In vitro – coming out

Nigdy nie byłam duszą towarzystwa. W pracy byłam (i jestem) skryta, nigdy nie przynoszę prywatnych spraw do biura. A nawet jak czasem trochę się otwieram, to z dystansem i w bezpiecznych dla mnie granicach. Szczytem wylewności dla mnie jest powiedzieć, gdzie byłam na urlopie. Mimo to byłam w poprzedniej pracy w …

Nieprawdziwe staje się prawdzie. Plac Poczdamski

Spontaniczny wyjazd kilka dni temu. Kierunek – Berlin. Czas – 36 h. Cel – wszystko! Przyjaciele pytają – jedziecie? Jedziemy! I pojechaliśmy. Na wariata! Zdążyłam tylko przed wyjazdem wydrukować mapę połączeń metra, która zresztą robiła nam potem za GPS, bo ten prawdziwy się zbuntował. Wpadliśmy do tego Berlina jak dzikie …

Biała bluzka

Biała bluzka nie jest zwykłą białą bluzką. Jest białą bluzką z „Białej bluzki” Agnieszki Osieckiej. Szuram nosem po półkach, chyba nie mam tej książki w domu. Co się z nią stało? Może tylko śniło mi się, że ją mam, ale widzę ją przecież, ma błękitno siną okładkę, pachnie kurzem starych …

Pomożecie? Pomorzemy! A PiS odwołuje program in vitro…

Ten blog miał być tylko o leczeniu niepłodności, o niczym innym, ale trudno stawiać grube krechy, kiedy w życiu się wszystko ze sobą przeplata, a częściej plącze. W pracy myślę o niepłodności. W niepłodności muszę myśleć o pracy. No i sobie wymyśliłam – tę nową, która ma mi dać wspaniałą …

Zostajemy we dwoje

To jest dla nas jakiś koniec. Nie koniec wszystkiego. Ale koniec czegoś. Sen Mojry się nie spełnił. Piąty transfer. Mąż ma w oczach radar. Prześwietla mnie na wylot. Od 2 dni był trochę bardziej milczący, bardziej zrezygnowany. Powiedział, że już nie wierzy. Wiedział. Ja wiedziałam. Od wiedzieć do widzieć jest …

Aniołów wokół mam

Umówiliśmy się wczoraj z przyjaciółmi. Mieszkają niedaleko i daleko jednocześnie, bo z zasadzie nie ma do nich innej drogi, niż kilka kilometrów na piechotę przez las. Wieczór. Ciemno. Idziemy. Uparłam się, żeby nie zapalać latarek w lesie, bo oko się do ciemności przyzwyczaja (może zawdzięczam to wieloletniej fascynacji karotką, ale jakoś …

(Bardzo) krótkie wahanie i…

Pomimo, że byłam tam dziesiątki (setki?) razy, zawsze odczuwam podobny stres, kiedy czekam przed gabinetem lekarza w klinice niepłodności. Tyle było już niedorzecznych zwrotów akcji, że wiem – nie ma dnia ani godziny, muszę być gotowa na wszystko. Dziś też, 4-ta (słownie: czwarta) wizyta o świcie w ciągu 6 dni, …

zbunkrowałam to na pogodny weekend, gdy będzie już dużo komentarzy w poprzednim poście, a ja zaplanuję cały weekend na rowerze

mąż mi podesłał. zaśmiewał się do łez – bo na tym obrazku powinnam być ja. #aleśmieszne   dziś wróciłam z pracy niespodziewanie wcześniej. zamiast kochanki w szafie zastałam mule i białe wino na obiad. love <3 #najlepszynaswiecie #chybamniekocha … nie zdążyłam zrobić zdjęcia uroczystego obiadu (nawet jest powód  – dostałam list intencyjny …

Urlop, bęc i rum się nie rozbił

A Pan Tarhei powiedział, że się nie da – odsapnęłam przekraczając drugi raz Czarny Dunajec. Z ulgą, że to już koniec podróży, która niefortunnie się zaczęła. 250 km wcześniej zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych. Widziałam w lusterku, jak kierowca z tyłu tańczy prawo-lewo, z jednej strony sznurek samochodów, z drugiej …

Teraz będzie pod górę

Jestem już spakowana. Dziś tylko z plecaka muszę wypakować Clostilbegyt, a dołożyć podpaski. Rano uporczywie doszukiwałam się oznak pomyłki, oglądając na bieliźnie bezlitosny dowód zaczynającego się właśnie okresu. Zadzwoniłam do męża: – Przełóżmy to wszystko w ogóle na później, na nowy rok, styczeń albo nie wiem kiedy.  Nie dam rady zacząć …