ząb czasu

Pojawił się nagle. W środę jeszcze go nie było, w czwartek już kłuł.

Wszyscy bili brawo, ja tymczasem schowałam się  z Olutkiem do kąta i usiłowałam wepchnąć ząb z powrotem w dziąsło.

Jak to?  Powalający bezzębny uśmiech – to już nie wróci? Mój maleńki synek zaraz będzie duży? Dorosły? O nie! Czary mary, zębie znikaj, tak jak w śnie, oddaj mi najmniejsze maleństwo, jakie mam…

Ukłuł mnie ten ząb mocno. Czas leci.

Chwilo trwaj, jesteś piękna  – te słowa z „Fausta” nigdy nie wydawały mi się grzechem i nieraz w życiu powtarzałam je na głos. Teraz też chciałabym, żeby było tak, jak jest. Znaleźliśmy się we wspaniałym miejscu i czasie – niech to się nie zmienia.

Ale rośnie ząb. Ząb czasu. Mój niemowlaczek nie jest już taki maluśki, a ja jeszcze tyle rzeczy mu nie pokazałam… Kiedy zdążę mu opowiedzieć cały świat, dać dotknąć wszystkich drzew w lesie, przeczytać wszystkie książki, pogłaskać we wszystko, skoro on tak szybko rośnie…

 

 

94 komentarze

  1. Ahhh ten czas.
    Jutro o 5:56 moja córka skończy roczek!!
    Pamiętam wszystko, pierwsze skórcze, poród, to uczucie że zaraz zobaczę nasza córkę, szlochanie mojego męża na sali operacyjne przy cc aż wreszcie to różowe maleństwo z pięknymi usteczkami.
    Od tego momentu staram się nie przyspieszać czasu. Żyje tu i teraz. Cieszę się z dnia codziennego. Nie żyje przyszłościa tak jak to robiłam wcześniej tylko żyje teraźniejszością. Każdy dzień jest inny, każdy etap dorastania Julki jest tym „najlepszym” etapem. Jestem bardzo wdzięczna losowi że mam zdrowe, mądre dziecko. Mam wszystko. Nic mi nie jest już więcej do szczęścia potrzebne.
    Czasami gonimy marzenia zapominając o tym co już mamy. Mamy wszystko a chcemy jeszcze wiecej…
    Julka jest urocza. Umi mówić mama, tata, baby, nienienie 🙂 cmoka ja chcę jeść 🙂
    Sama już ładnie chodzi, za chwilę będzie biegać 🙂 jest bardzo towarzyska, uwielbia inne dzieci, zaczepia je na placu zabaw i się do nich przytula:-) osttanio nawet uronilam kilka łez że wzruszenia jak zobaczyłam jak moja córka już od małego próbuje nawiązywać „przyjaźnie” w piaskownicy.

  2. Moja Iga 6 maja skończy 8 miesięcy, nie ma zęba, ani jednego, (chyba właśnie od kilku dni intensywnie pracują aby się przebić), większość napotkanych osób pyta mnie – ma już zęby? A ja z radością odpowiadam – jeszcze nie, dodając w duchu „na szczęście nie”. Mam to samo poczucie, że zniknie ta moja mała bezzębna Igunia, a będzie już poważna dziewczynka. Nie chcę tego, za szybko. Anitt napisałaś pięknie. Też tak mam, przeszłość się nie liczy, o przyszłości myślę z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, zdrowo, a z tu i teraz czerpię garściami.
    Ściskam Olutka i jego Mamę 🙂

  3. Nigdy nie zdążysz opowiedzieć, pokazać mu wszystkiego, niestety. Ale to czego go uczysz, jest najlepsze co mogło go spotkać 🙂 A Ty zapisuj w pamięci te wspomnienia, będą idealne na czas, kiedy za kilkadziesiąt lat w zimowy wieczór usiądziesz w fotelu, a wnuki będą wchodzić na kolana 🙂 Wtedy pomyślisz sobie o tym, jaki był w ich wieku Wasz mały Oluś 🙂

  4. To oznacza, że twój synek dorasta 🙂 Ledwo się obejrzysz a już będzie chodził, biegał i skakał do upadłego po kanapie…a na spacerze nie obejdzie się bez wejścia na każdy krawężnik, schodek czy przewrócone drzewo. Mam ten sam problem co Ty- chciałabym zatrzymać czas, chciałabym aby jeszcze trochę był taki maleńki, bezbronny, zależny tylko od rodziców. Czas jednak płynie…Ale powiem Ci, że z każdym dniem jest coraz fajniej- są nowe osiągnięcia, nowe zęby, nowe umiejętności i z tego też czerpiemy ogromną frajdę.

    1. Iza, każda z nas to czuję tylko w różnych momentach. Jak dzieciaki miały 6 mc i spojrzałam na męża, który trzymał na ręku Bartka i przypomniałam sobie jak go trzymał kilka dni po urodzeniu i jaki był malutki to się popłakał, że tak szybko urusł. Teraz dzieciaki mają 18 mc i co chwila mam myśl, że jak to, że to już, że jeszcze przed chwilą byli tacy mali, a teraz biegają, zjeżdżają z dużej zjeżdżalni, pomagają odkurzać . Ale z drugiej strony w tym dopiero jest radość, to naprawdę dodaje skrzydeł, więc korzystaj z teraz, ale jutro będzie jeszcze fajniej.

    1. Kas , więc okazuje się że Oli dawał znaki że go boli, ale my je źle zinterpretowalismy… Myślałam, że płacze z innego powodu… Jednak rzeczywiście i tak nieźle zniósł tego ząbka..

    1. Dzięki 😉 2 x 8AA ze mną. Transfer robił chyba najfajniejszy doktor w klinice, uprzedziłam go o moich skurczach i bardzo się starał, dopytywał i ogólnie było miło. Oraz bezboleśnie.
      Mniej miło, że moja dr coś pokręciła z podaniem Accofilu i koniec końców nie dostałam go przed transferem domacicznie. Będę brać co 3 dni podskórnie.
      Teraz znienawidzone czekanie.

  5. Melduję się z moim cudem przy piersi. Ania skończy dziś 2 tygodnie. Niepłodność idiopatyczna przerodzila sie w immunologiczna a ta w kopiącą istotę. Za miesiąc minie 7 lat odkąd zaczęliśmy starania. Ja w tym roku 38 lat,dużo. Jak słyszę by nie brać Anny do łóżka no się przyzwyczaić,by nie trzymać przy piersi za długo bo nic nie zrobię to sobie myślę 'co wy tam wiecie?! Tyle lat na nią czekałam,może sobie wisieć na cycku ile chce!’ I boję się tego upływu czasu,o którym piszesz…

    Mam do oddania książkę, o której kiedyś tu była mowa. Nadzieja na nowe życie, poradnik dla krążących o dziecku. Oddam za koszty wysyłki i jakąś słodkości bez czekolady, bo karmię.

    1. Malgoosia, jaki piękny koniec tej walki! Gratulacje!
      Domyślam się, jak mało masz teraz czasu, ale gdybyś miała chwilkę, to napisz proszę, jakie leki i jakie dawki brałaś. Pamiętam, że byłaś i na sterydach i na cytostatykach. Mój lekarz ostatnio twierdzi, że te ostatnie w ciąży to nie bardzo…

      1. W trakcie starań equoral 100, metypred i azatiopryna – raz dziennie przez 3 tyg. Po skończeniu encorton 10. Po pozytywnym teście kontynuacja encortonu do 20 tygodnia ciąży, zastrzyki clexane 0,4 i acesan 75 (acard powodowal bóle żołądka). Trzymam kciuki 🙂

        1. Sorry, że Cię męczę – tylko raz , przez 3 tyg. brałaś equoral i te inne? Czy w każdym cyklu po 3 tyg.? Ja brałam przez 3 miesiące, ale skończyłam w lutym i dr twierdzi, że teraz już nie…

          1. Nie męczysz. Chętnie pomogę. U nas bylo tak,ze mieliśmy 2 podejscia. Raz bralam leki przez 10 dni w lutym i w kwietniu bylam w ciazy, niestety beta kiepsko rosła i poronilam. W lipcu znow podjęliśmy temat,wtedy wlasnie bralam 21 dni. W tym cyklu sie udało.

  6. A ja się cieszyłam jak córcia „dorastała”. Nie mogłam się doczekać aż zacznie mówić, pytać, dopytywać. Az zacznie rozumieć argumenty dlaczego czegoś nie wolno. Ale ona od pierwszego dnia miała bardzo silny charakter (tak, wiem- dziwnie to brzmi). I jej okres niemowlęctwa był dla nas trudny. Ona wiedziała czego chce, wkurzała się jak coś jej się nie podobało, a słowne argumenty do niej jeszcze nie docierały. Nadal wspominam czas między 3 a 4 miesiącem życia jako najgorszy czas ever. Ona wtedy już widziała dobrze, była zaciekawiona otoczeniem, a nie umiała się przemieszczać. I była non-stop wkurzona. Na szczęście jak skończyła 4 miesiące to zaczęła się czołgać. I odżyliśmy….

    1. Ja tak miałam z moim najstarszym. Zawsze czekałam na „coś”. Na pierwsze karmienie czymś innym niż mleko, na zęba, kroki, gadanie… z perspektywy czasu mam wrażenie, że nie umiałam być tylko „tu i teraz”. Przy bliźniaczkach było całkiem odwrotnie, każdą z chwil chciałam maksymalnie wydłużyć, wykorzystać. Wiedziałam, że to moje ostatnie doświadczenie z takimi maluszkami. Więc np pierwsza kaszka nie była już czymś wow, a raczej podawałam ją z delikatnym ukłuciem żalu, że oto coś się bezpowrotnie skończyło. Pożegnaliśmy smoczki, butelki. Pierwsze sukcesy nocnikowepokazują, że i pieluchy niedługo pozegnamy. I nic mi z tych dzidziusiów nie zostanie już.

      Mam takie wrażenie, że ten czas ciągle przyspiesza, żal mi tego i chciałabym czasem włączyć mu pauzę. Ale tego nauczyłam się wraz z zostaniem mamą po raz drugotrzeci.

      1. To właśnie najczęściej słyszę, gdy mówię o trudnym charakterze mojej córki. Że to ja nie mogłam się doczekać kolejnych etapów.
        A to naprawdę nie do końca było tak.
        Jeszcze w szpitalu lekarki widząc ją mówiły „dziewczyna wie czego chce” (głównie dlatego, że jak chciała jeść to darła się tak głośno, że pół oddziału przybiegało sprawdzić czy krzywda się jej nie dzieje).
        Jak skończyła 3 miesiące to z dnia na dzień przestała dawać się wkładać do gondoli, bo CHCIAŁA widzieć więcej. Przez 2-3 dni walczyłam z nią (nie mając pojęcia o co chodzi), aż wreszcie zrozumiałam. Od tamtej pory jeździłyśmy z fotelikiem samochodowym (na szczęście mieliśmy model rozkładany do pozycji prawie-fizjologicznej).
        Takich przykładów mam dziesiątki.
        Więc tak – nie mogłam się doczekać aż komunikacja stanie się w pełni dwukierunkowa. Ale z powodów innych niż większość ludzi sobie wyobraża 😉

        Zresztą wcale im się nie dziwię. Nie spotkałam jeszcze tak upartego i wiedzącego czego chce niemowlęcia. Jak również nie spotkałam jeszcze rodzica, który by w pełni rozumiał o czym mówię, gdy przytaczam przykłady jak powyżej….

  7. Moje Cudo ma już ponad 3 lata. Za szybko…. ale każdy czas był piękny i jest. Nosiłam i noszę na rękach, jeśli tylko malutki chce śpimy razem łóżku, tulimy się ile starczy sił, na słowa „mamo pobawisz się?” rzucam pranie, prasowanie i zamieniam się w diplodoka. Już te 5 godzin przedszkola boleśnie uświadamia mi, że zbliża się dorosłe zycie… więc buduję – póki mogę – silną więź aby moje dziecko trafiało po niej do mnie zawsze – w moje ramiona.

  8. Cieszę się na każde nowe, które odkrywa Julka. ALe wciąż żal mi że to już nie moje maleństwo a duża panna, która mówi nie gdy ma inne zdanie. We wrześniu przedszkole, kiedy ten czas tak zleciał. Zaczynamy szykować się do walki o drugiego potworka, może ten dłużej będzie dzidzią.

  9. Iza, znam i rozumiem to uczucie. Ten smutek w radości. I towarzyszy on całemu macierzyństwu, z jednej strony jest to piękne – obserwowanie, jak z całkowicie zależnej od nast. istoty tworzy się człowiek, nasz ale z własnymi myślami, planami, z własnym zdaniem, no ale… coś mija.

    Wszystkie tu piszecie o dużych Waszych dzieciach, co ja mam powiedzieć, moja tak niedawno malutka córeczka pisze w tej chwili pierwszy z serii egzaminów maturalnych. Kiedy to minęło?:)))

    Bardzo przeżywam Waszą rodzinną radość. I bardzo się cieszę, że doszliście do tego momentu, że możecie przejmować się tym pierwszym ząbkiem:) pozdrawiam,

  10. A ja dziś wstałam o 5 rano bo Kudłaty lubi wschody słońca 🙂 i myślę rok temu jeszcze go nie było.. A teraz to normalny mały człowiek ze swoimi problemami, emocjami, pomysłami. Nie wiem kiedy on urósł bo ja chyba zajęta niewyspaniem normalnie to przegapiłam..
    Wężon cały czas trzymam kciuki za A.
    Gaja niech moc będzie z Tobą!

  11. A moj w sobote kończy 2 lata. I rozumiem Cię Wendy bo też nie śpię do tej pory i do tego ganiam za nim ciągle bo trafił mi się egzemplarz z turbo doładowaniem. Dziwna jest świadomość że to ostatnie dziecko i pewne rzeczy są po raz ostatni. Nawet jego wywracanie oczami ma swój urok.

  12. Soñadora i jak tam beta :-)?
    Niedawno skończyłam czytać Twoje archiwum, a tu widzę, że nowa historia się pisze 🙂

    Gdzie jest Pati? Ktoś wie co się u Niej dzieje?

    1. 290 w 11 dniu po crio. Ale progesteron niski i rano lekkie plamienie. No nic, w poniedziałek powtórzę. Ani ja, ani mój emek chyba nie umiemy przyjąć do wiadomości, że mogło się udać. Strasznie to nierzeczywiste dla nas.

      1. Sonadora, jesteś na cyklu sztucznym? Na estrofemie progesteron ma być niski, bo we krwi nie wykrywa tego z tabletek. Ja tak miałam, progesteron był masakrycznie nie skończy. Lekarz uspokoił że ok.

        1. Sonadora, jeśli transfer był na cyklu sztucznym (czyli bez monitoringu owu, tylko estrofem od początku plus progesteron przed transferem) to progesteron we krwi może być marny. Ja przy 3x1duphastonu i dwóch czy 3 luteinach miałam szczątkowy progesteron we krwi…

          1. No tak, ja wiem że estrofem to nie progesteron. Chodziło mi o to, że jestem na sztucznym i biorę estrofem, sorry za skrót myślowy. Biorę też duphaston i luteinę. Lekarz napisał, że progesteron jest ok, w poniedziałek powtarzam, zobaczymy.

  13. Miałam dziś „siknąć”, ale stchórzyłam.
    Brzuch mnie konkretnie i okresowo kłuje jak zwykle, więc zapewne wynik będzie ten sam co zwykle.
    Może jutro będę odważniejsza 😉

  14. Nie tak szybko rośnij synu. Nie tak prędko. Nie tak szybko mijaj czasie, zatrzymaj się na chwilę i daj mi się nacieszyć, napatrzeć. Proszę. Czasami myślę – kiedy on tak urósł? Przecież widzę go codziennie, każdego ranka wydaje się być taki sam…

    1. Gaju głask…
      Tak mi przykro 🙁
      Nie umiem wymyślić nic mądrego do napisania…
      Miałam taką nadzieję, że po wejściu tu odczytam dobre wieści…
      Tulam telepatycznie.

  15. Jest o czułości 10 zrobiony rano 8 dpt dwóch blastek nie kłamie i nie ma się co łudzić.
    Zostały 3 blastki, ale ja po prostu już nie wierzę.
    Zbieramy w tyg. dokumenty (koszmar, ile tego jest) i składamy w OA.
    Rodzina powiadomiona, przyjęła ze spokojem (albo dobrze udaje 😉 )

  16. Gaju , a ja jestem wściekła!!!! Od czego to cholera zależy….sa zarodki, pieknie sie dzielą, transfery udane…tyle prób…i nic ? Pytam też bo sama jestem w identycznej sytuacji/ 7 transferów/…czy to siedzi w głowie? Czy za bardzo tego pragniemy? Ale u której z Was , Drogie Dziewczyny oczekiwanie na wynik transferu pozwalało spokojnie spać? Kto potrafi odpuścić???? Nie ogarniam tego!!!!

    1. Candy, ja mam problemy immunologiczne i hematologiczne, a na to nie ma sprawdzonych recept. Mnie lekarz namawia jeszcze na szczepienia, ale dla mnie to jakieś kompletne sci-fi i nie chcę. Po prostu już odpuszczam.
      Nie mam siły, nie mam czasu, mam dość.
      Fajnie jest mieć znów nadzieję przez 3 tygodnie, ale potem ostra jazda dół zbyt boli.

  17. Jeszcze w szpitalu lekarki widząc ją mówiły „dziewczyna wie czego chce” (głównie dlatego, że jak chciała jeść to darła się tak głośno, że pół oddziału przybiegało sprawdzić czy krzywda się jej nie dzieje).
    Jak skończyła 3 miesiące to z dnia na dzień przestała dawać się wkładać do gondoli, bo CHCIAŁA widzieć więcej. Przez 2-3 dni walczyłam z nią (nie mając pojęcia o co chodzi), aż wreszcie zrozumiałam. Od tamtej pory jeździłyśmy z fotelikiem samochodowym (na szczęście mieliśmy model rozkładany do pozycji prawie-fizjologicznej).
    Takich przykładów mam dziesiątki.

  18. Gaju cholera jasna w końcu musi się udać! Wiem, że łatwo mi pisać ale niestety ivf to taka menda co wymaga próbowania i próbowania.

    Chciałam nieśmiało spytać czy ktoś wie czy można zrobić krio tak po prostu z marszu bez leków? Powoli dojrzewam żeby wrócić do N. Ale tym razem chciałabym tak bez chemii..

    1. Chociaż nie było to tak do końca z marszu, bo wszystkie badania przed trzeba było zrobić. Te stopnie czystości, cytologię, hormony, coś z jakimiś grzybami, jakiś posiew na to, nie pamiętam już nazwy. W sumie prawie tysiaka kosztowały te badania i poszedł na to cały cykl przed crio. Na naturalnym cyklu czasem też więcej wizyt trzeba, bo lekarz musi wyłapać naturalną owu.

    2. Wendy 🙂 często myślę co u Was, jak Filipo i ogólnie jak mija Wam życie.
      Roczek pyknął jak z bicza strzelił 🙂
      Cieszę się że wracacie do kliniki, będę mocno trzymać kciuki za braciszka lub siostrzyczkę dla kudłaczka!

      1. Hej Anett!

        Rok przeleciał jak F-16… Kudłate dziecko tonuz normalny fajny człowiek. Chodzi do żłobka, ma swoją dziewczynę i przesypia noce. Wracać chcemy choc co prawda jak tylko o tym powiem głośno to zaraz Filip tak mi da w kość .. że się waham

  19. Cześć, jestem na blogu nowa ale chciałabym do Was dołączyć. Przedstawię się: mam 41lat, jestem z Warszawy, po 2 nieudanych Ivf (7 tc dziewczynka; 4 tc), 1 zakończonym fiaskiem crio (4 dni temu; 4 tc).
    Jeździmy z mężem do Białegostoku do Kliniki.
    Lekarz jest małomówny ale konkretny, zawsze dostępny i to mi daje komfort. Wierzę mu. Wiedzieliśmy jakie ma stanowisko: jeśli 3 razy nie uda się, to kończymy (bylismy tego samego zdania).

    Po 2 poronieniu byłam u prof. Jerzak zrobiłam wszystkie badania (na podstawie tego blogu zrobiłam ich 5 razy więcej niż zleciła, gdyż stwierdziliśmy że nie mamy dużo czasu i nie będziemy po kolejnej wizycie dorabiać kolejnych i znowu czekać i znowu płacić 350 zł za wizytę): wirusologiczne, kariorypy, testy na celiakię, trombofilię, homocysteinę, ana, ana2, ana3 (te są pozytywne) białko c, białko s, kwas foliowy, żelazo, d3, b6, b12, limfocyty cd4-8-3-19, nk, lct, glukozę, insulinę, całą listę przeciwciał itd. Czekam jeszcze th1, th2 (mają być jutro rano). Mamy 16 stron wyników z laboratorium. Do tego przeplywy (tu jest podobno troszkę gorzej ale nie tragicznie).Nie jestem otyła. Mąż ma bdb nasienie.

    Zarówno Lekarz prowadzący jak i immunolog twierdzą, że jesteśmy zdrowi.
    Dostalam wprawdzie od Prof. inną konfigurację witamin (wcześniej koenzym q10 + fembion; teraz: fembion, q10, b6, b12, kwas foliowy, vit.E, miositogyn gt, acard), skierowanie do dietetyka by rozpoczać dietę śródziemnomorską z niskim indeksem glikemicznym jak również do reumatologa skoro ANA są na plus.

    Przyczyną jest więc wiek.

    A teraz pytanie: czy możecie się ze mną podzielić wiedzą gdzie się leczycie, u kogo i jaką macie opinię?
    Chcemy sprobować jeszcze raz ale nie jestem w stanie urywać się z pracy i pokonywać w szaleńczym tempie 420 km w ciagu 1 dnia kilka razy w tygodniu.
    Jestem tym zestresowana.

    Bede wdzięczna za podpowiedź.

    Lekarz prowadzący zaleca wyjazd do Brna (unica) podobno mają zadziwiające wyniki.

    Bardzo dziękuję za tego bloga, to ogromna ulga…

    1. Witaj J. A jakie masz te ANA? Mnie wychodziły graniczne lub lekko dodatnie (80-160-320). Najwyższe w pierwszym badaniu.
      Oczywiście poszłam do reumatolog, immunolog, hematolog. Zrobiłam dużo szczegółowych badań i nic nigdzie nie wyszło. Niedużo dodatnie ANA mogą po prostu być. Bez żadnej choroby i w niczym nie szkodzić.

    2. Droga J, ja zaszłam w ciążę i urodziłam po 3 IVF po 40 w klinice N. Nie wiemdo końca, co było ostatecznie medycznym kluczem do sukcesu, lecz mam jakieś tam przemyślenia… Jeśli masz ochotę, napisz do mnie: heloiza11@gazeta.pl. W każdym razie – powodzenia!

  20. Witaj J
    My po 2 stymulacjach i 6 transferach w Warszawskim N (ostatni udany ale serduszko stanęło w 10 tc) postanowiliśmy przenieść się do Białegostoku. Wybraliśmy Bociana, mają oddział w Warszawie i konsultował tu dr M. Stymulacja miałam w Warszawie a punkcję i transfer w Białymstoku. Udało sie za pierwszym podejściem. Brzdąc skończył właśnie 7 mcy. U nas problemem były tylko i aż niedrożne jajowody, rodziłam po 40 urodzinach. Tyle w skrócie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *