Czekam na operację. Od świtu

Miała być dziś, ale jest godz 19. i nadal czekamy na anestezjologa. Zabawne,  obojętne, wszystko mi już wali.

Leżę na łóżku jak mokra gazeta na chodniku. Jestem otumaniona lekami, jestem przeraźliwie głodna, nie mam siły utrzymać w rękach telefonu, więc go po prostu ściszyłam.

W nocy cienie moich demonów ślizgają się po suficie. Zamykam szybko oczy.

0 komentarzy

  1. Kochana znam ten strach, znam to uczucie ktore towarzyszy w szpitalu kiedy cos poszlo nie tak… Pamietam jak dzis kiedy podjeli decyzje o otwartej operacji, pamietam jak mowili ze jestem wyjatkowym przypadkiem a ja chcialam krzyczec ze nie chce byc pi… wyjatkowym przypadkiem… Pamietam jak walczylam ze lzami i cisza szpitalna … Wiem ze zadne slowa nie sa w stanie cie teraz pocieszyc bo na mnie tez nic nie dzialalo… A zwykle bedzie dobrze dzialalo na mnie jak plachta na byka bo przeciez przed pierwszym zabiegiem tez mowili ze bedzie dobrze… Jedyne co moge ci powiedziec to teraz patrzac z perspektywy czasu jestem wdzieczna losowi za wszystko co mnie spotkalo nawet za to cierpienie bo teraz rozumiem wiecej, doceniam wiecej… Sciskam cie kochana i trzymam kciuki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *