Plamienie w piątym tygodniu ciąży. Beta HCG 2600 mlU/ml

Do wczoraj było perfekcyjnie, idealnie. Zrobiłam wczoraj rano betę, ze łzami w oczach pogratulowałam przyszłemu ojcu. Gratulacje na telefon, bo wróciłam do pracy.

Po południu zauważyłam plamienie. Telefon do kliniki – umówili mnie na konsultację telefoniczną z lekarzem za pół godziny. Wybiegłam z pracy jak z płonącego wieżowca, nie pamietam nawet czy wyłączyłam komputer. Oby jak najszybciej dostać się do domu. Nie zdążyłam dojechać, konsultację telefoniczną miałam w czasie jazdy pociągiem podmiejskim.

I tak, w towarzystwie grubego pana rasy kaukaskiej z ananasem (pan siedział na jednym siedzeniu, a na siedzeniu obok postawił ananasa) omawiałam z lekarzem: transfer – ciąża – lutinus dopochwowo – dość niski progesteron – plamienie – niech pani przyjeżdża jak najszybciej, trzeba obejrzeć, usłyszałam na koniec.

Pan z ananasem wzrok miał utkwiony w zagłówek gdzieś obok mnie. Może nie rozumie po polsku, pomyślałam z nadzieją. Na ludzi, których miałam za plecami nawet się nie obejrzałam. Byłam zdenerowana i walczyłam ze łzami.

Jeszcze z pociągu zadzwoniłam do męża.
– Tylko się nie denerwuj… – lepiej nie mogłam zacząć, aby go nie zdenerwować…

1,5 godziny później leżałam w fotelu ginekologicznym. Lekarz włożył wziernik – wszystko czyste, ani kropli krwi.
– Spróbujemy USG, jest za wcześnie, żebyśmy coś zobaczyli, ale jeśli będziemy mieli szczęście… – zamilkł

17 dni po transferze, 23 dzień życia Okruszka. Pęcherzyk ciążowy ma już 59 mm, sam zarodek pewnie niewiele więcej ponad 1 mm.

– Wszystko w porządku – powiedział lekarz – na macicy nie ma  żadnych plam, w środku nie ma krwi, a pani pewnie się zatarła.

– Jak to się zatarłam? – pytam, a wzrokiem przekazuję mu komunikat, że mam 32 lata, miliardy miliardów razy używałam papier toaletowy, z naklejania wkładek na stringi mam złoty medal, zatarcie wykluczam podobnie jak fakt, że kiedykolwiek zostanę miss polonia.

Ale uspokoił mnie, beta pięknie rośnie, na obrazie USG wszystko jest idealnie. Już nie chojraczyłam, że będę chodzić do pracy, z wdziecznością przyjęłam propozycję zwolnienia na miesiąc. Okruszek ma około milimetra, a siłę słonia, wszystko, wszystko już mi przewartościował.

Wróciliśmy do domu uspokojeni i szczęśliwi. To było wczoraj. A dziś rano budzę się – kolejne plamy… Znowu…

W Polsce nie wolno chorować od 14 sierpnia gdzieś od godziny 16.00 do 18 sierpnia do 8.00 rano. Ty jeszcze nie wiesz Okruszku, ale zaczyna się w Twojej ojczyźnie długi weekend, wielkie święto, podczas którego wszyscy krajanie spotykają się na drogach wyjazdowych z dużych miast, by cieszyć się w stadzie ciepłym dniem.

A ja dalej plamię. W tym wypadku wolę być hipochondryczką. Jestem już umówiona z moją lekarz, niech decyduje co robić.

.

AKTUALIZACJA

Moja lekarz powiedziała, że mam się nie martwić i muszę to przetrzymać. Kolejne badanie dzień po dniu byłoby też niedobre dla Bąbla. Wczorajsze wyszło bardzo dobre. Mam odpoczywać, trochę poleżeć, nie stresować się.

Z dziwnych dla mnie rzeczy mam też brać rutinoskorbin.

Ok, to staram się nie stresować, choć to trudne, na dodatek pokłóciłam się z rodzicami, to nie jest normą w naszych relacjach i to nie jest efekt moich hormonów, bo poszło o sprawy trzecie.  Miałam ich odwiedzić w weekend, ale już się nie wybieram. Smutno mi. Im pewnie też. Przykre.

24 komentarze

  1. Odetchnęłam w połowie postu – uff, jednak to tylko zatarcie. 😉 Ale na koniec znowu się zdenerwowałam. Dobry ruch ze zwolnieniem. Za długo się o ta ciąże starałas, żeby teraz nią ryzykować. Ja jestem z tych co zawsze z lekka ironia patrzyła na kobiety w ciąży, które od pierwszego miesiąca już obłożnie chore u na zwolnieniu. Wypowiadałam się nawet o tym dość otwarcie. Teraz… Teraz myśle, ze gdyby w końcu mi się udało, to w żaden sposób bym nie chciala ryzykować i chuchala i dmuchalabym na siebie. Dawaj znać jak u lekarza.

    1. Obiema rękami podpisuję się pod Twoimi słowami. Od lat uważałam, że młode kobiety, które biegną po zwolnienie, bo są w ciąży, psują rynek i potem nikt nie chce nas zatrudniać. A teraz mam w d… cały rynek pracy, jakoś się tam zmieścił…

  2. Plamiłam 5 tygodni od 5tc. W jeden dzień nawet pojawiła się krew. Krwiaka nikt nie znalazł. Zalecenie było oszczędny tryb życia (zwolnienie z pracy), od jednej lekarki usłyszałam, żeby dużo leżeć z nogami do góry. Od drugiego, że to nie jest normalne, ale zdarza się bardzo często we wczesnych ciążach.
    Trzymaj się! Leż, poleguj, odpoczywaj, to minie!

  3. Ja zaczęłam plamic na brązowo koło 7-8 tygodnia i gin stwierdził ze nic złego nie widzi a dziecko rozwija sie prawidłowo. Po tygodniu było troche żywej krwii, zamarłam ale diagnoza ta sama, wszystko ok. Potem w 12 tyg znow krew ale duzo wiecej, cały wieczor i noc, krwi tyle jak przy pierwszych dniach miesiączki, myslalam ze to koniec. Na usg wyszło ze wszystko ok, zadnych krwiakow cz polipow. Ginka stwierdziła ze albo to przez to ze po in vitro „czesto sa krwawienia”, albo ze lozysko jest nisko. Wiec od 7-8 tygodnia do dzis czyli 16 tygodnia plamie na brązowo w tym 2 razy krew sie pojawiła. Nie pracuje i duzo leze. Niby teraz jest troche lepiej ale dalej sie niepokoje i czekam na kolejne usg. Z maluszkiem dalej wszystko ok.

  4. Trzymam kciuki żeby był to fałszywy alarm. Nie jestem specjalistką, ale na mojej karcie procedury InVitro jest informacja cytuję „niewielkie plamienia po transferze nie muszą oznaczać niepowodzenia, a często są pierwszym objawem ciąży”. Na pocieszenie wspomnę też przypadek mojej koleżanki, która przez 4 m-ce ciąży po in vitro miała krwawienia, co prawda mniej obfite niż podczas normalnej miesiączki. Będzie dobrze, trzeba wierzyć!!!

  5. Dziewczyny, dzięki. Bardzo teraz chciałam usłyszeć coś w stylu „ja też tak miałam, wszystko ok”. 🙂
    Magdaaaa, to o czym piszesz to plamienie w czasie zagnieżdżania, mnie akurat ominęło (mam taki sam opis na karcie).
    Emilia, strasznie długo Cię trzyma… Stresujące bardzo. Dwa razy Cię czytałam czy z maluszkiem ok…

    1. W piatek mam usg wiec moze cos sie wiecej dowiem. Jak narazie od paru dni jest troche lepiej bo „jaśniej”, ale juz miałam takie parodniowe polepszenia i „ciemniejsze” wracało. Wiec nie wiem co o tym myślec.

  6. Gdy pękło mi naczynko w oku i miałam w nim paskudnego krwiaka, to właśnie rutinoscorbin pomógł mi się go pozbyć 😉
    myślę, że faktycznie Okruszek się zagnieżdża 🙂
    dobrze, że masz L4, nie ma co ryzykować… odpoczywaj dużo 🙂
    ściskam 🙂

  7. Zamarłam jak zobaczyłam tytuł wpisu. Ale ważne, że jesteś pod dobrą opieką. Moja znajoma, która też przechodziła In Vitro podobnie jak ty dostała plamienia zaraz na początku. Lekarz stwierdził, że to jakaś pęknięta żyła. Mały niedługo będzie miał 2 latka.

    Swoją drogą zabrałam się powoli za tego mojego bloga. Zapraszam 🙂

    1. Opiekę mam dobrą, plamienie wydaje się zanikać, a Twój blog do ulubionych, więc pisz, kochana 🙂 Jak widzę, Ty to masz dopiero przejścia za sobą… i przed sobą… Trzymaj się. Delikatnie…

  8. Hej 6 kwietnia mialam transfer pecherzyk ciazowy ma 8 mm i rosnie od 4 dni plamie zywa krwia i leze w szpitalu twierdza ze tak czasami jest. Pomozcie mi ile czasu plamilyscie czy to byla zywa krew ? Blado rozowa do czerwonej. HCG 3170. Zaczne brac rutinoskorbin moze przejdzie . A mialyscie bole podbrzusza? Lekarze uspakajaja mnie ze ciaza sie utrzyma .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *