! Nie mogę w to uwierzyć, gdyż moja córeczka urodziła się po ogromnej walce, grubej teczce z badaniami, niekończącej się liście leków, lęków każdego dnia o to by przetrwała jeszcze jeden dzień. Współczuję Wam, i wiem jak to jest nie mieć wiary i siły, że się uda. Wiem jak to jest przeżywać po kolei wszystkie emocje związane z niemocą. Chętnie wespre kogoś, kto już nie wierzy, że mu się uda.