Instrukcja obsługi niemowlaka

Jestem mamą na pełny etat. Tematy niemowlęce urabiam jak ciasto na pierogi, jedną ręką przebieram, drugą robię mleko, trzecią masuję brzuszek.

Już nabrała kształtów moja mała instrukcja obsługi synka.

Karmienie

Trochę siłą rzeczy odbywa się na żądanie, bo w takiej mlecznej rzeczywistości zastałam synka. Oli ma apetyt, czasem wytrzymuje 3,5 h, ale zwykle po ok. 2 godzinach lub szybciej prosi (prosi w języku niemowlęcym = łaa, łaaaaaa, ŁAAAAAAAAAAA) o mleko. Odkrywam jednak, co się kryje za jego apetytem poza głodem. To apetyt na bliskość. Bywa, że Oli wyssa trzy krople i międli smoczek, robiąc do mnie maślane oczy. Bardzo uważnie obserwuję, czy je z głody, czy je dla uspokojenia, bo chyba właśnie z tego powodu był wcześniej przekarmiony.

Marchewka i inne słoiczki – na razie to taka zabawa w bąblowanie. Mały odkrył, że kiedy dmuchnie się w łyżeczkę, mama robi wielkie oczy i pospiesznie ściera kapiącą po ścianie marchew, mrucząc pod nosem coś o cholerach jasnych.

Podaję mu wodę. Wcześniej nigdy jej nie pił, na szczęście mu smakuje. Na początku martwiłam się, czy go tą woda nie oszukam, nie zapełnię brzuszka i przez to synek nie zje tyle, ile potrzebuje, ale lekarz mnie uspokoił: on się o swoje upomni, a nic go tak nie napoi tak dobrze, jak woda.

Ulewanie

Ulewał, jadł, ulewał, jadł, ulewał… Wprowadziłam mu kaszkę manną i kleik, bo nie najadał się mlekiem. Wypijał całą butlę, płakał, że chce jeszcze, choć ulewał jeszcze w czasie picia. Od kiedy zagęszczam mleczko odrobiną kaszki, ten problem się skończył.

Spanie 

W dzień śpi łącznie ok. 2-3 h. Wszystko z budzikiem zamontowanym  gdzieś wewnątrz tego małego ciałka – zawsze są to równo 30 minutowe drzemki lub ich wielokrotność. Można od niego zegarek ustawiać.

W nocy budzi się 2-3 razy. Zwykle zasypia w czasie nocnego karmienia, ale bywa, że decyduje się na godzinną zabawę o 2 nad ranem. Wtedy się bawimy w „mama udaje, że śpi, pobaw się Oluś ze mną w to samo” 🙂 Prawie nigdy nie zadowala się samym smokiem lub wodą. Przytulenie go miło pobudza. On po prostu chce jeść 🙂

Zastanawiam się… poradźcie… nie wiem, co jest mądrzejsze. Nie zagęszczam w nocy mleka kaszką, bo wydaje mi się, że tak fizjologicznie jest rozsądniej, żeby noc nie była porą na obfity posiłek. Że Oluś nie powinien się przyzwyczajać, że wielkiego karmienia w nocy, tylko właśnie z czasem jeść w nocy coraz mniej, a coraz dłużej spać. Ale kiedy kilka razy przez pomyłkę zrobiliśmy mu w nocy mleko z kaszką, dosypiał prawie do rana. Nie budził się z głodu. Nie wiem, co jest dla niego lepsze, pełny brzuszek czy spokojny sen…

Noszenie, tulenie, śpiewanie

Branie na ręce ufnego śpioszka, który wtula się we mnie całym ciałkiem, przylega każdym milimetrem, to jedne z najpiękniejszych momentów macierzyństwa. Uwielbiamy to oboje. Kiedy się trochę rozbudzi albo czymś zaniepokoi, śpiewam mu mojej babskie piosenki z repertuaru, którym wzgardzi każdy twardziel. Ale… uwielbia to. Zawsze, ale to zawsze się wycisza. Kiedy sobie grzecznie leży i go wołam, czasem nie reaguje. Kiedy jednak zaczynam śpiewać, nie ma bata, odwraca główkę do mnie.

Kąpiele 

Kąpiemy go co drugi dzień. Nie powiem, żeby Oli jakoś bardzo uwielbiał te kąpiele, znosi je w ledwo akceptującym milczeniu, nie czuje się pewnie. Za to kiedy tylko owijamy go w ręcznik, wywala uśmiech od ucha do ucha, bo wie, że teraz będzie głaskanie, smarowanie oliwką, otulanie miękkim ciepłym kocykiem, cmokanie w stópki i pierdzenie w brzuszek, że mama i tata będą się przepychać, kto go będzie teraz niuniał i kto ma śpiewać piosenkę (i z jakiego repertuaru…).

Kąpiemy go zawsze we dwoje. Niemożliwością byłoby dla mnie wykąpać go samego.

Zdrowie 

Nic nie wskazuje na to, aby Olusiowi cokolwiek dolegało. Jesteśmy wielkimi szczęściarzami. Wszystkie badania dają dobre wyniki, nie odnotowaliśmy jak dotąd żadnych alergii, bioderka rozwijają się prawidłowo, słuch, wzrok, wszystko w normie. Napięcie barków ćwiczymy zgodnie z zaleceniami rehabilitanta, nie jest zbyt dokuczliwe. Zastanawia mnie to napięcie – prawie każde dziecko je teraz ma. 30-40  lat temu, kiedy my wszyscy byliśmy mali, nikt nie słyszał o napięciu u niemowlaków, nikt nas nie ćwiczył i jakoś nie wyrośliśmy krzywo.

Tata

Tata jest najlepszy na świecie! Po południu odliczamy z Oluniem godziny do jego powrotu. Kiedy wchodzi do domu, zrzuca z siebie kurtkę i biegnie, bieeegnie do synka. Synek wtedy robi  minę „hurrrra” i zaczyna kręcić śmigła rączkami. Piski radości, ciągnięcie za brodę, papugowanie dziwnych dźwięków i ogień! Tacie jako pierwszemu udało się wydobyć z synka prawdziwy rechot, śmiech tak pełny, że wstrząsał całym ciałem. To właśnie Tata znalazł ten magiczny guzik. Tata jest cały magiczny… 🙂  Jest wyspą pełną przygód!

 

 

134 komentarze

  1. Gdy u mnie było kiepsko i dołujący straniowy nastrój ogarniał, myślałam – zaglądnę do Izy, Ona też walczy, w grupie zawsze raźniej.
    A teraz Twój blog buduje po 100-kroć, bo udowadniasz, że z tej parszywej niepłodności wyjdziemy i potem nic już nie ma znaczenia, jest NOWE życie.
    Z niecierpliwością czekam na kolejne relacje, czytam z uśmiechem na twarzy i emocjami w garści. I potwierdzasz moją tezę Iza – mąż, z którym przechodzi się walkę z niepłodnością jest absolutnie wyjątkowym mężem i zaangażowanym tatą później. Gratulacje dla „Magicznego Taty”.

  2. Z tym nocnym jedzeniem, to nigdy nie wiadomo, jak ma tendencję do ulewania, to w nocy zagęszczaj mu Nutritonem- do kupienia w aptece.
    Moja córka była tylko na mleku, zero kaszek, bo wyglądała sobie aż za dobrze (tak jest i nadal:D) a jako niemowlak wybudzała się max raz w nocy. Wierz mi, ona kocha jeść:)
    Mój syn za to był kaszkowy i nadal lubi zjeść, ale zawsze wybierałam i wybieram wersję bez cukru, kaszki Holle albo czeskie odpowiedniki. Do kupienia w sklepie ze zdrową żywnością lub przez Internet.

    1. Dzięki BalinaMalina 🙂 jak spróbowałam takiej zwykłej kaszki mlecznej dla dzieci to poczułam się, jakbym pączka zjadła. Teraz też szukam kaszek bez cukru albo dodaję kleik ryżowy.
      Nie chciałam dodawać mu kaszek/kleików, ale wtedy jadł co najmniej jedną butlę mleka więcej, to była dobowa dawka jak dla półrocznego dziecka. Mam wątpliwości, czy tak było lepiej, mleko też jest słodkie i tłuste…

  3. ja , co prawda mam dzieci niejadki i zawsze zastanawiam się co by tu zrobic żeby dołożyć kalorii do posiłku, ale wydaje mi się, że mleko z kaszka bez cukru będzie miało mniej kalorii niż 2 butle mleka. No i nocny sen jest bezcenny (a tu akurat jestem ekspertem, bo nie śpię od 21 miesięcy). Ale tak naprawdę sami musicie ustalić co jest dla was lepsze i lepiej działa. To wy jesteście ekspertami od własnego Malucha. Jeśli chodzi o ulewanie to każda marka mleczna ma specjalne mleko przeciwko ulewaniu, ma napisane AR i jest ono właśnie zagęszczone. Może warto spróbować. Całkiem możliwe też, że Oluś brak miłości przestanie rekompensować sobie jedzeniem i sam je ograniczy. I ostatnia 'rada’ jeśli interesują Cię kosmetyki dla dzieci bez chemii to polecam bloga srokao.pl wszystko pięknie zanalizowane pod względem składu od pieluch po oliwki. Aha, dziecko bez alergii to dziś ewenement! nie znam takiego.

  4. Iza, ja radziłabym wydłużać sen. Jeśli porcja kaszki pomaga pospać dłużej, to ja bym ją dawała. Bo jak Olek przyzwyczai się do częstych pobudek, to potem zwariujesz próbując go ich oduczyć. Takie jest moje zdanie 😉 nominal też ma fajne kaszki, jak holle, ale bardziej przystępne cenowo.

    Ale macie fajną codzienność:) choroby się was nie czepiają?

  5. Ja też bym zagęszczała, jeśli po tym lepiej śpi. My do tej pory do ostatniej porcji mleka dodajemy kleik, właśnie na noc. Kaszkę nie, bo to może faktycznie być za ciężkie. Jak mój Ryś był w wieku Twojego synka, to budziliśmy go na karmienie około północy. Inaczej sam budził się około 1, jak my ledwo zasnęliśmy. Dostawał butlę o 24, budził się koło 4 na kolejną i spał do rana. Ale wtedy nie zagęszczarki ślubu, był tylko na mm prawie do 6 miesiąca.

  6. Nareszcie o mleku;) o kupie jeszcze nie było:D Pieluchowa rzeczywistość:)
    Iza, no stress:) nie trzeba robić wokół jedzenia takiego wielkiego halo, zdaje się, że znasz tego Młodzieńca dość dobrze i wiesz co najlepiej zrobić:)

  7. A przewijanie? Nie masz jakiejś swojej instrukcji do tego? 😉 Bo mam problem z moim synem. Ciągle ucieka z przewijaka 🙂

    Po kąpieli, kiedy jesteście całą rodzinką razem – to musi być dla Olusia najpiękniejszy czas…

    PS. Ja bym stawiała na pełny brzuszek w nocy. Niech się chłopak porządnie wysypia 🙂

      1. Ech wszystkie zabawki są na parę sekund a później zaliczają lot na podłogę. Dawałam kremy itp ale też już nie są atrakcją… Najdłużej zajmie się ręcznikiem papierowym ale po szybkim rwaniu czasem następuje konsumpcja i tu muszę nie dość że zerkać czy już nie ładuje do paszczy, to jeszcze refleks ćwiczę w ewentualnym wyciąganiu fragmentów z buźki. Co ostatecznie przy walce z wielką kupą nie jest wcale pomocne. Muszę chyba coś na suficie zamontować 😉

          1. Nazywają się „paklanki” czy jakoś tak. I kupy przebieramy w ten sposób, że Młodego kładziemy, dostaje całe opakowanie i ma wyjąć jedną. Jest zajęty i można spokojnie zmienić pieluchę zwłaszcza kupą

          2. Julka dostawała kaszke do nocnej butelki i spała całe noce od zawsze, więc nie wiem co to niewyspanie. Teraz mimo że już 2 latka nam pękły nadal dostaje kaszke na noc bo nasza Pani doktor powiedziała że jeżeli faktycznie zjada butelkę to trzeba jej dać a nie znęcać się nad własnym dzieckiem bo inni twierdzą że już nie wypada.

  8. Z tym napięciem to się nie zgodzę, że wyrośliśmy na prostych. Ja mam kręgosłup jak przysłowiowe chińskie S. Rodzice mi mówili, że to dlatego że za szybko rosłam. Od mojej fizjoterapeutki wiem, że to nie jest prawdziwy powód. Po swoich zdjęciach widzę, jak źle siedziałam w wózku itp. Po ciąży w której przytyłam ponad 18kg i od noszenia syna teraz jest jeszcze gorzej. Fizjoterapia i masaże i jakoś daje radę. Kiedyś po prostu o pewnych rzeczach nie wiedzieliśmy. A ćwiczenia dziecku nie zaszkodzą:) Kiziolki-miziolki dla Olusia.

  9. Przede wszystkim gratuluje 🙂 Nie do końca wiem, na co miałoby wpłynąć zagęszczenie mleka kaszką? Z tego co piszesz, Olek nie ma zdiagnozowanego refluksu? A nawet jeśli by miał, to od tego są specjalistyczne mleka. Wybudzanie niemowlaków w nocy jest uwarunkowane ewolucyjnie i zwiększało szansę na przeżycie małego ssaka 🙂 Jestem absolutnie przeciwna zagęszczaniu mleka, jeśli powodem jest chęć przedłużenia snu. A jak Olek jest zainteresowany w nocy zabawa to włączasz światło? 🙂

    1. Ewu, mamy na nocne budzenie mamy lampkę rzucającą gwiazdki na sufit, to takie światło-nieświatło, bardziej dla uspokojenia niż dla widoku, Oli to lubi. Co do chęci przedłużenia snu – nie wiem, czy zostałam dobrze zrozumiana – chodzi mi oczywiście o jego spokojny sen, nie mój 🙂

  10. BTW byłam wielka zwolenniczka kaszek Helpa, ale wkurzało mnie dodawanie liofizowanych owoców, które po 2 tygodnia niesamowicie się zbrylały. Teraz kupuję od razu z owocami (bez cukru, mleka i glutenu)

    http://kopipi.com/kategoria-produktu/kaszki/

    Jestem niesamowicie zadowolona. Przepraszam za „reklamę”, ale w mojej opinii, nie ma nic lepszego na rynku. Gotują się tylko 2 minuty, a jak złapie mnie leń, to kupuje błyskawiczną Hipp Musli ( również bez cukru i mleka).

  11. Również polecam Hipp feine hirse z Rossmanna,cena ok 15 zł,często w promocji siostra dla córki zagęszcza nią już bardzo długo. Każdy najedzony lepiej śpi,także Izuś zagęszczaj a Oluś będzie spał syty i przez to zje mniej bo rzadziej w ciągu doby. Olinka pozdrawia mój 10cio tygodniowy Olinek

  12. Iza, co bym dała żeby po dodaniu kaszki Julka mi spała cała noc.. Jeśli masz taką możliwość to od tej łyżeczki kaszy nic się nie stanie a długi, głęboki sen jest Napewno lepszy od 3 butli w nocy.
    Teraz wstawanie w nocy Napewno Ci nie doskwiera ale na to i przyjdzie czas. Niema w tym nic złego żeby mama też mogła przespać ponad 3h w nocy bez pobudki.
    A kto uważa inaczej ten widocznie nie wstawal tak jak ja po 3-5 razy w nocy ..
    Użyłam czasu przeszłego bo Julka trochę mi dopuściła z nocnym jedzeniem i budzi się 1-2 razy. A ja jestem rano jak Skowronek, wyspana i wypoczeta

  13. Trafiam na Twojego bloga przypadkiem i przeczytałam już sporo 🙂 Sama jestem po udanym IVF, ten mój udany gość ma już 13 miesięcy i jest słodkim łobuziakiem 🙂 Obecnie oczekuję na wynik kriotransferu… Chyba właśnie po takim haśle, google skierowało mnie do Ciebie. Wzruszyłam się bardzo czytając Wasze posty.

    Twój Synek ma 4 miesiące, jeśli dobrze wykalkulowałam, piszesz, że już rozszerzasz mu dietę. Wiem, że producenci na słoiczkach piszą „od 4 miesiąca”, ale zalecenia mówią inaczej – najlepiej do 6 miesiąca tylko mleczko. Wydaje mi się, że sam Synek daje Wam wyraźny znak niegotowości „bąblując” zawartość łyżeczki :). Nie ma potrzeby też dopajać dzieciątka. Wiem, budzi to wiele kontrowersji i nawet wielu lekarzy nie zna najnowszych zaleceń. Polecam Ci szczerze bloga dietetyczki dziecięcej: malgorzatajackowska.com. Skarbnica wiedzy dla zagubionych matek! Sama korzystałam nie raz :).
    Pozdrawiam serdecznie.

    1. tez polecam p. Malgorzatę Jackowską cyt. „Kiepskim pomysłem jest też przed właściwym okresem rozszerzania diety zagęszczanie odciągniętego mleka lub mieszanki kaszą manną lub kleikiem ryżowym, by malec lepiej spał. Układ pokarmowy małego niemowlęcia nie jest przystosowany do takich posiłków. Przez pierwsze miesiące maluszek powinien dostawać wyłącznie mleko: mamy lub modyfikowane.”
      http://dziecisawazne.pl/jakich-bledow-zywieniu-niemowlat-warto-unikac/

      Moja córka ma 11 miesięcy, jest karmiona KP i dostaje 3 posiłki i 2 przekąski. Nadal budzi się w nocy- czasem 2, czasem 1 i „prosi” o jedzenie i zabranie do łóżka starych :). Myślę, że taki urok życia z niemowlakiem. Kiedy była w wielu Olusia, to również wstawała 3-4 razy w nocy. Czasem jadła sporo, czasem tylko „pociumkała”. Najlepsza rada- przeczekać. A myślałaś możne o współspaniu z synkiem? Ja była zdecydowanym przeciwnikiem, ale życie pokazało, że jest to dobre wyjście. Oczywiście córka nie zasypia z nami, dopiero gdy się przebudzi koło 12/3/4 biorę ja do siebie i mam spokój do rana. 🙂 Może to nie potrzeba jedzenia, a potrzeba bliskości?

  14. Widzicie dziewczyny, co matka to inna opinia. Ja myślałam że przy mm rozszerza się około 4m.ca a przy KP po 6m.cu.
    Tak samo z wodą. Przy mm podaję się wodę a przy KP nie.
    Nam lekarz sam zaproponował żebym zaczęła rozszerzać stopniowo dietę Julce w połowie 4 m.c
    Mała średnio piła mleko, była szczuplutka.
    Od kiedy zaczęliśmy rozszerzać dietę cały czas trzyma się wagowo w 50 centylu a wzrostowo to jest po za skala… Ale to już dzięki genom. Na początku chyba każde dziecko bawi się jedzeniem. Pierwsze koty za płoty. 🙂

    1. NAJWCZEŚNIEJ po ukończeniu 4 miesiąca, a nie NATYCHMIAST po ukończeniu czterech miesięcy. Chyba że dziecko siedzi stabilnie w wieku 4 miesięcy i nie wypycha językiem podawanego jedzenia 🙂 Anitt a karmiłaś MM?

  15. Dziewczyny, chciałabym zwrócić Waszą uwagę na to, że piszecie takie rzeczy i w taki sposób, który naprawdę może podkopac Izy pewność siebie. Czuję w waszych wypowiedziach echa idealnych forumowych mam, naprawdę. Zastanówcie się czasem, przeczytajcie ponownie, co piszecie. Iza na pewno chodzi do pediatry i z nim omawia takie sprawy jak rozszerzanie diety.

    1. Jeśli chodzi o mój komentarz, absolutnie nie miał mieć takiego wydźwięku, był napisany z czystą serdecznością. Czytałaś końcówkę o szukaniu porad przez zagubione świeże mamy? Napisałam wyraźnie, że sama taka byłam i nadal często jestem :). Jestem też przekonana, że dziewczyny wyżej również miały jak najlepsze intencje, zwłaszcza że w poście padały pytania o porady, wiem, że młoda mama potrzebuje wsparcia i takich porad od serca od bardziej doświadczonych w tej materio…i zrobi z nimi co sama uzna za słuszne ;).
      Co do pediatrów. Niestety wielu nie ma o żywieniu pojęcia, co jest b.przykre i spotkałam się, gdy np.radzono podawać krupniczek w 3 miesiącu…bo tak się kiedyś podawało i co, żyjemy. Tylko jakieś problemy gastryczne mogą wyjść nawet w dorosłym życiu. Dlatego podlinkowałam bloga dietetyczki dziecięcej, z którego sama korzystam. Nie wiem jak mogłoby, jak piszesz, mieć to tak negatywny odbiór… bardziej przykry wydźwięk ma niestety Twój niesprawiedliwy, oceniający komentarz.
      Pozdrawiam.

    2. Dziewczyny, spokojnie, odcedzam to, co dla mnie jest interesujące. Dzięki Kas za wyrozumiałość, nie odebrałam tego co napisałaś, jako niesprawiedliwe i nie czuję też, żebyś miała kogoś skrzywdzić. To prawda, że nie mam zbyt dużej pewności siebie, bo nie idzie za mną żadne doświadczenie. A sprzeczności w komentarzach bez miara 🙂

      Nie tylko w komentarzach zresztą, żebyście wiedziały, co się dzieje u mnie w domu, gdy się spotka psycholog z ośrodka adopcyjnego z fizjoterapeutą… Ale o tym może innym razem…

      Wszystkie komentarze traktuję jako OPINIE, nie rygor, i wiem, Abako, że radzisz mi od serca. I wyciągam dla siebie wedle swojej miary najcenniejsze informacje 🙂

  16. Kas, masz rację. Przepraszam Izo, że napisałam to tonem znawczyni. Mam nadzieję, że nie odebrałaś tego bardzo negatywnie. Kas, moja wypowiedz była powodowana tym, że niestety sama dostałam od lekarza „dobre rady” dot. rozszerzania diety u niemowlaka i karmienia mm, żeby przespał noc. Gdybym się zastosowała, to pewnie nie karmiłabym już córki, bo „zabilabym” laktację. Bardzo pomógł mi blog wymagające.pl.
    Kas sama jako młoda mama popełniłam mnóstwo błędów. Kilka rzeczy mi się udało i tym chciałam się podzielić.
    Jeszcze raz przepraszam i zmykam 🙂

  17. To wspaniałe czytać, że jest zdrowy. I że tak naturalne jest dla Was to rodzicielstwo: to przytulanie, całowanie w stópki, pierdzenie w brzuszek To musi być piękne uczucie – po tak długim oczekiwaniu.

  18. Ehh, dziewczyny, tak sobie myślę… Nie wiem wystarczająco dużo o technicznej stronie bycia mamą, może coś robię niewłaściwie, może za mało przeczytałam książek/gazet/forum na temat pielęgnacji dziecka. A może za dużo 🙂

    Sprawy typy „jak karmić, jak nosić” to pytanie o to, czy lepsza jest margaryna czy masło, sklepy w niedzielę otwarte czy zamknięte, jajko czy kura…

    Lepiej jednak radzę sobie z opisywaniem uczuć i odczuć; smaków porażek i sukcesów.

    To jednak nie będzie blog poradnikowy, opisujący jak właściwie dbać o dziecko.

    Już wiem, że to zawsze będzie blog o dążeniu do rodzicielstwa, o piętnie niepłodności, o walce, o tym, aby nigdy się nie poddawać. I o kochaniu. Nie o jedzeniu 🙂

    W sprawach technicznych mam 3 instancje, kolejność nieprzypadkowa: pediatra, moja mama i zaufana przyjaciółka-matka. Więcej na raz nie da się posłuchać 🙂 No, może jeszcze intuicji, każda z MAM ją ma.

    Dziękuję za wszystkie porady, z każdej biorę coś dla siebie i przeliczam na własną miarę.

    1. Izula to tak jak chyba każda z nas. Tylko niektórym może się wydaje że wiedzą wszystko i robią najlepiej 😉

      Stawiaj na swoją intuicję 🙂 Ty masz synka na co dzień i Ty najlepiej go znasz.

    2. Dzięki ci Iza za twój komentarz. Czytam bloga od jakiegoś czasu. Czytam bo pięknie piszesz o uczuciach, o sile kobiety, o miłości. Niech tak zostanie, niech będzie o miłości do twojego synka. Szczerze jest tysiące blogów parentingowych z cudownymi radami dotyczącymi dzieci ( po lekturze zawsze mam doła 🙂 Ale jest tylko jedna Iza.

  19. 21 lutego dołączyłam do grona mam, które pokonały długą i trudną drogę, ciężko uwierzyć w ten cud, a jest taki prawdziwy. Córeczka jest kochana i prześliczna ♥
    Na razie działam nieporadnie, wszystkiego muszę się nauczyć, wiem, że nie będzie łatwo, ale trzeba dać radę 🙂

    1. Melisko, ja jestem nieporadna od niemal pięciu miesięcy i wcale nie jest mi z tym niedobrze.
      Jesteśmy u Izy obie wystarczająco długo, żeby mnie bardzo narodziny Twojej córeczki wzruszyły. Pięknego życia w Trójkę!

  20. Melisko, gratuluję!!!
    A co do rodzicielstwa -jesteśmy z mężem zgodni, że okazało się dużo piękniejsze, ale i dużo trudniejsze, niż to sobie wyobrazaliśmy wcześniej. Byliśmy i jesteśmy niepewni… Lepiej lub gorzej, trzeba sobie radzić. Gdy coś mi nie wyjdzie (np. zatnę małą przy obcinaniu paznokci), nie rozpamiętuję, bo wiem, że nowy dzień przyniesie nowe wyzwania i to na nich muszę się skoncentrować…
    I każdy niemowlaczek jest inny. Ale dla każdego bohaterką jest jego mama, a bohaterem tata!

  21. Iza, jak dla mnie, to radzicie sobie świetnie. Wszystko, co opisujesz, znam z autopsji, tylko że u nas było dodatkowo więcej chaosu, bo dwójka, a i my chyba jacyś „mniej poradni” rodzicielsko 😉 A propos rozszerzania diety: myśmy wprowadzili dynię na czuja ok. 5 miesiąca, wtedy też zaczęłam pomalutku oswajać ich z glutenem (choć pediatra uważała, że za wcześnie). Ogólnie wszystko pomału, etapami. Jeden pluł, drugi jadł 🙂 Alergii pokarmowych nie ma, choć mleko krowie (nie mm), które już wprowadziłam w małych ilościach, chyba dałam za wcześnie (13 miesiąc), bo u jednego synka sucha skóra na nóżkach (ustąpiło, jak wycofałam mleko). I podpisuję się pod słowami dziewczyn, że intuicja matki to najlepsze, co się dziecku może przydarzyć na tym etapie 🙂

  22. Iza, jesteś cudowną mamą. Czytam Twój blog od dawna i nie raz już siedziałam i płakałam…Doskonale wiem jak jest zostać mamą bo też mam synka. Był długo oczekiwany, ale dzięki in vitro udało nam się spełnić nasze marzenie. Ciesz się każdą chwilą, chłoń ile się da z każdej wspólnie spędzonej minuty bo dzieci tak szybko rosną…

  23. Pamiętam że jak młody się urodził, 10 miesięcy temu, to też myślałam: Dżizas dlaczego nie dołączyli instrukcji obslugi… coś poszło nie tak, miał być brokat, pierdzioszki, pachnące fiołkami bączki achy ochy, a były bolące cycki, ulewanie i poczucie beznadziei.
    Jednak wiedziałam mimo wszystko że nikt nie zajmie się nim lepiej niż ja czy mąż, instrukcja obsługi jest, w serduchu, jeśli jeszcze się do niej nie dokopałaś to znajdziesz ją niebawem. Spokojna głowa 🙂

    Meliska serdecznie Ci gratuluję, niech córeczka zdrowo rośnie, przeszłaś trudną drogę. Wdzięczność to słowo które najczęściej mi się kołacze po głowie jak patrzę na swojego syna.

    Wężon Ty zaciskaj poślady, ja zaciskam kciuki, niech młoda jeszcze trochę popływa w cieple. Na dworze mróz, nie ma się do czego śpieszyć.

  24. Iza, Ty na pewno wszystko robisz tak jak należy:) Choc przyznam, ze jak przeczytałam wpis to pomslalam sobie, ze ja to juz nic nie pamietam jak to było kiedy moj synek był niemowlakiem:) a i tak najważniejsze, ze Oluś ma takich kochających rodziców:)

  25. To ja pozwolę dodać tylko a propos krótkich drzemek Olusia, żebyś Izo w wolnej chwili zerkneła na blog zdrowysendziecka – to o tym jak i ile dziecko w danym wieku powinno spać, i jak mu w tym dobrym spaniu pomóc i wiele wiele wskazówek dotyczących spania naszych maluchów. Mój synek miał drzemki podobnie jak Oluś – po 30 minut. Ale to budzenie po 30 minutach to nie znaczy, że on już się wyspał, to nieumiejętność przejścia przez dziecko w drugą fazę snu… Ale można mu w tym pomóc. Mi sie udało, i wiem, że innym mamom z Twojego bloga również. A dłuższe drzemki dziecka oznaczają nie tylko wyspane dziecko ale bardziej wypoczętą Mamę 🙂 wiec naprawde polecam!!

  26. Bardzo fajny wpis, my mamy dwoje dzieci 6 letnią córeczkę i 4 letniego synka. Za każdym razem czekają aż tata przyjdzie i jest radość. Chciałabym mieć trzecie dzieciątko to sama radość lecz czytając ten wpis to sobie uświadamiam ile to się zapomina mając już starsze dzieci.

  27. Iza, mnie najlepsza radę dał neonatolog. Dziecka proszę pani nie da się uszkodzić łatwo. Dziecko wie co i kiedy chce a pani ma intuicje i mózg żeby za nim podążać.. No i podążam. Ja daje na noc mleko z kasza Holle i starcza Kudlatemu równo na 6 h snu od 19:30. Potem pobudka na mleko i śpi do 6:30. Ma taki cykl i choćbym nie wiem co robiła to on ma to gdzieś. Jest tez teoria,ze dziecko musi spac minimum 45 minut żeby było wyspane. Kudłaty ma te teorie gdzieś i wstaje po 30 minutach w dzien uśmiechnięty i wyspany. Jaki wniosek: obserwować i nie panikować:-). Buziaki!

  28. Hej potrzebuje Waszej pomocy 🙁
    Po pierwsze czy miałyście problemy z tarczyca w ciąży? Jestem obecnie w 21 tc a moje TSH wynosi 2.91 a ft4 0.98 Dwa miesiące temu było 2.35. W poprzedniej ciąży w ogóle nie badałam. Nikt mi nie zlecił a ja nie wiedziałam że powinno się to badać 🙁
    Nie wiem czy grozi mi branie Euthyroxu. Niektóre normy mówią że od 2.5 inne że od 3.

    A drugi problem to heparyna.
    Brałam clexane w pierwszej ciąży a teraz jest on drogi i ma tańszy zmiennik Neoparin. Niby to samo ale jednak nie. Czy macie jakies info w tej sprawie? Będę wdzięczna za każdą wiadomość.

    Jestem skazana teraz głównie na lekarzy z małych miejscowości…. Z dużymi brakami w tej kwestii

      1. Ja z kolei przy TSH 2.8 mam dawkę 50 mg zaleconą przez endo, teraz mam TSH w okolicy 1. Jestem w 23 tygodniu ciąży.
        A co do Neoparinu- mi zaleciła go naprotechnolog, ale ostatecznie zdecydowałam się go nie brać. Jest to heparyna drobnocząsteczkowa, podobnie jak clexane.

    1. Neoparin i Clexane można brać zamiennie. Sama tak brałam do mniej więcej 20 tc. Receptę miałam na Clexane, a w aptece sami dawali Neoparin. Clexane jest nie tylko droższy – bardzo często jest po prostu niedostępny.

  29. Iza, śmiem twierdzić że większość mam czuła się na początku tak jak Ty – „nie mam pojęcia co robić i co jest właściwe”. I jeszcze „jakie to skomplikowane”. Z czasem nabiera się wprawy i uczy odpuszczać, bo najbardziej potrzebna jest intuicja i dystans do wielu rad i zaleceń. Na codzień towarzyszą nam skrajne opinie i oceny, okazuje się że tak to właśnie jest być rodzicem w XXI wieku 😉 Rób to co Ci serce podpowiada.

    Nie chcę też zabrzmieć jak jedna z natrętnych doradczyń ale w kwestii snu ja z kolei odradzam blog zdrowy sen dziecka. Jesli dobrze pamietam że to ten blog (a widzę że teraz jest zablokowany więc nie sprawdzę), metody tam opisane opierają się na nauce samodzielnego zasypiania (trening snu). Kazdy rodzic sam decyduje, ale poczytaj w wolnej chwili o treningu snu i będziesz mogła zastanowić się czy to dla Ciebie ok. Są zwolennicy i przeciwnicy. Natomiast na wymagajace.pl są świetne wpisy wyjaśniające fizjologię dziecięcego snu i naprawę sporo pomagają zrozumieć. To podejście pokazuje jak wiele w śnie dziecka jest uwarunkowane rozwojowo.
    Zobacz sama, moja osobista opinia jest taka że treningowi snu powiedziałam stanowcze nie. Ale jak mówię, każdy rodzic postępuje tak jak wg niego najlepiej dla dziecka.
    Powodzenia, wątpliwości to chleb powszedni matki 😉

      1. Jeden
        Zawsze była mowa, ze lepiej 2, a teraz sami, ze jeden.
        Lepszy był fragmin, teraz Neo-coś tam
        Atosiban tez już nie.
        Nie nadążam.
        poczułam się jak n-ty petent, pewnie to znacie.
        że jeden, to da mnie ok, zawsze tak chciałam sama. Poza tym nerwowy mam czas w życiu i szanse oceniam na bliskie 0.
        Właśnie kapie mi kroplówka, jedna była tydzień przed, druga dzień. Intralipid.

        1. Gaju, trzymam kciuki. Szósty, to tak jak u mnie. Niech też się okaże szczęśliwy.
          Dostaniesz Neoparin, czyli zamiennik Clexane.
          Mam nadzieję, że będziesz go dłużej potrzebowała. Wypisali Ci z refundacją? Jeśli nie, to ja mam taniej ze 3 opakowania.

        2. Jestem już w domu razem ze „śliczną ekspandującą blastką”.
          Oczywiście zaliczyłam skurcz w trakcie, jakaś „niedotykalska” jestem.
          Zostaje czekać.
          Dzięki za kciuki.

  30. Witajcie kochane. Na razie wszystko u mnie mniej więcej OK. Samopoczucie bywa paskudne, ale trzymamy się.
    W zeszłą środę byłam na usg. Gryzia rośnie idealnie zgodnie z terminem OM.
    Wszystko wygląda na zdrowe, a cała ważyła już około 1,4 kg.
    W poniedziałek byłam na wizycie kontrolnej. Też wszystko w porządku. Pessar siedzi gdzie powinien, szyjka od środka zamknięta.
    Lekarz zadowolony.
    Moja cukrzyca ciążowa opanowana, a chyba nawet to cukrzyca widmo. Po niczym cukry nie przekroczyły mi normy. Ani jak na początku byłam grzeczna, ani jak w ogóle nie stosowałam się do zaleceń.
    U diabetolog byłam tydzień temu. Pochwaliła mnie i zaleciła kontrolę glukometrem na czczo raz w tygodniu i raz dziennie po dowolnym posiłku.

    W ten wtorek zaczęłam 31 tc. To już całkiem nieźle.

    Ale żeby nie było tak optymistycznie tylko, to średnio się czuję. Zaczynają mnie wszystkie kości boleć i brzuch też dokucza. Zaawansowana ciąża to jednak ciężka sprawa. 🙂

    1. Pamiętam, kiedy bałam się przedwczesnego porodu, napisałaś mi, że 32 tydzień to już duże wcześniaki, a u Ciebie wszystko ładnie pięknie się trzyma, więc pewnie jeszcze pobędziesz w dwupaku kilka ładnych tygodni i Gryzia będzie donoszonym bobasem. A Ty.. zgaga, ucisk na pęcherz, niemożność znalezienia pozycji do spania 😉 najlepsze tygodnie ciąży 😀 niech Gryźka rośnie duża i siedzi grzecznie. A jak ruchy? Teraz fajny moment, bo jeszcze ma miejsce, potem będzie się tylko rozpychac. Odzywaj się!

    2. Dobrze wiedzieć, że macie się dobrze dziewczyny 🙂 Laura w którym tygodniu się urodziła? Dobrze pamiętam, że w 28? Gryzi chyba wygodniej w brzuszku 🙂 A skąd się bierze Twoje kiepskie samopoczucie? Tylko z dolegliwości fizycznych?

  31. Dziewczyny mam pytanie co to jest krótki protokół tak ogólnie chociaż bo to będzie moje pierwsze podejście po 4 nieudanych inseminacjach jestem przerażona na razie nie wiem co do czego dobrze ze chociaż tutaj mogę się wyglądać wypytać i wiem że zostanę zrozumiana i nie dostanę kolejnych „dobrych” rad „że jak wyluzujemy i przestaniemy myslec(sic)” to na pewno nam się uda

    1. Krótki protokół oznacza, że już bardzo niedługo będzie transfer. 🙂
      Nie będziesz brała środków antykoncepcyjnych. W 2-3 dniu cyklu zaczniesz stymulację. Potrwa ona około tygodnia. Potem punkcja, transfer i oczekiwanie na jego wynik.
      Powodzenia!

    2. Ninka, ja miałam i długi i krótki protokół. DŁugi opsałam dość dokładnie (http://krotkiblog.pl/dlugi-protokol-do-in-vitro/), krótki – krócej, bez wyjaśnienia istoty rzeczy http://krotkiblog.pl/in-vitro-krotkim-protokolem-z-cennikiem/ Dziś, po kilku latach, nie czuje sie juz kompetentna, zeby pisać, czym się różnią. Pamiętam, że dali mi krótki, bo na dlugim zostałam przestymulowana i miałam hiperstymulację jajników.
      Wiem, że sie boisz, to zrozumiale. Dla mnie in vitro było łatwiejsze psychicznie niż inseminacje. Inseminacje oznaczały pogodzenie się z tym, ze jestem niepłodna. In vitro to po prostu leczenie – często skuteczne 🙂

  32. Witajcie Matki Polki Zaglądam na bieżąco, czytam co u Was, co u Mlodych Rodzicow przede wszystkim
    Gratulacje dla Mam i kciuki za transfery!

    Co u nas..
    Telefon z dkms nie zadzwonił.
    W lutym byliśmy na rozmowie kwalifikacyjnej do programu invimed. I o dziwo – dostaliśmy się.
    Skontaktowalam się od razu z koordynatorką od szpiku i okazało się, że klinika z początkiem lutego zrezygnowała że mnie. Coś musiało się po drodze wydarzyć… może inny Dawca. Może zły stan Biorcy…
    Z marszu przystąpiliśmy do koniecznych badań wymaganych do iui. Mąż krew. Ja wymazy. Ja krew… I tu zonk…
    Z osoby zdrowej, zakwalifikowanej do bycia dawcą szpiku, okazalam się osoba, która ma przeciwciała na hcv.
    Szok, niedowierzanie, złość, gniew, rozpacz… to tylko niektóre rzeczowniki, które opisują mój stan psychiczny.

    Modlilam się o zdrowy przeszczep dla mojego Biorcy, o kwalifikacje do programu, o zdrową ciążę i zdrowe dziecko…
    Nie mam nic.

    Jutro wizyta u dr. Ciekawa jestem jaką decyzję podejmie.
    Pewnie powinnam być całkiem zdrowa.
    Więc pewnie wracam do punktu wyjścia. Licząc na naturalny cud. Bo nie wiem czy prywatnie na iui nazbieramy. Mamy też inne wydatki..

    Jeśli podejmę leczenie (muszę zrobić badanie czy tylko mam wirusa czy jestem chora), nie wiem czy za rok za 1.5 roku będę myślała o powiększaniu rodziny.

    Jest mi źle. Jest mi przykro.
    To nie tak miało być.

    1. Asti to bardzo przykre.
      Zastanawiałam się, czy przeszczep się udał i kiedy to opiszesz.
      Masz jakiś pomysł, kiedy i gdzie mogło dojść do zakażenia? Kiedy miałaś ostatni prawidłowy wynik?
      Wydaje mi się, że z dkmsu sami powinni zadzwonić, że rezygnują i dlaczego.
      Trzymam kciuki, żeby to był tylko uśpiony wirus, nie aktywna choroba.

      Odzywaj się.

    2. Kurczę, Asti…
      Czasem wszystko bierze w łeb…
      Mam nadzieję, że jesteś tylko nosicielką, podobno kupa ludzi jest.
      Nie wiem, z jakiego jesteś miasta, ale np. w Poznaniu w przychodni niepłodności (przyszpitalnej) były IUI na fundusz, tylko trzeba było swoje odczekać na wizytę.
      Może w innych przychodniach też? Pytałaś się w NFZ?

      1. Byłam dziś na wizycie. Tak jak myślałam, zostaliśmy skreśleni z programu.
        Możemy kontynuować prywatnie. Ale muszę z M o tym pogadać.
        I być może podeszlibysmy jeszcze w tym cyklu.

        Z tego co czytałam, kolejki do lekarzy są dlugasne.
        Zdazylabym zajść urodzić wykarmic i zaczac sie leczyc…
        Bo choroba nie jest przeciwwskazaniem do ciąży. Trzeba uważać.

        Po badaniach dkms miałam tylko raz pobierana krew. Nie wiem gdzue, jak, dlaczego 🙁
        To niesprawiedliwe. Jak wiele innych spraw, które dotykają ludzi.

        Dziś poziom rozpaczy sięga zenitu.
        Ale Mąż nie pozwala mi płakać. Bo trzeba być twardym nie miętkim.
        Nie umiem.

        1. Głowa do góry, będzie dobrze. Trzeba tylko poszukać dobrego, bardzo dobrego zakźnika, który podejmie się leczenia (nie interferonem). A najlepiej znaleźć jakiś program. Co do macierzyństwa to chyba schemat jest taki – najpierw ciąża, potem leczenie. Ale to wszystko zależy od rodzaju zakażenia.
          Powodzenia 🙂

          1. Ob co masz na myśli „jakiś program”? Eksperymentalne leczenie?

            Wężon- dkms wysłał list. Z podziekowaniami itd..
            Pocztą tradycyjną na początku lutego. A ja do nich dzwoniłam po wizycie kwalifikacyjnej w invimed. W polowie lutego 🙂 Zeby wiedzieć ile czasu mi potrzeba. Bo invimed dla mnie mial 3 miesiace.
            I w ten sposób zanim przyszedł listcto ja już wszystko wiedziałam …..

          1. Raczej myślałam o Klinikach, które dostały granty na badania. Na eksperymenty z nowymi lekami to raczej jeszcze nie czas. Ale np. jakieś badanie nowego schematu leczenia albo skojarzonego? Warto poszukać, bo czekanie na leczenie nieinterferonowymi preparatami jest bardzo długie. Poza tym w pierwszej kolejności otrzymują je osoby w bardzo złym stanie. Swoją drogą jaki bezsens – czekać, żeby się komuś pogorszyło i dopiero zastosować odpowiednie leczenie, które daje 99% szansy na zdrowie! Ot, NFZ.
            I chyba lekarz rodzinny nie może pilotować badań – co najwyżej może zlecić próby wątrobowe 😉

          1. U lekarza rodzinnego jeszcze nie bylam.
            Ale wiem że muszę zrobić to badanie.
            Nawet na wyniku mam zalecenie.

            Ale w invimed ich już nie interesuje co dalej.
            Dla nich ważny jest ten pierwszy wynik.
            A ja prywatnie mogę sobie szukać dalej… badać… itd…

          2. Ob, wiem że rodzinny niewiele może. Daje skierowanie do zakaznego i tyle.
            I to właśnie od niego chcę 😉
            Poszukam informacji o tym co napisałaś w weekend. W tygodniu na wszystko brak mi czasu…
            U znajomej w rodzinie były 2 przypadki.
            Mama chorowała bardzo dlugo i była leczona starymi lekami, które nie przyniosły efektu. Dopiero leczenie lekami innowacyjnymi przyniosło efekt i jest ok.
            Brat koleżanki nadal się leczy.

            Zouza- dziękuję za dobre słowo.
            Czekam na Twoje info odnośnie starynkiewicza. Mnie pielęgniarka od gina na NFZ tam kierowała. Ale wybraliśmy klinikę n. Nie wiem czy u Izy był ktoś, kto tam próbował coś zdziałać.

            Ja byłam dziś w I.
            Ale oczywiście dalej mam mętlik w głowie.
            Pecherzyk jest. Ale nawet nie zapytałam ile ma mm. Dr stwierdził że chyba mam długie cykle. Czyli jest mały?
            Kolejna wizyta umówiona na 12.03.
            Dla mnie bez sensu. To już będzie 16dc. To już będzie po ptakach. Bo już mam bóle na owu. Więc w niedzielę będzie ten dzień.

            Iza, napisałaś, że tyle już czekam. Tu już nawet nie chodzi o czekanie. Tylko o sam fakt zarażenia mnie czymś. Oczywiście, popsuło mi to plany. Ale sama wiesz jak cenne jest zdrowie. Ten moment gdy coś dzieje się bez naszej woli i powoduje uszczerbek na zdrowiu i być może pogorszenie zdrowia w przyszłości..

    3. Asti głask.
      Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać fakt jakie życie jest nieprzewidywalne…
      Oby dla Ciebie teraz było nieprzewidywalne w tę lepszą stronę 🙂

  33. Wiesz, Iza, nam wszyscy mówili, że takie maleństwo to tylko je i śpi, a okazało się, że przy takim niemowlaczku, zwłaszcza dość wymagającym jak nasz Wojtuś, to od rana do nocy ręce pełne roboty, w dodatku trudno się zorientować, o co chodzi i człowiek kombinuje jak ślepy we mgle. Też czułam się bardzo zagubiona i niepewna, o wszystko pytałam babcie, pediatrów, położne, ale z czasem poznaliśmy się z Wojciechem lepiej i jakoś zaczęłam bardziej ufać sobie i własnej intuicji. Teraz to są takie czasy, że z jednej strony jest łatwiej być mamą, bo wszędzie pełno informacji, poradników, blogów parentingowych, a z drugiej jednak trudniej, bo masa w tym sprzeczności i można się naprawdę pogubić w tym wszystkim. Zaufaj sobie i zobaczysz, że będzie dobrze.

    Asti, przykro mi, że tak to wszystko się poukładało. Mój mąż miał identyczną sytuację jak Ty z DKMS. Też bardzo się cieszyliśmy, że komuś może uda się uratować życie, zwłaszcza że było to niedługo po narodzinach Wojtusia. Ale jak widać to nie tak łatwo. Zobaczysz, że ten trudny czas minie i karta się dla Was odwróci.

    Wężon, kciuki trzymam za Ciebie i Gryzię nieprzerwanie. Teraz Ci ciężko, a zobaczysz, co będzie w 38 tygodniu, jak Ci Jarek buty będzie musiał wiązać.

    1. Witaj Malwa 🙂 najlepsze życzenia dla Wojtusia :*

      Malwa, u mnie trochę inna sytuacja niż u Twojego Męża.
      W dkms było wszystko super. Ja już czekałam na przeszczep. Tylko z Biorca się okazało coś nie tak.

      Do kontaktu z wirusem/zakażenia doszło już po badaniach w dkms a przed badaniami do iui.

      Żal mi tego zabiegu za darmensa.
      Ale przebrniemy i przez ten problem.

      Tu głośno chciałabym podziękować Oldze za wsparcie i dobre słowo i przede wszystkim podniesienie mnie z poziomu parteru do pionu :*

      1. Asti, dziękuję w imieniu Wojtusia 🙂 Może źle się wyraziłam, bo nie chodziło mi o to, że mój mąż został zakażony, tylko że też został już zakwalifikowany po wszystkich badaniach jako dawca szpiku dla konkretnej osoby, ale na tym się skończyło. A Olga jest niezawodna!

  34. Mam nadzieję, że apetyt będzie dopisywał Oluśkowi na późniejszych spacerach- szczegóły wkrótce:D

    Chciałam opisać Wam moje tegoroczne działania i wyniki, może rzucicie okiem?

    AMH 4,38 (norma 0,95-6,7) wyniki do HSG: chlamydie, mycoplasmy, uroplasmy ujemne, cytologa ok. Nasienie ok, tylko ruch postępowy kiepski- 22%, a powinno być więcej niż 32%, obecnie mąż zażywa Profertil na ruchliwość. Największa jest ruchliwość nieprawidłowa- 56%.

    Szpital i pobyt diagnostyczny 17-19 stycznia w 25-27 d.c.

    Na usg wyszło, że mam przodozgięcie macicy- przedtem nigdy na USG nie dostałam takiej informacji.

    W trakcie pobytu wzięłam udział w badaniu „Ocena markerów prozapalnych w endometrium kobiet z niepłodnością pierwotną”- miałam biopsję aspiracyjną endometrim- czułam jak mi się macica kurczy i kilka łez mi poleciało. Do tego badanie z krwi- poziom białka CRP, leukocytów, histaminy i IL-18 i jeszcze poziom 17OHP. Oprócz tego standardowo wszystkie hormony, ale bez progesteronu, tylko ten 17OHP, na którego wynik czekałam 21 dni. Wynik 17 OHP wyszedł prawidłowy, ale mam powtórzyć badanie- test z ACTH w ramach diagnostyki WPN do 5 d.c.

    Diagnoza na wypisie: hiperprolaktynemia , niedoczynność tarczycy i Hashimoto ( to już wiedziałam), niepłodność pierwotna (zobaczenie tego na papierze w formie jednostki chorobowej wywołało dziwne uczucie), niedobór witaminy D.

    20 luty- rezonans magnetyczny wykluczył mikrogruczolaka przysadki mózgowej.

    HSG nie doszło do skutku 27 lutego, przełożone za miesiąc przez wysokie OB (norma ma być mniejsza niż 20, ja miałam 21). Do tego miałam zrobić betę- dziwne uczucie zobaczyć ten wynik.

  35. Hej dziewczyny. Ja tylko z taką małą wiadomością. Jakiś czas temu oglaszalam naturalny cud. Następnie ten cud przerodził się w pusty pecherzyk. A tydzień temu okazało się że oprócz ciazy w macicy ktora już sama sie ładnie oczyszczala byla również ciaza w Jajowodzie. Doszło do pęknięcia jajowodu. Zalalo mi cały brzuch krwią. Na sorze bylam już jedna noga na drugim świecie ciśnienie spadlo do 50 /30. Ale szybka reakcja lekarzy i jestem cała I zdrowa. No może bez drugiego jajowodu;) Ale żyje:) odnośnie licznych pytań. Nie nikt nie widział tej ciazy w Jajowodzie. Nikt się nawet nie spodziewał że tak owa może być. A właściwie cały luty I połowę stycznia chodziłam na usg. Bo cały czas krwawilam.

      1. Wiesz co Iza cieszę się że żyje. Jajowod. Szansa na naturalną ciaze A w dupie z tym. Najważniejsze że jestem zdrowa. Psychicznie. Staram się nie myśleć że rosło we mnie dziecko I pękło… Bo aż mam ciarki jak o tym w ten sposób myślę…

    1. Aż nie wiem, co napisać.
      Jest jakiś limit komplikacji i kłopotów przy niepłodności, do cholery??

      Trzymaj się. Żyjesz. Nie analizuj, bo zwariujesz…
      Ściskam ciepło.

    2. Sza, jestem w szoku, ściskam cię. Los ciągle nam szykuje jakieś zwroty w akcji. Najważniejsze, że w tym całym wydarzeniu, że jesteś Cała i Zdrowa. Reszta się powoli ułoży. Jeszcze raz uściski.

  36. Sza, myślałam dzisiaj o Tobie. Byłam pewna że jest dobrze u was. A tu takie wieści..
    Bogu dzięki że wyszłaś z tego…
    Zamiast o stracie myśl o Tym, że Jasminka ma mamę.

  37. Sza, sciskam mocno i wierzę, że niedługo poczujesz się lepiej i będziesz wracać po mrozaczka 🙂 tu nas Iza nauczyła, że jak nie drzwiami, to oknami trzeba wchodzic i walczyć 😉 bardzo mi przykro, że taka piękna beta była tym razem początkiem ogromnego bólu 🙁

  38. Mam prośbę.
    Obstawiam, że temat pewnie był wałkowany tutaj X razy (jeśli ktoś jest w stanie podać linka do jakiejś dyskusji, to będę zobowiązana, bo szukałam po swojemu i nie znalazłam).

    Po zostawieniu kolejnych sum mamony i dochodzeniu do źródeł problemu prywatnie postanowiłam znów spróbować szczęścia i pójść po skierowanie do poradni niepłodności do NFZtowego gina (poprzednio pani powiedziała mi, że nie ma do tego podstaw i w ogóle było średnio miło, więc nigdy tam nie wróciłam).
    Zapisałam się na Starynkiewicza (nie wiem czy dobrze zrobiłam).
    Czekam na wizytę.

    Co powinnam wiedzieć?

    1. Zouza, przefiltrowałam komentarze. Temat leczenie niepłodności na NFZ nie za bardzo był wałkowany właśnie.
      Sama chętnie się dowiem z babskiej ciekawości. Ktoś, coś?

      1. Zouza, mam coś dla Ciebie. Wczoraj rozmawiałam z daleką znajomą, od słowa okazało się, że ona robiła in vitro na NFZ na Starynkiewicza. Podpytałam dla Ciebie. Powiedziała „Wszystko normalnie, tylko warunki kiepskie”. Przez „wszystko normalnie” miała ma mysli badania. Pytałam, czy czekali długo na swoja kolejkę, powiedziała, że bardzo krótko – akurat kończyło się jakieś strare finansowanie, a wchodziło nowe (chyba z urzędu miasta), więc nie czekali praktycznie wcale.
        Jedyne, za co płacą, to mrożenie zarodków. Plus leki, wiadomo. Kolezanka jest w miarę zadowolona i wraca tam na transfer.
        Urodziła dziecko w trakcie procedury in vitro, ale… z cudu 🙂 Z wpadki 🙂

        1. Iza, bardzo dziękuję za fatygę i za informację 🙂
          Teraz ja Wam będę sukcesywnie dostarczać informacji o Starynkiewicza jak będzie się to toczyć, może komuś coś się przyda, chociaż to raczej ja się uczę od większych weteranek 😉

  39. Dzięki dziewczyny. O dziwo czuje się naprawdę dobrze 🙂 brzuch już nie boli praktycznie wcale. Trochę tylko oslabiona jestem.
    Totalnie staram się nie myśleć O tym co się stalo tylko skupiam się na mojej cudownej coreczce 🙂 O kolejnej ciazy narazie w ogóle nie myślę… Chyba za dużo wrażeń ta mi przyniosła. Może się zdecydujemy wrócić po mrozaka…Może…kiedyś…. buziaki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *