Nie mogę się oprzeć, żeby nie przemycić tu kilku historii, jakich wiele każdy zna, tak, tak…
Zaczynam nowy wątek poboczny – sceny z życia.
Na początek – pociąg. Zwykle jeżdżę zatłoczonym do granic (nie)niermalności, ale zdarzyło się wczoraj, że jechałam później, w samo południe, miejsca dużo jak w raju.
I oto dama – kobieta w moim wieku – zdobyła się na luz, na jaki ja się nigdy nie zdobyłam i nie zdobędę. Bynajmniej, to, że chcę siedzieć sama na „czwórce” jest mniej ważne. Ważne jest to, co mogłoby wskoczyć na moje stopy. Jak pomyślę, jakie nieraz zaszczane gacie siedzą na tych fotelach, brr… Nigdy bym tego nie dotknęła bosną stopą…
Wybaczcie jakość zdjęcia. Musicie mi uwierzyć. Dama zdjęła botki i z gołymi syrami przejechała pół stolycy 🙂
ooo raannyyyy :/ hehe, widocznie żadne grzybki jej nie straszne:)
Ha ha, mną byś się zbulwersowała bardziej -czasem popylam po podwórku boso-granitowa akumpresura bezcenna:) tylko patrzę, żeby nie wdepnac w minę:) jak tam szycie ? Stworzyłaś już coś?
Olga, nie zbulwersowałabym się Tobą wcale 🙂 No chyba, że tak, wtedy pewnie zrobiłabym Ci zdjęcie i na bloga! 🙂 Ja też czasem chodzę boso. Widuje ludzi chodzących boso. Bosego maratończyka. Bosego rowerzystę. Ale nie rozwalam się z bosymi stopami w publicznej komunikacji z nogami na fotelu, to różnica.
I też może za ostro coś zabrzmiało na wpisie – nie są to rzeczy, które mi nie dają żyć, ale migawki z życia, inne niż normalnie widzimy 🙂
Yyyy… aż nie wiem co napisać. Szczerze, to brrr niesmaczne 😉