Moja postawa akceptacji biegu rzeczy właśnie przechodzi próbę.
Na dzisiejszej wizycie lekarz poinformował. Że ustawa. Że nie mogą rozmrażać. Że nie wie ile to potrwa. Że mu. Że przykro. Że wie, że pamięta, zrobił scratching…
Nie potrzebuję tych czułości. Nie jestem zła na lekarza. I byłam przygotowana, że to usłyszę.
Mam 27 dzień cyklu i jasny umysł.
– Opóźniamy okres – mówię.
– ????
– Od grudnia jestem w nowej pracy. Nie będę mogła tak na trzy godzinki tutaj wyskakiwać ani wziąć zwolnienia po transferze.
– Dobrze, spróbujemy – szybka zgoda, byłam gotowa na dłuższe negocjacje.
Pyta mnie jeszcze co wolę, Orgametril (który biorę dość często np. na torbiele krwotoczne, czyli te, które zostają z otorbielonych dojrzałych pęcherzyków) czy tabletki antykoncepcyjne (wolę Orgametril). Uprzedza, że może nie zadziałać, ale rzeczywiście w badaniu nie widać oznak nadchodzącego okresu – mówiłam, że się spóźni.
Uprzedza, że miesiączka i tak „może się przedrzeć” przez Orgametril. Wiem. Pyta czy w ogóle mamy robić badania, po które przyszłam (wymaz), skoro kriotransferu pewnie nie będzie. Tak, poproszę.
Lekarz jeszcze troszkę walczy. A w jakich godzinach będzie pani pracować w grudniu? – pyta. A daleko? A czym pani jeździ do pracy? Samochodem byłoby szybciej. Pach, pach, pach! Co pytanie to pudło.
I tak uwielbiam tego lekarza.
– No to mam nadzieję, że spotkamy się w listopadzie – żegna się. – Chyba, że będę wtedy w wiezieniu.
– Posiedzimy razem – uśmiech za uśmiech.
Nie zamierzam siać paniki. Lekarz wyraźnie mówił o KRIOTRANSFERACH. O mrożonych zarodkach. Z jego słów wynikało, że nie mogą na razie rozmrażać – zarodków, komórek, nasienia. I mówił to o mojej klinice – N. pod miedzianym zielonym dachem.
Drapię się po głowie, dumam i sapię. Jak ja mam to kurwa w grudniu dopiąć?
***
Jadę dziś rano do pracy zatłoczonym, zaparowanym autobusem (on jest zatłoczony już o 6.30). Stoję, obok mnie siedzi kobieta w wieku 50-60 lat przesuwa w palcach różaniec i szepce modlitwy czy zaklęcia. Szanuję, a nawet lubię symbole – różaniec z granatów zawsze w mojej pełnej nieprzydatnej pamięci głowie. Ale nie mogę patrzeć na tę demonstrację. Czuję złość. To nie wina tej kobiety, że nam się nie udaje. Ale jeśli wszystkie szepcące wiedźmy z autobusów postawić jedną na drugiej – będą sięgały do księżyca. Ciężko to przeskoczyć. Może gdyby nie ta szumiąca pacierze armia – ustawa powstałaby szybciej. I dziś miałabym dzień bez przekleństw, jak dzień bez krawata. Czuję złość i wiem, że to bez sensu, ale nie umiem jej zamienić na litość. Obok szeptaczki zwalnia się miejsce. Wciskam się tam, z premedytacją przeciskam się za blisko i trącam kobietę nogami, a masz!
A dlaczego z listopada odwolane ? O co chodzi ?
Ania, odwołane są zabiegi od początku listopada, bo 1 listopada wchodzi w życie ustawa o in vitro.
To ma potrwać do czasu „aż się wyjaśni”.
Są jakieś problemy z regulacjami prawnymi, ale lekarze dość mętnie to tłumaczą. Albo sami nie wiedzą, albo nie chcą/nie mogą powiedzieć więcej.
Nie siejesz paniki. W calej klinice sa odwolanie nie tylko transfery, ale i nowe pelne cykle inv.
Za wykonanie transferu lub procedury bez licencji wymaganej przez ustawe o in vitro grozi grzywna 150 tys. Lekarze nie pojda do wiezenia 🙂
Ale sytuacja jest bardzo slaba. Bedzie nowy rzad, nikt z rzadzacej partii, ktorej szczerze nienawidze tak jak partii, ktora wygra wybory, nie pomyslal o tym zapisie w ustawie. Kliniki sie boja, ze licencje beda wstrzymane na czas nieokreslony.
Taka sytuacja w tym kraju.
Mam nadzieje, ze Ci sie uda wstrzymac miesiaczke!
Spinam poślady, Małgorzatka, ale nie wiem jak długo dam radę je spinać…
A w grudniu transfery będą? Może będą bojkotować procedury długo. A co z tymi, co zaczęły właśnie długi protokół? Co mają odłożony transfer prze hiperstymulację?
Obrzydliwe jest to, co się dzieje.
Kochana, ja nic nie wiem. Starałam się napisać Wam dosłownie słowa lekarza – bez własnych dopowiedzeń i komentarzy.
Nikt jeszcze nie wie ile to potrwa – to słowa lekarza.
I mam wrażenie, że lekarz był pesymistycznie nastawiony – to już mój własny komentarz.
Pierwsze co powiem, to: cholera!!!!!
A drugie to:
Dlaczego akurat crio? Przecież rozmrażanie tego co już jest to najmniej kontrowersyjny moment. Skoro ustawa nie pozwala działać bez licencji, to nic nie powinni robić. A może nie będą, tylko akurat Tobie powiedział o crio, bo to Cię teraz interesuje.
Dlaczego nie mogli tego załatwić przed wejściem w życie ustawy? Kopacz rzuca na wiatr o przedłużeniu programu, a nie mogła zapewnić ciągłego funkcjonowania klinik.
W poniedziałek idę na wizytę. Myślałam, czy nie przełożyć, jeśli okres nie zacznie się jutro. Ale teraz to na pewno pójdę, żeby się dowiedzieć co dalej.
Iza, czy my musimy mieć tak pod górkę?
Wężon:
1. No cholera – i wszystkie gorsze słowa.
2. Nie wiem, dlaczego akurat krio. Lekarz tłumaczył mi kwestię rozmrażania, ale czy tak chciał, czy tak musiał mówić – nie wiem.
3. Idź do kliniki. Jak u CIebie nie ma problemów to wydrę swojego Mrozaka i pędzę do Ciebie. Ale sygnały o wstrzymaniu procedur napływają z całej Polski…
4. Ciekawe, czy potem będziemy mieć tak samo z górki…
Nie mogli tych licencji przygotować po podpisaniu ustawy?
Myślę, że kliniki złożyły dokumenty dawno i czekają na wydanie decyzji ministerstwa. I chyba utknęło. Dość niefortunnie zbiegło się to w czasie z wyborami.
No nie można wydawać akredytacji na podstawie aktu, który nie obowiązuje. MZ ma na to czas od 1 listopada do 31 grudnia. Teraz wszystko zależy od tego jak dana klinika jest dogadana z ministerstwem. I tak, dotyczy to crio, bo o inwentaryzowane zarodki chodzi.
Iza, a co Ci da to przesunięcie okresu? Myślisz, że te parę dni coś zmieni?
Wężon, odwrócę pytanie – a co mi szkodzi?
Masz rację, nie szkodzi. A nie da się przyspieszyć, żebyś zdążyła w październiku?
Jestem zła na to swoje endo, że się nie udało teraz.
Wężon, nawet, gdym dostała okres dziś – transfer wypadłby ok. 3-5 listopada.
Iza, przesuwaj okres jak dlugo sie da. Zrobilabym dokladnie tak samo.
Nowej pracy od stycznia zaczac nie mozesz? 🙁
Malgorzalka, oni na mnie czekają 3 miesiace – i tak są raz) tolerancyjni; dwa) niezadowoleni, że tyle muszą czekać.
Zawodowe samobójstwo, jeśli poproszę jeszcze o miesiąc czekania. A sytuacja jest taka, że nie możemy być bez pracy.
Jakoś to będę musiała ogarnąć. Taksówkami będę dojeżdżać do klini albo co…
Co Ty mówisz!? Chore to wszystko. Nie myślałam, że to przyjmie taki obrót. No bo ja też „wracam do gry”. Ale mój powrót do gry jest gorzki i smutny. Zarodek przestał się rozwijać i zatrzymało się serduszko. Czekam na oczyszczanie organizmu a tego ani widu ani słychu.
Plan działania – transfer po Nowym Roku. A potem to się zobaczy.
Pewnie to opiszę na blogu, jak będę już w stanie.
Basiu :(. Smutny koniec naturalnego cudu. Ściskam.
Basiu, tak mi przykro, tak strasznie przykro 🙁 🙁
podczytywałam Twojego bloga i kibicowałam Ci z całych sił, a tu takie wiadomości.
Trzymaj się Basiu.
Basiu 🙁 Twój powrót do gry nie był tu spodziewany ani oczekiwany 🙁
Tak strasznie mi przykro… 🙁
Jak się czujesz?
Żyję nadal, na początku był szok. Teraz od kilku dni jest smutek. I najgorsze jest to czekanie, kiedy to się zacznie. A mój organizm nic a nic.
Basia, jak dobrze Cię rozumiem. Pamiętam każdą minutę takiego czekania u siebie – jak to będzie i kiedy się zacznie…
Ale kiedy już się zaczęło – wiedziałam skądś, że to jest właśnie ten moment. I – mimo, że wiele osób mówi inaczej – nie bolało. A bólu się bałam. Nic nie bolało.
Bardzo mi przykro i jestem z Tobą w tych chwilach. I z S-mother. Nie jesteście same.
Bardzo mi przykro 🙁
Przykro mi przeogromnie.
Dopiero teraz doczytałam. Tak mi przykro! To taka cholerna, gorzka niesprawiedliwość…
Dziewczyny,
taka sytuacja jest w calej Polsce. Moj lekarz akurat byl „wygadany” i powiedzial mi, ze podchodza pesymistycznie co do „czasu otrzymania niezbednej licencji na dzialanie”.
Nikt nie pomyslal o ciaglosci. Pamietajcie dodatkowo jaki bedzie burdel z zarodkami i komorkami jajowymi samotnych matek.
Tak sobie mysle, na chuj nam ta ustawa byla. Nie dosc, ze samotne matki i pary bez slubu nie beda mogly tego zrobic to jeszcze taki burdel z tego wynikl.
A co do licencji: zgody udziela minister zdrowia…
Ja jestem wsciekla do granic mozliwosci. Nie wiem co powalone pisiory pseudokatole wymysla.
Małgorzatka, pary bez ślubu mogą robić ivf. Wystarczy oświadczenie, że się jest parą.
Zamiast biegiem wydawać zezwolenia, to ogłaszają plany kontynuacji programu.
PIS nie wyda zgody przynajmniej do końca programu.
Trzeba się chyba zainteresować klinikami w Czechach.
Imbirowa, czy Ty przypadkiem nie powinnaś już robić bety? Odezwij się.
No właśnie Imbirowa, jak wczorajsze testowanie? Czekamy na wieści!
Dzięki Dziewczyny za trzymanie kciuków, i że o mnie pamiętacie. Niestety nie udało się. Na dole napisałam więcej.
…
Rozporządzeń ma być osiem. Mają zagwarantować stałe standardy jakości i bezpieczeństwa w postępowaniu w procedurach medycznie wspomaganej prokreacji, która dotąd w Polsce w ogóle nie była regulowana. Określą więc np., jakie normy muszą spełniać pomieszczenia w klinikach, bankach komórek rozrodczych i bankach zarodków, jakie urządzenia mogą stosować, kto ma w nich pracować, jak i kto ma tych pracowników szkolić, jakie systemy jakości stosować, jak znakować gamety i zarodki, by nie doszło do sytuacji takiej jak w Szczecinie, gdy kobiecie wszczepiono do macicy zarodek z komórki jajowej innej kobiety.
In vitro będą mogły stosować wyłącznie ośrodki, które spełniają te wszystkie warunki i dostaną pozwolenie. Pozwolenie jest również warunkiem działania banku gamet i zarodków. Ośrodek może mieć własny bank lub umowę z bankiem prowadzonym przez inny podmiot.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18407830,in-vitro-wchodzi-w-zycie-kliniki-leczenia-nieplodnosci-obawiaja.html#ixzz3ol9MEU3S
Shit, ja wyczerpałam swój limit czytania na wyborczej 🙁
O a tu jest juz wszystko wyjaśnione:
Właściciele klinik in vitro są pełni obaw. Mają obowiązek przedstawić ministrowi program, jak chcą swoje placówki dostosować do wymagań ustawy. Dopiero gdy program zostanie zaakceptowany, mają prawo działać. Na przedstawienie programu ustawa daje trzy miesiące od wejścia przepisów w życie, minister ma kolejne dwa na akceptację programu lub jej odmowę.
– Nad programami można pracować, zanim wejdzie w życie, bo przecież przepisy ustawy są znane i nic się w nich nie może zmienić. Jestem przekonany, że znaczna część klinik już je ma gotowe lub prawie gotowe – uspokaja Sztolcman.
– Przepisy ustawy, owszem, są znane, ale nie rozporządzeń – mówi właściciel jednej z klinik. Woli zachować anonimowość, by w przyszłości jego placówka nie była traktowana przez ministerstwo w sposób „szczególny”. Zwłaszcza że wejście ustawy w życie zbiegnie się z wyborami parlamentarnymi i tworzeniem nowego rządu.
– Wszystko w porządku, jeśli po wyborach w Ministerstwie Zdrowia za ustawę o in vitro będzie odpowiadał Radziewicz-Winnicki albo ktoś o podobnym do jego podejściu do sprawy – twierdzi. – Ale co, jeśli będzie rządził PiS? Zawsze znajdzie się jakiś źle postawiony przecinek, który pozwoli odrzucić przedstawiony przez nas program – ocenia. – Jeśli minister program odrzuci, trzeba będzie przygotowywać nowy, który dostanie akceptację lub jej nie dostanie. Będą mijały kolejne miesiące, a nam nie będzie wolno działać.
Powiem: Ja piórkuję!!! Choć ciśnie mi się na usta całkiem inny słownik, grrrr
My dziś mieliśmy transfer i został nam jeden mrozak tylko. Staram się być dobrej myśli, ale gdyby coś to planowałam powtórkę z rozrywki w listopadzie właśnie… Nie siejesz paniki, dobrze, że piszesz. I co? Nikt nic nie wie? Jest jakiś czas na przyznanie takiej licencji? No szlag by to!
P.S. Ja odmawiam czasem różaniec, ale ludziom w sumieniach dziury nie wiercę i do majtek nie zaglądam, więc podzielam Twoją złość. Sama bym trąciła tę kobietę na Twoim miejscu.
j@, właśnie starałam się nie urazić nikogo swoją spontaniczną złością. Nie chcę byc oceniana za swoje działąnia, więc i ja nie mogę oceniać.
Tak naprawdę widzę siebie z boku aż nadto jaskrawo – nie mogę winić za porażki pogody, nie mogę winić męża, rodziców, kolegów z pracy ani kotów sąsiadów. Ale ktoś musi być winien, więc padło na szeptaczkę…
Ale lepiej mi się zrobiło 🙂
Lepiej na szeptaczkę niż na męża:) Ja coraz częściej daję sobie prawo do spontanicznego wylania złości, nawet jeśli miałoby to kogoś urazić. Trudno. Mi też się zrobiło lżej, mimo że osobiście w okolicznościach autobusowych nie uczestniczyłam. Samo wyobrażenie jakoś kojąco zadziałało;)
P.S. Pewnie widziałaś już ten obrazek. Ja też, wiele razy. Mimo to w podobnych sytuacjach niezmiennie mnie rozbraja i poprawia humor;) A więc „here it goes”:
http://www.katoliban.pl/upload/images/large/2015/07/nie-damy-sie-zaplodnic-in-vitro_1554696132.jpg
Tak, to (nomen omen) boskie. Żebyś widziała, jak mi się micha rozjarzyła jak kliknęłam w link od Ciebie 🙂 Dzięki!!
Ja pierdzielę!
przyznam, że w nosie miałam ustawę i w ogóle nie słuchałam co o tym w mediach mówią – ale że taki burdel się zrobił??
tyle było o krzyku, żeby nie niszczyć zarodków – a teraz nie można ich przetransferować?
takie jaja, to tylko w Polsce…
szlag mnie jasny trafił.
to ja się tu kroję, leczę lekiem ciężkiego kalibru, na który nawet nie mam pieprzonej refundacji (więc póki co wydałam już 1 350 zł za 5 szt zastrzyku), w jednym roku zaliczę 2 operację i wszystko na darmo? bo się ktoś kurna nie może określić? czy te polityczne bezmózgi nie wiedzą co to znaczy ciągłość leczenia??
trąbią o braku młodych, z których byłyby emerytury – a blokują ivf?…
brak słów.
strasznie mi przykro Iza… strasznie… 🙁
nic tylko się kurna spakować i wyjechać z tego kraju…
„tyle było o krzyku, żeby nie niszczyć zarodków – a teraz nie można ich przetransferować?”
no nie mieści mi się to w głowie też!!!!
Hania, co to za zastrzyki, sorry, diamenty sproszkowane czy co???? To ten Zoladex???
Ciekawie u CIebie… Też mi strasznie przykro… Jak się czujesz?
Dla polityków PiS to nie jest ciągłość leczenia, a nasza fanaberia.
Iza,
tak właśnie – chodzi o Zoladex. Refundowany jest tylko przy raku gruczołu krokowego. Bez refundacji kosztuje 262 zł / 1 szt. W czwartek idę na 5 zastrzyk, wtedy też okaże się czy będzie 6, czy kolejna laparoskopia.
a jak się czuję? nie wiem. Depresyjnie trochę. Nie wiem czy to pogoda, czy nawał różnych niefajnych rzeczy w jednym czasie, chory pies, czy skutki uboczne leku. Może wszystko to na raz sprawia, że daleko mi do optymizmu..
i jeszcze ta cholerna ustawa. Myślałam, że zaraz po laparo opracujemy z ginem plan kolejnego podejścia do ivf… żeby wszystko działo się od razu, bez zbędnych i niebezpiecznych przerw, coby się endometrioza cudownie nie pozbierała… muszę przejść stymulację od nowa, bo nie mam żadnych mrozaków…
Haniu, ale chyba stymulacje nie są wstrzymane? Ani transfery świeżych zarodków? Nie kestem pewna – ale dowiedz się w swojej klinice po prostu.
Iza, a tydzień temu robiæc scratchingu nie wiedział, że nic z tego nie będzie? A mnie po co znowu się każą faszerować estrogenem, skoro nic z tego nie będzie?
Wężon, lekarz już wtedy powiedział, że nie wie, jak to będzie, ale „powinno się udać, bo my ze starych stymulacji”. To była także decyzja, czy robimy.
Twoi lekarze, podobnie jak moi, sami nie wiedzą, co się stanie jutro. Lepiej leczyć niż zaniechać – chyba wychodzą z takiego założenia.
Coś się obawiam, że zespułam Ci weekend 🙁
Witam dziewczyny udzielę się dziś pierwszy raz ale czytam i obserwuję od dłuższego czasu.Miesiąc temu mój lekarz ze szczecina bo stąd pochodzę,powiedział mi jasno,że do listopada niczego nie może ruszyć,zamrażanie ,rozmrażanie itd… Mnie akurat interesuje rozmrażanie-bo będę biorczynią komórki (przedwczesne wygaśnięcie pracy jajników) taka jest diagnoza.Niestety musimy czekać ale ile? Tego nie wie nikt…
Szeptaczce się należało 🙂
ściskam
Anga, dzień dobry, jedziemy na jednym wózku jeśli chodzi o czekanie (a raczej na jakimś gigantycznym wozie na setki czy tysiące osób).
A z ciekawości jak to jest z biorczynią komórki – transferuje się komórkę czy już gotowy zarodek?
Prawda, ze od jednego gestu w stronę szeptaczki nam kilku tutaj lepiej? 🙂
Iza-ja potrzebuję tylko komórkę jajową-mąż ma super nasienie.
Komórka jest rozmrażana i zapłodniona nasieniem mojego męża.
Jeszcze nie przyswoiłam tej wiadomości,że to będzie cząstka innej kobiety…
pozdrawiam
Anga, nie chcę się wtrącać, nie powinnam się wypowiadać, bo nie mam doświadczenia, ale jeśli się nie pogodziłaś z taką sytuacją, to może wtrzymajcie się z procedurą, póki się nie pogodzisz?
Bo jednak to decyzja o życiu…
W klinice powinien być psycholog, z którym mogłabyś porozmawiać. Pomóc nazwać strachy po imieniu. Próbowałaś?
Mąż nie ma nic przeciwko? Mówłaś mu z pewnością, że jeszcze trawisz ten fakt…
Jesteś dzielna i silna, że dopuszczasz możliwość przyjęcia komórki innej kobiety, przepracuj swoje wahania, kochana…
Izuś, jesteśmy z mężem już po wizycie u psychologa…pogadaliśmy, popłakaliśmy, no i teraz trawimy.
A Ty kochana poć się,wypacaj myśli.
🙂
Jakie to jest wszystko pojebane!!! Brak mi słów, aż trudno uwierzyć, że niedawno świętowałam przeglosowanie tej ustawy, a teraz wydaje mi się, że to najgorsze, co mogło nas spotkać. Zarodki w klinice, są, czekają, chcemy je wziąć, nie możemy.
absurd!!!
Czyż to nie genialna opcja dla pisu, żeby de facto uniemożliwić wykonywanie in vitro w Pl???
Jestem przerażona, mój transfer w tej sytuacji też leży. Ciekawe, czy kliniki będą brać opłaty za przechowywanie…
S-mother; Basiu 🙁 🙁 🙁 nie mam słów na to, co Was spotyka 🙁
Iza, współczuję, bo jesteś na pierwszej linii frontu.
Ja pi*****E. Okazuje się że ustawa przyniosła więcej złego niż dobrego. Wszystko byłoby pewnie ok gdyby nie te pieprzone wybory. Bo jeśli wygra Pis to nie beda tak chetni zeby wydawac te licencje. Co za beznadziejny burdel!!!! 🙁
Dziewczyny mam nadzieję że ta farsa szybko się skończy i wszystko wróci do normy.
S-mother dziś pewnie boli głowa… A ja znikam na cały weekend do pracy. Miłego weekendu!
Cześć Dziewczyny, moja beta to <0,1, czyli zero, null, nic. nawet nie drgnęło.
Nie był to dla mnie wczoraj wielki szok, bo nie wytrzymałam i zrobiłam betę już 7dpt przed wyjazdem na długi weekend (miał to być magiczny pierwszy wyjazd z pasażerem na gapę, a był wyjazdem na pocieszenie). 15 października (12dpt) w Dzień Dziecka Utraconego tylko potwierdził się wynik, niezmienny cały czas. Wiem, że lepiej tak, niż zobaczyć pozytywną betę, rozbudzić nadzieje, a potem zobaczyć jak spada… nie mam po czym płakać, bo nic nie było. Ale mimo wszystko, to jest tak przykre!
Czyli ja też znów wracam do gry i ustawiam się na koniec kolejki. Gadałam z lekarzem, spytałam o wstrzymanie kriotransferów. Umawiają, planują i czekają na papier z ministerstwa. Potwierdził, że może się okazać, że będą musieli w ostatniej chwili odwoływać zabiegi, jeśli do końca października tego papieru nie dostaną. Co za kraj!
S-mother, Basia, tak bardzo mi przykro razem z Wami. Trzymajcie się!
🙁
Imbirowa 🙁
Imbirowa, e tam zaraz na koniec kolejki. W jednym szeregu idziemy. Przykro mi, że się nie udało 🙁
Tak mi przykro, że się nie udało 🙁 Musisz wierzyć, że kolejny raz będzie szczęśliwy!
Marta, wierzę cały czas. Bez wiary w to, że się uda, nie miałoby to sensu. Strach jest jednak ogromny. Na pewno nie jestem na etapie pogodzenia się z faktem, że może się nigdy nie udać.
Imbirowa, szkoda, ale za pierwszym razem rzadko wychodzi. Dobrze, że od razu, bez płonnych nadzieji. Ile masz jeszcze mrozaków?
Będziesz podchodzić od razu jak się da?
W październiku nie podeszłyśmy razem, może w listopadzie się uda.
Iza, Wężon, wychodzi na to, że zwartym szeregiem idziemy w ten listopad!
My mamy jeszcze dwa zarodki. Ponieważ nic się nie zadziało po pierwszym transferze, to raczej nie będzie przeciwwskazań, żeby podejść w najbliższym cyklu. Czyli ten feralny początek listopada. Staram się zachować spokój…
Mam przyjść na USG w 10dc. Większość dni po transferze miałam plamienia i myślałam, że po odstawieniu leków od razu przyjdzie @, a tu trzeci dzień mija i nic. Niecierpliwiłam się, ale właśnie sobie uświadomiłam, że w obecnej sytuacji formalno-politycznej im później się zacznie tym lepiej. A nuż ten jeden czy dwa dni może mieć znaczenie, i uchroni nas przed zmarnowaniem całego cyklu. I znów to czekanie i niepewność. Czekanie na licencję dla kliniki. Czekanie na okres – czyli normalka.
Iza, oby Ci się udało z transferem w listopadzie jeszcze w starej pracy! nie dość, że jest stres 1) związany ze stanem własnego organizmu, 2) z zezwoleniem na transfer, to jeszcze 3) czy uda się to połączyć z pracą. Ech, współczuje!
Starajmy się nie martwić na zapas, bo i tak nic to nie zmieni na plus! a zaszkodzić może. Miejmy nadzieję, że finalnie wszystko dobrze się ułoży.
Imbirowa, progesteron brany po transferze może opóźnić okres. Mam nadzieję, że to będzie właśnie opóźnienie w czas….
I tak, empatycznie wypunktowałaś mi dokładnie wszystkie moje strachy
Jeszcze się będziemy z tego śmiać – taki mam plan… 🙂
Iza, przepraszam Cię za to wypunktowanie, jeśli Cię to dotknęło. Naprawdę współodczuwam z Tobą i źle mi z tym, że musisz mieć więcej strachów niż ja. Trzymam się jednak wersji, że strachy dzielone są pomniejszone 🙂
U mnie niepewność zamieniła się już jednak w pewność, że listopad mam zmarnowany. Dziś 1dc, czyli transfer przy moich cyklach wychodzi 3.11. Nie liczę na cud, że 2.11.moja klinika dostanie licencję.
Imbirowa, skąd, może źle się wyraziłam – właśnie wczułaś się w moją sytuację, jakbyś siedziała w mojej skórze – dziękuję Ci za tę empatię!
No i nie chcę, żeby Ci było źle, ale czuję, że dobrze czujesz, co odczuwam 🙂
Oczywiście, ze strachy podzielone są mniejsze. Właśnie je rozdaję, bo tabletki na nic się nie zdały i zaczyna się okres.
Zbiegły nam się cykle, Imbirowa! Staram się nie mysleć, co to będzie dalej, bo wargi mam zgryzione już całe…
Izus, jestem:-) wróciłam do czytania i żywych;-) po 3 nieudanej iui w lipcu i braku plemników, operacji u K na zylaki powrózka nasiennego, wracam do gry o życie i cud:-) w grudniu bad nasienia czy coś tam się odbudowano. Po 3 mies kazali zrobić po operacji 🙂 i dalszy wybór czy jest szansa na iui czy tylko już inv buziaki
Ewciak, witaj wśród żywych. Podziwiam Cię za te inseminacje. Ja też miałam 3, ale jakoś bardziej mnie wyczerpywały psychicznie, niż in vitro – choć wiem, że iui jest zdrowsze (mniej faszerowania hormonami).
Trzymam kciuki za obdudowanie armii żołnierzy 🙂
My mam wizytę we wtorek. Jestem ciekawa co nam powiedzą.
Aż boję się co będzie po wyborach 🙁
Miłego weekendu
Kopnęłaś kogoś, bo odmawiał różaniec?
Chyba trochę przesadzasz. Rozumiem, że jesteś poirytowana, ale kopanie bogu-ducha- winnej staruszki nic nie zmieni. Poza tym wołasz o tolerancję dla swojego światopoglądu, ale sama atakujesz fizycznie ludzi, którzy mają odmienny.
Moralność na poziomie 'Kali ukraść krowę- dobrze’, 'Kalemu ukraść krowę- źle’
Yyyy myślę że to Ty trochę przesadzasz. Myślę, że nie do końca zrozumialas o co chodzi Izie.
Każdy ma prawo do własnego zdania. A moje zdanie jest inne od twojego. Uważam że jeśli sytuacja była by odwrotna i Iza na głos powiedziała by co jej leży na sercu i z jakimi sprawami się zmaga to nie zostałaby tylko lekko kopnieta w nogę.
A pani szeptaczka różaniec mogła odmówić w zaciszu domowym albo w kościele a nie w miejscu publicznym, gdzie są ludzie różnych poglądów i wyznań.
Kira chyba trochę przesadziłas z oceną Izy.
Kiro, myślę, że to kopnięcie Izy miało bardziej wymiar symboliczny.
Ja osobiście jestem zdecydowanie przeciwna obnoszeniu się ze swoją religijnością w miejscach publicznych acz jestem tolerancyjna dla inności innych pod warunkiem, że tą innością i swoimi przekonaniami nie wyrządzają komuś krzywdy.
Niestety, osobiście mam przykre doświadczenia z osobami klepiącymi ostentacyjnie paciorki i zajmującymi pierwsze ławki w kościele (a odebrałam najbardziej katolickie wychowanie z możliwych), bo te właśnie osoby tolerancyjne dla inności nie są, a już kobiety co invitro sobie chcą robić to na stosie by spaliły. Wiem też, że takie osoby, po gromkim wezwaniu z ambon kościelnych, podpisały się np. pod wnioskiem o całkowity zakaz aborcji zupełnie nie rozróżniając terminu aborcja i terminacja. Nawet nie zdając sobie sprawy, na jaki los taki zakaz, gdyby wszedł w życie, skazałby kobiety, które nie mogłyby terminować ciąży która zagrażałaby ich życiu – patrz przykład Wężona która aby ratować siebie musiała terminować zdrowe&chore dziecko jednocześnie. W Irlandii gdzie taka ustawa funkcjonuje, dopiero po zgonie młodej kobiety która zmarła bo lekarze nie mogli usunąć chorego płodu, społeczeństwo przejrzało trochę na oczy.
Iza, w tym wszystkim strasznym co ją spotyka, w tej siedzącej w autobusie „szeptunce” ujrzała skumulowane wszystkie swoje negatywne odczucia.
I ja ją rozumiem.
Kira, nie kopnęłam, tylko trąciłam nogami i nic się nikomu nie stało poza faktem, że zrobiłam z tego symbol i opowieść o sile religii w Polsce. Nie ma w tym żadnej przesady.
Ale cieszę się, że jak masz odmienne zdanie – potrafisz o tym pisać.
Kira, właśnie dlatego że jestem wierząca uważam, że Iza zrobiła bardzo dobrze bo i samego Jezusa takie rzeczy wkurzały na maxa. Jezus z pewnością nie byłby taki tolerancyjny w stosunku do niej a wręcz przeciwnie takich ludzi potępiał ostro:
„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli”
„Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic (czy też w autobusach*) wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.”
*przypis do roku 2015
„Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.”
Tak, dla dobra tej staruszki to ktoś powinien ją naprawdę mocno kopnąć aby się opamiętała dla jej własnego dobra (zbawienia – przypis dla wierzących 🙂
Asia, dziękuję że wsparłaś mnie cytatami – za mało się znam, żebym sama je znalazła, ale bardzo mi odpowiadają.
Tak po laicku rzeczywiscie odczuwam, że kilka rzeczy powinno się robić w odosobnieniu – ja mam tak np. z całowaniem się (noo, nie obściskuję się na ulicy), z wyciskaniem pryszczy (nigdy nawet przy mężu) i tak bym najpewniej miała z modliwtą – przepraszamm jeśli kogoś uraziłam 🙂
S-mother, Basiu bardzo mi przykro 🙁
My sobie zrobiliśmy miesiąc nie myślenia i ivf, totalny luz, więc to co przeczytałam dziś tutaj, to jak uderzenie w splot słoneczny ;/
Za 10 dni mamy wizytę u lekarza genetyka, który powie nam jakie badania dalej i czy warto, ale gdzieś w sobie miałam taką myśl, że może jeszcze do jednej stymulacji podejdziemy. Teraz jednak zaczynam się poważnie zastanawiać, czy po nowym roku nie zarejestrujemy się w ośrodku adopcyjnym.
Sweetie, ja jednak mam nadzieję i troszkę wiary, że do czasu, kiedy będziecie po komplecie badań – wszystko się wyjaśni.
Informacja od lekarza jest taka – że na razie wstrzymanie kriotransferów dotyczy początku listopada. Nie denerwuj się na zapas, jeszcze będą okazje, żeby się podenerwować.
Rozmowy o adopcji, przygotowywanie się do tego, ostrożne oswajanie – uważam, że są bardzo cenne. Żeby nie podejmować zadnych decyzji w nerwach/złości/rozżaleniu – warto po prostu obgadać różne możliwości 🙂
Masz rację Iza, decyzja o adopcji to bardzo poważna i trudna sprawa, ale my już o tym rozmawialiśmy wielokrotnie. Pierwsza taka myśl pojawiła się jeszcze przed Hanią, potem oczywiście zaraz po, i znów, zanim wybraliśmy się na ivf. To nawet nie wyjście awaryjne, tylko coś o czym po prostu rozmawiamy, coś, do czego powoli dochodzimy.
Ale oczywiście mam nadzieje, ze względu na Nas Wszystkie, że to zamieszanie z ustawą szybko minie 🙂
hm… Iza czyli chodzimy do tej samej kliniki a w czwartek byłam u mojego Doktorka Z. I nic nie wspominał o tym… U mnie to jeszcze pare misiecy bo musze miec usunięty jajowod i dopiero we wtorek bede znała termin operacji,nie mniej jednak zaczęłam sie obawiać Ze moze byc szansa ze w ogole nie podejde do całej procedury bo nie bedzie jakis papirkow z ministerstwa? Dobrze rozumiem? Dziewczyny wytłumaczcie mi jak krowie na miedzy;) Imbirowa,bardzo mi przykro całym sercem jestem z Tobą…:* trzymaj sie kochana. Iza no poprostu jak nie urok to sraczka,zasrana polityka!!! Dlaczego my pary ktore tak duża przezywają ze względu na niepłodność ciagle jesteśmy kopani i traktowani jak wyrzutki społeczeństwa. Ustawa duprawa!!!
Sza, właśnie wywołałam u Ciebie efekt, któego nie chciałam wywołać – niepotrzebną panikę. Za parę miesiecy, mam nadzieję, nikt nie będzie pamietał o takim incydencie. Rób spokojnie swoje operacje, a ten cały szum CIę ominie. Po co miał Ci Z. mówić o procedurach, które na razie w ogóle Cie nie dotyczą? Właśnie po to, żebyś nie traciła cennych minut życia na denerwowanie się 🙂
Sza, bądź spokojna, potrzebujesz na razie energii na ten nieszczęsny jajowód. Do tego czasu wszystko sie wyprostuje.
Hej.
Ja tez jestem z tej samej kliniki 🙂 Dr T.
Jestem po 2 stymulce i cudem udało się zamrozić jeden zarodek. Szykowałam się do crio w 2 połowie listopada…
Iza jestem pełna podziwu dla Waszej wytrwałości. I trzymam kciuki oby w końcu ten pech zamienił się w szczęście.
Aga, pewnie się czasem minęłyśmy na korytarzu 🙂 Wierzę, że crio w połowie listpada odbędzie się jak gdyby nigdy nic… 🙂
Dlaczego – cudem się udało? Mało zarodków ?
No tak, Iza, nie chcę tak zabrzmiec, jak zabrzmię, ale pisalam Ci to ostatnio o N..Choc ponoc we wszystkich klinikach to samo 🙁 My dlatego podeszlismy do krio na wariata i na mało optymalnym cyklu..I mam kiepskie przeczucia, tzn nic nie czuję, a jak zaciazalam, to ewidentnie czułam…Buuu
Ewka,
moge Ci zadac niedyskretne pytanie: co czulas jak zaciazylas po crio? Jakie byly Twoje objawy?
Ból brzucha był inny, takie „dźgnięcia” punktowe i rozciągania raczej niż bóle na @, poza tym – tez inne bóle piersi, bardziej „gruczolowe”, tak jakos od środka, ciezko to opisać – po prostu inaczej było 🙁 teraz wmawiam sobie jeszcze, ze moze dlatego, ze ten cykl mam z lekami, to jeszcze cos sie okaże, ale jak na razie to bryndza objawowa…
Ewka, my wszystkie po transferach mamy szaleństwo w głowach. I mamy złe przeczucia jak i brak przeczuć i nadzieję i objawy i brak objawów jednoczśnie…
Wiem, że nie da się tego uspokoić żadnymi argumentami. Trzymaj się i przetrwaj! Trzymam kciuki 🙂
C.d.moja lekarka mówi, ze walnęli tam bubel przy fragmencie o krio i brak tam okresu przejściowego, co oznacza, ze w zasadzie od 1.11 nie można mrozic ani robic FET bez licencji..Nikt tez nie wie, ile potrwa uzyskanie licencji z ministerstwa, bo nawet e optymistycznym wariancie (niby 2 tyg), to klinik jest ok 60 w kraju….No shit, po prostu!
Czytam Was dziewczyny z przerazeniem. Wynikajacym z totalnej empatii dla Was, bo moj zarodek jest w brzuchu i ma sie dobrze (wczoraj USG genetyczne wyszlo b. dobrze).
Tak sobie mysle, ze partia aktualnie rzadzaca naprawde duzo zrobila dla naszej spolecznosci. Program refundowany, refundacje lekow. Powialo przez moment swiatem cywilizowanym. A mimo to potrafia nas zostawic centralnie samym sobie? Czemu media o tym nie pisza? w calym kraju zabiegi wstrzymane, kurcze, jakby szla jakas kleska zywiolowa.
i mysle sobie jednak ze mialam nosa troche…. ja do invitro zbieralam sie dosc dlugo (okej nie bardzo dlugo, ale mi sie dluzylo). diagnoze juz mialam, wiedzialam ze w zasadzie czekam na cud, ale same wiecie, czlowiek musi sie przelamac, podjac ta decyzje w sercu.
i jak podchodzilam do protokolu w wakacje, to jednym z „motywatorow” bylo: ida wybory, nie wiadomo co bedzie dalej.
udalo sie od razu, wiec niby jestem ponad to. ale nie. mrozaki zostaly, chce po nie wrocic, a pewien lek, ze zmiana legislacji, zmiana nastrojow, mi towarzyszy …..
smutek czasem ogarnia naprawde. chcialabym miec wiecej zaufania do wlasnego kraju.
Dallas, udziela mi sie Twoje rozgoryczenie i po zmieszaniu z moim wlasnym wychodzi prawdziwie wstrętna gorycz – ale jednak wierzę, że nie powinnaś się martwić o swoje zarodki. Żadna ekipa rządząca nie może sobie pozwolić, aby skazać je na wieczne mrożenie.
Niestety, Dallas, to co się dzieje to wina tylko i wyłącznie platformy. Mieli 8 jebanych lat na tę ustawę, a na wariata na koniec ją przeciskali. Wyszedł im bubel, gówno a nie ustawa. pis nawet nie zaczął rządów, których tak się boimy, to obecnie nam panujący tak na załatwili…
Kas, no niestety jest dokladnie tak jak piszesz …. I stad jest we mnie taki zal, bo przeciez dla nich my i nasze rodziny, ktore trzymaja z nas kciuki, jestesmy naturalnym elektoratem. dla nas nowy rzad juz wkrotce oznacza realny strach, co z naszym leczeniem, co z naszymi zarodkami, co z naszymi klinikami … i naprawde nieduzo trzeba bylo. zeby to ogarnac – umowmy sie, ustawodawstwo w tym zakresie to nie sa problemy przez duze P ….. ech …..
S-mother, Basia, Imbirowa – bardzo mi przykro. Bardzo.
Dallas a jaką miałaś diagnozę?
Sza, diagnoza: endometrioza, ponad 2 lata od laparoskopii (ktora czesto rozwiazuje pozytywnie temat), zanikajaca czynnosc jajnikow (amh 0,6), lewy jajnik od kilku miesiecy na podgladzie wygladal na nieczynny, kilka miesiecy nieudanych staran naturalnych na cyklach stymulowanych w zasadzie dopielo temat. lekarka niesmialo wspominala o iui, ale przycisnieta do muru przyznala, ze w tej sytuacji rokowania sa slabe.
od ostatniego cyklu stymulowanego do podejscia do ivf minelo 10 m-cy. tyle potrzebowalam, zeby przestac liczyc na cud. i zmierzyc sie z sytuacja. mowie potrzebowalam, bo maz spokojnie podchodzil do wszystkiego co sie dzialo i u niego w glowie jakos latwiej sie to ukladalo. mi bylo sie ciezko pogodzic z tym. iza pieknie o tym mowila w wywiadze dla radia – ten proces dochodzenia do momentu „tak, to jest moj problem”.
My dopiero zaczynamy tą nierowną walkę… Słabe parametry u meża(rok leczenia farmakologicznego) i wlasnie sie dowiedziałam ost ze mam wodniaka i musze miec usunięty jajowod. Moj doktorek nieśmiało stwierdził ze możemy 2 razy podejść do insemki,jesli oczywiscie okaże sie po zabiegu ze moj drugi jajowod jest w dobrym stanie… Boje sie tego czasu,boje sie swoich reakcji na niepowodzenia,choć staram sie myślec pozytywnie,ale z tylu głowy i tak zawsze jest ta obawa ze sie nie uda 🙁
Sza, przed Wami jeszcze duzo mozliwosci … I tak wiem, czas wymaga duzo cierpliwosci.
Dla mnie inseminacja nie byla rozwiazaniem, bo czulam, ze nie starczy mi sil – psychicznych zwlaszcza – na dlugie leczenie. polaczenie pracy zawodowej i ciagle wizyty w klinice, hormony – bardzo mnie to wszystkie rozbijalo. te kilka miesiecy cyklow stymulowanych dalo mi w kosc.
balam sie, ze strace ta energie na iui i zabraknie mi potem na ivf.
z kolei ivf wspominam dobrze – jest jednak pewien konkret w tej mocnej stymulacji. czlowiek czuje ze cos sie dzieje.
rozumiem jednak, dlaczego lekarze przedstawiaja iui jako opcje. moja lekarka dobrze to ujela: jesli dla panstwa wazne jest zeby przede wszystkim probowowac metod naturalnych, to iui, jesli skutecznych – to ivf.
rozumiem, ze wiele osob chce miec poczucie ze sprobowalo wszystkiego, przed ivf. ja akurat tak nie mialam.
Szczerze mówiąc ja mam takie samo podejście co ty. Natomiast wlasnie moj maż chce wykorzystać wszystkie możliwości przed in vitro. Ale jesli okaże sie ze pan doktorek stwierdzi ze jest mała szansa na powodzenie po IUI to mam nadzieje ze màż to zrozumie i odrazu podejdziemy do In vitro…
Sza – bardzo dobrze robicie zostawiając momenct decyzji na czas po rozmowie z lekarzem, to on Was najlepiej zna i on najlepiej oceni co dla Was najlepsze. Żadna z nas tutaj lekarza nie zastąpi, choć bardzo się wczuwamy 🙂
Trudno byłoby Ci brnąć samej przez in vitro przy zniechęceniu męża.
Witajcie,
czy mogłybyście usystematyzować informacje dotyczące wstrzymania kriotransferów? Czy dotyczy to wszystkich, czy tylko programu rządowego. Zostaną wstrzymane od 1 listopada czy to już się stało? Zaczęłam w panice poszukiwać informacji, ale nigdzie nic nie mogę znaleźć. Jestem na początku cyklu, w którym mieliśmy podejść do kriotransferu i nie wiem, czy warto się spiąć i podejść pod koniec października, czy spokojnie czekać.
Cześć Anna ja nie jestem w programie ,i też nic nie da się zrobić-doktor powiedział,że w listopadzie będzie coś wiedział,a póki co nic nie robią.
Ann, sprawa dotyczy wszystkich – bo wynika z ustawy, a nie z regulaminu programu rządowego.
Krio zostaną wstrzymane z dniem wejścia w życie ustawy (1 listopada).
Jeśli cykl Ci pozwoli podjeść pod koniec paździenika – podejdziesz na spokojnie. A „spiąć” to się chyba nie da… Bo jak?
Ach,te cholerne przepisy!
To chore jest!
Ściskaj wszystko co masz żeby nie dostać okresu i oby sprawa się szybko wyjaśniła.
A w wolnej chwili proszę Cię zacznij w końcu pisać książkę.Ja uwielbiam Cię czytać.Nie wiem jak to robisz, ale jak cię czytam to jakbym film oglądała.Już widzę tą scenę w autobusie…
Basia, bo Ty masz wspaniałą wyobraźnię 🙂
Strach mnie ogarnal. Ja jestem na długim protokole i w polowie listopada mialam podejsc do punkcji i transferu w klinice w Bialymstoku, robimy in vitro prywatnie ale rozumiem ze w przypadku tych przekletych licencji to nie ma znaczenia?
Marta – ale ja cały czas słyszę i powtarzam i podkreślam, że chodzi o KRIOtransfery. Po stymulacji i punkcji będziesz miała transfer świeżego zaroka, nie KRIO.
Nie martw się! Głowa do góry i grzecznie tam się kłuj 🙂
Iza, mnie powiedział, że nie mogą używać banku zarodków bez licencji. Świeżych transferów też nie będzie, bo nie będą mogli zamrozić i przechowywać zarodka. No chyba, że się zdecydujesz na zapłodnienie jednej lub dwóch komórek.
„Art. 95. 1. Podmioty wykonujące w dniu wejścia w życie ustawy czynności polegające na gromadzeniu, przetwarzaniu, przechowywaniu, dystrybucji komórek rozrodczych lub zarodków przeznaczonych do zastosowania u ludzi w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji (…) mogą wykonywać te czynności, po tym dniu, do czasu uzyskania pozwolenia, o którym mowa w art. 48 ust. 1 oraz art. 57 ust. 1, nie dłużej jednak niż przez 12 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy.
Art. 96. 1. Podmioty wykonujące w dniu wejścia w życie ustawy czynności medycznie wspomaganej prokreacji polegające na pobieraniu komórek rozrodczych od dawców lub stosowaniu komórek rozrodczych i zarodków u ludzi w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji mogą wykonywać te czynności, po tym dniu, do czasu uzyskania pozwolenia, o którym mowa w art. 48 ust. 1, nie dłużej jednak niż przez 12 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy.”
Jak dla mnie to problemu nie powinno być, mają rok na zdobycie licencji. Chyba po prostu kliniki zabezpieczają się „na wszelki wypadek”.
Anulek – dobra robota – dzięki, że poszperałaś. Kilka osób dzieki Tobie powinno spać spokojniej.
Choć oczywiście ostatecznie może się okazać, że sposób interpretacji tych przepisów zależy od przynależności do danej opcji politycznej naszego przyszłego Ministra Zdrowia 🙁
Moze warto byłoby wyczytać sie w treść całości – jesli ktos ma zapał, ja tego nie robiłam, szczerze mówiąc, bo lekarka powiedziała, prawnicy w N. orzekli, ze przejściowy okres 12 mcy nie dotyczy podobno kriotransferow, stąd na razie wstrzymanie od 1 listopada. Nie umiała powiedziec na jak długo.
Ja przeczytałam wczoraj całość, według mnie nie powinno być problemu, prawnikiem co prawda nie jestem, ale to tak naprawdę zawsze kwestia interpretacji. Ile razy jest tak, że ilu znawców tyle opinii, nawet przy bardzo jasnych zapisach. Skoro można gromadzić, przetwarzać i przechowywać, a także stosować zarodki w procedurze to jak dla mnie jest jednoznaczne, że to co przechowują może być stosowane. Hmm…
Yhym. Ale skoro prawncy klinik widzą jakąś nieścisłość i rekomendują działanie, które de facto jest strzałem w kolano dla kliniki (bo nagle traci dużą część dochodów) – to znaczy, że ci prawnicy naprawdę widzą coś, co miało siłę zatrzymac machinę…
A może powód jest bardziej pragmatyczny… Kliniki jeszcze teraz (przez zmianą władzy) chcą uzyskać licencję, bo ta przyznawana jest na 5 lat, zamiast prowadzić działalność przez 12 miesięcy w ramach okresu przejściowego, bo po tych 12 miesiącach to już faktycznie nie wiadomo czy te licencje byłyby wydawane.
Może więc powoływanie się na ewentualną lukę w przepisach jest tylko pretekstem żeby jak najszybciej zdobyć 5-letnia licencję
Właśnie wróciłam z wizyty i niestety to samo – w listopadzie odpoczywam. Zobaczę, jak endo zachowa się w cyklu naturalnym. Na razie w listopadzie transferów żadnych nie będzie do nie-wiadomo kiedy. Jak dostanę następny okres to mam zadzwonić, czy już coś wiadomo, czy jeszcze na grudzień się to nie przeciągnie.
Zapytałam, dlaczego nie mogą robić, i interpretacja mojego lekarza jest taka:
Mogą wykonywać zabiegi w okresie przejściowym, zgodnie z cytowanym wyżej artykułem ustawy, ale muszą mieć koncesję na bank zarodków. Obiecane mają, że dostaną w ciągu dwóch tygodni od wejścia ustawy, ale wiadomo, wybory.
Jeśli mają nielegalny bank zarodków i nie mogą z niego korzystać, to żadnych transferów nie będzie. Bo nie mogą ani rozmrażać, ani zamrażać. A chyba mało która zgodzi się na zapładnianie najwyżej dwóch komórek.
Porażka na całej linii, kolejny miesiąc w plecy. Mam już dosyć.
Ale skandal… czyli nie bedzie żadnych zabiegów? Dobrze to zrozumiałam?bo jeśli nie mogą zamrazac to nie bedzie też punkcji i transferów ze świeżych zarodków?
Powiedział, że nie mogą działać bez banku zarodków.
S-mother powinna iść w sprawie nowej stymulacji, to może się dowie.
K….a, w naszej Polsce jak nie urok to sraczka.
A to czekanie jest najgorsze.
Buziaki 😉
Ja mam nadzieję, że my się jeszcze załapiemy na ostanie dni października.
Dam wam jutro znać po wizycie, co u nas lekarze na ten temat mówią.
Wężon, kurcze no – u Ciebie to naprawę jak nie urok to sraczka albo raczej wszystko na raz…
Dzięki, że mimo własnych złych wieści miałaś czas jeszcze napisać nam co powiedział lekarz o ustawie. Teraz to dopiero nic nie rozumiem. To co zrobią laski., które będą miały punkcję 30 października???? Aaaaa…
Jak się czujesz? Głupie pytanie, bo wiem jak 🙁 Trzymaj się. Jakoś…
Trzymam się, jakoś. Zadowolona nie jestem.
Okres przyszedł grzecznie, dwa dni po odstawieniu duphastonu, w sobotę nie zrywając się z pracy zrobiłam hormony – oczywiście wszystko w porządku. Idealne TSH do ciąży to poniżej 1, to jest 0,995. Wszystko świetnie, tylko co z tego?
Wchodzę na wizytę i słyszę, że mam brać estrofem, a do tego plastry Estraderm. Oddycham z ulgą, ale pytam, co z listopadem. A na to lekarz: a no tak, faktycznie nie zdążymy w październiku, a w listopadzie to nie będzie transferów. Czyli nic nie robić i zgłosić się w następnym cyklu. Może Pani dobrze zrobi cykl bez leków. Jakbym nie była przytomna, to bym brała leki bez sensu, czy by się sam zorientował? Nie wiadomo.
Umówiłam się za tydzień na wizytę u lekarza ze szpitala. Skoro już ten cykl naturalny, to go poobserwujmy. Akurat będzie środek cyklu.
W następnym cyklu – to jakieś przekleństwo chyba.
Te co zrobią punkcję 30.10. będą miały transfer świeżego zarodka, a resztę zamrożą 31.10.. Dlatego już nie ruszają ze stymulacjami.
Wężon, wsiadam na Twój wózek, jeśli pozwolisz i podjedziemy razem do grudnia.
Wskakuj Imbirowa, razem raźniej. Ty też już byłaś na wizycie?
Idę 28.10, ale już wiem, że listopad zmarnowany. Transfer wychodzi 3.11. Nie będę sobie robić nadziei, choć nikt z kliniki nie powiedział mi wprost, że na pewno nie będzie kriotransferów w 1szym tyg. listopada.
Cześć Dziewczyny, poczytuje Was już dość długo i chciałabym ostudzić trochę nastroje :-). Jeszcze w październiku mam mieć krio, jeśli jak powiedział lekarz, cykl się będzie nadawał. Jutro idę na wizytę więc się dowiem. Co do wstrzymanych transferów od listopada, to wydaje mi się, że nie ma potrzeby wpadać w panikę, bo zanim ukonstytuuje się nowy rząd to trochę potrwa, pewnie ok. 2 miesięcy. Do tego czasu, działa dotychczasowy, więc pewnie wszystkie licencje zostaną wydane (przynajmniej taką mam nadzieję). Nie ma możliwości wcześniejszego wydania licencji klinikom, tj. przed wejściem w życie ustawy, bo licencja wymagana jest przez ustawę i wydawana jest na jej podstawie, więc w chwili wydania licencji ustawa musi obowiązywać. Ja osobiście w brzmieniu przepisów przejściowych nie widzę luki dotyczącej krio (jestem prawnikiem), w pojęciu „przetwarzanie komórek rozrodczych lub zarodków” moim zdaniem mieści się właśnie procedura kriokonserwacji, czyli mrożenie i rozmrażanie, tak samo jak np. transferowanie.
Alice, ja właśnie wróciłam z wizyty. Lekarz powiedział, że żeby stosować te przepisy przejściowe muszą mieć licencję na bank zarodków. Że mogą to wszystko robić, bez tych szczegółowych programów, ale tylko używając zarodków z licencjonowanych banków, których oczywiście nie ma.
Czyli problem nie w tym artykule.
Powiedział, że na początku listopada na pewno będą wstrzymane i żeby dzwonić się dowiedzieć, czy już mają działający bank w połowie miesiąca.
Art. 45.
Bank komórek rozrodczych i zarodków prowadzi postępowanie z komórkami rozrodczymi i zarodkami w celu medycznie wspomaganej prokreacji polegające na gromadzeniu, przechowywaniu i dystrybucji komórek rozrodczych oraz zarodków przeznaczonych do zastosowania u ludzi w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji.
Art. 48.
1.Czynności, o których mowa w art. 44 ust. 1 i art. 45, mogą być wykonywane po uzyskaniu pozwolenia ministra właściwego do spraw zdrowia na wykonywanie tych czynności.
Art. 95.
1.Podmioty wykonujące w dniu wejścia w życie ustawy czynności polegające na gromadzeniu, przetwarzaniu, przechowywaniu, dystrybucji komórek rozrodczych lub zarodków (…) mogą wykonywać te czynności, po tym dniu, do czasu uzyskania pozwolenia, o którym mowa w art. 48 ust. 1 oraz art. 57 ust. 1, nie dłużej jednak niż przez 12 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy.
Działalność banku, zgodnie z art. 45 polega na na „gromadzeniu, przechowywaniu i dystrybucji”( art. 44 dotyczy dawstwa). Obowiązek uzyskania licencji na tę działalność wynika z art. 48 ust.1. Przepis przejściowy, tj. art. 95 odnosi się do czynności polegających na gromadzeniu, przetwarzaniu, przechowywaniu, dystrybucji komórek rozrodczych lub zarodków tj. do działalności banku i wprost wskazuje, że kliniki mogą wykonywać te czynności przez okres 12 miesięcy do czasu uzyskania właśnie tego pozwolenia z art. 48 ust. 1 czyli licencji dla banku komórek i zarodków.
Ja tak to interpretuję, ale prawdopodobne kliniki są bardziej zachowawcze w obawie przed sankcjami.
Tak czy inaczej miejmy nadzieję, że kwestie pozwoleń/licencji będą jedynie formalnością, która zostanie załatwiona przed zmiana rządu.
Alice, ja też bym tak rozumiała te przepisy.
Ale się zapytałam o okres przejściowy, a on na to, że bez banku nie i koniec. My z tym nic nie zrobimy.
A do tego szefostwo się stara i mam obiecane, że w ciągu dwóch tygodni te pozwolenia będą. Gdyby ministerstwo interpretowało te artykuły tak, że mogą działać, to powinni powiedzieć, nie martwcie się, przecież macie rok z godnie z ustawą. A tu sami nie wiedzą co napisali i jak to interpretować.
Jak ministerstwo mówi, że wyda szybko zezwolenia, zamiast, że nie ma problemu, bo mogą działać, to też bym się nie narażała.
Jak zwykle u nas, nikt nic nie wie do końca.
Dziewczyny mam pytanie czy któraś z Was ma bądź miała jakies problemy z ciśnieniem? Np za wysokie ?
U mnie serce trochę za szybko pracuje (wysoka średnia z dnia mi wyszła), ale że się dobrze z tym czuję i staramy się cały czas o dzidziusia to nic nie biorę.Bo ponoć jak się zacznie to już trzeba brać cały czas. Jeżdżę na kontrolę co 2 lata. U mnie pewnie tak uroda, tak jak ze wszystkim: przegroda w macicy, niski pozom limfocytów, bardzo głęboko osadzone tętnice szyjne, głębokie szwy w czaszce (lekarze aż myśleli po zdjęciu RTG że mam pękniętą, a to było tylko wstrząśnienie mózgu bo uderzyłam w klatkę piersiową kolegi z kasy 😉 ) Ja co nie zaczynam badać to coś jest nie tak. 😉
Jestem chyba poprostuj nie dorobiona 😉
Zapomniałam napisać, że u mnie to chodzi o tętno a nie o ciśnienie 😉
Marta, ja też miałam przegrodę i mam wysokie tętno. Średnio koło 100. Też nic nie biorę, bo nie chciałam brać całe życie.
Mam też często temperaturę 37-37,2. To moja normalna temperatura.
Do tego zamiast głębokich szwów w czaszce, mam niewykształcone zatoki czołowe, czyli litą kość. I wszystko żyły głęboko, co jest przekleństwem przy pobieraniu krwi.
Obie jesteśmy niedorobione. 😉
oj chyb nasi rodzice za szybko chcieli nas zmajstrować 😉 🙂
A ja się rozchorowalam… Tak się boję o maluszka… mam gorączkę i straszny ból gardła. Byłam u lek pierwszego kontaktu. Dostałam zwolnienie do konca tygodnia. Mam leżeć i mogę zażywać tylko pastylki isa…ewentualnie gdyby goraczka była duża to paracetamol. Myslicie ze choroba moze zaszkodzic dzidziusiowi…?
Wyobrażam sobie jak się martwisz. Myślę, że zwykłe przeziębienie dzidziusiowi nie zaszkodzi, choć Ciebie pewnie wymęczy przez stres i przez to, że większość leków jest w takim przypadku niewskazana. Dobrze, że dostałaś zwolnienie. Leż, odpoczywaj, wysypiaj się, nie forsuj. Mi pomaga napar z jabłka, cytryny i imbiru (jabłko do smaku, imbir dla rozgrzania, przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie) – piję tak ok. 5 naparów dziennie. I smarowanie spirytusem, potem skok pod ciepłą kołdrę i siódme poty;)
A na ból gardła płukanka z soli. Obrzydliwe to jest, ale zastosowane przy pierwszych objawach naprawdę działa.
Trzymam kciuki za Ciebie i Maluszka!!!
J@ dziękuję… każde takie słowa są na wagę złota!!! A Ty kochana jesteś już wciąż dzien po transferze!:) ja i mój dzidziuś trzymamy kciuki za wysoką betę!!! 🙂
Ojej to aż cztery kciuki!! Przy czym te maleńkie – wybacz 😉 – liczę podwójnie:)))
J@ W moim komentarzu miało być 3ci dzień po transferze ale mój telefon jak zwykle coś poprzestawial 🙂
oczywiście że maleńkie liczą się podwójnie 🙂
Nic nie szkodzi 🙂 Nie śmiałam poprawiać kobiety w stanie błogosławionym 😉
Nic się nie martw! ja rozchorowałam się w 6 tyg ciąży. Też byłam przerażona:) Zostałam tydzień w domu, gorąca herbatka, kołderka( ale nie chciałam się za bardzo przegrzewać), propolki z miodem i cytryną i inhalacje;) przeszło! lekarz powiedział, żebym się nie martwiła, że maleństwu nic nie grozi. Teraz kończę 31 tydz i mała jest zdrowa jak ryba! przebadana z każdej str i wszystko ok! nic się nie martw, leż i zbieraj siły;)
Ja na twoim miejscu zarezerwowałam bym sobie miejscówkę na kanapie z kocykiem i nadrobiła zaległości we wszystkich serialach i programach (powtórki na TVN online albo ipla) do tego ciepła herbata z malinkami 😉
Będzie dobrze 😉
Dużo zdrówka.
U nas (Poznań) odwołali nawet inseminacje, nic nie będą wykonywać dopóki się nie wyjaśni 🙁 właśnie teraz kiedy po ponad 2 latach pojawiła się nadzieja 🙁
Witam, czytam od wczoraj… i nie wierzę……. mięliśmy podchodzić właśnie na początku listopada do pierwszego criotransferu… miałam nadzieję, trzeba odłożyć… nie wiadomo na jak długo te nadzieje… czuję żal i rozgryczenie, a najgorsze jest to, że wszyscy CI, którzy mają najwięcej do powiedzenia w sprawie in vitro nie mają o tym zielonego pojęcia.. tylko My… Ci na samym końcu, CI najbardziej bezbronni i oszukani… a już na pewno nikt nie pomyślał tworząc nową ustawę co będzie z kobietami, które rozpoczęły procedury??? ile musiały wrzucić, wstrzyknąć w siebie leków, hormonów ????? ile kasy uciekło z domowego budżetu??? nikt o tym nie mówi…… takie rzeczy tylko w PL niestety…nic się nie chce.
Już nie chodzi nawet o kasę, tylko o to jak nas się traktuję, nikt nie myśli o naszej psychice a przecież ona tak ważną rolę odgrywa w naszej staraniach.
Tak naprawdę to wina chyba leży też po stronie klinik oni byli świadomi zmian, które mają nastąpić a mimo to prowadzili nowe cykle, stymulacje a teraz … kicha.
Ciekawe jakie jakie nowości się pojawią po 25 października. Strach się bać!!!
Chyba pozostanie ciułanie i wyjazd za granicę 🙁 traktują nas jakbyśmy chciały kogoś zabić a nie dać nowe życie.
no i stało się… w rozmowie z panią doktor z kliniki usłyszałam, że criotransfer w listopadzie odbyć się nie może. Że musimy czekać do grudnia, kiedy juz wszystko się wyjaśni na pewno… pytanie tylko co i jak będzie w grudniu, co jeszcze wymyślil ustawodawca oprocz tego, ze trzeba się spowiadać przed urzędnikiem USC? nie bardzo chciała więcej mówić na ten temat…
Dziś byłam w klinice N. u doktora Z. Podchodzę do in vitro na naturalnym cyklu (wygasanie jajników), więc dwa miesiące czekania nie było wspaniałą perspektywą. W nerwach pytałam o certyfikację – złożyli w poniedziałek 2 listopada, a w środę już otrzymali zgody, także wszystko przeszło w miarę płynnie. Jeden problem z głowy. Nie wiem, jak to wpłynie na Wasze życie i możecie już wiecie, ale informuję na wszelki wypadek:) Powodzenia 🙂
Doti, dziękuję za pocieszające info 🙂
pozdro dla autora, Miluśko piszesz:)