czułeś, że umierasz?

jeszcze zdążyłam zabrać Cię do lasu w pajęczyny i kurki. zdążyłam zaśpiewać Ci piosenkę, śpiewałam do ostatnich chwil. jeszcze zdążyliśmy pokazać drogę mleczną. zdążyłeś poczuć trzepotanie własnego serca. słońce wrześniowe, ciepłe, miękkie – widziałeś? – podobne jak pocałunek w brzuch Twojego taty.

dziś, na pożegnanie, dałam Ci poczuć wolność, jaką daje rower, jak smakuje wiatr w twarz, słony pot, jak pieką mięśnie.

nie zdążyłam nauczyć Cię, jak oszukiwać w karty, żeby nie przegrać z losem.

czułeś, że umierasz? odróżniałeś słodkie od gorzkiego, szczęście od smutku? czułeś mnie? może wydawało Ci się, że to ja zasypiam, odchodzę?

poczułeś co to złość, gdy Ci powiedziałam, że dziś smakujesz jak cierń i jestem na Ciebie wściekła?

i chuj. jak mam Cię teraz traktować? nawet nie wiem, czy byłeś nim, czy nią. czy mam być teraz dla Ciebie czuła czy mogę Cię znienawidzić? dokąd Cię zanieść martwego w moim brzuchu? chcesz coś jeszcze zobaczyć? pozwolisz mi odejść? jak tam jest? tu jest do dupy.

 

0 komentarzy

  1. kochana 🙁 czy to juz pewne? Czy nic nie da sie zrobic?? chcialabym ci jakos pomoc chcialabym zabrac bol… ale nie moge… moge cie tylko wirtualnie przytulic!!!

    1. Wiem, ze już raz napisałam o podobnym wyroku, a potem okazało się, że rozwinęło się serduszko. To serduszko dziś już nie bije. Procedura nakazuje, aby potwierdziło to dwóch lekarzy. Więc dwóch lekarzy stało nade mną rozkraczoną podczas USG na fotelu i dwóch lekarzy powiedziało, że im przykro. Lekarz wpisał „obumarcie ciąży” i zamknął moją sprawę.

  2. Tak strasznie mi przykro:( Wiem co czujesz bo przechodziłam to samo. Cholernie bolało na początku. Trzeba chwilę czasu aby się otrząsnąć i wrócić do dalszej walki. Po tak długich staraniach ciąża „na chwilę” jest jak żart od losu. Kpina. Zagranie na nosie. Na szczęście my kobiety jesteśmy tak silne, że mimo wszystkich tych okropności mamy siłę, żeby się podnieść. Ty też tą siłę masz. Trzymaj się.

  3. Kochana moja 🙁 Gdy napisałaś, że bije serce, bardzo się ucieszyłam.
    Nie napisałam Ci tego, bo po co miałam, ale od początku to przypominało moją historię. U mnie też źle się rozwijało, beta była nie taka jak trzeba, a serce też zabiło. Ale na kilka dni… I jak szukałam takich przypadków, to najczęściej było podobnie – jak coś było nie tak od początku, to nawet jeśli serce biło, zwykle przestawało…

    Mogę Ci napisać, że wiem, co czujesz. Naprawdę wiem. Pamiętam te emocje, pamiętam ten ból.
    Chodziłam potem z martwą ciążą do pracy, a jak szef zapytał mnie, czy jestem w ciąży (miałam mały brzuszek), to nie wiedziałam, czy powinnam odpowiedzieć „jestem” czy „byłam”. Żadne ze słów nie było prawdziwe.
    Też nie znałam płci. Założyłam, że to dziewczynka. I jako taką ją pochowałam.
    Jeśli Ci zależy, możesz zrobić badania genetyczne, określą płeć, będzie pogrzeb. Moja koleżanka tak zrobiła, było jej to potrzebne.
    Ja nie chciałam. Chciałam (na ile to możliwe), poronić w domu, pochować ją w ogródku, pożegnać się.
    Udało mi się.
    Nie mogę powiedzieć, że to było dobre poronienie, ale myślę, że stało się wszystko najlepiej jak mogło. Dla mnie.
    Dziś jest 5 września. Dokładnie dwa lata temu właśnie roniłam… Od 3 września wiedziałam, że serce nie bije.
    Aniołki pamiętają o swoich mamach. I pomagają. Za ścianą śpi mój synek. Za 3 dni kończy pół roku.
    Twoje maleństwo czuwa. Pocieszy Cię. Pomoże.
    Przeżyj żałobę tak, jak potrzebujesz. Bardzo pomaga pogrzeb, nawet symboliczny, choćbyś miała pochować test ciążowy czy skarpetki.
    Nie wiem, czy jesteś „po” czy „przed”. Czy czekasz (to było naprawdę najgorsze, już po samym poronieniu było mi ciut lepiej), jak to się ma odbyć, czy odbyło.
    Jeśli mogę Ci jakoś pomóc, napisz do mnie: juti@poczta.onet.pl
    Możesz pytać o wszystko.
    Ja podczas poronienia rozmawiałam z moją kuzynką, która straciła dwoje maleństw. Bardzo mi to pomogło. Naprawdę.

    Przepraszam, że chaotycznie, emocje wracają.
    Przytulam Cię mocno. Naprawdę mi przykro i wiem, co czujesz :(((

  4. Współczuję, 7 miesięcy temu przeżywałam podobnie, 36 tc, miałam iść na badania, a na izbie lekarz zakomunikował – przykro mi, ale ciąża obumarła – jakby mówił w obcym języku.
    Pozwól sobie na łzy, lub ich brak, ściskaj mocno męża za rękę, krzycz, jeśli potrzebujesz. I nie spiesz się, musisz mieć czas na żałobę, cokolwiek będą Ci mówili lekarze, tylko Ty wiesz co czujesz.
    [’]

  5. Bardzo mi przykro :-((
    …ale bardzo proszę Cię nie poddawajcie się, zróbcie kolejne podejście. To i tak według mnie był pewnego rodzaju sukces. Pojawiło się takie Cudo w Waszym życiu, no i …odeszło… ale i tak jesteście szczęściarzami bo wielu starających się nie dostaje nawet takiej szansy. Wiem, że trudno to znieść ale jeszcze raz proszę: nie poddawajcie się pomimo bólu i rozpaczy!!!
    … Anusia

  6. Bardzo, bardzo Ci współczuję tym _bardziej_, że już wydawało się, że najgorsze za Wami, że na chwilę było jak w niebie i tym głębszy jest teraz smutek. Współczuję bardzo i jestem z Wami…choć to niewiele warte.
    Tak jak wiele osób napisało tutaj (szczególnie te które przeszły to samo), że trzeba pozwolić sobie na smutek, wybrać sposób pożegnania się jakoś, dać czasowi zagoić rany…
    Napiszę jeszcze o tym co mi pomaga w takich sytuacjach – może przyda się na później, może nie, ale mam nadzieję, że nie zaszkodzi. Dla mnie jest to jakieś wytłumaczenie, które pomaga pogodzić się z taką sytuacją i sprawić, że życie wydaje się choć troszkę mniej do dupy. Chodzi mi o spojrzenie na to co się dzieje od strony natury. Bardzo duży odsetek wszystkich ciąż (koło 40% czy nawet więcej) kończy się poronieniem ze względu na naturalne mechanizmy obronne przed wadami genetycznymi płodu. Natura broni się jak może, żeby nie dopuścić do tego, aby źle dzielący się zarodek przeżył. Te mechanizmy obronne ze względu na to, że podziały komórkowe to bardzo skomplikowany proces i często dochodzi do błędów są wręcz zbawienne. Chyba nikt nie chciałby świata w którym co 3 czy 4 człowiek miałby jakąś ciężką wadę genetyczną – to byłoby dopiero piekło. Większość tych poronień jest na szczęście niezauważalna dla kobiet – myślą, że przesunął im się okres, jeżeli nie robiły badań, testów to często zostaje tylko podejrzenie. Pisząc o tym, mam na myśli poronienia tylko we wczesnych etapach ciąży. Wiadomo, że lepiej o takim poronieniu nie wiedzieć, choć spotkałam się już z wieloma kobietami dla których sam fakt, że wreszcie zaszły w ciążę, że to jest możliwe w ich przypadku był pomimo wszystko jakimś pocieszeniem i dawał nadzieję na przyszłość. Ja jeżeli wiedziałabym, że jestem w ciąży i że zarodek nie dzieli się prawidłowo i że są jakieś wady genetyczne to wolałabym, żeby mechanizmy natury zadziałały prawidłowo – czyli mówiąc wprost żeby natura nie pozwoliła na rozwój dziecka z ciężką wadą i im szybciej by się to stało tym lepiej. Nie wiem jak było u Was, czy to co się stało to obrona przed ciężkimi wadami genetycznymi czy jakiś inny powód -już w niedługiej przyszłości będzie to pewnie standardowo sprawdzane. Nie wiem czy takie podejście do tematu pomoże Wam choć odrobinę…na pewno łatwiej byłoby to przyjąć gdyby ta sama natura obdarowała Was już dziećmi wcześniej i to byłaby kolejna ciąża a tu dzieje się tak w sytuacji kiedy jest to jedno z najbardziej oczekiwanych i wytęsknionych dzieci i to właśnie wydaje się niesprawiedliwe :-(…

  7. Iza, nic – co napisze – nie pomoze. Czuje sie podle, bo nie tak mialo byc. Nie tym razem. Wlasnie dlatego, ze bilo serduszko, ze byla droga mleczna, i jezioro, i las.. i tak wlasnie mialo sie wszystko zaczac, zycie. I Wy zostajecie tu, z tym bolem.. ale wierze, ze okruszek jest teraz otoczony cieplem i miloscia.

    Tak jak pisze Juti – przezywajcie to tak, jak tego Wy potrzebujecie. Jak Wam serca dyktuja. Przytulam i jestem z Wami myslami. :*

  8. Od kilku dni próbuję coś napisać i nie potrafię. To jest tak strasznie niefair, tak bardzo niesprawiedliwe, tak po prostu nie do przyjęcia… A jednak życie taką drogę nam wyznacza 🙁
    Przytulam się mocno i myślami jestem z Tobą… Jak mówią – daj sobie czas, sobie i Bąbelkowi… tam z góry na pewno o Tobie myśli, ale to Ty tutaj będziesz musiała się z tym pogodzić… a to nie przychodzi z dnia na dzień…
    Jak będziesz gotowa, to wróć na bloga. My będziemy czekać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *