Kriotransfer. Dzień 0

Zacznę od końca. Wracamy z mężem po kriotransferze, słychamy w samochodzie Trójki. Prowadzący opowiada kawał.

Żona: Kochanie, nasze dziecko będzie miało urodę po mnie i inteligencję po Tobie.
Mąż: Brzydki a mądry, poradzi sobie w życiu.

Kilka godzin wcześniej:

Znowu ten sam problem jak zwykle – ile wypić tej cholernej wody przed transferem, żeby mieć lekko wypełniony pęcherz. Liczę łyki z butelki. Jeszcze jeden. Jeszcze jeden. Czuję –  już. A nie, nie czuję. A może jednak o jeden za dużo? Da się wysikać jeden łyk? A jak nie będę mogła przestać?

Lekarz prychnął na widok mojego pęcherza na USG:

– Nic nie widzę! Marsz do łazienki!

Allelujah, uff, ok, pędzę… 🙂 W grudniu litr wody przed kriotransferem to było za dużo. Dziś wypiłam pół litra i wypełniłam moczem cały monitor. Niby  tyle lat się znamy z własnym pęcherzem, tak to brawo, brawo….

W każdym razie potem już wszystko poszło zgodnie z planem. Endometrium 11 mm. Kriotransfer, fasolka zasadzona, pół godziny odpoczynku po zabiegu w klinice i w drogę do domu.

Z nowości – dostałam zastrzyki przeciwzakrzepowe. Po co? – pytam.
– Żeby zmniejszyć ryzyko ponownego poronienia – wyjaśnia lekarz. Żeby nie tworzyły się żadne mikro skrzepy.

Ok, jasne, zgoda, wszystko co zmniejszy ryzyko, jest apetyczne i bezbolesne 🙂

***

W domu. To się robi już rytuał po transferze, tylko nabieram wprawy i odstępy między transferem a rytuałem są coraz krótsze. Mała awanturka o pierdołę niewartą wspominania – aaaaAAAAAAAA!!!!!!!!!!

Zdaje się, że to ja się awanturkowałam…

 

62 komentarze

  1. Witaj!
    Też mam zawsze problem z dobraniem ilości płynów przed transferem:-) a przy tym podejściu wszystko się mocno opóźniło w klinice i już nie wiedziałam co ze sobą zrobić:)
    Oby tym razem wszystko było dobrze. Trzymajcie się mocno!

  2. No to odliczamy…kiedy sikaniec?

    Ja mialam tak wypelniony pecherz ze ledwo moglam chodzic musialam pol odsikac, w sumie nie wiem po co to bylo, ja mialam transfer bez usg, w tej klinice sie chyba tak robi…nie wiem.
    Kciuki zacisniete. x

  3. No to czekamy na dobre wieści!

    Ja przy pierwszej IUI też się tak nawodniłam, że ledwo byłam w stanie „wyleżeć” proceduralne 10 minut i leciałam na łeb na szyję do toalety:)))

    U mnie 3 IUI zaplanowana na środę- coś mi się jajko ociąga w tym cyklu i rośnie bardzo, bardzo powoli. Niech i tak będzie, jeśli ma być piękne, bez podpierduszki:)

    1. s-mother, jajko będzie soczyście dojrzałe, a nie takie wyścigowe jak z hipermarketu. Fajne te Twoje „podpierduszki”, podoba mi się słowo 🙂 Też czekam na wieści od Ciebie, to już jutro!!

      1. Witaj, ja już po.
        Chyba poszło wszystko gładko- po pęcherzyku ani śladu, wygląda na to, że pękł w nocy, bo wczoraj jeszcze był ogromny i nabrzmiały.
        Zastanawia mnie tylko to, że przy ostatniej inseminacji dostałam receptę na Duphaston, a dziś lekarz, który robił zabieg (niestety mój był nieobecny) powiedział, że nie ma takiej potrzeby, bo zaaplikowałam sobie Ovitrelle. Może orientujesz się, jak to właściwie powinno być?

        A emocjonalnie- cóż…szału nie ma. Śmialiśmy się z mężem, że strasznie słaby ten seks w klinice, a zapłacić trzeba jak za zboże (choć i tak na kartę Medicover mamy zniżkę):). Próbujemy jakoś rozładować to napięcie, ale w środku oboje jesteśmy trochę pokiereszowani. Z jednej strony przy każdej próbie IUI jest nowa nadzieja, z drugiej- smutek, że w ogóle musimy z nich korzystać…
        Któraś z dziewczyn napisała wczoraj, że my tutaj, u Ciebie, mamy fajnych i wspaniałych mężów. To prawda. Nie wiem, jak przebrnęłabym przez to wszystko, gdyby nie On.
        Ściskam mocno!

        1. Yyy… Ja nic nie wiem o powiązaniu duphastonu z ovitrelle… Skoro lekarz tak zadecydował, to musiał mieć jakiś powód, zna Twoją historię, ma jakieś doświadczenie. Chyba lepiej posłuchać lekarza w gabinecie niż anonimowych nas na blogu…
          Duphaston zwiększa szanse podtrzymania ciąży, ale nie determinuje tego w całości. Na pewno lekarz wiedzial co zrobił.
          Nimiej jednak pamiętam, że jeszcze jak próbowaliśmy naturalnie, ale na Ovitrelle, brałam Duphaston. Może zmienila się wykładnia, może masz jakieś przeciwwskazania.

  4. Nadal zaciskam kciuki 🙂 wszystkie 4 które mam 🙂

    Dostałaś Clexane? Masz refundację?

    U mnie dziś pierwsza rocznica od straty 🙁 w piątek mąż zarejestrował też naszą drugą kruszynę – Dominikę… Ale odliczam, bo za tydzień wizyta. Oby coś rozjaśniła…

    Dołączam do grona przytulających 🙂

    1. R, z ilu smutnych rocznic składa się życie…? Przyjdzie w końcu taki dzień, który przyniesie inną rocznicę, dobrą. Walczysz o to. Domonika – piękne imię. Madzia też. Niezmiennie nie mogę sie nadziwić, ile Ty masz w sobie siły…
      Clexane – właśnie nie dostałam refundacji. Nie wiem czy mi się należy czy to przeoczenie. A cholerstwo drogie i piecze 🙁

  5. Kochana Izo. Jesteś mi bardzo bliska. Znam Twój ból i twoje leki. Znam twoje codzienne myśli…ja bardzo kocham zycie… jest piekne pomimo… wiem ze tez masz taki apetyt na zycie..i wiem ze dojdziesz do miejsca w ktorym bedziesz spelniona. Moze to ten czas… sciskam bardzo mocno

    1. Kochana Oczekująca. Są takie osoby tutaj, z którymi – czuję – mogłabym się bez granic zaprzyjaźnić. Znasz moje myśli – ja znam Twoje. Czekam na Twój ruch, ale czekam cierpliwie, odpoczywaj tak długo, aż uznasz, ze odpoczęłaś.

      1. Izus ja jestem gotowa do 2 podejścia. W końcu mamy jeszcze 2 szanse z refundacji. Ale mój mąż powiedział ze jak mu ktoś nie oswiadczy na piśmie ze nie będę mieć hiper to on już nie przystąpi. Ale mam swoje sposoby żeby go przekonać hehe kciuki trzymam za was każdego dnia

        1. Oczekująca, mamy sobie wiele do opowiedzenia.
          Mój mąż też jest przeciwny kolejnej stymulacji, różnymi metodami próbuję otworzyć tę drogę na powrót.
          W każdym razie – to info może Ci się przydać, bo pytałam kilka dni temu lekarza.
          Nikt nigdy nie zagwarantuje Ci, że nie będzie powrotu hiperki, ale wiedząc, co się działo wcześniej, lekarze zmieniają dawki i protokół. I Ty też jesteś już mądrzejsza – na co masz uważać…

  6. Kochana uwielbiam cie czytac zeby o pecherzu napisac tak ze usmiech sie pojawia 🙂 teraz czekanie 😉 wierze ze wykorzystalam pecha i za ciebie wiec beda dobre wiesci 🙂 dziekuje za odwiedziny 🙂 trzymam kciuki

    1. Ewelina, nie zamierzam wkładać Ci na kark własnego pecha, masz wystarczająco dużo własnych problemów i jeszcze znajdujesz dla mnie czas… Teraz to ja jestem frugo, a Ty odpoczywaj, zbieraj siły kochana.

      1. spokojnie kochana wole myslec ze moj pech to pech paru osob bo przeraza mnie mysl ze moge miec az takiego… Staram sie uciekac od myslenia jak potrafie… Teraz wole czekac na twoje testowanie niz na date operacji 🙂 sciskam

    1. ja testuje 22 lutego czyli juz w ta niedziele, ostatnio mialam dwa dni ciezkich stresow wczoraj spuchl mi brzuch jak balon a dzis dostalam takich boli zoladka ze nie poszlam do pracy. Brzuch dalej spuchniety, nie wiem co to jest na hiperstymulacje to juz chyba za pozno bo dzis 8 dpt. glowa mnie jeszcze bolala. czarno to widze…ale czekam bo co innego moge zrobic.

      1. Casja, marsz do lekarza! Na hiperstymulację wcale nie jest za późno.
        Kiedy leżałam w szpitalu na OHSS, przywieźli przy mnie dziewczynę z hiperstymulacją w 6 tygodniu ciąży!!!
        Tu masz trochę info jak ja się czułam z hiperstymulacją, ale nie bierz tego do serca tylko niech Ci lekarz zrobi USG czy nie ma wody jamie brzusznej.

        Nie zamierzam Cię straszyć, może po prostu źle się czujesz od progesteronu, jego nadmiar nie jest szkodliwy, ale można się po tym źle czuć. Ale powinnaś to sprawdzić, hiperstymulacja jest niebezpieczna.

      2. Ja tez mialam hiperstymulacje w 9 dniu po transferze. Ciąża ją wywołała. Wczesniej po pukcji zadnych objawow super się czulam. Dopiero w 6 dniu po transferze zaczelam powoli puchnac. Wylądowałam w szpitalu w ciazy z ciezko hiperstymulacj bo za dlugo zwlekalam. Tez myslalam ze to od progesteronu. Jak najszybciej do lelarza. Moze hormon hcg ci rosnie i to wywolalo ten stan. Pozdrawiam

        1. ale ja po punkcji 4 dni cierpialam chodzilam na wpolzgieta z bolacym brzuchem a od transferu wszystko ok, az do wczoraj. brzuch juz nie boli tylko dalej jest spuchniety, nie mam trudnosci z oddychaniem , nie zbiera mi sie tez na wymioty i nie mam skapomoczu – wrecz przeciwnie. latam do kibla jak wsciekla.

          zjadlam sobie zupe krem z pomidorow wlasnej roboty i byla tak dobra ze az orgazmiczna:-) na brak apetytu tez nie narzekam ciagle o zarciu mysle, pije wode, czekam na meza i leze:-) i mnie tylko z roboty sms-ami wkurzaja z pytaniami czy jutro do roboty ide:-(

          poczekam jeszcze do jutra i jutro jak nie przejdzie bede dzwonic do kliniki.

          1. Casja gdybyś mieszkała trochę bliżej, to osobiście bym Cię wpakowała do auta i zawiozła na kontrolę.
            Bardzo się cieszę, że Ci smakowała zupa, ale to nie powód, żeby spuchł Ci brzuch.
            Naprawdę chcesz, żebym zrobiła post z Twojego pytania? Przecież my Ci hurtem na głowę wejdziemy.
            Co Ci szkodzi iść do lekarza sprawdzić? Przecież z najlepszym razie stracisz tylko czas.
            Oj, chyba Ci coś zrobię…

          2. zadzwonilam do kliniki, to nie jest normalne. Dalej boli – brzuch twardy jak kamien. Kazali mi pic 3 litry plynow i jechac do nich jutro rano. U mnie jest tego typu problem ze ja nie jezdze samochodem, musze jechac taxowka a to jakies 40km no ale walic to ….zdrowie najwazniejsze.

    2. Wężon, wzięłam po prostu kilka dni urlopu, ale nie za dużo, ot tak, żeby się w tym tygodniu nie przemęczyć. Nie mam ciężkiej pracy, nic mi się w niej nie stanie jak wrócę. Czekam, czekam, gonię Cię, mamo bliźniaków

  7. Iza – to teraz zaczynamy pozytywne odliczanie 🙂 Albo i może zajmij się czym innym Kobieto 😉 Może przy maszynie jakąś ciekawą bluzkę zmajstruj? 😀 A Robaczek sam się o sobie przypomni we właściwym momencie 🙂
    A pęcherz… jak sobie przypomnę moje ostatnie crio, to się robię czerwona na twarzy… Mój pęcherz absolutnie nie współpracował, nie mówiąc już o rozumie… który – mimo iż to było trzecie podejście – o napełnieniu pęcherza, można by rzec, zapomniał… Tzn pamiętał wszystkie rady, by nie był zbyt pełny… no i nie był… (swoją drogą – na ile przed transferem piłaś 0,5l?)
    Ważne, że Twój był ok 🙂 i że transfer odbył się zgodnie z planem 🙂

    1. A żebyś wiedziała, Równoważnio, że coś tak sobie majstruję przy maszynie. Wszywam zaek polarowy dla mojego Kota, pruję, wszywam od nowa, ot takie sobie marnowanie czasu… 🙂
      Dla mnie temat pęcherza przed transferem to najbardziej stresująca rzecz, reszta to pikuś.
      Teraz zaczęłam pić wodę mniej więcej 1,5 godz. przed. Generalnie staram się pić od 2 godz. przed.

      1. Ja po transferze nie zdazylam polezec 15 minut bo pecherz odmowil wspolpracy. Lezalam 3 minuty a pozniej prawie na czworaka do lazienki hehe pozniej sobie wytykalam ze zarodek nie zdazyl sie usadowic przez 3 min skoro mial na to 15 minut☺ ale zostal ze mna na 3 miesiace… wiec jak sie ma udac to takie niedociagniecia sa nieistotne..

  8. Droga Izo, nic nam teraz innego nie zostało jak tylko mocno trzymać kciuki. Jestem dobrej myśli. Wystarczająco długo się naczekaliście :* Co do męża, to nie przejmuj się, z Twoich wcześniejszych opisów wynika, że to cudowny człowiek, na pewno rozumie. Całe te starania o dziecko bardzo zmieniają każdą z nas. Mój związek wyglądał zupełnie inaczej przed rozpoczęciem starań o dziecko. To wszystko co się dzieje, sprawiło, że stałam się zupełnie inną osobą. Często płacze, krzyczę, mam depresje, źle czuję się po lekach i tak w kółko… Takie życie od cyklu do cyklu, seks w ściśle określonym czasie, wszystkie te suplementy, to wszystko nie może pozostać bez echa w związku dwojga ludzi. Często mam milion myśli w głowie, najczęściej jednak dręczy mnie pytanie: „Dlaczego ja??” A przecież te nasze trudności w zajściu w ciążę, cała ta endometrioza to jeszcze nie koniec świata. Ludzie mają dużo większe problemy, choroby… A w głowie nic tylko: „Dlaczego ja??” Czasami myślę, że całe pokłady szczęścia jakie były dla mnie przewidziane, wykorzystałam dostając tak cudownego człowieka jakim jest mój mąż. Bo dobry i kochający mąż, przy takich problemach z jakimi się zmierzamy jest niezbędny.
    Myślę o Was codziennie i trzymam bardzo mocno kciuki. Myślę, że to już ten czas Izo :* Miłego dnia dla Was :*

    1. Czekoladko, bardzo lubię, kiedy tutaj piszesz 🙂 Czytam Twoje słowa o walce, staraniach, o stawaniu-się-inną-osobą, jakbym słyszła siebie samą. Ale nie możemy myśleć, że – spotykając cudpnwego męża – wykorzystałyśmy swój limit szczęścia. Szczęście się mnoży, nie dzieli.
      Dziękuję za to co napisałaś.
      Kiedy miałaś tę trzecią IUI????

      1. Moja 3 IUI była w piętek 13- go 😀 (kto wie, może okaże się dla mnie szczęśliwy…) w każdym razie ta IUI była już ostatnia.
        P.S. Muszę sobie gdzieś zapisać to co napisałaś o szczęściu :*

  9. Gratuluje transferu! 🙂 Przesyłam Ci tony pozytywnych myśli. Ja dzis juz po pierwszym zastrzyku Gonapeptylu, czyli oficjalnie zaczęłam protokol przygotowawczy do in vitro…. Trudno mi w to uwierzyć! To naprawdę sie dzieje…. Tak bardzo bałam sie tego etapu (ostatnia deska, nieznane, wytaczanie wuelkich dział, itd.), a teraz bardzo na spokojnie i jakoś nawet tak pozytywnie. Jakby nowa nadzieja we mnie wstąpiła. Nawet nie myśle o opcji, ze moze sie nie udać.

    1. Misia, zobaczysz, to się wszystko dzieje samo, nie ma co się bać. I wystrzegaj się nazywania in vitro ostatnią szansą. Byłam raz na warsztatach psychologicznych przed in vitro. Pani psycholog poprosiła nas o wypisanie synonimów słowa in vitro. Ludzie napisali: ratunek, nadzieja, wyrok, szansa, ostatnia szansa. Psycholog zwróciła nam na to uwagę – jak traktujemy in vitro. Podchodzenie do lecczenia w ten sposób sprawi, że będziesz bardzo zdesperowana, zdenerowawna i – oby nie – załamana, bo nie zawsze udaje się od razu.
      To Twoja wielka szansa, ale na pewno nie ostatnia! 🙂

      1. Dziękuje za Twoje słowa. Jesteś na pewno osoba, która pomogła mi sie przełamać w temacie in vitro i mojego strachu z tym związanego. Bez Twojego bloga i Twojego wsparcia ten proces oswajania sie z tematem byłby na pewno dłuższy i trudniejszy. Dziękuje.

        1. Misia, kochanie, to ja Ci dziękuję za to co napisałaś. Z przyjemnością oswajałabym Cię nie z in vitro ale z perspektywą wyjazdu do któregoś z krajów skandynawskich w poszukiwaniu zorzy polarnej… 🙂

          1. No właśnie! Ty zawsze potrafisz sie wstrzelić z tematem jak nikt inny! 🙂 A bo ja teraz myśle i marzę o Islandii… Skąd wiedziałas? 🙂

          2. Islandia to moje marzenie, już raz je zrealizowalam. Od dziecka chcialam zobaczyć zorzę polarną. To była podróż, której nie zapomnę do konca życia. Chcę jeszcze. Śnię jeszcze. Mówiłam, że mamy sobie wiele do powiedzenia 🙂

  10. Nie ma ciemności tak ciemnej, by nie przeniknęło jej światło jednej świecy. Ty jesteś kobietą która jest tą świecą, mąż płomieniem, a mrozaczek iskierką nadziei. I see fire….

    1. Mojra, jak Ty pięknie widzisz świat… Wiem, że pięknie widzisz piękne rzeczy, a strasznie widzisz straszne, u Ciebie wszystko jest ważne. Dobrze być świeczką w Twoim odczuwaniu świata, a nie tą ciemnością. Postaram się o tym nie zapominać. Jakoś trzeba podtrzymać ten fire…

  11. Upuszczam Ci słońce w oczy o poranku
    Układam uśmiech na Twych ustach
    Palę Cię żarem rozgrzanych węgli

    Dłonią gładzę zmarszczki przy oku
    Jakbym chciał je zniknąć
    Jakbym czuł, że one przeze mnie

    Jestem cierniem i różą
    Każdym smakiem otaczających nas sekund

    Jestem nadzieją i czekaniem
    Jak Ty jesteś dla mnie

    ……

    Jestem Twoją ciszą
    Jesteś moim krzykiem
    Jestem – Jesteś – Moje Życie

  12. Czekanie, oj to czekanie…..oby czekało Ci się szybko i pozytywnie 🙂 Ja pewnie przed transferem jak i po byłabym w depresji, że się nie uda…no ale nie Ty – po Twojej ostatniej odpowiedzi mam wrażenie, że Ta Twoja siła i chęć do działania są dla ewentualnej fasolki włączone na najwyższe obroty. Stąd i pewnie efekty uboczne w postaci awantur 🙂 Czekamy na wysokie bhcg…..powodzenia!!!

    P.S. Mam wrażenie, że wszystkie osoby tutaj zaglądające mają wspaniałych mężów i w ogóle udane małżeństwa 🙂 co w naszej codziennej rzeczywistości nie jest tak powszechne, ani podkreślane jak tutaj 🙂

  13. Bywam u Ciebie regularnie choć tylko kilka razy się udzielałam… Calutki czas trzymam kciuki, w ciszy… i z wiarą, że musi być dobrze:) Droga Izo, pisałam do Ciebie w Sylwestra tuż po moim pozytywnym hcg (po in vitro). A dzis wkroczyłam w 11 tydzień. 🙂 Niedługo i Ty będziesz w tym miejscu. Nie może byc inaczej, bo takie Wojowniczki jak Ty, nigdy się nie poddają 🙂 zaciskam wszystko co się da! I modlę za Twoją Kruszynkę i jej dzielną Mamcię :*

    1. Olga, Ty prorok jaki czy co? Napisałam coś o czym nie pamiętam? Wczoraj wszywałam dla mojego Kota zamek. Czytaj między wierszami: cholerny polar, k…, co za szajs, szystko źle, mam w d… ten suwak, taniej będzie kupić nowy polar…
      Kilka godzin później zadowolona obserwowałam jak Kot-Mąż cmoka z uznaniem, zapina, rozpina polar z nowym suwakiem, uśmiecha się, w czółko całuje, wyszło i-de-al-nie.
      Ściskam Olgo z moim rokiem urodzenia w nicku 🙂

        1. Ojjjojj, fajne tak, łatwe nie 😀 Ale do inspiracji bardzo bardzo. Dzięki Olga, samopoczucie jak u małpy, niepomna niepowodzeń znowu myślę, że dostanę banana.

          1. Życzę ci całej wielkiej fury pięknych, dojrzałych…. długich bananów:) a tak serio: zamien się w objedzona bananami, leniwą, spiąca gorylicę na najbliższe 9 miesięcy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *